sobota, 24 października 2020

2006-10-11 Pogoń za trumną ze Spytkowic do Wadowic

 Środę 11 października 2006 r. postanowiliśmy z Marcinem poświęcić na pogoń za zdawką ze Spytkowic do Wadowic. To były czasy, kiedy spora część linii Trzebinia – Wadowice była jeszcze używana przez pociągi zdawcze towarowe. Całkowicie nieczynny i nieprzejezdny był tylko odcinek od Bolęcina do Okleśnej. W Bolęcinie działał wówczas skup złomu, dokąd od strony Trzebini docierały pojedyncze wagony. Z kolei do Spytkowic przyjeżdżał pociąg wielogrupowy z Krakowa Prokocimia, który był dzielony i część wagonów jechała do Okleśnej i dalej na bocznicę do Zakładów Chemicznych Alwernia, a część do Wadowic do tamtejszych lokalnych odbiorców. Również pobliska linia Chrzanów – Bolęcin była wykorzystywana na odcinku do Płazy, do tamtejszego składu węgla i zakładu wapienniczego. Niestety takie przewozy rozproszone były dla PKP Cargo kulą u nogi. Dla nich najwygodniej jest jak cały pociąg jedzie od masowego nadawcy do masowego odbiorcy. Nie trzeba rozrządzać składu, angażować manewrowych, jest mniej myślenia logistycznego. Dlatego spółka robiła co mogła, żeby zniechęcić drobnicowych klientów, wprowadzając nieżyciowe przepisy albo windując opłaty. Taka polityka spowodowała, że klientom bardziej opłacało się przejść na transport drogowy i w konsekwencji towarowe przewozy rozproszone praktycznie zniknęły z naszej sieci kolejowej. Dlatego teraz, gdy odcinek Spytkowice – Wadowice jest już nieprzejezdny, nasze zdjęcia są cenną pamiątką.

Marcin kończył pracę w Chrzanowie o 7 rano, więc dojechałem tam z Krakowa przyspieszoną „Skalnicą” relacji Kraków – Żylina. Z Chrzanowa ruszyliśmy przez Babice i Zator do Spytkowic. Na stacji zastaliśmy trumnę SM31-126 uwijającą się ze składem pociągu wielogrupowego, który przyjechał z Krakowa Prokocimia. Na jednym torze podstawiała wagony, które miały jechać do Alwerni, na drugim do Wadowic. Siedzieliśmy więc spokojnie w aucie czekając aż się chłopaki uwiną. Manewrowi patrzyli na nas bardzo podejrzliwie. Stare komuchy jeszcze żyły w czasach jak kolej była obiektem strategicznym i każdy zbyt długo wpatrujący się w obiekt kolejowy był brany za szpiega. W pewnym momencie trumna z wagonami wyjechała prawie na przejazd przez drogę krajową nr 44.

SM31-126 manewruje w Spytkowicach

Myśleliśmy, że już jedzie do Wadowic, więc daliśmy gaz do dechy i pomknęliśmy na przejazd w Laskowej. Okazało się, że pociągu się nie doczekaliśmy, za to ujrzeliśmy z daleka… radiowóz jadący krajówką w naszym kierunku, po czym wracający w kierunku stacji. No tak, kapusie z drużyny manewrowej nasłały na nas policję. Skoro skład jeszcze nie jedzie wróciliśmy na stację. W międzyczasie trumna zakończyła manewry. Wagony już były poustawiane na swoich torach, a drużyna jadła śniadanie. Gdy wracaliśmy do auta zastaliśmy znowu ten sam radiowóz i trzeba było wytłumaczyć policjantom w jakim celu tu przyjechaliśmy. No to wytłumaczyliśmy, posłuchali nas i pojechali. A co nam mogli zrobić? w końcu prawa nie złamaliśmy. Kapusie z Cargo obserwowali z dziką satysfakcją całą rozmowę. Liczyli pewnie że się nas pozbędą, ale się przeliczyli, oj co za pech. Po posileniu się drużyna odpaliła trumnę i niemal od razu ruszyła do Wadowic. Biedacy, będą musieli znosić nasze towarzystwo przez całą drogę ☺ Do Wadowic pojechało 5 wagonów: jeden teleskopowy, jeden kryty i trzy węglarki. Na początek pojechaliśmy na wizytowany już dziś przejazd w Laskowej. 

Zdawka ruszyła w trasę ze Spytkowic do Wadowic

Kolejne ujęcia wykonaliśmy w Grodzisku, na prostej przed wsią oraz na przystanku.

Na prostej przed Grodziskiem

Przystanek Grodzisko

Następnie linia biegnie bardziej prosto niż droga, więc musieliśmy trochę pocisnąć. Wykonaliśmy jeszcze jedno dalsze ujęcie między Grodziskiem a Woźnikami. 

Na szlaku między Grodziskiem a Woźnikami

W Woźnikach mieliśmy trochę kluczenia, ale udało się skład jeszcze złapać z kapliczką przed mostem na Skawie. 
Przy kapliczce w Woźnikach

Dalszy przebieg drogi znowu jest bardziej pokręcony, więc nie było łatwo. W ostatniej chwili dopadliśmy trumnę przed przejazdem w Radoczy. 

Przed przejazdem w Radoczy

Dalej już pociągu nie goniliśmy. Musielibyśmy jechać przez krajówkę nr 28 i pewnie już przed Wadowicami byśmy go nie złapali. Ale i tak udało nam się wykonać kilka cennych ujęć i zadowoleni wróciliśmy do Krakowa. Kilka lat później PKP Cargo zlikwidowało przewozy na tym odcinku linii nr 103 i kapusie z drużyny manewrowej w najlepszym przypadku musieli zadowolić się robotą na innej stacji.

2 komentarze: