poniedziałek, 31 sierpnia 2020

2020-08-02 SA109 na linii Chojnice - Kościerzyna

Przez poprzednie dwa sezony letnie jako miejsca do spędzania urlopu wybierałem Dolinę Popradu oraz Gdańsk, tak żeby zarówno zaliczyć góry i morze, jak i przywieźć moc zdjęć kolejowych i komunikacyjnych. W tym sezonie postanowiłem dodatkowo dołożyć wypoczynek nad jeziorami. W odróżnieniu od pozostałych dwóch miejsc urlopu, które były dość gwarne, nad jeziorami postanowiłem się wyciszyć i zresetować. Nie zamierzałem jednak w żadnym wypadku rezygnować z fotografowania pociągów, więc przy wyborze miejsca pobytu głównym czynnikiem była bliskość linii kolejowej. Ostatecznie wybrałem gospodarstwo we wsi Leśno, położonej w pobliżu linii Chojnice – Kościerzyna. Miałem okazję jechać kilka razy tą trasą zarówno pociągami planowymi jak i imprezowymi i za każdym razem powtarzałem, że muszę tu kiedyś przyjechać na zdjęcia. No i teraz wreszcie przyszła okazja, żeby to marzenie zrealizować. Linia nr 211 już kilka razy balansowała na granicy zamknięcia. Przymierzano się do zawieszania ruchu, czasem wprowadzano komunikację zastępczą zamiast pociągów. Teraz najwyraźniej to ryzyko zostało zażegnane, gdyż PLK postanowiła zainwestować w tę trasę. Odcinki będące w gorszym stanie technicznym w ostatnim czasie poddane zostały rewitalizacji. Zrobiono to z rozmachem, docelowa prędkość będzie wynosiła 120 km/h. Obecnie ruch pasażerski obsługują tu szynobusy serii SA109, które maksymalnie wyciągają tylko 100 km/h. Pobyt w Leśnie miałem zaplanowany na okres od 2 do 7 sierpnia.

Dzień 1, niedziela 2 sierpnia

Wyruszyłem z Krakowa o godzinie 8:19 na pokładzie Pendolino relacji Rzeszów – Gdynia. Przez całą jazdę towarzyszył mi dreszczyk emocji, ponieważ w Gdańsku Wrzeszczu miałem 20 minut na przesiadkę na SKM do Kościerzyny, która z kolei ma skomunikowanie z ostatnim w dobie szynobusem do Chojnic. Na szczęście wszystko szło jak w zegarku i całą drogę jechaliśmy planowo. W drogę z Gdańska Wrzeszcza do Kościerzyny zabierze mnie SA136-016. Frekwencja wysoka, sporo osób jedzie z rowerami. Momentami zajęte były wszystkie wieszaki. Początkowo jedziemy jako pociąg przyspieszony, dopiero od Żukowa zatrzymujemy się na każdym przystanku. W Kościerzynie przy sąsiednim peronie oczekuje już SA109-002 do Chojnic. Szybkie zdjęcia i przesiadka. 
SA136-016 jako pociąg SKM z Gdyni Głównej przybył do Kościerzyny
SA109-002 jako pociąg regio do Chojnic czeka na odjazd z Kościerzyny
Za Dziemianami Kaszubskimi zaczynam się rozglądać za miejscówkami, gdzie by przyjechać na zdjęcie. Z ciekawszych zaznaczyłem leśny odcinek przed Raduniem oraz przesmyk między jeziorami Raduń i Młosino Wielkie. Wysiadłem w Lubni i ruszyłem pieszo w drogę do Leśna. Początkowe 3 kilometry do centrum wsi były lajtowe po asfalcie, ale dalsze 1,5 kilometra do mojej bazy były po drodze szutrowej i z walizką było ciężko. Dałem jednak radę i przy okazji u gospodarzy zapisałem się jako pierwszy klient, który do nich dotarł bez samochodu (wreszcie coś w życiu osiągnąłem). A miejsce wprost wymarzone, żeby odpocząć w ciszy i spokoju. Jedynie czaple i żurawie na pobliskim jeziorze czasem zakłócały ciszę.

