poniedziałek, 21 października 2024

2024-10-12 Objazdy kolejowe na Górnym Śląsku

 

Rozpoczęła się największa modernizacja infrastruktury kolejowej w historii województwa śląskiego. Spółka PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. rozpoczęła kompleksową przebudowę linii średnicowej na odcinku od Będzina do Katowic Piotrowic. Zakres jest naprawdę szeroki i przewiduje dobudowę drugiej pary torów, co umożliwi odseparowanie ruchu lokalnego od dalekobieżnego. Dodatkowo powstanie pięć nowych przystanków osobowych: cztery w Katowicach i jeden w Sosnowcu. Część istniejących przystanków zostanie rozbudowana o dodatkowe perony. Oczywistym jest, że na czas trwania inwestycji pasażerowie będą musieli liczyć się z utrudnieniami. Wybrane pociągi będą musiała zostać odwołane, skierowane trasami objazdowymi lub mieć skrócone trasy. Interesujący dla miłośników kolei etap rozpoczął się 18 września, kiedy część pociągów PKP Intercity kursująca w relacji wschód-zachód została skierowana objazdem z pominięciem stacji Katowice. Trasa objazdowa prowadzi od Gliwic przez Zabrze Makoszowy, Rudę Kochłowice, Radoszowy, Katowice Ligotą, Katowice Muchowiec i Stawiska do Mysłowic. Mają one wyznaczony postój handlowy na stacji Katowice Ligota, skąd możliwy jest dojazd do centrum Kolejami Śląskimi. W obecnej korekcie rozkładu jazdy kursuje w ten sposób dziewięć pociągów. Pięć z nich kursuje za dnia, w tym w kierunku wschodnim: TLK „Rozewie” oraz IC „Siemiradzki”, „Matejko” i „Piast”, a w kierunku zachodnim tylko IC „Piast”. Wykorzystałem weekend 12 i 13 października na ich obfotografowanie na objazdach.

 

Dzień 1. Sobota 12 października 2024 r.

Pierwszym w dobie objazdowym pociągiem jest TLK „Rozewie”, które w Katowicach Ligocie jest o godzinie 7:36, a potem jest dopiero „Siemiradzki” ponad 3 godziny później. Miałem zawahania czy wyjeżdżać bladym świtem, żeby zrobić „Rozewie” jadące ledwo po wschodzie słońca. Postanowiłem jednak że zaryzykuję i pojechałem. Wstałem po godzinie 4 i wyruszyłem pociągiem regio do Katowic o godzinie 5:01. Skład Acatusów EN99+EN64 przywiózł mnie do Katowic na godzinę 6:10. Na polu jeszcze ciemno i do „Rozewia” ponad godzina. Na stacji w Katowicach trwają już pierwsze prace modernizacyjne. Na razie wyłączono z użytki peron 1. Najbliższe Koleje Śląskie do Ligoty są dopiero o 6:59, więc udałem się na kawę z Żabki. Do stacji Katowice Ligota podjechałem jednostką EN57AKŚ-3002 obsługującą kurs do Tych Lodowiska. Zerkam na Portal Pasażera i widzę, że „Rozewie” jest opóźnione 20 minut. Nietypowo cieszy mnie ta sytuacja, bo przez ten czas słońce wzniesie się nieco wyżej 😀. Wybrałem dla niego miejscówkę na wyjeździe z przystanku Katowice Ochojec. Leży on na linii Katowice Ligota – Katowice Murcki – Tychy i odgałęzia się tu łącznica do stacji Katowice Muchowiec, na którą zjeżdżają obecnie objazdowe pociągi PKP IC. Do 1994 roku kursowały pociągi osobowe z Katowic do Tych Miasta przez Ochojec i Murcki. Nawet udało mi się zaliczyć tę trasę jadąc do rodziny w Tychach. Planowane jest reaktywowanie osobówek w tej relacji i w tym celu PLK wybudowała nowe perony. Niestety póki co stoją one puste. Z uruchomieniem pociągów trzeba poczekać do zakończenia modernizacji węzła katowickiego. Pierwotnie planowałem „Rozewie” sfotografować z przejazdu ulicy Kolejowej. Słońce jednak było jeszcze bardzo nisko i korzystniej było przejść na skraj lasu od strony szlaku na Murcki. Ledwo wszedłem do lasu musiałem uważać żeby nie rozdeptać grzybów. Grzybiarze mają teraz normalnie eldorado J. Opóźnienie „Rozewia” było mi na rękę 😛. Udało się pięknie je zrobić w niskim słońcu. Mogę śmiało powiedzieć, że warto było wstać o nieludzkiej porze. 

EP07-1013 z pociągiem TLK "Rozewie" z Gdyni do Krakowa
mija nieczynny przystanek Katowice Ochojec i kieruje się łącznicą
w stronę stacji Katowice Muchowiec

Do kolejnego objazdowego IC-ka miałem ponad 3 godziny, to podjechałem autobusami w rejon stacji Ruda Kochłowice. Jakdojade kazało mi wsiąść w autobus 297 na ulicy Rzepakowej i podjechać pod AWF na przesiadkę na 130 do Rudy Śląskiej. Na 297 wiózł mnie elektryczny Solaris U18, a na 130 trafiło się 12-metrowe hybrydowe Volvo 7900. Wysiadłem na przystanku Kochłowice Kalinowa i przeszedłem kładką nad autostradą A4. Najpierw kierowałem się wzdłuż autostrady ulicą Gajową w stronę szlaku Ruda Kochłowice – Radoszowy. Biegnie on przez charakterystyczne zapadlisko powstałe w wyniku szkód górniczych. Przeprowadzenie ładownego składu towarowego przez coś takiego jest dla drużyn trakcyjnych nie lada wyczynem. Akurat jak dotarłem do torów, stał na szlaku ładowny skład węglarek. Z tyłu był podpięty byk 1106, który próbował wepchnąć skład na wzniesienie do posterunku Radoszowy. Z wielkim mozołem, ale w końcu mu się to udało. Parę minut później byku wrócił luzem do Rudy Kochłowice. Wykonałem mu zdjęcie na kochłowickim siodle. 

ET22-1106 mija słynne zapadlisko powstałe w wyniku szkód
górniczych na szlaku Radoszowy - Ruda Kochłowice

Po kilkunastu minutach zauważyłem że od Rudy Kochłowice jedzie kolejny ładowny skład. Na czele jechał jamnik 005 a popychał ponownie byk 1106. Zrobiłem mu z daleka zdjęcie jak mija siodło, po czym szybko usunąłem się poza skrajnię. Drużyna jamnika robiła co mogła, żeby wyciągnąć skład. Jechali żwawo sypiąc dużo piasku. 

ET41-005 forsuje podjazd z Rudy Kochłowic do posterunku
Radoszowy

Z czasem prędkość pociągu malała, ale z pomocą popychacza udało się wyjechać. 

ET22-1106 w roli popychacza

Czyli wygląda na to, że w Rudzie Kochłowicach na stałe musi dyżurować popychacz, aby umożliwić przeprowadzenie składów na Radoszowy. Miałem już trochę fotek z tego miejsca i uznałem że pora iść dalej. Zresztą zapewne popychacz zaraz znów będzie wracał. I rzeczywiście, nie doszedłem do przejazdu w ulicy Radoszowskiej i już byku wraca. 

Po wepchnięciu kolejnego składu na Radoszowy dyżurny
popychacz wraca na stację Ruda Kochłowice

Kolejnym moim celem była ulica Wirecka położona po drugiej stronie stacji Ruda Kochłowice. Jest tam słynna miejscówka na pociąg jadący w kierunku Gliwic, z kościołem pw Trójcy Przenajświętszej w tle. Nie wiadomo tu do czego prostować zdjęcie, bo ma się wrażenie że z powodu szkód górniczych nic tu nie trzyma pionu 😅. Nawet kościół sprawia wrażenie jakby przechylał się na prawo. Celowałem tak, żeby z kościołem zrobić „Piasta” (albo jakiegoś towarka które ewentualnie pojechałby przed nim). Wcześniej jednak od Gliwic przyjechał „Siemiradzki”. Zrobiłem go w pięknym słońcu na prostej przed Rudą Kochłowicami. 

EP09-013 z pociągiem IC "Siemiradzki" z Wrocławia do Przemyśla
zbliża się do stacji Ruda Kochłowice

Do „Piasta” miałem jeszcze ponad 2 godziny i wykorzystałem ten czas na szukanie miejscówek z dalszego odcinka ulicy Wireckiej. Na street view wydawało się, że jest tu dużo fajnych widoczków na linię kolejową, ale niestety większość z nich została już zabudowana. Dopiero bliżej ulicy Wyzwolenia udało się znaleźć miejsce, gdzie dałoby się zrobić pociąg jadący od Kochłowic. Akurat trafiłem tam towarka, ale akurat jadącego od Gliwic. Prowadził go ostatni wyprodukowany byk ET22-1183. 

ET22-1183 z pociągiem towarowym zbliża się do Rudy Kochłowic
od strony Wirka

Na pociąg od Kochłowic ważniejsza dla mnie była jednak miejscówka z kościołem, toteż wróciłem na nią. Trafiłem akurat na prawie 2-godzinną posuchę i do „Piasta” nic nie pojechało. Na niebie zaczęły pojawiać się też chmury, ale w momencie przejazdu „Piasta” wyjrzało słońce. 

EU160-036 z pociągiem IC "Piast" z Przemyśla do Gdyni mija
słynny motyw z kościołem na wyjeździe z Rudy Kochłowic

Po jego przejeździe mogłem już z czystym sumieniem zmienić miejscówkę. Czekał mnie teraz 8-kilometrowy spacer przez dzielnice Wirek i Bielszowice. Ruda Śląska to jest de facto kilka małych miast zlepionych w jedno. Za komuny było podejście że w konurbacji górnośląskiej nie może być małych miast i małe miasteczka „na siłę” przyłączano do sąsiednich większych. Musiałem obejść stację Ruda Bielszowice i dojść na wjazd do tej stacji od strony Gliwic. Myślałem czy nie podjechać kawałek autobusem, ale akurat mi nie spasowały godzinowo. Oczywiście jak odszedłem z miejscówki, pojechał towar 😕, jakiś dragon z autolawetami. Kolejnym pociągiem objazdowym był IC „Matejko”. Na moje szczęście był opóźniony. Gdyby jechał rozkładowo, nie miałbym szans zdążyć dojść na niego na wjazd do Rudy Bielszowice. Na „Matejkę” zaczaiłem się na wiadukcie ulicy Chudowskiej w pobliżu autostrady A4. Opóźnienie pociągu rosło i zbliżało się już do godziny. Zacząłem już się martwić, że nie zdążę na następną miejscówkę przed kolejnym pociągiem. Na szczęście „Matejko” w końcu się zjawił. 

EP07-1063 z pociągiem IC "Matejko" ze Szczecina do Przemyśla
zbliża się do stacji Ruda Bielszowice

Do „Piasta” zostało pół godziny, więc czym prędzej ruszyłem dalej. Wszedłem na teren Zabrza i przed dzielnicę Kończyce dotarłem na stację Zabrze Makoszowy. Znajduje się ona w sąsiedztwie zlikwidowanej kopalni „Makoszowy”. Na stacji ruch jak w ulu. Na przejeździe w ulicy Makoszowskiej szlabany zamykały się co chwilę. Zaraz jak dotarłem na miejscówkę, pojechał luzem ET22-900. 

ET22-900 mija stację Zabrze Makoszowy

Kilka minut później na stację z impetem wjechał IC „Piast”. 

EU160-035 z pociągiem IC "Piast" z Gdyni do Krakowa wjeżdża
na stację Zabrze Makoszowy

To ostatni objazdowy IC jaki jedzie tędy za dnia, więc można się zbierać. Gdy szedłem na przystanek, ponownie opadły szlabany. Tym razem dla stonki Orion Kolej z dwiema czeskimi węglarkami. Planowałem wydostać się stąd tramwajem linii 3, który ma pętlę przy stacji w Makoszowach. Bardziej mi jednak spasował czasowo autobus 47. Podjechałem nim do dworca autobusowego Zabrze Goethego mieszczącego się w pobliżu dworca kolejowego. O 15:55 wyjechałem stąd Kolejami Śląskimi do Katowic, gdzie przesiadłem się w regio do Krakowa. W domu byłem po godzinie 18. Licznik na ten dzień to prawie 30 tysięcy kroków i 20 kilometrów 😀.

 

Dzień 2. Niedziela 13 października 2024 r.

Na niedzielę zaplanowałem bonusowe fotki w Katowicach z głównym naciskiem na klimatyczne okolice posterunku Stawiska. W niedzielę pogoda miała być już gorsza niż w sobotę, ale poranek był słoneczny to pojechałem. Tym razem odpuściłem sobie wstawanie o nieludzkiej porze żeby zdążyć na „Rozewie” i zacząłem focenie od „Siemiradzkiego”. Stawiska powinien on mijać po godzinie 11, więc mogłem na spokojnie wyjechać „Gibkim Cugiem” Kolei Śląskich po godzinie 9. Dojechałem nim do Katowic Szopienic Południowych. Już jak wysiadłem przywitały mnie pierwsze krople deszczu, na razie tylko przelotnego. Szedłem pieszo wzdłuż linii tramwajowej prowadzącej do pętli w Szopienicach. Przed pętlą tramwaje przeciskają się klimatycznym tunelikiem pod linią kolejową Katowice – Warszawa. Obecnie trwa jej modernizacja połączona z dobudową dodatkowej pary torów na odcinku do Będzina. Ciekawe jak wpłynie to na wygląd tunelu tramwajowego. Za pętlą w Szopienicach tramwaje niegdyś kursowały do Mysłowic, jednak trasa ta jest w permanentnym remoncie. Linię zamknięto już ładnych parę lat temu, ale miasto miało problem z wykonawcą robót. Było wyrzucanie wykonawcy z placu budowy i rozpisywanie nowego przetargu. Do granicy Katowic i Mysłowic tor jest wyremontowany, jednak na terenie Mysłowic na torze jest dżungla. Komunikację zastępczą zapewniają busy linii T14 kursujące z Mysłowic do centrum przesiadkowego w Katowicach Zawodziu. Dokładnie na granicy Katowic i Mysłowic wszedłem pod wiadukty kolejowe i znalazłem się w przy łącznicach wychodzących z posterunku Stawiska do Mysłowic i Katowic Szopienic Północnych. Do Katowic Szopienic Północnych dojazd obecnie jest niemożliwy z powodu przebudowy wiaduktu nad linią Katowice – Warszawa. Natomiast łącznicą Mysłowice – Stawiska kursują obecnie m.in. objazdowe pociągi PKP Intercity. Od Stawisk jadą przez stacje Katowice Muchowiec do Katowic Ligoty i dalej na Gliwice. Dwie dekady temu łącznice w Stawiskach to był istny dziki zachód. Niczym w westernach odbywały się tu napady lokalnych bandytów na pociągi z węglem i ich walki z SOKistami. Obecnie dalej jest tu głośno, ale już z zupełnie innego powodu. Dziś ten teren upodobali sobie motocykliści urządzający rajdy. Obowiązkowym tłem do zdjęć pociągów są tu pozostałości po Hucie Cynku Szopienice (wieża ciśnień i budynek dyrekcji). Parę minut po godzinie 11 od strony Stawisk nadjechał „Siemiradzki”. 

