sobota, 22 maja 2021

2016-10-29 Dolnośląskie Zakamarki cz. 3

 

W 2015 r. odbyły się dwa odcinki imprez kolejowych „Dolnośląskie Zakamarki” organizowane przez miłośników kolei Ziemowita Czerskiego i Krzysztofa Waszkiewicza. Dawały one możliwość przejechania nieczynnych w ruchu pasażerskim linii kolejowych na Dolnym Śląsku. 29 października 2016 r. odbyła się trzecia edycja, podczas której odwiedziliśmy kilka niedostępnych na co dzień odcinków w okolicach Legnicy. Podobnie jak na drugim odcinku uczestnicy podróżowali spalinowym zespołem trakcyjnym SA134 Kolei Dolnośląskich a trasa przebiegała następująco: Legnica – Rokitki – Duninów – Rokitki – Legnica – Pątnów Legnicki – Legnica – Jerzmanice-Zdrój – Krzeniów PGP Bazalt – Jerzmanice-Zdrój – Legnica.

W odróżnieniu od dojazdu na poprzednie części trylogii „Dolnośląskie Zakamarki” tym razem było znośnie, bez konieczności koczowania po 2 godziny w Katowicach w środku nocy. Zamiast „Przemyślanina” kursował pociąg IC „Orion” z Przemyśla do Szczecina, który jechał przez Wrocław, dzięki czemu mieliśmy nieco więcej czasu na drzemkę. We Wrocławiu zaś przesiedliśmy się na pierwszą osobówkę do Legnicy, gdzie byliśmy przed godziną 6. Około 2 godziny później w trasę wyruszył nasz pociąg specjalny zestawiony tym razem z pojedynczego szynobusu SA134-003. Na początek kierowaliśmy linią w kierunku Żagania i pierwszy postój mieliśmy na stacji Rokitki. Wykonaliśmy tu zdjęcia, którym towarzyszyło słońce, jednak później już do końca dnia nie rozpieszczało ono nas swoją obecnością. 

Stacja Rokitki

W Rokitkach od linii Legnica – Żagań odgałęziają się boczne linie do Chojnowa i Chocianowa. Do kwietnia 2000 r. kursowały tędy pociągi osobowe relacji Legnica – Chojnów – Rokitki – Chocianów. Szlak Chojnów – Rokitki został odcięty w ramach modernizacji stacji Chojnów, a w stronę Chocianowa można dojechać tylko do Duninowa, gdzie znajdują się magazyny wojskowe. I właśnie ten odcinek był pierwszym celem naszej imprezy. Podążyliśmy niespiesznie przez lasy pomalowane w jesienne barwy i po kilkunastu minutach wykonaliśmy zdjęcia w Duninowie. Dalej tor do Chocianowa ginął w dżungli. Na szczęście Województwo Dolnośląskie ma w swoich planach przywrócenie ruchu na całym ciągu Chojnów – Rokitki – Chocianów. 

Duninów

W drodze powrotnej do Rokitek odbyło się kilka fotostopów. Zatrzymaliśmy się na leśnym odcinku za Duninowem, w miejscu dołączenia się naszej trasy do linii z Żagania oraz na wjeździe na stację Rokitki z semaforami kształtowymi. 

W drodze z Duninowa do Rokitek

Rozejście linii do Żagania i Duninowa

Wjazd na stację Rokitki

W drodze powrotnej z Rokitek do Legnicy przystanęliśmy na przystanku Goliszów. Kursują tędy pociągi osobowe, jednak na tym przystanku się nie zatrzymują. 

Dawna stacja Goliszów

W tym momencie zaczęła mi padać bateria w aparacie L Wziąłem co prawda ze sobą ładowarkę przyzwyczajony, że teraz tabor kolejowy jest wyposażony w gniazdka. Niestety SA134 Kolei Dolnośląskich, którym jechaliśmy na imprezie takowych nie posiadał L Kilkanaście minut później znaleźliśmy się ponownie w Legnicy. Na pierwszym odcinku „Dolnośląskich Zakamarków” mieliśmy tu dłuższy postój, który wykorzystałem m.in. na zdjęcia infrastruktury na pobliskiej stacji Legnica Północna. Tym razem mieliśmy możliwość wykonania na tej stacji zdjęć z naszym szynobusem, gdyż w planie imprezy był wjazd na pięciokilometrowy odcinek Legnica Północna – Pątnów Legnicki. Jest to ostatni przejezdny fragment dawnej linii Legnica – Ścinawa – Wąsosz – Rawicz. Ruch pasażerski funkcjonował tu do 1992 roku i oprócz pociągów osobowych kursowały tędy także międzynarodowe pociągi do ZSRR adresowane dla żołnierzy radzieckich i ich rodzin. Za komuny zamieszkiwali oni sporą część Legnicy. Radzieckie wagony z uwagi na przekroczoną polską skrajnię nie mogły kursować przez Wrocław i z Legnicy jechały lokalną linią do Rawicza. Obecnie linia Legnica – Rawicz przewidziana jest do rozbiórki za wyjątkiem odcinka Legnica – Pątnów Legnicki, stanowiącego dojazd do legnickiej ciepłowni i kilku innych zakładów. Ze stacji Legnica przemanewrowaliśmy do Legnicy Północnej i pomału ruszyliśmy w kierunku Pątnowa Legnickiego. Dojechaliśmy najdalej jak się dało, czyli do miejsca gdzie odgałęzia się bocznica ciepłowni. Dalej tor ginął w gęstych krzakach. 

Pątnów Legnicki. Po prawej bocznica ciepłowni.

Przy ciepłowni w Pątnowie Legnickim

W drodze powrotnej stanęliśmy na fotostop pod wiaduktem towarowej obwodnicy Legnicy. Akurat na pobliskim przejeździe trafił się kursant szkolący się na kierowcę. Przynajmniej będzie miał wpojone, żeby zatrzymać się nawet przed przejazdem przez z pozoru nieczynną linię 😉 

Przy wiadukcie towarowej obwodnicy Legnicy

Przy stacji Legnica Północna zdjęcia wykonałem już na ostatnich oparach baterii w aparacie. 

Legnica Północna

Na szczęście później koledzy mnie uświadomili, że nasz szynobus ma gniazdko 230V w kabinie maszynisty. Obsługa pociągu wykazała się zrozumieniem i pozwoliła mi podpiąć do niego ładowarkę, żebym mógł podtrzymać aparat przy życiu. Nie musiałem więc awaryjnie wcześniej wracać z imprezy ☺. Po przerwie obiadowej udaliśmy się na zaliczanie odcinka linii nr 284 Legnica – Jerzmanice-Zdrój. Ruch pociągów osobowych był tu prowadzony do 1995 r. 13 lat później w grudniu 2008 roku połączenie zostało reaktywowane. Niestety wznowienie kursów okazało się niewypałem ze względu na fatalny stan infrastruktury. Na całej linii prędkość wynosi 20 albo 40 km/h i dystans 25 kilometrów z Legnicy do Jerzmanic-Zdroju pociągi pokonywały równo w godzinę. Nie pomogło nawet, że kursy były realizowane w bezpośredniej relacji do Wrocławia. W efekcie po pół roku ponownie zostały one zawieszone. Z Legnicy do Jerzmanic-Zdroju jechaliśmy na biegu, bo na zwolnienie szlaku oczekiwał już pociąg towarowy. Minęliśmy zamkniętą i zdewastowaną stację Złotoryja z nieczynną sygnalizacją kształtową i parę minut później dotarliśmy do Jerzmanic-Zdroju. Ów pociąg towarowy, który oczekiwał na zwolnienie szlaku do Legnicy, spotkał się z dużym zainteresowaniem uczestników imprezy, gdyż na jego czele był sputnik ET21-548. Był to ostatni czynny przedstawiciel tej serii na PKP, na dodatek wyjeżdżający już swoje ostatnie kilometry. Nic więc dziwnego, że gdy tylko szynobus otworzył drzwi, większość z nas wybiegła pod semafory wyjazdowe zrobić zdjęcie sputnikowi. 

Spotkanie z ostatnią czynną lokomotywą ET21 PKP na stacji
Jerzmanice-Zdrój

SM42-2494 z węglarkami na stacji Jerzmanice-Zdrój

Gdy ET21 ze składem odjechał, przemieściliśmy się na spokojnie pod budynek stacyjny i semafory wyjazdowe w kierunku Krzeniowa. 

Wyjazd z Jerzmanic-Zdroju w kierunku Krzeniowa

Linia nr 284 za Jerzmanicami-Zdrój biegnie dalej do Lwówka Śląskiego i ten odcinek jest nieczynny od 1991 roku. Już za samą stacją mieliśmy okazję podziwiać podmyty most na Kaczawie i tory wiszące w powietrzu. Kierowaliśmy się dalej linią nr 312 prowadzącą do Marciszowa. Od tej strony jest ona czynna tylko na odcinku 3 kilometrów do Krzeniowa. Z kolei od strony Marciszowa ruch jest prowadzony do Wojcieszowa Górnego i ten odcinek odwiedziliśmy na drugiej części „Dolnośląskich Zakamarków”. Do Krzeniowa docierają pociągi towarowe prowadzone elektrowozami PKP Cargo, a dalej składy przejmują lokomotywy z zakładu PGP Bazalt w Wilkowie. Organizatorom udało się załatwić wjazd na bocznicę zakładu, która ma około 4 kilometry długości. Poczekaliśmy aż bocznicę zwolni ładowny skład i ruszyliśmy na dalsze zaliczanie. 

S290 wciąga ładowny skład z PGP Bazalt na stację Krzeniów

Nieczynny tor do Wojcieszowa biegł dalej prosto, a my odbiliśmy w lewo i po kilku minutach dotarliśmy na teren PGP Bazalt. Wykonaliśmy zdjęcia na terenie zakładu, a także w drodze powrotnej na stację w Krzeniowie przy moście na Kaczawie. 

Na terenie PGP Bazalt w Wilkowie

W drodze powrotnej z PGP Bazalt do Krzeniowa

Most nad Kaczawą przed Krzeniowem

To by było na tyle jeżeli chodzi o zdjęcia na dziś. Część uczestników imprezy chciała zdążyć na pociąg z Legnicy do Wrocławia, więc końcowy odcinek trasy pokonaliśmy na biegu. Nie ukrywałem, że też mi zależało żeby na ten pociąg zdążyć, bo dzięki niemu z Wrocławia mógłbym wrócić do Krakowa jeszcze „za dnia”. Szczęśliwie udało się na styk zdążyć na przesiadkę w Legnicy, dzięki czemu z Wrocławia udało się złapać pociąg ostatni w dobie dzienny pociąg do Krakowa.

środa, 19 maja 2021

2009-06-05 Objazdy przez Szczecinek

W dniach od 22 kwietnia do 12 czerwca 2009 r. trwała przebudowa stacji Łobez. Jest ona położona na linii Stargard Szczeciński - Gdańsk Główny i kursują tędy pociągi dalekobieżne łączące Szczecin z Trójmiastem. Na czas remontu stacja została całkowicie zamknięta dla ruchu. W połączeniach lokalnych wprowadzono zastępczą komunikację autobusową, a pociągi dalekobieżne kursowały objazdem od Runowa Pomorskiego przez Szczecinek do Białogardu. Odcinek Runowo Pomorskie - Szczecinek jest niezelektryfikowany i na co dzień kursuje tędy tylko 5 par pociągów osobowych i 1-2 pary towarowych. Niegdyś nawet przymierano się do zawieszenia ruchu pasażerskiego na tej trasie. Ratunkiem dla linii okazał się zakup używanych niemieckich wagonów motorowych w 2005 roku, które przejęły cały ruch pasażerski między Szczecinkiem a Runowem Pomorskim. Do przeciągania pociągów pospiesznych na niezelektryfikowanym odcinku wytypowane zostały maszyny serii ST44 z lokomotywowni w Szczecinku. Pojawienie się pociągów pospiesznych prowadzonych gagarinami na linii, na której od 4 lat w ruchu pasażerskim nie widziano nic innego niż poniemieckie szynobusy, spowodowało że od pierwszego dnia objazdów linię nawiedzały pielgrzymki miłośników kolei z całej Polski a także z Niemiec. Na początku czerwca nie było już chyba takiego kilometra między Szczecinkiem a Runowem Pomorskim, z którego ktoś by nie wrzucił zdjęcia. Tylko ze względu na to, że tamtejsze strony darzę dużym sentymentem, zdecydowałem się pojechać na drugi koniec kraju i zapolować na ST44 z pośpiechami.

Wyjazd zaplanowałem na piątek 5 czerwca, tydzień przed zakończeniem objazdów. Podróż nocnym pośpiechem do Świnoujścia i Berlina upłynęła bardzo spokojnie. W moim przedziale większość frekwencji stanowili emeryci, ale w sąsiednich przedziałach jechała jakaś wycieczka szkolna, która dość głośno się zachowywała. Na szczęście po 22 wszyscy grzecznie poszli spać. W Stargardzie Szczecińskim mam 40 minut przesiadki na "Gryfa". Czas ten poświęcam na fotki, m.in. pociągu IC "Chrobry" do Warszawy prowadzonego przez EP08-007 czy pospiesznego "Światowida" do Przemyśla z EU07-055.

SM31-074 na stacji Stargard Szczeciński

EP08-007 z pociągiem IC "Chrobry" ze Szczecina do Warszawy
Wschodniej wjeżdża na stację Stargard Szczeciński

EU07-055 z pociągiem pośpiesznym "Światowid" ze Szczecina do
Przemyśla zatrzymuje się w Stargardzie Szczecińskim

"Gryfa" do Olsztyna prowadzi denaturatowa EU07-214, frekwencja w składzie około 70%. Tuż po 7 rano pociąg melduje się w Runowie Pomorskim. Przed budynkiem dworca stoi już autobus KKZ z PKS Gryfice, czekający na podróżnych udających się do stacji Łobez lub Świdwin, a do "Gryfa" za chwilę podczepi się ST44, który poprowadzi go do Szczecinka.

EU07-214 z pociągiem pospiesznym "Gryf" ze Szczecina do Olsztyna
podczas postoju na stacji Runowo Pomorskie. Za chwilę do składu
podczepi się gagarin i przeciągnie go do Szczecinka

Przy wieży ciśnień czai się zmodernizowany ST44-1221 z malowaniu PKP Cargo, jednak zza niego wyłania się zielony ST44-949 i to on podczepia się do "Gryfa". Oprócz mnie po peronie krząta się dwóch Niemców, którzy również fotografują gagarina. 

ST44-949 podczepił się do składu pociągu "Gryf"

ST44-1221 oczekuje na zatrudnienie pod charakterystyczną wieżą
ciśnień w Runowie Pomorskim

Póki skład jeszcze stoi w peronach, udaję się pod semafor wjazdowy od strony Szczecinka, żeby sfocić wyjazd "Gryfa" ze stacji. Co ciekawe główna linia do Gdańska przechodzi tu w jednotorową, a boczna linia do Szczecinka jest dwutorowa. Widocznie jak Niemcy budowali te tory, to linia do Szczecinka była wyższej kategorii. 

ST44-949+EU07-214 z pospiesznym "Gryf" opuszczają Runowo Pomorskie

Po przejeździe "Gryfa" do najbliższej osobówki mam prawie 3 godziny, więc w ramach wytracania czasu udaję się torami w kierunku Szczecinka. Po 4 kilometrach marszu mijam stację Węgorzyno, a raczej przystanek osobowy z nieczynną ładownią (jedyny tor boczny jest mocno zarośnięty). Przed przystankiem Wiewiecko focę pociąg osobowy "Drawa" ze Szczecinka do Szczecina Głównego (SA110-02+03). 

SA110-02+03 jako pociąg "Drawa" ze Szczecinka do Szczecina
Głównego pomiędzy przystankami Wiewiecko i Węgorzyno

W Wiewiecku wsiadam w osobówkę do Szczecinka (SA110-13+SA112-02+SA110-05), żeby wyjechać na przeciw pośpiechom jadącym w kierunku Szczecina. Jest to moja pierwsza podróż SA110. Trzeba przyznać, że ma to bardzo wygodne siedzenia i można otwierać okna jak w klasycznym pociągu, jednak praca silnika jest dość głośna. W Jankowie Pomorskim działa ładownia drewna i docierają tu zdawki ze Szczecinka. O wilku mowa, bo za Drawskiem Pomorskim mija mnie ów pociąg w postaci stonki z dwiema węglarkami. Pierwszy z pośpiechów jadących w kierunku Szczecina ("Albatros" z Gdańska) wyjeżdża ze Szczecinka o 10:27, więc żeby go złapać muszę wysiąść najdalej w Czaplinku i tak też uczyniłem. Zamierzałem go sfocić na przejeździe przez drogę do Wałcza. Niestety jak na złość akurat tuż przed przejazdem "Albatrosa" pogodne niebo zakryły ciemne chmury i zaczął zacinać deszcz i tuż po jego przejeździe znów się rozpogodziło 😠. W ogóle pogoda była tego dnia w kratkę, ładna pogoda przeplatała się z silnymi ulewami. "Albatrosa" prowadził ST44-1215 a za nim jechała na zimno EU07-329.

ST44-1215+EU07-329 z pociągiem pospiesznym "Albatros" z Gdańska
do Szczecina Głównego zbliżają się do Czaplinka

Po nieudanej fotce "Albatrosa" zaciąłem się, że nie odejdę z tej stacji, póki nie zrobię tu jakiegoś dobrego zdjęcia. W końcu oprócz pociągów pośpiesznych jeżdżą tędy też objazdowe pociągi towarowe, także prywatne. Następnym pociągiem jaki miał tędy jechać, był 11-wagonowy "Rybak" ze Szczecina do Białegostoku. Jego postanowiłem złapać przy semaforze wjazdowym od strony Szczecinka. Tuż przed jego przyjazdem zjawiły się dwa Szwaby, te same których widziałem w Runowie Pomorskim jak cykały "Gryfa". Focili oni "Rybaka" w dość nietypowy sposób, mianowicie postawili sobie drabinę i z niej robili zdjęcia. Jest to dla mnie co najmniej dziwne, pociąg z wysokości jednego metra wygląda chyba tak samo jak z poziomu gruntu. Tym razem pogoda była dla mnie łaskawa i udało się sfocić "Rybaka" w słońcu. Na czele pociągu ST44-1221 oraz EP07-1034. 

ST44-1221+EP07-1034 z pociągiem pospiesznym "Rybak" ze Szczecina
do Białegostoku opuszczają stację w Czaplinku

Potem przemieściłem się na drugą głowicę stacji, żeby schwytać osobówkę ze Szczecinka do Runowa Pomorskiego (ten sam skład, którym tu przyjechałem czyli SA110-05+SA112-02+SA110-13). Potem mogłem już z czystym sumieniem ruszyć w dalszą drogę.

SA110-05+SA112-02+SA110-13 jako pociąg osobowy ze Szczecinka
do Runowa Pomorskiego rusza ze stacji Czaplinek

Z Czaplinka postanowiłem pójść piechotą do Złocieńca focąc wszystkie napotkane pociągi. Po paru minutach wszedłem w kolejną strefę deszczu, ale tym razem tym razem stało się to akurat podczas przerwy w ruchu. Po jakiś 4 kilometrach marszu, gdy już się rozpogodziło dotarłem do przejazdu przez gruntową drogę na skraju lasu, gdzie chciałem zaczaić się na kolejny pociąg. Zbliżały się godziny szczytu, za chwilę miały się zjawić dwa pociągi pospieszne "Bryza". Najpierw ten ze Szczecina do Olsztyna, a kilkanaście minut później ten przeciwnej relacji. Wpierw jednak słyszałem jak coś ciężkiego się tłucze od strony Szczecinka. Tym czymś okazał się piękny zielony ST44-1106 z wahadłem niemieckich wagonów samowyładowczych. Czyli moja nadzieja spotkania jakiegoś objazdowego towara się spełniła. 

ST44-1106 z pociągiem towarowym na szlaku między Czaplinkiem
a przystankiem Żelisławie Pomorskie

Tuż po nim w drugą stronę pojechała "Bryza" do Olsztyna z lokomotywami ST44-1215 oraz EP07-201. 

ST44-1215+EP07-201 z pociągiem pospiesznym "Bryza" ze Szczecina
do Olsztyna na szlaku między Żelisławiem Pomorskim a Czaplinkiem

Za kilkanaście minut miała jechać "Bryza" w drugą stronę, więc przemieściłem się w inną miejscówkę, na pole. Drugą "Bryzę" ciągnęła ST44-1221, a za nią na zimno jechała EU07-188. 

ST44-1221+EU07-188 z pociągiem pospiesznym "Bryza" z Olsztyna
do Szczecina między Czaplinkiem a Żelisławiem Pomorskim

Tuż po drugiej "Bryzie" przemknęła jeszcze osobówka z Runowa Pomorskiego do Szczecinka (SA110-13+SA112-02+SA110-05). Została ona schwytana tuż przed przystankiem Żelisławie Pomorskie. 

SA110-13+SA112-02+SA110-05 jako pociąg osobowy z Runowa
Pomorskiego do Szczecinka minął przystanek Żelisławie Pomorskie

Ponieważ  przede mną godzinny zastój w ruchu, zatrzymałem się na peronie w Żelisławiu Pomorskim na krótką przerwę posiłkową. Znów nadciągały ciemne chmury, ale na szczęście tym razem epicentrum ulewy przeszło trochę z boku. Do kolejnego przystanku, którym jest Bobrowo Pomorskie niemal cały czas wzdłuż torów biegnie utwardzona droga. I dobrze, bo po całodniowym marszu po mokrej trawię skarpetki nasiąkły niczym gąbka. Podczas dalszej wędrówki ciszę zaczął przerywać wibrujący dźwięk. Pierwsze skojarzenie, wraca zdawka z Jankowa Pomorskiego. I rzeczywiście, po chwili nadjechała niebieska SM42-988 z dwiema węglarkami i trzema platformami załadowanymi drewnem.

SM42-988 z pociągiem zdawczym z Jankowa Pomorskiego do Szczecinka
pomiędzy przystankami Bobrowo Pomorskie i Żelisławie Pomorskie

Z Bobrowa Pomorskiego już niedaleko do Złocieńca (widać tarczę ostrzegawczą i w oddali semafor wjazdowy). Przed godziną 17 mają jechać dwie osobówki, najpierw "Drawa" ze Szczecina Głównego do Szczecinka, a potem osobówka przeciwnej relacji. Pierwotnie za miejscówkę do focenia miała posłużyć stojąca tuż przy torach ambona myśliwska, lecz z powodu drutów telegraficznych centralnie zasłaniających torowisko, posłużyła ona jedynie za motyw. "Drawa" do Szczecinka była zestawiona z SA110-14+SA112-03+SA110-01, a osobówka jadąca w drugą stronę z SA110-05+SA112-02+SA110-13. We wszystkich napotkanych dziś na linii Szczecinek- Runowo Pomorskie osobówkach frekwencja była przeciętna, ale nie tragiczna. 

SA110-14+SA112-03+SA110-01 jako pociąg "Drawa" ze Szczecina
Głównego do Szczecinka zbliża się do przystanku Bobrowo Pomorskie

SA110-05+SA112-02+SA110-13 jako pociąg osobowy ze Szczecinka
do Szczecina Głównego pomiędzy Bobrowem Pomorskim a Złocieńcem

Po przejeździe pociągów zrobiło się tak ciemno, jakby miało zaraz nadejść prawdziwe oberwanie chmury. Na szczęście do Złocieńca już niedaleko. Już miałem iść dalej, a tu coś mi nadjeżdża od strony Złocieńca. Był to gagarin 1106 luzem wracający z Runowa Pomorskiego po przyprowadzeniu tam składu talbotów, napotkanego przeze mnie kilka godzin temu. 

ST44-1106 po przyprowadzeniu brutta do Runowa Pomorskiego
wraca luzem do Szczecinka i przed chwilą minął Złocieniec

W Złocieńcu dochodzi boczna linia z Kalisza Pomorskiego. Jeszcze kilka lat temu jeździły tędy towary do bazy nawierzchniowej w Wierzchowie Pomorskim. Obecnie tylko sporadycznie wożą tędy paliwo do lotniska wojskowego w Mirosławcu. Bocznica do Grotnik Drawskich będąca ogryzkiem po dawnej linii do Połczyna-Zdroju jest ładnie odchwaszczona, ale nie wygląda na używaną. Stacja w Złocieńcu w przeciwieństwie do Czaplinka leży blisko centrum, więc korzystając z dłuższej przerwy w ruchu przeszedłem się do miasta na obiad. Po powrocie była już przygotowana droga przebiegu dla pociągu pospiesznego "Albatros" ze Szczecina do Gdańska. Niestety akurat dopadły mnie ołowiane chmury i fotka wyszła strasznie ciemna (czyli nie było mi dzisiaj dane zrobić "Albatrosowi" ładnego zdjęcia). Dla formalności na czele jechały ST44-1221 i EU07-005. 

ST44-1221+EU07-005 z pociągiem pospiesznym "Albatros" ze
Szczecina do Gdańska mijają stację Złocieniec

Nim rozpadało się na dobre schroniłem się w budynku dworca. Osobówka do Runowa Pomorskiego, którą miałem wracać odjeżdża za pół godziny. Stacja w Złocieńcu sprawia raczej smutne wrażenie. Poniemieckie drewniane wiaty peronowe są zaniedbane i w wielu miejscach przeciekają. Chociaż w porównaniu do paru innych stacyjek na Pomorzu nie jest tak źle. Do Runowa Pomorskiego zawozi mnie skład SA110-01+SA112-03+SA110-14, a stamtąd do Szczecina Głównego jadę pociągiem osobowym "Ina" ze Słupska (ED72-006+EN57-1776). W Szczecinie Głównym mam 45 minut czekania na nocnego pośpiecha do Krakowa. Po wejściu do przedziału od razu układam się do snu. Do Krakowa przybywam w sobotę około 9:30 kończąc tę męczącą ale całkiem owocną wyprawę.

poniedziałek, 17 maja 2021

2015-10-17 Dolnośląskie Zakamarki cz. 2

 

Zachęceni sukcesem imprezy „Dolnośląskie Zakamarki” z kwietnia 2015 r., miłośnicy kolei Ziemowit Czerski i Krzysztof Waszkiewicz postanowili pół roku później zorganizować kolejny przejazd mający na celu zaliczanie nieczynnych w ruchu pasażerskim linii kolejowych na Dolnym Śląsku. Tym razem odbyła się ona w południowej części regionu, w okolicach Wałbrzycha. W celu oszczędności czasu potrzebnego na manewry i zmiany kierunku jazdy tym razem organizatorzy zdecydowali wziąć zestaw dwóch spalinowych zespołów trakcyjnych SA134 od Kolei Dolnośląskich. Impreza odbyła się 17 października 2015 r. a trasa przejazdu wyglądała następująco: Legnica – Jaworzyna Śląska – Wałbrzych Główny – Mezimesti – Wałbrzych Główny – Boguszów Gorce Zachód – Czarny Bór – Boguszów Gorce Zachód – Marciszów – Wojcieszów Górny – Marciszów – Wałbrzych Główny – Ścinawka Średnia – Nowa Ruda Słupiec – Ścinawka Średnia – Tłumaczów – Ścinawka Średnia – Wałbrzych Główny – Jaworzyna Śląska – Legnica.

Dojazd na drugą część „Dolnośląskich Zakamarków” był równie ciężki jak na pierwszą, czyli z nocną dwugodzinną przesiadką w Katowicach w obie strony. Z Krakowa wyjechałem z Przemkiem, kolegą z mojej poprzedniej pracy, na pokładzie „Przemyślanina”. W Katowicach dołączył do nas Kuba i poszliśmy do knajpy na piwo dla zabicia czasu przydługawej przesiadki. Około godziny 2 wsiedliśmy do „Karkonoszy” i próbowaliśmy złapać trochę snu. W odróżnieniu od dojazdu na pierwszą edycję „Dolnośląskich Zakamarków” tym razem jechaliśmy do Jaworzyny Śląskiej, więc mogliśmy pospać nieco dłużej. I byłoby pięknie ładnie, gdyby konduktor mnie nie obudził za Wrocławiem, akurat jak złapałem fazę REM :/ Potem już nie opłacało się dalej spać, bo zaraz wysiadka. W Jaworzynie Śląskiej przesiedliśmy się do imprezowego składu SA134-003+007, który przyjechał z Legnicy i po zmianie czoła ruszył w kierunku Wałbrzycha. W odróżnieniu od pierwszego odcinka „Dolnośląskich Zakamarków” tym razem pogoda nie dopisała. Przez niemal cały dzień towarzyszyły nam ołowiane chmury, z których padał deszcz. Dobrze, że drzewa prezentowały piękną paletę jesiennych barw. Przejechaliśmy przez Wałbrzych, dawne górnicze miasto które nie potrafiło się odnaleźć w nowej rzeczywistości po zamknięciu kopalń. Na stacji Boguszów Gorce Wschód rozpoczęło się pierwsze zaliczanie. Wjechaliśmy na linię nr 291 prowadzącą przez Mieroszów do czeskiego miasteczka Mezimesti. Jeszcze na początku XXI wieku kursował tędy pociąg dalekobieżny z Wrocławia do Pragi. Pociągi osobowe kursowały tu do 2004 roku. Utrzymywany jest tu ruch towarowy, jednak pociągi kursują coraz rzadziej. Akurat jesienią 2015 r. linia zyskała na znaczeniu, gdyż remontowane było przejście graniczne w Międzylesiu i trasa przez Mezimesti funkcjonowała jako objazdowa. Po drodze znajduje się tunel o długości ponad 250 metrów. Odcinek pokonaliśmy na biegu i pierwsze zdjęcia wykonaliśmy w Mezimesti. 

Stacja Mezimesti i zestaw SA134-003+007 Kolei Dolnośląskich

Odjazd w drogę powrotną trochę nam się opóźnił, bo uczestnicy rozeszli się po okolicy i trochę czasu minęło nim wrócili. Organizator pouczył, że to był ostatni raz kiedy czekali i następnym razem ci co wrócą po rozkładowej godzinie odjazdu będą łapać stopa. W drodze powrotnej pozwoliliśmy sobie na fotostopy. Zatrzymaliśmy się przy granicy oraz w pięknym jesiennym krajobrazie przed Mieroszowem. 

Okolice granicy Czesko-Polskiej

Na szlaku przed Mieroszowem

Malowanie naszych szynobusów ładnie komponowało się z kolorami drzew. Przystanęliśmy również na samej stacji Mieroszów wyposażonej w semafory kształtowe. 

Stacja Mieroszów

Potem już bez postojów ruszyliśmy do Wałbrzycha Głównego, skąd po zmianie czoła skierowaliśmy się linią w kierunku Jeleniej Góry. 

Postój w Wałbrzychu Głównym

Na szopie stały sobie dwie lokomotywy ST43 z żółtymi czołami. 

ST43-356 i 247 przy lokomotywowni w Wałbrzychu Głównym

Kolejny postój mieliśmy na stacji Boguszów Gorce Zachód, skąd planowaliśmy zaliczyć bocznicę do kopalni kruszywa Czarny Bór. Co prawda na wjazd już oczekiwał gagar M62-1754 ze składem, ale pozwoliliśmy się wepchnąć do kolejki argumentując, że my tylko na chwilę 😛 

Stacja Boguszów Gorce Zachód

M62-1754 ze składem oczekuje na wjazd na bocznicę do kopalni
Czarny Bór

W Czarnym Borze niestety nie mogliśmy wysiadać i robić zdjęć. Wjechaliśmy tylko na zaliczenie. Po powrocie z zakładu zmieniliśmy szybko czoło i ruszyliśmy dalej do Marciszowa. Tu już mogliśmy do woli fotografować infrastrukturę i tabor.

Postój na stacji Marciszów

182 037-2 na stacji Marciszów

SM42-1285 na stacji Marciszów

Po wykonaniu zdjęć na stacji, ruszyliśmy zaliczać kolejną linię. Tym razem skierowaliśmy się na linię nr 312 biegnącą doliną Kaczawy do Jerzmanic-Zdroju. Ruch pasażerski funkcjonował tu do 1995 roku. Obecnie od strony Marciszowa można dojechać tylko do Wojcieszowa Górnego. Kursują tędy pociągi towarowe do kamieniołomu. Ostatnie kilka kilometrów przed Jerzmanicami-Zdrojem również jest czynne jako tor dojazdowy do bocznicy kopalni bazaltu. Środkowy fragment linii nr 312 jest niestety od dawna nieprzejezdny. Za Marciszowem jechaliśmy na biegu i dopiero przy zmianie czoła w Wojcieszowie Górnym mogliśmy wykonać zdjęcia. 

Wojcieszów Górny

Organizatorzy dotrzymali słów wypowiedzianych w Mezimesti i zgodnie z planem nie czekając na spóźnialskich ruszyliśmy w drogę powrotną. Zostawiliśmy przez to na lodzie jednego uczestnika i to nie byle kogo, bo kolegę Warsika, który (jak na większości imprez kolejowych) prowadził w pociągu bufet i sklepik. Biedak poszedł na miasto zaopatrzyć swój sklepik i nie wyrobił się na czas, przez co musiał nas gonić taksówką. Na wszelki wypadek organizatorzy przez nagłośnienie w pociągu oznajmili, że bar jest chwilowo nieczynny 😀. Na szczęście w drodze powrotnej do Marciszowa zaplanowane były fotostopy i na pierwszym z nich Warsikowi udało się nas dogonić i bufet wznowił działalność J. Fotostopy szlakowe na linii nr 312 odbyły się na wyjeździe z Wojcieszowa oraz w okolicy przystanku Płonina. 

Na szlaku za Wojcieszowem Górnym

Okolica przystanku Płonina

Z Marciszowa już na biegu wróciliśmy do Wałbrzycha. Gdy już po raz trzeci znaleźliśmy się na stacji Wałbrzych Główny, na chwilę się wypogodziło i wyszło słońce.

Kolejny postój w Wałbrzychu Głównym. Jedyne tego dnia zdjęcie
ze słońcem

Dalsza część imprezy przewidywała przejazd najpiękniejszą krajobrazowo linią w Polsce, czyli linią nr 286 w kierunku Kłodzka. Znajduje się na niej zarówno najdłuższy górski tunel jak i najwyższy most w Polsce. Fotostopy na tej linii jednak nie były zaplanowane, gdyż pociągi Kolei Dolnośląskich można tu spotkać na co dzień. Nas bardziej interesowały dwie boczne linie towarowe odgałęziające się w Ścinawce Średniej. Nim tam dojechaliśmy musieliśmy się wykrzyżować z szynobusem jadącym z naprzeciwka. Zrobiliśmy to w nietypowy sposób wjeżdżając w Ludwikowicach Kłodzkich na bocznicę do dawnej kopalni i elektrowni „Wacław” oraz do składnicy drewna. Wjechaliśmy najdalej jak się dało. Można więc powiedzieć, że doszedł nam mały bonus do zaliczenia. 

Na bocznicy w Ludwikowicach Kłodzkich

Przepuszczanie szynobusu z Kłodzka do Wałbrzycha w Ludwikowicach
Kłodzkich

Po przepuszczeniu szynobusu mieliśmy już cały szlak wolny i ruszyliśmy do Ścinawki Średniej. Po dotarciu na miejsce udaliśmy się na zaliczanie linii do stacji Nowa Ruda Słupiec. Ten 5-kilometrowy kikut jest ostatnim czynnym fragmentem dawnej Kolei Sowiogórskiej biegnącej niegdyś od Bielawy Zachodniej przez Srebrną Górę, Wolibórz, Nową Rudę Słupiec i Ścinawkę Średnią do Radkowa. Linia przecinała masyw Gór Sowich i miała ekstremalnie trudny profil. Do tego stopnia, że na odcinku Srebrna Góra – Wolibórz musiała być stosowana zębatka ułatwiająca pokonywanie wzniesień. Wysokie koszty eksploatacji sprawiły, że ten odcinek został zamknięty już w 1931 r. Kolejne odcinki Kolei Sowiogórskiej również stosunkowo szybko były zamykane, tak że w latach 90-tych w eksploatacji pozostał już tylko odcinek Ścinawka Średnia – Nowa Ruda Słupiec służący jako dojazd do Kopalni Węgla Kamiennego „Słupiec” oraz kamieniołomu „Gabra”. Kopalnia „Słupiec” została zlikwidowana około 2000 roku i była ostatnią czynną kopalnią węgla kamiennego na Dolnym Śląsku, natomiast kamieniołom „Gabra” wciąż działa i trzyma przy życiu ten krótki odcinek linii kolejowej. Aby dostać się do Nowej Rudy Słupca, musieliśmy w Ścinawce Średniej przemanewrować na mały dworzec. Wiele lokalnych linii na Dolnym Śląsku budowały bowiem prywatne towarzystwa, który miały swoje osobne dworce położone obok dworców kolei państwowej. 

Na małym dworcu w Ścinawce Średniej

Po wykonaniu kilku zdjęć na małym dworcu w Ścinawce Średniej ruszyliśmy szlakiem do Nowej Rudy Słupca wspinającym się ostro pod górę. Po kilkunastu minutach byliśmy u celu. 

Nowa Ruda Słupiec

W drodze powrotnej jako że mieliśmy z górki, mogliśmy sobie pozwolić na fotostop, na tle kolorowych jesiennych drzew. Trafił się dodatkowy nieprzewidywalny motyw w postaci sarenki przebiegającej nam przed aparatami. 

W drodze powrotnej z Nowej Rudy Słupca do Ścinawki Średniej

Po powrocie do Ścinawki Średniej i przemanewrowaniu na dworzec „państwowy” ruszyliśmy na zaliczanie kolejnego ogryzka, do Tłumaczowa. Ten odcinek to ewenement na skalę kraju. Jest to pierwszy od wielu lat odcinek, który po całkowitej rozbiórce został odbudowany. Linia powstała w 1889 roku i prowadziła ze Ścinawki Średniej do Broumova. Po II wojnie światowej została przedzielona granicą Polsko-Czeską i odcinek graniczny został zlikwidowany już w 1968 roku. W 1990 roku rozebrano także odcinek Ścinawka Średnia – Tłumaczów. Jednak kilkanaście lat później zaczął w Tłumaczowie prężnie działać kamieniołom, który usilnie dążył do tego aby surowiec wywozić koleją. Słowa szybko przerodziły się w czyny i na nasypach na 6-kilometrowym odcinku Ścinawka Średnia – Tłumaczów znów położono tory, które w 2010 r. przyjęły pierwsze pociągi. Ech, chciałoby się, żeby w naszym kraju było więcej takich przypadków.. Na szlak do Tłumaczowa wjechaliśmy grubo po godzinie 17, co jak na październik było późną godziną. Na szczęście udało się wykonać kilka zdjęć, zarówno na szlaku jak i na stacji w Tłumaczowie. 

Na szlaku Ścinawka Średnia - Tłumaczów

W Tłumaczowie

Gdyby odbudowano odcinek graniczny pojechalibyśmy przez Otovice i Broumov i znaleźlibyśmy się w Mezimesti, czyli tam gdzie wykonywaliśmy dziś pierwsze zdjęcia. Już w ciemnościach wróciliśmy do Ścinawki Średniej, gdzie zmieniliśmy czoło i udaliśmy się do Wałbrzycha Głównego. Tam po kolejnej zmianie czoła skład wracał przez Jaworzynę Śląską do Legnicy. Ja z Przemkiem i Kubą wysiedliśmy w Wałbrzychu Miasto, gdzie zaczekaliśmy na „Karkonosze”. Mieliśmy niecałe 4 godziny, żeby trochę przekimać podczas jazdy do Katowic. Tam czekała nas dłużąca się dwugodzinna przesiadka na „Przemyślanina”. Kuba dotrzymał nam towarzystwa, po czym udał się do domu, a ja z Przemkiem kimaliśmy dalej w „Przemyślaninie”. Niestety Przemek nie będzie miło wspominał tego odcinka, bo obudził się bez plecaka. Odnalazł go co prawda w WC, ale bez aparatu fotograficznego. Pierwszy raz w życiu (i mam nadzieję że ostatni) spotkałem się z taką sytuacją. Oczywiście współczuję Przemkowi że go spotkała taka przykrość, ale niestety sam się o to prosił. Spał bowiem na siedząco przy korytarzu trzymając plecak między nogami, a drzwi do przedziału były otwarte. Złodziej więc nie musiał się specjalnie wysilać, żeby wyciągnąć plecak, zanieść do kibla i plądrować. Tak więc na sam koniec trafił nam się taki niesmak, co jednak nie zmienia faktu że sama impreza była świetna.