środa, 11 maja 2022

2022-05-02 Majówka z Turkolem na Górnym Śląsku i z Kolejami Małopolskimi na Ziemi Gorlickiej

 

W tegoroczny długi weekend majowy pierwotnie miałem przewidziane zdjęcia tylko w poniedziałek 2 maja. Planowałem wówczas pogoń za pociągami retro uruchamianymi przez Turkol na Górnym Śląsku. Jednak w sobotę zadzwonił do mnie kolega Alek z propozycją pogoni za pociągami we wtorek 3 maja w okolicach Nowego Sącza i Jasła. Nie namyślając się długo zgodziłem się i dzięki temu z tych dwóch dni majówki przywiozłem całkiem sporą porcję zdjęć.

 

Dzień 1, poniedziałek 2 maja, polowanie na pociągi Turkolu na Śląsku i Zagłębiu

Przez całe 4 dni majówki portal Turkol uruchamiał pociągi turystyczne kursujące po nieczynnych w ruchu pasażerskim liniach na Opolszczyźnie oraz Górnym Śląsku i Zagłębiu. Skład pociągów był zestawiony z czterech wagonów przedziałowych w oliwkowym malowaniu, a do ich prowadzenia zaangażowano należącą do PKP Cargo lokomotywę spalinową SM42-742 posiadającą klasyczne zielone barwy z pomarańczowymi pasami. Stonka ta jest znana z obsługi w 2019 roku wakacyjnych pociągów „Transwersalny” na linii Chabówka – Nowy Sącz, a także z organizowanej przez Michała Bisa imprezy „Zdawką do Żabna” z listopada 2019 r. Ciekawy skład oraz atrakcyjna trasa przejazdu ściągnęły rzesze miłośników kolei zarówno zaliczających linie jak i goniących samochodami. W interesujący mnie poniedziałek 2 maja najpierw w trasę ruszył pociąg „Górnik” z Katowic przez Katowice Szopienice Północne, Siemianowice Śląskie, Chorzów Stary, Bytom, Zabrze Biskupice, Rudę Chebzie i Zabrze do Katowic. Następnie jechał pociąg „Spodek” przez Mysłowice, Katowice Muchowiec i Hajduki. Kolejny w planie był „Hutnik” dający możliwość zaliczenia tras przez Mysłowice Brzezinkę, Sosnowiec Jęzor, Sosnowiec Maczki, Dąbrowę Górniczą Wschodnią, Dąbrowę Górniczą Towarową, Łazy, Dąbrowę Górniczą Ząbkowice, Dąbrowę Górniczą Strzemieszyce, Sosnowiec Kazimierz, Sosnowiec Maczki i Mysłowice. Na koniec dnia pojechał pociąg „Maluch” przez Tychy do Bierunia Starego i z powrotem. Zaplanowałem sobie trasę przejazdu tak, aby każdy z tych pociągów złapać na jakimś odcinku nieczynnym w ruchu pasażerskim. Przy czym przemieszczałem się wyłącznie autobusami miejskimi oraz pociągami Kolei Śląskich, więc układanie planu dnia było dla mnie dużą operacją logistyczną. Spędziłem sporo czasu nad portalem jakdojade rozpatrując różne warianty przemieszczania się między poszczególnymi miejscówkami. Wyruszyłem z Krakowa po godzinie 7 osobówką do Katowic zestawioną z Impulsa EN78A. W Katowicach przy peronie stał pociąg Turkolu „Górnik”. Mnie jednak katowickie peronówki nie interesowały i moim celem było uwiecznienie tego składu na szlaku, najlepiej nieczynnym w ruchu pasażerskim. Pociąg „Górnik” będzie przemierzał dwa takie odcinki: z Katowic Szopienic Północnych przez Siemianowice Śląskie do Chorzowa Starego oraz z Zabrza Biskupic do Rudy Chebzia. Wybrałem ten drugi odcinek, gdyż jest on niezelektryfikowany i tam skład będzie jechał bardziej do słońca. Po wyjściu z dworca pierwsze kroki skierowałem do automatu biletowego w celu zakupu biletu dziennego ZTM, a następnie udałem się na przystanek autobusowy przy ulicy Mickiewicza. Na początek wsiadłem w linię metropolitalną M1 obsługiwaną nowym Solarisem U18 z PKM Gliwice. Linia ta kursuje pod Arenę w Gliwicach i przez większą część trasy jedzie Drogową Trasą Średnicową oferując atrakcyjny czas przejazdu. Wysiadłem na węźle w Rudzie Śląskiej Chebziu, skąd miałem kontynuować podróż autobusem linii 121. Podjechał przegubowy Mercedes Citaro, trzydrzwiowy więc pewnie sprowadzony jako używka zza granicy. Postępują prace przy remontach torowisk tramwajowych w GOP. Wyremontowana jest już trasa linii 9 od Chebzia do Bytomia Szombierek. Częściowo zrobiona jest też trasa w kierunku Chorzowa i na oddanym do użytku odcinku kursuje tymczasowa linia 10. Autobusem linii 121 podjeżdżam tylko jeden przystanek do Placu Niepodległości w Goduli, gdzie przechodzę do czekającego już Solarisa U12 linii 230. Nim z kolei podjechałem dwa przystanki do Orzegowa. Potem już podążałem pieszo przez osiedle familoków docierając do ulicy Emilii Plater. Po lewej stronie miałem działki, po prawej plac gdzie stały odstawione autobusy. W końcu dotarłem do linii kolejowej Zabrze Biskupice – Ruda Chebzie. Mając kilka minut rezerwy czasowej rozpocząłem poszukiwania odpowiedniego motywu. Dość szybko znalazłem pagórek z dobrym widokiem na nasyp. Pociąg zjawił się 10 minut po czasie, ale nie pokrzyżowało to moich planów, gdyż na jakdojade spisałem sobie kilka wariantów połączeń. 

SM42-742 z pociągiem Turkolu "Górnik" na szlaku Zabrze
Biskupice - Ruda Chebzie

Wróciłem tą samą trasą do ulicy Orzegowskiej, gdzie od razu złapałam przegubowego MAN-a linii 146. Podjechałem nim trzy przystanki do centrum Rudy Śląskiej. Niegdyś kursował tędy tramwaj linii 18, ale miasto tak wyremontowało centrum, że zatarło po nim wszelkie ślady 😥. Wysiadłem na przystanku przy ulicy Gierałtowskiego i między blokami zmierzałem w kierunku przystanku kolejowego Ruda Śląska, skąd w dalszą drogę miałem udać się Kolejami Śląskimi. Przystanek ładnie wyremontowany, ale o dojściu do peronu od bloków po północnej stronie to już nie zadbano 😕 Gdy tak czekałem na pociąg, przemknął skład Turkolu zmierzający w kierunku Zabrza. Nie chciało mi się wyciągać aparatu, bo jechał pod słońce. Do Katowic zabrałem się pociągiem Kolei Śląskich relacji Gliwice – Częstochowa zestawionym z jednostki EN57AKŚ-892. Trochę mały tabor jak na najbardziej frekwencyjną linię, ale udało mi się dorwać miejsce siedzące. Wysiadłem na stacji Katowice Zawodzie, skąd zmierzałem do centrum przesiadkowego. Mając dużą rezerwę czasową, zająłem się fotografowaniem tramwajów. Nawinęły się trzy Twisty, dwa stare i jeden nowy. 

Twist 2012N #838 na ulicy 1 Maja w Katowicach

Twist 2012N #840 w Katowicach na ulicy 1 Maja

Twist 2017N #1031 na ulicy 1 Maja w Katowicach

Kolejny pociąg Turkolu „Spodek” będzie dawał możliwość zaliczenia odcinka od Mysłowic przez Stawiska, Katowice Muchowiec, Panewnik, Radoszowy i Hajduki. Wybrałem złapanie go na preriach koło posterunku Stawiska. Na centrum przesiadkowym w Zawodziu wsiadłem w Solarisa U18 linii 931, którym podjechałem cztery przystanki do Kolonii Stawiska położonej na pograniczu Katowic i Mysłowic. Cofnąłem się do wiaduktu nad torami koło nastawni i przekraczając na dziko tory linii do Sosnowca Dańdówki, zmierzałem na miejscówkę. Znalazłem plener z widokiem na bloki Sosnowca oraz na wieżę ciśnień dawnych zakładów Gieshego. Nazywam to miejsce prerią ze względu na to, że w czasach głębokiego kryzysu w pierwszych latach XXI wieku był tu istny dziki zachód. Bandy kałbojów notorycznie robiły tu napady na pociągi z węglem. Pobliskie posterunki Szabelnia i Stawiska były ostatnimi miejscami pracy o jakich marzyli kolejarze. Obecnie te tereny upodobali sobie motocykliści i quadowcy. Oprócz mnie w tym miejscu pociąg Turkolu łapało dwóch miłośników. Niebo początkowo bezchmurne zaczynało się coraz bardziej zachmurzać. Na szczęście na jednym ujęciu z blokami udało się jeszcze stonkę złapać ze słońcem. Przy motywie z wieżą ciśnień już tak dobrze nie było. 

Pociąg Turkolu "Spodek" na posterunku odgałęźnym Stawiska

To by było na tyle jeśli chodzi o pociąg „Spodek”. Kolejnym pociągiem Turkolu jest „Hutnik” do Dąbrowy Górniczej Towarowej. Ciężko mi było znaleźć dla niego dobrą miejscówkę jak jedzie w kierunku Dąbrowy Górniczej Towarowej, bo jest tam niemal cały czas pod słońce. Przed samą Dąbrową Górniczą Towarową jedzie do słońca, ale tam z kolei trudno się dostać komunikacją miejską. Ostatecznie wybrałem, że będę go łapał w Dąbrowie Górniczej Wschodniej. Chociaż jak rano jechałem z Krakowa do Katowic, widziałem że wykoszone zostały krzaki przy szlaku Mysłowice Brzezinka – Sosnowiec Jęzor, więc trochę żałowałem że nie zdecydowałem się tam pojechać. Rok temu jak jeździł tamtędy IC „Cracovia”, to przy torach był totalny dżungiel. W niespełna godzinną podróż do Dąbrowy Górniczej udałem się autobusem linii 18 (Mercedes Conecto z PKM Sosnowiec). Na początek jechaliśmy do centrum Mysłowic, a potem przez sosnowieckie dzielnice: Modrzejów, Niwka, Dańdówka i Zagórze. Do Mysłowic obecnie nie docierają tramwaje. Trasa linii nr 14 wraz z pętlą przy dworcu kolejowym jest w remoncie. Prace trwają również w centrum Sosnowca, przez co od komunikacji tramwajowej odcięte są wschodnie osiedla miasta. Ale dobrze, że roboty trwają. Trzeba nadgonić lata zaniedbań infrastrukturalnych. W Sosnowcu Niwce uchowało się ostatnie w GOP czynne jednopoziomowe skrzyżowanie tramwajowo-kolejowe. Wprawdzie tramwaj obecnie tędy nie jeździ, ale linia kolejowa ma się dobrze. Oczywiście w latach świetności takich skrzyżowań w GOP było znacznie więcej. Na samej trasie linii 26 Mysłowice – Sosnowiec było ich kilka. W Zagórzu z kolei miałem okazję podziwiać postępujące prace przy budowie całkiem nowej trasy tramwajowej, pierwszej od 38 lat. Serce rośnie jak się to ogląda. A pamiętam kilkanaście lat temu komentarze malkontentów, że prędzej niebo złączy się z ziemią niż w GOP-ie powstanie jakaś nowa linia tramwajowa :D. W Dąbrowie Górniczej również trwa remont trasy tramwajowej. Tu jednak na jej części utrzymany jest ruch po jednym torze. Początkowo planowano prowadzić ruch w ten sposób na całej trasie, ale z czasem z powodu zapadania się torowiska konieczne było całkowite zamknięcie części trasy. Obecnie kursuje wahadłowa linia 28 obsługiwana dwukierunkowymi Moderusami Beta, która ma końcówkę na Redenie. Na przystanku Dąbrowa Górnicza Aleja Róż czeka mnie przesiadka na autobus linii 84, który zawiezie mnie pod samą stację Dąbrowa Górnicza Wschodnia. Po cichu liczyłem, że trafię na Jelcza, gdyż PKM Sosnowiec eksploatuje ponad 40 sztuk Jelczy Mastero M121I. Niestety trafił się jakiś szrotowaty Mercedes Citaro sprowadzony z Norwegii. A na wszystkich pozostałych brygadach tej linii były Jelcze 😕. Normalnie linia 84 nie przejeżdża w rejonie stacji Dąbrowa Górnicza Wschodnia. Została tam skierowana objazdem z powodu remontu mostku na ulicy Strzemieszyckiej. Przed przejazdem kolejowym przy stacji Dąbrowa Górnicza Południowa skręciliśmy na trasę objazdową w ulice Narutowicza i Orkana pod wiadukt linii kolejowej Sosnowiec – Tunel. Następnie zaliczyłem na co dzień nieużywane przez autobusy miejskie ulice Szałasowizna oraz fragment ulicy Rodzinnej. Na tej drugiej ulicy przejechaliśmy pod trójpoziomowym skrzyżowaniem. Przejechaliśmy pod linią kolejową Dąbrowa Górnicza Ząbkowice – Jaworzno Szczakowa, nad którą z kolei przechodzi jeden z torów szlaku Dąbrowa Górnicza Wschodnia – podg Dorota. Wysiadłem na przystanku przy osiedlu o wdzięcznej nazwie Ciołkowizna i ruszyłem na wiadukt nad stacją Dąbrowa Górnicza Wschodnia. Do przyjazdu Turkola miałem ponad pół godziny, ale czas ten szybko zleciał, gdyż na stacji sporo się działo. Najpierw zjawił się EN57-2028 obsługujący osobówkę Sędziszów – Katowice. Przejechał torem bez krawędzi peronowej, gdyż było zamknięcie szlaku do Dąbrowy Górniczej Strzemieszyc i osobówki jeździły trasą objazdową przez Dorotę. 

EN57-2028 jako pociąg regio z Sędziszowa do Katowic mija
bez postoju stację Dąbrowa Górnicza Wschodnia

Ze stacją sąsiaduje huta szkła i na jej bocznicy manewrowała zakładowa stonka z wagonami zbiornikowymi. W końcu wyjechała z wagonami na stację i wstawiła je na tor, gdzie oczekiwała już część składu. 

SM42-2626 wyciąga skład gruszek z bocznicy huty szkła

W międzyczasie przejechała luzem lokomotywa spalinowa DE6400-6404 DB Cargo oraz zjawiło się dwóch miłośników, których widziałem wcześniej w Stawiskach. 

DE6400-6404 mija luzem stację Dąbrowa Górnicza Wschodnia

SM42-2626 wstawia wagony z bocznicy huty szkła na tor stacyjny

Stał też skład Kolpremu z dwoma „czekoladowymi” elektrowozami EU07 oczekujący na wolną drogę do Dąbrowy Górniczej Towarowej. Przed przyjazdem Turkolu nawinął się jeszcze Jelczu linii 84. 

Jelcz M121I #323 z PKM Sosnowiec na ulicy Rudnej w Dąbrowie
Górniczej

Pociąg Turkolu "Hutnik" z Katowic do Dąbrowy Górniczej
Towarowej mija stację Dąbrowa Górnicza Wschodnia

Pociąg „Hutnik” zjawił się punktualnie i tuż po nim miałem powrotny autobus 84 (niestety znów przyjechało to Citaro). Powrotnego „Hutnika” do Katowic postanowiłem uwiecznić na łącznicy Dąbrowa Górnicza Huta Katowice – Dąbrowa Górnicza Strzemieszyce. Wysiadłem z autobusu na ulicy Majewskiego w Strzemieszycach i dalej poszedłem pieszo ulicą Kruczą i Myśliwską. Miejscówkę na Turkola wybrałem z wiaduktu ulicy Podlesie, z kominami Huty Katowice w tle. Swoją drogą podziwiam rozmach z jakim zbudowano tę ulicę. Dwujezdniowa arteria prowadząca znikąd donikąd. Na dodatek jest obecnie w takim stanie, że strach po niej jechać szybciej niż 40 km/h. Jak czekałem na wiadukcie nad szlakiem Dąbrowa Górnicza Huta Katowice – Dąbrowa Górnicza Strzemieszyce, to niemal każdy samochód zwalniał wjeżdżając na niego. Pierwsze skojarzenie miałem, że to jacyś miłośnicy przyjechali na zdjęcia. Okazało się, że kierowcy zwalniali w trosce o zawieszenie 😀. Jak na wiadukt raz wjechały jednocześnie dwie ciężarówki, miałem poważne obawy, że obiekt zaraz runie 🙈. Dwóch miłośników kolei też postanowiło tu łapać Turkola i byli to ci sami, co ich widziałem w Stawiskach i Dąbrowie Górniczej Wschodniej. 

Pociąg Turkolu "Hutnik" z Dąbrowy Górniczej Towarowej do
Katowic na szlaku Dąbrowa Górnicza Huta Katowice - Dąbrowa
Górnicza Strzemieszyce

Po przejeździe „Hutnika” cofnąłem się do ulicy Myśliwskiej, a następnie ulicą Laski poszedłem na przystanek autobusowy przy ulicy Kasprzaka. Minąłem przejazd przez linię Dąbrowa Górnicza Huta Katowice – Dąbrowa Górnicza Strzemieszyce, a tu słyszę że zamykają się rogatki. No to w tył zwrot i ustawiam się przy torach. Nie spodziewałem się, że poza Turkolem coś tu jeszcze złapię. Po dłuższej chwili trafiła się tamara z węglarkami. 

ST48-019 z węglarkami na szlaku Dąbrowa Górnicza Huta -
Dąbrowa Górnicza Strzemieszyce

Wieczorem Turkol wykona jeszcze kurs do Bierunia Starego. Jakdojade pokazuje, że mam szansę go złapać jak wsiądę w autobus linii 808 a potem przy dworcu Sosnowiec Główny w 3 minuty przesiądę się na Koleje Śląskie do Tych Lodowiska. Plan dość ambitny, ale postanowiłem spróbować. Jak nie zdążę to trudno, wracam do Krakowa. Autobus linii 808 przyjechał w postaci MAN-a NG323 sprowadzonego jako używka ze Szwecji. Jechaliśmy nawet sprawnie i w Sosnowcu Głównym udało się zrealizować przesiadkę na pociąg do Tych Lodowiska (Impuls 36WEa). Przejechałem do końca trasy, gdzie miałem już wygodniejszą, bo 10-minutową przesiadkę na trolejbus linii D. Był więc czas na fotkę. 

Solaris T12 #26 na ulicy Wyszyńskiego w Tychach

Gdy już jechałem trajtkiem, na wysokości zajezdni zauważyłem trolejbus w malowaniu MPK Lublin. Korzystając z otwartego okna zrobiłem szybkie zdjęcie. 

Solaris T12 #22 w malowaniu MPK Lublin w Tychach na ulicy
Towarowej

Ciekawe czy to tylko wypożyczony czy Lublin sprzedał trolejbusy do Tych. Na burtach w każdym razie miał napis „trolejbus eksploatowany dzięki uprzejmości MPK Lublin”. Wysiadłem na przystanku przy ulicy Urbanowickiej i kilka minut później byłem już przy szlaku do Bierunia Starego przy dawnym przystanku Tychy Urbanowice. Była akurat pora, kiedy Turkol powinien planowo ruszać z Bierunia Starego. Przy torach czekało kilku miłośników z aparatami, ale zaraz widzę że wszyscy się zbierają. Okazało się, że pociąg pojechał 10 minut przed czasem 😡 No i na co im to było? Chyba tylko po to żeby uprzykrzyć życie focistom. Przecież i tak w Tychach będą musieli odstać do planu, bo nie będą mieć wolnej przepustowości do Katowic. Zacząłem żałować, że zdążyłem na tę przesiadkę w Sosnowcu Głównym. Tak to już bym jechał do Krakowa, a tu mnie czekają jeszcze 2 godziny drogi, zwłaszcza że byłem już dość umęczony tą wyprawą. Z powrotem już nie miałem bezpośredniego trolejbusu, musiałem się przesiąść pod zajezdnią. Z ulicy Urbanowickiej pod zajezdnię podjechałem linią A jako jedyny pasażer. Potem przeszedłem na przystanek dla wsiadających czekając na inną brygadę linii A. W międzyczasie podjechały trolejbus C oraz autobus 274, które też dawały możliwość przesiadki na pociąg. Wolałem jednak nie ryzykować i pojechałem tak jak mi każe jakdojade. Akurat trafił mi się trolejbus w barwach MPK Lublin. I tak jechałem sobie przez Tychy, a na siedzeniach widzę napisy „Lublin, miasto inspiracji”. Przesiadkę do pociągu miałem na przystanku Tychy Zachodnie. Tym razem jakdojade znów ustawiło mi przesiadkę na styk. Wysiadam z trajtka i już widzę jak pociąg stoi na wcześniejszym przystanku przy alei Bielskiej. Jakby to był normalny dzień roboczy, mógłbym nie zdążyć. Do Katowic zawiózł mnie Flirt EN75. W Katowicach z kolei miałem 7 minut na przesiadkę na regio do Krakowa. Z jednej strony marzyłem, żeby być już jak najszybciej w domu, ale chciałem też wyskoczyć kupić coś do jedzenia. Podjąłem wyzwanie, żeby w ciągu tych 7 minut skoczyć do Maca i kupić zestaw na wynos. O dziwo wyrobiłem się i wyjechałem planowo osobówką o 20:10. Rumakowanie skończyło się jednak w Jaworznie Szczakowej. Przy sąsiedniej krawędzi peronowej stał jadący planowo przed nami TLK „Sudety” z Jeleniej Góry do Krakowa, obsługiwany zespołem SN84 z SKPL. No to skoro on nie jedzie, to wiadomo było, że coś się stało i my też nie pojedziemy 😕 Staliśmy tak 10 minut, ale w końcu „Sudety” ruszyły. No to pojawiła się nadzieja, że my pojedziemy w odbiegu. Aż tak dobrze nie było, ale w końcu pojechaliśmy. Przyczyną opóźnienia był defekt pociągu towarowego. Potem do Jaworzna Ciężkowic mieliśmy jeszcze wydłużone czasy jazdy i w sumie złapaliśmy 20 minut opóźnienia. Na szczęście potem już jechaliśmy bez przygód i przed 22 byłem w domu. A kolejny dzień również intensywnie miałem zaplanowany.

 

Dzień 2, wtorek 3 maja, pogoń za pociągami w rejonie Nowego Sącza i Jasła

Tego dnia Alek zawoził do Nowego Sącza kierowniczkę pociągu oraz maszynistę, którzy podejmowali obsługę pociągów Kolei Małopolskich relacji Nowy Sącz – Jasło i Jasło – Kraków. Potem w planach miał pogoń za tymi pociągami i fotki. Maszynistę Alek zgarniał z przystanku Jasień Brzeski i ustaliliśmy że ja też tam będę czekał. Kazał mi tam być o godzinie 10. Pociąg z Krakowa przyjeżdżał już godzinę wcześniej, więc ustaliłem że wykorzystam ten czas oczywiście na fotki. Wstałem tuż po godzinie 7. Nie powiem żebym się wyspał, ale pewnie dopiero odpocznę w trumnie :p. Osobówka Kolei Małopolskich do Tarnowa startuje z Krakowa Głównego o 8:03. Trochę ryzykowałem zdążając na przesiadkę osobówką z Lotniska przyjeżdżającą tylko 3 minuty wcześniej. Na szczęście przyjechała punktualnie. Po niespełna godzinnej jeździe wysiadłem na przystanku Jasień Brzeski. Na zdjęcia udałem się kawałek w kierunku Brzeska. Na początek trafił się 11-wagonowy EC „Wawel” z Przemyśla do Berlina prowadzony husarzem w okleinie rotmistrza Pileckiego. 

EU44-002 z pociągiem EC "Wawel" z Przemyśla do Berlina
na szlaku Brzesko Okocim - Bochnia

W odbiegu za nim pojechał podwójny Impuls obsługujący osobówkę Tarnów – Kraków. 

EN78-007+EN79-003 jako pociąg osobowy z Tarnowa do Krakowa
zbliżają się do przystanku Jasień Brzeski

Potem w drugą stronę przemknęły dwie grupy „Malinowskiego”. Najpierw grupa do Krynicy licząca aż 4 wagony (!) a kilkanaście minut później grupa przemyska z griffinem EU160-028. 

EU07-380 z pociągiem TLK "Malinowski" z Warszawy Wsch.
do Krynicy minął przystanek Jasień Brzeski

EU160-028 z pociągiem TLK "Malinowski" z Warszawy Wsch.
 do Przemyśla na szlaku Bochnia - Brzesko Okocim.

Po nich przemknęła luzem stonka PKP Intercity. 

SM42-506 minęła luzem przystanek Jasień Brzeski

Gdy już zbliżała się godzina 10, wróciłem na przejazd przy przystanku kolejowym i udało się złapać brutto w postaci ET22-011 z cysternami oraz „Wyspiańskiego” prowadzonego griffinem EU160-030. 

ET22-011 z cysternami mija przystanek Jasień Brzeski

EU160-030 z pociągiem IC "Wyspiański" z Wrocławia do
Przemyśla mija Jasień Brzeski

Chwilę później przyjechał maszynista, który miał z nami jechać i poczekaliśmy razem na Alka. Po paru minutach przyjechał wraz z kierowniczką pociągu i już we czwórkę pomknęliśmy do Nowego Sącza. Maszynista nas poinformował, że do Jasła tego dnia pojedzie 9-członowy zestaw EN78+EN79. Z jednej strony fajnie że taki długi skład, ale z drugiej strony trzeba będzie szukać takich miejscówek żeby się cały zmieścił. Był ostatni dzień majówki i w przeciwną stronę ciągnął sznur samochodów na egzotycznych tablicach rejestracyjnych. Na szczęście w naszą stronę jechało się płynnie. Gdy Alek się dowiedział, że na „Malinowskim” do Krynicy jadą cztery wagony, postanowił spróbować go upolować w Starym Sączu. W Nowym Sączu wysadziliśmy maszynistę i kierowniczkę pociągu, którzy poszli przygotować skład do drogi. „Malinowski” w tym czasie już wjeżdżał na stację, więc ruszyliśmy czym prędzej do Starego Sącza. Akurat jak na złość przed nami jechała policja oraz autobus MPK i nie mogliśmy szaleć. Na szczęście w Starym Sączu „Malinowski” będzie czekał na krzyżowanie z „Małopolską” (która notabene tego dnia też powinna być wzmocniona). „Małopolska” miała zapowiedziane 10 minut opóźnienia, obstawialiśmy że przez lokowanie podróżnych. Na peronie w Starym Sączu czekał na nią spory tłumek ludzi. W końcu „Małopolska” się zjawiła, także zestawiona z 4 wagonów. Skład prowadziła EP07-513. 

EP07-513 z pociągiem TLK "Małopolska" z Krynicy do Gdyni
wjeżdża na stację w Starym Sączu

Wykonaliśmy potem foto „Malinowskiego” ruszającego w kierunku Krynicy, po czym ruszyliśmy w drogę powrotną do Nowego Sącza. 

EU07-380 z pociągiem TLK "Malinowski" z Warszawy Wsch.
do Krynicy rusza ze stacji w Starym Sączu

Trochę żałowaliśmy potem, że tak szybko się zebraliśmy, bo zaraz jak wyjechaliśmy ze Starego Sącza, na radiu głosił się jakiś towarowy. Ale mówi się trudno i pojechaliśmy w okolice Ptaszkowej. Pociąg Kolei Małopolskich do Jasła będzie wyjeżdżał dopiero za 2,5 godziny, a w międzyczasie mamy tylko jedną osobówkę Polregio z Krynicy do Tarnowa. Ale po cichu liczyliśmy, że trafi się jakiś towar. Super, że się tam wybraliśmy, bo mam niedosyt odcinka od Nowego Sącza do Grybowa. Dodatkowym atutem tego szlaku jest przeprowadzona niedawno rewitalizacja, w ramach której wycięto trochę krzaków. Spodobał nam się łuk na wysokim nasypie w Ptaszkowej i tam postanowiliśmy zaczekać do osobówki Krynica – Tarnów. Penetrowaliśmy drogi biegnące w kierunku torów, aż zaparkowaliśmy obok przepustu, przez który płynie rzeczka. Wdrapaliśmy się kawałek w stronę Mszalnicy do miejsca gdzie linia wchodzi w wykop i dotarliśmy do pozostałości po wiadukcie nad torami. Był stąd piękny widok na łuk od strony Ptaszkowej. Aż się prosiło, żeby uwiecznić na nim jakiegoś towara. Niestety nic z tego kierunku nie chciało jechać, trafił się tylko spalinowy Traxx Lotosu jadący luzem od Nowego Sącza. 

BR285-130 luzem na szlaku między Mszalnicą a Ptaszkową

Potem na szlaku zapanowała cisza. W pewnym momencie z pobliskiego gospodarstwa podszedł do nas starszy pan, który okazał się emerytowanym kolejarzem. Opowiadał, że przepracował na kolei 40 lat jako zwrotniczy, nastawniczy i dyżurny ruchu na wszystkich stacjach od Krakowa po Krynicę i od Stróż po Jasło. Poruszył też temat ruin wiaduktu przy których staliśmy. Funkcjonował on jeszcze przed elektryfikacją linii i stanowił najkrótsze połączenie Ptaszkowej z Cieniawą. I potem jak popatrzyłem na mapę, zobaczyłem że faktycznie teraz trzeba sporo nadkładać drogi, żeby dostać się z jednej wsi do drugiej. Ale niestety jak elektryfikowali linię kolejową, to sieć trakcyjna nie mieściła się pod wiaduktem i został on zdemontowany. Ogólnie pan był bardzo szczęśliwy, że spotkał młodszych kolegów po fachu i dzięki temu wreszcie miał się komu wygadać. Ani się obejrzeliśmy minęła godzina przyjazdu osobówki Krynica – Tarnów, po której musieliśmy się już zbierać. 

EN57-2021 jako pociąg regio z Krynicy do Tarnowa zbliża się
do stacji w Ptaszkowej

Na pożegnanie pan powiedział, że jakbyśmy tu jeszcze kiedyś przyjechali, to możemy do niego wpaść na herbatkę J. Trochę potem przez chwilę żałowałem, że mu nie powiedziałem że planuję tu przyjechać na urlop, bo może jeszcze zaoferowałby mi nocleg. Ale raczej bym się na to nie zdecydował. Nie chciałbym aż tak nadużywać gościnności. Tymczasem do odjazdu z Nowego Sącza szykował się już skład Impulsów do Jasła. Dla niego Alek miał upatrzoną miejscówkę za stacją w Ptaszkowej. Jest tam otwarta przestrzeń i cały skład się ładnie zaprezentował. 

EN79-001+EN78-001 jako pociąg osobowy z Nowego Sącza
do Jasła opuszcza Ptaszkową

Po przejeździe pociągu do Jasła skończyło się obijanie i ruszyliśmy za nim w pościg. Zjechaliśmy do drogi wojewódzkiej Krynica – Grybów i modliliśmy się aby udało się jak najszybciej się przebić przez Grybów. Niestety przy skrzyżowaniu z krajówką nr 28 był długi korek do skrętu w lewo. Ale poradziliśmy sobie z nim skręcając w prawo i robiąc później nawrotkę. Jak już wyjechaliśmy z Grybowa, byliśmy spokojni że zdążymy. Kolejną miejscówkę mieliśmy upatrzoną za stacją Wola Łużańska. Zdążyliśmy bez problemu, chociaż słońce nie chciało współpracować. 

Na szlaku za Wolą Łużańską

Dalej linia jest po remoncie i pociąg rozpędza się do 100 km/h. Nie musieliśmy się jednak spieszyć gdyż w Gorlicach Zagórzanach skład zmienia czoło i wjeżdża do Gorlic. Zapewnia on w ten sposób połączenie Gorlic z Rzeszowem z przesiadką w Jaśle. Na linii do Gorlic też oczywiście mieliśmy zaplanowane zdjęcie. Zaraz za stacją Gorlice Zagórzany było dobre miejsce, gdzie skład się zaprezentował. 

Na szlaku Gorlice Zagórzany - Gorlice

Nie goniliśmy go do Gorlic, lecz ruszyliśmy na spokojnie w kierunku Jasła. W Libuszy funkcjonowała niegdyś bocznica szlakowa do zakładu gazowniczego, która przekraczała mostem rzekę Ropę. Zachowały się fragmenty torów na terenie zakładu. Goniąc pociąg między Stróżami a Jasłem, nie mogliśmy ominąć słynnego motywu z panoramą Biecza. Gdy tu dotarliśmy pociąg dopiero ruszał z Gorlic, toteż mieliśmy chwilę odpoczynku. 

Znany i lubiany motyw w Bieczu

Jednak po jego przejeździe zaczął się wyścig z czasem. Przebijanie się przez centrum Biecza zajęło nam sporo czasu, przez niedzielnych kierowców chcących skręcać na lody przy rynku. Z trudem udało nam się dogonić pociąg w Siepietnicy, ale jeszcze potem długo nie byliśmy w stanie bezpiecznie zjechać żeby zrobić mu zdjęcie. Usiłowaliśmy go dorwać na stacji w Przysiekach, ale dojechaliśmy tam jak pociąg już wjeżdżał. Za to trafiła się tu niespodzianka w postaci krzyżowania z towarowym Orlen KolTrans na dwie tamary, jedna na czele druga na popychu. 

Krzyżowanie z pociągiem towarowym na stacji Przysieki

Momentalnie odpuściliśmy dalsze gonienie osobówki (zresztą i tak pewnie nie do Jasła już byśmy jej nie dogonili) i pogoniliśmy kawałek towara. Dorwaliśmy go raz na szlaku za Przysiekami. 

15D-035 oraz na popychu 15D-034 z pociągiem towarowym na
szlaku za Przysiekami

Dalszą pogoń za nim odpuściliśmy. Osobówki zatrzymującej się na przystankach nie byliśmy w stanie dogonić, to co dopiero towarowego jadącego bez postojów. Pojechaliśmy więc na luzie do Jasła. Ze stacji Przysieki wychodziła niegdyś bocznica ciągnąca się kilka kilometrów na północ do zakładów Gamrat. Zachowały się ruiny strażnicy przy dawnym przejeździe przez drogę nr 28. Impulsy Kolei Małopolskich będą stały w Jaśle 1,5 godziny po czym pojadą do Krakowa. W międzyczasie przyjedzie TLK „Bieszczady” z Zagórza do Krakowa oraz osobówka z Rzeszowa. Objechaliśmy Jasło od południa i zaczekaliśmy na „Bieszczady” przed posterunkiem odgałęźnym Sobniów. Przyjechał SN84-001 „Mucha” z SKPL. 

SN84-001 jako pociąg TLK "Bieszczady" z Zagórza do Krakowa
zbliża się do posterunku odgałęźnego Sobniów

Swoją drogą podziwiam to jak SKPL gospodaruje tymi pojazdami. Mają ich tylko 4 a jeżdżą nimi do Krakowa, Kłodzka i Jeleniej Góry i do tego jeszcze jeździli na pociągach humanitarnych do Krościenka i Hrubieszowa. Po sfoceniu Muchy ruszyliśmy w kierunku przystanku Jasło Fabryczne upolować osobówkę z Rzeszowa. Dotarliśmy tam bocznymi uliczkami na tyłach stacji Jasło Towarowa, zastawionej ogromną ilością wagonów oczekujących napraw lub kasacji. Wyjechaliśmy przed przystanek Jasło Fabryczne, żeby złapać szynobus bez druta i z teletechniką. Przyjechał SA135-023, który w rzeczywistości jechał od Strzyżowa nad Wisłokiem. Wcześniej od Rzeszowa jechała kaka. 

SA135-023 jako pociąg osobowy z Rzeszowa do Jasła zbliża
się do przystanku Jasło Fabryczne

Swoją drogą dobrze, że wprowadzili przesiadkę na pociąg w Strzyżowie. Wcześniej bywało tak, że jak PLK zamykała fragment linii Rzeszów – Jasło, to w całej relacji jeździła komunikacja zastępcza. Do odjazdu „Hubala” do Krakowa mieliśmy jeszcze 45 minut, więc niespiesznie ruszyliśmy do centrum Jasła pofocić trochę na stacji i coś przegryźć. Na stacji oprócz Impulsów Kolei Małopolskich nawinęła się jeszcze skoda Lotosu. 

181 104-1 na stacji w Jaśle

EN78-001+EN79-001 jako pociąg "Hubal" do Krakowa oczekuje
na porę odjazdu w Jaśle

Gdy do odjazdu „Hubala” zostało kilka minut, ruszyliśmy na spokojnie na pierwszą miejscówkę, którą Alek upatrzył na szlaku między Skołyszynem a Siepietnicą. Dojazd na motyw wymagał jednak długiej jazdy drogą gruntową, co utrudniłoby dalszą pogoń za pociągiem. Poza tym widok z tego motywu wcale nie był wart takich poświęceń. W związku z tym rozejrzeliśmy się szybko za innymi plenerem w pobliżu i wybraliśmy ciasny łuk w Siepietnicy. 

"Hubal" na łuku w Siepietnicy

Po wykonaniu zdjęć mieliśmy kolejny wyścig z czasem, bo chcieliśmy zdążyć na motyw z zabytkami Biecza (ale dla odmiany z dalszej perspektywy). Wprawdzie tym razem ominęliśmy miasto obwodnicą, ale zjechać z niej mogliśmy dopiero w Libuszy, skąd musieliśmy się cofać około kilometra. Na szczęście zdążyliśmy. 

Nieco inne spojrzenie na zabytki Biecza

W celu ominięcia przejazdu z rogatkami w obrębie stacji Gorlice Zagórzany, skręciliśmy w Klęczanach w boczną drogę biegnącą północną stroną stacji. Na niestrzeżonym przejeździe przed stacją zjawiliśmy się tuż przed „Hubalem”. Nie chcąc ryzykować, zatrzymaliśmy się i dzięki temu powstało dodatkowe nieplanowane ujęcie. To by dopiero była wtopa jakby miłośnicy wjechali pod goniony przez nich pociąg 😂. 

"Hubal" zbliża się do stacji Gorlice Zagórzany

Jednocześnie wypatrzyliśmy, że na stacji Gorlice Zagórzany czeka na krzyżowanie skład towarowy. Jednak tym razem nie zrezygnowaliśmy z pogoni za osobowym, bo Alkowi zależało na jeszcze jednej miejscówce w Wilczyskach. To już akurat jest na kryniczance, gdzie codziennie można złapać osobówki, więc ta miejscówka musiała być naprawdę wyjątkowa. I tak też było. Wyjechaliśmy na wysoki pagórek skąd było widać jak na dłoni nie tylko mijankę w Wilczyskach, ale także cały szlak ze Stróż. Ujęcia z tego miejsca były wspaniałym zwieńczeniem tej udanej majówki (chociaż parametr był już dość nikczemny). 

Na szlaku między Stróżami a Wilczyskami

"Hubal" na mijance w Wilczyskach

Na tym zakończyliśmy zdjęcia i zmierzaliśmy w drogę powrotną do Krakowa. Lokalnymi drogami dotarliśmy przez Zakliczyn i Wojnicz do Bogumiłowic. Tam wskoczyliśmy na autostradę i tuż po godzinie 21 zameldowaliśmy się w Krakowie.

czwartek, 5 maja 2022

2011-08-17 Pożegnanie Lata 2011

 

Czwarte Pożegnanie Lata organizowane przez Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Komunikacji Rzeczypospolitej Polskiej dla odmiany nie odbyło się nad morzem. Tym razem jego trasa przebiegała po ścianie wschodniej naszego kraju, a głównym celem był Augustów. W planie wyjazdu był rejs po Kanale Augustowskim, ale znalazły się w nim także: pomnik Koziołka Matołka w Pacanowie, zaliczanie linii komunikacji nocnej w Lublinie, Chełmskie Podziemia Kredowe, zabytkowa stacja paliw w Janowie Podlaskim, kolejki wąskotorowe w Hajnówce i Płocicznie a także plan serialu Ranczo. Nie zmienił się za to nasz środek transportu, którym tradycyjnie była Scania 113CLL #PS063 z krakowskiego MPK. Termin wyjazdu był nieco wcześniejszy niż w poprzednich latach, dwa tygodnie przed końcem wakacji.

 

Dzień 1. Środa 17 sierpnia 2011 r.

Wyruszyliśmy z Krakowa około godziny 21 i kierowaliśmy się na wschód drogą krajową nr 79. Tuż przed północą zjechaliśmy do miejscowości Pacanów odwiedzić pomnik Koziołka Matołka. Prawie każdy z nas pamięta z dzieciństwa postać wesołego gapowatego koziołka, oraz pierwsze słowa historyjek obrazkowych z jego udziałem „W Pacanowie kozy kują, więc koziołek mądra głowa, bląka się po całym świecie, aby dojść do Pacanowa”. Postać ta ma już ponad 80 lat. Stworzyli ją w 1933 roku pisarz Kornel Makuszyński i rysownik Marian Walentynowicz. Księgi przygód Koziołka Matołka zmierzającego do jedynego miejsca w świecie gdzie jakoby podkuwają kozy, weszły do kanonu polskiej literatury dziecięcej i przy okazji rozsławiły Pacanów na całą Polskę. Władze tego świętokrzyskiego miasteczka odwdzięczyły się sympatycznemu koziołkowi stawiając mu pomnik. Po podjęciu próby wykonania zdjęcia naszego autobusu na pacanowskim rynku, ruszyliśmy w dalszą drogę.

Scania 113CLL #PS063 na rynku w Pacanowie

 

Dzień 2. Czwartek 18 sierpnia 2011 r.

Kolejnym naszym celem był Lublin, gdzie mieliśmy w planie przejazd trasą linii nocnej. Okazało się, że jednak trochę zbyt ambitnie zaplanowaliśmy czas przejazdu i do Lublina dotarliśmy już za dnia. Granicę miasta osiągnęliśmy po godzinie 5 rano. Nie przejęliśmy się tym zbytnio i zgodnie z planem udaliśmy się na pętlę na osiedlu Poręba. Tu rozpoczynała swój bieg nocna linia N3, której trasę mieliśmy przejechać. Komunikację nocną w Lublinie zapewniały wówczas 3 linie autobusowe łączące obrzeża miasta z centrum. Na Krakowskim Przedmieściu w pobliżu Placu Litewskiego miały one punkt przesiadkowy, gdzie co godzinę odbywały się skomunikowania. Co ciekawe dopiero miesiąc przed naszą wizytą lubelskie linie nocne zaczęły kursować przez cały tydzień. Wcześniej autobusy wyjeżdżały w nocy na miasto jedynie w weekendy. W 2011 roku MPK Lublin eksploatowało jeszcze liniowo całkiem pokaźną liczbę Jelczy M11. Na osiedlu Poręba trafiliśmy dwie sztuki. W Krakowie te autobusy nie kursowały liniowo już od dekady. 

Spotkanie z Jelczem M11 na pętli Poręba w Lublinie

Jelcz 120M/3 #2254 na pętli Poręba w Lublinie

Spotkanie z kolejnym Jelczem M11 na pętli Poręba

Ruszamy w trasę jako linia N3

Po uwiecznieniu spotkania Scani z migami, ruszyliśmy w trasę linii N3. Byliśmy niepocieszeni, bo przez niemal całą trasę nikt nie chciał do nas wsiadać. Ludzie zmierzający do pracy nieufnie spoglądali na niebieską Scanię pełną wczorajszych pasażerów. W końcu znalazła się jedna pani, która zdecydowała się z nami zabrać, za co nagrodziliśmy ją gorącymi podziękowaniami. Pani odpowiedziała, że jej już w życiu nic nie zaskoczy, bo pracuje w szpitalu psychiatrycznym. Mina większości z nas po tym komentarzu, bezcenna. Przed godziną 7 dotarliśmy do końca trasy linii N3, który mieści się w Abramowicach. Znajduje się tu również pętla trolejbusów. Większość taboru trolejbusowego MPK Lublin stanowiły Solarisy Trollino 12, ale w ruchu były też Jelcze PR110E. 

Dotarliśmy na drugą końcówkę linii N3 w Abramowicach

Spotkanie z trolejbusem Jelcz PR110E w Abramowicach

Jelcz PR110# #3830 przy pętli w Abramowicach

Solaris T12 #3851 dotarł na końcówkę w Abramowicach

Solaris T12 #3856 na pętli w Abramowicach

Następnie udaliśmy się na śniadanie, które spożyliśmy w McDonaldzie zlokalizowanym przy skrzyżowaniu alei Witosa i ulicy Krańcowej. Jelcze M11 śmigały ulicami miasta jeden za drugim. 

Jelcz M11 #2019 na ulicy Krańcowej

Jelcz M11 #2073 na ulicy Krańcowej

Gdy już wszyscy się posilili, ruszyliśmy dalej na wschód do Chełma. To dawne miasto wojewódzkie położone w pobliżu granicy z Ukrainą, słynie m.in. z wydobywania kredy. Kopanie kredy rozpoczęto tu już w XIII wieku. Z czasem pod miastem powstał labirynt kilkukondygnacyjnych korytarzy sięgający 20 metrów pod powierzchnię ziemi. Kopalnie były dla mieszkańców Chełma nie tylko źródłem cennego surowca, ale także schronem na wypadek wojny oraz piwnicą do przechowywania żywności. W tunelach panuje bowiem stała temperatura wynosząca 8 stopni. Od XIX wieku korytarze zaczęły powodować zapadanie się budynków pod ziemię i wydobycia kredy pod miastem zaprzestano. Dziś Chełmskie Podziemia Kredowe są wielką atrakcją turystyczną. Na terenie dawnej kopalni organizowane są wycieczki z przewodnikiem i przy odrobinie szczęście mogą spotkać Bielucha, miejscowego ducha stojącego na straży obiektu. 

W Chełmskich Podziemiach Kredowych

Po zwiedzeniu Chełmskich Podziemi Kredowych ruszyliśmy na północ w kierunku Włodawy. Kilka kilometrów przed tym miastem znajduje się letniskowa wieś Okuninka, urokliwie rozłożona wokół Jeziora Białego. Mieliśmy tu zaplanowany pierwszy nocleg stacjonarny. 

Scania przy naszym ośrodku w Okunince

Pogodę mieliśmy piękną, więc załapaliśmy się na pływanie rowerem wodnym.

 

Dzień 3. Piątek 19 sierpnia 2011 r.

O poranku wypoczęci ruszyliśmy w drogę do Augustowa. Mało ruchliwymi drogami wojewódzkimi kierowaliśmy się na północ. Oczywiście po drodze mieliśmy do odwiedzenia kilka punktów związanych z transportem. Pierwszy z nich był w Janowie Podlaskim. Pierwsze skojarzenie z tą miejscowością, to znana na całą Europę stadnina koni. Nieco mniej słynną atrakcją jest tu zabytkowa stacja paliw. Na miejscowym rynku zachował się chyba ostatni w Polsce ręczny dystrybutor paliwa z 1928 roku. Na podstawie, w której znajduje się dźwignia ręcznej pompy, umocowane są dwa szklane 5-litrowe zbiorniki w formie walców. Pracownik stacji napełniał benzyną jeden ze zbiorników, po czym przekręcał zawór i benzyna spływała wężem do baku samochodu. W tym czasie napełniał drugi zbiornik i tak na zmianę. Ów zabytkowy dystrybutor był w użyciu co najmniej do końca lat 70-tych XX wieku. Dziś oczywiście zabytek nie pełni już swojej funkcji, ale jest oczkiem w głowie pracowników stacji paliw. 

Zabytkowy dystrybutor w Janowie Podlaskim

Postój przy zabytkowej stacji paliw w Janowie Podlaskim

Z Janowa Podlaskiego ruszyliśmy w dalej na północ do Siemiatycz, a stamtąd do Hajnówki. Tam naszym celem była leśna kolej wąskotorowa o szerokości toru 600 mm, kursująca po Puszczy Białowieskiej. 

A to już w Hajnówce przy stacji kolejki leśnej

Pierwszy odcinek trasy powstał w 1916 roku, a zadaniem kolejki był wywóz drewna z puszczy. Przed II wojną światową długość tras wynosiła 360 km, co czyniło kolejkę w Hajnówce najdłuższą koleją leśną w Polsce. Na początku lat 90-tych zaprzestano przewozu drewna i uruchomiono pociągi turystyczne. Do tego celu przystosowano linię do Topiła o długości 12 km, a później krótszą o połowę trasę do Postołowa. Do obsługi pociągów używa się lokomotyw spalinowych serii V10C. Do niedawna kolejka posiadała także czynny parowóz HF. Mieliśmy uzgodnione z kolejką w Hajnówce uruchomienie pociągu specjalnego, wyłącznie dla naszej grupy. Była też możliwość wykonania kilku zdjęć na stacji kolejki. 

Ekspozycja parowozu serii HF oraz wagonów do przewozu drewna

Lokomotywa serii V10C zestawia skład pociągu specjalnego dla
uczestników Pożegnania Lata 2011

Podstawiono dla nas lokomotywę V10C z jednym wagonem letniakiem, którym przejechaliśmy się kawałek w kierunku Topiła i z powrotem. 

Na trasie Hajnówka - Topiło

Godzinę później byliśmy w Białymstoku, gdzie zatrzymaliśmy się na obiad oraz żeby zabrać grupkę uczestników, którzy dojechali pociągiem. Na wieczór dotarliśmy na nocleg do Augustowa.

 

Dzień 4. Sobota 20 sierpnia 2011 r.

Sobotę poświęciliśmy na wypoczynek w Augustowie, ale nie zabrakło w nim atrakcji z branży transportowej. Na początek wybraliśmy się w rejs po Kanale Augustowskim. Jest to unikatowy zabytek na skalę europejską. Obiekt został wybudowany w pierwszych latach XIX wieku z myślą o połączeniu Wisły z Niemnem i łotewskim wybrzeżem Bałtyku. Dziś jest znaną atrakcją turystyczną, na której organizowane są rejsy statkami oraz spływy kajakami, kanoa, łodziami i motorówkami. O ile w trakcie naszej podróży z Krakowa do Augustowa pogoda nam dopisywała, to w trakcie samego pobytu na Mazurach już nas nie rozpieszczała. Z Augustowa wypłynęliśmy na Jezioro Necko a następnie na rzekę Klonowicę płynącą do Jeziora Białego Augustowskiego. Jest to prawdopodobnie najkrótsza rzeka w Polsce, liczy około 800 metrów. 

W trakcie rejsu przez Jezioro Białe Augustowskie

Przepłynęliśmy całe Jezioro Białe i dotarliśmy do śluzy Przewięź. Tu zaczekaliśmy aż poziom wody zrówna się z kolejnym na trasie Jeziorem Studzienniczym. Cała operacja śluzowania wykonywana jest ręcznie przez pracowników. 

Śluza Przewięź

Z Przewięzi przesiedliśmy się do naszej Scani, którą pojechaliśmy do nieodległego Płociczna koło Suwałk. Naszym kolejnym celem była Wigierska Kolej Wąskotorowa, która ma tu swoje zaplecze oraz muzeum. 

Nasza Scania przy stacji Wigierskiej Kolei Wąskotorowej w Płocicznie

Historia tej kolejki jest podobna jak tej w Hajnówce. Ma taką samą szerokość toru i także została wybudowana w latach I wojny światowej w celu wywozu drewna z lasów. Była jedną z najdłużej pracujących kolei leśnych w Polsce. Po zaprzestaniu przewozu drewna w latach 90-tych XX wieku, stała się atrakcją turystyczną. Przebieg trasy w bliskim sąsiedztwie Jeziora Wigry oraz przez teren Wigierskiego Parku Narodowego sprawia, że kolejka pracuje przez cały rok przewożąc rzesze turystów. W związku z tym na stanie ma zarówno wagony letniaki, jak i wagony klasyczne z ogrzewaniem i oświetleniem. Pociągi kursują na 10-kilometrowym odcinku z Płociczna do Krusznika. Na przystanku Bartny Dół mają one kilka minut postoju, aby turyści mogli wyjść na punkt z widokiem na Jezioro Wigry. 

Widok na Jezioro Wigry

Lokomotywa serii Wls50 z pociągiem z Płociczna do Krusznika
na przystanku Bartny Dół położonym w pobliżu punktu widokowego
na Jezioro Wigry

Na stacji zwrotnej w Kruszniku skład ma pół godziny przerwy, w trakcie którego można udać się na posiłek do pobliskich lokali gastronomicznych. 

Na stacji w Kruszniku

Manewry w Kruszniku

Lokomotywa Gls30 na stacji w Kruszniku

Pociąg powrotny do Płociczna gotów do odjazdu z Krusznika

W drodze powrotnej rozpadało się na dobre, więc umilaliśmy czas śpiewając utwory z naszych śpiewników 😀 

Po powrocie do Płociczna

Po południu wróciliśmy do naszego pensjonatu w Augustowie.

 

Dzień 5. Niedziela 21 sierpnia 2011 r.

Ostatniego dnia czekał nas powrót przez całą Polskę do Krakowa. Wyruszyliśmy około godziny 6:30 licząc po cichu, że tym razem w odróżnieniu od poprzedniego Pożegnania Lata, przejedziemy całą trasę bez przygód. 

Scania przy naszym ośrodku w Augustowie gotowa do drogi powrotnej

Na początkowym odcinku trasy większość z nas spała, więc bez postojów jechaliśmy na południe przez Łomżę i Zambrów. Przed godziną 10 w okolicach Sokołowa Podlaskiego towarzystwo się przebudziło i zrobiliśmy sobie leśny postój na rozprostowanie kości. 

W okolicach Sokołowa Podlaskiego

Stąd już mieliśmy niedaleko do kolejnego punktu naszej wycieczki, tym razem dla odmiany nie związanego z transportem. Około 40 kilometrów na południowy-zachód od Siedlec znajduje się wieś Jeruzal. Ta senna miejscowość w 2006 roku została rozsławiona na cały kraj, stając się planem serialu Ranczo i przybierając nazwę Wilkowyje. Rolę w filmie zagrały kościół, plebania, szkoła, sklep, ośrodek zdrowia, dom Witebskiego, Więcławskich i Hadziuków, a także słynna ławeczka „filozofów”. Stali mieszkańcy wsi również mieli okazję wystąpić w roli statystów. Miejską przeszłość miejscowości przypomina sporych rozmiarów rynek, przy którym mieści się serialowy przystanek autobusowy. Będąc w Jeruzalu można kupić w sklepie słynny napój wino podobny „Mamrot z Wilkowyj”, co też z chęcią uczyniliśmy. 

Odwiedziny na planie serialu Ranczo

Niektóre obiekty grające w serialu mieszczą się w sąsiednich wioskach. Tak jest np. z urzędem gminy Wilkowyje, który mieści się we wsi Latowicz. 

Serialowy urząd gminy Wilkowyje

Zaopatrzeni w zapasy mamrota zmierzaliśmy pomału w kierunku Krakowa. Kierowaliśmy się na południe przez Garwolin i Ryki do Puław, gdzie przedostaliśmy się na drugi brzeg Wisły. W Zwoleniu zaś skręciliśmy na drogę krajową nr 79 i już trzymaliśmy się jej do samego Krakowa. 

Na jednym z postojów w drodze powrotnej do Krakowa

Przerwa obiadowa w okolicach Lipska

A to już za Sandomierzem

Tym razem podróż minęła bez niespodzianek i około godziny 21 dotarliśmy szczęśliwie do domów. Atmosfera na wyjeździe była oczywiście bezcenna 😀