Dzień 2, poniedziałek 3 sierpnia

Poranek przywitał mnie deszczową aurą, jednak prognozy wskazywały że w następnych dniach ma być coraz pogodniej. Padało przelotnie, więc przed południem stwierdziłem że wyruszę na „zapoznanie szlaku”. Postanowiłem udać się w okolice Dziemian Kaszubskich i jechać wzdłuż linii kolejowej w poszukiwaniu najciekawszych miejscówek. Mizerna oferta przewozowa między Chojnicami a Kościerzyną od początku jednak nie dawała złudzeń, że wszystkie miejscówki wykorzystam. Na linii wciąż występuje „sowiecka” oferta w postaci dwóch par pociągów. Na poranny pociąg do Kościerzyny nie chce mi się wstawać, a poranny do Chojnic kursuje akurat w porze śniadania. Zostają więc dwa kursy popołudniowe, jeden po godzinie 14, drugi po 16. Ale w końcu przyjechałem tu wypocząć, a pociągi są dodatkiem. Pożyczyłem rower i udałem się leśnymi drogami przez Główczewice do Radunia. Okolica te niestety została spustoszone przez nawałnicę 3 lata temu i lasów ostało się niewiele. Z Radunia podjechałem kawałek drogą wojewódzką nr 235 w kierunku Kościerzyny, po czym skręciłem w leśną drogę biegnącą w kierunku linii kolejowej. Tu już las był bujny i nietknięty przez wichurę. Po dotarciu do torów rozejrzałem się po okolicy sprawdzić, czy ten leśny odcinek z punktu widzenia fotografa jest tak samo ciekawy jak z perspektywy pasażera pociągu. Spodobało mi się tu i odznaczyłem to miejsce jako warte fotki. Następnie piaszczystą leśną drogą kierowałem się wzdłuż linii w kierunku przystanku w Raduniu. Przed samym przystankiem była polanka, na której pasły się krowy. No to kolejna miejscówka odznaczona, ale oczywiście pod warunkiem, że modelki nie przeniosą się w inne miejsce. Za Raduniem linia przechodzi przesmykiem między jeziorami Raduń i Młosino Wielkie. Uznałem to za najciekawsze miejsce na całym odcinku linii nr 211 położonym w pobliżu mojej bazy, więc trzeba było je szczegółowo spenetrować. Po północnej stronie jeziora Raduń znalazłem pomost, z którego było widać linię kolejową, więc kolejna miejscówka odznaczona. Następnie cofnąłem się do centrum Radunia, żeby dostać się na południową stronę jezior. Polna droga doprowadziła do miejsca, z którego było widać linię na tle Jeziora Młosino Wielkie. Później trafiłem na rozwidlenie dróg. Prawa odnoga przekraczała tor i prowadziła do gospodarstwa gdzie pasły się konie (kolejny punkt wart odwiedzenia). Ja jednak chciałem dokończyć penetrację okolic jezior. Udałem się więc lewą odnogą, która zaprowadziła mnie do moim zdaniem najciekawszej miejscówki z Jeziorem Raduń. Tymczasem za godzinę miał już jechać szynobus do Kościerzyny (jak na linię o takiej liczbie połączeń, godzina czekania to niewiele), więc postanowiłem już tu zostać do jego przyjazdu. Dodatkowym czynnikiem zniechęcającym mnie do dalszego zapoznawania szlaku była nadchodząca ciemna chmura zwiastująca przelotny deszcz. Schroniłem się więc w bezpiecznym miejscu. Przestało padać na krótko przed przejazdem szynobusu, toteż wróciłem na miejscówkę i wykonałem dwa ujęcia małopolskiego SA109-002.
SA109-002 jako pociąg z Chojnic do Kościerzyny pomiędzy
Lubnią a Raduniem
Obok Jeziora Raduń
Następnie zdecydowałem się wypróbować kolejną polną drogę idącą wzdłuż toru w kierunku Lubni. Droga jednak odbiła w prawo i stawała się coraz mniej wyraźna. Wyprowadziła mnie na szczęście na drogę wojewódzką nr 235. Skierowałem się więc nią na południe i w tym czasie dopadły mnie kolejne deszczowe chmury. Zatrzymałem się więc pod wiatą przystankową we wsi Lamk w celu przeczekania opadów. Nie miało jednak zamiaru przestać padać. Gdy w końcu zbliżała się godzina przyjazdu szynobusu do Chojnic, ruszyłem niebieskim szlakiem prowadzącym nad Jezioro Młosino Wielkie. Dotarłem do przejazdu kolejowego i ruszyłem wzdłuż toru w kierunku Lubni. Odcinek jest tu prosty jak drut i biegnie przez las przetrzebiony przez nawałnicę z 2017 r. Ulokowałem się na jednym z przejazdów kolejowych i zaczekałem na pociąg. 
Pociąg z Kościerzyny do Chojnic pomiędzy Raduniem a Lubnią
Potem z racji niesprzyjającej aury udałem się od razu do bazy w Leśnie.

Dzień 3, wtorek 4 sierpnia

Poranek jeszcze był pochmurny, ale już nie padało i zapowiadała się stopniowa poprawa pogody. Do zapoznania pozostał mi jeszcze odcinek od Lubni do Brus, więc przed południem ruszyłem na spokojnie spenetrować szlak. Odcinek ten biegnie głównie polami, więc nie spodziewałem się super plenerów. Dodatkowo martwił mnie stan teletechniki, która jest mocno niekompletna. Linie niezelektryfikowane od zawsze mi się kojarzyły z rzędem słupów teletechnicznych, które dodawały im uroku. Sprawdziłem wszystkie drogi przecinające linię nr 211 między Lubnią a Brusami i udało się znaleźć całkiem niezłą miejscówkę. Pomiędzy drogą nr 235 a linią kolejową wśród zboża jest klimatyczne bajorko. Zajechałem aż do samej stacji w Brusach, ale żadnego ciekawszego motywu już po do drodze nie znalazłem. Za to na stacji zobaczyłem ogłoszenie, że Polregio na linii Chojnice – Kościerzyna oprócz dwóch par pociągów uruchamiają dodatkowo dwie pary komunikacji zastępczej. Nosz kurde, dlaczego nie mogą one jechać jako pociągi? Taboru im brakuje? A jak już musi to jechać na gumach, to nie mogli się dogadać z PLK, żeby umieszczali to na plakatach z rozkładem jazdy oraz na stronie portalpasazera? W takiej sytuacji to przyjezdni w ogóle nie wiedzą o tych autobusach, bo ani to się w wyszukiwarkach PLK-i nie pokazuje ani na tabelach z rozkładem jazdy. Ale dobra, cała linia w moim zasięgu została już spenetrowana, więc trzeba wybrać miejscówkę na pociąg z Chojnic. Niestety przez większość trasy jedzie on centralnie pod słońce, jedynie w okolicach Radunia linia zakręca tak, że zdjęcie powinno się udać. Przypomniała mi się z poprzedniego dnia polanka z pasącymi się krowami przy wyjeździe z Radunia w kierunku Dziemian Kaszubskich. Przemieściłem się w to miejsce, ale zarządziłem odwrót, bo krowy niestety pasły się w innym miejscu. Pozostałem jednak w tematyce zoologicznej i przypomniałem sobie gospodarstwo z konikami między Lubnią a Raduniem. Tu z kolei zwierzątka nie zawiodły i przebywały w tym samym miejscu co wczoraj. Zaczekałem więc w ukryciu i jak została minuta do przyjazdu pociągu, ruszyłem po cichu na miejscówkę. Konie jednak jak mnie zauważyły, myślały chyba że chcę je nakarmić i przemieszczały się w moją stronę. Wymusiło to u mnie zmianę koncepcji, ale szczęśliwie udało się je zmieścić w kadrze z szynobusem.
SA109-002 zmierzający z Chojnic do Kościerzyny między Lubnią
a Raduniem
Dwie godziny czekania na kurs powrotny wykorzystałem na odpoczynek przy sklepie w Raduniu. Pogoda stopniowo się poprawiała i coraz częściej wychodziło słońce. Dla pociągu do Chojnic postanowiłem zrobić poprawiny wczorajszego ujęcia z Jeziorem Raduń. Słońce świeciło centralnie w osi toru, ale udało się wykonać satysfakcjonujące mnie ujęcie.
Regio z Kościerzyny do Chojnic mija Jezioro Raduń
Następnie wróciłem przez Główczewice do bazy w Leśnie.

Dzień 4, środa 5 sierpnia

Dziś już od rana przewaga słońca nad chmurami. Szlak kolejowy mam już zapoznany, więc można de facto wyjechać dopiero po godzinie 13. Jednak koło południa znudziło mi się już leżenie na hamaku, więc dla zabicia czasu postanowiłem zobaczyć jaką ofertę w okolicznych wsiach ma PKS Chojnice. I tak z Leśna odjeżdżają 3 kursy na dobę, dwa rano do Chojnic i jeden po południu do Karsina. Z kolei do Główczewic dociera jeden kurs na dobę w samo południe. Normalnie super oferta, nic tylko korzystać. Oczywiście sprawdzałem dane dla okresu wakacyjnego, w dni nauki szkolnej kursów jest więcej. Ale mimo to taka oferta średnio zachęca do korzystania z transportu publicznego.

Następnie postanowiłem jeszcze sprawdzić, czy linii kolejowej nie będzie widać z niebieskiego szlaku na odcinku pomiędzy Lamkiem a Jeziorem Młosino Wielkie. Po drodze miałem zawahanie jak zobaczyłem przy drodze tablicę „Teren prywatny”. Ale tuż obok był znak niebieskiego szlaku, więc uznałem że można jechać. I rzeczywiście kawałek za ostatnimi zabudowaniami ukazał się piękny widok na stawy i biegnącą za nimi linię kolejową. Jest to też jedyne miejsce w okolicy, gdzie popołudniowy szynobus z Chojnic jedzie w miarę do słońca. Podjąłem więc decyzję, że zostaję tutaj. Godzinę czekania na pociąg spożytkowałem na pobliskim pomoście nad jeziorem.

Jezioro Młosino Wielkie

Kilka minut przed przyjazdem szynobusu słońce zaczęło zakrywać chmury. Na szczęście gdy się zjawił słońce się pokazało. Zakrycie słońca przez złośliwą chmurę w momencie przejazdu pociągu, w przypadku gdy na linii jeżdżą 2 pociągi na dobę, byłoby wyjątkowo bolesne. Tym razem dla odmiany pojechał SA109-006 w nowych barwach Województwa Pomorskiego.
SA109-006 jako pociąg z Chojnic do Kościerzyny zbliża się
do Radunia
Dobra, miejscówka zaliczona i można jechać na przerwę do sklepu w Raduniu. Kurs powrotny zdecydowałem się upolować z pomostu na Jeziorze Raduń. 
Jezioro Raduń
Miałem obawy czy zdjęcie się uda, bo w porze przejazdu pociągu słońce jest prawie centralnie w osi toru. Ale niestety to już jest ostatni pociąg w dobie, lepszego zdjęcia z tego miejsca się nie zrobi. Tuż przed przejazdem pociągu po jeziorze pływała sobie para łysek, ale niestety nie chciały współpracować i w ostatniej chwili zmieniły lokalizację. Pojawił się za to motyw w postaci łódki. No nie można powiedzieć, że szynobus jest jakoś super oświetlony, ale jak już wspominałem przy tak mizernej ofercie lepszego ujęcia się nie zrobi. To by było tyle na dziś, pora wracać.
Regio z Kościerzyny do Chojnic przejeżdża koło Jezioro Raduń

Dzień 5, czwartek 6 sierpnia

W ostatni pełny dzień mojego pobytu na Kaszubach pogoda była już bezchmurna. Szlak mam cały zapoznany, miejscówki dla pociągów wybrane. Dla zabicia czasu zdecydowałem się więc najpierw pojechać do Główczewic na zdjęcie autobusu PKS. Po drodze zatrzymałem się na zdjęcie Jeziora Leśno Górne.
Jezioro Leśno Górne
W Główczewicach zaś wyszedł mi na spotkanie taki słodziak.
Słodziak z Główczewic
PKS do Główczewic owszem przyjechał, ale w postaci małego busa. Szkoda mi było pamięci aparatu na ten pojazd, więc odpuściłem zdjęcie. Pociąg z Chojnic chciałem upolować na miejscówce z bajorkiem między Brusami a Lubnią. Żeby jednak nie czekać 1,5 godziny przy szlaku, zaglądnąłem jeszcze obejrzeć kamienne kręgi w Leśnie. Stamtąd leśnymi drogami dotarłem do Zalesia, a potem ścieżką rowerową wzdłuż drogi nr 235 na miejscówkę.
SA109-006 jako regio z Chojnic do Kościerzyny pomiędzy Brusami
a Lubnią


Po zrobieniu trzech ujęć szynobusu ruszyłem na leśny odcinek Dziemiany Kaszubskie – Raduń, gdzie miałem plan złapania go jak będzie wracał z Kościerzyny. Ale wcześniej tradycyjnie przerwa na lody ze sklepu w Raduniu. W lesie trochę się zastanawiałem nad wyborem motywu ale w końcu się zdecydowałem. Niestety szynobus się spóźniał i cienie drzew zaczęły coraz bardziej kłaść się na torowisku. Gdybym wiedział o tym dzień wcześniej to bym zamienił plany i poprzedniego dnia tu przyjechał, a dziś bym go łapał z pomostu na Jeziorze Raduń. Tam opóźnienie byłoby na mi na rękę, bo słońce by nieco lepiej oświetliło bok pociągu. A tu opóźnienie pogarszało sytuację. Ostateczne pociąg zjawił się opóźniony 15 minut.
Regio z Kościerzyny do Chojnic pomiędzy Dziemianami Kaszubskimi
a Raduniem
I to już ostatnie zdjęcie z Kaszub podczas tego pobytu. Przez Raduń i Główczewice wróciłem do bazy.

Dzień 6, piątek 7 sierpnia

W drogę powrotną na przystanek w Lubni już nie szedłem z buta, lecz Pan gospodarz zaoferował mi podwózkę. Punktualnie o 14:14 na przystanku zameldował się SA109-002 obsługujący kurs z Chojnic do Kościerzyny. Na prawie każdym przystanku wsiadało po kilka osób, tak że do stacji docelowej przyjechaliśmy z całkiem ładną frekwencją. Za Lipuszem przejeżdżamy w bliskim sąsiedztwie plaży nad Jeziorem Skrzynki Duże, przy tak pięknej pogodzie oblężonej przez ludzi. Dzieciarnia tradycyjnie rzuciła się do machania pasażerom pociągu. W Kościerzynie przesiadka na SKM do Gdyni zestawionej tym razem z dwuczłona SA133-030. Na stacji początkowej zostały tylko pojedyncze wolne miejsca siedzące. Jednak była duża rotacja pasażerów, więc miejsc siedzących starczyło prawie dla wszystkich. W Somoninie mamy krzyżowanie z pociągiem przeciwnej relacji zestawionym z SA132-002 w barwach Kolei Dolnośląskich. W Żukowie Wschodnim w kolei łapiemy małe opóźnienie na krzyżowaniu z pociągiem Gdańsk Wrzeszcz – Kartuzy. W Gdańsku Wrzeszczu wysiadam i udaję się na drugą część urlopu.

2005-11-13 Wrocławskie poprawiny

W styczniu 2005 r. po raz pierwszy odwiedziliśmy Wrocław. Dzień był wówczas krótki i aura mało sprzyjająca robieniu zdjęć. Zdecydowaliśmy więc, że przyjedziemy jeszcze raz przy lepszej pogodzie. Powtórkę zorganizowaliśmy w listopadowy długi weekend, który był w 2005 roku był wyjątkowo słoneczny. Termin wizyty wyznaczyliśmy na sobotę 12 listopada. Tak samo jak w styczniu planowaliśmy jechać do Wrocławia nocą, a wracać po południu. Niestety w nocy z 11 na 12 listopada nie kursował ani pociąg Zakopane - Szczecin, ani nocny Przemyśl/Zamość - Wrocław. Jedyny nocny pociąg jakim mogliśmy jechać był "Przemyślanin" 22:49 z Płaszowa, który przyjeżdża do Wrocławia o 3:44. Ponieważ to trochę za wczesna godzina na fotki, zaczęliśmy myśleć co będziemy robić przez następne 3 godziny. W grę wchodziły różne propozycje, np. jechać "Przemyślaninem" dalej do Rawicza lub do Leszna i wrócić stamtąd do Wrocławia jakąś osobówką, czy też wysiąść we Wrocławiu i pojechać dalej na kółeczko szynobusem do Legnicy przez Kamieniec Ząbkowicki i przesiąść się w Jaworzynie Śląskiej na osobowy do Wrocławia. Nie bardzo wiedzieliśmy którą opcję wybrać, więc zdecydowaliśmy się podjąć decyzję w pociągu.

Wyruszyliśmy w trzyosobowym składzie (Tomek, Marcin i ja) wieczorem w piątek 11 listopada. "Przemyślanin" prowadzony był przez ET22-759. Zajęliśmy wolny przedział w jednej ze zdeklasowanych jedynek. Zamknęliśmy przedział na klucz i próbowaliśmy złapać trochę snu. Niestety siedzenia w wagonach 1 klasy nie za bardzo nadają się do spania. Podrzemaliśmy kilka godzin ,aż w końcu dojeżdżaliśmy do Wrocławia. Musieliśmy podjąć decyzję, co będziemy robić przez następne 4 godziny. Ponieważ we Wrocławiu "Przemyślanin" ma 25 minut postoju, wyszliśmy sprawdzić czy stoi szynobus do Legnicy, czy może został odwołany albo podstawili KKA. Okazało się, że stoi szynobus, więc szybko spakowaliśmy rzeczy i przesiedliśmy się do pociągu 30121 do Legnicy przez Kamieniec Ząbkowicki. Pociąg ten był zestawiony z autobusu szynowego SA106-011 z PESY. Mieliśmy szczęście, ponieważ był to wówczas jedyny sprawny szynobus w województwie Dolnośląskim. Dwa pozostałe serii SA109 stały zdefektowane, i nie miał kto ich naprawić bo producent KOLZAM zbankrutował. Frekwencja w pociągu bardzo nas zaskoczyła, wszystkie miejsca siedzące były zajęte (głównie młodzieżą wracającą z imprez). Przed odjazdem rozległ się wewnątrz szynobusu komunikat przez głośniki, że pociąg jedzie do Legnicy drogą okrężną przez Kamieniec Ząbkowicki. O 3:57 ruszamy kierując się linią na Kłodzko. Na przystanku Smardzów Wrocławski z pociągu musiał wysiąść pewien żulik jadący bez biletu. Kierpoć złapał też jedna kobietę, która miała bilet do Legnicy, ale na najkrótszą trasę (przez Malczyce). Musiała "troszkę" dopłacić. Do Strzelina linia jest dwutorowa, dalej jest jeden tor ale szlakowa wysoka. Na stacji Starczów krzyżujemy się z pociągiem osobowym 320 z Kłodzka do Wrocławia (EN57-1481+1480). W Kamieńcu Ząbkowickim wysiada większość pasażerów, ale dosiadają się też nowi. Odbijamy z linii na Kłodzko w Magistralę Podsudecką, szlakowa wciąż wysoka. Duża wymiana pasażerów w Ząbkowicach Śląskich i w Dzierżoniowie. Jednak panujące ciemności uniemożliwiają oglądanie widoków na oknem. Siedzonka w szynobusie nie sprzyjają próbie złapania odrobiny snu. Dopiero przed Świdnicą zaczęło świtać i naszym oczom ukazały się bramowe słupy teletechniczne (rzadki widok) oraz masyw Ślęży. W Świdnicy Miasto krzyżujemy się z "rumunem" ST43-171 ciągnącym skład talbotów. Od Świdnicy Miasta linia znów jest dwutorowa. 10 minut później przejechaliśmy obok podupadłego skansenu parowozów. To znak, że zbliżamy się do Jaworzyny Śląskiej i czas opuścić nasz szynobus.
SA106-011 jako pociąg osobowy z Wrocławia Głównego do
Legnicy przez Kamieniec Ząbkowicki podczas postoju
w Jaworzynie Śląskiej
 Mamy tu pół godziny na przesiadkę, które spędziliśmy w cieplutkiej, choć nieco zaśmieconej poczekalni. O 6:56 wjechał pociąg osobowy 220 z Wałbrzycha do Wrocławia Gł., którym pojedziemy w dalszą drogę. Pociąg był zestawiony z ET22-1149 z czterema bonanzami. Szlakowa między Jaworzyną Śląską, a Wrocławiem jest tragiczna. Prawie całą drogę telepiemy się 40-50 km/h (a podobno w okolicach Wałbrzycha jest jeszcze gorzej). Jedynie w okolicach Kątów Wrocławskich i przed samym Wrocławiem było kilka odcinków gdzie rozpędziliśmy się do 100 km/h. Wreszcie o 8:14 osiągnęliśmy ponownie Wrocław Główny. Pogoda była ładna, więc niemal od razu wyszliśmy na miasto. W planie wycieczki mieliśmy wszystkie najciekawsze pętle tramwajowe, których nie odwiedziliśmy w styczniu, a więc: Sępolno, Biskupin i Osobowice. Akurat jechała 9 na Sępolno (kartoflowaty skład #2352+2351), więc wsiedliśmy do niej. Pojechaliśmy przez Plac Dominikański i Wyspę Piaskową, po czym skręciliśmy w prawo w ulicę Sienkiewicza. A ponieważ fragment tej ulicy był w remoncie, to zaliczyliśmy objazd ulicami: Wyszyńskiego, Szczytnicką i Placem Grunwaldzkim. Po jakimś czasie wjechaliśmy na skraj Parku Szczytnickiego. Jesienna szata tego miejsca bardzo nas urzekła, więc postanowiliśmy zatrzymać się tu na fotki. Wysiedliśmy koło pętli Stadion Olimpijski, ładnie położonej wśród drzew. Akurat stał tam kartofel tymczasowej linii 70.
Skład 105NWr #2286+2287 na pętli Stadion Olimpijski
Po sfotografowaniu go przenieśliśmy się skrajem parku na ulicę Mickiewicza, skąd chcieliśmy podjechać tramwajem na Sępolno. Czekaliśmy z 10 minut, aż nadjechała stodwójka #2041 linii 17, niesamowicie ślizgając się na liściach zalegających na szynach.
102Na #2041 skręca z ulicy Paderewskiego w Mickiewicza
No cóż, skoro we Wrocławiu nie było wówczas ani jednego wagonu liniowego z piasecznicą, to nie ma się co dziwić takim zjawiskom (wagony 105Na nigdy nie miały piasecznic, a w 102Na zostały one wymontowane). Wagon ruszył z mozołem i po kilku minutach doturlaliśmy się na pętlę Sępolno.

Skład 105Na #2478+2479 wjeżdża na pętlę Sępolno
Skład 105NWr #2352+2351 na pętli Sępolno
Po wykonaniu zdjęć na tej pętli wsiedliśmy do autobusu linii 145, ponieważ do naszego następnego celu (pętli Biskupin) najłatwiej można było dojechać autobusem. Autobus, którym jechaliśmy był nietypowy. Z zewnątrz wyglądał jak Volvo B10B, a siedzenia miał z Jelcza PR110. Okazało się, że jest to Jelcz M180, unikatowy okaz. Podjechaliśmy nim 2 przystanki na ulicę Dembowskiego, z zamiarem przesiadki na 146. Niestety tuż przed przystankiem, gdzie mieliśmy wysiąść minął nas 146, ale minutę później nadjechał następny! Podwieźliśmy się nim do krańcówki na Bartoszowicach, skąd mieliśmy kawałek na piechotę do pętli tramwajowej Biskupin. Stał tam tylko 102Na #2073 linii 4.
102Na #2073 na pętli Biskupin
Chwilę później podjechała druga stodwójka (#2077 linii 2), która miała odjazd wcześniej, więc wsiedliśmy do niej. Zmierzaliśmy w stronę centrum, mijając Ogród Zoologiczny, Halę Ludową i Plac Grunwaldzki. Duże wrażenie zrobił na nas Most Grunwaldzki, więc zatrzymaliśmy się tam na fotki.
102Na #2073 na Moście Grunwaldzkim
105Na #2430 na Moście Grunwaldzkim
Gdy samochody zaczęły nam przeszkadzać przenieśliśmy się na Plac Wróblewskiego.
Skład 105Na #2554+2555 na Placu Wróblewskiego. W tle kościół
św. Maurycego
Skład 105NWr #2394+2393 na Placu Wróblewskiego
Stamtąd kartoflem linii 70 (#2394+2393) podjechaliśmy na ulicę Piłsudskiego.
Jelcz M121MB #9554 na ulicy Świdnickiej
Mieliśmy do zaliczenia jeszcze jeden żelazny punkt, którym były Osobowice. W związku z tym przesiedliśmy się do stodwójki #2009 (dość zatłoczonej) linii 24, jadącej w tym kierunku. Z racji rozkopania ulicy Szewskiej zaliczyliśmy kolejny objazd, tym razem przez ulice: Podwale, Krupniczą i Nowy Świat. Przekroczyliśmy Odrę po Mostach Pomorskich. Na Placu Staszica podziwialiśmy dawny budynek stacji kolejki wąskotorowej do Trzebnicy (zachowały się fragmentami szyny leżące w asfalcie). Za Mostem Osobowickim skręciliśmy w lewo w ulice Osobowicką. Okolice Cmentarza Osobowickiego tak nam się spodobały, że postanowiliśmy nie jechać do samej pętli, lecz wysiąść dwa przystanki wcześniej i porobić zdjęcia na ulicy Osobowickiej.
Skład 105NWr #2460+2541 na ulicy Osobowickiej
102Na #2009 na ulicy Osobowickiej
Skład 105Na #2496+2497 na ulicy Osobowickiej
Posiedzieliśmy tam kilkanaście minut, po czym resztę czasu zdecydowaliśmy spędzić na zwiedzaniu miasta i foceniu w centrum. Wsiedliśmy w skład #2496+2497 linii 14 jadący w stronę centrum. Jeszcze jak jechaliśmy na Osobowice spodobały nam się Mosty Pomorskie, więc tam chcieliśmy wykonać trochę zdjęć. Niestety najbliższy przystanek za tymi mostami znajdował się dopiero na ulicy Nowy Świat, przez co musieliśmy wracać kawał drogi.
Volvo 7000A #8092 na ulicy Mostach Pomorskich
Na Mostach Pomorskich nie fociło nam się najlepiej ze względu na duży ruch komunikacji prywatnej i mały zbiorowej. Przedostaliśmy się na Mosty Uniwersyteckie, ale tam było jeszcze gorzej. W związku z tym przeszliśmy rozkopaną ulicą Grodzką na Most Piaskowy. Tam co prawda też jeździło dużo samochodów, ale tu nam to nie przeszkadzało zbytnio w foceniu tramwajów.
102Na #2033 na Moście Piaskowym
Skład 105NWr #2274+2275 zjeżdża z Mostu Piaskowego. W tle
kościół Najświętszej Marii Panny i Biblioteka Uniwersytecka
Skład 105Na #2546+2547 na Mostach  Młyńskich
Ponieważ wszystkie najciekawsze naszym zdaniem miejsca Wrocławia już zwiedziliśmy, zaczęliśmy powolutku zmierzać w stronę dworca. Wykonaliśmy jeszcze trochę zdjęć na ulicach: Sienkiewicza, Wyszyńskiego, Kołłątaja i Peronowej, po czym poszliśmy na dworzec PKP.
102Na #2040 na ulicy Sienkiewicza
Jelcz M181M #8502 na ulicy Wyszyńskiego
Ikarus 280 #218 Dolnośląskich Linii Autobusowych na ulicy
Wyszyńskiego
102Na #2017 na ulicy Szczytnickiej
102Na #2016 na alei Kołłątaja
Skład 105Na #2468+2469 na ulicy Peronowej
Jelcz M121M #9532 na krańcówce przy Dworcu PKP
105Na #2426 na ulicy Peronowej
Do Krakowa mieliśmy wracać pociągiem pospiesznym 63100 "Galicja". Ponieważ jest on podstawiany we Wrocławiu, nie było walki o miejsce. Akurat trafiliśmy na szczyt popołudniowy na Dworcu Głównym. Do odjazdu szykowały się m.in. Ekspres 6107 "Słowacki" do Warszawy Wschodniej prowadzony EP09-029, pospieszny 16101 "Sudety" z Warszawy Wsch. do Jeleniej Góry oraz osobowy 6743 do Zielonej Góry zestawiony z dwóch zmodernizowanych kibli (EN57-1446+1395).
EP09-029 z pociągiem Ex "Słowacki" do Warszawy Wschodniej
we Wrocławiu Głównym
W końcu około 14:40 stonka podstawiła skład pociągu pospiesznego "Galicja" do Przemyśla. Wagony może nie grzeszyły zbytnio czystością, ale przynajmniej miały firanki. Podróż powrotna do Krakowa upłynęła bez zakłóceń. Głównie odsypialiśmy nieprzespane godziny. U celu byliśmy po godzinie 19. Dzisiejsza wyprawa do Wrocławia była niewątpliwie bardziej udana od tej styczniowej, chociażby dlatego że pogoda bardziej dopisała. Na dodatek zaliczyliśmy nockę autobusem szynowym SA106.

sobota, 22 sierpnia 2020

2018-04-21 Impreza kolejowa "Pożegnanie bipy"


Czteroczłonowe wagony piętrowe serii Bhp (dawniej Bipa) produkowane w latach 1959-1977 w zakładach VEB Waggonbau Görlitz, odegrały znaczącą rolę w kolejowym transporcie pasażerskim naszym kraju w II połowie XX wieku. Były najpojemniejszymi wagonami pasażerskimi na PKP i świetnie sprawdzały się w ruchu aglomeracyjnym o dużych potokach podróżnych. Niestety odnotowywane były również przypadki kierowania ich na linie lokalne o potokach rzędu kilkunastu osób na pociąg, co przyczyniło się w dużej mierze do ich upadku. Zmierzch tych wagonów rozpoczął się w połowie I dekady XXI wieku, kiedy rozpoczęto masowe kasacje bip, bądź skracanie ich do dwóch lub trzech członów w celu lepszego dostosowania do potoków podróżnych. Ostatnim zagłębiem tych wagonów była linia Gdynia – Hel, gdzie w sezonie letnim były niezastąpione ze względu na znaczną liczbę podróżnych oraz krótkie perony na przystankach uniemożliwiające wydłużenie składów. Kilometrów jednak przybywało nieubłaganie i zbliżał się nieuchronnie termin kolejnej naprawy głównej, co w przypadku tak leciwych wagonów było nieopłacalne. Na początku 2018 r. dopuszczenie do ruchu posiadały dwa czteroczłonowe zestawy stacjonujące w Chojnicach. Chojnickie Stowarzyszenie Miłośników Kolei postanowiło zorganizować imprezę pożegnalną tych zasłużonych dla polskich kolei wagonów. W sobotę 21 kwietnia 2018 r. skład zestawiony z lokomotywy SU42-534 oraz popularnej bipy przemierzył malownicze trasy w Borach Tucholskich. Trasa przejazdu wyglądała następująco: Chojnice – Kościerzyna – Wierzchucin – Grudziądz – Wierzchucin – Chojnice.

Na imprezę postanowiłem dojechać pociągiem TLK „Uznam” relacji Kraków – Świnoujście do Krzyża, a stamtąd osobówką do Chojnic. Niby wziąłem miejscówkę na kuszetkę, ale nie można powiedzieć, że się wyspałem, bo wysiadka w Krzyżu była około godziny 3. W dalszą drogę zawiezie nas SA108-004. Chyba większość uczestników imprezy dociera tym pociągiem. W Krzyżu ma on bowiem skomunikowanie nocnymi pociągami z Krakowa i Warszawy. Kierpoć przeżył szok widząc taką frekwencję i pytał się czy wracamy z jakiejś imprezy. Odparliśmy że nie, dopiero na nią jedziemy. Zapowiadał się ciepły słoneczny dzień. W Lipce Krajeńskiej mieliśmy krzyżowanie z pociągiem przeciwnej relacji, więc była chwila na rozprostowanie kości i pierwsze zdjęcia.
Stacja Lipka Krajeńska. Krzyżowanie pociągów relacji Krzyż -
Chojnice (SA108-004) i Chojnice - Krzyż (SA132-006)
 Około godziny 7 znaleźliśmy się w Chojnicach, gdzie oczekiwał już nasz imprezowy pociąg w postaci SU42-534 w nowych barwach Polregio i bipy. 
Pociąg specjalny szykuje się do odjazdu z Chojnic
Około godziny 8 ruszyliśmy w trasę kierując się linią nr 211 do Kościerzyny. Ta klimatyczna lokalna linia już kilkakrotnie cudem uniknęła zamknięcia. Często też pociągi były zastępowane komunikacją autobusową. Szczęśliwie od kilku lat trzyma się przy życiu, chociaż oferta w postaci dwóch par pociągów nie należy do najatrakcyjniejszych. Pierwszy fotostop odbył się w miejscowości o wdzięcznej nazwie Męcikał. Tłem były drzewa połamane przez ubiegłoroczną nawałnicę. 
Krajobraz po nawałnicy w Męcikale
W sierpniu 2017 r. te piękne tereny spustoszyła potężna wichura, która łamała sosny jak zapałki. Szła ona pasem o szerokości 5 kilometrów ciągnącym się od okolic Bytowa na północy po Rytel na południu. Spowodowała też śmierć dwójki harcerzy. Kolejne zdjęcia wykonaliśmy na klimatycznej stacyjce w Brusach. Nasz skład pozował tu z zabudowaniami stacyjnymi oraz semaforami kształtowymi, które ostały się na głowicy wyjazdowej w kierunku Kościerzyny. 

Ujęcia ze stacji Brusy
Kolejną stacją na naszej trasie był Lipusz. Tam postój był nieco dłuższy, gdyż był połączony z krzyżowaniem z pociągiem osobowym z Kościerzyny do Chojnic (SA103-011). 
Postój na stacji Lipusz
SA103-011 jako pociąg Przewozów Regionalnych z Kościerzyny
do Chojnic wjeżdża do Lipusza
Lipusz jest stacją węzłową, odgałęzia się tu linia do Bytowa. Ruch pasażerski został na niej zawieszony już w 1992 roku, ale wciąż kursują tam pociągi towarowe obsługiwane przez SKPL. Przewoźnik ten uruchamiał do Bytowa także pociągi turystyczne w wakacje 2016 i 2017 r. Od Lipusza do Kościerzyny jechaliśmy bardziej do słońca, więc zorganizowany został jeszcze jeden fotostop szlakowy.

Fotostop za Lipuszem
Kilkanaście minut później byliśmy już w Kościerzynie. W dalszą drogę udaliśmy się nieużytkowanym w regularnym ruchu pasażerskim od 2012 r. odcinkiem linii nr 201 do Lipowej Tucholskiej. W związku z tym na zdjęcia postanowiliśmy się zatrzymać przy semaforach wyjazdowych w tym kierunku. 

Wyjazd z Kościerzyny w kierunku Lipowej Tucholskiej
Obok ukazał nam się smutny widok w postaci odstawionych i zdewastowanych niechcianych eksponatów miejscowego skansenu. Wśród nich były dwa wagony motorowe SN61 (jednym z nich jest SN61-86, ostatni zachowany z pierwszej serii produkcyjnej). 
Wraki eksponatów skansenu w Kościerzynie

Opuszczamy Kościerzynę
Odcinek z Kościerzyny do Wierzchucina, którym jechaliśmy w dalszej części imprezy jest fragmentem dawnej magistrali węglowej wybudowanej w okresie międzywojennym w celu wywozu węgla ze śląskich kopalń do portu w Gdyni z pominięciem terytorium Wolnego Miasta Gdańsk. Od Kościerzyny jechaliśmy idealnie do słońca, więc często zatrzymywaliśmy się na zdjęcia. Najpierw odbył się w polach w okolicy przystanku Podleś, 

Fotostop w rejonie przystanku Podleś
następny na stacji Olpuch Wdzydze. 
Stacja Olpuch Wdzydze
Później zatrzymaliśmy się w lesie w okolicy przystanku Olpuch...
W lesie za przystankiem Olpuch
...aż dotarliśmy do położonej pośrodku niczego stacji węzłowej Bąk. Odgałęzia się tu linia do Czerska. 
Wjazd na stację Bąk

Stacja Bąk
Kontynuowaliśmy jazdę na południe dawną węglówką, która na swoim dalszym przebiegu przekracza dwupoziomowo dwie inne linie kolejowe. Najpierw w Łągu przebiega nad ostbahnem Chojnice – Tczew, a przed Lipową Tucholską przechodzi pod linią Czersk – Laskowice Pomorskie. Obydwa wiadukty były tematem kolejnych fotostopów. 
Przejazd nad ostbahnem Chojnice - Tczew w Łągu

