wtorek, 19 września 2023

2023-08-27 Trzy szerokości toru

 

Pod koniec lata Alek zaproponował mi wypad w okolice Jędrzejowa, na zdjęcia kolejowe na liniach o trzech szerokościach toru. Najbardziej popularnym rozstawem szyn jest 1435 mm czyli normalny. Z torów o tej szerokości planowaliśmy odwiedzić m.in. linię Koniecpol – Kozłów oraz trasę do Buska-Zdroju. Kolejnym rozstawem jest 1524 mm czyli tor szeroki, stosowany głównie w krajach byłego Związku Radzieckiego. Jest on jednak obecny także w Polsce. Szerokim torem wchodzącym najgłębiej do naszego kraju jest Linia Hutnicza Szerokotorowa z Hrubieszowa do Sławkowa, służąca głównie do transportu rudy żelaza z Ukrainy do Huty Katowice. Trasa przebiega kilka kilometrów na południe od Jędrzejowa. Z kolei trzecią szerokością toru obecną na niniejszym wypadzie jest tor wąski 750 mm. Taką szerokość toru posiada Świętokrzyska Kolei Wąskotorowa biorąca swój początek w Jędrzejowie. Niegdyś była to bardzo rozległa sieć obejmująca sporą część Ziemi Świętokrzyskiej. Obsługiwała m.in. Charsznicę, Kocmyrzów czy Koprzywnicę. Po 2000 roku utrzymywany był ruch turystyczny na trasie Jędrzejów – Pińczów. Pod koniec drugiej dekady XXI wieku został on jednak wstrzymany z powodu złego stanu estakad przebiegających nad rozlewiskami Nidy. Wydawało się że to już koniec jędrzejowskiej wąskotorówki, ale w tegoroczne lato została ona reaktywowana. W wakacyjne niedziele ruszyły pociągi najpierw na 8-kilometrowej trasie Jędrzejów – Jasionna, a potem na dwukrotnie dłuższej do Motkowic (czyli ostatniej stacji przed zamkniętymi mostami nad Nidą). Alek ułożył plan, który przewidywał najpierw zdjęcia pociągów normalnotorowych w okolicach Kozłowa, Sędziszowa i Buska-Zdroju, potem pogoń za wąskotorówką Jędrzejów – Motkowice i na koniec czatowanie na pociąg na Linii Hutniczej Szerokotorowej. Wybraliśmy się w niedzielę 27 sierpnia.

Noc poprzedzająca wyjazd była ciężka. Nad Krakowem przeszły potężne burze. W nocy waliło piorunami i grzmiało. Niedziela zapowiadała się jednak słoneczna. Wyjechałem z Krakowa porannym regio do Kielc, a Alek odebrał mnie ze stacji w Kozłowie. Na początek ruszyliśmy na spotkanie „Malinowskiemu” zmierzającemu do nas od Warszawy przez Starzyny. Woleliśmy nie szukać miejscówki do ostatniej chwili, gdyż pociąg ten lubi przyjeżdżać przed czasem. Zaczekaliśmy na szlaku między posterunkiem Sprowa a dawnym przystankiem Węgrzynów Stary. Towarzyszyła nam fajna gra świateł. Słońce przebijało się przez chmury rozchodzące się po nocnych burzach. „Malinowski” faktycznie zjawił się sporo przed czasem. Grupy wagonów z Warszawy do Przemyśla i Krynicy prowadził griffin 024. 

EU160-024 z pociągiem TLK "Malinowski" z Warszawy do
Przemyśla i Krynicy minął posterunek odgałęźny Sprowa

Potem planowaliśmy przemieścić się do Sędziszowa upolować TLK „Ustronie” z Kołobrzegu do Krakowa, planowo prowadzone lokomotywą EU07 z PKP Cargo. Portal pasażera jednak pokazywał, że jest ono opóźnione 35 minut, no to zaczekaliśmy jeszcze w Węgrzynowie Starym na pendolino z Warszawy do Krakowa. Tu już jednak nie towarzyszyły nam tak dobre warunki oświetleniowe. 

ED250-008 jako pociąg EIP z Warszawy Wschodniej do Krakowa
Głównego w pobliżu dawnego przystanku Węgrzynów Stary

Po przejeździe pendziaka udaliśmy się do Sędziszowa na „Ustronie”. Wybraliśmy dla niego miejscówkę za stacją, z budką dróżnika i studnią. Uznaliśmy że na wszelki wypadek siedzimy w aucie i wychodzimy dopiero w ostatniej chwili, żeby przypadkiem dróżnik się nami nie musiał interesować. Nie uśmiechało nam się to opóźnienie „Ustronia”, bo potem będziemy musieli ostro cisnąć na osobówkę do Buska-Zdroju. W końcu pociąg się zjawił, zgodnie z planem prowadzony lokiem PKP Cargo. Jest to też ostatni pasażerski skład wagonowy przemierzający odcinek między Kielcami a Kozłowem.

EU07-1519 z pociągiem TLK "Ustronie" z Kołobrzegu do Krakowa
chwilę temu opuścił stację Sędziszów

Dobra, teraz możemy już cisnąć na linię do Buska-Zdroju. Obecnie do tego świętokrzyskiego uzdrowiska docierają cztery pary pociągów osobowych, w tym po jednej z Częstochowy i Katowic. My jechaliśmy na spotkanie osobówce relacji Częstochowa – Busko-Zdrój. Jechaliśmy przez Pińczów i wjeżdżając do miasta towarzyszył nam wąski tor z Wiślicy. Szyny jeszcze leżą, ale ich los jest już raczej przesądzony. Odcinek ten jest już odcięty od reszty sieci. Dalej skierowaliśmy się w stronę Chmielnika i z linią kolejową do Buska-Zdroju spotkaliśmy się na stacji Szarbków. Jest ona nieczynna i pociągi mijają ją na biegu. Przy reaktywacji linii nie wszystkie stacje i przystanki zostały uruchomione. W sumie stacja Szarbków leży akurat na uboczu i zbyt wielu podróżnych by się tam nie znalazło. Ulokowaliśmy się na wyjeździe ze stacji i po chwili przemknął Impuls EN63A-020. 

EN63A-020 jako pociąg regio z Częstochowy do Buska-Zdroju
mija na biegu nieczynną stację Szarbków

Zrobiliśmy fotki i siedzimy w aucie szykując się do odjazdu, a tu nadjeżdża patrol SOK. Myślimy skąd oni się tu nagle wzięli na tym odludziu? Czyżby maszynista kapuś doniósł im o dwóch fotografach robiących zdjęcia? 😏. Siedzieliśmy już w aucie, więc nie mogli nas przyłapać na gorącym uczynku. Minęli nas i skręcili w polną drogę biegnącą wzdłuż torów. I dobrze, może sobie grzybów nazbierają przy okazji 😛. Wracając pojechaliśmy jeszcze kawałek wzdłuż linii kolejowej do następnej stacji, Stawiany Pińczowskie. Bardzo spodobał nam się ten odcinek linii kolejowej. Plenerów do zdjęć jest mnóstwo, szkoda tylko że pociągów tak mało. Stawiany Pińczowskie również są nieczynną stacją i pociągi mijają ją bez postoju. Niegdyś odgałęziała się tu boczna linia do stacji Pińczów Towarowy. Została ona zlikwidowana w 2006 roku, ale starotorze jest czytelne. Pińczów miał kiedyś kolej normalnotorową, ale nigdy nie było na niej ruchu pasażerskiego. Pociągi osobowe docierały tam tylko po torze wąskim. W Hajdaszku wyjechaliśmy na drogę wojewódzką Pińczów – Kielce, która przekracza linię wąskotorową z Umianowic do Stawian Pińczowskich. Widać na nim ślady odkrzaczania pod przejazdy drezynami. Drogą krajową kierowaliśmy się do Jędrzejowa, aby wyjechać na spotkanie pociągowi wąskotorowemu. Z Jędrzejowa Wąskiego startuje on o 10:30. Na pierwsze fotki zaczailiśmy się przy ulicy Wiejskiej, tuż przed tunelem pod ekspresówką. Pociąg prowadziła lokomotywa Lxd2-333 a w składzie był letniak i dwie rumuńskie klasy. Pomimo pozornie mało atrakcyjnej trasy skład był pełen. Jak widać wąskotorówka jest dla lokalnych mieszkańców fajną atrakcją. 

Lxd2-333 z pociągiem z Jędrzejowa do Motkowic za chwilę
minie tunel pod trasą S7

Kolejny raz pociąg dorwaliśmy we wsi Borki. 

Ten sam skład mija Borki

Potem wąski tor wjeżdża na otwartą przestrzeń i serpentynami wspina się na wzniesienie. Pociąg nie rozwija tu wielkich prędkości, dzięki czemu szybko wyjechaliśmy za serpentyny w celu zrobienia kolejnych ujęć. W poszukiwaniu dobrej miejscówki odeszliśmy kawałek, przez co po wykonaniu zdjęć musieliśmy zrobić sprint do auta. Biegliśmy równo z kolejką, a pasażerowie musieli mieć z nas niezłą bekę 😂. 

Na podjeździe przed Jasionną

Podjechaliśmy jeszcze na kolejna fotki za stacją Jasionna. 

Postój na stacji Jasionna

Skład ruszył z Jasionnej w dalszą drogę do Motkowic

Potem odpuściliśmy pogoń za wąskotorówką i zaczailiśmy się przy szerokim torze LHS. Alek miał upatrzone dwie miejscówki, jedną we wsi Dalechowy, tuż obok stacji wąskotorówki w Jasionnej, drugą przed wiaduktem nad ekspresówką S7 w pobliżu mijanki Łączyn. Tego dnia niestety szczęście nam nie dopisało i nic na LHS nie pojechało L. Alek jednak się nie poddał i zaplanował drugi wyjazd w sobotę 16 września. Przed wyjazdem wymodliliśmy aby tym razem ruch na szerokim torze dopisał.

Alek skończył wtedy pracę o godzinie 7 i wyjechaliśmy razem z Krakowa pociągiem IC „Żeromski”. Wysiedliśmy w Sędziszowie, zagrzaliśmy auto i jedziemy wzdłuż stacji. Już na samym początku szczęście nam dopisało, bo widzimy podany semafor wjazdowy dla LHS od strony Sławkowa. Tak więc modlitwa została wysłuchana szybciej niż się tego spodziewaliśmy 😉 Przyjechał mieszany skład prowadzony batmanami ST40s-16+13. 

ST40s-16+13 z mieszanym składem wjeżdżają do Sędziszowa
od strony Sławkowa

W Sędziszowie pociąg się zatrzymał, a obok stał ustawiony w kierunku granicy drugi skład z klasycznymi lokomotywami ST44. Tak więc jest szansa, że przynajmniej jeden z nich upolujemy w Dalechowach albo w Łączynie. Normalny tor również przyszykował nam trochę atrakcji. Stały towary w kierunku Jędrzejowa. Jeden był z jamnikiem ET41-193, a drugi z klasycznym bykiem ET22-233, jednym z rarytasów PKP Cargo odmalowanym w historyczne barwy (zielony z żółtym czołem), do tego z praktycznie niespotykanymi już kanciastymi oprawami reflektorów. Po cichu liczyliśmy, że niebawem ten skład pojedzie w trasę. Na razie póki co ruszyliśmy wzdłuż szlaku w kierunku Jędrzejowa. Przy przejeździe w Boleścicach zauważyliśmy świeżo wycięte krzaki, dzięki czemu pojawił się nowy fajny motyw ze studnią i samotnym drzewem. Szlabany na przejeździe były opuszczone, no to zatrzymujemy się i obstawiamy co pojedzie, LHS czy towar po normalnym torze. Okazało się, że pojechał towarowy z jamnikiem. 

ET41-193 z pociągiem towarowym na szlaku między Sędziszowem
a Krzcięcicami

Alek był jednak tak ciekawy czy byk 233 będzie jechał, że zadzwonił do dyżurnego ruchu w Sędziszowie. Ten odpowiedział, że jak tylko złapie odbieg za jamnikiem, to pojedzie. No to u nas już euforia na maxa 😍. Zostajemy w tym samym miejscu, bo motyw z tą starą infrastrukturą był na tego loka wprost idealny. Po kilku minutach stało się zgodnie z zapowiedzią dyżurnego ruchu. Szlabany opadły i oczom naszym ukazał się piękny byk z żółtym czołem. Na początku jak był odmalowany wyglądał dość landrynkowo, ale teraz jest pięknie spatynowany i prezentuje się jak żywcem wyjęty z lat 90` ubiegłego wieku 😃. 

Piękny klasyk ET22-233 z pociągiem towarowym na odstępie
Sędziszów - Krzcięcice

Maszynista trzymał wystawioną w naszym kierunku kartkę A4. Nie wiem czemu to miało służyć. Z takiej odległości przecież jej nie przeczytamy. W tramwajach zdarzały się sytuacje jak motorniczowie zasłaniali się przed fotografami kartką z rozkładem jazdy. Może ten maszynista trzymał wydrukowaną świeżo wprowadzoną ustawę o obronności kraju, co zakazuje fotografowania obiektów ważnych dla obronności kraju 😂. Reakcja maszynisty tak nas zaciekawiła, że postanowiliśmy dorwać ten pociąg drugi raz 😈. Wskoczyliśmy na ekspresówkę S7 i ruszyliśmy za Jędrzejów w kierunku stacji Miąsowa. Ulokowaliśmy się na przejeździe za stacją. Byliśmy tu w październiku zeszłego roku. Stanęliśmy na polnej drodze prowadzącej do przejazdu, tak aby widzieć w lusterku sygnalizację na przejeździe. Zostawiliśmy dużo miejsca żeby można było obok nas przejechać, ale i tak zostaliśmy zbluzgani przez rolnika przejeżdżającego obok traktorem z broną. Ech, dlaczego ostatnio życie mikola musi być takie trudne. Nie dość że od jakiegoś czasu trwa nagonka na naszą pasję, spowodowana nieżyciowym przepisem o zakazie fotografowania obiektów ważnych dla obronności kraju, to nawet rolnicy na nas bluzgają jak spokojnie czekamy na pociąg 😥 Może rzeczywiście lepiej się zająć hodowlą chomików.. W pewnym momencie włączyła się sygnalizacja na przejeździe, ale nie dla towara lecz dla Stadlera obsługującego pociąg IC „Orłowicz” z Olsztyna do Krakowa. 

ED160-017 jako pociąg IC "Orłowicz" z Olsztyna do Krakowa
za chwilę minie stację Miąsowa

Przez chwilę myśleliśmy, że towar nam zwiał, ale było to mało prawdopodobne. Z Sędziszowa przemieściliśmy się tu bardzo sprawnie. Po kolejnych pięciu minutach już mieliśmy wracać, a tu znów włączyła się sygnalizacja. No i tym razem pojechał byk klasyk 😀. Na dodatek tym razem zaprezentował się w pięknym słońcu J W Sędziszowie go nie mieliśmy. 

Kolejne spotkanie z ET22-233 za Miąsową

Oczywiście byliśmy bardzo ciekawi reakcji maszynisty. Tym razem żadnej kartki nam nie wystawiał, ale zrobił w naszą stronę dość osobliwą minę. Wyglądał jakby zapomniał sztucznej szczęki 😄. Może faktycznie tak było, bo wezwano go do roboty na ostatnią chwilę 😉. Dobra, zrobiliśmy klasykowi piękne ujęcie, to możemy wracać na LHS. Plan mieliśmy taki, że najpierw czekamy godzinę na miejscówce w Dalechowach, a jak tam się nam nie poszczęści, to potem drugą godzinę w Łączynie. W Dalechowach też staliśmy na polnej drodze i obok nas przejeżdżały traktory i samochód. Tu jednak rolnicy pokazywali, że możemy stać, oni się obok nas zmieszczą. Jak widać w Dalechowach ludzie są życzliwi, to w Miąsowej nie znają słowa kultura. Na tej miejscówce niestety ruch nam nie dopisał, to przenieśliśmy się do Łączyna. Alek miał tu upatrzony motyw z płotkami przeciwśnieżnymi. Widać było stąd tarczę ostrzegawczą semafora wjazdowego do mijanki. Ta jednak cały czas pokazywała stójkę. I tak czekamy wpatrując się niczym snajperzy raz na szlak, raz na tarczę. Aż w pewnym momencie Alek twierdził, że coś jedzie! Patrzę i faktycznie, jedzie skład od Sędziszowa 😍. No to sprint do płotków i mamy upragnione fotki. Był to ten sam mieszany skład z batmanami, którego łapaliśmy rano na wjeździe do Sędziszowa. 

ST40s-16+13 z mieszanym składem zbliżają się do mijanki
w Łączynie

Teraz mogliśmy z czystym sumieniem stwierdzić że wszystkie trzy szerokości toru mamy zaliczone (tyle że po dwóch podejściach).

środa, 13 września 2023

2023-08-12 Długi weekend w Jedlinie-Zdroju

 

Trzecim moim celem na wyjeździe urlopowym był Dolny Śląsk, a dokładniej miasteczko Jedlina-Zdrój. Województwo Dolnośląskie nie poprzestaje w swoich działaniach mających na celu odbudowę nieczynnych linii kolejowych. W ubiegłym roku po ponad 20 latach przerwy powróciły pociągi na linie: Wrocław – Sobótka – Świdnica Miasto oraz Chojnów – Chocianów. Pierwsza z tych linii pierwotnie stanowiła ciąg linii nr 285 Wrocław – Sobótka – Świdnica Przedmieście – Świdnica Kraszowice – Jedlina-Zdrój. Końcowy odcinek tej trasy od Świdnicy Kraszowic do Jedliny-Zdrój został wyłączony z ruchu pasażerskiego już 34 lata temu, bo w roku 1989. Szlak ten jest bardzo malowniczo poprowadzony doliną rzeki Bystrzycy, z rekordową liczbą budowli inżynieryjnych typu mosty, wiadukty i przepusty. Z wielkim entuzjazmem przyjąłem informację, że do rewitalizacji zakwalifikowany został cały dawny ciąg linii nr 285 do samej Jedliny-Zdroju. Duże zasługi w tym ma Aglomeracja Wałbrzyska, która w swojej Strategii Transportowej wykazała m.in. rewitalizację odcinka linii kolejowej Świdnica Kraszowice – Jedlina-Zdrój. Otwarło to drogę PKP S.A. do skutecznego ubiegania się o dofinansowanie i ostatecznie realizację inwestycji. Pierwsze prace przy odbudowie linii rozpoczęto w roku 2019. Tradycyjnie nie udało się uniknąć opóźnienia w realizacji inwestycji, ale ostatecznie linia oddana została do użytku w czerwcu 2023 r. Pierwszy rozkład jazdy dla tego odcinka wzbudził  głównie śmiech i politowanie. Na linii wyremontowanej za ciężkie miliony złotych puszczono trzy pary pociągów kursujące tylko w dni wolne. Województwo Dolnośląskie zapowiada jednak, że w przyszłym roku pociągi będą już kursować codziennie. Ja jednak postanowiłem nie czekać aż pociągów będzie więcej, tylko udałem się już w tegoroczne wakacje do Jedliny-Zdroju. Wybrałem długi weekend od 12 do 15 sierpnia, kiedy była kumulacja dni z pociągami na linii do Świdnicy.

 

Dzień 0, piątek 11 sierpnia 2023 r.

Tego dnia przemieszczałem się z Gdańska prosto do Jedliny-Zdroju. W Gdańsku pogodę miałem dość kapryśną, ale w dzień kiedy wyjeżdżałem już świeciło piękne słońce. Pewnie żeby zostawić jak najwięcej niedosytu z Gdańska. Za to w Jedlinie-Zdroju za to miałem cały czas piękną pogodę. Z Gdańska do Wrocławia przemieszczałem się pociągiem IC „Piast” relacji Gdynia Główna – Kraków Główny. Frekwencja znacznie wyższa niż liczba miejsc siedzących. Przed Wrocławiem sporo ludzi siedzi na korytarzach i w przedsionkach. We Wrocławiu czeka mnie niespełna 2-godzinna przesiadka na Koleje Dolnośląskie do Szklarskiej Poręby. Odjazd mają po godzinie 15 i spodziewałem się tłumów. Tak też było. Tuż przed podstawieniem składu, na peronie czekała masa ludzi. Podstawił się pięcioczłonowy Impuls, który szybko zapełnił się do ostatniego miejsca. Dużo ludzi wysiadło w Jaworzynie Śląskiej i Świebodzicach. Dalej w składzie było już nieco pustawo. Za Świebodzicami szlak wije się malowniczymi łukami. W latach zerowych odcinek ten został mocno zdewastowany za sprawą masowo kierowanych tu lokomotyw serii ET22 słabo wpisujących się w ciasne łuki. Teraz szlak jest zmodernizowany i jedzie się płynnie. Dawne miasto górnicze Wałbrzych stopniowo podnosi się po dramacie jaki tu nastąpił wraz z upadkiem przemysłu. Pamiętam czasy jak ostrzegano, żeby nie zapuszczać się samemu w niektóre dzielnice. Niedawno otwarto nowy dobrze skomunikowany z autobusami miejskimi przystanek Wałbrzych Centrum. Moim celem jednak jest położona na totalnym uboczu stacja Wałbrzych Główny. Przesiadam się tu na spalinowy szynobus jadący do Kłodzka. Tuż po wyjeździe ze stacji przetaczamy się majestatycznie po wysokim wiadukcie nad ulicą, po czym zagłębiamy się w tunelu pod Wołowcem. Ponoć jest to najdłuższy tunel kolejowy w Polsce (choć słyszałem że tunel średnicowy w Warszawie jest dłuższy). Po wyjeździe z tunelu zatrzymujemy się na przystanku Jedlina Górna, a potem jest już stacja węzłowa Jedlina-Zdrój. Po zamknięciu linii do Świdnicy stacja Jedlina-Zdrój była zamknięta i zdegradowana do przystanku osobowego. Teraz w związku z reaktywacją trasy, Jedlina-Zdrój ponownie awansowała do rangi stacji. Pensjonat w którym miałem noclegi, mieści się dokładnie na drugim końcu miasteczka niż stacja. Wprawdzie Jedlina-Zdrój nie jest jakąś wielką metropolią, ale bardziej martwiłem się czy nie urwę sobie kółek od walizki na chodnikach z poniemieckiego bruku. Na szczęście dotarłem na nocleg bez przygód. Tuż przed moim pensjonatem znajduje się pętla autobusu miejskiego z Wałbrzycha. Skorzystam sobie z niego jak będę stąd wracał. Jedlina-Zdrój zrobiła na mnie dobre wrażenie. Poniemieckie miasteczko bez większych tłumów turystów. Na ustawionej w centrum miasteczka tablicy z mapą okolicy, linia kolejowa do Świdnicy opisana jest jako nieprzejezdna 😁 Oj, będą musieli to zaktualizować 😜. Ale już mój pensjonat zasłużył na pochwałę, bo zaopatrzył się w ulotki reklamujące przejazd pociągiem do Świdnicy J

 

Dzień 1, sobota 12 sierpnia 2023 r.

Na linii Świdnica – Jedlina-Zdrój największa kumulacja pociągów jest między godziną 10 a 13. Wtedy jadą aż cztery. Potem długo długo nic i ostatnie dwa o godzinie 19 i 21. Wieczorną parę sobie odpuściłem, gdyż o tej porze w sierpniu słońce może być już nisko i schowane za górami. Każdego dnia wyruszałem na zdjęcia około godziny 9 i wracałem po 14. Stacja w Jedlinie-Zdroju mieści się powyżej miasteczka, na jego południowym skraju. Aby linia do Świdnicy zeszła w dolinę rzeki Bystrzycy, konieczne jest pokonanie dużej różnicy poziomów. Szlak wychodzi z zachodniej głowicy stacji i cały czas się obniżając bierze zakręt o 180 stopni przechodząc na drugą stronę doliny potoku Jedlinka. Następnie trasa idzie na wschód wzdłuż drogi wojewódzkiej Wałbrzych – Kłodzko, po czym odbija na północ w dolinę Bystrzycy. Niegdyś w tym miejscu znajdowała się stacja Jedlina Dolna. Przy rewitalizacji linii nie została ona odbudowana, w zamian powstał nowy dogodniej położony przystanek Jedlina-Zdrój Centrum. Niecały kilometr za dawną stacja Jedlina Dolna znajduje się pierwszy z okazałych mostów przerzuconych nad doliną Bystrzycy. Jest to most o konstrukcji wspornikowej Gerbera. Wsparty jest na dwóch kamiennych filarach. Proste środkowe przęsło kratownicowe na kołnierzach podtrzymuje osadzone przegubowo dwie blachownice, które skrajnie wspierają się na kamiennych przyczółkach. Pierwszym w dobie pociągiem jadącym tą trasą jest „Sprinter Osówka” relacji Wrocław – Głuszyca. W Jedlinie-Zdroju melduje się przed godziną 10. Pierwotnie planowałem zrobić zdjęcie z dołu mostu, ale ostatecznie znalazłem ciekawszą miejscówkę mniej więcej z poziomu szyn. Pojechał Link SA139-012 z bardzo dobrą frekwencją. 

SA139-012 jako pociąg "Sprinter Osówka" z Wrocławia do
Głuszycy pokonuje most nad Bystrzycą w Jedlinie-Zdroju

Później wyszedłem wyżej i znalazłem jeszcze ciekawszy widok na most. Na szczęście Link po dojeździe do Głuszycy od razu wraca do Wrocławia jako „Sprinter Włodarz”. Nie musiałem więc długo czekać na poprawiny ujęcia z tym pięknym obiektem inżynieryjnym.

"Sprinter Włodarz" z Głuszycy do Wrocławia na moście
w Jedlinie-Zdroju

Przed rewitalizacją cały ciąg linii kolejowej Wrocław – Świdnica Kraszowice – Jedlina-Zdrój miał numer 285. Obecnie linia 285 jest tylko do Świdnicy Kraszowic a dalszy ciąg do Jedliny-Zdroju dostał nowy numer 266. Ale już kilometraż został po staremu i linia 266 zaczyna się na kilometrze 60 a kończy na 82 😂 Już nie rozumiem co komu przeszkadzał ten numer 285, że nie mógł zostać na całym ciągu. Kolejny pociąg będzie za godzinę i również będzie jechał w kierunku Wrocławia. Udałem się wzdłuż szlaku lokalną drogą wijącą się między domami. Zaprowadziła mnie ona do wsi Olszyniec. W pewnym momencie droga odbiła w lewo i zaczęła obniżać się do drogi wojewódzkiej Jedlina-Zdrój – Dzierżoniów. Wolałem być raczej powyżej poziomu linii kolejowej, w związku z czym odbiłem w ścieżkę prowadzącą przez las. Po paru minutach wydostałem się z lasu na polankę, z której było widać most kolejowy w Jugowicach. No to już wiedziałem gdzie sfotografuję kolejny pociąg. Był nim „Sprinter Bystrzyca” relacji Kudowa-Zdrój – Wrocław przez Kłodzko, Jedlinę-Zdrój, Świdnicę, Jaworzynę Śląską. Tym razem pojechał starszy szynobus Pesy serii SA134. 

"Sprinter Bystrzyca" z Kudowy-Zdroju do Wrocławia pokonuje
most nad doliną Jaworzyny w Jugowicach

Za niecałe 2 godziny będzie jechał „Sprinter Bystrzyca” przeciwnej relacji. Zielonym szlakiem turystycznym zszedłem do centrum Jugowic, rozglądając się po drodze oczywiście za miejscówkami na kolejne zdjęcia. Most na którym upolowałem „Bystrzycę” z Kudowy-Zdroju, przerzucony jest nad doliną potoku Jaworzyna i lokalną drogą do wsi Jawornik. Kawałek dalej jest drugi most nad drogą wojewódzką Jedlina-Zdrój – Dzierżoniów i rzeką Walimką, a zaraz za nim jest stacja Jugowice. Niegdyś była ona stacją węzłową. Odgałęziała się tu krótka pięciokilometrowa linia do Walimia. Otwarta została w 1914 roku jako kolej prywatna i od początku była zasilana trakcją elektryczną, co jak na ówczesne czasy było ewenementem. Ruch pasażerski zlikwidowano w 1959 roku i równocześnie zdemontowano sieć trakcyjną. Pociągi towarowe kursowały jeszcze kilkanaście lat, po czym ruch zamarł całkowicie i w 1984 r. tory rozebrano. Okolice Walimia mają dość ponurą przeszłość. W czasach II wojny światowej w Górach Sowich Adolf Hitler miał ambicję zbudowania podziemnej twierdzy Riese. Do budowy podziemnych miast wykorzystywano głównie więźniów z obozów koncentracyjnych. Dziś w tych korytarzach wytyczone są trasy turystyczne. Poszukując pleneru na kolejne zdjęcia, wspiąłem się na pagór wznoszący się na wysokości stacji w Jugowicach. Warto było się na niego wdrapać. Można z niego sfotografować pociąg z zamkiem Grodno w Zagórzu Śląskim. Na samym szczycie górki pracowali jacyś goście, to zatrzymałem się nieco niżej i czekałem na pociąg. Tak się złożyło, że miał on kilka minut opóźnienia i w międzyczasie ludzie skończyli pracę i zaczęli zjeżdżać na dół. Zatrzymali się koło mnie i zapytali z ciekawości co tu robię. Jak dowiedzieli się, że czekam na pociąg, to zaczekali ze mną i też zrobili zdjęcia 😀. 

"Sprinter Bystrzyca" z Wrocławia do Kudowy-Zdroju zbliża się
do Jugowic. W tle zamek Grodno w Zagórzu Śląskim.

To by było na tyle jeżeli chodzi o zdjęcia na ten dzień. Czekał mnie teraz sześciokilometrowy spacer do Jedliny-Zdroju. Przez Jugowice jeździ co prawda autobus miejski z Wałbrzycha. Rejon ten jest obsługiwany przez linię 5, która ma dużo wariantów. Ma kursy m.in. do Jedliny-Zdroju części uzdrowiskowej, do Głuszycy Górnej i do Walimia-Rzeczki. Tyle że weekendowy rozkład jazdy kursów do Walimia zupełnie nie daje możliwości dojazdu na zdjęcia pociągów. Jest kurs o godzinie 8 a następny dopiero po 16 😆. Ale nigdzie mi się nie spieszyło i wróciłem sobie na piechotę.

 

Dzień 2, niedziela 13 sierpnia 2023 r.

W niedzielę wybrałem się w podobne rejony co w sobotę, czyli w kierunku Jugowic. Szedłem tą samą trasą co w sobotę, na spotkanie „Sprinterowi Osówce”. Akurat jedzie on pod słońce i nie zależało mi na jakiejś super miejscówce. Dotarłem do przejazdu kolejowego w Olszyńcu. Miejscowość ta nigdy nie miała przystanku kolejowego, natomiast podczas II wojny światowej istniała tu ładownia, gdzie dowożono materiały pod budowę kompleksu podziemnego Riese. Po północnej stronie przejazdu w Olszyńcu wznosi się charakterystyczny, rzucający się w oczy pagór. Początkowo myślałem, że zdjęcia pociągu z niego będą pod słońce, ale jak przypatrzyłem się dobrze, to odkryłem że da się z niego zrobić ze słońcem zdjęcie „Włodarza” wracającego z Głuszycy. Zrobiłem zdjęcia „Osówki” z przejazdu, po czym szybko przemieściłem się na pagór. 

SA139-013 jako pociąg "Sprinter Osówka" z Wrocławia do
Głuszycy mija okolice dawnej ładowni w Olszyńcu

Faktycznie, widok z niego był niezły i Link wracający z Głuszycy ładnie się zaprezentował. 

"Sprinter Włodarz" z Głuszycy do Wrocławia na szlaku między
Jedliną-Zdrój a Jugowicami

Kolejny pociąg, czyli „Bystrzycę” z Kudowy-Zdroju do Wrocławia, chciałem złapać między mostami w Jugowicach. Wspiąłem się skrajem łąki na Dział Jawornicki, wznoszący się między dolinami potoków Jaworzyna i Walimka. Dotarłem tak do polnej drogi, z której okazało się, że jest super widok. Widać było nie tylko most kolejowy nad doliną Jaworzyny, ale też fragment szlaku w kierunku Jedliny-Zdroju, stację w Jugowicach oraz Zamek Grodno. Można było zrobić aż cztery ujęcia pociągu: na łuku przed mostem, na moście, jak wjeżdża na stację w Jugowicach z zamkiem w tle i jak ją opuszcza. Oczywiście do tych łyżeczek miodu muszą być jeszcze dwie szczypty dziegciu. Jedną z nich były nowo zbudowane mało estetyczne domki-klocki koło mostu. Drugą zaś były druty przesłaniające częściowo widok na stację, ale tu udało się znaleźć miejsce, żeby aż tak nie przeszkadzały. Tak się złożyło, że „Bystrzycę” z Kudowy-Zdroju do Wrocławia tego dnia obsługiwał zespół SA134 dzierżawiony przez Koleje Dolnośląskie od spółki Arriva RP. Niestety akurat w momencie jego przejazdu słońce nieco schowało się za chmury. 

SA134-001 Arrivy dzierżawiony przez Koleje Dolnośląskie jako
pociąg "Sprinter Bystrzyca" z Kudowy-Zdroju do Wrocławia
zbliża się do Jugowic

Na moście nad doliną Jaworzyny w Jugowicach

Wjazd na stację Jugowice. W tle zamek Grodno

A to już wyjazd z Jugowic

Byłem ciekaw dokąd zaprowadzi mnie polna droga, z której robiłem te zdjęcia. Sprowadziła mnie do drogi do Walimia. Po drodze przekroczyłem czytelne starotorze po linii kolejowej Jugowice – Walim. Na dziś został mi jeszcze jeden pociąg, „Bystrzyca” z Wrocławia do Kudowy-Zdroju. Na pograniczu Jugowic i Zagórza Śląskiego jest jeszcze jeden okazały most kolejowy. Przerzucony jest nad Bystrzycą i lokalną drogą do Świdnicy. Obiekt rzeczywiście ciekawy, ale z dołu od strony nasłonecznionej nie zrobi się dobrego zdjęcia. Udałem się więc w polną drogę idącą na wschód, żeby spróbować zrobić ten most z wyższego pułapu. Droga była dość zarośnięta, a w trawie porozstawiane były elektryczne pastuchy. Mimo to udało się znaleźć dobry punkt widokowy. Podobnie jak w sobotę, tak i dziś „Bystrzyca” przyjechała opóźniona kilkanaście minut. Tym razem wyszło mi to na dobre, bo chmury w międzyczasie zaczęły się rozchodzić i udało się pociąg zrobić ze słońcem. 

"Sprinter Bystrzyca" z Wrocławia do Kudowy-Zdroju na pograniczu
Zagórza Śląskiego i Jugowic

To już ostatnie zdjęcie na dziś. Po półtoragodzinnym spacerze dotarłem do kwatery w Jedlinie-Zdroju.

 

Dzień 3, poniedziałek 14 sierpnia 2023 r.

Poniedziałek był jedynym pełnym dniem mojego pobytu w Jedlinie-Zdroju, kiedy nie kursowały pociągi do Świdnicy. Tego dnia dla odmiany wybrałem się na linię do Kłodzka. Jest ona również bardzo fotogeniczna, pełno na niej tuneli oraz wysokich mostów i wiaduktów. Moim celem był wysoki most w Głuszycy Górnej przerzucony nad doliną potoku Otłuczyna i drogą wojewódzką do Kłodzka, oraz tunel pod Sajdakiem zlokalizowany między Głuszycą a Jedliną-Zdrój. Tym razem udając się do Głuszycy skorzystałem z autobusu wałbrzyskiej linii 5. Akurat mi spasował. Jechaliśmy praktycznie cały czas drogą wojewódzką na Kłodzko. Na chwilę tylko z niej zboczyliśmy w Głuszycy robiąc wjazd kieszeniowy pod osiedle bloków przy ulicy Łukasiewicza. Wysiadłem w Głuszycy Górnej tuż przy moście kolejowym. Robi on wrażenie, jest naprawdę wysoki. Mogłem zrobić zdjęcie z dołu, zwłaszcza że zaraz miał jechać szynobus do Kłodzka. Ale jakoś wolałem z niego zrezygnować i poszukać dalszej miejscówki. Zrobi się z niej następny pociąg, który jest za dwie godziny. Akurat tak trafiłem, że na linii Kłodzko – Wałbrzych trwało jakieś zamknięcie torowe i część pociągów była zastąpiona autobusami. Kursowały one głównie na odcinku Ścinawka Średnia – Kłodzko, ale jedna para była obsługiwana kaką do samego Wałbrzycha (i to jak na złość akurat kursująca w najbardziej dogodnych do fotografowania godzinach). Ale przecież jestem na wakacjach i nigdzie mi się nie spieszy. Spacerowałem godzinę po łąkach na południe od przystanku kolejowego w Głuszycy Górnej zachodząc pod dawny kamieniołom melafirów. Potem dostałem się na łąkę z dobrym widokiem na most kolejowy, gdzie czekałem cierpliwie na pociąg „Sprinter Bystrzyca” z Kudowy-Zdroju do Wrocławia. W dni wolne kursuje on przez Świdnicę, ale w dni robocze już przez Wałbrzych. Fajnie by było jakby trafił się w międzyczasie skład towarowy, ale obecnie to marzenie ściętej głowy. Jeszcze kilka lat temu w nieodległej Bartnicy działał kamieniołom, z którego kursowały do Wałbrzycha składy towarowe na dwie lokomotywy serii ST43. Dziś ruch towarowy na linii Kłodzko – Wałbrzych uchował się już chyba tylko między Kłodzkiem a Ścinawką Średnią. W końcu doczekałem się zespołu SA134 obsługującego pociąg „Sprinter Bystrzyca”. 

"Sprinter Bystrzyca" z Kudowy-Zdroju do Wrocławia pokonuje
most nad doliną potoku Otłuczyna w Głuszycy Górnej

Z mojej miejscówki dało się go uwiecznić nie tylko na moście, ale i kawałek dalej na szlaku w kierunku stacji Głuszyca. 

Ten sam skład zmierza w kierunku stacji Głuszyca

Za dwie godziny jedzie „Sprinter Bystrzyca” przeciwnej relacji. Dla niego miałem upatrzony motyw na wyjeździe z tunelu pod Sajdakiem. Niespiesznie przeszedłem z buta przez Głuszycę do wsi Grzmiąca, a konkretnie do tunelu, gdzie pod linią kolejową przechodzi droga Głuszyca – Unisław Śląski. Wdrapać się na nasyp kolejowy było ciężko, ale jak już się tam dostałem, pięknie było widać portal tunelu. Linia na tym odcinku jest dwutorowa, ale jeden tor jest od dawna nieczynny. „Sprinter Bystrzyca” dobrze się zaprezentował, zarówno zanim wjechał do tunelu, jak i po wyjeździe z niego.

SA134-025 jako pociąg "Sprinter Bystrzyca" z Wrocławia do
Kudowy-Zdroju pokonuje tunel pod Sajdakiem na szlaku
Jedlina-Zdrój - Głuszyca

Tym optymistycznym akcentem zakończyłem zdjęcia na ten dzień. W drogę powrotną udałem się na skróty przez las, zahaczając po drodze o pałac Jedlinka. Bardzo ciekawe miejsce. Pałac pochodzi z XVII wieku i później był kilkakrotnie przebudowywany. W czasie II wojny światowej mieściła się tu główna siedziba kierownictwa Organizacji Todt zajmującej się budową kompleksu Riese w Górach Sowich. Obecnie pałac jest udostępniony do zwiedzania, a w jego sąsiedztwie działa restauracja i mini browar, z których nie omieszkałem skorzystać J.

 

Dzień 4, wtorek 15 sierpnia 2023 r.

W odróżnieniu od pobytu w Gdańsku, w Jedlinie-Zdroju przez cały pobyt miałem piękną pogodę. Ostatniego dnia już nie chciało mi się odbywać długich spacerów wzdłuż linii do Świdnicy. Okazało się, że ciekawe miejscówki do zdjęć można odnaleźć w samej Jedlinie-Zdroju. Tym razem zdjęcia chciałem rozpocząć od szynobusu relacji Wałbrzych Miasto – Kłodzko Miasto meldującego się przed godziną 9. Pierwotnie planowałem dotrzeć na niego za przystanek Jedlina Górna, pod wylot z tunelu pod Wołowcem. Okazało się, że to jest trochę daleko i nie wyrobiłbym się czasowo. Znalazłem jednak szybko plan awaryjny. Z okolic przystanku Jedlina-Zdrój Centrum zlokalizowanego na linii do Świdnicy było widać fragment linii z Wałbrzycha i szynobus powinien akurat się tu wpasować. Wprawdzie cały się nie zmieścił, ale nie wyszło źle. 

Pociąg osobowy z Wałbrzycha Miasta do Kłodzka Miasta zbliża
się do stacji Jedlina-Zdrój

Przy okazji zauważyłem, że drzewostan na górach wznoszących się na południe od miasta jest na tyle przerzedzony, że powinno się z tych stoków ładnie zrobić pociąg jadący linią od Świdnicy. To już wiedziałem skąd zrobię „Sprintera Bystrzycę” jadącego po godzinie 13. Wcześniej około godziny 10 jedzie para pociąg „Sprinter Osówka”, dla którego miałem już upatrzone miejsce z wiaduktu drogi wylotowej na Wałbrzych, w miejscu gdzie linia ze Świdnicy robi zawijasa o 180 stopni, żeby wpiąć się w linię Wałbrzych – Kłodzko. 

SA134-007 jako pociąg "Sprinter Osówka" z Wrocławia do
Głuszycy między przystankiem Jedlina-Zdrój Centrum a stacją
Jedlina-Zdrój

Powrotny pociąg „Sprinter Włodarz” pierwotnie planowałem sfocić z przejazdu w ulicy Dolnej, ale ostatecznie zdecydowałem się wdrapać wyżej pod park. Było trochę przedzierania się przez krzaki. Aż cud że nie złapałem kleszcza. Widok z góry wynagrodził ten trud z nawiązką. 

"Sprinter Włodarz" z Głuszycy do Wrocławia wyjechał chwilę
temu ze stacji Jedlina-Zdrój

W parku w Jedlinie-Zdroju mieści się Park Aktywności Czarodziejska Góra obfitujący w różne atrakcje. Jest tu wypożyczalnia rowerów, park linowy, letni tor saneczkowy czy ściana wspinaczkowa. Myślałem nawet czy nie wypożyczyć rower i nie pojechać nim wzdłuż linii kolejowej do Świdnicy, ale jak zobaczyłem ceny w wypożyczalni to stwierdziłem że lepiej pójdę pieszo. Skusiłem się za to na tor saneczkowy. Tyle że przez pierwsze dwa razy miałem pecha, bo zjeżdżałem „w korku”. Przede mną bowiem jechała madka z bachorem, co ciągle jechali na hamulcu. Nie wiem czy to bachor umierał ze strachu i ciągle trzymał kurczowo ten hamulec, czy madka „dla bezpieczeństwa”  trzymała rękę na hamulcu. Przecież gość z obsługi mówił wyraźnie, że to jest bezpieczne i hamować należy tylko na samym końcu. Tak więc wydałem 15 zł na jazdę w korku 😡. Dopiero za trzecim razem udało mi się płynnie zjechać bez hamowania 😀. Ale dobra, dość lania wody, bo się potopicie 😜. Już wracam do tematu kolejowego. Jak już wspomniałem, pociąg „Sprinter Bystrzyca” chciałem uwiecznić ze stoku góry Małosz na południe od miasteczka. Poszedłem w okolice stacji Jedlina-Zdrój, potem tunelem pod torami a następnie na stok Małosza. Udało się rzeczywiście znaleźć dobry punkt z widokiem na linię kolejową ze Świdnicy, przebiegającą w rejonie kompleksu sportowo-rekreacyjnego zlokalizowanego nieopodal przystanku Jedlina-Zdrój Centrum. No to czekam na „Bystrzycę”. W sobotę i niedzielę był on spóźniony około 10 minut i nie inaczej było teraz. Na szczęście w końcu się doczekałem i szynobus się pięknie zaprezentował. 

"Sprinter Bystrzyca" z Wrocławia do Kudowy-Zdroju ruszył
z przystanku Jedlina-Zdrój Centrum

To by było wszystko jeżeli chodzi o zdjęcia z Jedliny-Zdroju. Następnego dnia czeka mnie już powrót do Krakowa.

 

Dzień 5, środa 16 sierpnia 2023 r.

Pierwotnie powrót planowałem z Jedliny-Zdroju pociągiem „Sprinter Bystrzyca” do Wrocławia a stamtąd IC „Piast” do Krakowa. Jednak jak zobaczyłem, że sprzed mojej kwatery odjeżdża autobus miejski do Wałbrzycha, odechciało mi się iść z bagażami na drugi koniec miasta do pociągu i zmieniłem plany. Pociąg miałem dopiero po godzinie 11 a autobus odjeżdżał o 9:27. Uznałem, że lepiej jechać wcześniej bo i tak żadnych planów fotograficznych już nie miałem. Zakupiłem u kierowcy półgodzinny bilet, będąc pewien że się na nim wyrobię i pojechałem. Ale gdy w Wałbrzychu autobus zaczął kluczyć po uliczkach osiedla Rusinowa, zacząłem mieć obawy czy dobrze zrobiłem próbując przyoszczędzić na bilecie. Na szczęście wyrobiłem się na styk i po 30 minutach byłem w pobliżu niedawno otwartego przystanku kolejowego Wałbrzych Centrum. Za kilkanaście minut jest osobowy ze Szklarskiej Poręby Górnej dzięki któremu we Wrocławiu będę przed godziną 12, a więc 1,5 godziny wcześniej niż pierwotnie planowałem. Tuż przed jego przyjazdem zjawił się pociąg regio „Kamieńczyk” z Poznania do Szklarskiej Poręby Górnej. Dla takiego składu uznałem że wyciągnę aparat i zrobię zdjęcie. Jest to flagowy pociąg Polregio. Zestawiany jest z najbardziej wypasionych wagonów spółki. Niegdyś jeździły one w pociągach Regio Express. 

EP07-2004 z pociągiem regio "Kamieńczyk" z Poznania Głównego
do Szklarskiej Poręby Górnej zatrzymuje się na przystanku
Wałbrzych Centrum

We Wrocławiu jestem przed godziną 12 a miałem wykupioną miejscówkę na dalszą podróż pociągiem IC „Piast” odjeżdżającym dopiero o godzinie 13:35. Średnio mi się chciało czekać prawie 2 godziny, więc podjąłem próbę przebukowania biletu na IC „Hetman” odjeżdżający planowo o 12:54. Spodziewałem się, że może już na niego nie być miejscówek, to najpierw sprawdziłem czy automat mi wystawi bilet z miejscem siedzącym. Okazało się że wystawił, no to zrezygnowałem z biletu na „Piasta” licząc że w domu będę godzinę wcześniej niż pierwotnie planowałem. Później okazało się że na tej zamianie zrobiłem interes życia. „Hetman” przyjeżdża do Wrocławia z Zielonej Góry przez Żary i Legnicę w dwuwagonowym składzie prowadzonym spalinówką serii SU4220. Następnie we Wrocławiu Głównym dołączana jest reszta składu, która tu rozpoczyna bieg i pociąg jedzie dalej do Lublina i Hrubieszowa. Grupa zielonogórska przyjechała planowo i czeka na podstawienie pozostałych wagonów. A tu planowa godzina odjazdu się zbliża i składu nie ma. W końcu megafony oznajmiły że wagony zostaną podstawione z opóźnieniem 20 minut, które potem urosło do 40 minut. Najwyraźniej coś się wykrzaczyło na torach postojowych. Gdy już w końcu podstawili skład „Hetmana”, zdążył przyjechać IC „Piast”, czyli pociąg którym pierwotnie miałem jechać 😂. Jak się nietrudno domyślić, to właśnie „Piast” został wyprawiony pierwszy 😂 Tak więc interes życia z tym biletem zrobiłem, że nie ma co. Co więcej, nawet regio do Kędzierzyna-Koźla wyprawiono przed nami. W końcu z 50-minutowym opóźnieniem ruszyliśmy w trasę. Regio do Kędzierzyna-Koźla wyprzedziliśmy od razu, ale za „Piastem” turlaliśmy się jeszcze długo. Jakby tego było mało, jadący przed nami „Piast” ma więcej postojów handlowych, przez co musieliśmy często zwalniać lub zatrzymywać się, żeby złapać za nim odbieg. Jak do kierpocia przychodzili podróżni liczący że im przytrzyma skomunikowania, od razu mówił żeby nie robili sobie nadziei że nadrobimy opóźnienie, bo ciągnie nas lokomotywa która jest za wolna (miał na myśli EU07). W Opolu Zachodnim spotkaliśmy się z „Piastem” czekającym na zwolnienie jednotonu do Opola Głównego. I znów oczywiście on pojechał pierwszy, a my czekamy najpierw na odbieg a potem na zwolnienie krawędzi peronowych w Opolu Głównym. Następnie za Opolem znów fundowano nam postoje techniczne w celu złapania odbiegu za „Piastem”. Ponownie spotkaliśmy się z nim w Gliwicach. I tu stał się cud! Nas wyprawiono pierwszych! 😮 Nareszcie pojawiła się nadzieja, że nie zwiększymy opóźnienia (a sięgało ono już 90 minut). Faktycznie potem jechaliśmy już płynnie i na godzinę 17:30 zameldowaliśmy się w Krakowie Głównym. Zdążyłem od razu złapać regio do Krzeszowic, którym cofnąłem się do przystanku Kraków Bronowice. Jak wysiadłem, to akurat mijał mnie „Piast” jadący do Krakowa Głównego. Tak więc ostatecznie trochę czasu zaoszczędziłem na tym przebukowaniu biletu 😁.

niedziela, 3 września 2023

2023-08-05 Co nowego w Trójmieście?

 

Od ostatniego mojego pobytu w Gdańsku minęły już 3 lata. Wcześniej spędzałem tam wakacje corocznie od roku 2016, jednak w końcu uznałem że zwiedziłem już w okolicy wszystko co chciałem zwiedzić. Przez trzy lata mojej nieobecności w Trójmieście pojawiło się kilka nowych ciekawostek zarówno kolejowych jak i komunikacyjnych, to uznałem że warto znów przyjechać do Gdańska. Zaplanowałem tam pięć pełnych dni pobytu od 6 do 10 sierpnia 2023 r.

Nie byłbym sobą, gdybym nie zaplanował dojazdu do Gdańska okrężną trasą 😁 W końcu ileż można jechać pendolino przez Warszawę. Wprawdzie tym razem jechałem przez stolicę, ale dalej do Gdańska udałem się przez Sierpc, Brodnicę i Jabłonowo Pomorskie 😉. Ja to się śmieję, że przed każdą podróżą muszę sobie znaleźć jakieś zmartwienie i tak też było tym razem. Z Krakowa planowałem przyjechać pendziakiem do Warszawy Zachodniej a następnie przesiąść się na osobówkę Kolei Mazowieckich do Ciechanowa. Wprawdzie na przesiadkę miałem tam 20 minut, więc niektórzy mogliby się zdziwić czym tu się w ogóle zamartwiać. Otóż tym, że dworzec zachodni jest w remoncie, a pociąg KolMazów na który chcę się przesiąść odjeżdża z peronu 9, do którego dojście z innych peronów trwa kilkanaście minut. Kursuje nawet linia dowozowa na peron 9 w postaci melexa. Wystarczy, że pendolino się spóźni kilka minut i już kaplica. Myślałem nawet poważnie czy nie wysiąść na Centralnym, podjechać metrem na Dworzec Gdański i tam złapać osobówkę. Ostatecznie jednak zdecydowałem nie wydziwiać i przesiąść się na Zachodnim. Jak się okazało nie mniej stresująca była dla mnie przesiadka w Krakowie Głównym. Miałem bilet na pendziaka do Warszawy wyjeżdżającego o 6:28, na którego planowałem dostać się pierwszym regio z Katowic. Rozkładowy czas na przesiadkę wynosił 14 minut. Niby dużo, jednak tego dnia rano nad Krakowem szalała potężna burza. Sprawdzałem Portal Pasażera co kilka minut i konsekwentnie nie wykazywał pierwszej osobówki z Katowic, że jest opóźniona. No to zgodnie z planem wychodzę z domu i w strugach deszczu zmierzam na przystanek Kraków Bronowice. Na peronie 2 z którego jeżdżą pociągi z kierunku Trzebini do Krakowa Głównego oprócz mnie czeka jeden gość z plecakiem. Rzut oka na Portal Pasażera i widzę, że regio z Katowic jest w Mydlnikach, z tym że przepuszcza tam opóźnionego IC „Przemyślanin”. Nie powinno to już zagrozić mojej przesiadce. Tymczasem słyszę jak megafon zapowiada, że na peron 3 wjedzie pociąg Kolei Małopolskich do Lotniska. Facet, co czekał ze mną na peronie mówi do mnie że Lotnisko jedzie i pobiegł szybko na peron. Zapewne gość źle zrozumiał, że to pociąg z Lotniska. A tak się składa że na przystanku Kraków Bronowice jest trochę biegania jak się chce w ostatniej chwili zmienić peron. Na szczęście jak już wjeżdżało regio z Katowic, gość zdążył szybko wrócić i wsiąść. Potem okazało się, że na głównym przesiadał się on na pociąg IC „Barbakan” do Poznania, który wyjeżdża wcześniej niż moje pendolino. Tak więc facet miał jeszcze większą nerwówkę niż ja. A ja tymczasem na spokojnie przesiadłem się do pendziaka, który planowo o 6:28 wyruszył w trasę. Planową jazdą nie cieszyłem się za długo. Już w Zastowie przytrzymano nas najpierw pod wjazdowym a potem w stacji. Zapewne zalało urządzenia sterowania ruchem i dyżurny musiał dyktować rozkaz. No to ledwo co minęło zmartwienie o przesiadkę w Krakowie Główny, już pojawia się drugie o przesiadkę w Warszawie Zachodniej. Jak już ruszyliśmy z Zastowa widzę jak na polne przejazdy drogowe zamieniły się w rwące rzeki przelewające się przez tory. Żeby tylko torów nie podmyło.. Na szczęście od Słomnik jechaliśmy już sprawnie. Obsługa mówi, że mamy 10 minut opóźnienia, a Portal Pasażera dla Warszawy Zachodniej pokazuje już tylko 5 minut. Tak więc wróciła nadzieja, że uda mi się sprawnie przesiąść. Przepowiednia Portalu Pasażera się sprawdziła i do Warszawy Zachodniej dotarliśmy pięć minut po czasie. Odpuściłem sobie szukanie kasy biletowej i ruszyłem w długą drogę na peron 9. Schodami do góry na przejście nad peronami, potem zejściem do pętli autobusowej przy ulicy Tunelowej i stamtąd długi spacer chodnikiem wzdłuż ogrodzenia placu budowy. Udało się dotrzeć na peron 9 kilka minut przed przyjazdem pociągu osobowego do Ciechanowa zestawionego z dwóch Elfów serii EN76. Najpierw udaję się do kierpocia po bilet. Ten przy wystawianiu coś tam mamrocze, że jest tu czynna kasa (owszem, 15 minut drogi stąd). Nawet już mi się nie chciało sprawdzać czy doliczał jakąś opłatę dodatkową. Wysiadam w Nowym Dworze Mazowieckim, gdzie będzie rozpoczynał bieg szynobus do Sierpca. Na przesiadkę mam kilkanaście minut. Przez ten czas fotografuję Flirta relacji Działdowo – Warszawa Zachodnia. 

ER160-26 jako pociąg osobowy z Działdowa do Warszawy
Zachodniej zatrzymuje się w Nowym Dworze Mazowieckim

Do Sierpca zawiezie mnie SA135-016. Początkowo jedziemy jeszcze pod drutem. W Nasielsku stoimy 15 minut, po czym ruszam na zaliczanie linii do Sierpca. Prędkość niespieszna, oscyluje w okolicach 50 km/h. Linia z Nasielska do Sierpca została wybudowana w czasie I wojny światowej początkowo jako wąskotorowa kolej militarna. Po zakończeniu wojny została przekuta na tor normalny. Widać, że trasa miała niegdyś duże znaczenie. Na prawie każdym przystanku widać pozostałości po torach dodatkowych. Dziś między Nasielskiem a Sierpcem czynne są tylko dwie stacje: Płońsk i Raciąż. Na pierwszej z nich zaliczamy krzyżowanie z SA135-021 jadącym z Sierpca do Tłuszcza.

SA135-016 jako pociąg osobowy z Nowego Dworu Mazowieckiego
do Sierpca oczekuje na krzyżowanie w Płońsku

SA135-021 jako pociąg osobowy z Sierpca do Tłuszcza wjeżdża
na stację w Płońsku

Deszcz cały czas nie odpuszcza. Był okres, że na linii Nasielsk – Sierpc ruch był zawieszony. W 2003 r. za czasów obsługi przez PKP Przewozy Regionalne wprowadzono kolejową komunikację zastępczą by rok później linię zamknąć całkowicie. Na szczęście w 2006 r. trasę reaktywowały Koleje Mazowieckie. Baboszewo chyba stosunkowo niedawno straciło rangę stacji, tam tory dodatkowe wyglądają na kompletne. Po prawie 2-godzinnym turlaniu się 50 km/h osiągnęliśmy stację w Sierpcu. Poprzednio byłem tu w 2017r. i od tego czasu dużo się zmieniło na plus. Popadający w ruinę budynek stacyjny doczekał zmiłowania i obecnie trwa jego renowacja. 

Pociąg z Nowego Dworu Mazowieckiego skończył bieg w Sierpcu.
Obok remontowany budynek stacyjny,

SA135-017 oczekuje na zatrudnienie w Sierpcu

Oferta Arrivy na linii do Torunia zwiększyła się pięciokrotnie (z jednej pary do pięciu 😛). Jednak największym wydarzeniem w Sierpcu było pojawienie się po wielu latach przerwy pociągu dalekobieżnego. Od grudnia 2021 r. kursuje tędy pociąg TLK „Flisak” z Katowic do Gdyni przez Łódź, Kutno, Płock, Sierpc, Brodnicę, Jabłonowo Pomorskie. Na odcinku od Katowic do Płocka pociąg prowadzą elektrowozy serii EU/P07 a dalej do Gdyni jadą spalinowe czeskie nurki serii 754. Rozkład jest tak ułożony, że pociągi spotykają się w Płocku i następuje tam wymiana lokomotyw. Dzięki „Flisakowi” reaktywowany został symbolicznie nieczynny od 2000 roku odcinek Sierpc – Brodnica. Tym samym po 26 latach przerwy znów wszystkie kierunki wyjazdowe z Sierpca są czynne w ruchu pasażerskim. Bardzo dobrze, że PKP Intercity wzięło się za rozwój oferty także na liniach poza głównymi ciągami komunikacyjnymi. Szkoda tylko że dostępność lokomotyw spalinowych wciąż jest jaka jest. Akurat po moim przyjeździe do Sierpca nadjechał „Flisak” relacji Gdynia – Katowice. Frekwencja w trzech wagonach blisko 100%. 

754 046-1 z pociągiem TLK "Flisak" z Gdyni do Katowic wjeżdża
na stację w Sierpcu

"Flisak" rusza ze stacji w Sierpcu

Ja muszę jeszcze poczekać godzinę na „Flisaka” przeciwnej relacji, więc poszedłem na miasto na obiad. ”Flisak” do Gdyni również z frekwencją prawie 100%. Między Sierpcem a Brodnicą mamy postój w Rypinie, mieście powiatowym które wróciło na kolejową mapę Polski po ponad 20 latach przerwy. Akurat przed Brodnicą bierze mnie na przysypianie, ale ten odcinek mam już zaliczony na imprezie kolejowej w 2010 r. Stacja w Brodnicy sprawia przygnębiające wrażenie. Niegdyś wychodziły stąd linie w czterech kierunkach: do Sierpca, Grudziądza, Działdowa i Chełmży. Dodatkowo w pobliskiej Tamie Brodzkiej odchodziła linia do Iławy. Obecnie linie na Chełmżę i Iławę są rozebrane a na Działdowo nieczynna. Brodnica to obecnie taki kolejowy zaścianek. Długo była to tylko stacja końcowa pociągów Arrivy z Grudziądza. Dopiero dzięki „Flisakowi” stacja odzyskała rangę przelotowej. Mały ruch pociągów w stosunku do rozmiarów stacji spowodował, że wiele torów stacyjnych zostało rozebranych. W ogóle w tegoroczne wakacje „Flisak” był jedynym pociągiem pasażerskim zatrzymującym się w Brodnicy. Zamiast pociągów osobowych Arrivy kursowała komunikacja zastępcza z powodu remontu wiaduktu za Jabłonowem Pomorskim. Pierwotnie „Flisak” od Jabłonowa Pomorskiego do Gdyni kursował przez Grudziądz i Laskowice Pomorskie. W 2023 r. musiał on zmienić trasę w związku z rozpoczęciem remontu mostu na Wiśle w Grudziądzu. Wówczas oficjalnie został przetrasowany od Grudziądza przez Kwidzyn i Malbork. Jednak ze względu na ciągnącą się rekordowo długo rewitalizację linii Grudziądz – Malbork, przez Grudziądz i Kwidzyn jeździ komunikacja zastępcza, a pociąg kursuje przez Iławę. Od Iławy jedziemy magistralą, którą śmigają pendolina. Nasz pociąg ciągnięty spalinowym nurkiem o prędkości maksymalnej 100 km/h jest tu zawalidrogą. I rzeczywiście w Prabutach zjechaliśmy na bok w celu przepuszczania pendziaka. Po godzinie 18 docieram do Gdańska i w kolejnych dniach zająłem się odwiedzaniem kolejowych i komunikacyjnych ciekawostek jakie pojawiły się w okolicy przez ostatnie 3 lata.

 

Rozwój zabytkowej linii trolejbusowej w Gdyni

Gdynia rozwija swoją flotę zabytkowych trolejbusów. Od kilku lat w wakacyjne niedziele uruchamiana jest linia 326 obsługiwana historycznym taborem. Kursuje ona na trasie Grabówek SKM – Orłowo SKM Klif. Dotychczas obsadzona była dwoma wozami a w 2023r. obsługa została zwiększona do trzech brygad. Ogółem flota zabytkowych trolejbusów w Gdyni liczy już pięć wozów, są to szwajcarski Saurer ST4TILM z 1957 r., czeska Skoda 9Tr21 z 1975 r., radziecki „ziutek” ZIU-682B z 1984 r., Jelcz 120MTE z 1994 r. oraz Mercedes O405NE również z 1994 r. W niedzielę 6 sierpnia na linii 326 kursowały Skoda, ziutek i Jelcz. Skodę miałem okazję widzieć na żywo po raz pierwszy. Poprzednio w 2020 r. linię 326 fotografowałem na odcinku od Grabówka do centrum, to teraz skupiłem się najpierw na południowym fragmencie od Orłowa. 

Skoda 9Tr21 #359 zmierz aleją Zwycięstwa w stronę Orłowa

A tu już Skoda w drodze powrotnej do centrum

Solaris T12 #3041 na alei Zwycięstwa

Druga zabytkowa brygada. ZIU-682B #12096 na alei Zwycięstwa

Solaris T12M #3008 na alei Zwycięstwa

Solaris T12M #3010 na alei Zwycięstwa

Ziutek wracający z Orłowa aleją Zwycięstwa

I trzecia zabytkowa brygada. Jelcz 120MTE #10121 na alei
Zwycięstwa, kierunek Orłowo

Jelcz w drodze powrotnej do centrum. Aleja Zwycięstwa

Dodatkowo tego dnia w centrum Gdyni odbywały się zawody triathlonowe, przez co trolejbusy m.in. linii 326 kursowały objazdem przez ulice Warszawską, Śląską i węzeł Franciszki Cegielskiej. Pozwoliło to na uwiecznienie zabytków w nowych miejscach. 

Jelcz na ulicy Warszawskiej

Ziutek po skręcie z ulicy Morskiej w Warszawską

Solaris T12 #3018 na ulicy Warszawskiej

Jelcz na ulicy Warszawskiej

Ziutek na łączniku między ulicą Śląską a Warszawską

Skoda na ulicy Śląskiej

Ziutek na węźle Franciszki Cegielskiej

Gdy wróciłem wieczorem do Gdańska, zupełnie przypadkowo dowiedziałem się, że w wakacyjne weekendy na linii 8 kursowały zabytkowe tramwaje. Były to wagony 102Na #1105 oraz trójskład 105NCh #06300+06299+06309. Na linii już ich nie zdążyłem złapać, ale uwieczniłem je jak zjeżdżały do zajezdni w Nowym Porcie. 

Gdańsk, ulica Marynarki Polskiej. 102Na #1105 zjeżdża do
zajezdni po obsłudze zabytkowej brygady linii 8

Chwilę później do zajezdni zjeżdżała druga zabytkowa brygada
ósemki, trójskład 105NCh #06300+06299+06309

Nie ukrywam, że trójskład stopiątek wzbudził u mnie największy sentyment. Przypomniały mi się poprzednie urlopy w Gdańsku jak uganiałem się za ostatnimi liniowymi Konstalami. Stopiątki w Gdańsku zakończyły służbę liniową w marcu 2021 r. po dostawie nowych Jazzów z Pesy, ale słynna czerwona trzyseta została zachowana i w wakacyjne weekendy ponownie pojawiała się na ósemce, tyle że już w roli taboru historycznego. Jest za to jedna rzecz w Gdańsku, która się nie zmieniła przez ostatnie 3 lata. W 2020 r. spółka Gdańskie Autobusy i Tramwaje ogłosiła, że pozyskała Jelcza PR110 w celu odbudowy na zabytek. Sprowadzone zostały aż dwa berliety: jeden z Ostrowca Świętokrzyskiego, drugi z Siedlec. Od tego czasu nic się nie zmieniło. Autobusy dalej stoją w tym samym miejscu zajezdni co 3 lata temu i nic się z nimi nie dzieje.

 

Nowa linia tramwajowa w Gdańsku

Gdańsk kontynuuje rozbudowę swojej sieci tramwajowej. W 2020 r. oddana została aleja Pawła Adamowicza łącząca Migowo z Ujeściskiem wraz z torowiskiem tramwajowym, którym pojechała linia nr 12. Kończyła ona wówczas bieg na ślepej końcówce Lawendowe Wzgórze. Przystanek wcześniej powstała zaś duża pętla Ujeścisko skąd w przyszłości miały powstać tory do nowej zajezdni, a także kolejna nowa trasa. Właśnie ta nowa trasa została oddana do użytku na początku 2023 r. Liczy ona 1,5 kilometra długości i biegnie wzdłuż ulicy Warszawskiej do alei Vaclava Havla, gdzie łączy się z trasą do Łostowic. Nową trasą pojechały linie 2, 4 i 11, które od centrum jadą przez Chełm i Ujeścisko do końcówki Lawendowe Wzgórze. Jednocześnie jadąca przez Migowo 12 została wszystkimi kursami skrócona do pętli Ujeścisko. Linia wzdłuż ulicy Warszawskiej nie jest aż tak spektakularna jak ta wzdłuż alei Pawła Adamowicza. Na dodatek po południowej stronie na większości trasy biegnie wzdłuż niej odgrodzony płotkiem chodnik i ścieżka rowerowa. Dobre zdjęcia da się zrobić dopiero bezpośrednio przed pętlą Ujeścisko, bo tam chodnik i ścieżka rowerowa przechodzą na północną stronę torowiska. Ewentualnie można robić zdjęcia w pochmurny dzień z północnej strony torów.

128NG #1054 rusza z przystanku Łódzka i skręca w aleję Havla

128NG #1056 na nowym odcinku wzdłuż ulicy Warszawskiej

N8C #1108 zjeżdża z przystanku Częstochowska do przystanku
Piotrkowska

N8C #1126 chwilę po minięciu pętli Ujeścisko

128NG #1057 na odcinku między Ujeściskiem a przystankiem
Częstochowska

N8C #1119 dojeżdża do przystanku Łódzka

128NG #1077 ruszył z przystanku Łódzka w kierunku Ujeściska

N8C #1108 ruszył z przystanku Piotrkowska

N8C #1176 między przystankami Łódzka i Piotrkowska

128NG #1077 ruszył z przystanku Piotrkowska

128NG #1063 dojeżdża do przystanku Piotrkowska

N8C #1173 przed przystankiem Częstochowska

Jednostka EN71 w historycznych barwach w SKM Trójmiasto

W 2021 r. duże emocje wśród miłośników kolei wzbudził powrót jednostki EN71 w fabrycznym żółto-niebieskim malowaniu (góra żółta, dół niebieski). Schemat ten obowiązywał aż do 2004 roku. Przy czym stosowane były praktycznie wszystkie odcienie zarówno lakieru żółtego jak i niebieskiego. Malowano taką farbą jak była pod ręką. Ostatnią czynną jednostką w takich barwach była EN57-001 Przewozów Regionalnych, która została odstawiona w roku 2010 i od tego czasu do dziś oczekuje zmiłowania. Pomimo tego, że obecnie każdy przewoźnik kolejowy chce się wyróżniać swoimi barwami, wielu z nich (zwłaszcza PKP Intercity i PKP Cargo) idzie na rękę miłośnikom kolei, odmalowując część swojego taboru w historyczne barwy. Przewozy Regionalne także się do tego przyłączały przywracając historyczne barwy na lokomotywie SM42 i SU42, jednak broniły się przed odmalowaniem jednostki EN57 lub EN71 na żółto-niebiesko. Aż tu nieoczekiwanie jako pierwsza ruch w tym kierunku wykonała spółka SKM Trójmiasto, przywracając fabryczne malowanie na jednostce EN71-052. Początkowo zespół trakcyjny pomalowano nie do końca zgodnie z historycznym schematem (drzwi były niebieskie zamiast żółte), ale mimo to wzbudzał on uśmiech sentymentu wśród wielu pasażerów i miłośników kolei. Parę miesięcy później błąd został poprawiony i drzwi przemalowano na żółto. Niedługo później podobny krok co SKM Trójmiasto wykonały Koleje Mazowieckie, przywracając fabryczne malowanie na jednostce EN57-038, najstarszej czynnej przedstawicielce tej serii. Zostało to także bardzo ciepło przyjęte. Ponoć Polregio widząc jaki odniosło to sukces, również „pękło” i ma w planach odmalowanie jednostki EN71 na żółto-niebiesko ;). W Gdańsku miałem nocleg z widokiem na trasę SKM, w związku z czym wypatrywałem codziennie czy nie jedzie klasyk. W poniedziałek 7 sierpnia kursował on solo i udało się go wieczorem złapać w Gdańsku Wrzeszczu. W kolejnych dniach już do końca mojego pobytu kursował w składzie z EN57-1052 i zrobiłem go na pierwszą ligę z galerii handlowej przy stacji Gdańsk Wrzeszcz.

Odmalowana w historyczne barwy jednostka EN71-052 jako
pociąg SKM z Wejherowa do Gdańska Śródmieścia rusza ze
stacji Gdańsk Wrzeszcz

EN71-052+EN57-1052 jako pociąg SKM z Gdańska Śródmieścia
do Wejherowa zatrzymują się w Gdańsku Wrzeszczu

„Żółty Polsat” na linii helskiej

Linia Gdynia – Hel co roku w wakacje przeżywa oblężenie i jej przepustowość jest wykorzystywana do maksimum. Mimo wysyłania przez Polregio możliwie najpojemniejszego taboru, pociągi regularnie jeżdżą przepełnione. Na linię helską kierowane są podwójne spalinowe zespoły trakcyjne, SZT z wagonem, dwa SZT przedzielone wagonem lub klasyczne składy wagonowe. Te ostatnie zestawiane były z lokomotywy serii SM42 lub SU42, czterech wagonów piętrowych i jednego zwykłego. I właśnie w tegoroczne wakacje na linii helskiej po kilku latach przerwy powrócił klasyczny polsat serii SU42. Określenie polsat pochodzi od żółtego malowania z niebieskim pasem, jakie ZNTK Nowy Sącz nadawało lokomotywom serii SU42 w latach 1999-2000. Były one wówczas przebudowywane z lokomotyw serii SP42, poprzez wymianę przestarzałych kotłów parowych ogrzewających wagony na ogrzewanie elektryczne. Żółte malowanie polsatowe obowiązywało przez całe lata zerowe. W 2010 r. zostało wyparte przez ówczesne „buraczane” barwy firmowe Przewozów Regionalnych. Powrót tych barw nastąpił w 2014 r. Wówczas Przewozy Regionalne przywróciły je na lokomotywie SU42-506 stacjonującej w Krzyżu w Zakładzie Wielkopolskim. Lokomotywa eksploatowana była do roku 2020 kiedy została odstawiona. Po trzech latach przerwy ponownie możemy oglądać czynnego klasycznego polsata. Tym razem Polregio odmalowało w klasyczne barwy SU42-518 z Chojnic. W tegoroczne wakacje obsługiwała ona pociągi na linii helskiej ciesząc oczy miłośników kolei 😀. Ogółem w trakcie mojego pobytu w Gdańsku, na trasie na Hel przewijały się trzy maszyny: SM42-349 w starych „burackich” barwach Przewozów Regionalnych, SU42-534 w aktualnym malowaniu Polregio oraz „gwiazda Helu” czyli oczywiście żółty polsat SU42-518. 

SM42-349 z pociągiem relacji Chojnice - Hel mija przystanek
SKM Gdańsk Śródmieście

Gwiazda Helu czyli klasyczny polsat SU42-518 z pociągiem
z Chojnic mija przystanek SKM Gdańsk Żabianka AWFiS

Pogoda w Gdańsku za bardzo nie rozpieszczała, ale w środę 9 sierpnia rano było okienko pogodowe, które skłoniło mnie do uderzenia na linię helską. O 8 rano wsiadłem w regio ze Smętowa do Gdyni Chylonii, by w Gdyni Głównej przesiąść się w pociąg na Hel. Był to SA138-002 z wagonem bonanzą. Jak wyjeżdżałem z Gdyni przyuważyłem manewrującego żółtego polsata. Czyli domyślam się, że pojedzie z następną osobówką. W 2016 r. przeszedłem pieszo trasę od Redy do Swarzewa, to tym razem chciałem skupić się na dalszym odcinku. W Mrzezinie krzyżujemy się z IC „Artus” do Przemyśla prowadzonym przez nurka 754 026-3. Wysiadam w Swarzewie i zmierzam na początek w kierunku centrum wsi. Przystanek kolejowy znajduje się de facto w Gnieżdżewie, Swarzewo jest kilometr stąd. Dotarłem do centrum, gdzie skręciłem w ulicę Pomieczyńskiego zmierzającą w stronę linii kolejowej. Przed torami droga się rozwidla, a na rozwidleniu stoi kapliczka stanowiąca wdzięczny motyw do zdjęcia. Za nią jednak stał mniej klimatyczny toi-tojek, więc na razie odpuściłem tu zdjęcia. Jako pierwsza ma jechać TLK „Mierzeja” z Helu do Lublina a potem dwie osobówki obsługiwane składami wagonowymi. „Mierzeję” poprowadził kiosk SU4210-008. 

SU4210-008 z pociągiem TLK "Mierzeja" z Helu do Lublina na
szlaku między Władysławowem a Swarzewem

W Pucku będzie się on krzyżował z wagonową osobówką z Gdyni. Na jej czele spodziewałem się żółtego polsata i rzeczywiście tak było. Złośliwe chmury spłatały małego figla, gdyż cały czas na składzie siedział cień. Dobrze chociaż, że na wagonach a nie na lokomotywie. 

SU42-518 z pociągiem regio relacji Gdynia - Hel ruszył chwilę
temu z przystanku Swarzewo

We Władysławowie pociąg będzie miał krzyżowanie z regio relacji przeciwnej. Tym razem zdecydowałem się na ujęcie z kapliczką. Znalazłem pomysł na pozbycie się toi-tojka. Dobry wybór zrobiłem, skład się pięknie zaprezentował. Na czele była SM42-349 w starym malowaniu Przewozów Regionalnych. 

SM42-349 z pociągiem z Helu do Gdyni na szlaku między
Władysławowem a Swarzewem

W Pucku będzie krzyżowanie z kolejną osobówką, ale już szynobusową. Przemieściłem się na nią kawałek w stronę Władysławowa. Pojechał zestaw SA133-028+ bonanza+ SA133-026. 

Zestaw SA133-028+ bonanza+ SA133-026 jako pociąg regio
relacji Gdynia - Hel zbliża się do Władysławowa

Następnie ruszyłem dalej wzdłuż toru i znalazłem się w granicach Władysławowa. Od strony Gdyni miała jechać jeszcze jedna osobówka a następnie EIC „Jantar” z Warszawy. „Jantara” oraz składy wagonowe planowałem z ulubionej tutejszej miejscówki wśród miłośników kolei, czyli z wieży widokowej Domu Rybaka. Można tam zrobić zdjęcia pociągu z morzem oraz z mierzeją. Osobówkę co miała jechać przed „Jantarem” chciałem złapać przed stacją. Okazało się jednak że coś się wykrzaczyło i „Jantar” jednak pojedzie pierwszy. Zdecydowałem w takim razie, że idę od razu do Domu Rybaka. Na taras widokowy można wyjechać windą. Nie jest ona za szybka, taka jak w PRL-owskich blokach. Na „Jantara” niestety nie zdążyłem, brakło dosłownie minuty. Mówi się trudno, w takim razie zostanę tu do wagonowych osobówek. A „Jantara” się złapie jak będzie wracał z Helu. Najpierw pojechała opóźniona osobówka z Gdyni, ta co planowo miała jechać przed „Jantarem”. Zestawiona była z dwóch zespołów serii SA138. 

SA138-003+001 jako opóźniony pociąg regio relacji Gdynia - Hel
ruszyły ze stacji Władysławowo

a tu hamują przed przystankiem Władysławowo Port

Jej opóźnienie wywołało efekt domina i teraz przez najbliższe dwie godziny wszystkie pociągi będą opóźnione. Podwójny SA138 dojedzie do Kuźnicy (Hel), gdzie wykrzyżuje się z jadącym od Helu żółtym polsatem. Ten z kolei jak dojedzie do Władysławowa zaliczy krzyżowanie z wagonową osobówką Chojnice – Hel. Czekanie się bardzo dłużyło, bo na tarasie mocno wiało. Inni turyści wyjeżdżali na górę, posiedzieli kilka minut, porobili selfie i zjeżdżali. A ja twardo czekałem 45 minut aż wszystkie pociągi pojadą 😀. Wypizgało mnie mocno 😅. Pogoda niestety zaczynała się zmieniać. Chmur przybywało i z Domu Rybaka nie udało się już zrobić pociągu ze słońcem. 

SU42-518 z pociągiem z Helu do Gdyni minął przystanek
Władysławowo Port

SU42-534 z pociągiem relacji Chojnice - Hel ruszył ze stacji
Władysławowo

Kolejny skład w stronę Helu również jest obsługiwany wagonami. Jego dla odmiany zrobiłem już „z dołu”, konkretnie jak pokonuje łuk za stacją Władysławowo. Jest to najciaśniejszy łuk na całej linii Reda – Hel. Jako pierwszy przyjechał pociąg krótkiej relacji Hel – Władysławowo w zestawie SA137-001+ bonanza+ SA137-002, a potem na szlak wyruszył skład wagonowy relacji Gdynia – Hel prowadzony przez SM42-349. 

Zestaw SA137-001+ bonanza+ SA137-002 jako pociąg z Helu
do Władysławowa zbliża się do stacji końcowej

SM42-349 z pociągiem regio relacji Gdynia - Hel opuszcza
stację Władysławowo. Po prawej pozostałości po bocznicy do portu

W dalszej części dnia udałem się dalej wzdłuż szlaku w kierunku Helu. Stamtąd już jednak nie będzie dobrych zdjęć. Raz że nastąpiło załamanie pogody, zachmurzyło się i przelotnie przechodziły intensywne deszcze. A dwa, że na mierzei nie ma aż tak wielu miejsc gdzie dałoby się porobić zdjęcia pociągów. Linia idzie cały czas przez las, wciśnięta między drogę a plażę. Zdjęcia można robić jedynie z przejść na plażę. Jeszcze jakby tego było mało, to ścieżka rowerowa idzie po przeciwnej stronie drogi niż tor. I jeszcze de facto to jest chyba ścieżka tylko dla rowerów, nie dla pieszych. Piesi tu się za bardzo nie mają gdzie podziać. Legalnie chyba musiałbym iść plażą. Z jednego przejścia na plażę zrobiłem wracające wahadełko Władysławowo – Hel a z drugiego skład wagonowy z SM42-349 jadący z Helu do Chojnic. 

Zestaw SA137-002+ bonanza+ SA137-001 jako pociąg relacji
Władysławowo - Hel na szlaku między Władysławowem a Chałupami

SM42-349 z pociągiem regio z Helu do Chojnic na szlaku między
Chałupami a Władysławowem

Oprócz pociągu Władysławowo z Helem łączy również linia autobusowa PKS. Do niedawna nosiła ona numer 666, ale ostatnio pewnej grupie społecznej zaczęło bardzo przeszkadzać zestawienie szatańskiego numerka z miejscowością Hel (która pewnie kojarzyła im się z piekłem) i pisała petycję do PKS-u o zmianę numerka 😂. O dziwo PKS się ugiął i zmienił numerek na 669 😂. W rozsławionych wiele lat temu przez Zbigniewa Wodeckiego Chałupach też się nie zrobi dobrego zdjęcia pociągu. Jako takie da się wykonać na końcu wsi pod warunkiem że akurat nie wjedzie samochód. Udało się tam uwiecznić zestaw SA137-001+ bonanza+ SA137-002, tym razem wykonującego kurs Hel – Gdynia. 

Chałupy welcome to. Zestaw SA137-001+ bonanza+ SA137-002
jako pociąg regio z Helu do Gdyni

Między Chałupami a Kuźnicą jest jeszcze gorzej jeżeli chodzi o zdjęcia pociągów, bo tam ścieżka rowerowa jest oddzielona od drogi wydmą porośniętą bujną roślinnością. A tak się składa, że od strony Helu będą zaraz jechać „Jantar” i w odbiegu za nim osobowy prowadzony żółtym polsatem. Na szczęście udało się znaleźć przejście na plażę, z którego zrobiłem najpierw osobowy Gdynia – Hel (SA138-003+001) a potem „Jantara” prowadzonego nurkiem 754 026-3. 

SA138-003+001 jako pociąg relacji Gdynia - Hel na szlaku między
Chałupami a Kuźnicą (Hel)

754 026-3 z pociągiem EIC "Jantar" z Helu do Warszawy Zachodniej
na szlaku między Kuźnicą (Hel) a Chałupami

Na polsata spróbowałem się przenieść bliżej Kuźnicy licząc że jeszcze jakaś miejscówka się znajdzie. No i udało się znaleźć całkiem niezłą. Na wysokości semafora wjazdowego na stację jest mały fragment wydmy bez roślinności i da się z niego zrobić fotkę pociągu z Zatoką Gdańską. Tak więc polsatowi udało się zrobić całkiem niezłe foto. 

SU42-518 z pociągiem osobowym z Helu do Gdyni opuszcza
stację Kuźnica (Hel)

Na tym postanowiłem zakończyć zdjęcia. Już wystarczająco przemokłem. Udałem się na peron w Kuźnicy i zabrałem się osobówką zestawioną z dwóch zespołów serii SA133 przedzielonych wagonem. Ludzi oczywiście multum, nie dla wszystkich starczyło miejsc siedzących. We Władysławowie cześć podróżnych wysiadła i dalej już każdy ma gdzie siedzieć. Na każdej stacji mamy krzyżowanie. We Władysławowie z wagonową osobówką prowadzoną przez SU42-534, w Pucku z szynobusową osobówką krótkiej relacji Gdynia – Władysławowo a w Mrzezinie z TLK „Mierzeja” Lublin – Hel. Wysiadłem na stacji Gdynia Chylonia, skąd od razu miałem pociąg SKM do Gdańska.