EP09-012 z pociągiem IC "Siemiradzki" z Wrocławia do Przemyśla
zmierza z posterunku Stawiska w stronę Mysłowic

Godzinę później w drugą stronę jedzie „Piast” więc przeniosłem się na motyw z wieżą ciśnień dla składu jadącego od Mysłowic. Byłem tu 2,5 roku temu w majówkę jak jechał Turkol. Zachmurzenie rosło z każdą minutą i zwiastowało opady deszczu, ale słońce jeszcze czasem się przebijało. Nie obraziłbym się jakby przed „Piastem” trafił się jakiś towarek. Jechały dwa od strony Muchowca, z tym że odbijały wcześniej w kierunku Sosnowca Dańdówki. Trafiła się za to EU07-077 z przesyłem wagonów PKP Intercity. Tak więc jeden skład bonusowy przyjechał J

EU07-077 z przesyłem wagonów mija posterunek Stawiska

Tuż po godzinie 12 od Mysłowic nadjechał IC „Piast”. Zrobiłem mu ujęcia z blokami Sosnowca oraz oczywiście z wieżą ciśnień. Przy fotce z wieżą musiałem nieco zmienić koncepcję, żeby zmieścić w kadrze cały skład. Liczył on bowiem aż 12 wagonów. 

EU160-033 z pociągiem IC "Piast" z Krakowa do Gdyni wjeżdża
do posterunku Stawiska

Dosłownie parę minut później pogoda zepsuła się już na dobre. Ruszyłem więc w drogę powrotną do Szopienic. Miałem w planach udać się tramwajem do centrum Katowic. Z pętli w Szopienicach najbliższy kurs był za 20 minut, ale poszedłem przystanek dalej skąd od razu złapałem piętnastkę jadącą od Sosnowca. Po godzinie 13 byłem na dworcu w Katowicach i wsiadłem w osobówkę. Do Krakowa dotarłem przed godziną 15. Licznik z tego dnia miałem skromniejszy, bo tylko 5 tysięcy kroków 😁.

wtorek, 15 października 2024

2024-10-08 Ocalić od zapomnienia mechaniczne rogatki

 

W sierpniu Alek wypatrzył, że przy przystanku Świba (na szlaku Kępno – Wieruszów) uchowały się przejazdy z mechanicznymi rogatkami. Są to już unikaty będące na wymarciu. W związku z tym ogłosił mi, że musimy koniecznie tam pojechać i ocalić je od zapomnienia, uwieczniając na zdjęciach. Oczywiście jak już będziemy jechać taki kawał drogi, warto przy okazji dołożyć do planu wyjazdu inne punkty. I tak dodaliśmy magistralę węglową, jednostki EN57 na linii Herby Nowe – Wieluń Dąbrowa oraz semafory kształtowe w Sieradzu. Pierwotnie mieliśmy jechać w sobotę 14 września, ale zrezygnowaliśmy z tego terminu z powodu obfitych opadów deszczu (które na Śląsku spowodowały katastrofalną powódź). Ostatecznie pojechaliśmy we wtorek 8 października i wtedy już towarzyszyła nam piękna jesienna aura. Wzięliśmy jeszcze kolegę Wojtka. Ogólnie plan był taki, że Alek przyjechał po mnie na godzinę 6, potem udaliśmy się do Mierzęcic zgarnąć Wojtka i potem kolejność była następująca: węglówka, Wieluń, Sieradz i Świba. Ogólnie plan dość napięty, jak zresztą na każdym wyjeździe organizowanym przez Alka 😉. Dla mnie wyjazd był szczególnie intensywny, bo tego samego dnia o godzinie 20 miałem koncert w Krakowie. Ale według pierwotnego planu Alek miał mnie odwieźć na pociąg do Trzebini lub Miechowa który w Krakowie jest przed 19, więc luz J

Wyszedłem z domu przed godziną 6 rano i poszedłem na stację paliw koło Ronda Ofiar Katynia skąd Alek mnie zabrał. Alek chwalił się, że dziś zwiedzi aż sześć województw. Wyjechał od siebie ze świętokrzyskiego, przyjechał po mnie do małopolskiego, następnie po Wojtka do śląskiego. Później chcieliśmy uwiecznić mijankę osobówek w Janinowie, który leży w opolskim. Z kolei Wieluń i Sieradz leżą w łódzkim a Świba w wielkopolskim. Ja dziś zaliczę jedno województwo mniej, bo bez świętokrzyskiego 😛. Do Mierzęcic po Wojtka jechaliśmy przez Olkusz i Dąbrowę Górniczą. W Olkuszu trafiliśmy na utrudnienia w postaci asfaltowania jezdni południowej na drodze krajowej. Aby nie stać w korkach, pokluczyliśmy trochę lokalnymi uliczkami miasta. Na studiach jeden z moich wykładowców nazywał takie działanie „odruchem szczura” 😂. W Dąbrowie Górniczej też nawigacja nam pokazała korki, więc śmignęliśmy obrzeżami miasta przez Okradzionów, Łosień i Ząbkowice. Potem wskoczyliśmy już na ekspresówkę S1, którą pognaliśmy do Mierzęcic. Zgarnęliśmy Wojtka spod urzędu gminy i ruszyliśmy autostradą A1 na północ. Zjechaliśmy z niej koło Częstochowy na drogę krajową nr 43 do Wielunia. W Kłobucku spotkaliśmy się z magistralą węglową, czyli najdłuższą linią na sieci Polskich Linii Kolejowych. Początek bierze na stacji Chorzów Batory a kończy się w Tczewie. Wybudowana została w okresie międzywojennym po to aby usprawnić transport węgla ze Śląska do trójmiejskich portów. Ruch pasażerski na interesującym nas odcinku zawsze miał marginalne znaczenie i od kilkunastu lat jest zawieszony. Mimo to linia jest tu świeżo po modernizacji pod kątem usprawnienia ruchu towarowego (i przy okazji niestety obstawiona ekranami akustycznymi 😕). Mieliśmy trochę zapasu czasowego, to postanowiliśmy spróbować szczęścia i zaczaić się na jakiegoś towarka. Ustawiliśmy się na szlaku we wsi Więcki koło Działoszyna, ale niestety szczęście nam nie dopisało. Po niespełna godzinnym bezowocnym wrastaniu w ziemię udaliśmy się na nieodległą linię Herby Nowe – Wieluń – Kępno. Ta trasa powstała w podobnym okresie co węglówka, ale tu zamiarem było ominięcie węzła w Kluczborku, który leżał wówczas w Niemczech. Obecnie natomiast linia ze względu na swój specyficzny przebieg jest zmorą marszałków organizujących na niej przewozy kolejowe. Biegnie ona bowiem przez cztery województwa. Zaczyna się w Herbach Nowych w śląskim, potem na dystansie 10 kilometrów przebiega przez opolskie, następnie przez Wieluń w łódzkim by dotrzeć do Kępna w wielkopolskim. Przez opolskie i łódzkie linia przebiega eksterytorialnie bez połączenia z resztą województwa. Pociągi osobowe w sile 5 par kursują w relacji Tarnowskie Góry – Wieluń Dąbrowa, a więc „tylko” przez 3 województwa. Ponadto jeździ tędy też pociąg IC „Miechowita” relacji Kraków – Kołobrzeg, który jako jedyny przemierza odcinek Wieluń Dąbrowa – Kępno. Pierwsze zdjęcia wykonamy na stacji Janinów, jednej z dwóch na tej linii leżących na terenie województwa opolskiego. Po godzinie 10 odbędzie się tu mijanka osobówek. Co ciekawe linia wieluńska jest chyba jedyną ze stuprocentową szansą spotkania klasycznych jednostek EN57. Stacja Janinów sama w sobie jest bardzo klimatyczna, a barwy złotej polskiej jesieni jeszcze bardziej dodają uroku. Mieliśmy trochę czasu, to zaczęliśmy analizować koncepcje kadrów oraz który pociąg przyjedzie i wyjedzie wcześniej. Tak się składa, że perony nie są na tej samej wysokości, co utrudni wykonanie zdjęć obu jednostek jednocześnie. Z rozkładu jazdy wynika, że jednostka od Wielunia przyjeżdża wcześniej i stoi do krzyża, a skład od Tarnowskich Gór jedzie płynnie. Opracowaliśmy strategię, że najpierw robimy wjazd jednostki od Wielunia z budynkiem stacyjnym, peronem przysypanym liśćmi i zegarem peronowym, po czym cofamy się żeby zrobić obie jednostki razem i znów się cofamy, żeby uwiecznić wyjazd pociągu do Tarnowskich Gór. Z Wielunia przyjechał zespół EN57-1402 a z Tarnowskich Gór EN57-812. 

EN57-1402 jako pociąg regio z Wielunia Dąbrowy do Tarnowskich
Gór wjeżdża na mijankę w Janinowie

Krzyżowanie z pociągiem przeciwnej relacji obsługiwanym
przez EN57-812

Regio Wieluń Dąbrowa - Tarnowskie Góry rusza z Janinowa

Po obfotografowaniu krzyżowania udaliśmy się na stację Wieluń Dąbrowa. Zrobiliśmy tam zdjęcie jednostki i przy okazji Alek spotkał się z mieszkającym w pobliżu swoim kolegą Przemkiem. 

EN57-812 w trakcie przerwy między kursami na stacji Wieluń
Dąbrowa

Chwila przerwy w podróży, po czym ruszamy dalej realizować nasz napięty plan. Przed nami ponad 40 kilometrów jazdy na północ do Sieradza. Na tamtejszej stacji uchowały się semafory kształtowe, konkretnie wjazdowy i wyjazdowe na zachodniej głowicy. W obawie że nie będzie jak dojechać pod semafory, zaparkowaliśmy niedaleko budynku dworca i na głowicę udaliśmy się pieszo. Potem okazało się, że spokojnie dojechalibyśmy pod semafory, ale już trudno. W planie mieliśmy uwiecznienie z kształtami dwóch osobówek jadących około godziny 12. Najpierw złapaliśmy z podanym semaforem wyjazdowym turbokibla z Łodzi Kaliskiej do Poznania, a 20 minut później upolowaliśmy regio z Ostrowa Wielkopolskiego do Łodzi Kaliskiej. 

EN57AL-1769 jako pociąg regio z Łodzi Kaliskiej do Poznania
opuszcza stację w Sieradzu

EN57AL-2111 jako pociąg regio z Ostrowa Wielkopolskiego do
Łodzi Kaliskiej wjeżdża na stację w Sieradzu

Potem wróciliśmy do auta, gdyż czas nas naglił. Kolejnym naszym celem był główny punkt wypadu czyli mechaniczne rogatki w Świbie. Wskoczyliśmy na ekspresówkę S8 i cisnęliśmy nią w kierunku Wrocławia. W Wieruszowie zjechaliśmy na starą krajową ósemkę i parę minut później byliśmy już w Świbie. Znajdują się tu dwa przejazdy z mechanicznymi rogatkami odległe od siebie o 300 metrów. Jeden jest w centrum wsi przy nieczynnym przystanku osobowym, a drugi na jej zachodnim krańcu w ciągu lokalnej drogi do Myjomic. Dobrze, że nie odwlekaliśmy wyjazdu, bo to już były naprawdę ostatnie dni tych rogatek. Panowie z Kombudu już pracowali przy montażu Samoczynnej Sygnalizacji Przejazdowej, która zastąpi stare drągi. 

Mechaniczna rogatka na zachodnim przejeździe
w Świbie. Obok trwa już montaż SSP.

Wschodni przejazd w Świbie przy nieczynnym przystanku osobowym

Dróżniczka ze Świby nie jest zbyt obciążona pracą. Najczęściej opuszcza rogatki tylko dwa razy dziennie, dla pary pociągów IC „Miechowita” relacji Kraków – Kołobrzeg – Kraków. Może czasem jeszcze pojedzie jakiś towarek. Już myśleliśmy, że takowy nam się trafi, bo usłyszeliśmy charakterystyczny dzwonek, podobny do tych co dyżurni ruchu powiadamiają dróżników o wyprawieniu pociągu na szlak. Niestety okazało się, że to był dzwonek w pobliskiej szkole 😅. Ruch osobówek na stykowym między województwem łódzkim i wielkopolskim odcinku Wieluń – Kępno jest zawieszony od 2016 roku. Zarówno dla marszałka łódzkiego jak i wielkopolskiego są to tereny peryferyjne i ruch osobowy nigdy nie był tu duży. Jeśli już był prowadzony, to ograniczał się do 1-2 par pociągów. Odstęp między oboma „Miechowitami” w Świbie wynosi nieco ponad godzinę. Jako pierwszy jedzie skład od Krakowa. Zrobiliśmy go na zachodnim przejeździe, chociaż ciężko było stanąć aby wyeksponować rogatki. 

EP07-1001 z pociągiem IC "Miechowita" z Krakowa do
Kołobrzegu mija zachodni przejazd w Świbie

Ponad godzinną przerwę do drugiego „Miechowity” wykorzystaliśmy na zwiedzanie stacji Kępno. Jest ona bardzo interesująca, bo to jedna z dwóch w Polsce (obok Kostrzyna) stacji dwupoziomowych. Z górnych peronów odjeżdżają pociągi kursujące przelotowo do Kluczborka i Poznania. W perony dolne zaś przyjmowane są kończące i rozpoczynające tu bieg pociągi osobowe do Poznania, oraz para IC „Miechowita”, która przyjeżdża od strony Wielunia i kieruje się dalej na Poznań. Niegdyś Kępno było jedną z ostatnich w kraju enklaw parowozów serii TKt48. Ostatnie sztuki pracowały jeszcze na początku lat 90` XX wieku prowadząc pociągi osobowe na niezelektryfikowanych szlakach do Oleśnicy i Namysłowa. Te pociągi są już historią. Do Namysłowa pociągi przestały kursować w 1992 roku a w roku 2016 linia została zlikwidowana. Z kolei ruch na linii do Oleśnicy przetrwał dekadę dłużej bo do roku 2002. Potem zaczęły się na niej kradzieże elementów infrastruktury i wydawało się, że podzieli los linii namysłowskiej. Na szczęście przywrócono przejezdność linii i wznowiono ruch towarowy. Okazjonalnie pojawiały się na niej też pociągi turystyczne. W ostatnich miesiącach rozpoczęła się kompleksowa modernizacja trasy połączona z elektryfikacją. Super że pojawi się nowa trasa czynna w ruchu pasażerskim, choć akurat Wojtek narzekał że linia straci swój główny atut fotogeniczny, czyli starą infrastrukturę 😛 Cóż, taka jest kolej rzeczy. Podobnie przecież stało się z małopolską linią Chabówka – Nowy Sącz, tyle że ona akurat będzie dalej bronić się walorami krajobrazowymi. Ciekawe jest też położenie miasta Kępno. Należy do województwa wielkopolskiego, choć bliżej ma do stolic czterech innych województw: Wrocławia, Opola, Łodzi i Katowic 😀. W czasie przerwy między „Miechowitami”, do Kępna przyjeżdża osobówka Kolei Wielkopolskich z Poznania i po 15 minutach rusza w drogę powrotną. Tego dnia obsługiwał ją EN57AL-1027. 

EN57AL-1027 jako pociąg osobowy Kolei Wielkopolskich
z Poznania kończy bieg w Kępnie

Po krótkim postoju jednostka rusza w drogę powrotną do Poznania

Po wyjeździe osobówki podjechaliśmy jeszcze na pobliską stację Hanulin, zobaczyć czy tam nie stoi coś ciekawego. Stacja leży na linii Kluczbork – Poznań i wychodzą z niej łącznice, którymi można zjechać na dolny poziom stacji Kępno oraz bezpośrednio w kierunku Wielunia z pominięciem Kępna. Nad stacją góruje imponujących rozmiarów wieża ciśnień. Niegdyś często jeździłem przez Kępno starą drogą krajową nr 11, zarówno przez przejazd w obrębie stacji Kępno (pamiętam jak stał przy nim rząd kształtowych semaforów wyjazdowych), jak i obok stacji Hanulin. Jedynym lokiem jaki udało nam się upolować na stacji Hanulin, była manewrująca 6Dh1-007 spółki Tabor Dębica. 

6Dh1-007 manewruje na stacji Hanulin

Potem musieliśmy się zbierać z powrotem do Świby na powrotnego „Miechowitę”. Wyczytałem na grupach, że prowadzi go rarytas EP07-339, zielony trapez. Tak więc będziemy mieli podwójną atrakcję J. Niedawno jeździły dwie lokomotywy w takim malowaniu: EP07-330 i 338. Obie są już odstawione, ale na szczęście odmalowano w ten sam schemat maszynę 339. Ulokowaliśmy się tym razem na przejeździe w centrum wsi, przy nieczynnym przystanku osobowym. Tu już da się ustawić tak, żeby ładnie wyeksponować rogatkę z pociągiem. 

EP07-339 z pociągiem IC "Miechowita" z Kołobrzegu do
Krakowa mija przejazd przy nieczynnym przystanku w Świbie

No to główny cel wyprawy mieliśmy uwieczniony, możemy pomału wracać. W Krzepicach „Miechowita” krzyżuje się z osobówką Tarnowskie Góry – Wieluń Dąbrowa i planowaliśmy ją po drodze gdzieś sfotografować. Nie chcieliśmy utknąć w korkach w Wieluniu, więc postanowiliśmy z Wieruszowa dostać się tam lokalnymi drogami przez Parcice. Gdy już przebiliśmy się przez Wieluń, sprawdziłem gdzie mniej więcej spotkalibyśmy się z osobówką. Wyszło że w Janinowie, ale tam akurat już byliśmy. Zdecydowaliśmy się więc poszukać motywu przystanek wcześniej, w Dzietrznikach. Skusił nas krzyż przydrożny jaki zlokalizowaliśmy na Google mapie koło torów. Krzyż owszem stoi, tyle że szlak był przy nim zakrzaczony 😠 Nie było już jednak czasu na zmianę miejsca, to znaleźliśmy na szybko jako taką miejscówkę. Nie narzekaliśmy, mogło być gorzej. 

EN57-1402 jako pociąg regio z Tarnowskich Gór do Wielunia
Dąbrowy ruszył z przystanku Dzietrzniki

Dobra, focenie na dziś zakończone, można wracać. Będziemy teraz mieli wyścig z czasem. Alek powiedział, że jednak źle wyliczył czas przejazdu i nie zdąży mnie odwieźć na pociągi które w Krakowie są przed godziną 19. Nawigacja pokazała, że dojedziemy do Miechowa na pociąg Kolei Małopolskich, co dojeżdża do Krakowa na 19:41. Oznacza to, że będę musiał brać taxę żeby zdążyć na koncert, ale jakoś to przełknę. Jakby tego było mało, to po drodze nawigacja stopniowo przesuwała nam godzinę przyjazdu do Miechowa na późniejszą. Okazało się, że pojawił się zator na autostradzie A1 na wysokości lotniska w Pyrzowicach 😧 (o nie, dlaczego akurat teraz 😠). Jak zobaczyliśmy, że korek nie maleje (a wręcz przeciwnie), postanowiliśmy w Woźnikach ewakuować się na lokalne drogi. Droga zjazdowa z autostrady w Woźnikach została wytyczona przez teren dawnej stacji kolejowej. Była tu końcowa stacja na lokalnej linii ze Strzebinia. Pociągi osobowe kursowały tu do 1993 roku a rozbiórka torów nastąpiła 12 lat później. Jeździłem niegdyś często przez Woźniki i pamiętam stację kolejową, ale taboru już na niej nie widziałem. Z Woźnik przemknęliśmy lokalną drogą przez Cynków do Winowna, gdzie włączyliśmy się na starą krajową jedynkę. Pojechaliśmy nią do Siewierza, gdzie skręciliśmy w krajówkę na Tarnowskie Góry. Dotarliśmy do Mierzęcic, gdzie odstawiliśmy Wojtka, a potem Alek kontynuował wyścig z czasem, żeby zdążyć mnie dowieźć do Miechowa na osobówkę o 18:50. Nawigacja trzymała nas w niepewności, bo pokazywała że dojedziemy na styk. Alek nie chciał jechać przez Zawiercie, bo tam było duże ryzyko że utkniemy. Śmigaliśmy lokalnymi drogami przez Chruszczobród i Łazy do Ogrodzieńca, a potem przez Pilicę, Żarnowiec i Charsznicę. Jechaliśmy żwawo i stopniowo gubiliśmy kolejne minuty w godzinie przyjazdu do Miechowa pokazywanej przez nawigację. W pewnym momencie coś mnie tknęło, żeby sprawdzić czy przed osobówką o 18:50 nie jedzie z Miechowa jakiś IC. Okazało się że tak, o 18:40 jest „Witkacy” z Gdyni do Zakopanego, który w Krakowie jest kilka minut po 19. To by była bardzo dobra opcja. Mógłbym potem na spokojnie dojechać na koncert komunikacją miejską. W Żarnowcu naszą uwagę zwróciła wąskotorowa lokomotywa spalinowa Wls40 stojąca przy stacji benzynowej. Ciekawe skąd się tu wzięła. Za Żarnowcem nawigacja pokazywała już realny czas pozwalający na dotarcie na „Witkacego”. Teraz jedyne co może nam przeszkodzić, to zamknięty szlaban w Charsznicy. Patrzę do rozkładu czy coś nie jedzie.. i oczywiście jest o 18:34 osobówka Katowice – Kozłów. Teraz tylko modliłem się, żeby szlaban nas nie zatrzymał. Wjeżdżamy do Charsznicy o 18:32. Widzę z oddali że przejazd jest otwarty. Tyle że przed nami jedzie samochód bardzo przepisowo. Toczymy się za nim wypatrując nerwowo w światła na przejeździe. Udało się! Zdążyliśmy przejechać. No to teraz już na luzie jechaliśmy do Miechowa. Na wjeździe do miasta ukazał się widok na stację i widzę, że „Witkacy” stoi już przy peronie. Alek podjechał od zachodniej strony pod samo wejście do przejścia podziemnego, żeby umożliwić mi sprawną przesiadkę 😀. Zdążyłem na „Witkacego” i niespełna półgodzinną podróż wykorzystałem na przekąskę w Warsie i podładowanie padającego telefonu 😅. Do Krakowa dojechaliśmy planowo i sprawnie przemieściłem się na koncert. Co prawda musiałem wybulić za przechowanie plecaka w szatni, ale raz się żyje 😛 Dzień był mega intensywny, ale zarówno wyjazd na fotki jak i koncert były super 😀.

piątek, 11 października 2024

2024-09-27 Wrześniowy weekend z Turkolem

 

W ostatni weekend września portal Turkol.pl organizuje projekt „Bieszczady”, w ramach którego pociągi retro przemierzają szlaki kolejowe południowo-wschodniej Polski. Nie inaczej było w tym roku. Projekt trwał trzy dni: od piątku 27 września do niedzieli 29 września i oczywiście nie ograniczał się tylko do Bieszczad. W piątek zabytkowy pociąg odwiedził: Staszów, Połaniec, Zamość oraz Hrubieszów. W sobotę kursował stricte po Bieszczadach zaglądając do Zagórza i Łupkowa. Natomiast w niedzielę skład udał się do Małopolski, gdzie w planach były wizyty w Andrychowie, Wadowicach i Chabówce. W tym roku fotografowałem pociągi Turkola w piątek i niedzielę. W piątek z Marcinem pogoniliśmy po okolicach Staszowa, Połańca i Stalowej Woli, a w niedzielę wybrałem się sam w okolice Andrychowa.

 

Dzień 1. Piątek 27 września 2024 r. Staszów, Połaniec, Stalowa Wola i Biłgoraj

W piątek pociąg Turkolu „Szeroki” wyjeżdżał rano z Katowic i jechał przez Olkusz, Sędziszów, Radkowice, Brzeziny i Włoszczowice do Staszowa. Następnie jako pociąg „Energia” pojechał do Połańca i z powrotem. Ze Staszowa wykonał dalszą część kursu jako „Szeroki” przez Tarnobrzeg do Stalowej Woli Rozwadowa. Potem pojechał przez Biłgoraj i Zamość do Hrubieszowa i z powrotem na nocleg w Stalowej Woli Rozwadowie. My planowaliśmy pierwsze fotki wykonać przed Staszowem i potem pogonić pociąg do Połańca i najdalej jak się da za Stalową Wolę. Marcin napisał, że zabierze mnie z Michałowic przed godziną 11. Dojazd mam tam autobusem linii 307 spod Cracovii. Jak wyjadę po 10 to spokojnie zdążę. Zdecydowałem się więc wcześniej udać się na Kraków Główny aby sfotografować wjeżdżający pociąg TLK „Wetlina” z Zagórza. Od niedawna bowiem kursują na nim planowo holenderskie jednostki SKPL serii SD85. Po prawie 4 latach od sprowadzenia ich do Polski w końcu uzyskały dopuszczenie do ruchu i rozpoczęły służbę liniową. „Wetlina” planowo kończy bieg o godzinie 9:45. Przyjechałem na Główny chwilę wcześniej Kolejami Małopolskimi z Lotniska. Wykonałem zdjęcie jednostek SD85, po czym udałem się na autobus. 

SD85-003+004 jako pociąg TLK 'Wetlina" z Zagórza kończą
bieg w Krakowie Głównym

Podjechałem trzy przystanki linią 129 na aleję 29 Listopada, gdzie miałem przesiadkę na linię 307 do Michałowic. Akurat trafiło się jedyne 12-metrowe Volvo będące na stanie MPK Kraków. 

Volvo 7900 hybrid #BH409 na pętli Michałowice P&R

Dojechałem do pętli przy michałowickim parkingu Park & Ride, po czym przeszedłem na przystanek przy krajowej siódemce, skąd Marcin mnie odebrał. Na początek jechaliśmy ekspresówką S7 do Jędrzejowa, gdzie zjechaliśmy na krajówkę do Chmielnika. W międzyczasie zadzwonił Alek, który jechał pociągiem Turkolu do Połańca. Przekazał że skład trzech oliwkowych wagonów prowadzi ciemnozielona stonka SM42-741. Bardzo dobrze, bo nie mieliśmy jej jeszcze sfoconej J. W Chmielniku tankowanie i hotdogostop, po czym ciśniemy drogą wojewódzką do Szydłowa. Stamtąd zjechaliśmy do linii kolejowej i rozglądaliśmy się za miejscówką na Turkola. Po dłuższym kręceniu się wzdłuż szlaku ostatecznie wybraliśmy łuk we wsi Koniemłoty, kilka kilometrów przed Staszowem. Wzdłuż linii Włoszczowice – Staszów biegnie tu tor Linii Hutniczej Szerokotorowej. Po cichu liczyliśmy że nie pojedzie nią żaden skład w momencie przejazdu Turkola. Tak się nie stało, choć Turkol przyjechał kilka minut opóźniony. 

SM42-741 z pociągiem Turkolu "Szeroki" z Katowic do Staszowa
zbliża się do stacji docelowej

Teraz mieliśmy wyścig z czasem. Musieliśmy szybko przedostać się na linię do Połańca. Wybraliśmy dojazd do Rytwian z pominięciem Staszowa, przez Pacanówkę, Święcicę i Groblę. Przed Rytwianami mijamy urokliwe tereny rezerwatu przyrody Dziki Staw. Z kolei w samych Rytwianach przy szkole stały sobie Bova i dwa Autosany A0909L Tramp z PKS Staszów. Że też ciekawe wozy muszą się trafiać akurat jak się spieszymy.. Wyskoczyliśmy na drogę wojewódzką Staszów – Połaniec i zaraz zjechaliśmy z niej do linii kolejowej, licząc że pociąg jeszcze nam nie zwiał. Zaraz jak zaparkowaliśmy, usłyszeliśmy rp1 dobiegające od strony Staszowa. Tak więc zdążyliśmy J. Po chwili nadjechała stonka z pociągiem „Energia”. 

Pociąg "Energia" ze Staszowa do Połańca mija Rytwiany

Kolejne fotki planowaliśmy wykonać na stacji w Połańcu. Dotarliśmy na przejazd w ciągu ulicy Polnej, gdzie nawinęła się stonka wykonująca oblot składu. 

Stonka oblatuje skład w Połańcu

Na wyjazd pociągu powrotnego natomiast przenieśliśmy się na przejazd przez drogę krajową nr 79 Kraków – Sandomierz. 

Powrotny pociąg "Energia" do Staszowa opuszcza Połaniec

Teraz mieliśmy dużą przewagę nad pociągiem, który musi wrócić się do Staszowa, aby zmienić czoło. Mogliśmy na spokojnie ustrzelić go na odcinku Staszów – Tarnobrzeg, tyle że wtedy moglibyśmy nie zdążyć się przebić przez Tarnobrzeg i Stalową Wolę i złapać go na linii do Zwierzyńca. Uznaliśmy więc, że jedziemy od razu na Stalową Wolę. Przez Tarnobrzeg przedostaliśmy się w miarę sprawnie. Trochę nas jedynie przytrzymał ruch wahadłowy spowodowany budową ronda niedaleko dworca kolejowego. W Grębowie mieliśmy na tyle dobry czas, że pozwoliliśmy sobie zajechać na stacją kolejową i zafocić regio z Lublina do Rzeszowa. Pojechał podkarpacki Elf EN62A-103. Jeszcze kilka lat temu pociągi tej relacji obsługiwały spalinowe szynobusy. Obecnie całą trasę można już pokonać trakcją elektryczną. 

EN62A-103 jako pociąg regio z Lublina do Rzeszowa wjeżdża
na stację Grębów

Niecałe dwa tygodnie wcześniej byłem w Grębowie w ramach imprezy autobusem MAN z MPK Tarnobrzeg. Po wykonaniu fotek osobówki kontynuowaliśmy jazdę do Stalowej Woli. Przypomniały mi się czasy jak w latach 2017-2019 odbywałem do tego miasta wyprawy na Jelcze z tutejszego MZK. To już historia. Wszystkie Jelcze już wycięto. Trochę ciekawych wozów natomiast ostało się w PKS. Jest kilka Autosanów H9 i Jelczy T120. Chcieliśmy szybko przebić się przez Stalową Wolę i dostać się na drugi brzeg Sanu do Pysznicy. Most akurat był w remoncie, ale przejechaliśmy w miarę sprawnie. Z Pysznicy dostaliśmy się do Kłyżowa gdzie zetknęliśmy się pierwszy raz z linią kolejową Stalowa Wola Południe – Zwierzyniec. W Zarzeczu z kolei przecinaliśmy starą drogę krajową nr 19 i zauważyliśmy że od strony Niska jedzie Autosan H9 z PKS Stalowa Wola. Jakby skręcił za nami w drogę wojewódzką na Biłgoraj, to zrobimy mu fotkę. Zobaczyliśmy w lusterku, że autobus tak właśnie jedzie, no to zatrzymaliśmy się na szybkie foto w centrum wsi. Niestety tuż przed autobusem z bocznej drogi wylęgła chmara aut, co wymusiło szybką zmianę kadru. Ale portrecik udało się strzelić. Według czołowej tablicy Autosan jechał do Ulanowa, a według bocznej do Bukowiny 😅. 

Autosan H9-21 z PKS Stalowa Wola przyłapany w Zarzeczu

Dogoniliśmy autobus w Wólce Tanewskiej i na upartego zrobiłoby się mu jeszcze jedno zdjęcie. Jednak spodziewaliśmy się, że mamy już na karku pociąg Turkola, więc skręciliśmy do linii kolejowej w okolice nieczynnego przystanku osobowego Huta Deręgowska. Oferta pasażerska na tym odcinku od lat jest reprezentowana wyłącznie przez jedną parę pociągów dalekobieżnych i to kursującą w mało fotogenicznych godzinach. Czekanie na pociąg mocno się przedłużało. Czekający tu z nami miłośnik mówił, że była usterka semafora w Stalowej Woli Rozwadowie. W końcu doczekaliśmy się pociągu, ale jego opóźnienie sięgało już 40 minut. 

Pociąg Turkolu "Sitarz" ze Stalowej Woli Rozwadowa do Zamościa
mija nieczynny przystanek Huta Deręgowska

Jechał żwawo próbując nadrobić opóźnienie. Mimo to podjęliśmy próbę dogonienia go do Biłgoraja. Nie robiliśmy sobie na to nadziei, gdyż linia kolejowa biegnie tu bardziej prosto niż kręte lokalne drogi. Na stacji w Biłgoraju Turkola nie zastaliśmy, ale za to stał skład towarowy z tamarą PKP Cargo czołem w kierunku Zwierzyńca. Liczyliśmy że czeka tylko na odbieg za Turkolem i zaraz pojedzie. Ustawiliśmy się więc na wyjeździe ze stacji i czekaliśmy, zwłaszcza że na koniec dnia na chwilę poprawiła się pogoda i wyszło słońce. Po kilkunastu minutach czekania rzeczywiście rozległo się dudnienie od strony stacji. Tyle że to nie tamara, tylko przyjechał skład LHS i zatrzymał się na mijance. A skoro się zatrzymał, to znaczy że jedzie też skład po szerokim torze od Zwierzyńca. Tamara z kolei zmieniła oświetlenie z manewrowego na pociągowe. Przenieśliśmy się więc na przejazd, skąd mieliśmy widok na oba kierunki. Słońce już pomału chowało się za chmury, ale doczekaliśmy się pociągu LHS od strony Zwierzyńca. Dwa batmany prowadziły skład z rudą.

ST40s-19+16 ze składem z rudą wjeżdżają do Biłgoraja od strony
Zwierzyńca

Po jego wjeździe od razu wypuszczono skład w drugim kierunku. 

ST40s-04+23 z mieszanym składem ruszają z Biłgoraja na szlak
do Zwierzyńca po krzyżowaniu z pociągiem z rudą

A na normalnym torze tamara jak stała tak stała. Zaczęło się już ściemniać i uznaliśmy że nie doczekamy się jej odjazdu. W takim razie pora wracać. Z powrotem kierowaliśmy się drogą wojewódzką nr 858 do Niska, która ma jakoś dziwnie wytyczony przebieg. Za Harasiukami jej przebieg uciekł w boczną leśną drogę a my wylądowaliśmy w Krzeszowie. Na dodatek w okolicy prawdziwą plagą byli nieoświetleni rowerzyści. Z Krzeszowa dostaliśmy się do Ulanowa, gdzie przekroczyliśmy rzekę San. Parę minut później wskoczyliśmy już na ekspresówkę S19, którą pomknęliśmy do Rzeszowa, a dalej autostradą A4 do Krakowa. W domu byliśmy po godzinie 21.

 

Dzień 2. Niedziela 29 września 2024 r. Szlak Wadowice - Andrychów

W sobotę odpuściłem sobie fotografowanie, bo wtedy miała być najsłabsza pogoda z całych tych trzech dni. Zdjęcia zaplanowałem natomiast na niedzielę, kiedy Turkol miał przemierzyć trasę: Jasło – Rzeszów Staroniwa – Kraków Płaszów – Wadowice – Andrychów – Wadowice – Chabówka – Wadowice – Kraków Główny – Katowice. Miałem dwie koncepcje. Albo wybrać się na odkrytą w marcu miejscówkę na Ostrym Wierchu w Beskidzie Niskim (na wysokości szlaku Wadowice – Andrychów), albo nad Jezioro Mucharskie. Przy okazji miałem ambicję upolowania jednostki EN71-001 Polregio odmalowanej w jedyne słuszne barwy (góra żółta dół niebieski). Decyzję gdzie pojadę uzależniłem więc od tego, na jaką trasę ta jednostka zostanie zaplanowana. W niedzielę rano dowiedziałem się, że jest na swoim stałym przydziale, czyli na linii wadowickiej. W takim razie zdecydowałem, że jadę ponownie zdobyć Ostry Wierch. Tym razem nie jechałem jak w marcu pociągiem „Beskidek” przed 7 rano. Zdradziłem kolej i skorzystałem z autobusu Kolei Małopolskich linii A40 do Kęt, wyjeżdżającego niecałe 2 godziny później. No cóż, chęć wyspania się w niedzielę okazała się silniejsza od wierności kolei 😅. Gdy wyjeżdżałem z Krakowa świeciło piękne słońce, ale niestety tuż po wyjeździe z miasta przyszły gęste chmury rzadko przepuszczające światło słoneczne. Przystanek Inwałd Kościół był zlokalizowany najbliżej żółtego szlaku prowadzącego na Ostry Wierch. Niestety mimo, że zgłaszałem chęć wysiadania naciskając stosowny przycisk, kierowca minął ten przystanek bez zatrzymania 😡 Zmuszony więc byłem do awaryjnego wysiadania w Andrychowie, ale na szczęście od razu był pociąg, którym cofnąłem się jeden przystanek do Inwałdu. Co prawda miałem w planach go focić a nie nim jechać, ale szałowego zdjęcia w tych warunkach pogodowych i tak bym nie zrobił. Z Inwałdu ruszyłem żółtym szlakiem na Ostry Wierch. Ruch na szlakach spory, mijałem dużo grzybiarzy. Trochę się obawiałem czy wspinaczka mi się opłaci. Jak byłem tu w marcu, nie było jeszcze liści na drzewach. Teraz mogły one dodatkowo trochę podrosnąć i zasłonić widoki. Na Ostrym Wierchu odkryłem w marcu dwa punkty widokowe: jeden z widokiem na szlak od Wadowic i drugi z widokiem na szlak od Andrychowa. Zdjęcie z tego drugiego punktu w marcu zmaściłem. Zbyt długo zajmowałem się czyszczeniem karty pamięci w aparacie i pociąg mi zdążył zwiać. Teraz okazało się, że tego motywu już nie powtórzę L. Gałęzie rozrosły się na tyle, że aparat nie był w stanie złapać ostrości L. Na szczęście widok w kierunku Wadowic i Inwałdu dalej jest tak samo piękny jak w marcu J. Wprawdzie w marcu miałem więcej słońca, ale za to gorszą przejrzystość powietrza. Tym razem powietrze było idealnie przejrzyste. Widać było jak na dłoni Chocznię i Wadowice, a także położone dalej wsie Witanowice i Babica. Z kolei patrząc na północ w stronę Inwałdu widoczny był nie tylko pobliski Park Miniatur, ale również położone znacznie dalej Energylandię w Zatorze, kopalnię „Janina” w Libiążu oraz elektrownie „Jaworzno” i „Siersza” (odległe stąd w linii prostej o ponad 40 kilometrów). Po godzinie 12 planowo w Andrychowie krzyżują się dwie osobówki, przy czym ta od Krakowa jest obsługiwana jednostką EN71-001. Rozkład pociągu Turkolu jest tak ułożony żeby zdążył dojechać do Andrychowa zanim regio od Krakowa ruszy z Wadowic, przeczekał w Andrychowie krzyżowanie osobówek i ruszył w drogę powrotną jak regio do Krakowa dotrze do Wadowic. Planowo „Kremówka” Turkolu powinna ruszyć z Wadowic przed godziną 12. Mija ta godzina, ja wypatruję na szlak do Wadowic i nic nie zapowiada aby skład miał jechać. No to rzut oka na grupy kolejowe i okazuje się, że nie dość że Turkol jest opóźniony godzinę, to jeszcze prowadzi go elektrowóz EU07-324 w barwach PKP Intercity 😂. Znalazłem filmik jak ten cudaczny skład mija przystanek Kraków Sanktuarium. W takim razie jako pierwszego złapię minionka obsługującego regio do Bielska-Białej, następnie przejedzie regio do Krakowa i dopiero potem na szlak do Andrychowa będzie mógł wjechać Turkol. Osobówka do Bielska-Białej była planowo i w momencie jej przejazdu pojawiło się nawet słońce J. Zrobiłem jej około 10 ujęć od momentu jak dojeżdża do Choczni Górnej do chwili jak zbliża się do przystanku w Inwałdzie. 

EN71-001 jako pociąg regio "Bolek i Lolek" z Krakowa do
Bielska-Białej hamuje przed przystankiem Chocznia Górna

Tu jest po wyjeździe z przystanku Chocznia Górna

A tu zbliża się do przystanku Inwałd

Po około 20 minutach pojechało regio „Biała” do Krakowa. Tu już jechał zwykły spot i słońce nie chciało współpracować. Zrobiłem więc mniejszą liczbę fotek. 

EN57-2061 jako pociąg regio "Biała" z Bielska-Białej do Krakowa
na szlaku między Inwałdem a Chocznią Górną

Do Wadowic dotrze on na godzinę 13:06, co oznacza że około godziny 13:15 powinienem na horyzoncie wypatrzeć „Kremówkę” Turkola. Tak też się stało, dokładnie o tej godzinie pojawił się skład z niebieską siódemką, trzema oliwkowymi wagonami i… widzę że na końcu jedzie jeszcze coś żółto-czerwonego. 

Pociąg Turloku "Kremówka" z Wadowic do Andrychowa minął
przystanek Chocznia Górna

Czekam aż skład podjedzie bliżej żeby dopatrzeć się co u licha jeszcze tam dopięli. Okazało się, że to bobina Rail Polska 140 059-7 😅. 

Ten sam skład zbliża się do przystanku Inwałd. Prowadzi do
EU07-324 z PKP Intercity a na popychu jest 140 059-7 Rail
Polska

Jak to zobaczyłem, to nawet przestałem się wkurzać że wdrapałem się na tę górę po to żeby sfocić Turkola z niebieską siódemką. Zmieniłem zdanie i uznałem że to chyba była jedyna okazja spotkania tak kosmicznego zestawienia 😀. Ale i tak myślę że Polregio uratowało sytuację wysyłając jednostkę EN71-001 na tę trasę. Moim zdaniem dla niektórych focistów była ona większym zainteresowaniem niż skład Turkolu. Chociaż z drugiej strony składy wagonowe nie są jakoś często spotykane na tej trasie. Dodatkowo ta bobina Rail Polska jest chyba najstarszym czynnym elektrowozem w Polsce. Wyprodukowany został w Czechosłowacji w 1957 roku, więc liczył już 67 lat. Jest o 4 lata starszy od swojej rodaczki EP05-23 eksploatowanej okazjonalnie przez PKP Intercity. Ciekawe gdzie ją dopięli do składu, bo na filmiku z przystanku Kraków Sanktuarium jej nie było. Musieli to zrobić w Wadowicach. Pierwsze skojarzenie miałem, że drugą lokomotywę zapięli w celu uniknięcia manewrów w Andrychowie i zbiciu opóźnienia. Okazało się, że nie. W Andrychowie zamieniono lokomotywy miejscami, tak aby na powrocie dalej siódemka była na czele a bobina na popychu 😂. Jak Turkol jechał do Andrychowa nie było słońca, ale jeszcze jako takie zdjęcia dało się zrobić. Natomiast przy jego powrocie do Wadowic były takie kontrasty oświetleniowe, że udało mu się zrobić raptem jedno ujęcie.

Powrotna "Kremówka" z Andrychowa do Wadowic pomiędzy
Inwałdem a Chocznią Górną

Ale i tak ze zdjęć jestem zadowolony. Przynajmniej przejrzystość powietrza była w sam raz. Z powrotem zszedłem już nie na dziko leśnymi ścieżkami, ale kulturalnie żółtym szlakiem do Kaczyny. Oczywiście w trakcie jak schodziłem wypogodziło się i wyszło słońce.. Z Kaczyny asfaltową drogą dotarłem do Choczni Górnej. Dzięki opóźnieniu Turkola nie musiałem czekać ponad 2 godziny na pociąg powrotny do Krakowa, a jedynie godzinę. Wykorzystałem ten czas na fotki pociągu regio „Stanisław Stojałowski” do Bielska-Białej. Zrobiłem go na łuku po wyjeździe z przystanku Chocznia Górna. Tym razem słońce ładnie współpracowało i jeszcze pojechał klasyczny EN57. 

EN57-1273 jako pociąg regio "Stanisław Stojałowski" z Krakowa
do Bielska-Białej ruszył z przystanku Chocznia Górna

Potem miałem 25 minut, żeby szybkim krokiem dojść na przystanek. W drogę powrotną zawiozła mnie jednostka EN71-001 😀. Zwróciła ona uwagę grupki osób czekających na peronie. Słyszałem komentarze „patrz co tu jedzie” 😅. Była to pierwsza moja przejażdżka tym pojazdem po przywróceniu mu jedynych słusznych barw. Super się jechało na siedzeniach z dermy. Przy ostatnim przeglądzie zostały one wszystkie obszyte na nowo. W Wadowicach planowo stoimy 16 minut. Krzyżujemy się z regio „Biała”. Naprzeciwko mnie usiadła dziewczyna z psem, który był bardzo przyjazny ale strasznie się wiercił. Nie mógł usiedzieć w miejscu, tylko ciągle na zmianę wskakiwał na kanapę i zeskakiwał. Minionek wzbudzał duże zainteresowanie. Na kilku stacjach widziałem mikoli filmujących jego wjazd lub wyjazd. Podróż zakończyłem w Krakowie przed godziną 18.