niedziela, 4 października 2020

2018-01-11 Pogoń za rumunem z Muniny do Werchraty

 Rok 2018 był przedostatnim kiedy spółka PKP Cargo eksploatowała rumuńskie lokomotywy spalinowe serii ST43. Pojazdy te można było spotkać wówczas na Dolnym Śląsku oraz na Podkarpaciu. W tym drugim rejonie czynne były dwa egzemplarze, nr 364 i 366. Pierwszy z nich miał stałe zatrudnienie przy wahadłach z gliną na trasie Munina – Werchrata – Munina. Pod koniec 2017 r. Marcin poznał Kubę, miłośnika kolei z tamtych stron, który zachęcał do odwiedzin linii nr 101. Plan pracy lokomotywy wyglądał tak, że około 8 rano wyruszała z Muniny z próżnymi węglarkami do Werchraty, gdzie przez cały dzień trwał przeładunek gliny z ukraińskich wagonów. Po południu ładowny skład wyruszał w drogę powrotną do Muniny. Była to bardzo ciężka robota. Składy liczące około 40 wagonów w połączeniu z trudnym profilem linii były dla leciwego rumuna nie lada wyzwaniem. Kuba mówił że zdarzały się przypadki defektów na szlaku i odradzał odkładanie wyjazdu na ostatnią chwilę. W końcu nas zmotywował i celem naszej pierwszej wyprawy w 2018 r. była właśnie linia Munina – Werchrata. Odbyła się ona 11 stycznia.

Aby być w Muninie na godzinę 8 musieliśmy z Krakowa wyruszyć po 5. Pognaliśmy autostradą do Jarosławia, gdzie zjechaliśmy na krajówkę nr 94. Pogoda jest mało sprzyjająca, ponuro i mgliście. Planowaliśmy na początek zajechać na stację w Muninie. Wyszło jednak tak, że przegapiliśmy skręt na nią i dotarliśmy do wiaduktu linii nr 101, którym akurat przejeżdżał ST43-364 z węglarkami do Werchraty. No to błyskawicznie w tył zwrot i wracamy do Jarosławia. Musieliśmy bowiem przekroczyć rzekę San, a najbliższy most drogowy jest właśnie w Jarosławiu. Z jednej strony szkoda, że nam uciekł, ale z drugiej mogło być gorzej. Jakbyśmy przyjechali 2 minuty później nawet nie bylibyśmy świadomi że nam zwiał. Sieć dróg w tym rejonie jest słabo rozwinięta i nie da się tak łatwo gonić samochodem pociągu jadącego linią nr 101. Podjęliśmy decyzję, że ciśniemy cały czas drogą nr 865 do Oleszyc, a stamtąd lokalną drogą cofamy się wzdłuż linii do stacji Nowa Grobla. Ostatnie metry pod samą stację musieliśmy pokonać gruntową drogą z padołami. Na stacji cisza jak makiem zasiał. Ale szanse, że skład nam zwiał były nikłe, więc cierpliwie czekaliśmy. Rozkład jazdy osobówek zakłada aż dwie pary w dni robocze oraz jedną w niedziele. Po około 10 minutach czekania, na widocznym w oddali moście na Lubaczówce dało się zauważyć sylwetkę rumuna. Ustawiliśmy się więc w gotowości, zdjęcia i w drogę. 

ST43-364 z próżnymi węglarkami z Muniny do Werchraty mija
stację Nowa Grobla

Skład był słusznej długości, liczył co najmniej 30 wagonów. Udało się nam go złapać w lesie za Nową Groblą, na stacji w Oleszycach oraz na przed przejazdem przez drogę nr 867 między Oleszycami a Lubaczowem.

Na szlaku między Nową Groblą a Oleszycami

Stacja Oleszyce

Pomiędzy Oleszycami a Lubaczowem

Obawialiśmy się trochę ile zajmie nam przejazd przez Lubaczów, ale pokonaliśmy miasto sprawnie. Po kilkunastu minutach byliśmy gotowi na kolejne zdjęcia pomiędzy Basznią Dolną a Basznią. Ulokowaliśmy się przy lokalnej drodze do wsi Tymce, skąd wykonaliśmy dwa ujęcia, a kolejne fotki powstały z przejazdu przez drogę nr 867 na wyjeździe ze stacji Basznia.

Pomiędzy Basznią Dolną a Basznią

Wyjazd ze stacji Basznia

Kolejny nasz przystanek to Horyniec-Zdrój. Na pociąg zaczekaliśmy się przy semaforze wjazdowym. W tym miejscu linii nr 101 towarzyszy nieczynny tor szeroki biegnący z ukrytej w lasach dawnej stacji przeładunkowej Kaplisze. 

Wjazd na stację Horyniec-Zdrój

W Horyńcu-Zdroju kończą bieg pociągi osobowe i dalszy odcinek do Werchraty czynny jest tylko w ruchu towarowym. Pociągi pasażerskie można tam spotkać tylko w sezonie letnim. Bardzo klimatyczny jest odcinek w okolicy przystanku Dziewięcierz, który był kolejnym naszym celem. Znaleźliśmy ciekawą miejscówkę przy łuku i czekaliśmy. Może niezbyt cierpliwie, bo obawialiśmy się czy nie przyczepi się do nas straż graniczna. Dosłownie kilkaset metrów stąd biegnie bowiem granica z Ukrainą. Na szczęście nic nie zakłóciło nam spokoju i wykonaliśmy rumunowi piękną serię zdjęć. 

Skład w okolicy przystanku Dziewięcierz

Korzystając z niskich prędkości na tym odcinku, dorwaliśmy go przed Werchratą jeszcze w trzech miejscach.

Pomiędzy Dziewięcierzem a Werchratą

Ostatnia prosta przed Werchratą

Po prawie 2,5 godzinnej jeździe, przed godziną 10:30 skład dotarł do Werchraty. Zrobiliśmy mu jeszcze jedno zdjęcie na stacji i zakończyliśmy focenie. 

ST43-364 manewruje ze składem na stacji Werchrata

Załadunek gliny zajmie trochę czasu, a w okolicy nie ma tu nic, co mogłoby nam zająć czas. Uznaliśmy więc że kończymy wyprawę i wróciliśmy do Krakowa. Wracaliśmy już nie przez Jarosław, a od Oleszyc skierowaliśmy się przez Sieniawę i Tryńczę do Przeworska, gdzie wskoczyliśmy na autobanę. Tak zakończyła się ta krótka ale udana wyprawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz