piątek, 3 lutego 2023

2014-08-27 Pożegnanie Lata 2014

 

Lato 2014 r. również pożegnałem wspólnie z koleżankami i kolegami ze Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Komunikacji na pokładzie Scani 113CLL z MPK Kraków. Podobnie jak na większości pożegnań lata jechaliśmy nad polskie morze a tym razem naszym celem były Rowy. Oczywiście po drodze tradycyjnie zwiedziliśmy wiele ciekawych miejsc. Jedno z nich było wyjątkowe dla naszej Scani. Zawitała ona bowiem w miejsce, gdzie w roku 1998 „przyszła na świat”, czyli do Polskiego zakładu koncernu Scania AB w Słupsku. Pozostałymi miejscami uwzględnionymi na naszej trasie przejazdu były m.in.: Port Lotniczy Warszawa – Modlin, dworzec kolejowy w Nasielsku, dom kultury w Pułtusku, browar i zamek w Ciechanowie czy pole bitwy pod Grunwaldem.

 

Dzień 1, środa 27 sierpnia 2014 r.

Naszą Scanię #PS063 zastałem przed godziną 18 w zajezdni na Płaszowie jak była szykowana do drogi. 

Scania 113CLL #PS063 szykowana do drogi w krakowskiej
zajezdni Płaszów

Chwilę później autobus pojechał do centrum na pętlę Dworzec Główny Wschód. Tam zabraliśmy resztę uczestników wyjazdu, po czym krajową siódemką kierowaliśmy się w stronę Warszawy. 

Jeden z postojów na trasie do Warszawy

Po drodze zboczyliśmy na chwilę do Wyśmierzyc, wówczas najmniejszego miasta w Polsce. Liczyło ono 942 mieszkańców i od największego polskiego miasta Warszawy, dzieli je 80 kilometrów. Osada pierwszy raz otrzymała prawa miejskie w 1338 roku. Odebrane one zostały w 1869 przez cara Rosji w ramach kary za powstanie styczniowe. Wyśmierzyce odzyskały prawa miejskie niedługo po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, w 1922 roku. Po dotarciu do Warszawy zrealizowaliśmy tam naszą tradycję z Pożegnań Lata polegającą na przejeździe trasą wybranej linii nocnej.

 

Dzień 2, czwartek 28 sierpnia 2014 r.

O świcie zajechaliśmy pod Port Lotniczy Warszawa – Modlin. Jest to drugi po Okęciu Międzynarodowy port lotniczy dla aglomeracji warszawskiej. Zlokalizowany jest około 40 kilometrów na północny-zachód od śródmieścia stolicy. Lotnisko obsługuje loty rejsowe krótkiego i średniego zasięgu tanich linii lotniczych do miast europejskich, loty krajowe i rejsy czarterowe. Lotnisko posiada drugą kategorię systemu nawigacji ILS. Maksymalna przepustowość lotniska jest oceniana na 2 – 2,3 mln osób rocznie. Przez 5 pierwszych miesięcy działalności zostało odprawionych około 900 tys. pasażerów. 

Wizyta przy Porcie Lotniczym Warszawa - Modlin

Po wykonaniu zdjęć autobusu przy porcie lotniczym w Modlinie, kierowaliśmy się dalej na północ. Kolejnym punktem na naszej trasie był dworzec kolejowy Nasielsk. Stacja ta w rzeczywistości leży we wsi o wdzięcznej nazwie Nowe Pieścirogi, ponad 3 kilometry na południowy-zachód od centrum Nasielska. Jest to stacja węzłowa. Od magistrali Warszawa – Gdańsk odgałęzia się tu jednotorowa niezelektryfikowana linia do Sierpca. W 2008 roku w ramach modernizacji magistrali Warszawa – Gdańsk, stacja Nasielsk przeszła gruntowną przebudowę infrastruktury. Zbudowane zostało przejście podziemne wraz z platformami dla niepełnosprawnych. Wymieniono tory, sieć trakcyjną, sygnalizatory, obwody torowe itp. Zabudowano nowe perony wraz z wiatami, ławkami, wyświetlaczami LCD itp. Z kolei brutalistyczny budynek dworca z lat 90 XX wieku był przewidziany do rozbiórki i zastąpienia nowym obiektem. 

Przy stacji kolejowej Nasielsk

Skład Elfów EN76-025+024 Kolei Mazowieckich jako pociąg
osobowy do Warszawy Zachodniej na stacji Nasielsk

Stacja Nasielsk faktycznie leży w miejscowości Nowe Pieścirogi.

Niegdyś w Nasielsku była stacja styczna z koleją wąskotorową do Pułtuska otwartą w 1950 roku. Ruch na niej był prowadzony do momentu wyłączenia kolei wąskotorowych ze struktur PKP, czyli do roku 2001. Próby jej reaktywacji pod innym zarządem nie powiodły się i dekadę później została ona zlikwidowana. Wzdłuż dawnego przebiegu tej wąskotorówki pojechaliśmy do Pułtuska, gdzie zatrzymaliśmy się na chwilę na rynku.

Na rynku w Pułtusku

Miejsce to znane jest z serialu Alternatywy 4. W Pułtusku mieszkał główny bohater serialu Stanisław Anioł, który został później gospodarzem nowo wzniesionego bloku w Warszawie przy ulicy Alternatywy 4. Kolejny nasz cel oddalony był od Pułtuska o 40 kilometrów. Był nim Ciechanów, gdzie zwiedziliśmy zamek książąt mazowieckich. 

Zamek w Ciechanowie

Budowla została wzniesiona na przełomie XIV i XV wieku przez księcia mazowieckiego Janusza I Starszego. W stan ruiny popadła po potopie szwedzkim i wojnie północnej. Częściową restaurację ruin przeprowadzono w latach 80 XX wieku. Gdy zwiedzaliśmy zamek, największa popularnością wśród nas cieszyło zakuwanie się w dyby 😁. W bliskim sąsiedztwie ciechanowskiego zamku zlokalizowany jest browar założony w XIX wieku. 

Browar Ciechan

Jako jeden z nielicznych w Polsce warzy on swoje piwa przy użyciu naturalnego procesu fermentacji w otwartych kadziach. Na przestrzeni lat w ciechanowskim browarze często po raz pierwszy w Polsce warzono nowe style piwa. Uznanie i miano gwiazdy wśród piw niszowych zdobył w 2002 r. Ciechan Wyborny przyczyniając się do powstania mody na piwa niepasteryzowane. Rozszerzeniem tego pojęcia jest wprowadzone i spopularyzowane przez Browar Ciechan określenie nieutrwalane, które zawiera w swojej definicji brak utrwalania oraz mikrofiltracji, która mimo braku pasteryzacji, jest procesem wyjaławiającym piwo. W 2004 roku rozszerzono ofertę o Porter oraz pierwsze w Polsce piwo Miodowe, produkowane przy użyciu wyłącznie naturalnego miodu z polskich pasiek. Ciechan Miodowe dokonało rewolucji na rynku piwnym zdobywając serca rzeszy zwolenników złocistego trunku bez intensywnej chmielowej goryczki. Później wiele innych browarów poszło w ślady Ciechana i również zaczęło wypuszczać piwa miodowe. Po zaopatrzeniu się w zapasy w sklepie firmowym Browaru Ciechan, ruszyliśmy dalej na północ. Mieliśmy jeszcze jedno miejsce do odwiedzenia tego dnia, a było nim pole bitwy pod Grunwaldem. Chyba każdy pamięta z lekcji historii kiedy ona się odbyła. Było to 15 lipca 1410 roku w czasie trwania wielkiej wojny między siłami zakonu krzyżackiego pod dowództwem wielkiego mistrza Urlicha von Jungingena, a połączonymi siłami polskimi i litewskimi pod dowództwem króla Polski Władysława II Jagiełły. Bitwa ta zakończyła się zwycięstwem wojsk polsko-litewskich i pogromem sił krzyżackich. Przyczynami zwycięstwa wojsk Unii była ich dwukrotnie większa liczebność nad wojskami zakonnymi, manewr zmuszający krzyżaków do dłuższego postoju w pełnym słońcu gdzie ich blaszane zbroje błyskawicznie się nagrzewały, oraz doskonały manewr wojsk wielkiego księcia litewskiego Witolda nakłaniający krzyżaków do bezładnego pościgu za rzekomo rozbitymi oddziałami litewskimi. Spośród 250 krzyżackich braci-rycerzy poległo 203. Nie ma się co nad nimi użalać, bo zakon przebijał każdego swoim okrucieństwem, wszędzie zostawiając spalone domy, wymordowane kobiety i dzieci. Podczas naszego pobytu na polach bitwy mogliśmy się przez chwilę poczuć jak 600 lat temu i postrzelać z łuków. 

Pole bitwy pod Grunwaldem

Scania zaparkowana przy polu bitwy

Po południu dotarliśmy na miejsce naszego pierwszego stacjonarnego noclegu. Mieściło się ono koło Iławy na wyspie Wielka Żuława zlokalizowanej na Jeziorze Jeziorak. Dostać się tam można jedynie małym promem, więc nasza Scania musiała pozostać na stałym lądzie.

Prom płynący na wyspę Wielka Żuława na Jeziorze Jeziorak


Dzień 3, piątek 29 sierpnia 2014 r.

Po śniadaniu ruszyliśmy w drogę do Słupska, gdzie mieliśmy umówione zwiedzanie fabryki Scani. 

Widok o poranku na Jezioro Jeziorak

Początkowo w planie mieliśmy po drodze zwiedzić kilku miejsc. Jednak gdy obliczyliśmy ile czasu by nam to zajęło, to do Słupska zajechalibyśmy na wieczór, kiedy w biurze fabryki nikogo już byśmy nie zastali. Podjęliśmy więc decyzję, że ciśniemy prosto do Słupska. Robiliśmy tylko krótkie postoje na posiłki, jeden koło Kwidzyna a drugi w Skórczu. 

Postój w okolicach Kwidzyna

Leśny postój koło Skórcza

Przed Lubichowem mieliśmy duży zastrzyk adrenaliny, gdyż natrafiliśmy na kamienny wiadukt kolejowy o niskim prześwicie. Wysiedliśmy na chwilę z autobusu i pomogliśmy mu przejechać bez uszczerbku. Co ciekawe biegnąca górą linia kolejowa Skórcz – Szlachta była już wówczas od lat nieczynna. Ciekawe czy wpadną kiedyś na pomysł wyburzenia wiaduktu lub rozkopania nasypu i wyprostowania drogi. 

Przeciskanie się pod wiaduktem kolejowym w Lubichowie

Do Słupska dotarliśmy około godziny 15 i pracownicy fabryki Scani oprowadzili nas po zakładzie. Szwedzki koncern Scania przez znaczną część swojej działalności specjalizował się w produkcji ciężarówek oraz podwozi autobusowych, które były karosowane przez inne firmy. Kompletne autobusy były początkowo tylko małym procentem produktu firmy i trafiały praktycznie tylko na rynek skandynawski. Fabrycznie nowych pojazdów serii 113CLL trafiło do Polski tylko 112 sztuk, z czego aż 69 do Krakowa. Pozostałymi większymi odbiorcami był Górny Śląsk, Konin oraz Malbork. Pomimo, że był to model dość toporny, to MPK Kraków bardzo go sobie chwaliło i gdyby Szwedzi nie ogłosili w 1998 roku końca produkcji, pewnie do Krakowa trafiłoby więcej tych wozów. Następcą serii 113 były wozy rodziny OmniCity, które zrewolucjonizowały rynek autobusowy i przyczyniły się do znacznego zwiększenia produkcji kompletnych autobusów przez Scanię. Chociaż akurat w Polsce te modele nie były już aż tak bardzo chwalone z uwagi na słabsze zawieszenie, gorzej znoszące nasze drogi. Fabrykę w Słupsku Scania otworzyła w 1994 roku i początkowo powstawały tu autobusy serii 113CLL oraz samochody ciężarowe. Z kolei w 2003 roku zakład przestawił się wyłącznie na produkcję autobusów stając się głównym europejskim zakładem produkującym kompletne autobusy tej marki. Powstawały tu pojazdy serii OmniCity i Omni Link, a obecnie produkowane jest ich rozwinięcie w postaci serii CityWide. Zobaczyliśmy produkcję nowych CityWide, a nasza krakowska Scania miała okazję znów odwiedzić miejsce swojego wyprodukowania oraz ponownie przejechać przez bramę, z której 16 lat wcześniej wyjeżdżała jako nówka nieśmigana 😀. 

Nowe Scanie CityWide w fabryce w Słupsku

Spotkanie naszej Scani z młodszym kuzynem

Nasza Scania wyjeżdża z bram fabryki

Po zwiedzeniu fabryki już bez żadnej presji czasu pojechaliśmy na obiad i przy okazji porobić zdjęcia słupskich autobusów miejskich. Z racji bliskości fabryki, zdecydowaną większość taboru MZK Słupsk stanowiły Scanie. Wówczas były to modele OmniCity i OmniLink. Poza tym zaobserwowaliśmy Irisbusy Citelisy, zarówno krótkie jak i przegubowe. Wykonaliśmy wspólne zdjęcie naszej Scani ze słupską omnią na pętli 11 Listopada. 

Spotkanie ze Scanią 280UB #3041 z MZK Słupsk na pętli
11 Listopada

Na obiad zatrzymaliśmy się w rejonie Ronda Stefana Kisielewskiego, gdzie też udało się porobić trochę zdjęć. 

Autobusy MZK Słupsk na Rondzie Stefana Kisielewskiego.
Scania 280UB #3038

Irisbus Citelis 12M #3050

Irisbus Citelis 18M #3213

Po obiedzie ruszyliśmy do celu naszej podróży, którym były nadmorskie Rowy.

 

                                               Dzień 4, sobota 30 sierpnia 2014 r.       

Sobota tradycyjnie była dniem wolnym dla naszej Scani i jej kierowców. Część osób musiała jednak tego dnia wracać do domu i udawali się porannym autobusem PKS do Słupska i potem pociągiem do Krakowa. Ja z dwoma kolegami postanowiliśmy ich odprowadzić i przejechaliśmy się z nimi. Po wsadzeniu ich do pociągu mieliśmy trochę czasu do powrotnego PKS-u do Rowów, toteż pojeździliśmy sobie autobusami miejskimi. Przejechaliśmy się na pętlę pod Centrum Handlowym „Jantar”. Tam do zdjęć zapolowały nam trzy Scanie serii Omni. 

Spotkanie trzech Scani 94UB na pętli C.H. Jantar. Od lewej 
OmniLink #3010 i dalej OmniCity #3026 i #3022

Potem wróciliśmy na dworzec i PKS-em wróciliśmy do Rowów, a następnie resztę dnia spędziliśmy wypoczywając nad Bałtykiem.

 

                                             Dzień 5, niedziela 31 sierpnia 2014 r.     

Wszystko dobre co się dobrze kończy. Około godziny 7 rano wyruszyliśmy w całodniową drogę powrotną do Krakowa. 

Scania szykowana do drogi powrotnej w Rowach

Wyjeżdżając z Rowów zatrzymaliśmy się na szybki fotostop. 

Opuszczamy Rowy

Początkowo jechaliśmy głównie drogami lokalnymi i wojewódzkimi a przed Toruniem wskoczyliśmy na autostradę A1, którą cisnęliśmy na południe. Na jednym z postojów w naszej Scani pojawiły się problemy w postaci rozładowanych akumulatorów. Niektórym z nas przypomniał się w tym momencie powrót z Pożegnania Lata 2010, kiedy z podobna usterka spowodowała że do Krakowa wróciliśmy po godzinie 2 w nocy. Na szczęście tym razem szybko wyratował nas z opresji kierowca lawety wiozącej roztrzaskaną beemkę z gustownymi felgami. 

Ratowanie Scani

Scania szybko odzyskała siły i później już bezproblemowo dowiozła nas do Krakowa o ludzkiej porze J.