To
był jak na razie mój najdalszy wyjazd. Namówił mnie na niego Łukasz, miłośnik
kolei pochodzący z Wodzisławia Śląskiego. Łukasz wielokrotnie odbywał podróże
kolejowe po Ukrainie i w 2017 r. zaproponował mi wspólny wyjazd do naszego
wschodniego sąsiada. Miałem oczywiście lekkie zawahania, które mocno podsycała
moja rodzina, uznając że chyba mnie pogięło „bo przecież tam jest wojna”.
Ostatecznie jednak zwyciężyła we mnie ciekawość zobaczenia Ukrainy i
pojechałem. A rodzinie uzasadniłem, że to jest ogromny kraj i od rejonu
objętego konfliktem zbrojnym będziemy tak daleko jak z Krakowa do Budapesztu. Ułożony
przez Łukasza plan ekspedycji zakładał zaliczenie sieci tramwajowych Krzywego
Rogu i Kamieńskiego (dawnego Dnieprodzierżyńska) oraz towosów kursujących
w rejonie Krzywego Rogu i Krzemieńczuka. W tym kraju bowiem jest inaczej niż w
Polsce, gdzie przewozy pasażerskie są odseparowane od towarowych. U nich wciąż
funkcjonuje jedna kolej i w rozkładzie jazdy na niektórych liniach lokalnych
uchowały się pociągi mieszane towarowo-osobowe. W wielu przypadkach jednak
towosami są one tylko w papierach. Niestabilna sytuacja gospodarcza Ukrainy
odbija się na przewozach towarów. Coraz częściej zdarzają się sytuacje, że
przez kilka kolejnych dni czy kursów nie ma żadnych nadań czy odbiorów towarów,
więc pociągi mają w składzie tylko wagony pasażerskie. Co więcej, na niektórych
liniach jest to już stan permanentny, a towar pojawia się wręcz od święta.
Oficjalnie są to jednak nadal towosy. Mnie to jednak nie przeszkadzało, że nie
trafiliśmy na wagony towarowe. Ważne, że po raz pierwszy miałem okazję
pojeździć ukraińskimi pociągami, w tym wagonami typu płackarta, a także
tramwajami typu KTM5. Jak pierwszy raz zobaczyłem ten toporny tramwaj na
zdjęciu, pojawiła się we mnie ciekawość jak się tym jedzie w realu. To teraz w
końcu przyszedł na to czas. Wyjazd zaplanowaliśmy na długi weekend od 14 do 19
czerwca 2017 r.
Dzień 0, środa 14 czerwca, przejazd
do Lwowa
Z
Łukaszem się spotkałem o godzinie 14 na dworcu głównym w Krakowie. Wyruszyliśmy
do Przemyśla na pokładzie pociągu IC „Mehoffer”. W Przeworsku wciąż zmiłowania
oczekuje EN57-001, najstarszy przedstawiciel najliczniejszej serii pojazdów
trakcyjnych w Polsce a także ostatni w jedynym słusznym malowaniu (i
nie mam tu na myśli tego graffiti).
 |
EN57-001 gnije na stacji w Przeworsku
|
Po godzinie 17 meldujemy się w Przemyślu.
 |
EP09-025 z pociągiem IC "Mehoffer" przybyła do Przemyśla
|
Następnie marszrutką przemieściliśmy się pod samą granicę Ukraińską. Na
dostanie się z Przemyśla do Lwowa mieliśmy 5 godzin. Odprawa na szczęście szła
sprawnie, więc pod tym względem byliśmy spokojni. Łukasz miał inny problem na
głowie, bo zostawił w domu swoje bilety na pociąg z Lwowa do Krzywego Rogu i
cały czas załatwiał przez telefon formalności, żeby mógł kopię biletu dostać w
kasie we Lwowie. Po sprawnym przejściu przez granicę mieliśmy dużą rezerwę
czasową, więc poszliśmy do baru we wsi Szeginie na pierożki a następnie
czekaliśmy na marszrutkę do Lwowa. Jazda tym do komfortowych nie należy, raz ze
względu na stan ukraińskich dróg, a dwa z uwagi na przepełnienie. Łukasz
się śmieje, że pojemność ukraińskich marszrutek wynosi nieskończoność + 1. Może
być w niej nieskończenie wiele osób i jeszcze jedna dodatkowa też się zmieści.
Podczas jazdy do Lwowa przyuważyliśmy, ze Ukraińcy od momentu zaostrzenia się
konfliktu z Rosją zaczęli malować elementy infrastruktury w barwy
narodowe. W zapadającym zmierzchu osiągnęliśmy Lwów. Zajechaliśmy pod sam
dworzec kolejowy i niezwłocznie udaliśmy się do kasy, żeby Łukasz mógł odebrać
swój bilet. Po dłuższej rozmowie bilet otrzymał i mogliśmy się udać do pociągu.
Kolejne 17 godzin spędziliśmy w pociągu relacji Iwano Frankiwsk – Mikołajów w
wagonie typu płackarta. Jest to taka bezprzedziałowa kuszetka. Jak się idzie
korytarzem przez wagon, to po jednej stronie są wnęki, gdzie w każdej są po
cztery leżanki poprzecznie do kierunku jazdy. Po drugiej stronie zaś są leżanki
zamocowane wzdłuż bocznych ścian wagonu. Pomimo braku możliwości zamknięcia się
w przedziale czuliśmy się bezpiecznie. Miejsce na bagaż jest pod dolną
leżanką, więc po prostu śpi się na swoim bagażu. W każdym wagonie jest
prowodnica, u której można zamówić herbatę. Dobra, idziemy spać bo przed
nami intensywny długi weekend.
Dzień 1, czwartek 15 czerwca,
Krzywy Róg
Budzimy
się przed godzina 10 ówczesnego czasu. Niedługo potem nasz pociąg zatrzymał się
na dłuższy postój na stacji imienia Tarasa Szewczenki. Wykorzystaliśmy ten czas
na zdjęcia, a także na drobne zakupy na pobliskim bazarze lub od babuszek
handlujących na peronie. Na stacji wystawiony jest jako pomnik parowóz
Su216-32.
 |
Lokomotywa CzS4-191 z pociągiem relacji Iwano-Frankiwsk - Mikołajów podczas dłuższego postoju na stacji im. Tarasa Szewczenki |
 |
Parowóz Su216-32 ustawiony jako pomnik
|
Dalsza podróż do Krzywego Rogu nieco się dłużyła. Na zewnątrz
praktycznie same łąki albo lasy, gęstość sieci osadniczej niewielka. Przed
godziną 15 zaczęliśmy zauważać, że zbliżamy się do celu. Krajobraz zaczynał się
robić coraz bardziej industrialny. Wjeżdżając do Krzywego Rogu przejeżdżamy po
okazałym moście nad głęboką doliną rzeki Ingulec. Most był naprawdę imponujący.
Ale by się z nim piękne zdjęcia zrobiło. W mieście są dwa duże dworce
pasażerskie: Krzywy Róg i Krzywy Róg Główny. My wysiedliśmy na tym drugim.
Krzywy
Róg liczy ponad 600 tys. mieszkańców. Słynie głównie z kopalń rudy żelaza oraz
kombinatów metalurgicznych. To tu wydobywana jest ruda, która przywożona jest
Linią Hutniczą Szerokotorową do Huty „Katowice”. Miasto zajmuje ogromną powierzchnię,
jest ponoć najdłuższym miastem w Europie. Odległość między skrajnymi jego
punktami w osi północ-południe sięga 60 kilometrów. Przy czym miasto składa się
z rozrzuconych osiedli miejskich poprzedzielanych wielkimi obszarami
przemysłowymi. Komunikację miejską zapewniają marszrutki, trolejbusy, tramwaje
klasyczne oraz szybki tramwaj. Porozumiewanie się z mieszkańcami jak jest się
tu pierwszy raz, nie jest zadaniem łatwym. W języku ukraińskim rozmawia się
praktycznie tylko na terenach Kresów Wschodnich, które przed II wojną światową
należały do Polski. Dalej na wschód gadało się zawsze po rosyjsku. Dopiero
niedawno jak zaostrzył się konflikt z Rosją, Ukraińcy zaczęli się od niej
odcinać m.in. próbując przechodzić na język ukraiński. Przy czym różnie im to
wychodzi, często mówią mieszanką obu języków.
Po
wyjściu z pociągu wykonaliśmy parę zdjęć na stacji Krzywy Róg Główny.
Uwieczniliśmy pociąg, którym przyjechaliśmy, manewrującą lokomotywę dwuczłonową
WŁ8 oraz odstawiony tabor.
 |
CzS2-544 przyprowadziła pociąg relacji Iwano-Frankiwsk - Mikołajów do stacji Krzywy Róg Główny |
 |
WŁ8-949 na stacji Krzywy Róg Główny |
 |
Odstawiony tabor na stacji Krzywy Róg Główny
|
Jeszcze tego samego dnia Łukasz planował zaliczyć
dwa towosy. Za 2 godziny startował jeden ze stacji Krasnyj Szachtar do
Piatichatek. Mieliśmy nim jechać do stacji Savro i przesiąść się do drugiego
towosa jadącego do stacji Terny. Stamtąd trolejbusem można się dostać z
powrotem do centrum Krzywego Rogu. Trasa tych pociągów nie przystawała jednak
do sieci osadniczej. Stacja Krasnyj Szachtar leży na granicy miasta i musieliśmy
dostać się tam trolejbusem i marszrutką. Według rozkładu te pociągi są
służbowe, ale Łukasz mówił że jego znajomemu z Poznania udało się je zaliczyć.
Po
jednej stronie dworca znajduje się pętla tramwajowa, po drugiej zaś
trolejbusowa. My skierowaliśmy się na tą drugą. Czekaliśmy na ulicy
Transportnej pośród parterowej drewnianej zabudowy. Po kilku minutach nadjechał
trolejbus marki LAZ jako linia nr 1.
 |
LAZ E183D1 #670 na ulicy Transportnej w Krzywym Rogu
|
Zaczekaliśmy kilkanaście minut aż podstawi
się na przystanek dla wsiadających i ruszyliśmy na miasto. Jechaliśmy
początkowo przez osiedle domków jednorodzinnych a potem między blokami z
surowej wielkiej płyty. Ocieplone były tylko pojedyncze okna. Trolejbus dowiózł
nas na Plac Wyzwolenia z ustawionym na środku w roli pomnika czołgiem T34.
 |
ZIU-682H00 w rejonie Placu Wyzwolenia
|
Została
nam godzina na dotarcie na stację Krasnyj Szachtar, więc na wszelki wypadek
wzięliśmy taksówkę. Taksiarz zawiózł nas kawałek poza granice Krzywego Rogu
wylotówką w kierunku Kirowogradu, po czym odbił do wioski Vil`ne pod samą
stację. Potem przeszliśmy przez tory pod budynek stacyjny. Przy peronie
oczekiwał już pociąg do Piatichatek zestawiony z lokomotywy CzS2-782 i jednego
wagonu.
 |
CzS2-782 z "towosem" do Piatichatek na stacji Krasnyj Szachtar
|
Niestety kierowniczka pociągu zablokowała nam wejście do niego,
argumentując że to pociąg tylko dla kolejarzy. Łukasz próbował ją przekonać
żeby nas wpuściła, ale baba była nieugięta i powtarzała „net, tol'ko dlya zheleznodorozhnikov”. W końcu wyciągnął swoją
legitymację Kolei Śląskich i powiedział że jest kolejarzem. A baba „net, tol'ko dlya ukrainskikh
zheleznodorozhnikov”. Próbował nawet na chama wskoczyć do wagonu w momencie
jak podała sygnał odjazdu, ale baba go wypchnęła. Łukasz jednak nie dał za
wygraną i ustalił, że jutro podejmiemy drugą próbę. Kolega z Poznania
widocznie tak mu pojechał po ambicjach zaliczając ten pociąg, że uznał że nie odpuści.
Póki co wróciliśmy na główną drogę w kierunku Kirowogradu i złapaliśmy
marszrutkę do Krzywego Rogu. Wysiedliśmy na przystanku Miska Likarnia.
Przebiega tu linia tramwajowa, która wychodzi z ulicy Svyatoheorhiyivs`ka i
skręca w ulicę Geroiv ATO. Poszliśmy tą drugą ulicą jeden przystanek i
osiągnęliśmy pętle. Nosi ona tę samą nazwę jak ulica i pobliski park,
czyli Geroiv ATO. Rozkłady jazdy nie są tu zbyt czytelne dla gości z zachodu.
Na przystankach wypisane są tylko pierwszy i ostatni kurs oraz częstotliwość
kursowania. Pół biedy jak linia kursuje powiedzmy co 7 czy 10 minut. Ale już
rozkład w stylu „kursuje od 6:57 do 17:46 co 76 minut” może wzbudzać tylko
śmiech i politowanie. Są też linie, co jadą tylko kilka razy na dobę, jak
są zmiany w zakładach przemysłowych. I te linie dostąpiły zaszczytu wyszczególnienia
wszystkich kursów w rozkładzie. Ustaliliśmy że wsiadamy w pierwszy
tramwaj jaki przyjedzie. Po dłuższej chwili nadjechał wagon typu JuMZ K1 #483.

 |
JuMZ K1 #483 na pętli Geroiv ATO
|
Kupiliśmy bilety u konduktorki i wsiadamy. Wagon zjeżdża już do zajezdni.
Konduktorka oznajmia to na każdym przystanku komunikatem „do tramparka”. Ulicą Svyatoheorhiyivs`ka dotarliśmy stacji Kilceva,
gdzie jest początkowy przystanek szybkiego tramwaju. Następnie wspięliśmy się
do góry ulicą Vitchyzny, skręciliśmy w prawo w Kryvorizhstal i osiągnęliśmy
drugi z największych krzyworoskich dworców kolejowych. Wysiedliśmy tu na
zdjęcia oraz Łukasz dodatkowo rozeznawał miejsce na nasze noclegi. Tu
napatoczyły się wagony Tatra T3R.P.
 |
Tatra T3R.P #001 na ulicy Kryvorizhstal |
 |
Tatra T3R.P #026 na ulicy Kryvorizhstal |
Po chwili Łukaszowi udało się znaleźć dla
nas kwaterę przy ulicy Svyato-Mikolayivs`ka, kilka przystanków tramwajem stąd.
Wsiedliśmy więc w dwójkę zestawioną z wagonu KTM8. Minęliśmy zajezdnię, a
następnie jechaliśmy ciekawą plenerowo ulicą Shyrokivską. Najpierw biegła przez
działki, a potem malowniczo obniżała się w dolinę rzeki Ingulec. W końcu
dotarliśmy na naszą kwaterę, zostawiliśmy bagaże i udaliśmy się na
obiadokolację.
 |
KTM8 #470 na ulicy Svyato-Mikolayivs`ka |
Zajrzeliśmy na dość reprezentacyjną ulicę Karola Marksa. Barów i
restauracji było na niej sporo, więc nie musieliśmy długo szukać. Dodatkowo
ceny na Ukrainie są znacznie niższe niż w Polsce, więc mogliśmy wybrać droższe
dania. Na wieczór postanowiliśmy jeszcze zaliczyć do końca trasę dwójki, do
pętli Bukovynska. Koło naszej bazy jeździ aż 6 linii tramwajowych (1, 2, 3, 4,
6 i 22). Jednak tylko dwójka (i jej wydłużony wariant 22) jest linią
całodzienną o dobrej częstotliwości. 1 i 3 kursują tylko w godzinach szczytu,
4 ma po dwa kursy rano i wieczorem, a 6 jest całodzienna ale obsługuje ją
tylko jeden wagon, więc jeździ raz na 1,5 godziny. Tym razem trafił nam się w
końcu tramwaj KTM5. Wreszcie miałem okazję przejechać się najbardziej topornym
tramwajem na świecie. Jest to też najliczniej wyprodukowany tramwaj,
nieznacznie wyprzedza w tej kategorii model Tatra T3. Pojazdy te produkowano w
Ust` Katawiu w ZSRR. Mimo swojego topornego i archaicznego wyglądu, nie są ona
takie stare. Produkowano je w latach 80-tych XX wieku. Zawsze mnie też
ciekawiło czy te ich masywne drzwi są otwierane ręcznie czy mechanicznie. Okazało
się, że napęd mają mechaniczny, a energia potrzebna do ich przesuwania jest
przenoszona za pomocą łańcucha rowerowego :D Minęliśmy pośrednią pętlę
Ukraińska, gdzie kończy szóstka i trzy przystanki dalej osiągnęliśmy
rozwidlenie przy główniejszej ulicy Okruzhna. W prawo jedzie tylko jedynka,
wszystkie pozostałe w lewo. Minęliśmy kolejną pętlę pośrednią (Niutona),
jechaliśmy parę przystanków wzdłuż ulicy Okruzhna, po czym odbiliśmy w prawo w
ulicę Bukovynska biegnącą między domkami jednorodzinnymi. Chwilę później
osiągnęliśmy pętlę. W zapadającym zmierzchu wykonaliśmy zdjęcia, po czym tym
samym wagonem wróciliśmy do kwatery na nocleg.
 |
KTM5 #429 na pętli Bukovynska
|
Dzień 2, piątek 16 czerwca, Krzywy
Róg i okolice
Pierwotny
plan na ten dzień zakładał jeżdżenie tramwajami, a wieczorem zaliczenie
lokalnej linii do Ingulca. Z racji tego, że Łukasz koniecznie chciał po
południu podjąć drugą próbę zaliczenia towosów, do Ingulca pojechaliśmy poranną
parą. Wstaliśmy więc o 5 rano (a według czasu polskiego o 4..) i
pojechaliśmy tramwajem na stację Krzywy Róg. Wstąpiliśmy do baru na śniadanie i
poczekaliśmy na pociąg, który jechał przelotowo z Krzywego Rogu Głównego.
 |
Dwie lokomotywy WŁ8 na stacji Krzywy Róg
|
Skład pociągu był komiczny. Była to ciężka dwuczłonowa lokomotywa CzS7-117
ciągnąca 1 wagon pasażerski. Lokomotywa dłuższa od składu :D 8 osi napędnych
kontra 4 osie toczne. Oferta na linii do Ingulca zakładała typowo dla tych
rejonów 3 pary pociągów. To tak jakby u nas powiedzmy na linii Wrocław –
Jelcz-Laskowice kursowały 3 pary obsługiwane składem ET42 + 1 wagon. Ale na
wschodzie ludzie dostosowują plan dnia do rozkładu jazdy pociągów. U nas by to
nie przeszło. Wyjechaliśmy z Krzywego Rogu znowu po tym wysokim moście nad
rzeką Ingulec. I znów się rozmarzyłem jakie by było piękne zdjęcie pociągu na
nim. Wagon jadący w składzie naszego pociągu, to zdeklasowana płackarta. Po
niespełna godzinnej jeździe przez pola i z dala od większych osad dotarliśmy do
stacji Ingulec. Wykonaliśmy zdjęcia jak lokomotywa manewrowała, po czym tym
samym składem wróciliśmy do Krzywego Rogu.
 |
CzS7-117 z pociągiem z Krzywego Rogu Głównego przybył do Ingulca
|
 |
Manewry w Ingulcu
|
 |
Skład gotów do drogi powrotnej do Krzywego Rogu Głównego
|
 |
Pociąg z Ingulca przybył na stację Krzywy Róg
|
Przez
kolejne kilka godzin zajęliśmy się zaliczaniem sieci tramwajowej miasta. Na
początek na tapetę wzięliśmy trasę biegnącą od zajezdni w kierunku południowym.
Prowadzi ona na Pivdennyi Prospekt, gdzie rozgałęzia się na dwie odnogi. Prosto
do końcówki Pivdennyj HZK i w lewo do pętli Nowokryworiźkyj HZK. Obie z nich
mieszczą się przy zakładach przemysłowych. Pierwszą trasą kursują linie 5 i 25,
drugą 7 i 27. Oczywiście były jeszcze oprócz nich linie-potworki kursujące
kilka razy na dobę, ale wiedzieliśmy że w tych godzinach nie mamy co na nie
liczyć. Wykonaliśmy kilka zdjęć KTM-ów przy zajezdni. Trafił się też
stuningowany Ikarus.
 |
KTM5 #434, ulica Kakhovska
|
 |
Ikarus 256, ulica Kakhovska |
 |
KTM5 #427 przy zajezdni |
 |
KTM5 #424, ulica Kakhovska |
 |
KTM5 #417 przy zajezdni
|
W końcu podjechała siódemka, więc się nią zabraliśmy do
końca trasy. Trafił się wagon KTM8 czyli następca modelu KTM5. Przez około 3
kilometry jechaliśmy środkiem dwujezdniowej arterii przez same nieużytki lub
tereny przemysłowe aż pojawiło się na naszej trasie kolejne osiedle.
Znaleźliśmy się na Pivdennyi Prospekcie i zaraz skręciliśmy w lewo w ulicę
Zbahachuvalną. Parę przystanków później byliśmy na pętli Nowokryworiźkyj HZK.
 |
KTM8 #470 na pętli Nowokryworiźkyj HZK |
Wykonaliśmy zdjęcia po czym tym samym wagonem wróciliśmy na Pivdennyi Prospekt,
w celu zaliczenia trasy do Pivdennyj HZK.
 |
Pivdennyi Prospekt, KTM5 #419 za chwilę skręci w lewo w kierunku pętli Nowokryworiźkyj HZK |
 |
Pivdennyi Prospekt, KTM8 #476 |
Tym razem trochę się naczekaliśmy na
tramwaj. Już na horyzoncie widzieliśmy mordkę KTM-a, po czym okazało się, że to
wagon techniczny.
 |
Techniczny KTM5 #H16 pokonuje Pivdennyj Prospekt w kierunku pętli Pivdennyj HZK |
 |
Ten sam wóz wraca już w kierunku centrum
|
W końcu po 20 minutach zjawiła się linowa piątka.
 |
Pivdennyj Prospekt, KTM5 #434
|
Ujechaliśmy
dwa przystanki i znaleźliśmy się na pętli Pivdennyj HZK.
 |
Pętla Pivdennyj HZK
|
Tu także od razu po
wykonaniu zdjęć wsiedliśmy do tego samego wagonu i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Tym razem pojechaliśmy pod zajezdnię. Obok znajduje się bar „Depo”, więc
postanowiliśmy skorzystać z niego. Bardzo dobre mieli jedzenie. Po
przerwie na lunch kontynuowaliśmy zaliczanie sieci tramwajowej. Naszym kolejnym
celem była pętla Surikovyy Zavod. Docierają tam cztery linie, z czego poza
szczytem jedna, dziewiątka. Aby dostać się na jej trasę musieliśmy podjechać kawałek
dwójką. Czekając na nią zauważyliśmy, że KTM8 #470, którym zaliczaliśmy chwilę wcześniej odcinek do pętli Nowokryworiźkyj HZK, zaliczył zgona i został zholowany do zajezdni przez technicznego KTM5.
 |
Techniczny KTM5 #P-2 holuje KTM8 #470. Ulica Tbiliska
|
 |
KTM5 #453 przy zajezdni
|
Dwójką przejechaliśmy koło dworca Krzywy Róg i wysiedliśmy na
skrzyżowaniu ulic Kryvorizhstal i Vitchyzny. Tu czekając na dziewiątkę
wykonaliśmy trochę zdjęć KTM-ów.
 |
KTM5 #445 na ulicy Vitchyzny |
 |
KTM5 #450 skręca z ulicy Kryvorizhstal w Vitchyzny |
 |
Mijanka dwóch KTM5 na ulicy Vitchyzny |
W końcu nadjechał interesujący nas tramwaj.
 |
KTM5 #452 na ulicy Vitchyzny |
Trasa do Surikovyy Zavodu jest bardzo klimatyczna. Praktycznie cały ten odcinek
przebiega przez tereny przemysłowe, wzdłuż ulicy gdzie co chwilę śmigają
ciężarówki wzniecające tumany piachu. Aż zaczynam żałować, że nie
przyjechaliśmy tu na dłużej, bo tę trasę pasowałoby przejść z buta.
Dojechaliśmy na pętlę, wykonaliśmy zdjęcia i znów tym samym wagonem wróciliśmy.
 |
Pętla Surikovyy Zavod |
Tym razem podjechaliśmy na stację Kilcewa. Naszym kolejnym celem był bowiem
rozpoczynający tu bieg krzyworoski szybki tramwaj. Jak już wspominałem, Krzywy
Róg jest miastem bardzo rozległym. Stąd żeby umożliwić sprawne przedostanie się
z północy miasta na południe, w połowie lat 70-tych XX wieku rozpoczęto
budowę metra. Drążono tunel i budowano stacje z długim peronem wyspowym. Jednak
początkowo prowizorycznie ruch prowadzony był taborem tramwajowym. Z tego względu ruch odbywał
się lewostronnie, aby tramwaje mogły obsłużyć perony. Z czasem jednak z braku
funduszy zaniechano budowy dalszej trasy w formie metra i zmieniono
koncepcję na szybki tramwaj całkowicie wydzielony od ruchu ulicznego ze
stacjami wyposażonymi w perony po zewnętrznej stronie. Stąd w pewnym
momencie ruch się zmienia na prawostronny, a trasa wychodzi na powierzchnię. Budowa
została ukończona w 2001 r., a dopiero 11 lat później połączono ją z siecią
tramwaju klasycznego. Na trasie szybkiego tramwaju kursuje linia 2M pokonująca
ją w całości do pętli Zariczna oraz linia 1M będąca jej skróconym wariantem do
pętli pośredniej Majdan Praci. Ruch obsługują w większości składy Tatr T3, choć
zdarzają się też składy KTM11 oraz solowe Tatry. Zajęliśmy miejsca
w składzie Tatr i ruszyliśmy na zaliczanie trasy szybkiego tramwaju.
 |
Skład Tatr T3R.P. #024+025 na stacji początkowej szybkiego tramwaju, Kilcewa |
Na
początku przejechaliśmy po moście nad jeziorem po czym zanurzyliśmy się w tunelu.
Jedziemy lewym torem, a stacje są niczym w metrze, podziemne z długim peronem
wyspowym. W pewnym momencie niespodziewanie wyjechawszy z tunelu
zauważyliśmy że jedziemy prawym torem, a stacje są z peronami po zewnętrznej
stronie. Co ciekawe na każdej stacji jest dyżurna ruchu, której zadaniem jest
podawanie sygnałów odjazdu oraz …przepędzanie wszystkich, którzy po wyjściu z
tramwaju nie idą od razu do wyjścia, zwłaszcza tych co robią zdjęcia. Widocznie
krzyworoski szybki tramwaj jest obiektem mocno strategicznym. Poza stacjami jedynym
miejscem, gdzie da się zrobić mu zdjęcie jest most nad jeziorem przy stacji
Kilcewa. Na pozostałych odcinkach trasa albo biegnie w tunelu, albo jest
odgrodzona betonowym płotem. Wysiedliśmy na ostatnim przystanku przed pętlą
Zariczna, po czym szybko zrobiliśmy zdjęcie na partyzanta.
 |
Stacja Zariczna
|
Po drobnych zakupach
wróciliśmy na stację i tym samym składem Tatr przejechaliśmy całą trasę
szybkiego tramwaju w drugą stronę. Była godzina 14:30 gdy ponownie znaleźliśmy
się na pętli Kilcewa. Mieliśmy dużą rezerwę czasową, więc mogliśmy poświęcić
trochę czasu na zdjęcia. Ulokowaliśmy się nad jeziorem z widokiem zarówno
na trasę szybkiego tramwaju, jak i na ulicę Svyatoheorhiyivs`ka, którą biegnie
trasa klasycznego tramwaju.
 |
KTM5 #424 na ulicy Svyatoheorhiyivs`ka
|
 |
Z lewej skład Tatr T3 #024+025 rusza w kolejny kurs ze stacji Kilcewa. Z prawej zmodernizowany KTM8 #463 |
 |
Skład Tatr T3 #024+025 pokonuje most nad jeziorem na początkowym odcinku trasy szybkiego tramwaju |
 |
Skład Tatr T3 #040+041 dociera do stacji Kilcewa
|
 |
Skład Tatr T3 #057+058
|
 |
Solowa Tatra T3 #042
|
 |
Skład Tatr T3 #040+041
|
 |
KTM5 #446 na ulicy Svyatoheorhiyivs`ka |
Gdy już zadowoliliśmy się ujęciami szybkiego tramwaju,
poszliśmy pieszo ulicą Svyatoheorhiyivs`ka w kierunku przystanku Miska
Likarnia. Zajrzeliśmy też kawałek w boczną ulicę Sobornosti, którą biegnie
trasa do dworca Krzywy Róg Główny.
 |
KTM5 #477 i #420 na ulicy Sobornosti |
 |
KTM5 #477 na ulicy Svyatoheorhiyivs`ka |
Dobra, trzeba było pomału się szykować do
drugiego podejścia na towosa. Na przystanku Miska Likarnia złapaliśmy
trolejbus, którym podjechaliśmy na Plac Wyzwolenia.
 |
Trolejbus JuMZ-T2 #642 na Placu Wyzwolenia
|
Tam zaś zaczekaliśmy na
marszrutkę jadącą na wylotówkę w kierunku Kirowogradu. Wysiedliśmy z niej przy
skrzyżowaniu z drogą prowadzącą do stacji Krasnyj Szachtar. Obok stał witacz
informujący o wjeździe do Krzywego Rogu, Łukasz koniecznie chciał mieć z nim
zdjęcie. Mając wciąż dużą rezerwę czasową ruszyliśmy niespiesznie na stację
licząc, że tym razem nam się poszczęści. Gdy dotarliśmy, skład właśnie się
podstawiał. Był identyczny jak ten, którym rano jechaliśmy do Ingulca, czyli
dwuczłonowy elektrowóz z jednym wagonem. Korzystając z tego, że na peronie
nikogo nie było, wbiliśmy się do wagonu, zamelinowaliśmy się na górnych
leżankach na końcu wagonu i umówiliśmy się, ze dopóki skład nie ruszy nie
dajemy żadnych znaków życia, a już na pewno nie gadamy po polsku. I tak leżeliśmy
jak trusie aż w końcu skład ruszył. Jest! Udało się! Zdobyliśmy najpilniej
strzeżony pociąg w węźle krzyworoskim :D Mogliśmy już z czystym sumieniem
zejść z leżanek. Po ponadgodzinnej jeździe dotarliśmy na stację Savro, gdzie
czekała nas przesiadka na drugiego towosa.
 |
CzS7-303 z pociągiem służbowym z Krasnyj Szachtaru do Piatichatek rusza ze stacji Savro |
W międzyczasie przez stację
przejechały dwa składy towarowe prowadzone lokomotywami WŁ8.
 |
WŁ8-906 z pociągiem towarowym na stacji Savro
|
 |
Kolejny skład towarowy mija stację Savro. Tym razem na czele WŁ8-964 |
Nasz towos z
Piatichatek do Terny był prowadzony również przez lokomotywę WŁ8, a w składzie
był 1 wagon. Oficjalnie to też jest pociąg służbowy, więc miałem lekkie obawy
czy nas wpuszczą. Jakbyśmy tu zostali na lodzie byłoby nieciekawie. Na
szczęście tu nie było żadnego problemu z wejściem. Zresztą wśród podróżnych na
pewno nie byli sami kolejarze, bo były też rodziny z dziećmi. Po półgodzinnej
podróży dotarliśmy na stację Terny leżącą na terenie jednego z krzyworoskich
kombinatów metalurgicznych. Kładka nad torami doprowadziła nas do pętli
trolejbusu, którym mieliśmy dostać się do centrum miasta. Dostanie się do
centrum nie było jednak taką łatwą sprawą. Byliśmy bowiem dokładnie na
przeciwnym krańcu miasta niż nasza kwatera. A mając na uwadze rozległość
Krzywego Rogu do naszego miejsca noclegu było stąd około 50 kilometrów. Na
dodatek czekanie na trolejbus nam się przedłużało. Oczekiwało z nami na
przystanku trochę osób, jednak jak się później okazało zabrały ich autobusy
pracownicze. My zaś zostaliśmy sami na tym końcu świata, a było już po godzinie
20 i zaczęło się ściemniać. W końcu upragniony trolejbus się pojawił, więc
mogliśmy się wreszcie stąd wydostać. Podróż trwała długo, bo zarówno stan drogi
jaki i sieci trakcyjnej były katastrofalne. O ile na prostych odcinkach trolejbus
rozpędzał się do w miarę przyzwoitej prędkości, o tyle na zakrętach musiał
zwalniać do tempa piechura. Już po ciemku osiągnęliśmy północne osiedla
Krzywego Rogu, gdzie nasz trolejbus skończył bieg. Do naszej kwatery dalej
mieliśmy jednak bardzo daleko, wiec zaczęliśmy łapać marszrutkę. Po kilkunastu
minutach przyjechała załadowana do granic możliwości. Łukasz wtedy skomentował,
że to jest właśnie ten moment, kiedy frekwencja w marszrutce wynosi
nieskończoność + 1. Początkowo jechaliśmy przyciśnięci do drzwi, jednak z
czasem zrobiło się nieco luźniej. Jechała ta marszrutka i jechała, a do naszej
kwatery wciąż bardzo daleko. Było już po godzinie 22, kiedy dotarliśmy do
stacji Zariczna, gdzie dociera szybki tramwaj. Szczęśliwie o tej porze jeszcze
on kursował i udało nam się na niego załapać. Pierwotnie myślałem że dojedziemy
do końca trasy i spróbujemy jeszcze złapać tramwaj 2. Łukasz jednak postanowił
wysiąść kilka stacji wcześniej, tak żeby z Prospektu Haharina złapać trolejbus
lub marszrutkę na Plac Wyzwolenia. Stamtąd piechotą będzie już blisko do
naszego noclegu. Mimo tego, że dochodziła godzina 23 udało się jeszcze złapać
trolejbus i tuż przed północą z ulgą przywitaliśmy naszą kwaterę.
Dzień 3, sobota 17 czerwca, Krzywy
Róg i Kamieńskie
Pora
już pomału opuszczać to sympatyczne miasto. Przed godziną 12 mieliśmy wyruszyć
pociągiem osobowym do Kamieńskiego. Zostały nam jeszcze do zaliczenia dwie
trasy tramwajowe. Rano chcieliśmy pojechać jedynką do pętli Pyvzavod, a na
koniec zostawiliśmy sobie trasę do dworca Krzywy Róg Główny. Wstaliśmy o
godzinie 7 i zameldowaliśmy się na przystanku na ulicy Svyato-Mikolayivs`ka.
 |
Ulica Svyato-Mikolayivs`ka. KTM5 #407 i marszrutka |
 |
Ulica Svyato-Mikolayivs`ka. KTM5 #447 |
Po
chwili podjechała jedynka w postaci wagonu KTM5. Podjechaliśmy do rozwidlenia
przy ulicy Okruzhna, gdzie skręciliśmy w prawo i po dwóch przystankach byliśmy
na pętli Pyvzavod. Parę zdjęć, po czym tym samym wagonem jedziemy w stronę
centrum.
 |
KTM5 #436 na pętli Pyvzavod
|
Po drodze co ciekawe zajechaliśmy na pętlę pośrednią Ukraińska, żeby
motorowa pobrała jakieś papiery z dyspozytorni. Wykorzystaliśmy ten moment na
szybkie zdjęcie wzbudzając lekkie zdziwko wśród pasażerów.
 |
KTM5 #436 na pętli Ukraińska
|
Wysiedliśmy przy zajezdni, żeby udać się na śniadanie do
sprawdzonego już baru Depo. Czas wciąż mieliśmy niezły, więc mogliśmy wykonać
jeszcze kilka zdjęć tramwajów na ulicy Shyrokivska. Porobiliśmy zdjęcia na
odcinku biegnącym przez ogródki działkowe (przy okazji skosztowaliśmy trochę
owoców z drzew) oraz na podjeździe z widokiem na osiedla miasta.
 |
KTM8 #476 przy zajezdni
|
 |
KTM5 #435, ulica Shyrokivska |
 |
ulica Shyrokivska, KTM8 #470 |
 |
KTM5 #434, ulica Shyrokivska |
Gdy
została nam godzina do odjazdu pociągu, uznaliśmy że trzeba się zbierać.
Wsiedliśmy w KTM-a na dwójce i ruszyliśmy, przy okazji zaliczając ostatni
brakujący odcinek sieci, od ulicy Svyatoheorhiyivs`ka do dworca Krzywy Róg
Główny. Dwójka jednak nie dojeżdża do samego dworca, lecz kończy bieg na pętli
pośredniej Płoszcza Domnobudiwnykiw. Musieliśmy więc poczekać na jedną z pięciu
linii jadących do końca (9, 14, 22, 25 lub 27). Czekanie trochę się
przeciągnęło, przez co na dworzec dojechaliśmy w ostatniej chwili. Do
Kamieńskiego udaliśmy się pociągiem osobowym zestawionym z zespołu trakcyjnego
EPŁ2T-025.
 |
Zespół trakcyjny EPŁ2T-025 na stacji Krzywy Róg Główny
|
Warunki do jazdy tym raczej spartańskie. Ławki ma drewniane, a kibel
to zwykła dziura w podłodze. Dlatego po 3,5 godziny jazdy tym ustrojstwem jakoś
nie było nam żal, że już czas wysiadać.
 |
EPŁ2T-025 odjeżdża ze stacji Kamieńskie
|
Kamieńskie
liczy 240 tys. mieszkańców. Podobnie jak Krzywy Róg również jest silnie
uprzemysłowione. Działa przemysł metalurgiczny, chemiczny i budowlany oraz
elektrownia wodna. Miasto ma też sieć tramwajową, którą obsługują 4 linie. W
1936 roku (czyli raptem 10 lat po otrzymaniu praw miejskich) władze ZSRR
zmieniły nazwę miasta na Dnieprodzierżyńsk. W roku 2016 w ramach odcinania
się od rosyjskich tradycji władze Ukrainy przywróciły dawną nazwę Kamieńskie.
Równocześnie zmieniona została nazwa nieodległego Dniepropietrowska na Dniepr.
Nie wiem czy władze miały wtedy świadomość o istniejącym tam klubie
sportowym Dniepr Dniepropietrowsk, który przez to zmienił nazwę na Dniepr
Dniepr ;D. Mnie z kolei Dnieprodzierżyńsk kojarzył się z pięknym plenerem na
Prospekcie Swobody, szerokiej prostej arterii z torowiskiem tramwajowym,
wznoszącej się stromo do góry z widokiem na miasto i kombinat metalurgiczny. Z
jednej strony widok piękny, ale z drugiej poprowadzenie tras tramwajowych po
takich stromych pochyleniach było przyczyną najtragiczniejszej katastrofy
tramwajowej w historii Ukrainy, która wydarzyła się w 1996 r. Na zlikwidowanej
już trasie w ówczesnej ulicy Czapajewa w jadącym w dół przepełnionym składzie
wagonów KTM5 nie zadziałały hamulce i po 2 kilometrach jazdy w dół skład
uderzył w niski betonowy murek. W wyniku katastrofy zginęły 34 osoby.
Po
tym jak wysiedliśmy z pociągu w Kamieńskiem, Łukasz poszedł sprawdzić czy na
dworcu są kwatery. Często bowiem jak jeździł po Ukrainie nocował w kwaterach na
dworcach kolejowych. Niestety powiedzieli mu, że kwatery są ale w Dnieprze. Za
to po wyjściu z dworca ujrzeliśmy dużą reklamę jednego z miejscowych
hoteli. Łukasz więc zadzwonił pod jego numer i udało mu się zarezerwować
nocleg. Tak więc sprawę mieliśmy załatwiona. Nieopodal dworca przebiega linia
tramwajowa. Po dotarciu do niej od razu ujrzeliśmy tę piękną panoramę Prospektu
Swobody. Widok naprawdę zapierał dech w piersiach. Widać było jak na dłoni
centrum miasta i odległy o 3 kilometry kombinat metalurgiczny. Wrażenie robiło
również pochylenie tego podjazdu. Motorowi muszą naprawdę spory rozpęd brać,
żeby wyjechać pod taką górę. Od razu uznaliśmy, że bez zdjęcia tramwaju na tej
miejscówce, nie ruszamy się stąd. Mieliśmy jednak pecha. Kursuje tędy tylko
jedna linia, dwójka i akurat musiała być jakaś awaria na tej trasie. Wszystkie
tramwaje bowiem jechały w przeciwną stronę, a jako pierwszy jechał techniczny
KTM5 holujący wagon KTM8.
 |
Techniczny KTM5 #SP-3 holuje KTM8 #121. Prospekt Yuvileinyi
|
Za nim jechały jeszcze trzy liniowe tramwaje i
wszystkie nie w tę stronę co trzeba. Najpierw pojechał KTM8, potem Tatra T3SUCS
i na końcu Tatra T6B5.
 |
Prospekt Yuvileinyi, KTM8 #126
|
 |
Tatra T3SUCS #664
|
 |
Tatra T6B5 #2004 |
Musieliśmy poczekać aż dotrą one do pętli pod kombinatem
i jak wracały to zrobiliśmy upragnione zdjęcie. Na dodatek w międzyczasie
przyczepił się do mnie żulik sępiący o pieniądze na wódkę. Mówiłem mu po
polsku, że nie rozumiem o co mu chodzi, ale nie chciał za bardzo odpuścić.
 |
Nieśmiertelny motyw z Kamieńskiego. KTM8 #126 na Prospekcie Swobody |
Po
wykonaniu zdjęcia wozu KTM8 na Prospekcie Swobody poszliśmy na przystanek, skąd
Tatrą T3SUCS pojechaliśmy zaliczać trasę dwójki. Część Tatr T3 jeżdżąca w
Kamieńskiem pochodzi z drugiej albo nawet z trzeciej ręki. Ta którą teraz
jechaliśmy została sprowadzona z czeskiej Ostravy. Trasa dwójki jest bardzo
klimatyczna. Przejechaliśmy wiaduktem nad torami kolejowymi i główną ulicą
tranzytową miasta (Dorozhnya), po czym minęliśmy zajezdnię. Następnie
jechaliśmy kawałek wzdłuż tej głównej ulicy, po czym odbiliśmy w osiedle
niskich bloków. Podobał mi się ten odcinek, coś jakby poprowadzić tramwaj
między blokami starej części krakowskiej Nowej Huty. Minęliśmy pośrednią pętlę
Kyivska, po czym wjechaliśmy w osiedle domków jednorodzinnych. Końcówka
trasy była w formie kryterium ulicznego, gdzie tramwaj wąskimi uliczkami krążył
pośród parterowej zabudowy. Bardzo ciekawa trasa, aż żałowaliśmy że nie było
czasu, żeby zostać tu dłużej. Na dodatek tramwaj miał opóźnienie, więc
zdążyliśmy tylko na chwilę wybiec zrobić takie sobie ujęcie na końcowo-początkowym
przystanku Dunajska.
 |
Tatra T3SUCS #664 na końcówce Dunajska
|
Gdy jechaliśmy w drodze powrotnej i rozmawialiśmy,
zagadała do nas jedna kobieta. Zapytała czy jesteśmy z Polski. Odparliśmy, że
tak. Na co powiedziała, że ma córkę pracującą w tym kraju. Zapytaliśmy się w
jakim mieście, to odpowiedziała że w Krakowie. Odpowiedziałem, że to tam gdzie
ja mieszkam. Może pracuje w sklepie Żabka i kiedyś mnie obsługiwała ;) w końcu
świat jest mały. Zjazd na Prospekcie Swobody pokonywaliśmy z minimalną
prędkością. Wysiedliśmy przy skrzyżowaniu z Prospektem Anoszkina i udaliśmy się
do położonego nieopodal hotelu, gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg.
 |
Prospekt Swobody
|
Hotel
mieścił się w 10-piętrowym bloku. Lata świetności miał już dawno za sobą, ale
pokój jak na standardy ukraińskie był w porządku. Najważniejsze, że nie było
karaluchów ani grzyba na ścianach. Zostawiliśmy bagaże i ruszyliśmy na
dalsze zaliczanie sieci tramwajowej. Prospektem Anoszkina kursuje trójka do
pętli Karnauchiwka. Gdy czekaliśmy na tramwaj, w stronę centrum nadjechał
KTM5, jedyny liniowy przedstawiciel tego typu, jakiego spotkaliśmy w tym
mieście.
 |
KTM5 #1036 na Prospekcie Anoszkina
|
Do pętli Karnauchiwka zawiozła nas Tatra T3SUCS, która w Kamieńskiem
dostała swoje trzecie życie. Początkowo jeździła w Pradze a później w
Charkowie.
 |
Tatra T3SUCS #677 na Prospekcie Anoszkina
|
Trasa trójki biegnie początkowo wzdłuż Prospektu Anoszkina. Po drodze
minęliśmy skrzyżowanie z dawną trasą w ulicy Czapajewa, czyli miejsce
katastrofy z 1996 r. Mniej więcej w połowie trasy skończyły się osiedla i
zaczęły klimaty industrialne. I tak przez ponad 4 kilometry jechaliśmy
przez dżunglę albo zakłady przemysłowe. Pętla również była w miejscu dalekim od
cywilizacji. Tramwaj jednak nie przyjechał pusty. Aż się dziwiliśmy dokąd ci
ludzie jadą. Okazało się, że z pętli wszyscy udali się ścieżką, która przecina
pobliską linię kolejową i prowadzi do osiedla domków jednorodzinnych.
 |
Tatra T3SUCS #677 na pętli Karnauchiwka |
W
drodze powrotnej nie jechaliśmy do samego centrum, lecz wysiedliśmy w miejscu,
gdzie zaczynają się osiedla. Postanowiliśmy stąd przejść na skróty 2 kilometry
ulicą Koleusivską do pętli czwórki.
 |
Na Prospekcie Anoszkina
|
Po niespełna półgodzinnym spacerze
dotarliśmy do ostatniego przystanku przed pętlą. Akurat trafiła się Tatra T3
#672 (ex Charków exex Praga), której wykonaliśmy zdjęcie przy wiacie
przystankowej pomalowanej w barwy narodowe.
 |
Tatra T3 #672 na przystanku Koleusivską |
Na pobliskiej szutrowej drodze złapaliśmy
też wzniecającego chmurę pyłu Ikarusa jadącego jako przewóz pracowniczy.
 |
Ikarus 260 jako przewóz pracowniczy
|
Ostatni przystanek do pętli czwórki przebiega w dużej mierze przez szuwary, a
pętla nosi tajemniczą nazwę DKKhZ, zapewne od nazwy pobliskiego Dniprowskiego
zakładu chemicznego.
 |
KTM8 #127 dojeżdża do pętli DKKhZ |
Przygnębiające wrażenie sprawiała zaśmiecona wiata
przystankowa oraz grzebiące w śmieciach zapchlone i zapuszczone
szczeniaki. W drogę powrotną do centrum udaliśmy się wozem KTM8 #127. Motorowa
miała w kabinie firankę w polskich barwach, czyżby jakaś sympatyczka naszego
kraju ;)
 |
Na pętli DKKhZ |
Trasa czwórki również bardzo klimatyczna. Odcinek z pętli DKKhZ do
centrum przebiega praktycznie wyłącznie przez tereny przemysłowe i niezależnie
od przebiegu ulic. Czasem biegła wzdłuż dróg technologicznych zakładów
przemysłowych. Oj będę miał niedosyt tej sieci tramwajowej. Ciekawe czy będzie
mi tu dane jeszcze kiedyś przyjechać. Większość linii tramwajowych w
Kamieńskiem ma przystanek początkowy na początku Prospektu Swobody przy
kombinacie metalurgicznym. Czwórka jest jedynym wyjątkiem, który przez centrum
przejeżdża tranzytowo. Wyjechaliśmy na Prospekt Swobody przystanek za pętlą
przy kombinacie, a kolejny przystanek dalej odbiliśmy na zachód w aleję
Tarasa Szewczenki. Zachodnia część trasy czwórki jest znacznie mniej industrialna,
bardziej biegnie przez osiedla mieszkaniowe, głównie domków jednorodzinnych. Do
pętli Odeska dotarliśmy już w zapadającym zmierzchu. Po wykonaniu zdjęć tym
samym wozem wróciliśmy do centrum.
 |
Pętla Odeska
|
Nie zdążyliśmy zaliczyć jednej linii
tramwajowej, jedynki do ulicy Pokrowskiej. Ale jej trasa akurat jest
najkrótsza, więc wiele nie straciliśmy. Nie zmienia to jednak faktu, że
pozostał we mnie niedosyt tej sieci. Poszliśmy jeszcze na obiadokolację, po
czym zajrzeliśmy jeszcze na pętlę pod kombinatem. Zwróciły naszą uwagę
marszrutki oklejone reklamami pracy w Polsce. Dobra, już późno, czas wracać na
nocleg.
Dzień 4, niedziela 18 czerwca, Krzemieńczuk
i okolice
Na
ten dzień Łukasz zaplanował zaliczanie towosa w okolicy Krzemieńczuka oraz czas
na trolejbusy w tym mieście. Niestety z Kamieńskiego do Krzemieńczuka nie ma
bezpośredniego połączenia kolejowego, więc musieliśmy skorzystać z marszrutki.
Żeby na spokojnie zdążyć ustaliliśmy że wyjedziemy koło 9 rano. Wstaliśmy więc
na luzie około 8 i w drodze na przystanek wykonaliśmy jeszcze dwa
pożegnalne zdjęcia tramwajów na Prospekcie Anoszkina.
 |
Prospekt Anoszkina, Tatra T3SUCS #677
|
 |
Prospekt Anoszkina, KTM5 #1036
|
Tuż za stacją kolejową
przebiega główna droga z Dniepru do Krzemieńczuka. Poczekaliśmy na przystanku i
dość szybko trafiła się marszrutka. Stan ukraińskich dróg pozostawia wiele do
życzenia, wytrzepało nas strasznie. Ci Ukraińcy to jedna są w stanie wszystko
wytrzymać. Po 2,5 godziny jazdy z ulgą przywitaliśmy Krzemieńczuk. Do miasta
wjechaliśmy długim drogowo-kolejowym mostem na Dnieprze. Wysiedliśmy na dworcu
autobusowym, gdzie czekała nas przesiadka na kolejną marszrutkę. Trasa towosa,
którym mieliśmy jechać biegnie trochę znikąd donikąd. Rozpoczyna on bieg na
stacji Razjezd 27 km, około 20 kilometrów stąd. Jak się później okazało, tym razem
pojechaliśmy nie jakimś rozklekotanym busem, ale autobusem Ikarus 256 :D
 |
Autowokzal w Krzemieńczuku. Tym Ikarusem podjechaliśmy do wsi Nedoharky |
Usiedliśmy z samego przodu i jadąc przez miasto robiłem przez szybę zdjęcia
trolejbusów.
 |
Trolejbusy ZIU-682B0A w Krzemieńczuku na ulicy Pershotravneva
|
Po tym jak wyjechaliśmy z miasta byłem zdziwiony dobrym stanem
drogi. Łukasz mnie uświadomił, że to dlatego że to jest wylotówka na Kijów 😃. Wysiedliśmy
w rejonie wioski Nedoharky, skąd podeszliśmy kawałek do stacji Razjezd 27 km,
zajadając się po drodze owocami z pobliskich drzew. Na stacji stał już nasz
pociąg zestawiony z lokomotywy spalinowej CzMZ3-7318 i 3 wagonów osobowych. Trochę
na bogato jak na pociąg jadący znikąd donikąd.
 |
CzMZ3-7318 z "towosem" do Burty na stacji Razjezd 27 km
|
Dotychczas od początku wyjazdu
mieliśmy piękną pogodę, ale tu akurat nadciągnęły ciemne chmury, które
przyniosły intensywny ale przelotny deszcz. Schroniliśmy się więc w pociągu,
który po chwili ruszył w trasę. Szybko poznaliśmy przyczynę takiego
zestawienia składu. Na kolejnym przystanku dosiadły się całe tabuny
działkowiczów z worami pełnymi owoców. Zapełnili skład do ostatniego miejsca.
Jedna starsza pani obdarowała nas woreczkiem pełnym truskawek i czereśni J. Dalszy odcinek trasy przebiegał po zaporze wodnej
na Zbiorniku Krzemieńczuckim utworzonym poprzez spiętrzenie wód Dniepru. Widok
robił wrażenie. To jest największe powierzchniowo jezioro na Ukrainie, jego długość
sięga 150 kilometrów. Tuż za mostem znajduje się miasto Switłowodsk, tam wysiadła
znaczna część działkowiczów. Nasz pociąg skończył bieg parę kilometrów dalej na
węzłowej stacyjce Burty, położonej na linii z Krzemieńczuka do Aleksandrii. Mieliśmy
tu niecałą godzinę na przesiadkę na połączenie do Krzemieńczuka.
Wykorzystaliśmy ten czas na manewry lokomotywy od naszego pociągu.
„Czmielaczek” szybko przestawił się na drugi koniec składu i szykował się w
drogę powrotną. Nawinął się też skład towarowy prowadzony przez WŁ80-1460.


 |
Manewry CzMZ3-7318 na stacji Burty |
 |
WŁ80-1460 z pociągiem towarowym mija stację Burty
|
Ponownie w Krzemieńczuku znaleźliśmy się przed godziną 16. Wszystko co mieliśmy
w planie zaliczyć już zaliczyliśmy, więc mogliśmy wracać pomału w kierunku
Polski. Najbliższy pociąg mieliśmy jednak dopiero po godzinie 20, więc wybraliśmy
się na miasto pofotografować trolejbusy. Przeszliśmy całą główną ulicą miasta
(Prospekt Swobody), gdzie jeździ ich najwięcej. Trzon taboru stanowią
trolejbusy typu ZIU-682 z lat 80-tych XX wieku (zwane popularnie ziutkami).
Poza tym trafił się jeden Bogdan T60111 z 2009 roku i kilka LAZ-ów E183 z
lat 2012-2013. W pewnym momencie znowu przyczepił się do mnie żulik sępiący
o pieniądze. Znów zastosowałem strategię że mówię po polsku że nie
rozumiem o co mu chodzi. No to wyciągnął garść banknotów i pokazywał na nie
palcem.
 |
Trolejbus ZIU682 #104 na ulicy Khalamenyuka
|
 |
A to ujęcia z Prospektu Swobody w Krzemieńczuku. "Ziutek" nr 120 |
 |
ZIU682B0A #121
|
 |
Kolejny "ziutek" (#149)
|
 |
ZIU-682H00 #159
|
 |
"Ziutek" #172
|
 |
ZIU-682H00 #173 |
 |
ZIU-682H-016 #191 |
 |
A tu coś nowszego, Bogdan T60111 #196
|
 |
LAZ E183D1 #200
|
 |
LAZ E183D1 #204 |
 |
LAZ E183A1 #209 |
 |
I znowu "ziutek" ZIU-682-H00 #159
|
Gdy już przeszliśmy cały Prospekt Swobody wsiedliśmy do trajtka i
podjechaliśmy na pętlę Richkovyi vokzal położoną nad Dnieprem.
 |
ZIU-682-H00 #173 na pętli Richkovyi vokzal |
Najpierw
poszliśmy do baru na obiad, gdzie pani przy kasie słysząc nasze rozmowy
zapytała się czy jesteśmy z Polski. Odpowiedzieliśmy że tak. Uśmiechnęła się i
wydając nam jedzenie powiedziała po polsku „smacznego” J. Po obiedzie posiedzieliśmy trochę nad Dnieprem
podsumowując udany wyjazd.
 |
Widok na Dniepr
|
Wszystko dobre, co się dobrze kończy. Po godzinie 20
ruszyliśmy w drogę pociągiem, który w składzie miał nietypowo jak na Ukrainę,
wagony bezprzedziałowe z miejscami do siedzenia. Większość wagonów w tym kraju
to albo sypialne (kupiejne), bezprzedziałowe kuszetki (płackarty) albo z
drewnianymi ławkami (obszcze). Ten zaś miał normalne wygodne miejsca do
siedzenia. Ale naszym zdaniem ten wagon był przebudowany z obszczego albo
płackarty. Raczej nie wyszedł w takim stanie z fabryki. Po 1,5 godzinnej
podróży wysiedliśmy na stacji Znamjanka, gdzie czekała nas przesiadka na pociąg
relacji Zaporoże – Lwów. W nim spędzimy kolejne 14 godzin. Podczas tej
przesiadki wykonaliśmy nocne zdjęcie.
 |
WŁ80-1379 na stacji Znamjanka
|
Po godzinie 22 przyjechał nasz pociąg do
Lwowa, zajęliśmy nasze miejscówki w płackarcie i poszliśmy spać.
Dzień 5, poniedziałek 19 czerwca,
powrót do Polski
Obudziliśmy się już na terenie dawnych Kresów
Wschodnich. Krajobraz jest tu zupełnie odmienny, niż w rejonach Ukrainy, które
zwiedzaliśmy w poprzednich dniach. Gęstość zaludnienia jest większa i teren
bardziej pagórkowaty. Do Lwowa dotarliśmy po godzinie 12. Kolejną godzinę
przeznaczyliśmy na lunch oraz zakupy pamiątek z Ukrainy (ja np. miałem
zamówienie od kolegi z pracy na chałwę). Napatoczył się też jeden tramwaj na
ulicy Gródeckiej.
 |
Tatra KT4 #1167 we Lwowie na ulicy Gródeckiej
|
Do granicy z Polską dla odmiany pojechaliśmy nie marszrutką,
a pociągiem podmiejskim. Pojechaliśmy elektrycznym zespołem trakcyjnym
ER2-1232. Wsiedliśmy w ostatniej chwili przed odjazdem i skład był już
pełen. Udało się jednak znaleźć dwa wolne miejsca w jednej czwórce. W środku
było dość duszno, więc dobrze że niemal od razu ruszyliśmy. Pociąg jedzie nieco
dłużej niż marszrutka, ale komfort jazdy nieporównywalnie większy mimo
drewnianych ławek. Ludzie stopniowo wysiadali, więc robiło się coraz luźniej.
Na stacji Mościska wykorzystaliśmy dłuższy postój na zdjęcia.
 |
Jednostka ER2-1232 na stacji Mościska
|
Po 2,5 godzinach
jazdy jednostka skończyła bieg na przystanku Derzh Kordon, ostatnim przed
granicą państwa.
 |
Pociąg podmiejski ze Lwowa skończył bieg na przystanku Derzh Kordon |
Stąd czekał nas jeszcze ponad 2-kilometrowy marsz do drogowego
przejścia granicznego. Pierwotnie Łukasz planował dotrzeć do Przemyśla na
godzinę 18 na pociąg „Przemyślanin”. Okazało się, że kontrola graniczna
przebiegła na tyle sprawnie, że zdążyliśmy na wcześniejszy w dobie pociąg
„Boznańską”, odjeżdżający po godzinie 16. Wpadliśmy na stację dosłownie kilka
minut przed odjazdem, więc bilety kupiliśmy u kierpocia. Miejscówki
dostaliśmy w różnych przedziałach, ale Łukasz mówił żeby pójść do ostatniego
przedziału, bo on jest dla kolejarzy i tam nie sprzedaje się miejscówek.
Faktycznie, przedział ten był pusty więc się tam rozgościliśmy. Nie było nam
dane jednak dojechać w nim do samego Krakowa. W Tarnowie wsiadła trójka kolejarzy
wracająca z pracy i jazda w przedziale z pospólstwem urągała ich godności.
Musieliśmy więc wrócić na swoje miejscówki. Około godziny 20 dotarliśmy do
Krakowa. Podziękowałem Łukaszowi za zaplanowanie super wyjazdu i pełen wrażeń
wróciłem do domu.
Relacja genialna. Czytam wszystkie relacje od początku powstania blogu, ale ten wciągnął na całego. Tak trzymaj niech blog się rozwija, powodzenia ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za motywację do jego dalszego rozwijania :)
OdpowiedzUsuń