niedziela, 17 kwietnia 2022

2013-07-06 Początek końca, czyli pożegnanie M11-tki na początku wakacji

 

Na początku wakacji 2013 roku wybrałem się do Skarżyska-Kamiennej na imprezę zorganizowaną z okazji zakończenia eksploatacji autobusów Jelcz M11 w tamtejszej komunikacji miejskiej po 27 latach służby. Były to czasy, kiedy nie jeździłem z aż taką determinacja na imprezy autobusowe, ale tu jakoś się tak złożyło że termin mi spasował, to pojechałem. MKS Skarżysko-Kamienna eksploatowało wówczas sporo Jelczy. Przedstawicieli serii M11 było wówczas czterech, w tym jeden przebudowany na pogota. Ponadto w ruchu były wozy serii: M081MB, M083C, PR110M, 120M  i L120. Tabor zakupiony jako fabrycznie nowy reprezentowały jeszcze po dwa Autosany H7 i Neoplany K4016. Resztę stanowiły różnej maści autobusy MAN i Neoplan sprowadzone z drugiej, trzeciej a nawet z czwartej ręki. Dojazd do Skarżyska-Kamiennej miałem taki, że byłem na miejscu 1,5 godziny przed rozpoczęciem imprezy. Czas ten wykorzystałem na spacer po mieście i zdjęcia liniowych autobusów. Zdawałem sobie sprawę, że w wakacyjną sobotę w takim mieście autobusy jeżdżą raz na ruski rok, więc skupiłem się na ulicach którymi jeździ dużo linii. Po północnej stronie dworca na ulicy Sokolej złapałem Jelcza 120M #396 oraz Autosana H7 #411. 

Jelcz 120M #396 na ulicy Sokolej w Skarżysku-Kamiennej

Autosan H7 #411 również na ulicy Sokolej

Po południowej stronie dworca z kolei dużo autobusów kursuje ulicą 1 Maja, przy której mieści się zajezdnia. Gdy przeszedłem kładką na drugą stronę torów, jako pierwsza rzuciła mi się w oczy wąska gruntowa droga zwana ulicą Kredytową. Już bardziej trafnej nazwy dla ulicy nie mogli wymyśleć. Na ulicy 1 Maja upolowałem tylko jednego MAN-a NM192, który niedawno w Skarżysku-Kamiennej rozpoczął swoje trzecie życie. 

MAN NM192 #425 na ulicy 1 Maja

Zbliżała się już pora rozpoczęcia imprezy i przeniosłem się na północną stronę dworca, gdzie wyznaczona była zbiórka. Po chwili podstawił się imprezowy Jelcz M11 #363, jeden z trzech ostatnich liniowych migów w Skarżysku-Kamiennej. Ogółem przez ilostan tutejszego MKS-u przewinęło się ich 20 sztuk. 

Jelcz M11 #363 oczekuje na uczestników imprezy na przystanku
przy alei Niepodległości

Na początek udaliśmy się w północne rejony miasta, w okolice Szpitala Miejskiego. Pierwsze zdjęcia wykonaliśmy na ulicy Świętokrzyskiej. 

Ulica Świętokrzyska, pierwszy fotostop.

Kolejne fotki przewidziane były na ulicy Wiejskiej i Zielnej na osiedlu Borki. 

Ulica Wiejska

Ulica Zielna, nieopodal szpitala

Dość szybko jednak zmieniliśmy klimat imprezy na wiejski i off-route, chociaż nie opuszczaliśmy jeszcze granic miasta. Udaliśmy się na północ do Skarżyska Książęcego położonego tuż przy granicy z Województwem Mazowieckim. Tam zaplanowany był fotostop na szutrowej ulicy Długiej. 

Pierwszy off-route, ulica Długa w Skarżysku Kościelnym.

To jednak nie był jeszcze szczyt możliwości naszego miga. W pobliskiej wsi Lipowe Pole Skarbowe zaliczył kolejny off-route, tym razem na polnej drodze. 

Bardziej ekstremalny off-route w Lipowym Polu Skarbowym

Odcinek ten był króciutki i zaraz wyjechaliśmy na asfalt, który doprowadził nas do przejazdu przez linię kolejową do Warszawy. I właśnie kolejne zdjęcia były w temacie kolejowym. W Skarżysku-Kamiennej znajduje się jedna z największych stacji rozrządowych w Polsce. Grupy torów ciągną się kilka kilometrów w kierunku Warszawy. Od wsi Skarżysko Kościelne zjechaliśmy na drogę z płyt betonowych, prowadzącą do torów i wykonaliśmy kilka zdjęć ze stacją towarową. 

Ulica Szkolna w Skarżysku Kościelnym. Ujęcia ze stacją towarową
Skarżysko-Kamienna.

Pozostając w kolejowych klimatach wróciliśmy do głównej ulicy i pojechaliśmy na południe do przystanku Skarżysko Kościelne, zlokalizowanego na linii do Ostrowca Świętokrzyskiego. Przed przejazdem kolejowym skręciliśmy w lewo w ulicę Grzybową. Jechaliśmy początkowo wzdłuż torów aż dotarliśmy do kolejnego przejazdu kolejowego, gdzie wykonaliśmy zdjęcia. 

Przejazd przez linię kolejową do Ostrowca Świętokrzyskiego
przy ulicy Grzybowej

W tym miejscu nasz mig zaczął mieć problemy techniczne. Na szczęście byliśmy rzut beretem od zajezdni MKS-u, więc ustaliliśmy że złożymy tam wizytę w celu usunięcia usterki. Nasz autobus zjechał na warsztat, gdzie mechanicy od razu zabrali się do naprawy, a my przez ten czas mogliśmy obejrzeć tabor stojący na placu. Największym zainteresowaniem cieszyły się oczywiście Jelcze PR110M i 120M, ale dużą ciekawość wzbudził także Neoplan N407 z lampami od Jelcza. 

Najstarszy wówczas Jelcz PR110M #333 oraz Jelcz 120M #393

Jelcz PR110M #370

Jelcz PR110M #372

"Zjelczony" Neoplan N407 #409

MAN-y NL202 #415 i #416

Na terenie zajezdni stały także 3 pozostałe skarżyskie Jelcze M11. Jeden z nich #352 jest przebudowany na pogotowie techniczne i jego żywot nie jest zagrożony. 

Jelcz M11 #352 przebudowany na pogotowie techniczne

Jednak pozostałe dwa liniowe egzemplarze, #350 i #365 stały w kącie zajezdni pełniąc rolę głębokiej rezerwy. 

Pozostałe dwa liniowe migi #350 i #365 oraz Mercedes O303
#408

Naprawa naszego imprezowego Jelcza trwała godzinę, ale w końcu wóz został usprawniony i był gotowy na dalszą część imprezy. Zanim jednak opuściliśmy zajezdnię pojawił się pomysł, aby zrobić sobie grupowe zdjęcie na tle trzech ostatnich liniowych migów z MKS Skarżysko-Kamienna. Sytuację nieco komplikował Mercedes O303 #408 stojący między Jelczami, ale pracownicy zajezdni odnieśli się wyrozumiale do naszej zachcianki i przestawili go w inne miejsce, dzięki czemu nasz pomysł mógł zostać zrealizowany. 

Pamiątkowe zdjęcie ostatnich liniowych Jelczy M11 w Skarżysku-
Kamiennej

W planie na dalszą część imprezy były rejony położone na południe od Skarżyska-Kamiennej. Pojechaliśmy do Suchedniowa, gdzie udaliśmy się do wysuniętego najdalej na południe osiedla miasteczka przy ulicy Koszykowej. Nie przejęliśmy się tym, że ulica w pewnym momencie zamieniła się w leśny dukt i jechaliśmy dalej. W pewnym momencie dotarliśmy na polankę położoną w pobliżu linii kolejowej w kierunku Krakowa. Powypasaliśmy trochę miga na trawce. 

Wypasanie miga na łączce nieopodal Michniowa

Z lasu wyjechaliśmy we wsi Krzyżka, z której skierowaliśmy się do dawnej drogi krajowej nr 7 Warszawa – Kraków. Dotarliśmy nią do dużej wsi Łączna. Szybko jednak odbiliśmy znów na wąską lokalną dróżkę. Przejechaliśmy pod ekspresówką S7, która przejęła cały ruch tranzytowy z Warszawy na Kraków, po czym znaleźliśmy nad niewielkim zalewem Jaśle utworzonym poprzez spiętrzenie wód rzeczki Kamionki. Tam zaplanowany był fotostop w klimacie wodnym i off-route. 

Nad zalewem Jaśle

Wyjechaliśmy na asfalt w Zaleziance i po chwili znaleźliśmy się na węźle z drogą S7. Spokojnie, nie wjeżdżaliśmy migiem na ekspresówkę 😅 Wybraliśmy biegnącą równolegle drogę technologiczną. Była ona bardzo fotogeniczna, ale obfitowała w strome zjazdy i podjazdy, więc była dużym wyzwaniem dla autobusu. 

Droga technologiczna wzdłuż ekspresówki S7 we wsi Gózd

W miejscowości Gózd rozstaliśmy się definitywnie z ekspresówką i wróciliśmy do Łącznej. Przekroczyliśmy linię kolejową Warszawa – Kraków i udaliśmy się do Zaskala. Tu naszego miga wystawiliśmy znów na ciężką próbę serwując mu kolejny off-route. Na szczęcie wytrwał bez problemu. 

Off-route w Zaskalu

To już był jeden z ostatnich fotostopów. Na koniec imprezy zaplanowany był grill nad Zalewem Rejowskim w Skarżysku-Kamiennej. Po drodze przystanęliśmy na chwilę przy sklepie w Suchedniowie. 

Sklepostop w Suchedniowie

Po powrocie do Skarżyska-Kamiennej zaglądnęliśmy jeszcze na fotostop nieopodal ulicy Reja. 

Przy ulicy Reja w Skarżysku-Kamiennej

A potem już zajechaliśmy nad zalew na grilla. 

Nad Zalewem Rejowskim

Lokalizacja była dobra, bo niedaleko stąd był przystanek kolejowy Skarżysko Zachodnie i jak zbliżała się pora odjazdu pociągu powrotnego, mogłem się urwać z imprezy. W drogę powrotną do Krakowa pojechałem osobówką relacji Ostrowiec Świętokrzyski – Kraków zestawionej z dwuczłonowego Elfa serii EN96. Dziękuję miejscowym miłośnikom komunikacji za zorganizowanie ciekawej imprezy oraz dyrekcji MKS Skarżysko-Kamienna za udostępnienie autobusu. To były dosłownie ostatnie dni Jelczy M11 w MKS Skarżysko-Kamienna. Już kilka dni po imprezie wszystkie trzy liniowe migi zostały sprzedane i na stanie pozostał tylko pogot #352.

czwartek, 14 kwietnia 2022

2011-08-13 Maluchami z Grodziska Wielkopolskiego do Kościana

 

Od 2008 roku braliśmy udział w kilku niezapomnianych imprezach kolejowych organizowanych przez towarzystwo Grodziska Kolej Drezynowa. Zjeździliśmy wówczas wiele nieużywanych w planowym ruchu pasażerskim linii kolejowych w Wielkopolsce, na Kujawach i Pomorzu na pokładzie pociągów specjalnych. Trzy lata później postanowiliśmy w końcu odwiedzić to, czym towarzystwo zajmuje się na co dzień. Grodziska Kolej Drezynowa opiekuje się lokalną linią kolejową Grodzisk Wielkopolski – Kościan i organizuje na niej przejazdy drezynami. W ofercie są drezyny ręczne, rowery szynowe a także przystosowane do jazdy po szynach samochody Fiat 126p. W sobotę 13 sierpnia 2011 r. zebraliśmy się w kilka osób i uzgodniliśmy z Grodziską Koleją Drezynową przejazd maluchami po całej linii z Grodziska Wielkopolskiego do Kościana. Przy okazji uwzględniliśmy jeszcze dwa punkty w planie wyjazdu. Jednym z nich była wizyta w Poznaniu, gdzie na tymczasowej linii tramwajowej nr 25 kursowały krakowskie wagony GT8S. Drugim zaś było zaliczenie linii kolejowej Rogoźno Wielkopolskie – Wągrowiec. Linia z Poznania do Wągrowca była wówczas w trakcie modernizacji i Koleje Wielkopolskie postanowiły zaoferować podróżnym alternatywę dla komunikacji zastępczej. Reaktywowana została linia z Wągrowca do Rogoźna Wielkopolskiego, na której uruchomione zostały połączenia umożliwiające przesiadki do pociągów kursujących do Poznania z kierunku Piły.

Wyruszyliśmy z Krakowa nocnym pociągiem sezonowym relacji Przemyśl – Kołobrzeg jadącym przez Katowice, Lubliniec i Ostrów Wielkopolski. Miejscówki mieliśmy w przedziałowej dwójce, co nie ułatwiało nam złapania snu. Na dodatek w Lublińcu dosiadła się spora grupa podróżnych. Zdziwiliśmy się skąd tu się nagle tyle ludzi wzięło i to jeszcze w środku nocy. Później się okazało, że to pielgrzymi wracający z Jasnej Góry. Nad ranem dotarliśmy do Poznania, gdzie przesiedliśmy się na osobówkę do Wolsztyna. Podobnie jak na trasie do Wągrowca, także tu trwał wówczas remont i na części trasy musieliśmy skorzystać z autobusu. Wysiedliśmy w Grodzisku Wielkopolskim i zmierzaliśmy w kierunku semaforów wjazdowych od strony Wolsztyna i Kościana. Po chwili wyłonił się biały maluszek ciągnący platformę z ławkami. 

Nasz "pociag" wjeżdża do Grodziska Wielkopolskiego od strony
Kościana. Po prawej tor z Wolsztyna.

Zajęliśmy miejsca na platformie, po czym maluch pchał nas kilka kilometrów aż osiągnęliśmy stację Ujazd Wielkopolski. Znajduje się tu zaplecze Grodziskiej Kolei Drezynowej. Planowe pociągi osobowe z Grodziska Wielkopolskiego do Kościana kursowały do 1989 r., a ruch towarowy utrzymywał się do około roku 2000. W Ujeździe Wielkopolskim mieliśmy chwilę przerwy podczas której mogliśmy pooglądać ilostan Grodziskiej Kolei Drezynowej, który stanowią głównie drezyny o napędzie ręcznym i nożnym. 

Docieramy do Ujazdu Wielkopolskiego

Jedna z drezyn Grodziskiej Kolei Drezynowej w Ujeździe Wlkp.

W międzyczasie biały maluch się odstawił i w dalszą drogę pociągnął nas maluch czerwony. 

Tym pojazdem pojechaliśmy w dalszą drogę do Kościana

Po uproszczonej próbie hamulca ruszyliśmy na dalsze zaliczanie linii. Kolejną stacją jest Plastowo. Tu najdłużej docierały pociągi towarowe. Na tutejszą ładownie podstawiano wagony jeszcze około 2000 roku. Mieliśmy tu chwilę postoju na wykonanie zdjęć, także pamiątkowych za kierownica nietypowego pojazdu. 

Postój na stacji Plastowo

Na dalszym odcinku pogoda płatała nam figle. Przechodziły przelotne deszcze, co przy jeździe odkrytą platformą nie było zbyt przyjemne. Z kolei jak wjechaliśmy w bardziej zarośnięty odcinek, zaatakowała nas chmara komarów i jętek. W okolicy wsi Sepno trasa przekracza kanały Obry. Na jednym z mostów odbył się fotostop. Jak widać w celu zapobiegania kradzieżom, Grodziska Kolej Dojazdowa oznacza elementy infrastruktury. 

Na moście nad kanałem Obry w Sepnie

Kierowca malucha przy okazji pochwalił się, że licznik pokazywał prędkość 140 km/h. Jest to spowodowane tym, że koła szynowe mają znacznie mniejszą średnicę niż tradycyjne ogumione. W efekcie prędkość pokazywana na liczniku jest zawyżona. Na dalszym odcinku pogoda się już nieco uspokoiła i po chwili osiągnęliśmy zabudowania Kościana. Na jednym z przejazdów maluch wytrójkątował żeby ustawić się do drogi powrotnej, po czym wepchnął nas pod semafor wjazdowy na stację. 

Dotarliśmy do Kościana

Tu wykonaliśmy ostatnie zdjęcie „pociągu”, którym zaliczyliśmy linię z Grodziska Wielkopolskiego i ruszyliśmy pieszo na stację. Po godzinnej jeździe osobówką byliśmy w Poznaniu. Tu naszym celem była wizyta na trasie tymczasowej wahadłowej linii 25 obsługiwanej przez wagony GT8S. Kursowała ona na trasie Osiedle Czecha – Stomil. W 2011 roku trwała budowa trasy tramwajowej na Franowo i nie było możliwości przejazdu całej Trasy Kórnickiej od przystanku Kórnicka przez Osiedla Lecha i Czecha do Ronda Starołęka. W celu zachowania obsługi możliwie największej części trasy, uruchomione zostały linie wahadłowe, przez co drastycznie wzrosło zapotrzebowanie na tramwaje dwukierunkowe. MPK Poznań posiadało wówczas kilka wagonów GT8ZR oraz składów 105Na z dobudowaną kabiną motorniczego z tyłu drugiego wagonu, jednak to była tylko kropla w morzu potrzeb. Poznańskie MPK było zainteresowane zakupem używanych wagonów dwukierunkowych GT8S z Dusseldorfu, jednak sprzątnął je sprzed nosa Kraków. Latem 2011 r. realizowana była już dostawa niemieckich wozów do Krakowa. Poznań jednak na tyle pilnie potrzebował wagonów dwukierunkowych, że dogadał się z Krakowem aby ten wypożyczył mu część swoich wozów. Uzgodnione zostało, że do Poznania trafi część wagonów już przystosowanych do ruchu w Krakowie, a także te, które dopiero miały przyjechać z Niemiec. Dzięki temu w Poznaniu można było zobaczyć zarówno wagony w krakowskich barwach, jak i przywiezione prosto z Dusseldorfu w tamtejszych reklamach. Oprócz tego Poznań w 2011 r. był na etapie zakupu 45 nowych wagonów Tramino S105P od Solarisa. 

Jeden z nowych wozów Tramino S105P na ulicy Roosvelta w Poznaniu

Udało się nam złapać jednego koło dworca, po czym udaliśmy się na Rondo Starołęka zapolować na tramwaje GT8S. Na linii 25 był jeden wagon sprowadzony z Krakowa oraz dwa, które przyjechały bezpośrednio z Dusseldorfu. Czwartą brygadę obsługiwał wagon GT8ZR. 

Sesja z Ronda Starołęka w Poznaniu. Krakowski wagon GT8S
 #3059 w obsłudze wahadłowej linii nr 25

GT8 #710 jako linia 4

Dwukierunkowy GT8ZR #905 również jako linia 25

A tu GT8S #3046 dostarczony prosto z Dusseldorfu

Kolejny dostarczony prosto z Niemiec wagon GT8S #3052

Drugi punkt wyjazdu mieliśmy odkreślony, zostało nam jeszcze zaliczenie odcinka Rogoźno Wielkopolskie – Wągrowiec. Wróciliśmy na dworzec i wsiedliśmy w osobówkę do Kołobrzegu. Po godzinnej jeździe dotarliśmy do Rogoźna Wielkopolskiego, gdzie oczekiwał SA132-009 do Wągrowca. Początkowo tor do Wągrowca długo biegnie wzdłuż linii do Piły, dopiero po kilku kilometrach odbija w prawo. Na trasie są dwa przystanki pośrednie: Runowo koło Wągrowca oraz Wiatrowiec. W Wągrowcu skład praktycznie od razu ruszał w drogę powrotną, więc wysiedliśmy tylko na szybkie zdjęcia. 

SA132-009 jako pociąg osobowy z Rogoźna Wielkopolskiego przybył
do Wągrowca i zaraz ruszy w drogę powrotną

W Rogoźnie Wielkopolskim mieliśmy z kolei dużo czasu do pociągu powrotnego do Krakowa. Czas ten wykorzystaliśmy na zwiedzanie miasteczka. Po godzinie 18 życie zaczęło już tu nieco zamierać, toteż zdecydowaliśmy się wsiąść w osobówkę do Poznania i tam pójść na kilka godzin na miasto. Potem większość z nas nocnym pociągiem wróciła do Krakowa.

piątek, 8 kwietnia 2022

2022-03-27 Śladami PKS Ciechanów

 

W ostatnią niedzielę marca wybrałem się do Ciechanowa na imprezę autobusową „Śladami PKS Ciechanów”. Wielu osobom słowo „autobus PKS” w pierwszej kolejności przywołuje na myśl kultowego Autosana H9. W tym przypadku to skojarzenie jest jak najbardziej trafne, gdyż właśnie takim autobusem podróżowaliśmy po drogach i bezdrożach okolic Ciechanowa. Spółka PKS Ciechanów powstała zaraz po II wojnie światowej i główną bazę miała w Ciechanowie przy ulicy Płockiej. Ponadto funkcjonowały placówki terenowe w Płońsku i Pułtusku. W roku 2010 kiedy w Małopolsce ostatnie PKS-y były już na krawędzi bankructwa, ciechanowski PKS został wykupiony przez firmę Mobilis. Niestety nie uchroniło go to przed upadłością i w 2018 roku spółka zakończyła działalność przewozową. Cztery lata później do Ciechanowa i okolic ponownie zawitał Autosan H9 dając możliwość wykonania wielu sentymentalnych zdjęć. Pojazd którym podróżowaliśmy, wyprodukowany został w roku 1992 i uchował się praktycznie w oryginalnym stanie, bez większych przeróbek. Swoją służbę liniową sprawował w Białej Podlaskiej i Międzyrzecu Podlaskim. W ubiegłym roku został zakupiony przez miłośników z Warszawy i obecnie jest wykorzystywany do różnego rodzaju przejazdów okolicznościowych.

