piątek, 6 listopada 2020

2017-06-14 Długi weekend na Ukrainie

 To był jak na razie mój najdalszy wyjazd. Namówił mnie na niego Łukasz, miłośnik kolei pochodzący z Wodzisławia Śląskiego. Łukasz wielokrotnie odbywał podróże kolejowe po Ukrainie i w 2017 r. zaproponował mi wspólny wyjazd do naszego wschodniego sąsiada. Miałem oczywiście lekkie zawahania, które mocno podsycała moja rodzina, uznając że chyba mnie pogięło „bo przecież tam jest wojna”. Ostatecznie jednak zwyciężyła we mnie ciekawość zobaczenia Ukrainy i pojechałem. A rodzinie uzasadniłem, że to jest ogromny kraj i od rejonu objętego konfliktem zbrojnym będziemy tak daleko jak z Krakowa do Budapesztu. Ułożony przez Łukasza plan ekspedycji zakładał zaliczenie sieci tramwajowych Krzywego Rogu i Kamieńskiego (dawnego Dnieprodzierżyńska) oraz towosów kursujących w rejonie Krzywego Rogu i Krzemieńczuka. W tym kraju bowiem jest inaczej niż w Polsce, gdzie przewozy pasażerskie są odseparowane od towarowych. U nich wciąż funkcjonuje jedna kolej i w rozkładzie jazdy na niektórych liniach lokalnych uchowały się pociągi mieszane towarowo-osobowe. W wielu przypadkach jednak towosami są one tylko w papierach. Niestabilna sytuacja gospodarcza Ukrainy odbija się na przewozach towarów. Coraz częściej zdarzają się sytuacje, że przez kilka kolejnych dni czy kursów nie ma żadnych nadań czy odbiorów towarów, więc pociągi mają w składzie tylko wagony pasażerskie. Co więcej, na niektórych liniach jest to już stan permanentny, a towar pojawia się wręcz od święta. Oficjalnie są to jednak nadal towosy. Mnie to jednak nie przeszkadzało, że nie trafiliśmy na wagony towarowe. Ważne, że po raz pierwszy miałem okazję pojeździć ukraińskimi pociągami, w tym wagonami typu płackarta, a także tramwajami typu KTM5. Jak pierwszy raz zobaczyłem ten toporny tramwaj na zdjęciu, pojawiła się we mnie ciekawość jak się tym jedzie w realu. To teraz w końcu przyszedł na to czas. Wyjazd zaplanowaliśmy na długi weekend od 14 do 19 czerwca 2017 r.

Dzień 0, środa 14 czerwca, przejazd do Lwowa

Z Łukaszem się spotkałem o godzinie 14 na dworcu głównym w Krakowie. Wyruszyliśmy do Przemyśla na pokładzie pociągu IC „Mehoffer”. W Przeworsku wciąż zmiłowania oczekuje EN57-001, najstarszy przedstawiciel najliczniejszej serii pojazdów trakcyjnych w Polsce a także ostatni w jedynym słusznym malowaniu (i nie mam tu na myśli tego graffiti). 

EN57-001 gnije na stacji w Przeworsku

Po godzinie 17 meldujemy się w Przemyślu. 

EP09-025 z pociągiem IC "Mehoffer" przybyła do Przemyśla

Następnie marszrutką przemieściliśmy się pod samą granicę Ukraińską. Na dostanie się z Przemyśla do Lwowa mieliśmy 5 godzin. Odprawa na szczęście szła sprawnie, więc pod tym względem byliśmy spokojni. Łukasz miał inny problem na głowie, bo zostawił w domu swoje bilety na pociąg z Lwowa do Krzywego Rogu i cały czas załatwiał przez telefon formalności, żeby mógł kopię biletu dostać w kasie we Lwowie. Po sprawnym przejściu przez granicę mieliśmy dużą rezerwę czasową, więc poszliśmy do baru we wsi Szeginie na pierożki a następnie czekaliśmy na marszrutkę do Lwowa. Jazda tym do komfortowych nie należy, raz ze względu na stan ukraińskich dróg, a dwa z uwagi na przepełnienie. Łukasz się śmieje, że pojemność ukraińskich marszrutek wynosi nieskończoność + 1. Może być w niej nieskończenie wiele osób i jeszcze jedna dodatkowa też się zmieści. Podczas jazdy do Lwowa przyuważyliśmy, ze Ukraińcy od momentu zaostrzenia się konfliktu z Rosją zaczęli malować elementy infrastruktury w barwy narodowe. W zapadającym zmierzchu osiągnęliśmy Lwów. Zajechaliśmy pod sam dworzec kolejowy i niezwłocznie udaliśmy się do kasy, żeby Łukasz mógł odebrać swój bilet. Po dłuższej rozmowie bilet otrzymał i mogliśmy się udać do pociągu. Kolejne 17 godzin spędziliśmy w pociągu relacji Iwano Frankiwsk – Mikołajów w wagonie typu płackarta. Jest to taka bezprzedziałowa kuszetka. Jak się idzie korytarzem przez wagon, to po jednej stronie są wnęki, gdzie w każdej są po cztery leżanki poprzecznie do kierunku jazdy. Po drugiej stronie zaś są leżanki zamocowane wzdłuż bocznych ścian wagonu. Pomimo braku możliwości zamknięcia się w przedziale czuliśmy się bezpiecznie. Miejsce na bagaż jest pod dolną leżanką, więc po prostu śpi się na swoim bagażu. W każdym wagonie jest prowodnica, u której można zamówić herbatę. Dobra, idziemy spać bo przed nami intensywny długi weekend.

Dzień 1, czwartek 15 czerwca, Krzywy Róg

Budzimy się przed godzina 10 ówczesnego czasu. Niedługo potem nasz pociąg zatrzymał się na dłuższy postój na stacji imienia Tarasa Szewczenki. Wykorzystaliśmy ten czas na zdjęcia, a także na drobne zakupy na pobliskim bazarze lub od babuszek handlujących na peronie. Na stacji wystawiony jest jako pomnik parowóz Su216-32. 

Lokomotywa CzS4-191 z pociągiem relacji Iwano-Frankiwsk -
Mikołajów podczas dłuższego postoju na stacji im. Tarasa Szewczenki

Parowóz Su216-32 ustawiony jako pomnik

Dalsza podróż do Krzywego Rogu nieco się dłużyła. Na zewnątrz praktycznie same łąki albo lasy, gęstość sieci osadniczej niewielka. Przed godziną 15 zaczęliśmy zauważać, że zbliżamy się do celu. Krajobraz zaczynał się robić coraz bardziej industrialny. Wjeżdżając do Krzywego Rogu przejeżdżamy po okazałym moście nad głęboką doliną rzeki Ingulec. Most był naprawdę imponujący. Ale by się z nim piękne zdjęcia zrobiło. W mieście są dwa duże dworce pasażerskie: Krzywy Róg i Krzywy Róg Główny. My wysiedliśmy na tym drugim.

Krzywy Róg liczy ponad 600 tys. mieszkańców. Słynie głównie z kopalń rudy żelaza oraz kombinatów metalurgicznych. To tu wydobywana jest ruda, która przywożona jest Linią Hutniczą Szerokotorową do Huty „Katowice”. Miasto zajmuje ogromną powierzchnię, jest ponoć najdłuższym miastem w Europie. Odległość między skrajnymi jego punktami w osi północ-południe sięga 60 kilometrów. Przy czym miasto składa się z rozrzuconych osiedli miejskich poprzedzielanych wielkimi obszarami przemysłowymi. Komunikację miejską zapewniają marszrutki, trolejbusy, tramwaje klasyczne oraz szybki tramwaj. Porozumiewanie się z mieszkańcami jak jest się tu pierwszy raz, nie jest zadaniem łatwym. W języku ukraińskim rozmawia się praktycznie tylko na terenach Kresów Wschodnich, które przed II wojną światową należały do Polski. Dalej na wschód gadało się zawsze po rosyjsku. Dopiero niedawno jak zaostrzył się konflikt z Rosją, Ukraińcy zaczęli się od niej odcinać m.in. próbując przechodzić na język ukraiński. Przy czym różnie im to wychodzi, często mówią mieszanką obu języków.

Po wyjściu z pociągu wykonaliśmy parę zdjęć na stacji Krzywy Róg Główny. Uwieczniliśmy pociąg, którym przyjechaliśmy, manewrującą lokomotywę dwuczłonową WŁ8 oraz odstawiony tabor. 

CzS2-544 przyprowadziła pociąg relacji Iwano-Frankiwsk -
Mikołajów do stacji Krzywy Róg Główny

WŁ8-949 na stacji Krzywy Róg Główny

Odstawiony tabor na stacji Krzywy Róg Główny


Jeszcze tego samego dnia Łukasz planował zaliczyć dwa towosy. Za 2 godziny startował jeden ze stacji Krasnyj Szachtar do Piatichatek. Mieliśmy nim jechać do stacji Savro i przesiąść się do drugiego towosa jadącego do stacji Terny. Stamtąd trolejbusem można się dostać z powrotem do centrum Krzywego Rogu. Trasa tych pociągów nie przystawała jednak do sieci osadniczej. Stacja Krasnyj Szachtar leży na granicy miasta i musieliśmy dostać się tam trolejbusem i marszrutką. Według rozkładu te pociągi są służbowe, ale Łukasz mówił że jego znajomemu z Poznania udało się je zaliczyć.

Po jednej stronie dworca znajduje się pętla tramwajowa, po drugiej zaś trolejbusowa. My skierowaliśmy się na tą drugą. Czekaliśmy na ulicy Transportnej pośród parterowej drewnianej zabudowy. Po kilku minutach nadjechał trolejbus marki LAZ jako linia nr 1.

LAZ E183D1 #670 na ulicy Transportnej w Krzywym Rogu

Zaczekaliśmy kilkanaście minut aż podstawi się na przystanek dla wsiadających i ruszyliśmy na miasto. Jechaliśmy początkowo przez osiedle domków jednorodzinnych a potem między blokami z surowej wielkiej płyty. Ocieplone były tylko pojedyncze okna. Trolejbus dowiózł nas na Plac Wyzwolenia z ustawionym na środku w roli pomnika czołgiem T34.

ZIU-682H00 w rejonie Placu Wyzwolenia

Została nam godzina na dotarcie na stację Krasnyj Szachtar, więc na wszelki wypadek wzięliśmy taksówkę. Taksiarz zawiózł nas kawałek poza granice Krzywego Rogu wylotówką w kierunku Kirowogradu, po czym odbił do wioski Vil`ne pod samą stację. Potem przeszliśmy przez tory pod budynek stacyjny. Przy peronie oczekiwał już pociąg do Piatichatek zestawiony z lokomotywy CzS2-782 i jednego wagonu.

CzS2-782 z "towosem" do Piatichatek na stacji Krasnyj Szachtar

Niestety kierowniczka pociągu zablokowała nam wejście do niego, argumentując że to pociąg tylko dla kolejarzy. Łukasz próbował ją przekonać żeby nas wpuściła, ale baba była nieugięta i powtarzała „net, tol'ko dlya zheleznodorozhnikov”. W końcu wyciągnął swoją legitymację Kolei Śląskich i powiedział że jest kolejarzem. A baba „net, tol'ko dlya ukrainskikh zheleznodorozhnikov”. Próbował nawet na chama wskoczyć do wagonu w momencie jak podała sygnał odjazdu, ale baba go wypchnęła. Łukasz jednak nie dał za wygraną i ustalił, że jutro podejmiemy drugą próbę. Kolega z Poznania widocznie tak mu pojechał po ambicjach zaliczając ten pociąg, że uznał że nie odpuści. Póki co wróciliśmy na główną drogę w kierunku Kirowogradu i złapaliśmy marszrutkę do Krzywego Rogu. Wysiedliśmy na przystanku Miska Likarnia. Przebiega tu linia tramwajowa, która wychodzi z ulicy Svyatoheorhiyivs`ka i skręca w ulicę Geroiv ATO. Poszliśmy tą drugą ulicą jeden przystanek i osiągnęliśmy pętle. Nosi ona tę samą nazwę jak ulica i pobliski park, czyli Geroiv ATO. Rozkłady jazdy nie są tu zbyt czytelne dla gości z zachodu. Na przystankach wypisane są tylko pierwszy i ostatni kurs oraz częstotliwość kursowania. Pół biedy jak linia kursuje powiedzmy co 7 czy 10 minut. Ale już rozkład w stylu „kursuje od 6:57 do 17:46 co 76 minut” może wzbudzać tylko śmiech i politowanie. Są też linie, co jadą tylko kilka razy na dobę, jak są zmiany w zakładach przemysłowych. I te linie dostąpiły zaszczytu wyszczególnienia wszystkich kursów w rozkładzie. Ustaliliśmy że wsiadamy w pierwszy tramwaj jaki przyjedzie. Po dłuższej chwili nadjechał wagon typu JuMZ K1 #483. 

JuMZ K1 #483 na pętli Geroiv ATO

Kupiliśmy bilety u konduktorki i wsiadamy. Wagon zjeżdża już do zajezdni. Konduktorka oznajmia to na każdym przystanku komunikatem „do tramparka”. Ulicą Svyatoheorhiyivs`ka dotarliśmy stacji Kilceva, gdzie jest początkowy przystanek szybkiego tramwaju. Następnie wspięliśmy się do góry ulicą Vitchyzny, skręciliśmy w prawo w Kryvorizhstal i osiągnęliśmy drugi z największych krzyworoskich dworców kolejowych. Wysiedliśmy tu na zdjęcia oraz Łukasz dodatkowo rozeznawał miejsce na nasze noclegi. Tu napatoczyły się wagony Tatra T3R.P. 

Tatra T3R.P #001 na ulicy Kryvorizhstal

Tatra T3R.P #026 na ulicy Kryvorizhstal

Po chwili Łukaszowi udało się znaleźć dla nas kwaterę przy ulicy Svyato-Mikolayivs`ka, kilka przystanków tramwajem stąd. Wsiedliśmy więc w dwójkę zestawioną z wagonu KTM8. Minęliśmy zajezdnię, a następnie jechaliśmy ciekawą plenerowo ulicą Shyrokivską. Najpierw biegła przez działki, a potem malowniczo obniżała się w dolinę rzeki Ingulec. W końcu dotarliśmy na naszą kwaterę, zostawiliśmy bagaże i udaliśmy się na obiadokolację.

KTM8 #470 na ulicy Svyato-Mikolayivs`ka


Zajrzeliśmy na dość reprezentacyjną ulicę Karola Marksa. Barów i restauracji było na niej sporo, więc nie musieliśmy długo szukać. Dodatkowo ceny na Ukrainie są znacznie niższe niż w Polsce, więc mogliśmy wybrać droższe dania. Na wieczór postanowiliśmy jeszcze zaliczyć do końca trasę dwójki, do pętli Bukovynska. Koło naszej bazy jeździ aż 6 linii tramwajowych (1, 2, 3, 4, 6 i 22). Jednak tylko dwójka (i jej wydłużony wariant 22) jest linią całodzienną o dobrej częstotliwości. 1 i 3 kursują tylko w godzinach szczytu, 4 ma po dwa kursy rano i wieczorem, a 6 jest całodzienna ale obsługuje ją tylko jeden wagon, więc jeździ raz na 1,5 godziny. Tym razem trafił nam się w końcu tramwaj KTM5. Wreszcie miałem okazję przejechać się najbardziej topornym tramwajem na świecie. Jest to też najliczniej wyprodukowany tramwaj, nieznacznie wyprzedza w tej kategorii model Tatra T3. Pojazdy te produkowano w Ust` Katawiu w ZSRR. Mimo swojego topornego i archaicznego wyglądu, nie są ona takie stare. Produkowano je w latach 80-tych XX wieku. Zawsze mnie też ciekawiło czy te ich masywne drzwi są otwierane ręcznie czy mechanicznie. Okazało się, że napęd mają mechaniczny, a energia potrzebna do ich przesuwania jest przenoszona za pomocą łańcucha rowerowego :D Minęliśmy pośrednią pętlę Ukraińska, gdzie kończy szóstka i trzy przystanki dalej osiągnęliśmy rozwidlenie przy główniejszej ulicy Okruzhna. W prawo jedzie tylko jedynka, wszystkie pozostałe w lewo. Minęliśmy kolejną pętlę pośrednią (Niutona), jechaliśmy parę przystanków wzdłuż ulicy Okruzhna, po czym odbiliśmy w prawo w ulicę Bukovynska biegnącą między domkami jednorodzinnymi. Chwilę później osiągnęliśmy pętlę. W zapadającym zmierzchu wykonaliśmy zdjęcia, po czym tym samym wagonem wróciliśmy do kwatery na nocleg.

KTM5 #429 na pętli Bukovynska


Dzień 2, piątek 16 czerwca, Krzywy Róg i okolice

Pierwotny plan na ten dzień zakładał jeżdżenie tramwajami, a wieczorem zaliczenie lokalnej linii do Ingulca. Z racji tego, że Łukasz koniecznie chciał po południu podjąć drugą próbę zaliczenia towosów, do Ingulca pojechaliśmy poranną parą. Wstaliśmy więc o 5 rano (a według czasu polskiego o 4..) i pojechaliśmy tramwajem na stację Krzywy Róg. Wstąpiliśmy do baru na śniadanie i poczekaliśmy na pociąg, który jechał przelotowo z Krzywego Rogu Głównego.

Dwie lokomotywy WŁ8 na stacji Krzywy Róg

Skład pociągu był komiczny. Była to ciężka dwuczłonowa lokomotywa CzS7-117 ciągnąca 1 wagon pasażerski. Lokomotywa dłuższa od składu :D 8 osi napędnych kontra 4 osie toczne. Oferta na linii do Ingulca zakładała typowo dla tych rejonów 3 pary pociągów. To tak jakby u nas powiedzmy na linii Wrocław – Jelcz-Laskowice kursowały 3 pary obsługiwane składem ET42 + 1 wagon. Ale na wschodzie ludzie dostosowują plan dnia do rozkładu jazdy pociągów. U nas by to nie przeszło. Wyjechaliśmy z Krzywego Rogu znowu po tym wysokim moście nad rzeką Ingulec. I znów się rozmarzyłem jakie by było piękne zdjęcie pociągu na nim. Wagon jadący w składzie naszego pociągu, to zdeklasowana płackarta. Po niespełna godzinnej jeździe przez pola i z dala od większych osad dotarliśmy do stacji Ingulec. Wykonaliśmy zdjęcia jak lokomotywa manewrowała, po czym tym samym składem wróciliśmy do Krzywego Rogu.

CzS7-117 z pociągiem z Krzywego Rogu Głównego przybył do Ingulca

Manewry w Ingulcu

Skład gotów do drogi powrotnej do Krzywego Rogu Głównego

Pociąg z Ingulca przybył na stację Krzywy Róg

Przez kolejne kilka godzin zajęliśmy się zaliczaniem sieci tramwajowej miasta. Na początek na tapetę wzięliśmy trasę biegnącą od zajezdni w kierunku południowym. Prowadzi ona na Pivdennyi Prospekt, gdzie rozgałęzia się na dwie odnogi. Prosto do końcówki Pivdennyj HZK i w lewo do pętli Nowokryworiźkyj HZK. Obie z nich mieszczą się przy zakładach przemysłowych. Pierwszą trasą kursują linie 5 i 25, drugą 7 i 27. Oczywiście były jeszcze oprócz nich linie-potworki kursujące kilka razy na dobę, ale wiedzieliśmy że w tych godzinach nie mamy co na nie liczyć. Wykonaliśmy kilka zdjęć KTM-ów przy zajezdni. Trafił się też stuningowany Ikarus. 

KTM5 #434, ulica Kakhovska

Ikarus 256, ulica Kakhovska

KTM5 #427 przy zajezdni

KTM5 #424, ulica Kakhovska

KTM5 #417 przy zajezdni

W końcu podjechała siódemka, więc się nią zabraliśmy do końca trasy. Trafił się wagon KTM8 czyli następca modelu KTM5. Przez około 3 kilometry jechaliśmy środkiem dwujezdniowej arterii przez same nieużytki lub tereny przemysłowe aż pojawiło się na naszej trasie kolejne osiedle. Znaleźliśmy się na Pivdennyi Prospekcie i zaraz skręciliśmy w lewo w ulicę Zbahachuvalną. Parę przystanków później byliśmy na pętli Nowokryworiźkyj HZK. 

KTM8 #470 na pętli Nowokryworiźkyj HZK

Wykonaliśmy zdjęcia po czym tym samym wagonem wróciliśmy na Pivdennyi Prospekt, w celu zaliczenia trasy do Pivdennyj HZK. 

Pivdennyi Prospekt, KTM5 #419 za chwilę skręci w lewo
w kierunku pętli 
Nowokryworiźkyj HZK

Pivdennyi Prospekt, KTM8 #476

Tym razem trochę się naczekaliśmy na tramwaj. Już na horyzoncie widzieliśmy mordkę KTM-a, po czym okazało się, że to wagon techniczny. 

Techniczny KTM5 #H16 pokonuje Pivdennyj Prospekt w kierunku
pętli Pivdennyj HZK

Ten sam wóz wraca już w kierunku centrum

W końcu po 20 minutach zjawiła się linowa piątka.

Pivdennyj Prospekt, KTM5 #434

Ujechaliśmy dwa przystanki i znaleźliśmy się na pętli Pivdennyj HZK. 

Pętla Pivdennyj HZK

Tu także od razu po wykonaniu zdjęć wsiedliśmy do tego samego wagonu i ruszyliśmy w drogę powrotną. Tym razem pojechaliśmy pod zajezdnię. Obok znajduje się bar „Depo”, więc postanowiliśmy skorzystać z niego. Bardzo dobre mieli jedzenie. Po przerwie na lunch kontynuowaliśmy zaliczanie sieci tramwajowej. Naszym kolejnym celem była pętla Surikovyy Zavod. Docierają tam cztery linie, z czego poza szczytem jedna, dziewiątka. Aby dostać się na jej trasę musieliśmy podjechać kawałek dwójką. Czekając na nią zauważyliśmy, że KTM8 #470, którym zaliczaliśmy chwilę wcześniej odcinek do pętli Nowokryworiźkyj HZK, zaliczył zgona i został zholowany do zajezdni przez technicznego KTM5.

Techniczny KTM5 #P-2 holuje KTM8 #470. Ulica Tbiliska

KTM5 #453 przy zajezdni

Dwójką przejechaliśmy koło dworca Krzywy Róg i wysiedliśmy na skrzyżowaniu ulic Kryvorizhstal i Vitchyzny. Tu czekając na dziewiątkę wykonaliśmy trochę zdjęć KTM-ów. 

KTM5 #445 na ulicy Vitchyzny

KTM5 #450 skręca z ulicy Kryvorizhstal w Vitchyzny


Mijanka dwóch KTM5 na ulicy Vitchyzny

W końcu nadjechał interesujący nas tramwaj.

KTM5 #452 na ulicy Vitchyzny


Trasa do Surikovyy Zavodu jest bardzo klimatyczna. Praktycznie cały ten odcinek przebiega przez tereny przemysłowe, wzdłuż ulicy gdzie co chwilę śmigają ciężarówki wzniecające tumany piachu. Aż zaczynam żałować, że nie przyjechaliśmy tu na dłużej, bo tę trasę pasowałoby przejść z buta. Dojechaliśmy na pętlę, wykonaliśmy zdjęcia i znów tym samym wagonem wróciliśmy. 

Pętla Surikovyy Zavod

Tym razem podjechaliśmy na stację Kilcewa. Naszym kolejnym celem był bowiem rozpoczynający tu bieg krzyworoski szybki tramwaj. Jak już wspominałem, Krzywy Róg jest miastem bardzo rozległym. Stąd żeby umożliwić sprawne przedostanie się z północy miasta na południe, w połowie lat 70-tych XX wieku rozpoczęto budowę metra. Drążono tunel i budowano stacje z długim peronem wyspowym. Jednak początkowo prowizorycznie ruch prowadzony był taborem tramwajowym. Z tego względu ruch odbywał się lewostronnie, aby tramwaje mogły obsłużyć perony. Z czasem jednak z braku funduszy zaniechano budowy dalszej trasy w formie metra i zmieniono koncepcję na szybki tramwaj całkowicie wydzielony od ruchu ulicznego ze stacjami wyposażonymi w perony po zewnętrznej stronie. Stąd w pewnym momencie ruch się zmienia na prawostronny, a trasa wychodzi na powierzchnię. Budowa została ukończona w 2001 r., a dopiero 11 lat później połączono ją z siecią tramwaju klasycznego. Na trasie szybkiego tramwaju kursuje linia 2M pokonująca ją w całości do pętli Zariczna oraz linia 1M będąca jej skróconym wariantem do pętli pośredniej Majdan Praci. Ruch obsługują w większości składy Tatr T3, choć zdarzają się też składy KTM11 oraz solowe Tatry. Zajęliśmy miejsca w składzie Tatr i ruszyliśmy na zaliczanie trasy szybkiego tramwaju. 

Skład Tatr T3R.P. #024+025 na stacji początkowej szybkiego
tramwaju, Kilcewa

Na początku przejechaliśmy po moście nad jeziorem po czym zanurzyliśmy się w tunelu. Jedziemy lewym torem, a stacje są niczym w metrze, podziemne z długim peronem wyspowym. W pewnym momencie niespodziewanie wyjechawszy z tunelu zauważyliśmy że jedziemy prawym torem, a stacje są z peronami po zewnętrznej stronie. Co ciekawe na każdej stacji jest dyżurna ruchu, której zadaniem jest podawanie sygnałów odjazdu oraz …przepędzanie wszystkich, którzy po wyjściu z tramwaju nie idą od razu do wyjścia, zwłaszcza tych co robią zdjęcia. Widocznie krzyworoski szybki tramwaj jest obiektem mocno strategicznym. Poza stacjami jedynym miejscem, gdzie da się zrobić mu zdjęcie jest most nad jeziorem przy stacji Kilcewa. Na pozostałych odcinkach trasa albo biegnie w tunelu, albo jest odgrodzona betonowym płotem. Wysiedliśmy na ostatnim przystanku przed pętlą Zariczna, po czym szybko zrobiliśmy zdjęcie na partyzanta. 

Stacja Zariczna

Po drobnych zakupach wróciliśmy na stację i tym samym składem Tatr przejechaliśmy całą trasę szybkiego tramwaju w drugą stronę. Była godzina 14:30 gdy ponownie znaleźliśmy się na pętli Kilcewa. Mieliśmy dużą rezerwę czasową, więc mogliśmy poświęcić trochę czasu na zdjęcia. Ulokowaliśmy się nad jeziorem z widokiem zarówno na trasę szybkiego tramwaju, jak i na ulicę Svyatoheorhiyivs`ka, którą biegnie trasa klasycznego tramwaju.

KTM5 #424 na ulicy Svyatoheorhiyivs`ka

Z lewej skład Tatr T3 #024+025 rusza w kolejny kurs ze stacji
Kilcewa. Z prawej zmodernizowany KTM8 #463

Skład Tatr T3 #024+025 pokonuje most nad jeziorem na początkowym
odcinku trasy szybkiego tramwaju

Skład Tatr T3 #040+041 dociera do stacji Kilcewa

Skład Tatr T3 #057+058

Solowa Tatra T3 #042

Skład Tatr T3 #040+041

KTM5 #446 na ulicy Svyatoheorhiyivs`ka

Gdy już zadowoliliśmy się ujęciami szybkiego tramwaju, poszliśmy pieszo ulicą Svyatoheorhiyivs`ka w kierunku przystanku Miska Likarnia. Zajrzeliśmy też kawałek w boczną ulicę Sobornosti, którą biegnie trasa do dworca Krzywy Róg Główny. 

KTM5 #477 i #420 na ulicy Sobornosti

KTM5 #477 na ulicy Svyatoheorhiyivs`ka

Dobra, trzeba było pomału się szykować do drugiego podejścia na towosa. Na przystanku Miska Likarnia złapaliśmy trolejbus, którym podjechaliśmy na Plac Wyzwolenia. 

Trolejbus JuMZ-T2 #642 na Placu Wyzwolenia

Tam zaś zaczekaliśmy na marszrutkę jadącą na wylotówkę w kierunku Kirowogradu. Wysiedliśmy z niej przy skrzyżowaniu z drogą prowadzącą do stacji Krasnyj Szachtar. Obok stał witacz informujący o wjeździe do Krzywego Rogu, Łukasz koniecznie chciał mieć z nim zdjęcie. Mając wciąż dużą rezerwę czasową ruszyliśmy niespiesznie na stację licząc, że tym razem nam się poszczęści. Gdy dotarliśmy, skład właśnie się podstawiał. Był identyczny jak ten, którym rano jechaliśmy do Ingulca, czyli dwuczłonowy elektrowóz z jednym wagonem. Korzystając z tego, że na peronie nikogo nie było, wbiliśmy się do wagonu, zamelinowaliśmy się na górnych leżankach na końcu wagonu i umówiliśmy się, ze dopóki skład nie ruszy nie dajemy żadnych znaków życia, a już na pewno nie gadamy po polsku. I tak leżeliśmy jak trusie aż w końcu skład ruszył. Jest! Udało się! Zdobyliśmy najpilniej strzeżony pociąg w węźle krzyworoskim :D Mogliśmy już z czystym sumieniem zejść z leżanek. Po ponadgodzinnej jeździe dotarliśmy na stację Savro, gdzie czekała nas przesiadka na drugiego towosa. 

CzS7-303 z pociągiem służbowym z Krasnyj Szachtaru do
Piatichatek rusza ze stacji Savro

W międzyczasie przez stację przejechały dwa składy towarowe prowadzone lokomotywami WŁ8.

WŁ8-906 z pociągiem towarowym na stacji Savro

Kolejny skład towarowy mija stację Savro. Tym razem na czele
WŁ8-964

Nasz towos z Piatichatek do Terny był prowadzony również przez lokomotywę WŁ8, a w składzie był 1 wagon. Oficjalnie to też jest pociąg służbowy, więc miałem lekkie obawy czy nas wpuszczą. Jakbyśmy tu zostali na lodzie byłoby nieciekawie. Na szczęście tu nie było żadnego problemu z wejściem. Zresztą wśród podróżnych na pewno nie byli sami kolejarze, bo były też rodziny z dziećmi. Po półgodzinnej podróży dotarliśmy na stację Terny leżącą na terenie jednego z krzyworoskich kombinatów metalurgicznych. Kładka nad torami doprowadziła nas do pętli trolejbusu, którym mieliśmy dostać się do centrum miasta. Dostanie się do centrum nie było jednak taką łatwą sprawą. Byliśmy bowiem dokładnie na przeciwnym krańcu miasta niż nasza kwatera. A mając na uwadze rozległość Krzywego Rogu do naszego miejsca noclegu było stąd około 50 kilometrów. Na dodatek czekanie na trolejbus nam się przedłużało. Oczekiwało z nami na przystanku trochę osób, jednak jak się później okazało zabrały ich autobusy pracownicze. My zaś zostaliśmy sami na tym końcu świata, a było już po godzinie 20 i zaczęło się ściemniać. W końcu upragniony trolejbus się pojawił, więc mogliśmy się wreszcie stąd wydostać. Podróż trwała długo, bo zarówno stan drogi jaki i sieci trakcyjnej były katastrofalne. O ile na prostych odcinkach trolejbus rozpędzał się do w miarę przyzwoitej prędkości, o tyle na zakrętach musiał zwalniać do tempa piechura. Już po ciemku osiągnęliśmy północne osiedla Krzywego Rogu, gdzie nasz trolejbus skończył bieg. Do naszej kwatery dalej mieliśmy jednak bardzo daleko, wiec zaczęliśmy łapać marszrutkę. Po kilkunastu minutach przyjechała załadowana do granic możliwości. Łukasz wtedy skomentował, że to jest właśnie ten moment, kiedy frekwencja w marszrutce wynosi nieskończoność + 1. Początkowo jechaliśmy przyciśnięci do drzwi, jednak z czasem zrobiło się nieco luźniej. Jechała ta marszrutka i jechała, a do naszej kwatery wciąż bardzo daleko. Było już po godzinie 22, kiedy dotarliśmy do stacji Zariczna, gdzie dociera szybki tramwaj. Szczęśliwie o tej porze jeszcze on kursował i udało nam się na niego załapać. Pierwotnie myślałem że dojedziemy do końca trasy i spróbujemy jeszcze złapać tramwaj 2. Łukasz jednak postanowił wysiąść kilka stacji wcześniej, tak żeby z Prospektu Haharina złapać trolejbus lub marszrutkę na Plac Wyzwolenia. Stamtąd piechotą będzie już blisko do naszego noclegu. Mimo tego, że dochodziła godzina 23 udało się jeszcze złapać trolejbus i tuż przed północą z ulgą przywitaliśmy naszą kwaterę.

Dzień 3, sobota 17 czerwca, Krzywy Róg i Kamieńskie

Pora już pomału opuszczać to sympatyczne miasto. Przed godziną 12 mieliśmy wyruszyć pociągiem osobowym do Kamieńskiego. Zostały nam jeszcze do zaliczenia dwie trasy tramwajowe. Rano chcieliśmy pojechać jedynką do pętli Pyvzavod, a na koniec zostawiliśmy sobie trasę do dworca Krzywy Róg Główny. Wstaliśmy o godzinie 7 i zameldowaliśmy się na przystanku na ulicy Svyato-Mikolayivs`ka. 

Ulica Svyato-Mikolayivs`ka. KTM5 #407 i marszrutka

Ulica Svyato-Mikolayivs`ka. KTM5 #447

Po chwili podjechała jedynka w postaci wagonu KTM5. Podjechaliśmy do rozwidlenia przy ulicy Okruzhna, gdzie skręciliśmy w prawo i po dwóch przystankach byliśmy na pętli Pyvzavod. Parę zdjęć, po czym tym samym wagonem jedziemy w stronę centrum. 

KTM5 #436 na pętli Pyvzavod

Po drodze co ciekawe zajechaliśmy na pętlę pośrednią Ukraińska, żeby motorowa pobrała jakieś papiery z dyspozytorni. Wykorzystaliśmy ten moment na szybkie zdjęcie wzbudzając lekkie zdziwko wśród pasażerów. 

KTM5 #436 na pętli Ukraińska

Wysiedliśmy przy zajezdni, żeby udać się na śniadanie do sprawdzonego już baru Depo. Czas wciąż mieliśmy niezły, więc mogliśmy wykonać jeszcze kilka zdjęć tramwajów na ulicy Shyrokivska. Porobiliśmy zdjęcia na odcinku biegnącym przez ogródki działkowe (przy okazji skosztowaliśmy trochę owoców z drzew) oraz na podjeździe z widokiem na osiedla miasta. 

KTM8 #476 przy zajezdni

KTM5 #435, ulica Shyrokivska

 ulica Shyrokivska, KTM8 #470


KTM5 #434, ulica Shyrokivska

Gdy została nam godzina do odjazdu pociągu, uznaliśmy że trzeba się zbierać. Wsiedliśmy w KTM-a na dwójce i ruszyliśmy, przy okazji zaliczając ostatni brakujący odcinek sieci, od ulicy Svyatoheorhiyivs`ka do dworca Krzywy Róg Główny. Dwójka jednak nie dojeżdża do samego dworca, lecz kończy bieg na pętli pośredniej Płoszcza Domnobudiwnykiw. Musieliśmy więc poczekać na jedną z pięciu linii jadących do końca (9, 14, 22, 25 lub 27). Czekanie trochę się przeciągnęło, przez co na dworzec dojechaliśmy w ostatniej chwili. Do Kamieńskiego udaliśmy się pociągiem osobowym zestawionym z zespołu trakcyjnego EPŁ2T-025. 

Zespół trakcyjny EPŁ2T-025 na stacji Krzywy Róg Główny

Warunki do jazdy tym raczej spartańskie. Ławki ma drewniane, a kibel to zwykła dziura w podłodze. Dlatego po 3,5 godziny jazdy tym ustrojstwem jakoś nie było nam żal, że już czas wysiadać.

EPŁ2T-025 odjeżdża ze stacji Kamieńskie

Kamieńskie liczy 240 tys. mieszkańców. Podobnie jak Krzywy Róg również jest silnie uprzemysłowione. Działa przemysł metalurgiczny, chemiczny i budowlany oraz elektrownia wodna. Miasto ma też sieć tramwajową, którą obsługują 4 linie. W 1936 roku (czyli raptem 10 lat po otrzymaniu praw miejskich) władze ZSRR zmieniły nazwę miasta na Dnieprodzierżyńsk. W roku 2016 w ramach odcinania się od rosyjskich tradycji władze Ukrainy przywróciły dawną nazwę Kamieńskie. Równocześnie zmieniona została nazwa nieodległego Dniepropietrowska na Dniepr. Nie wiem czy władze miały wtedy świadomość o istniejącym tam klubie sportowym Dniepr Dniepropietrowsk, który przez to zmienił nazwę na Dniepr Dniepr ;D. Mnie z kolei Dnieprodzierżyńsk kojarzył się z pięknym plenerem na Prospekcie Swobody, szerokiej prostej arterii z torowiskiem tramwajowym, wznoszącej się stromo do góry z widokiem na miasto i kombinat metalurgiczny. Z jednej strony widok piękny, ale z drugiej poprowadzenie tras tramwajowych po takich stromych pochyleniach było przyczyną najtragiczniejszej katastrofy tramwajowej w historii Ukrainy, która wydarzyła się w 1996 r. Na zlikwidowanej już trasie w ówczesnej ulicy Czapajewa w jadącym w dół przepełnionym składzie wagonów KTM5 nie zadziałały hamulce i po 2 kilometrach jazdy w dół skład uderzył w niski betonowy murek. W wyniku katastrofy zginęły 34 osoby.

Po tym jak wysiedliśmy z pociągu w Kamieńskiem, Łukasz poszedł sprawdzić czy na dworcu są kwatery. Często bowiem jak jeździł po Ukrainie nocował w kwaterach na dworcach kolejowych. Niestety powiedzieli mu, że kwatery są ale w Dnieprze. Za to po wyjściu z dworca ujrzeliśmy dużą reklamę jednego z miejscowych hoteli. Łukasz więc zadzwonił pod jego numer i udało mu się zarezerwować nocleg. Tak więc sprawę mieliśmy załatwiona. Nieopodal dworca przebiega linia tramwajowa. Po dotarciu do niej od razu ujrzeliśmy tę piękną panoramę Prospektu Swobody. Widok naprawdę zapierał dech w piersiach. Widać było jak na dłoni centrum miasta i odległy o 3 kilometry kombinat metalurgiczny. Wrażenie robiło również pochylenie tego podjazdu. Motorowi muszą naprawdę spory rozpęd brać, żeby wyjechać pod taką górę. Od razu uznaliśmy, że bez zdjęcia tramwaju na tej miejscówce, nie ruszamy się stąd. Mieliśmy jednak pecha. Kursuje tędy tylko jedna linia, dwójka i akurat musiała być jakaś awaria na tej trasie. Wszystkie tramwaje bowiem jechały w przeciwną stronę, a jako pierwszy jechał techniczny KTM5 holujący wagon KTM8.

Techniczny KTM5 #SP-3 holuje KTM8 #121. Prospekt Yuvileinyi

Za nim jechały jeszcze trzy liniowe tramwaje i wszystkie nie w tę stronę co trzeba. Najpierw pojechał KTM8, potem Tatra T3SUCS i na końcu Tatra T6B5.

Prospekt Yuvileinyi, KTM8 #126

Tatra T3SUCS #664

Tatra T6B5 #2004

Musieliśmy poczekać aż dotrą one do pętli pod kombinatem i jak wracały to zrobiliśmy upragnione zdjęcie. Na dodatek w międzyczasie przyczepił się do mnie żulik sępiący o pieniądze na wódkę. Mówiłem mu po polsku, że nie rozumiem o co mu chodzi, ale nie chciał za bardzo odpuścić. 

Nieśmiertelny motyw z Kamieńskiego. KTM8 #126 na Prospekcie
Swobody

Po wykonaniu zdjęcia wozu KTM8 na Prospekcie Swobody poszliśmy na przystanek, skąd Tatrą T3SUCS pojechaliśmy zaliczać trasę dwójki. Część Tatr T3 jeżdżąca w Kamieńskiem pochodzi z drugiej albo nawet z trzeciej ręki. Ta którą teraz jechaliśmy została sprowadzona z czeskiej Ostravy. Trasa dwójki jest bardzo klimatyczna. Przejechaliśmy wiaduktem nad torami kolejowymi i główną ulicą tranzytową miasta (Dorozhnya), po czym minęliśmy zajezdnię. Następnie jechaliśmy kawałek wzdłuż tej głównej ulicy, po czym odbiliśmy w osiedle niskich bloków. Podobał mi się ten odcinek, coś jakby poprowadzić tramwaj między blokami starej części krakowskiej Nowej Huty. Minęliśmy pośrednią pętlę Kyivska, po czym wjechaliśmy w osiedle domków jednorodzinnych. Końcówka trasy była w formie kryterium ulicznego, gdzie tramwaj wąskimi uliczkami krążył pośród parterowej zabudowy. Bardzo ciekawa trasa, aż żałowaliśmy że nie było czasu, żeby zostać tu dłużej. Na dodatek tramwaj miał opóźnienie, więc zdążyliśmy tylko na chwilę wybiec zrobić takie sobie ujęcie na końcowo-początkowym przystanku Dunajska. 

Tatra T3SUCS #664 na końcówce Dunajska

Gdy jechaliśmy w drodze powrotnej i rozmawialiśmy, zagadała do nas jedna kobieta. Zapytała czy jesteśmy z Polski. Odparliśmy, że tak. Na co powiedziała, że ma córkę pracującą w tym kraju. Zapytaliśmy się w jakim mieście, to odpowiedziała że w Krakowie. Odpowiedziałem, że to tam gdzie ja mieszkam. Może pracuje w sklepie Żabka i kiedyś mnie obsługiwała ;) w końcu świat jest mały. Zjazd na Prospekcie Swobody pokonywaliśmy z minimalną prędkością. Wysiedliśmy przy skrzyżowaniu z Prospektem Anoszkina i udaliśmy się do położonego nieopodal hotelu, gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg. 

Prospekt Swobody

Hotel mieścił się w 10-piętrowym bloku. Lata świetności miał już dawno za sobą, ale pokój jak na standardy ukraińskie był w porządku. Najważniejsze, że nie było karaluchów ani grzyba na ścianach. Zostawiliśmy bagaże i ruszyliśmy na dalsze zaliczanie sieci tramwajowej. Prospektem Anoszkina kursuje trójka do pętli Karnauchiwka. Gdy czekaliśmy na tramwaj, w stronę centrum nadjechał KTM5, jedyny liniowy przedstawiciel tego typu, jakiego spotkaliśmy w tym mieście.

KTM5 #1036 na Prospekcie Anoszkina

Do pętli Karnauchiwka zawiozła nas Tatra T3SUCS, która w Kamieńskiem dostała swoje trzecie życie. Początkowo jeździła w Pradze a później w Charkowie. 

Tatra T3SUCS #677 na Prospekcie Anoszkina

Trasa trójki biegnie początkowo wzdłuż Prospektu Anoszkina. Po drodze minęliśmy skrzyżowanie z dawną trasą w ulicy Czapajewa, czyli miejsce katastrofy z 1996 r. Mniej więcej w połowie trasy skończyły się osiedla i zaczęły klimaty industrialne. I tak przez ponad 4 kilometry jechaliśmy przez dżunglę albo zakłady przemysłowe. Pętla również była w miejscu dalekim od cywilizacji. Tramwaj jednak nie przyjechał pusty. Aż się dziwiliśmy dokąd ci ludzie jadą. Okazało się, że z pętli wszyscy udali się ścieżką, która przecina pobliską linię kolejową i prowadzi do osiedla domków jednorodzinnych. 

Tatra T3SUCS #677 na pętli Karnauchiwka

W drodze powrotnej nie jechaliśmy do samego centrum, lecz wysiedliśmy w miejscu, gdzie zaczynają się osiedla. Postanowiliśmy stąd przejść na skróty 2 kilometry ulicą Koleusivską do pętli czwórki. 

Na Prospekcie Anoszkina

Po niespełna półgodzinnym spacerze dotarliśmy do ostatniego przystanku przed pętlą. Akurat trafiła się Tatra T3 #672 (ex Charków exex Praga), której wykonaliśmy zdjęcie przy wiacie przystankowej pomalowanej w barwy narodowe.

Tatra T3 #672 na przystanku Koleusivską

Na pobliskiej szutrowej drodze złapaliśmy też wzniecającego chmurę pyłu Ikarusa jadącego jako przewóz pracowniczy. 

Ikarus 260 jako przewóz pracowniczy

Ostatni przystanek do pętli czwórki przebiega w dużej mierze przez szuwary, a pętla nosi tajemniczą nazwę DKKhZ, zapewne od nazwy pobliskiego Dniprowskiego zakładu chemicznego. 

KTM8 #127 dojeżdża do pętli DKKhZ

Przygnębiające wrażenie sprawiała zaśmiecona wiata przystankowa oraz grzebiące w śmieciach zapchlone i zapuszczone szczeniaki. W drogę powrotną do centrum udaliśmy się wozem KTM8 #127. Motorowa miała w kabinie firankę w polskich barwach, czyżby jakaś sympatyczka naszego kraju ;) 

Na pętli DKKhZ

Trasa czwórki również bardzo klimatyczna. Odcinek z pętli DKKhZ do centrum przebiega praktycznie wyłącznie przez tereny przemysłowe i niezależnie od przebiegu ulic. Czasem biegła wzdłuż dróg technologicznych zakładów przemysłowych. Oj będę miał niedosyt tej sieci tramwajowej. Ciekawe czy będzie mi tu dane jeszcze kiedyś przyjechać. Większość linii tramwajowych w Kamieńskiem ma przystanek początkowy na początku Prospektu Swobody przy kombinacie metalurgicznym. Czwórka jest jedynym wyjątkiem, który przez centrum przejeżdża tranzytowo. Wyjechaliśmy na Prospekt Swobody przystanek za pętlą przy kombinacie, a kolejny przystanek dalej odbiliśmy na zachód w aleję Tarasa Szewczenki. Zachodnia część trasy czwórki jest znacznie mniej industrialna, bardziej biegnie przez osiedla mieszkaniowe, głównie domków jednorodzinnych. Do pętli Odeska dotarliśmy już w zapadającym zmierzchu. Po wykonaniu zdjęć tym samym wozem wróciliśmy do centrum. 

Pętla Odeska

Nie zdążyliśmy zaliczyć jednej linii tramwajowej, jedynki do ulicy Pokrowskiej. Ale jej trasa akurat jest najkrótsza, więc wiele nie straciliśmy. Nie zmienia to jednak faktu, że pozostał we mnie niedosyt tej sieci. Poszliśmy jeszcze na obiadokolację, po czym zajrzeliśmy jeszcze na pętlę pod kombinatem. Zwróciły naszą uwagę marszrutki oklejone reklamami pracy w Polsce. Dobra, już późno, czas wracać na nocleg.

Dzień 4, niedziela 18 czerwca, Krzemieńczuk i okolice

Na ten dzień Łukasz zaplanował zaliczanie towosa w okolicy Krzemieńczuka oraz czas na trolejbusy w tym mieście. Niestety z Kamieńskiego do Krzemieńczuka nie ma bezpośredniego połączenia kolejowego, więc musieliśmy skorzystać z marszrutki. Żeby na spokojnie zdążyć ustaliliśmy że wyjedziemy koło 9 rano. Wstaliśmy więc na luzie około 8 i w drodze na przystanek wykonaliśmy jeszcze dwa pożegnalne zdjęcia tramwajów na Prospekcie Anoszkina. 

Prospekt Anoszkina, Tatra T3SUCS #677

Prospekt Anoszkina, KTM5 #1036

Tuż za stacją kolejową przebiega główna droga z Dniepru do Krzemieńczuka. Poczekaliśmy na przystanku i dość szybko trafiła się marszrutka. Stan ukraińskich dróg pozostawia wiele do życzenia, wytrzepało nas strasznie. Ci Ukraińcy to jedna są w stanie wszystko wytrzymać. Po 2,5 godziny jazdy z ulgą przywitaliśmy Krzemieńczuk. Do miasta wjechaliśmy długim drogowo-kolejowym mostem na Dnieprze. Wysiedliśmy na dworcu autobusowym, gdzie czekała nas przesiadka na kolejną marszrutkę. Trasa towosa, którym mieliśmy jechać biegnie trochę znikąd donikąd. Rozpoczyna on bieg na stacji Razjezd 27 km, około 20 kilometrów stąd. Jak się później okazało, tym razem pojechaliśmy nie jakimś rozklekotanym busem, ale autobusem Ikarus 256 :D 

Autowokzal w Krzemieńczuku. Tym Ikarusem podjechaliśmy
do wsi Nedoharky

Usiedliśmy z samego przodu i jadąc przez miasto robiłem przez szybę zdjęcia trolejbusów. 

Trolejbusy ZIU-682B0A w Krzemieńczuku na ulicy Pershotravneva

Po tym jak wyjechaliśmy z miasta byłem zdziwiony dobrym stanem drogi. Łukasz mnie uświadomił, że to dlatego że to jest wylotówka na Kijów 😃. Wysiedliśmy w rejonie wioski Nedoharky, skąd podeszliśmy kawałek do stacji Razjezd 27 km, zajadając się po drodze owocami z pobliskich drzew. Na stacji stał już nasz pociąg zestawiony z lokomotywy spalinowej CzMZ3-7318 i 3 wagonów osobowych. Trochę na bogato jak na pociąg jadący znikąd donikąd. 

CzMZ3-7318 z "towosem" do Burty na stacji Razjezd 27 km

Dotychczas od początku wyjazdu mieliśmy piękną pogodę, ale tu akurat nadciągnęły ciemne chmury, które przyniosły intensywny ale przelotny deszcz. Schroniliśmy się więc w pociągu, który po chwili ruszył w trasę. Szybko poznaliśmy przyczynę takiego zestawienia składu. Na kolejnym przystanku dosiadły się całe tabuny działkowiczów z worami pełnymi owoców. Zapełnili skład do ostatniego miejsca. Jedna starsza pani obdarowała nas woreczkiem pełnym truskawek i czereśni J. Dalszy odcinek trasy przebiegał po zaporze wodnej na Zbiorniku Krzemieńczuckim utworzonym poprzez spiętrzenie wód Dniepru. Widok robił wrażenie. To jest największe powierzchniowo jezioro na Ukrainie, jego długość sięga 150 kilometrów. Tuż za mostem znajduje się miasto Switłowodsk, tam wysiadła znaczna część działkowiczów. Nasz pociąg skończył bieg parę kilometrów dalej na węzłowej stacyjce Burty, położonej na linii z Krzemieńczuka do Aleksandrii. Mieliśmy tu niecałą godzinę na przesiadkę na połączenie do Krzemieńczuka. Wykorzystaliśmy ten czas na manewry lokomotywy od naszego pociągu. „Czmielaczek” szybko przestawił się na drugi koniec składu i szykował się w drogę powrotną. Nawinął się też skład towarowy prowadzony przez WŁ80-1460. 

Manewry CzMZ3-7318 na stacji Burty

WŁ80-1460 z pociągiem towarowym mija stację Burty

Ponownie w Krzemieńczuku znaleźliśmy się przed godziną 16. Wszystko co mieliśmy w planie zaliczyć już zaliczyliśmy, więc mogliśmy wracać pomału w kierunku Polski. Najbliższy pociąg mieliśmy jednak dopiero po godzinie 20, więc wybraliśmy się na miasto pofotografować trolejbusy. Przeszliśmy całą główną ulicą miasta (Prospekt Swobody), gdzie jeździ ich najwięcej. Trzon taboru stanowią trolejbusy typu ZIU-682 z lat 80-tych XX wieku (zwane popularnie ziutkami). Poza tym trafił się jeden Bogdan T60111 z 2009 roku i kilka LAZ-ów E183 z lat 2012-2013. W pewnym momencie znowu przyczepił się do mnie żulik sępiący o pieniądze. Znów zastosowałem strategię że mówię po polsku że nie rozumiem o co mu chodzi. No to wyciągnął garść banknotów i pokazywał na nie palcem. 

Trolejbus ZIU682 #104 na ulicy Khalamenyuka

A to ujęcia z Prospektu Swobody w Krzemieńczuku. "Ziutek" nr 120

ZIU682B0A #121

Kolejny "ziutek" (#149)

ZIU-682H00 #159


"Ziutek" #172

ZIU-682H00 #173

ZIU-682H-016 #191

A tu coś nowszego, Bogdan T60111 #196

LAZ E183D1 #200

LAZ E183D1 #204

LAZ E183A1 #209

I znowu "ziutek" ZIU-682-H00 #159

Gdy już przeszliśmy cały Prospekt Swobody wsiedliśmy do trajtka i podjechaliśmy na pętlę Richkovyi vokzal położoną nad Dnieprem. 

ZIU-682-H00 #173 na pętli Richkovyi vokzal

Najpierw poszliśmy do baru na obiad, gdzie pani przy kasie słysząc nasze rozmowy zapytała się czy jesteśmy z Polski. Odpowiedzieliśmy że tak. Uśmiechnęła się i wydając nam jedzenie powiedziała po polsku „smacznego” J. Po obiedzie posiedzieliśmy trochę nad Dnieprem podsumowując udany wyjazd. 

Widok na Dniepr

Wszystko dobre, co się dobrze kończy. Po godzinie 20 ruszyliśmy w drogę pociągiem, który w składzie miał nietypowo jak na Ukrainę, wagony bezprzedziałowe z miejscami do siedzenia. Większość wagonów w tym kraju to albo sypialne (kupiejne), bezprzedziałowe kuszetki (płackarty) albo z drewnianymi ławkami (obszcze). Ten zaś miał normalne wygodne miejsca do siedzenia. Ale naszym zdaniem ten wagon był przebudowany z obszczego albo płackarty. Raczej nie wyszedł w takim stanie z fabryki. Po 1,5 godzinnej podróży wysiedliśmy na stacji Znamjanka, gdzie czekała nas przesiadka na pociąg relacji Zaporoże – Lwów. W nim spędzimy kolejne 14 godzin. Podczas tej przesiadki wykonaliśmy nocne zdjęcie. 

WŁ80-1379 na stacji Znamjanka

Po godzinie 22 przyjechał nasz pociąg do Lwowa, zajęliśmy nasze miejscówki w płackarcie i poszliśmy spać.

Dzień 5, poniedziałek 19 czerwca, powrót do Polski

Obudziliśmy się już na terenie dawnych Kresów Wschodnich. Krajobraz jest tu zupełnie odmienny, niż w rejonach Ukrainy, które zwiedzaliśmy w poprzednich dniach. Gęstość zaludnienia jest większa i teren bardziej pagórkowaty. Do Lwowa dotarliśmy po godzinie 12. Kolejną godzinę przeznaczyliśmy na lunch oraz zakupy pamiątek z Ukrainy (ja np. miałem zamówienie od kolegi z pracy na chałwę). Napatoczył się też jeden tramwaj na ulicy Gródeckiej. 

Tatra KT4 #1167 we Lwowie na ulicy Gródeckiej

Do granicy z Polską dla odmiany pojechaliśmy nie marszrutką, a pociągiem podmiejskim. Pojechaliśmy elektrycznym zespołem trakcyjnym ER2-1232. Wsiedliśmy w ostatniej chwili przed odjazdem i skład był już pełen. Udało się jednak znaleźć dwa wolne miejsca w jednej czwórce. W środku było dość duszno, więc dobrze że niemal od razu ruszyliśmy. Pociąg jedzie nieco dłużej niż marszrutka, ale komfort jazdy nieporównywalnie większy mimo drewnianych ławek. Ludzie stopniowo wysiadali, więc robiło się coraz luźniej. Na stacji Mościska wykorzystaliśmy dłuższy postój na zdjęcia. 

Jednostka ER2-1232 na stacji Mościska

Po 2,5 godzinach jazdy jednostka skończyła bieg na przystanku Derzh Kordon, ostatnim przed granicą państwa.
Pociąg podmiejski ze Lwowa skończył bieg na przystanku Derzh Kordon

Stąd czekał nas jeszcze ponad 2-kilometrowy marsz do drogowego przejścia granicznego. Pierwotnie Łukasz planował dotrzeć do Przemyśla na godzinę 18 na pociąg „Przemyślanin”. Okazało się, że kontrola graniczna przebiegła na tyle sprawnie, że zdążyliśmy na wcześniejszy w dobie pociąg „Boznańską”, odjeżdżający po godzinie 16. Wpadliśmy na stację dosłownie kilka minut przed odjazdem, więc bilety kupiliśmy u kierpocia. Miejscówki dostaliśmy w różnych przedziałach, ale Łukasz mówił żeby pójść do ostatniego przedziału, bo on jest dla kolejarzy i tam nie sprzedaje się miejscówek. Faktycznie, przedział ten był pusty więc się tam rozgościliśmy. Nie było nam dane jednak dojechać w nim do samego Krakowa. W Tarnowie wsiadła trójka kolejarzy wracająca z pracy i jazda w przedziale z pospólstwem urągała ich godności. Musieliśmy więc wrócić na swoje miejscówki. Około godziny 20 dotarliśmy do Krakowa. Podziękowałem Łukaszowi za zaplanowanie super wyjazdu i pełen wrażeń wróciłem do domu.

2 komentarze:

  1. Relacja genialna. Czytam wszystkie relacje od początku powstania blogu, ale ten wciągnął na całego. Tak trzymaj niech blog się rozwija, powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za motywację do jego dalszego rozwijania :)

    OdpowiedzUsuń