Autobusy marki Jelcz zawsze darzyłem sympatią. Wielu moich znajomych je krytykowało, że to szajs i tandeta, ale ja je lubię. Być może dlatego, że wychowałem się na nich. Krakowskie MPK do końca istnienia fabryki w Jelczu kupowała autobusy tej marki i przez Kraków przewinęło się bardzo wiele modeli Jelczy. W 2008 r. podwrocławska fabryka jednak ogłosiła upadłość i w kolejnych latach stopniowo we wszystkich miastach Jelcze się wykruszały. Od 2017 r. gdy w eksploatacji zostały już tylko niedobitki, zacząłem się rozglądać za imprezami komunikacyjnymi z udziałem Jelczy. I tak dowiedziałem się o zaplanowanej na 28 kwietnia 2018 r. imprezie „Jelczami po ROW-ie”. Firma Transgór Rybnik miała wówczas na stanie ostatnie sztuki Jelczy M081MB, 120M/3, 120MM/2, M121M i M125M i tamtejsi miłośnicy zaplanowali przejazd z udziałem dwóch wozów. Wytypowane zostały Jelcze: 120MM/2 #3285 i 120M/3 #3290. Z zewnątrz te pojazdy się od siebie nie różniły. Inny miały silnik i skrzynię biegów. 120MM/2 to model z silnikiem MAN-a i automatyczną skrzynią biegów Voitha, a 120M/3 ma silnik WSK Mielec i ręczną skrzynię biegów FPS Tczew. Tuż po tym jak wysłałem zgłoszenie, organizator odpisał, że w imprezie weźmie udział tylko wóz #3290 (czyli impreza będzie się nazywała „Jelczem po ROW-ie”). Ok, mówi się trudno.
Wyjechałem z Krakowa około 5 rano pociągiem Przewozów Regionalnych do Katowic zestawionym z Impulsa EN63A, a dalej do Rybnika pojechałem Kolejami Śląskimi (Elf I generacji). Po dotarciu na miejsce miałem około godziny czekania na rozpoczęcie
imprezy. Obserwowałem więc liniowy tabor Transgóru, który stanowiły w
większości Mercedesy i SOR-y. Punktualnie o 9:30 zjawił się imprezowy
Jelczyk, który na początek zawiózł nas przez centrum miasta do położonej w jego
północnej części pętli Rybnicka Kuźnia. W jej sąsiedztwie znajduje się
Elektrownia Rybnik oraz Rybnicka Strefa Aktywności Gospodarczej. Pierwsze
zdjęcia naszego kwadrata wykonaliśmy z elektrownią. Trzeba było się nieźle
nagimnastykować, żeby zmieścić kominy na zdjęciu.
 |
Jelcz 120M/3 #3290 przy Elektrowni Rybnik |
Kolejne zdjęcia wykonaliśmy na
ulicy Strefowej.
 |
Rybnik, ulica Strefowa
|
Następnie przemieściliśmy się na ulicę Rudzką, czyli drogę
wojewódzką nr 920, którą podążyliśmy wzdłuż Zalewu Rybnickiego. Przekroczyliśmy
też jego dwie odnogi: Zalew Gzel i Zalew Pniowiec. Tak dotarliśmy do osiedla
Stodoły, gdzie odbył się fotostop na ulicy Stalowej.
 |
Rybnik Stodoły, ulica Stalowa
|
Stamtąd cofnęliśmy się do
osiedla Chwałęcice, gdzie pożegnaliśmy się z drogą nr 920 i skręciliśmy w
lokalną drogę, którą wyjechaliśmy poza granice Rybnika. Dotarliśmy nią do wsi
Zwonowice, gdzie zatrzymaliśmy się na zdjęcia oraz na zakupy.
 |
Zwonowice
|
Kontynuując jazdę
lokalną drogą wjechaliśmy w tereny leśne, gdzie również nie omieszkaliśmy
wykonać zdjęć. Fotostop był najazdowy. Autobus pojechał dalej zawrócić
i zdjęcia wykonaliśmy jak wracał w naszym kierunku.
 |
Leśny odcinek między Zwonowicami a Górkami Śląskimi
|
Dalej droga
zaprowadziła nas na stację kolejową Sumina. Kursują tędy pociągi z Katowic i
Rybnika do Raciborza. Zajechaliśmy pod budynek stacyjny, gdzie ustawiona jest
jako pomnik lokomotywa SM03. Dodatkowo na stacji pozowała lokomotywa 311D.