Oficjalnie impreza zaczynała się przy dworcu PKP w Ciechanowie o godzinie 10, jednak autobus i tak musiał przyjechać z Warszawy, więc można było się nim zabrać. Wyjazd ze stolicy był po godzinie 7 i żeby zdążyć, musiałbym wyjeżdżać z Krakowa „Hańczą” o godzinie 4:30. Było to dla mnie nie do przyjęcia, zwłaszcza że w nocy była zmiana czasu i spało się o godzinę krócej. Wyjechałem więc pendolino do Gdyni o 5:46. Chociaż jedzie on przez Ciechanów, mija go bez zatrzymania. Chcąc się tam dostać musiałem więc w Warszawie przesiąść się do IC „Laguna”, również zmierzającego do Gdyni. Gdy dojeżdżałem pendolino do Warszawy Centralnej, obsługa zapowiadając możliwości przesiadki nie wspomniała o mojej „Lagunie” uznając widocznie, że nikt nie będzie się przesiadał z pociągu Kraków – Gdynia na pociąg Warszawa – Gdynia 😀. Za to wspomnieli o możliwości przesiadki na Bohumin, do którego na pewno dzikie tłumy zmierzają z Krakowa przez Warszawę 😛. „Laguna” zestawiona z Flirta ED160 dotarła do Ciechanowa planowo. Godzina rozpoczęcia imprezy się zbliżała, a na dworcu nie widzę żadnych miłośników. Już myślałem, że może źle zapamiętałem datę imprezy albo godzinę jej rozpoczęcia. Pod dworzec co jakiś czas zajeżdżały minibusy Karsan lub MMI z miejscowego ZKM-u. Co jakiś czas też przez stację przemykało na pełnej prędkości pendolino lub skład towarowy. 

111Ed-025 z kontenerami przemyka przez stację w Ciechanowie

Gdy robiłem zdjęcie gamy z kontenerami, spotkałem kolegę Andrzeja którego znałem z imprezy psiukiem w Nowym Sączu z 2019 roku. Powiedział, że impreza jak najbardziej się odbędzie, tyle że z półgodzinnym obsuwem. Pierwsze skojarzenie miałem, że wystąpiły problemy techniczne, ale Andrzej sprostował że jedna z osób z obsługi nie przestawiła zegarka na zmianę czasu 😃. Nie uśmiechało mi się to zbytnio, bo impreza planowo miała się kończyć o 17, a miałem już wykupiony bilet powrotny na pociąg wyruszający o 17:27 😐 A nie da się ukryć, że o tej porze w niedziele może być problem z przebukowaniem biletu na inną godzinę. W końcu około godziny 10:30 zjawił się nasz Autosan. Taka hadziewiątka z klamkowymi drzwiami zawsze będzie mi się kojarzyła z wyjazdem na obóz do Niedzicy z klasą z liceum. Po dotarciu na miejsce, kolega co wysiadał jako ostatni chciał zamknąć drzwi w autobusie. Przy czym robił to tak delikatnie, jakby zamykał drzwi do gabinetu dyrektora szkoły. Niestety jak na złość drzwi nie chciały się w ten sposób zamknąć i już od reszty klasy na niego leciały już okrzyki „zepsuł!” Zaraz potem wrócił kierowca tłumacząc, że to nie jest Mercedes i zademonstrował wszystkim jak się zamyka drzwi w tym pojeździe. Trzasnął nimi z całej siły i już się nie otwierały 😀. Nasza klamka była piękna, choć trochę nadszarpnięta już zębem czasu. Jakiś czas jeszcze pojeździ, ale potem bez porządnego remontu będzie problem żeby przeszła badanie techniczne. Chwila postoju na rozprostowanie kości i usunięcie drobnych usterek i jedziemy. Przy ulicy Sienkiewicza stoi sobie jako pomnik parowóz wąskotorowy Px48-1784 i przypomina, że Ciechanów był niegdyś obsługiwany także przez kolej wąskotorową. Przebiegała tędy odnoga Mławskiej Kolei Dojazdowej z Gruduska do Krasnego. Ruch był na niej prowadzony do 1986 roku. Przed parowozem skręciliśmy w prawo w ulicę Fabryczną, która doprowadziła nas do przemysłowej części miasta. Pierwszy fotostop odbył się przy ruinach ciechanowskiej cukrowni. 

Nasz imprezowy Autosan H9-21 na ulicy Fabrycznej w Ciechanowie

Po drugiej stronie ulicy biegnie linia kolejowa Gdańsk – Warszawa. Część uczestników proponowała, żeby zaczekać na pociąg Intercity, który miał jechać za parę minut. Miał to być Flirt, który epokowo średnio pasował do naszego Autosana. W połączeniu z naszym opóźnieniem spowodowało to, że nie czekaliśmy i ruszyliśmy dalej. Przejechaliśmy na drugą stronę linii kolejowej i znaleźliśmy się na ulicy Płockiej. Zdjęcia wykonaliśmy na tle wieży ciśnień przy Parku Nauki Torus. 

