poniedziałek, 27 kwietnia 2020

2005-10-14 Kółeczko kolejowe po Opolszczyźnie i Śląsku vol.2

Trasa Kraków - Katowice - Lubliniec - Opole - Kluczbork - Lubliniec - Katowice - Kraków

Do trzech linii kolejowych reaktywowanych w 2005 roku (Brzeg - Nysa, Ełk - Olecko i Sławno - Darłowo) 1 października dołączyła kolejna, Opole - Kluczbork. Linia ta zasługuje na uwagę, ponieważ wcześniej przez 5 lat w ogóle nie odbywał się na niej jakikolwiek ruch. Linię trzeba było ponownie przywrócić do stanu przejezdności. Nie obyło się bez problemów zarówno ze strony Przewozów Regionalnych, jak i Polskich Linii Kolejowych. Ale na szczęście dzięki uporowi samorządów linię przywrócono do życia. Już 2 tygodnie po reaktywacji linii Opole - Kluczbork postanowiłem ją zaliczyć. Jazda do Opola w piątek 14 października była niezwykle stresująca. Po pierwsze zapowiadano, że pogoda ma być fatalna. Po drugie mój plan podróży zawierał dużo krótkich kilkuminutowych przesiadek, które nawet przy niewielkim opóźnieniu pociągu mogłoby spowodować rozsypanie całego planu. A po trzecie wyczytałem, że trzy dni wcześniej szynobus obsługujący trasę z Opola do Kluczborka miał awarię i w zamian kursował autobus zastępczy. Ja jednak byłem pełen nadziei, że te złowieszcze plany się nie spełnią. Mój pierwotny plan zakładał jazdę przez linię Tarnowskie Góry - Fosowskie, ale genialne 3 minutowe rozkomunikowanie w Kluczborku odwiodło mnie od tego pomysłu. W zamian postanowiłem zaliczyć odcinek Lubliniec - Fosowskie.
 
Piątkowy poranek 14 października rzeczywiście był szary i mglisty, ale w końcu jechałem bardziej zaliczać linię niż robić zdjęcia. Z Krakowa wyruszam (już niemal tradycyjnie) "Wandą" o 8:15 (ED72-008). W Mydlnikach stoi skład cystern prowadzony dwiema lokomotywami T448P (jedna z przodu, druga z tyłu) z Euronaftu Trzebinia, oraz luzak TEM2-103 z PKTiGK Zabrze. W Dulowej trwa rozbiórka nastawni na zachodniej głowicy stacji. W Trzebini stoi skład szutrówek z TEM2-172 (PTKiGK Zabrze). Pierwszy stresujący moment mojej wyprawy był w Katowicach. Na przesiadkę miałem tylko 7 minut, więc wolałem żebyśmy byli planowo. Niestety przed samymi Katowicami przytrzymano nas na wjazdowym i staliśmy tam przez 5 minut. Następnie nim wtelepaliśmy się w perony była 9:42 (kibel do Wielunia Dąbrowy odjeżdżał 9:45). Wbiegam na peron w porze odjazdu pociągu, a tu składu nie ma. Już myślałem, ze odjechał ale okazało się że jeszcze go nie podstawili. Osobowy nr 525 do Wielunia Dąbrowy (EN57-992) podstawił się 4 minuty po planowym odjeździe a odjechał 7 minut po planie. Nie napawało to optymizmem, ponieważ w Tarnowskich Górach i w Lublińcu miałem po 3-4 minuty na przesiadkę. Do Chorzowa Batory grzejemy stówą. Frekwencja w składzie duża. Na tamtejszej stacji znajduje się jedna z nielicznych w Polsce nastawni bramowych, niestety opuszczona i zdewastowana. Przed stacją Chorzów Miasto  zwalniamy do 20-30 km/h i tak jedziemy przez następne 15 km. Trwa wymiana szyn w torze nr 2 między Chorzowem Starym a Bytomiem (ciekawe czy planują podnieść prędkość). W Bytomiu ruiny parowozowni sprawiają upiorne wrażenie. Podobny widok przedstawiają odstawione węglarki ograbione ze wszystkiego, co tylko dało się odkręcić i sprzedać w skupie złomu. Od stacji Bytom Północny szlakowa wzrasta. W Radzionkowie stoi "gagarin" ST44-172 (cały zielony) ze składem do Szarleju. Do Tarnowskich Gór udaje się nam zmniejszyć opóźnienie do 4 minut. Na szczęście pociąg 46937 do Kluczborka (EN57-621) poczekał na nas. Sporo ludzi przesiadło się z naszego kibla z Katowic, a i w Tarnowskich Górach też sporo wsiadło. Do Miasteczka Śląskiego jedziemy wzdłuż stacji towarowej Tarnowskie Góry. Jest to jedna z największych stacji towarowych w Europie, swoją powierzchnią i liczbą torów robi naprawdę duże wrażenie. Co ciekawe pogoda się poprawia i chwilami nawet wychodzi słońce. Do Kalet linia jest 4-torowa, z czego używane są 3. W Kaletach wyprzedzamy skład towarowy prowadzony ET42-042. Odbijamy od magistrali węglowej i kierujemy się na Kluczbork. Szlakowa cały czas bardzo dobra. W Lublińcu skomunikowanie we wszystkie strony, zupełnie jak w Czechach. Stoi osobowy nr 64938 Kluczbork - Katowice (EN57-1167) oraz nr 64042 Opole - Częstochowa (EN57-108),
Stacja Lubliniec. EN57-1167 jako pociąg
osobowy z Kluczborka do Katowic

EN57-108 jako osobowy z Opola do
Częstochowy
a po chwili wjeżdża także 46037 z Częstochowy do Opola (EN57-123). Ja pojadę tym ostatnim, jest to zmodernizowany opolski kibel w nowym malowaniu. Frekwencja tak gdzieś z 15%. Z Lublińca wyjeżdżamy jednotorową linią na Fosowskie, z wysoką szlakową. Pawonków, stacja czterotorowa położona w środku lasu. Krzyżujemy się tu z luzakiem ET22-674.
ET22-674 na stacji Pawonków
Na stacji Pludry odgałęzia się bocznica do tartaku, na której stoi jakaś Ls40. Zbliżamy do węzłowej stacji Fosowskie, dochodzi dwutorowa linia z Tarnowskich Gór oraz jednotorowa ze Strzelec Opolskich z rozkradzioną siecią. Im bliżej Opola tym więcej ludzi w pociągu. Na stacji Chrząstowice krzyżujemy się z kiblem 66442 Opole - Zawadzkie (EN57-901, frekwencja 100%). Odtąd do Opola dzielił nas już tylko jeden przystanek, Suchy Bór Opolski z ładną drewnianą wiatą. Dojeżdżając do Opola ogarniają mnie coraz większe emocje, czy będzie szynobus do Kluczborka?, czy KKA? W razie czego zaplanowałem już plan awaryjny przewidujący wracanie z Opola przez Zawadzkie i Tarnowskie Góry. Gdy zatrzymaliśmy się na stacji w Opolu, zobaczyłem stojący na torze obok szynobus SA103-004. Wówczas odetchnąłem z ulgą. Mój wyjazd nie poszedł na marne i plan awaryjny nie był konieczny. Ponieważ wreszcie miałem na przesiadkę więcej niż 5 minut, to mogłem trochę pofocić. Na stację wjeżdża osobowy 6436 Wrocław - Kędzierzyn-Koźle (EN57-852+1527).
SA103-004 jako osobowy do Kluczborka
w Opolu Głównym
 
EN57-852+1527 jako osobowy z Wrocławia do
Kędzierzyna-Koźla zatrzymują się w Opolu Głównym
Oprócz tego na odjazd czekają: SP42-067 z podwójną bipą jako osobowy nr 9935 do Nysy, oraz EN57-888 jako osobowy nr 64428 do Tarnowskich Gór.
SP42-067 startuje z Opola Głównego
z osobowym do Nysy

EN57-888 jako osobowy do Tarnowskich Gór
Gdy już narobiłem wystarczającą liczbę fotek, wsiadłem do szynobusu SA103-004, który za pół godziny odjedzie jako osobowy nr 933 do Kluczborka. Frekwencja bardzo mnie zaskoczyła. Na pół godziny przed odjazdem z trudem udało mi się zająć miejsce z dogodnym widokiem na szlak. O miejscach siedzących można zapomnieć już 10 minut przed odjazdem. W końcu o 13:25 ruszam zaliczać świeżo reaktywowana linię. Wyjeżdżamy okrążając od tyłu opolską szopę, gdzie stoją m.in. wraki ET21 i ST43. Szlakowa na linii Opole - Kluczbork jest zaskakująco wysoka (80 km/h), ale niestety na prawie każdym przejeździe są ograniczenia do 20 km/h. Widać, że przywrócenie linii do życia wymagało sporych nakładów pracy. Wzdłuż całej trasy widać sterty powycinanych krzaków i gałęzi. Kotórz Mały, widać ślady po drugim torze, budynek stacyjny zabezpieczony przed dewastacją. Wysiada kilka osób. Co ciekawe na nie każdej stacji szynobus się zatrzymuje. Jedną ze stacji, którą pomijamy jest Osowiec Śląski (budynek stacyjny zdewastowany). Jełowa, to największa stacja na linii (6 torów), niestety od 5 lat nieczynna. Semafory kształtowe są unieważnione. Odgałęzia się tu linia do Namysłowa, mocno zarośnięta. Linia teletechniczna wzdłuż naszej trasy jest w tragicznym stanie. Słupy są w większości połamane lub powywracane. Tuły, to kolejna stacja gdzie nie mamy postoju. Są ślady po drugim torze, budynek stacyjny oczywiście zdemolowany. Bukowo, to ładny przystanek z drewnianą wiatą, obok której stoją drewniane szalety. Niestety raczej nikt już z nich nie skorzysta gdyż są pozbawione drzwi. Borkowice, tu również kiedyś była mijanka. Budynek stacyjny jest częściowo zamieszkały. Wymiana pasażerów na przystankach jest niewielka, ponieważ położone są one głównie w lesie. Większość pasażerów szynobusu jechała do samego Kluczborka. Przed stacją dochodzi dwutorowa linia ze stacji Fosowskie. Oba tory są zelektryfikowane, choć używany jest tylko jeden. W Kluczborku kolejna krótka 7-minutowa przesiadka, którą muszę dodatkowo wykorzystać na zakup biletu powrotnego. Na szczęście wyrobiłem się spokojnie, zdążyłem nawet obfocić szynobus do Opola i kibla do Wrocławia.
SA103-004 przybył do Kluczborka

EN57-1054 jako osobowy do Wrocławia
na stacji w Kluczborku
Zrobiwszy zdjęcia zająłem miejsce w EN57-063 mającym zaraz jechać do Katowic jako osobowy nr 64942. Frekwencja w składzie taka sobie, ale sporo studentów dosiadło się w ostatniej chwili przesiadając się z kibla z Wrocławia. Ponieważ w Katowicach mam tylko 6 minut na przesiadkę, to miałem nadzieję że nie złapiemy opóźnienia większego niż 5 minut. Figa! Już na wyjeździe z Kluczborka stanęliśmy na klika minut na S1, a następnie toczyliśmy się 50 km/h po niewłaściwym. Powodem były prace torowe. Efekt - już w Bąkowie mamy +12.. Na zwolnienie szlaku czekały już dwa brutta. Ponieważ do Katowic było jeszcze ponad 100 km, nie traciłem nadziei że uda się nadrobić opóźnienie. Większość pasażerów wysiadła na stacji Olesno Śląskie i dalej frekwencja wynosiła około 30%. Jedziemy z prędkością umiarkowaną, nie większą niż 70 km/h. Do Lublińca przyjeżdżamy 10 minut po planie. A tam znów skomunikowanie we wszystkie strony. Stoją: EN57-1387 jako osobowy nr 46041 Częstochowa - Opole i EN57-123 jako 64042 relacji przeciwnej, a za chwilę ma się zjawić 46941 Tarnowskie Góry - Kluczbork. Frekwencja w naszym pociągu wzrasta. Ponieważ planowo mieliśmy tu stać 5 minut, udało się skrócić ten postój i wyjeżdżając z Lublińca mieliśmy już tylko 5 minut w plecy. Pojawiła się więc nadzieja na planowy przyjazd do Katowic. Gdzie tam! Między Lublińcem a Kaletami napotkały nas liczne tymczasowe ograniczenia do 30 km/h i w efekcie w Kaletach znów było +10. Do Tarnowskich Gór udało się zgubić 3 minuty. Stał tam EN57-046 czekający na odjazd do Krzepic jako osobowy nr 529. Ponieważ za Tarnowskimi Górami są odcinki, gdzie już wolniej jechać się nie da, byłem prawie pewien, że uda się tam zgubić kolejne kilka minut. Rzeczywiście, w Bytomiu było już tylko +5. Na szkodach górniczych koło Chorzowa Starego wlekliśmy się trochę mniej niż zwykle i zgubiliśmy kolejne 2 minuty. Na murach Huty Kościuszko podziwiałem wielkie komunistyczne hasła "Ostrożność nie jest tchórzostwem, lekkomyślność nie jest bohaterstwem". Niezwykle nerwową prawie 3-godzinną podróż tym pociągiem zakończyłem w Katowicach z opóźnieniem 3 minuty. Następnie sprint przez przejście podziemne i po minucie byłem już w osobówce 4336 do Krakowa (EN57-614). Wsiadając przypomniałem sobie, że jest piątek i masa studentów wraca do domów. Kibelek był nabity w 90% i z trudem znalazłem miejsce siedzące przodem do kierunku jazdy. Liczyłem na planowy przyjazd do Krakowa, ale niestety znów się przeliczyłem. W Trzebini przepuszczaliśmy opóźnione "Sukiennice" z Łodzi Fabrycznej, prowadzone przez EU07. Dosiadają się do nas pasażerowie osobówki z Czechowic-Dziedzic i frekwencja wzrasta do 120%. Odjeżdżamy stąd z opóźnieniem 10 minut, które utrzymaliśmy do samego Krakowa. Wysiadam w Łobzowie, gdzie napotykam się na SA104-001 jadącego jako aglobus z Wieliczki do Krzeszowic (ostatnio SA104 rzadko można spotkać na trasie).
 
Ogólnie wyprawa była bardzo udana, choć przez cały czas towarzyszył jej wysoki poziom adrenaliny. Bardzo się cieszę, że zaliczyłem kolejną świeżo reaktywowaną linię. Oby w nowym rozkładzie również było jak najwięcej takich reaktywacji, czego sobie i wszystkim życzę.

niedziela, 26 kwietnia 2020

2019-05-04 Majówka z Autosanem H10


W sobotę 4 maja 2019 r. wybrałem się na kolejną imprezę autobusem turystycznym. Tym razem odbyła się ona w Łodzi a jej bohaterem był Autosan H10. Jak już wspominałem przy innej relacji, autobusy turystyczne zawsze traktowałem „po macoszemu” i nie robiłem im zdjęć, czego dziś  z perspektywy czasu żałuję. Dodatkowo ten żal nieco mi się pogłębił w marcu 2019 r. kiedy poznałem Mateusza z Osielca. Wracaliśmy razem z imprezy komunikacyjnej z Rzeszowa i przypadkowo mieliśmy miejscówki w tym samym przedziale. Mateusz w trakcie podróży opowiadał mi o swoich podróżach małopolskimi PKS-ami, jakie odbywał w I dekadzie XXI wieku. Nigdy nie zapomnę jego opowieści jak chciał przejechać całą trasę kursem PKS Olkusz z Krakowa do Olkusza przez Ojców. W trakcie próby kupna biletu kierowca próbował go zniechęcić uświadamiając że to jest kurs okrężny, który jedzie bardzo długo. Mateusz odparł że wie o tym i chce tak pojechać. Na to kierowca próbował wręcz wygonić go z autobusu i krzyczał „idź pan na busa”. Mateusz jednak nie odpuszczał i prosił o sprzedanie biletu. W końcu kierowca skapitulował i z wielkimi fochami sprzedał mu bilet. Prawdopodobnie facet planował po wysadzeniu ostatniego pasażera zjechać sobie do domu, a tu trafił mu się taki trudny klient, przez którego musiał biedak zrealizować cały kurs. W trakcie jak wracaliśmy razem z Rzeszowa zgodnie stwierdziliśmy, że trzeba się razem wybrać na imprezę jakimś autobusem PKS. Akurat tydzień później zaplanowana była takowa w Kaliszu z udziałem Autosana H10. Jednakże po powrocie do domu okazało się, że zapisy są już tylko na listę rezerwową, co w połączeniu z trudnym dojazdem z Krakowa spowodowało, że gra stała się nie warta świeczki. Ale niedługo później pojawiła się zapowiedź kolejnej imprezy tym samym modelem w Łodzi. Tu niestety Mateuszowi stanęły na przeszkodzie sprawy rodzinne, ale ja miałem wtedy czas więc postanowiłem skorzystać z okazji.

Produkcja Autosanów H10 ruszyła w połowie lat 80-tych XX wieku i pierwotnie miały być one następcami modelu H9. Tak się jednak nie stało i przez prawie dwie dekady obie serie produkowane były równolegle. Autosany H10 powstawały w trzech wersjach różniących się długością: H10-10 (10-metrowy), H10-11 (11-metrowy) oraz H10-12 (12-metrowy). Oczywiście każda z tych wersji miała swoje podtypy dostosowane bardziej do ruchu lokalnego bądź dalekobieżnego. Obecnie pojazdy te stopniowo znikają z dróg głównie z powodu stopniowej likwidacji PKS-ów. PKS Łódź, który jest właścicielem pojazdu biorącego udział w niniejszej imprezie jeszcze funkcjonuje, choć można raczej powiedzieć że wegetuje. Czasy kiedy posiadał około setki autobusów (w tym przegubowych) odeszły już do historii. Według stanu na rok 2019 w obsłudze pozostało 8 linii (3 dalekobieżne, 3 lokalne i 2 podmiejskie). Spośród pamiętających czasy świetności autobusów w ruchu pozostawał 1 Autosan H9 i 7 H10. Co ciekawe ich malowanie przypomina nieco stary schemat malowania PKS-u. Na imprezę został wytypowany 10-metrowy model H10-10 wyprodukowany w roku 1996 i posiadający jeszcze oryginalną przednią atrapę. Organizacji imprezy „Majówka z H10” podjął się kolega Miłosz z Krakowa. Ma dopiero 16 lat, a już może się pochwalić naprawdę pokaźnym dorobkiem zdjęć komunikacyjnych (w tym zza granicy). Oj jakbym ja w jego wieku robił tyle zdjęć, ale dziś by to były rarytasy :D

Wyruszyłem z Krakowa wcześnie rano pociągiem IC „Barbakan” obsługiwanym Flirtem ED160 i około godziny 9 zameldowałem się na stacji Łódź Widzew. Czas miałem dobry, więc wykonałem zdjęcie EN57AL-1770 obsługującego osobówkę do Częstochowy po czym niespiesznie przemieściłem się na pobliską pętlę Rokicińska, gdzie był wyznaczony start imprezy.
EN57AL-1770 jako pociąg osobowy
Łódź Fabryczna - Częstochowa
Trochę po godzinie 9:30 zjawił się kremowo-pomarańczowy Autosan, zabrał uczestników i ruszył w trasę. Jadąc przez Łódź poczułem się trochę jak w Krakowie, ponieważ po mieście śmigały niebieskie ex-krakowskie Jelcze Vero. Zostały zakupione przez prywatną firmę z Tuszyna, która obsługuje linie hipermarketowe w Łodzi. Na początek pojechaliśmy kawałek na południe ulicą Puszkina, ale szybko skierowaliśmy się na wschód. Po minięciu dzielnicy Olechów zatrzymaliśmy się na pierwszy fotostop na ulicy Zakładowej.
Autosan H10-10 z PKS Łódź na ulicy
zakładowej
Kontynuując jazdę na wschód znaleźliśmy się na osiedlu Andrzejów. Przecięliśmy drogę wojewódzką nr 713 (wylotową na Tomaszów Mazowiecki) oraz linię kolejową do Koluszek. Ulicami Gajcego i Rataja dotarliśmy do położonej przy granicy miasta pętli Sąsieczno. Dociera tu linia 90B MPK Łódź i akurat natrafiliśmy podczas fotostopu na Jelcza Vero obsługującego wskazaną linię.
Na ulicy Rataja w Łodzi
 
Spotkanie z Jelczem M081MB #2625
z MPK Łódź

Pętla Sąsieczno
 Po wykonaniu zdjęć na pętli opuściliśmy granice Łodzi wjeżdżając do wsi Bedoń Przykościelny. Na kolejne zdjęcia zatrzymaliśmy się nomem omen przy kościele.
Bedoń Przykościelny
Tuż obok parkował inny autobus łódzkiego PKS-u, Mercedes O407, toteż nie omieszkaliśmy ustawić się obok niego do wspólnego zdjęcia.
Spotkanie z Mercedesem O407 w Bedoniu
Przykościelnym
A skoro kierowca już zgodził się wjechać w tę uliczkę, to uczestnicy imprezy poprosili żeby podjechał kawałek dalej pod karuzele z wesołego miasteczka. Prośba została spełniona.

Bedoń Przykościelny, ulica Wodna
Wystarczy jeżeli chodzi o motywy z Bedonia Przykościelnego, jedziemy dalej. Kierowaliśmy się drogą na Brzeziny, po czym w Jordanowie odbiliśmy na Janówkę. W pobliżu drogi rósł rzepak, więc zdecydowaliśmy się wykorzystać go jako motyw do kolejnych zdjęć.
Droga z Jordanowa do Janówki
Zdjęcia wykonaliśmy również na pętli leżącej na skraju Janówki. Za dobrych czasów pewnie PKS Łódź tu docierał.
Na pętli w Janówce
Przejechaliśmy przez Janówkę docierając do Justynowa, gdzie ponownie przecięliśmy linię kolejową Łódź – Koluszki. Zaraz za przejazdem znajduje się pętla autobusowa, gdzie zatrzymaliśmy się na kolejne zdjęcia. Ale gdy dróżniczka opuściła szlabany na przejeździe, momentami większość z nas zmieniła miejscówkę. Aż dróżniczka musiała nas pogonić, żebyśmy nie ograniczali jej widoczności. Nadjechał „byk” ET22-738 z wagonami do przewozu kontenerów.
ET22-738 ze składem towarowym przejeżdża
przez Justynów

Pętla w Justynowie
Z Justynowa skierowaliśmy się na zachód do Andrespola. Tam ponownie przekroczyliśmy drogę wojewódzką nr 713, po czym obraliśmy kierunek na południe. Na zdjęcia zatrzymaliśmy się w Wiśniowej Górze,
Wiśniowa Góra
a potem na pętli w Stróży, gdzie dociera linia 92 łódzkiego MPK. Akurat napatoczył się nam autobus tej linii w postaci Volvo 7000 (o numerze bocznym jak w Zmiennikach).
Pętla w Stróży

Volvo 7000 #1313 z MPK Łódź na pętli
w Stróży
Dalej chcieliśmy pojechać nie główną drogą, ale równoległą bardziej lokalną ulicą Ludwików. Kierowca widząc wąską drogę ze znakiem „ślepa ulica” nie bardzo chciał w nią wjeżdżać. Jednak Miłosz zapewniał, że przejechał całą trasę i autobus tu bez problemu przejdzie. W takim razie kierowca zgodził się postąpić zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Organizatorom zależało na tym odcinku, ponieważ po skręcie w ulicę Krańcową, obok rosło pole rzepaku. Jak się później okazało bez problemu wyjechaliśmy z powrotem na główną drogę.
Stróża, ulica Ludwików


Stróża, ulica Krańcowa
Jadąc równolegle do autostrady A1 dotarliśmy do Woli Rakowej, gdzie przekroczyliśmy kolejną drogę wojewódzką (nr 714 Rzgów – Kurowice) kierując się do Romanowa. Wciąż dociera tu PKS Łódź obsługując jedną z ostatnich linii podmiejskich ze Rzgowa (ciekawe jak długo jeszcze).
W drodze z Woli Rakowej do Romanowa
Dla uatrakcyjnienia fotostopów kierowca często cofał kawałek w boczne gruntowe drogi robiąc pozorowany off-route.
Romanów

Pozorowany off-route w Romanowie
Z Romanowa skierowaliśmy się już na odcinek off-route z prawdziwego zdarzenia pokonując parę kilometrów szutrowej drogi do Pałczewa. Po drodze stawaliśmy na zdjęcia przy składzie drewna oraz na skraju lasu.

W drodze z Romanowa do Pałczewa
 
Gdy dotarliśmy do Pałczewa oczom naszym ukazała się świeżo spalona chałupa. Ze zgliszcz jeszcze tliły się płomienie. Wobec tego od razu zorganizowany został dodatkowy fotostop. Ludzie dogaszający ogień pytali się czy klisze nie pękły.

Przy spalonej chałupie w Pałczewie
Kontynuując jazdę na południe dotarliśmy do wsi Wola Kutowa. Na końcu wsi droga brała dwa ostre zakręty po czym przekraczała rzekę Wolbórkę. Tam też zatrzymaliśmy się na kolejne zdjęcia.

W Woli Kutowej

Na moście na Wolbórce
Dalej droga wchodziła w las, więc postanowiliśmy nie wsiadać do autobusu, lecz podejść kawałek dalej pieszo na kolejną miejscówkę. Podczas wykonywania zdjęć w lesie zebraliśmy opierdziel od gościa z samochodu za stanie na zakręcie.
Leśny motyw między Wolą Kutową a Rzepkami
Tuż obok odchodziła kolejna klimatyczna szutrowa droga, więc namówiliśmy kierowcę żeby wcofał w nią kawałek. Miejsce to nas tak urzekło, że postanowiliśmy zrobić tu zdjęcie grupowe uczestników imprezy.
Pseudo off-route w Rzepkach
Nie rozsiadaliśmy się za bardzo w autobusie, ponieważ kawałek dalej we wsi Rzepki znajdowało się jeziorko, które również było wdzięcznym tematem do zdjęć.



Nad jeziorkiem w Rzepkach
Za Rzepkami skierowaliśmy się na zachód, przekroczyliśmy autostradę A1 i po paru minutach znaleźliśmy się w Tuszynie, mieście łódzkiej aglomeracji położonym przy ruchliwej niegdyś krajówce nr 1. Obecnie po wybudowaniu autobany ruch tu znacznie zmalał i miasto sprawia wrażenie sennego. Na rynku zatrzymaliśmy się na dłużej na zakupy i przerwę posiłkową.
Na Rynku w Tuszynie
Dalszy odcinek imprezy obfitował w motywy leśne oraz off-routowe. Kierowaliśmy się na północny-zachód przez Rydzynki i Prawdę podróżując lokalnymi często szutrowymi drogami.

Leśne ujęcia z Rydzynek

Leśny off-route w Rydzynkach


W lesie koło Prawdy
Około godziny 15 dotarliśmy do Pabianic, gdzie skierowaliśmy się na pętlę pod dworcem kolejowym. Nasz Autosan pozował tu do zdjęć z Solarisami z tutejszego MZK.

Spotkanie z Solarisami z MZK Pabianice
przy dworcu PKP
Niedaleko znajduje się również pętla łódzkiego tramwaju podmiejskiego linii nr 41 i kto miał ochotę, mógł podejść wykonać mu zdjęcia.
Skład 805Na #2272+2393 na pętli linii 41
przy ulicy Wiejskiej w Pabianicach
Łódzkie tramwaje podmiejskie będące ewenementem na skalę kraju przyciągającym rzesze miłośników są ostatnio pogrążone w poważnym kryzysie. Nieremontowana od lat infrastruktura jest już w tak złym stanie, że zagraża bezpieczeństwu. Na dodatek koszt remontu jest często nie do udźwignięcia przez lokalne samorządy podłódzkich gmin. Linia do Pabianic akurat jest w najlepszej sytuacji, ponieważ zarówno Miasto Pabianice, jak i również położona przy trasie tramwaju Gmina Ksawerów zgromadziły środki na wkład własny i lada moment ruszy generalny remont tej trasy. Musieliśmy się sprężać, ponieważ w dalszej części imprezy Miłosz miał ambitny plan podjechania pod lotnisko w Lublinku w celu wykonania zdjęcia Autosana ze startującym samolotem Ryanaira do Londynu. Wskoczyliśmy więc szybko na ekspresówkę S14 i po zjechaniu z niej na węźle Rypułtowice w przeciągu 5 minut znaleźliśmy się na drodze technologicznej biegnącej wzdłuż ogrodzenia lotniska. Ustawiliśmy się na linii pasa startowego, czekamy w gotowości i udało się, punkt kulminacyjny imprezy został zrealizowany.
Spotkanie ze startującym Ryanairem przy
lotnisku w Lublinku
Następnie kontynuowaliśmy jazdę drogą z płyt betonowych wzdłuż płotu lotniska,
Jazda wzdłuż płotu lotniska
po czym skręciliśmy w ulicę Ikara (tu bardziej by pasował Ikarus J).
Łódź, ulica Ikara
Zaprowadziła nas ona do stacji kolejowej Lublinek położonej na linii w kierunku Sieradza. Był tu plan fotostopu z pociągiem osobowym. Jednak po dłuższym bezowocnym oczekiwaniu okazało się, że trafiliśmy na jakieś zamknięcie i jechała komunikacja zastępcza.
Widok z peronu stacji Lublinek
Wobec tego pojechaliśmy dalej ulicą Sanitariuszek, która zaprowadziła nas do Konstantynowa Łódzkiego. Również do tego miasta dociera trasa tramwaju podmiejskiego z Łodzi. Niestety w odróżnieniu od Pabianic ta linia została już zamknięta, i to raptem 3 miesiące temu. Jeszcze w lutym 2019 r. docierała tu linia 9 oraz przystanek przelotowy miała linia 43 do Lutomierska. Na zdjęcia zatrzymaliśmy się na Placu Wolności obok trójkąta torowego, gdzie do niedawna kończyła bieg dziewiątka.
Konstantynów Łódzki, Plac Wolności.
Przy nieczynnym trójkącie tramwajowym
O ile odcinek Łódź – Konstantynów Łódzki ma szansę się na reaktywację (Miasto Konstantynów Łódzki czyni starania, żeby wysupłać środki na wkład własny remontu), o tyle przyszłość dalszego odcinka do Lutomierska rysuje się w czarnych barwach. Dla niewielkiego Lutomierska koszt remontu 8-kilometrowego odcinka jest nie do udźwignięcia. Jakby tego było mało w tym roku do tej miejscowości zaprzestał dojeżdżać także PKS Łódź, który zawiesił linię Łódź – Lutomiersk. Z Konstantynowa Łódzkiego ruszyliśmy wzdłuż nieczynnego torowiska tramwajowego w kierunku Lutomierska. Przed samą miejscowością droga skręca w lewo, ale tor tramwajowy idzie dalej prosto po czym odbija w lewo, przekracza klimatycznym mostem rzekę Ner i polami zmierza do Lutomierska. My zaś jadąc dalej prosto dotarliśmy do wsi Kazimierz, gdzie wykonaliśmy zdjęcia przy kościele Św. Jana Chrzciciela.
Przy kościele w Kazimierzu
Z Kazimierza cofnęliśmy się do skrzyżowania z drogą na Lutomierski i skierowaliśmy się na tamtejszy plac Jana Pawła II, gdzie kończył bieg tramwaj linii nr 43, a także autobusy łódzkiego PKS-u. Ustawiliśmy się na zdjęcia obok Mercedesa Conecto MPK Łódź obsługującego linię 43A zastępczą za tramwaj.
Lutomiersk, plac Jana Pawła II. Obok
Mercedes Conecto z MPK Łódź
Jeden z uczestników imprezy zaproponował, żebyśmy podjechali na ulicę Zieloną, tam gdzie zaczyna się odcinek jak tor tramwajowy biegnie polami w kierunku mostu na Nerze. Propozycja została spełniona.
Lutomiersk, ulica Zielona. Po lewej
nieczynne torowisko tramwajowe
To były już ostatnie zdjęcia z tej imprezy. Z Lutomierska ruszyliśmy w drogę powrotną do Łodzi jadąc wzdłuż trasy tramwajowej sprawiającej przygnębiające wrażenie. Torowisko i sieć trakcyjna były wówczas kompletne, więc teoretycznie trasa była przejezdna. Ale jak zestawi się to z brakiem środków ze strony samorządów może się okazać, że między Lutomierskiem a Konstantynowem Łódzkim prędko tramwaju nie zobaczymy. Zresztą zamknięcia łódzkich linii tramwajowych nie dotyczą tylko linii podmiejskich. W ostatnim czasie z powodu złego stanu infrastruktury wyłączono z ruchu też kilka tras w samej Łodzi. W drogę powrotną do Krakowa pojadę razem z Miłoszem pociągiem IC „Barbakan”. Jako że mieliśmy sporo czasu, Miłosz poprosił żebym zjechał z nim na bazę i stamtąd pojechali razem na dworzec. Zgodziłem się. Nazwa ulicy i dzielnicy w której mieści się baza PKS Łódź jest bardzo adekwatna do sytuacji tego przewoźnika. Baza mieści się przy ulicy Smutnej w dzielnicy Doły. Na dodatek przy tej samej ulicy mieści też Zakład Karny. To już czwarty i piąty taki przypadek jakie znam, gdzie nazwa ulicy bardzo pasuje do instytucji które się przy niej mieszczą. Pozostałe dwa są w Krakowie (Centrum Krwiodawstwa przy ulicy Rzeźniczej oraz Izba Wytrzeźwień przy ulicy Rozrywka) oraz jeden w Limanowej (Urząd Skarbowy przy ulicy Matki Boskiej Bolesnej). Po drodze wypatrzyliśmy też na linii 9B tramwaj GT8N w nietypowym zielonym malowaniu i mieliśmy zamiar go złapać wracając z bazy. Wysiadając przy bazie kolega, co razem z Miłoszem organizował imprezę, zapytał się kierowcy czy kupują jakieś nowe autobusy. Kierowca jednak szybko sprowadził go na ziemię słowami „my nic nie kupujemy, my się zwijamy”. Przy samej bazie PKS znajduje się pętla autobusu MPK linii 87A, którym podjechaliśmy do Ronda Solidarności. Potem kawałek przeszliśmy a kawałek podjechaliśmy tramwajem ulicą Kopcińskiego, a następnie aleją Piłsudskiego podjechaliśmy pod dworzec Widzew. Po drodze zrobiliśmy jeszcze przerwę na złapanie zielonego wagonu GT8N. Ten wagon został sprowadzony z Helsinek i pozostawiono mu malowanie z tego miasta.
GT8N #1519 na alei Piłsudskiego w Łodzi
Po dotarciu na dworzec Łódź Widzew, IC Barbakan już stał. Jednak do odjazdu było jeszcze trochę czasu, więc nie spieszyliśmy się. Podróż powrotna zleciała nam szybko i do Krakowa dotarliśmy planowo. Dziękuję Miłoszowi za zorganizowanie ciekawej imprezy oraz PKS Łódź za wynajęcie autobusu.