Przejazd pod linią Czersk - Laskowice Pomorskie przed Lipową
Tucholską
Chwilę później dołączyła się do nas łącznica ze stacji Szlachta i wjechaliśmy na stację Lipowa Tucholska. Kursują tędy szynobusy Arrivy z Czerska do Bydgoszczy.
Wyjazd ze stacji Lipowa Tucholska
Kierowaliśmy się dalej na południe linią nr 201 zatrzymując się na zdjęcia na stacji Zarośle. 
Stacja Zarośle
Niedługo potem znaleźliśmy się na kolejnej stacji węzłowej położonej w środku lasu, czyli w Wierzchucinie. Dawna węglówka spotyka się tu z linią nr 208 z Chojnic przez Tucholę, Laskowice Pomorskie, Grudziądz, Brodnicę do Działdowa. Stacja posiada w całości sygnalizację kształtową, toteż nie mogliśmy sobie odmówić zdjęć z tarczą ostrzegawczą oraz semaforami wjazdowym i wyjazdowymi. 
Zbliżamy się do Wierzchucina. Zdjęcia z tarczą ostrzegawczą
Semafor wjazdowy do Wierzchucina
Na stacji Wierzchucin
Z Wierzchucina skierowaliśmy się na linię nr 208 w kierunku Laskowic Pomorskich. Odcinek ten wówczas teoretycznie był czynny w ruchu pasażerskim. Teoretycznie, bo kursował po nim jeden pociąg w dni robocze, który służył chyba bardziej domknięciu obiegu taboru niż zaspokojeniem lokalnych potrzeb przewozowych. Pierwszy fotostop na tym odcinku odbył się na stacji Lniano. 
Stacja Lniano
Kolejne ujęcia były ze szlaku pomiędzy Jastrzębiem Pomorskim a Drzycimiem. 

Polny fotostop pomiędzy Jastrzębiem Pomorskim a Drzycimiem
Następnie zatrzymaliśmy się między Drzycimiem a Leosią w klimatycznym miejscu, gdzie linia biegnie w wąwozie przez las.
W lesie pomiędzy Drzycimiem a Leosią
Uwagę uczestników imprezy przykuł tu …borsuk spacerujący sobie po lesie. Powiem szczerze, że pierwszy raz miałem okazję ujrzeć to zwierzątko na żywo.
borsuk
Kilka minut później osiągnęliśmy pięciokierunkowy węzeł Laskowice Pomorskie, gdzie linia nr 208 spotyka się z obecną magistralą węglową biegnącą z Górnego Śląska w kierunku Trójmiasta. Dodatkowo swój początek bierze tu też lokalna linia do Czerska. Dalszy odcinek do Grudziądza jest już intensywnie wykorzystywany przez pociągi osobowe Arrivy. Z jednym z nich mieliśmy nawet krzyżowanie na stacji Grupa.
Wjazd na stację Grupa
Postój na krzyżowanie na stacji Grupa
SA106-006 jako pociąg Arrivy z Grudziądza do Laskowic
 Pomorskich na stacji Grupa
W Grudziądzu większość uczestników imprezy udała się na miasto na zakupy, a nasz skład w tym czasie zmienił kierunek i szykował się w drogę powrotną. Z powrotem pojechaliśmy prosto linią nr 208 do Chojnic. W Grupie powtórzyła się sytuacja i ponownie mieliśmy krzyżowanie z pociągiem Arrivy, nawet szynobus trafił się ten sam. 
Ponowny postój na krzyżowanie w Grupie
SA106-006 tym razem jadący z Laskowic Pomorskich do Brodnicy
wjeżdża na stację Grupa
W drodze powrotnej postanowiliśmy jeszcze raz się zatrzymać w wąwozie za Leosią. Był to dobry pomysł, ponieważ słońce świeciło pod lepszym kątem.



Ujęcia z odcinka Leosia - Drzycim
Kolejne ujęcia wykonaliśmy przy semaforze wjazdowym do Wierzchucina. 
Wjazd do Wierzchucina od strony Laskowic Pomorskich
Stąd pojechaliśmy już prosto przez Tucholę do Chojnic, co nie znaczy że zakończyliśmy fotostopy. Pomiędzy Tucholą a Chojnicami zatrzymaliśmy się trzy razy. Najpierw na wyjeździe z Tucholi z widokiem na miasto... 
Wyjazd z Tucholi
...potem przed stacją Silno...
Fotostop w okolicy stacji Silno
...i na koniec w okolicach przystanku Racławki. 

Okolice przystanku Racławki
Nasz pociąg zakończył bieg w Chojnicach około godziny 18. W drogę powrotną udałem się wraz z grupką uczestników imprezy pociągiem TLK „Bory Tucholskie” z Gorzowa Wielkopolskiego do Gdyni. Jadąc ostbahnem pomiędzy Chojnicami a Czerskiem oglądaliśmy ogromne polany, gdzie jeszcze rok temu rosły lasy. W tych rejonach nawałnica z sierpnia 2017 r. poczyniła największe spustoszenia. Do Krakowa planowałem wrócić pociągiem TLK „Ustronie” relacji Kołobrzeg – Kraków. Miałem do niego dużo czasu, więc mogłem spokojnie się cofnąć do Gdańska i jeszcze zjeść tam obiadokolację. Po dotarciu do Trójmiasta przeżyłem lekki szok termiczny. O ile przez cały dzień w Borach Tucholskich było ciepło i słonecznie, o tyle Gdańsk przywitał mnie przenikliwie zimnym wiatrem od morza. Trzeba przyznać, że porządnie zmarzłem czekając na pociąg do Krakowa. Na szczęście potem miałem długą podróż w kuszetce i można było się w końcu wyspać. Do Krakowa dotarłem w niedzielę rano. Dziękuję Chojnickiemu Stowarzyszeniu Miłośników Kolei za zorganizowanie imprezy pożegnalnej wagonów Bhp po pięknych liniach Borów Tucholskich.