Przy Parku Nauki Torus w Ciechanowie

Niemal po drugiej stronie ulicy znajdowała się niegdyś baza PKS Ciechanów, więc obowiązkowo musieliśmy uwzględnić to miejsce w planie przejazdu. Mimo że od upadłości firmy minęły dopiero niespełna 4 lata, trudno poznać że w tym miejscu była niegdyś jej baza. Po budynkach administracyjnych i dyspozytorni nie ma już śladu. Jedynie duży plac służący obecnie za miejsce postojowe dla ciężarówek nasuwa skojarzenie, że kiedyś to miejsce mogły wykorzystywać autobusy PKS. W tym miejscu wykonane zostało zdjęcie grupowe uczestników przejazdu. 

Teren dawnej bazy PKS Ciechanów przy ulicy Płockiej

Większość z nas nie mogła się już doczekać zdjęć autobusu PKS w jego naturalnym środowisku, czyli na wiejskich drogach. W związku z tym aby nie przedłużać, ruszyliśmy poza miasto. Na początek obraliśmy kierunek północno-wschodni jadąc drogą wojewódzką prowadzącą do Przasnysza. Po kilku kilometrach skręciliśmy do wsi Opinogóra Dolna. Droga wiła się malowniczo pośród pól, toteż chętnie uwieczniliśmy w tym krajobrazie naszego Autosana. 

Droga do Opinogóry Dolnej

Droga zaprowadziła nas do wsi Opinogóra Górna, gdzie znajduje się ciekawy zespół pałacowo-parkowy. Nas jednak bardziej interesował czynny sklep spożywczy, gdzie można było się zaopatrzyć w jedzenie i picie na grilla, który był planowany w dalszej części imprezy. W pobliskim kościele biły akurat dzwony na Anioł Pański, co dla nas było sygnałem że można otwierać napoje procentowe. W końcu dżentelmeni nie piją przed dwunastą 😉. Gdy już wszyscy się zaopatrzyliśmy, ruszyliśmy lokalnymi drogami w kierunku wschodnim. Przed wsią Zielona zrobiliśmy pozorowany wyjazd z bocznej szutrowej drogi. 

Ujęcia z Zielonej

Tradycją imprez autobusowych są odcinku off-route i na imprezie „Śladami PKS Ciechanów” również takowych nie zabrakło. We wsi Żbiki zjechaliśmy z asfaltu na drogę szutrową, na której wykonaliśmy kilka zdjęć. Były ujęcia z Autosanem wzniecającym tumany kurzu oraz przy krzyżu stojącym w polu. 

Off-route w Żbikach

A to już bliżej wsi Wężewo

Na asfalt powróciliśmy we wsi Wężewo, a kilka minut później osiągnęliśmy gminną miejscowość Krasne. Przebiega przez nią zachowany szlak Mławskiej Kolei Wąskotorowej z Mławy przez Przasnysz do Makowa Mazowieckiego. Linia jest od kilkunastu lat nieczynna. Pojawiały się plany jej reaktywacji, ale do żadnych konkretów nie dochodziło. Eksponowano jedynie tabor na stacjach w Przasnyszu i Krasnem, jednak serce się krajało jak się na niego patrzyło, bo był bezlitośnie dewastowany. Spodziewałem się, że torów trzeba będzie się doszukiwać w trawie, ale byłem miło zaskoczony. Szlak był odchwaszczony 😮. W Krasnem wykonaliśmy zdjęcia autobusu przy jeziorku oraz na tle kościoła parafialnego pw. Św. Jana Chrzciciela. 

Przy stawie w Krasnem

Przy kościele w Krasnem

Część uczestników imprezy zaczęła się domagać motywów kolejowych. W pobliżu nie było jednak żadnej czynnej linii kolejowej, tylko ta nieużywana wąskotorówka. Uczestnikom imprezy wystarczały jednak zdjęcia z samymi torami. Wychodząc więc naprzeciw ich oczekiwaniom zatrzymaliśmy się przy szkole i cmentarzu w Krasnem, na zdjęcia z torem Mławskiej Kolei Wąskotorowej. 

Ujęcia z wąskotorówką w Krasnem

W dalszej części imprezy kierowaliśmy się wiejskimi drogami z powrotem w kierunku Ciechanowa. Powiem, że spędziłem trochę czasu z mapą Google próbując zlokalizować miejsca fotostopów. Na większości z tych dróg samochód street view jeszcze nie gościł. Z Krasnego pojechaliśmy na południowy-zachód i kolejne zdjęcia wykonaliśmy w rejonie wsi Mosaki-Stara Wieś. 

Mosaki-Stara Wieś

Jako kolejny w planie był fotostop ze stawem w Łukowie. 

Nad stawem we wsi Łukowo

Lokalna wiejska droga z czasem zamieniła się w szutrowy dukt. W pewnym momencie znaleźliśmy się przy rachitycznym lasku i opuszczonym samotnym budynku gospodarczym. Nie mogliśmy sobie odmówić zdjęcia Autosana na tym końcu świata. 

Na końcu świata nieopodal osady Mierniki

W osadzie Mierniki wjechaliśmy ponownie na asfalt i zaczęliśmy rozglądać się nad miejscem na grilla. Ostatecznie ulokowaliśmy się w okolicy wsi Nieradowo. Nie było tu wprawdzie za bardzo miejsca, gdzie by można zaparkować autobus, ale samochód na tej drodze pojawiał się średnio raz na 20 minut. 

Nieradowo, tu rozpaliliśmy grilla

Kolejną godzinę spędziliśmy na rozpalaniu grilla oraz pieczeniu kiełbasek. Byłem spokojny że zdążę na pociąg powrotny, bo organizator zapewniał że dotrzemy na dworzec w Ciechanowie na godzinę 17. Chociaż z drugiej strony trochę dziwnie się czułem, że plan imprezy układany jest pode mnie. Bo okazało się, że tylko ja zaplanowałem sobie powrót tak na styk po imprezie. Cała reszta uczestników miała większe zapasy czasowe. Gdy już wszyscy pojedli, ruszyliśmy odwiedzić jeszcze kilka mazowieckich bezdroży. Skręciliśmy w lewo przy sklepie spożywczym i osiągnęliśmy wieś Obiedzino Górne. W pewnym momencie znów odbiliśmy na szutrową drogę i odbył się na niej długi fotostop najazdowy. 

Okolice wsi Obiedzino Górne

Jechaliśmy tym szutrem ponad 2 kilometry aż wyjechaliśmy we wsi Gogole Wielkie na drogę krajową nr 60 Ostrów Mazowiecka – Ciechanów. Zmierzaliśmy nią w kierunku Ciechanowa, ale jeszcze nie kończyliśmy imprezy. Mieliśmy godzinkę zapasu czasowego, więc po paru kilometrach skręciliśmy w lokalną drogę na południe. Po paru kilometrach wykonaliśmy zdjęcia w rejonie osady Mężenin. 

Mężenin

Autobus miał założoną tablicę kierunkową „Syberia" i rzeczywiście jest taka miejscowość w rejonie Ciechanowa. My akurat zmierzaliśmy do Ciemniewka, gdzie zajechaliśmy na parking pod drewnianym kościołem pw. Św. Mikołaja. 

Przy kościele w Ciemniewku

Stąd już pomału kierowaliśmy się w stronę Ciechanowa. Jeszcze jeden fotostop odbył się na szutrowej drodze przed Grędzicami. 

Przed Grędzicami

W Grędzicach widzieliśmy przystanki autobusów ZKM Ciechanów, czyli do miasta było już blisko. Niemal punktualnie o 17 zajechaliśmy pod dworzec kolejowy w Ciechanowie gdzie jako jedyny wysiadłem, a reszta uczestników pojechała jeszcze na kilka fotostopów. Popołudniową ciszę na stacji przerwało na chwilę pendolino przemykające na pełnej prędkości. 

ED250-001 jako pociąg EIP z Krakowa do Kołobrzegu mknie
na pełnej prędkości przez Ciechanów

Z Ciechanowa do Warszawy zawiózł mnie IC „Skarbek” z Olsztyna do Bielska-Białej. Wypełniony do ostatniego miejsca, jak to w niedzielę po południu. Obstawiałem, że pewnie jakiś delikwent będzie okupował moją miejscówkę i nie myliłem się. Na szczęście nie stawiał oporu jak stanowczo go przepędziłem. W Warszawie Wschodniej miałem szybką przesiadkę na pendolino i już bez przygód wróciłem do Krakowa. Do domu dotarłem przed godziną 22. Wypad może i był nieco wyczerpujący, ale warto było jechać przez pół Polski dla przejażdżki takim zacnym autobusem.