Zjawił się też na chwilę Elf Kolei Śląskich.
 |
Stacja Sumina
|
W
dalszej części imprezy jechaliśmy lokalną drogą przez Bogunice i Adamowice. Za
tą drugą wsią odbył się polny fotostop. O jak dobrze, że wynaleziono Street
Viev. Jest ono niezwykle pomocne, jak nie jestem pewien miejsca
wykonania zdjęcia :D
 |
Droga z Adamowic do Raszczyc
|
Następnie zawróciliśmy i znaleźliśmy się ponownie w
Adamowicach. Tak nasz kwadrat pozował do zdjęć z kaplicą.
 |
Adamowice, skręt z ulicy Rybnickiej w Ligonia
|
Z głównej ulicy
Rybnickiej skręciliśmy w boczną ulicę Ligonia, która szybko zamieniła się w
szutrową drogę. Ostatnimi czasy bowiem na imprezach autobusowych bardzo modne
są odcinki off-route i każdy organizator stara się żeby na imprezie znalazł się
fragment trasy po drodze szutrowej, leśnej lub polnej. Ponoć nie zawsze
wychodziło to autobusom na zdrowie i zdarzały się przypadki zakopania w błocie.
Tym razem wszystko wypadło pomyślnie. Przez najbliższe pół godziny
wykonywaliśmy zdjęcia naszego Jelcza najpierw w lesie a potem w polach
nieopodal wsi Żytna.
 |
Leśny off-route za Adamowicami
|
 |
Polny odcinek koło Żytnej
|
Na asfalt powróciliśmy przed Dzimierzem.
Kierowaliśmy się wąską ulicą Powstańców w kierunku centrum wsi. Znajduje
się tam hodowla zwierząt gospodarskich Zakątek Zwierzątek. Nie omieszkaliśmy
wykonać więc zdjęć z konikami.
 |
Dzimierz, ulica Powstańców
|
W centrum Dzimierza wjechaliśmy na drogę
wojewódzką nr 923, którą kierowaliśmy się na południe. Na kolejne zdjęcia
zatrzymaliśmy się we wsi Pstrążna.
 |
Pstrążna
|
Jadąc dalej dotarliśmy do drogi nr 935
Rybnik – Racibórz w Rzuchowie. Pojechaliśmy nią kawałek w kierunku Raciborza,
ale zaraz odbiliśmy w drogę nr 933 do Wodzisławia Śląskiego. Następny postój
odbył się w Pszowie przy ulicy Oskara Kolberga.
 |
Pszów, ulica Oskara Kolberga
|
Niedługo potem znaleźliśmy się
przy dawnej Kopalni Węgla Kamiennego „Anna” założonej w 1832 roku. W 2004 roku
została ona połączona z kopalnią „Rydułtowy”, a 7 lat później na skutek
wyczerpania się złóż węgla, pszowska kopalnia została zamknięta. W 2012 r.
miałem okazję przyjechać tu pociągiem specjalnym dla miłośników kolei
uruchomionym na pożegnanie kopalni. Dziś tory kopalniane są rozebrane, a szyb
„Chrobry II” jest w trakcie wyburzania. Nasz Jelcz pozował do zdjęć na placu,
skąd przed laty odjeżdżały autobusy pracownicze z górnikami, a w tle majaczyły
pozostałości szybów kopalnianych.
 |
Przy dawnej kopalni węgla "Anna" w Pszowie
|
Kolejne zdjęcia wykonaliśmy na ulicy Karola
Miarki w Pszowie.
 |
Pszów, ulica Karola Miarki
|
Następnie znów wjechaliśmy do lasu, po czym znaleźliśmy się
we wsi Syrynia. Jadąc ulicą Powstańców Śląskich trafiliśmy na pole kwitnącego
rzepaku, które obowiązkowo wykorzystaliśmy na fotostop.
 |
Pole rzepaku w Syryni
|
Kawałek dalej zaczyna
się wieś Lubomia. Przejechaliśmy przez nią, a następnie lokalną drogą
jechaliśmy pod górę i osiągnęliśmy miejscowość Pogrzebień.
 |
Pętla w Pogrzebieniu
|
Byliśmy już tylko
kilka kilometrów od Raciborza. Do Pogrzebienia docierają autobusy tamtejszej
komunikacji miejskiej. Jednak to miasto nie było celem naszej wycieczki.
Zawróciliśmy i zmierzaliśmy z powrotem do Lubomi zatrzymując się przy
punkcie widokowym, skąd roztaczał się ładny widok na dolinę Odry.
 |
Punkt widokowy w Pogrzebieniu
|
Wróciliśmy do
Lubomi, a następnie skierowaliśmy się drogą prowadzącą niegdyś do wsi
Nieboczowy. Przekroczyliśmy linię kolejową Racibórz Markowice – Olza, którą
kursowały niegdyś pociągi z węglem z kopalni „Anna”. Na szczęście linia nie
podzieliła losu kopalni. Opiekuje się nią Towarzystwo Entuzjastów Kolei, które
organizuje przejazdy drezynami. Odcinek którym jechaliśmy w dalszej części
imprezy przebiegał przez księżycowy krajobraz. Mijaliśmy praktycznie same
gruzowiska lub pojedyncze opuszczone domy. Teren ten ma bowiem zostać zalany
przez zbiornik retencyjny na Odrze, a wieś Nieboczowy która się tu
znajdowała, została przeniesiona w inne miejsce. Na zdjęcia zatrzymywaliśmy się
przy żwirowni w Ligocie Tworkowskiej.
 |
Przy żwirowni w Ligocie Tworkowskiej
|
Zajechaliśmy też nad staw z łabędziami
w okolicach Bukowa.
 |
Przy stawie koło Bukowa
|
Następnie skręciliśmy w lewo w drogę wojewódzką nr 936. Przekroczyliśmy ponownie linię kolejową Racibórz Markowice
– Olza, a kawałek dalej jej odgałęzienie z Syryni do Pszowa. Niedługo potem
znaleźliśmy się we wsi Nieboczowy, w jej nowej lokalizacji. Na zdjęcia
zatrzymaliśmy się przy kościele św. Józefa Robotnika.
 |
Przy kościele we wsi Nieboczowy (w jej nowej lokalizacji)
|
Później wróciliśmy
na drogę nr 936, którą skierowaliśmy się do Zawady. Jest to najdalej na zachód
wysunięte osiedle Wodzisławia Śląskiego. Naszym celem była ulica Szybowa. Aby
się tam dostać zahaczyliśmy o terytorium Pszowa. Przebieg granicy między tymi
miastami jest tu bowiem dość pokręcony. Wiejski klimat ulicy Szybowej bardzo
nas urzekł.
 |
Ulica Szybowa w Wodzisławiu Śląskim
|
Dotarliśmy znów do linii kolejowej Syrynia – Pszów. Kojarzyłem to
miejsce, bo był tu fotostop na imprezie pociągiem specjalnym w 2012 r.
Wykonaliśmy zdjęcia autobusu przy linii kolejowej oraz na ulicy Hożej.
 |
Przy linii kolejowej Pszów - Syrynia
|
 |
Wodzisław Śląski, ulica Hoża
|
Zmieniając
klimat z wiejskiego na przemysłowy skierowaliśmy się przez Pszów pod
kopalnię Rydułtowy. Autobus zaparkował na pętli, a my wdrapaliśmy się na
pobliską kładkę nad torami linii kolejowej Rybnik – Racibórz. Nad okolicą
góruje hałda Szarlota, najwyższa sztuczna góra w Polsce (wybitność 134
m.).
 |
Rydułtowy, pętla przy kopalni o tej samej nazwie
|
Zaczekaliśmy na pociąg osobowy z Raciborza do Katowic, w obsłudze
którego przyjechał klasyczny EN57.
 |
Spotkanie z EN57-1753 jadącym z Raciborza do Katowic
|
Z Szarlotą był zaplanowany jeszcze jeden
fotostop od jej południowej strony, z ulicy Orlovskiej.
 |
Rydułtowy, ulica Orlovska
|
Pozostając w
kopalnianych klimatach przejechaliśmy północnym skrajem Radlina aż osiągnęliśmy
południowe osiedla Rybnika. Na zakończenie imprezy organizatorzy zafundowali
nam wspinaczki górskie po hałdach w okolicach kopalni Jankowice. Fotostopy
odbyły się na ulicach Przez zwał oraz Kożdoniów.
 |
Rybnik, ulica Przez zwał. W tle kopalnia "Jankowice"
|
 |
Widok z hałdy przy kopalni "Jankowice"
|
 |
Rybnik, ulica Kożdoniów
|
Przed godziną 18 impreza się
zakończyła przy dworcu w Rybniku. Do Katowic wróciłem osobówką Kolei Śląskich
zestawioną z jednostki EN57AKŚ. W Orzeszu Jaśkowicach mieliśmy krzyżowanie
z klasycznym EN57 relacji Katowice – Bohumin.
 |
EN57-675 jako pociąg Kolei Śląskich relacji Katowice - Bohumin wjeżdża na mijankę w Orzeszu Jaśkowicach |
W Katowicach przesiadłem się na
osobówkę Przewozów Regionalnych do Krakowa i do domu dotarłem około godziny 22.
Dziękuję organizatorom za ciekawą imprezę Jelczem po Rybnickim Okręgu Węglowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz