sobota, 26 lutego 2022

2013-09-28 Jelczem M11 przez dolinę Popradu

 

Galicyjskie Stowarzyszenie Miłośników Komunikacji z Nowego Sącza gromadzi w swojej kolekcji kilka autobusów, obsługujących niegdyś komunikację miejską w ich mieście i stopniowo przeprowadza im remonty mające na celu przywrócenie dawnego blasku. W pierwszej kolejności członkowie stowarzyszenia przeprowadzili naprawę główną Jelcza M11 #317 wyprodukowanego w 1986 roku. Pierwsze 5 lat służby spędził on na ulicach Nowego Sącza, po czym został przekazany do Nowego Targu gdzie kursował do roku 2009, kiedy zakończył służbę liniową. Przez kolejne 2 lata koledzy z GSMK przeprowadzili remont, w ramach którego przywrócili mu wygląd z pierwszych lat eksploatacji. Jako że dobrze jest, aby autobus możliwie najczęściej był przepalany i jeździł, mig z GSMK bierze udział w wielu imprezach i wydarzeniach związanych z komunikacją miejską. Nie ograniczają się one tylko do Nowego Sącza i okolic. Sądecki Jelcz odwiedza także inne rejony kraju. Jedną z wielu imprez z udziałem miga z GSMK Nowy Sącz, była „Jelczem przez dolinę Popradu”, jaka odbyła się 28 września 2013 roku. Zrobiliśmy wówczas kółeczko z Nowego Sącza przez Krynicę i Żegiestów do Nowego Sącza. Na podobnej trasie jeździliśmy w styczniu 2009 r. Jelczem 120MM/2 z MPK Nowy Sącz (impreza „Kwadratem po trójkącie”). Tym razem jednak odwiedziliśmy dodatkowo tereny pogranicza Beskidu Sądeckiego i Niskiego.

Spotkaliśmy się tradycyjnie przed godziną 10 na dworcu MPK w Nowym Sączu. Wsiedliśmy na pokład czerwonego miga i ruszyliśmy drogą krajową prowadzącą w kierunku Krynicy. Na krajówce nie robiliśmy żadnych postojów. Ciekawe momenty zaczęły się jak za Łabową odbiliśmy w boczną drogę prowadzącą przez wieś Kotów. Po minięciu zabudowań droga zaczęła się piąć do góry pośród lasów zaczynających przybierać jesienne barwy. To było dobre miejsce na pierwszy fotostop. 

Podjazd z Kotowa do Kamiannej

Po krótkiej jeździe przez las minęliśmy wieś Kamianna, po czym zjechaliśmy w dolinę, którą biegnie droga wojewódzka łącząca Grybów z Krynicą. Wyjechaliśmy na nią w miejscowości Polany. Skręciliśmy w kierunku Krynicy, ale w Bereście odbiliśmy w kolejną lokalną drogę. Jeszcze w Bereście stanęliśmy na kolejne zdjęcia. 

Berest

Dalszy odcinek trasy przebiegał głównie przez rozległe słabo zaludnione polany Beskidu Niskiego, które staraliśmy się uwiecznić na zdjęciach. Mijaliśmy też niewielkie osady jak Piorunka czy Czyrna. 

Pomiędzy Berestem a Piorunką

Odcinek Piorunka - Czyrna

Na polach między Czyrną a Mochnaczką Wyżną

W Mochnaczce Wyżnej znaleźliśmy się na drodze krajowej nr 75, którą podążyliśmy do Tylicza. Ta urokliwa miejscowość posiadała niegdyś prawa miejskie. Słynie z zabytkowego drewnianego kościoła św. Piotra i Pawła oraz urokliwej zabudowy przy Rynku. Obecnie w sezonie zimowym miejscowość tętni życie za sprawą działających stoków narciarskich. Spędziliśmy dużo czasu w Tyliczu fotografując miga na tle zabytkowego drewnianego kościoła i nowego kościoła parafialnego, a także z zabudową przy Rynku.

Przy kościołach w Tyliczu

Na Rynku w Tyliczu

Gdy już nacieszyliśmy się zdjęciami w Tyliczu, ruszyliśmy w drogę do Krynicy. Po drodze zatrzymaliśmy się na jeden fotostop. 

W drodze z Tylicza do Krynicy

Do Krynicy wjechaliśmy ulicą Pułaskiego i na początek zajechaliśmy na pętlę komunikacji uzdrowiskowej, zlokalizowaną przy ośrodku Hajduczek. 

Krynica-Zdrój, pętla komunikacji uzdrowiskowej przy ośrodku
Hajduczek

Następne zdjęcia wykonaliśmy w centrum miasta, na ulicy Zdrojowej. 

Ulica Zdrojowa w Krynicy

W trakcie naszej wizyty w Krynicy odwiedziliśmy także mniej reprezentacyjne turystycznie zakątki tego miasta. Kolejnym naszym celem było osiedle bloków mieszkalnych zlokalizowane przy ulicy Źródlanej. Dojazd do osiedla prowadzi przez ciasny tunelik pod torami kolejowymi. Przejazd pod tym obiektem został dokładnie uwieczniony na zdjęciach. 

Tunel pod torami kolejowymi w ciągu ulicy Źródlanej

Chwilę później byliśmy już na osiedlu, gdzie wykonaliśmy kolejne fotki. 

Na osiedlu przy ulicy Źródlanej

W dalszej części imprezy zafundowaliśmy naszemu migowi kolejną premię górską przemieszczając się na przeciwległe zbocze doliny potoku Kryniczanka, na ulicę Reymonta. Drogą z płyt betonowych wyjechaliśmy na łąkę, gdzie wypasaliśmy miga na trawce. Roztaczał się stąd dobry widok na Krynicę wraz z przed chwilą odwiedzonym przez nas osiedlem przy ulicy Źródlanej. Na chwilę potowarzyszyło nam tu słońce. 

Ulica Reymonta w Krynicy

Wypasanie miga na łączce

Potem znów przemieściliśmy na przeciwległe zbocze doliny, na ulicę Wiejską. Znajduje się tu drugi kamienny wiadukt kolejowy, o większym prześwicie niż ten nad ulicą Źródlaną. Ruch na tej drodze był praktycznie znikomy, toteż mogliśmy do woli robić zdjęcia. 

Wiadukt kolejowy nad ulicą Wiejską w Krynicy

To by było na tyle jeżeli chodzi o Krynicę. Ruszyliśmy w drogę do Muszyny, skąd doliną Popradu kierowaliśmy się w stronę Nowego Sącza. Kolejny postój odbył się w Żegiestowie przy sanatorium Wiktor. Jest ono zlokalizowane na tzw. Łopacie Polskiej pomiędzy meandrami Popradu. 

Przy sanatorium Wiktor w Żegiestowie

Uczestnicy imprezy byli już nieco głodni, więc przyszedł czas na przerwę obiadową. Była ona zaplanowana dokładnie w tym samym miejscu, co na imprezie „Kwadratem po trójkącie” sprzed ponad 4 lat, czyli w karczmie w wiejskiej części Żegiestowa. Pamiętam, że wówczas między zupą a drugim daniem wychodziłem na fotkę ekspresu „Morskie Oko” z Warszawy do Krynicy. W 2013 r. już żadne pociągi takiej kategorii do Krynicy nie docierały. Powtórzyłem jednak wyjście na fotkę w trakcie obiadu, gdyż akurat jechał pociąg regio „Jaworzyna” z Krynicy do Krakowa. 

Przerwa obiadowa przy karczmie w Żegiestowie

ED72-008 jako pociąg osobowy "Jaworzyna" z Krynicy do
Krakowa zbliża się do stacji w Żegiestowie

Później żałowałem tej decyzji, gdyż jak już wyszedłem po skończonym obiedzie, koledzy poinformowali że przed chwilą przejechał pociąg towarowy prowadzony sputnikiem ET21-658 😕. Gdy już wszyscy pojedli, ruszyliśmy na kolejny fotostop, który był zaplanowany w uzdrowiskowej części Żegiestowa. Razem z kilkoma uczestnikami zaczekałem przy głównej drodze, aby wykonać zdjęcie osobówki z Nowego Sącza do Krynicy, która akurat jechała. 

EN57-1238 jako pociąg osobowy z Nowego Sącza do Krynicy
ruszył z przystanku Żegiestów-Zdrój

Po wykonaniu zdjęć ruszyliśmy w poszukiwania miga. Odnaleźliśmy go przy opuszczonym domu zdrojowym. W okresie międzywojennym Żegiestów był równie popularnym uzdrowiskiem co Krynica. Później jednak zaczął on stopniowo podupadać, aż większość sanatoriów i pensjonatów zamknięto. Opuszczony dom zdrojowy, przy którym się zatrzymaliśmy robił na żywo niesamowity klimat. Z przodu fontanna, która dawno nie widziała wody, z boku pusta muszla koncertowa, a w budynku resztki mebli i wyposażenia. Po tym wszystkim biegało kilka lokalnych dzieciaków, których wrzaski odbijały się wielokrotnym echem od ścian. Od razu wiedzieliśmy, że to właśnie tu zrobimy sobie zdjęcie grupowe. Chociaż lokalne bachory nie ułatwiały nam tu zadania. Obecnie jest szansa, że Żegiestów chociaż częściowo odzyska dawny blask. Lokalny inwestor przejął niektóre sanatoria i dźwiga je z ruin. 

Przy opuszczonym sanatorium w Żegiestowie

Z Żegiestowa zmierzaliśmy już praktycznie bezpośrednio do Nowego Sącza. Po drodze tylko raz się zatrzymaliśmy, w Piwnicznej na brukowanej ulicy Daszyńskiego. Na polu już pomału zapadał zmrok. 

Ulica Daszyńskiego w Piwnicznej

Niecałą godzinę później byliśmy już w Nowym Sączu, gdzie zakończyliśmy tę udaną imprezę.

środa, 23 lutego 2022

2011-03-19 Szynobusem do Żnina i Kruszwicy oraz parowozem do Gąsawy

W sobotę 19 marca 2011 r. Stowarzyszenie Miłośników Kolei w Żninie zorganizowało imprezę z parowozem Px38-805 po trasie ze Żnina do Gąsawy. Jest to jedyny ocalały odcinek dawnej sieci Żnińskich Kolei Wąskotorowych. Pojawił się jednak problem z dojazdem na tę imprezę. Pociągi normalnotorowe bowiem do Żnina nie docierają od 2004 roku. Uczestnicy imprezy byliby więc skazani na własne samochody, lub nieliczne autobusy PKS. Pojawiła się więc koncepcja, żeby uruchomić pociąg specjalny z Bydgoszczy do Żnina dowożący na imprezę wąskotorową. Padł pomysł, żeby wynająć autobus szynowy SA106-001, który obsługiwał planowe pociągi do Żnina w ostatnich miesiącach ich kursowania. SMK w Żninie wysłało więc pismo do aktualnego użytkownika tego pojazdu, spółki Arriva RP o zgodę na jego wynajęcie. Pismo zostało rozpatrzone pozytywnie i dzięki temu po raz pierwszy od 7 lat była możliwość sfotografowania w Żninie jednocześnie pociągów pasażerskich na normalnym i wąskim torze. Zainteresowanie takim przejazdem było ogromne i po około tygodniu brakło już wolnych miejsc w obu pociągach. Wobec tego SMK w Żninie podjęło decyzję o uruchomieniu pociągu wąskotorowego także w niedzielę 20 marca. Natomiast miłośnicy zaliczający nieczynne linie zauważywszy, że będzie jechał pociąg specjalny do Żnina, zaczęli forsować pomysł, aby pociąg ten po drodze zaliczał jakieś nieużywane linie i łącznice w okolicach Bydgoszczy i Inowrocławia. Pierwotnie bowiem szynobus miał jechać z Bydgoszczy do Żnina bez fotostopów tylko po to by dowieźć uczestników imprezy wąskotorowej i potem wrócić na pusto do Bydgoszczy. Na szczęście z czasem przejazd ten przerodził się w osobną imprezę z fotostopami po licznych nieczynnych dla ruchu pasażerskiego liniach i łącznicach. Ostatecznie trasa przejazdu SA106 wyglądała następująco: Bydgoszcz Gł. - Bydgoszcz Wschód - Nowa Wieś Wielka - Inowrocław - Żnin - podg. Dziarnowo - Inowrocław Rąbinek - Kruszwica - Inowrocław Rąbinek - Jaksice - Bydgoszcz Gł. Ja razem z kolegami Szymonem i Łukaszem postanowiłem w sobotę przejechać się szynobusem do Żnina i Kruszwicy, a w niedzielę pojechać na imprezę wąskotorową.


Dzień 1. Sobota 19 marca 2011 r.

Do Bydgoszczy postanowiliśmy dotrzeć pociągiem TLK 38202 z Krakowa Płaszowa do Kołobrzegu (dawne "Ustronie"). Nie jedzie on raczej najkrótszą drogą, bo przez: Kielce, Radom, Dęblin, Warszawę, Kutno, Toruń. Wybraliśmy go głównie dlatego, że prowadzi tanią kuszetkę. Z Krakowa wyruszyliśmy już o godzinie 17, by w Bydgoszczy znaleźć się około 3:20. Żeby nie czekać tu niepotrzebnie 4 godziny, pojechaliśmy dalej wytracić czas do Laskowic Pomorskich. Między Bydgoszczą a Tczewem stan torów wówczas był kiepski i wydłużył się znacznie czas przejazdu. Jadąc do Laskowic Pomorskich na długich odcinkach toczyliśmy się 50-60 km/h. Wysiedliśmy z kuszetki około godziny 5 i od razu przesiedliśmy się do osobówki do Inowrocławia (EN57-1089). W drugą stronę odcinkiem Laskowice Pomorskie - Bydgoszcz jechało się już znacznie szybciej, praktycznie w ogóle nie zwalnialiśmy poniżej 100 km/h. Wjeżdżając do Bydgoszczy mijaliśmy teren zakładów PESA, gdzie można było dostrzec nowe jednostki EN77 (Acatus) dla Małopolski i EN76 (Elf) dla Śląska oraz tramwaje 120N (Swing) dla Warszawy. Niedługo po naszym przyjeździe do Bydgoszczy podstawił się szynobus SA106-001, którym pojedziemy do Żnina i Kruszwicy. Wolne miejsca siedzące bardzo szybko się skończyły. Nam co prawda trafiły się miejsca nawet przy oknie, ale okno to przypominało bardziej akwarium. Było ono bowiem zaparowane i między szybami znajdowała się całkiem pokaźna ilość wody (brakowało tylko planktonu w środku). Na dodatek siedzenia w tym szynobusie są raczej średnio wygodne na tak długą podróż, ale czego się nie robi dla zaliczania linii ☺.

SA106-001 jako pociąg specjalny do Żnina przed odjazdem
z Bydgoszczy Głównej

Ruszyliśmy z Bydgoszczy parę minut po godzinie 7 kierując się początkowo linią na Toruń. Na stacji Bydgoszcz Wschód odbiliśmy na obwodnicę towarową miasta prowadzącą do stacji Nowa Wieś Wielka. Linia ta od początku miała charakter typowo towarowy, chociaż do 1999 roku kursowały tędy także pociągi osobowe, a w późniejszych latach zdarzało się kierowanie tą trasą nocnych pociągów sezonowych. Przejechaliśmy nad trasą do Torunia, a następnie po okazałym moście pokonaliśmy rzekę Brdę. Na polu pochmurno, a przez zaparowaną szybę widać niewiele. Jadąc głównie przez lasy dotarliśmy do stacji Nowa Wieś Wielka, gdzie włączyliśmy się na "osobową" linię z Bydgoszczy w kierunku Inowrocławia. Na stacji Jaksice odgałęzia się towarowa obwodnica Inowrocławia (zaliczymy ją w drodze powrotnej), a my po chwili wjeżdżamy do Inowrocławia, gdzie zatrzymujemy się żeby zabrać jeszcze kilku uczestników. Wyjechaliśmy ze stacji kierując się na Poznań, dopiero parę kilometrów dalej, na posterunku odgałęźnym Dziarnowo, odbiliśmy na linię do Żnina. Odcinek Inowrocław - Żnin pokonaliśmy bez postojów, żeby zdążyć na skomunikowanie z pociągiem wąskotorowym. Fotostopy zaplanowane były w drodze powrotnej. Jechaliśmy z całkiem niezłą jak na linię lokalną prędkość około 70 km/h. Mijaliśmy na biegu stacje: Kościelec Kujawski, Pakość i Piechcin, po czym osiągnęliśmy stację Wapienno. Jest to największa stacja między Inowrocławiem a Żninem. W jej sąsiedztwie znajdują się kopalnie odkrywkowe wapienia i to dzięki nim linia do Inowrocławia wciąż się tak dobrze trzyma. Skały wapienne są tu bardzo czyste i stanowią surowiec do produkcji wapna i cementu. Codziennie odjeżdża stąd kilka par pociągów towarowych do Inowrocławia. Dalej do Żnina zapuszczają się już tylko sporadycznie pociągi zdawcze. Pogarsza się też drastycznie prędkość szlakowa. Stację Wapienno opuszczaliśmy z prędkością człowieka idącego bardzo szybkim krokiem czyli około 10 km/h. Potem przyspieszyliśmy do 30 km/h i takie tempo utrzymaliśmy do Żnina. Niskie prędkości szlakowe na tym odcinku były główną przyczyną zawieszenia ruchu pasażerskiego do Żnina.

SA106-001 przybył do Żnina

Stacja normalnotorowa w Żninie niegdyś była stacją węzłową. Można było stąd jechać dalej przez Damasławek do Wągrowca i odgałęziała się tu linia do Szubina. Niestety linia do Szubina została rozebrana w 1992 roku, a wyjazd na Damasławek jest niemożliwy odkąd wycięto przejazd przez drogę krajową numer 5 w Żninie. Stacja normalnotorowa sąsiaduje z wąskotorową, z której w sezonie odchodzą pociągi turystyczne do Gąsawy. Jest to jedna z kilku wąskotorówek, do których nie da się na co dzień dojechać pociągiem normalnotorowym. Tego dnia po raz pierwszy od wielu lat była możliwość przesiadki ze składu normalnotorowego do wąskotorowego. Pociąg wąskotorowy na pasażerów oczekiwał wyjątkowo na dawnym placu ładunkowym, gdyż tylko tam była możliwość uwiecznienia na jednym zdjęciu dużego i małego pociągu. 

Spotkanie parowozu wąskotorowego Px38-805 z szynobusem
SA106-001 na dawnym placu przeładunkowym w Żninie

Tuż po godzinie 10 oba pociągi rozjechały się w swoje strony, pociąg wąskotorowy pojechał do Gąsawy, a szynobus zapozował do zdjęć z podanym kształtowym semaforem wyjazdowym i ruszył w drogę powrotną do Inowrocławia. 

SA106 wyrusza ze Żnina w drogę powrotną do Inowrocławia

Pierwszy fotostop odbył się na wiadukcie około kilometr dalej, a kolejny na pierwszej stacji za Żninem, w Jadownikach. 

Wyjazd ze Żnina

Stacja Jadowniki

Za Jadownikami zaczyna się malowniczy fragment, gdzie linia przeciska się między Jeziorem Wolickim i Kierzkowskim. Uczestnicy imprezy wykonywali zdjęcia z amboną myśliwską, oraz na tle Jeziora Wolickiego. Wielu z nas postanowiła w tym celu wejść na pole, przynosząc potem na butach do szynobusu mnóstwo błota. 

Pomiędzy Jadownikami a Barcinem

Przy ambonie myśliwskiej

Na tle Jeziora Wolickiego

Kolejną miejscowością na naszej trasie jest Barcin, jedno z dwóch miast pomiędzy Żninem a Inowrocławiem. Stacja w Barcinie położona jest blisko osiedli mieszkaniowych i jeszcze 10 lat temu generowała całkiem spore potoki podróżnych. Niestety z dawnej świetności nic już nie zostało. Na stacji przejezdny jest tylko jeden tor, reszta zarośnięta krzakami a budynek stacyjny opuszczony i zabity dechami. Na peronach leży mnóstwo tłuczonego szkła, co świadczy że często odbywają się tu libacje. Jedna nawet trwała w czasie naszej wizyty, dzięki czemu uwieczniając szynobus z budynkiem stacyjnym mieliśmy w kadrze miejscowych żulików pijących wino marki Wino. 

Stacja w Barcinie, która lata świetności ma już dawno za sobą

Wyjeżdżając z Barcina jechaliśmy przez chwilę wzdłuż starotorza bocznej linii do Mogilna rozebranej pod koniec lat 80-tych ubiegłego wieku. Parę minut później byliśmy już na stacji Wapienno. Z Wapienna akurat w momencie naszego przyjazdu odjeżdżał pociąg towarowy do Inowrocławia. Jako że musieliśmy złapać za nim odstęp, zarządzono czas wolny. Można było wówczas dokładnie obfotografować zakładową lokomotywę SM42 wtaczającą na stację kolejny ładowny skład oraz stojącą za płotem SM03-151. 

Zakładowa SM42-2461 wyciąga ładowny skład z kopalni kamienia
wapiennego na stację Wapienno

SM03-151 stojąca za płotem przy stacji Wapienno

SA106 na stacji Wapienno

SM42-2461 wraca na teren kopalni po kolejny skład

Gdy już szlak został zwolniony, uczestnicy imprezy przemieścili się na peron, gdzie szynobus po nich przyjechał. Peron w Wapiennie był cały w wapnie, które niemiłosiernie kleiło się do butów. Dzięki temu podłoga SA106 dotychczas brunatna od błota zmieniła kolor na biały od wapna. 

SA106 przy kopalni w Wapiennie

Kolejnym miasteczkiem na naszej trasie jest Pakość. Tu stacja prezentuje się dużo lepiej niż ta w Barcinie, jest wciąż czynna i pełni funkcje posterunku odstępowego. Musieliśmy się tu na chwilę zatrzymać żeby złapać odbieg za pociągiem towarowym, co znów wykorzystaliśmy na zdjęcia, zwłaszcza że pogoda się poprawiła i zaczęło momentami wychodzić słońce. 

Stacja Pakość

Kolejny fotostop odbył się między Pakością a Kościelcem Kujawskim, pod wiaduktem drogowym. 

Na szlaku między Pakością a Kościelcem Kujawskim

Z okna pociągu można było przez chwilę zobaczyć kolej linową. Nie jest to jednak kolej pasażerska, lecz towarowa transportująca kamień wapienny do zakładów sodowych w Janikowie. Przed posterunkiem odgałęźnym Dziarnowo zatrzymaliśmy się na chwilę żeby przepuścić Inter Regio do Wrocławia, po czym wpuszczono nas na łącznicę do stacji Inowrocław Rąbinek leżącą na magistrali węglowej prowadzącej z Trójmiasta na Górny Śląsk. Następnie ruszyliśmy zaliczać nieczynną w ruchu pasażerskim linię do Kruszwicy. Jest to jedyny czynny odcinek linii Inowrocław Rąbinek - Kruszwica - Strzelno - Mogilno. Ruch na odcinku Kruszwica - Mogilno zamknięto całkowicie w 1995 roku, a rok później przestały kursować pociągi osobowe z Inowrocławia do Kruszwicy. Odcinek Inowrocław Rąbinek - Kruszwica żyje dzięki kruszwickiej cukrowni oraz zakładom tłuszczowym. Między Inowrocławiem Rąbinkiem a Kruszwicą znajduje się tylko jedna stacja, Inowrocław Mątwy. Odchodzą stąd liczne bocznice m.in. do cukrowni i zakładów chemicznych. W obrębie stacji Inowrocław Mątwy odbyły się dwa fotostopy, jeden przy budynku stacyjnym, drugi za mostem na Noteci na tle zakładów chemicznych. 

Stacja Inowrocław Mątwy leżąca na linii do Kruszwicy

Wyjazd ze stacji Inowrocław Mątwy

Most na Noteci za stacją Inowrocław Mątwy

Dalej pojechaliśmy niespiesznie bez fotostopów do Kruszwicy mijając odejście bocznicy wojskowej, przekraczającej Noteć po okazałym moście. W Kruszwicy mieliśmy dłuższą przerwę na zwiedzanie miasta. Trzeba było bowiem posprzątać szynobus z gliny i wapna, gdyż zaraz po imprezie ma on iść do ruchu planowego. 

Stacja Kruszwica

Czas wolny wykorzystaliśmy na odwiedzenia najbardziej znanego zabytku Kruszwicy, czyli ruin zamku z mysią wieżą, w której według legendy władca Polan z IX wieku Popiel został zjedzony przez myszy. Po powrocie do szynobusu nie wracaliśmy od razu do Inowrocławia, lecz pojechaliśmy najdalej jak się da w drugą stronę. Dojechaliśmy aż do "kozła oporowego" usypanego z ziemi i gałęzi, dalej tor jest już zarośnięty gęstymi krzakami. 

Kruszwica, dotąd najdalej da się dojechać. Dalej niegdyś można
było dotrzeć przez Strzelno do Mogilna

Po umożliwieniu zaliczenia linii najdalej jak się da, ruszyliśmy w drogę powrotną. Po drodze odbył się jeszcze fotostop przy semaforach wyjazdowych w stronę Inowrocławia. 

Wyjazd z Kruszwicy w drogę powrotną do Inowrocławia

Od stacji Inowrocław Rąbinek skierowaliśmy się bezpośrednio do stacji Jaksice umożliwiając jeszcze zaliczenie obwodnicy towarowej Inowrocławia. W Jaksicach kilka osbób (w tym my) wysiadło i przesiadło się na osobówkę do Inowrocławia (EN57-1089, ten sam którym rano jechaliśmy z Laskowic Pomorskich do Bydgoszczy). 

Stacja Jaksice

W Inowrocławiu udaliśmy się na nocleg.


Dzień 2. Niedziela 20 marca 2011 r.

W niedzielę udaliśmy się jeszcze raz do Żnina, ale tym razem na kolejkę wąskotorową. Szerokość toru żnińskiej wąskotorówki wynosi 600 mm. Jest to stosunkowo mało popularny rozstaw jak na kolejki publiczne. Często stosowano go natomiast na kolejkach wojskowych, leśnych, cegielnianych, kopalnianych czy torfowych. Pierwsze odcinki Żnińskiej Kolei Powiatowej otwarto w 1894 roku. W szczytowym momencie ze Żnina Wąskotorowego można było dojechać do miejscowości: Ostrówce, Obiecanowo, Gąsawa, Szelejewo i Ośno. W 1968 roku zawieszono regularny ruch osobowy, ale już 8 lat później na szlak wyruszyły pociągi turystyczne na trasie ze Żnina do Gąsawy. Pozostałe odcinki rozebrano na początku XXI wieku. Na trasie do Gąsawy pociąg zatrzymuje się w Wenecji, gdzie można zwiedzić Muzeum Kolejki Wąskotorowej oraz w Biskupinie, gdzie znajduje się znany rezerwat archeologiczny. Do prowadzenia pociągów turystycznych używane są zazwyczaj lokomotywy spalinowe Lyd2, ale na specjalne okazje uruchamiana jest też żnińska perełka w postaci parowozu Px38-805. I to właśnie on poprowadził pociągi specjalne w dniach 19 i 20 marca.

Pociąg normalnotorowy do Żnina został uruchomiony jedynie w sobotę, więc w niedzielę musieliśmy już skorzystać z usług PKS Inowrocław. I tak dobrze, że w tych rejonach Polski busiarstwo jeszcze się nie rozpleniło, dzięki czemu do większości miejscowości PKS wciąż kursuje. W niektórych rejonach kraju już tak dobrze nie jest. Mieliśmy szczęście, gdyż trafił nam się kultowy Autosan H9, już coraz rzadziej spotykany. Wyjechaliśmy z Inowrocławia o 6:25 i jechaliśmy niespiesznie rzadko rozpędzając się powyżej 40 km/h. A w Żninie i tak byliśmy nieco przed czasem. Do odjazdu pociągu wąskotorowego mieliśmy jeszcze sporo czasu, więc zdążyliśmy spokojnie zwiedzić miasteczko i pójść na mszę. Z racji tego że tym razem nie było skomunikowania z pociągiem normalnotorowym, pociąg wąskotorowy oczekiwał nie na placu przeładunkowym, lecz na stacji Żnin Wąskotorowy. Początek dnia był taki sam jak w sobotę, czyli pochmurny i niezbyt zachęcający do fotografowania. Tuż po godzinie 10 parowozik donośnie gwiżdżąc wyruszył ze składem w trasę. 

Px38-805 z pociągiem do Gąsawy odjeżdża ze stacji Żnin Wąskotorowy

Od kilku lat Px38 nosi imię Leon, na cześć długoletniego pracownika żnińskiej kolejki, a później opiekuna weneckiego muzeum Leona Lichocińskiego. Zaraz za stacją w prawo odgałęzia się tor, który niegdyś prowadził do Obiecanowa, a obecnie zostało go tylko kilkaset metrów do parku w Żninie. Jak przystało na wąskotorówkę pociąg jechał niespiesznie kołysząc się na boki. Pierwszą miejscowością na trasie jest Rydlewo i tam odbył się też pierwszy fotostop. Kiedyś odgałęziała się tu linia do Ostrówiec, został po niej czytelny ślad w terenie. 

Tuż przed stacją Rydlewo. W tle widać miast Żnin

Stacja Rydlewo

Kolejne zdjęcia wykonaliśmy przed przystankiem Wenecja Ośrodek Wypoczynkowy. Wielu z nas postanowiło pójść w pole w celu zrobienia zdjęcia, dzięki czemu podobnie jak wczoraj w SA106, tak i tu podłoga wagonów w krótkim czasie zmieniła kolor na gliniany. 

Przed przystankiem Wenecja Ośrodek Wypoczynkowy

Wenecja, to bardzo urokliwa wioska, toteż często zatrzymywaliśmy się tu na fotostopy. Ma ona w sobie coś z tej włoskiej Wenecji, gdyż położona jest pomiędzy dwoma jeziorami: Weneckim i Biskupińskim. 

Fotostopy w Wenecji

Stacyjka w Wenecji położona jest przy Muzeum Kolei Wąskotorowej. W planie imprezy jest jego zwiedzanie, ale w drodze powrotnej.

Wjazd na stację Wenecja. Obok Muzeum Kolei Wąskotorowej

Za Wenecją tor kolejki idzie parę kilometrów tuż przy lokalnej drodze. Na kolejne zdjęcia zatrzymaliśmy się przy znaku drogowym z napisem Wenecja. Tu jednak musieliśmy trochę poczekać aż nie będzie w kadrze samochodów. Jeden z uczestników imprezy skomentował to, że widocznie benzyna wciąż jest jeszcze za tania. 

Wyjazd z Wenecji w kierunku Biskupina

Zaraz za Wenecją znajduje się niegdyś węzłowa stacja Biskupin Odcinek. Odgałęziała się tu linia przez Rogowo i Rzym do Ośna, gdzie była stacja styczna z linią normalnotorową Nakło nad Notecią - Gniezno. Swoją drogą wiele osób nie dowierza dziś że niegdyś żnińska kolejka uruchamiała pociągi kursujące przez Wenecję i Rzym 😂. 

Stacja Biskupin Odcinek

Wyjazd ze stacji Biskupin Odcinek. Po lewej nasyp dawnej linii
do Ośna

Od Wenecji do Biskupina tor kolejki biegnie cały czas wzdłuż brzegu Jeziora Biskupińskiego, toteż często jezioro to pojawiało się na naszych zdjęciach. 

Nad Jeziorem Biskupińskim

Po trzech fotostopach z jeziorem dotarliśmy na przystanek Biskupin Wykopaliska. To właśnie tu wysiadają z pociągu turyści chcący zwiedzić miejscowy rezerwat archeologiczny. My pojechaliśmy dalej i zatrzymaliśmy się na zdjęcia na dawnej ładowni buraków cukrowych o nazwie Gąsawa Majętność.

Wjazd na dawną ładownię buraków cukrowych Gąsawa Majętność

Stąd do stacji końcowej w Gąsawie tor  kolejki biegnie cały czas przez pola. Jeszcze jeden fotostop odbył się na łuku tuż przed stacją końcową. 

Fotostopy przed Gąsawą

W Gąsawie po oblocie składu parowóz był wodowany z hydrantu, po czym od razu ruszyliśmy w drogę powrotną. 

Zmiana czoła w Gąsawie

Wodowanie parowozu w Gąsawie

Wyjazd z Gąsawy w drogę powrotną do Żnina

W drodze powrotnej również odbyło się kilka fotostopów: przed stację Gąsawa Majętność, przy dawnym PGR w Biskupinie i na mostku na Gąsawce przed Wenecją. 

Przed ładownią Gąsawa Majętność

Przy dawnym PGR w Biskupinie

Na mostku nad Gąsawką przed Wenecją

W Wenecji odbył się tym razem dłuższy postój, gdyż w planie było zwiedzanie Muzeum Kolei Wąskotorowej. Eksponowany jest tu głównie tabor na tor o szerokości 600 mm, który kiedyś jeździł na Żnińskiej Kolei Powiatowej i Bydgosko-Wyrzyskich Kolejach Dojazdowych. Nie zabrakło też wagoników z kolejek górniczych, wąskotorowej obrotnicy czy żurawia do nawadniania parowozów. Podczas gdy zwiedzaliśmy muzeum pogoda się poprawiła i wyszło słońce. Było więc dokładnie tak samo jak dzień wcześniej, gdy również rano było pochmurno i dopiero po południu pogoda się poprawiła.

Fragment ekspozycji w Muzeum Kolei Wąskotorowej w Wenecji.
Na pierwszym planie parowóz Tx26-422.

Wnętrze wagonu osobowego eksponowanego w Wenecji.
Widoczny piecyk ogrzewczy zwany popularnie kozą.

Podczas gdy zwiedzaliśmy muzeum, poprawiła się pogoda i wyszło
słońce

Gdy już każdy zwiedził muzeum, ruszyliśmy w dalszą drogę do Żnina. Z racji słonecznej pogody, często zatrzymywaliśmy się na zdjęcia, szkoda tylko że jechaliśmy pod słońce. 

Nieopodal wsi Skarbienice

Fotostop przed Rydlewem

Po powrocie do Żnina parowóz pozował do zdjęć na obrotnicy oraz przed dawną wagonownią, w której obecnie stacjonuje. Na koniec uczestników imprezy zaproszono na obiad w postaci kiełbasek z grilla. 

Na obrotnicy w Żninie

W drodze z lokomotywowni na stację Żnin Wąskotorowy parowóz
musi pokonać przejazd przez ulicę Potockiego

Lokomotywa spalinowa Wls50 wpycha parowóz do wagonowni,
miejsca jego stacjonowania.

Gaszenie parowozu

W drogę powrotną udaliśmy się samochodem. Na imprezę do Żnina przyjechali bowiem dwaj zmotoryzowani koledzy z Osielca, bracia Szymon i Szczepan. Zaproponowali nam transport do Krakowa. Około godziny 16 ruszyliśmy w drogę powrotną. Po drodze postanowiliśmy jeszcze poszukać pozostałości po linii Biskupin Odcinek - Ośno. Odnaleźliśmy fragment toru na moście nad Wełną w Rogowie oraz dawną stację w Rzymie. Po obfotografowaniu stacji w Rzymie podjechaliśmy jeszcze zrobić sobie zdjęcie przy tablicy z nazwą tej miejscowości. W końcu trzeba było się pochwalić, że było się w Wenecji i w Rzymie 😉. Następnie podjechaliśmy do Gniezna, gdzie zaglądnęliśmy na tamtejszą stację wąskotorową. Tabor stojący tam przedstawiał mało ciekawy widok. Sprawne lokomotywy i wagony na szczęście stały zamknięte w hali, na zewnątrz stały głównie wagony. Szczególnie smutny widok przedstawiał wagon motorowy Mbxd1-201. Jeszcze w 2001 roku przyjechał on tu o własnych siłach z Krośniewic. A teraz po kilku latach postoju pod chmurką wagon został doszczętnie zdewastowany. Ukradziono mu nawet resor i wagon stoi mocno odchylony od pionu. Ciekawe czy doczeka się jeszcze remontu. 

Wagon motorowy MBxd1-201 oczekujący zmiłowania w Gnieźnie
Wąskotorowym. Przyjechał on tu o własnych siłach z Krośniewic
10 lat wcześniej.

Z Gniezna pojechaliśmy już prosto do Krakowa. Nie polecam nikomu jazdy autem w 5 osób na takim dystansie. Gdybym nie musiał być w poniedziałek w pracy, na pewno nie wybrałbym tej formy transportu. Kraków z ulgą przywitałem tuż przed północą. Był to bardzo udany weekend, obie imprezy się nam bardzo podobały. Dziękuję Stowarzyszeniu Miłośników Kolei w Żninie za zorganizowanie ciekawej imprezy oraz spółce Arriva za umożliwienie dojazdu szynobusem SA106 do Żnina oraz do Kruszwicy.