poniedziałek, 27 kwietnia 2020

2005-10-14 Kółeczko kolejowe po Opolszczyźnie i Śląsku vol.2

Trasa Kraków - Katowice - Lubliniec - Opole - Kluczbork - Lubliniec - Katowice - Kraków

Do trzech linii kolejowych reaktywowanych w 2005 roku (Brzeg - Nysa, Ełk - Olecko i Sławno - Darłowo) 1 października dołączyła kolejna, Opole - Kluczbork. Linia ta zasługuje na uwagę, ponieważ wcześniej przez 5 lat w ogóle nie odbywał się na niej jakikolwiek ruch. Linię trzeba było ponownie przywrócić do stanu przejezdności. Nie obyło się bez problemów zarówno ze strony Przewozów Regionalnych, jak i Polskich Linii Kolejowych. Ale na szczęście dzięki uporowi samorządów linię przywrócono do życia. Już 2 tygodnie po reaktywacji linii Opole - Kluczbork postanowiłem ją zaliczyć. Jazda do Opola w piątek 14 października była niezwykle stresująca. Po pierwsze zapowiadano, że pogoda ma być fatalna. Po drugie mój plan podróży zawierał dużo krótkich kilkuminutowych przesiadek, które nawet przy niewielkim opóźnieniu pociągu mogłoby spowodować rozsypanie całego planu. A po trzecie wyczytałem, że trzy dni wcześniej szynobus obsługujący trasę z Opola do Kluczborka miał awarię i w zamian kursował autobus zastępczy. Ja jednak byłem pełen nadziei, że te złowieszcze plany się nie spełnią. Mój pierwotny plan zakładał jazdę przez linię Tarnowskie Góry - Fosowskie, ale genialne 3 minutowe rozkomunikowanie w Kluczborku odwiodło mnie od tego pomysłu. W zamian postanowiłem zaliczyć odcinek Lubliniec - Fosowskie.
 
Piątkowy poranek 14 października rzeczywiście był szary i mglisty, ale w końcu jechałem bardziej zaliczać linię niż robić zdjęcia. Z Krakowa wyruszam (już niemal tradycyjnie) "Wandą" o 8:15 (ED72-008). W Mydlnikach stoi skład cystern prowadzony dwiema lokomotywami T448P (jedna z przodu, druga z tyłu) z Euronaftu Trzebinia, oraz luzak TEM2-103 z PKTiGK Zabrze. W Dulowej trwa rozbiórka nastawni na zachodniej głowicy stacji. W Trzebini stoi skład szutrówek z TEM2-172 (PTKiGK Zabrze). Pierwszy stresujący moment mojej wyprawy był w Katowicach. Na przesiadkę miałem tylko 7 minut, więc wolałem żebyśmy byli planowo. Niestety przed samymi Katowicami przytrzymano nas na wjazdowym i staliśmy tam przez 5 minut. Następnie nim wtelepaliśmy się w perony była 9:42 (kibel do Wielunia Dąbrowy odjeżdżał 9:45). Wbiegam na peron w porze odjazdu pociągu, a tu składu nie ma. Już myślałem, ze odjechał ale okazało się że jeszcze go nie podstawili. Osobowy nr 525 do Wielunia Dąbrowy (EN57-992) podstawił się 4 minuty po planowym odjeździe a odjechał 7 minut po planie. Nie napawało to optymizmem, ponieważ w Tarnowskich Górach i w Lublińcu miałem po 3-4 minuty na przesiadkę. Do Chorzowa Batory grzejemy stówą. Frekwencja w składzie duża. Na tamtejszej stacji znajduje się jedna z nielicznych w Polsce nastawni bramowych, niestety opuszczona i zdewastowana. Przed stacją Chorzów Miasto  zwalniamy do 20-30 km/h i tak jedziemy przez następne 15 km. Trwa wymiana szyn w torze nr 2 między Chorzowem Starym a Bytomiem (ciekawe czy planują podnieść prędkość). W Bytomiu ruiny parowozowni sprawiają upiorne wrażenie. Podobny widok przedstawiają odstawione węglarki ograbione ze wszystkiego, co tylko dało się odkręcić i sprzedać w skupie złomu. Od stacji Bytom Północny szlakowa wzrasta. W Radzionkowie stoi "gagarin" ST44-172 (cały zielony) ze składem do Szarleju. Do Tarnowskich Gór udaje się nam zmniejszyć opóźnienie do 4 minut. Na szczęście pociąg 46937 do Kluczborka (EN57-621) poczekał na nas. Sporo ludzi przesiadło się z naszego kibla z Katowic, a i w Tarnowskich Górach też sporo wsiadło. Do Miasteczka Śląskiego jedziemy wzdłuż stacji towarowej Tarnowskie Góry. Jest to jedna z największych stacji towarowych w Europie, swoją powierzchnią i liczbą torów robi naprawdę duże wrażenie. Co ciekawe pogoda się poprawia i chwilami nawet wychodzi słońce. Do Kalet linia jest 4-torowa, z czego używane są 3. W Kaletach wyprzedzamy skład towarowy prowadzony ET42-042. Odbijamy od magistrali węglowej i kierujemy się na Kluczbork. Szlakowa cały czas bardzo dobra. W Lublińcu skomunikowanie we wszystkie strony, zupełnie jak w Czechach. Stoi osobowy nr 64938 Kluczbork - Katowice (EN57-1167) oraz nr 64042 Opole - Częstochowa (EN57-108),
Stacja Lubliniec. EN57-1167 jako pociąg
osobowy z Kluczborka do Katowic

EN57-108 jako osobowy z Opola do
Częstochowy
a po chwili wjeżdża także 46037 z Częstochowy do Opola (EN57-123). Ja pojadę tym ostatnim, jest to zmodernizowany opolski kibel w nowym malowaniu. Frekwencja tak gdzieś z 15%. Z Lublińca wyjeżdżamy jednotorową linią na Fosowskie, z wysoką szlakową. Pawonków, stacja czterotorowa położona w środku lasu. Krzyżujemy się tu z luzakiem ET22-674.
ET22-674 na stacji Pawonków
Na stacji Pludry odgałęzia się bocznica do tartaku, na której stoi jakaś Ls40. Zbliżamy do węzłowej stacji Fosowskie, dochodzi dwutorowa linia z Tarnowskich Gór oraz jednotorowa ze Strzelec Opolskich z rozkradzioną siecią. Im bliżej Opola tym więcej ludzi w pociągu. Na stacji Chrząstowice krzyżujemy się z kiblem 66442 Opole - Zawadzkie (EN57-901, frekwencja 100%). Odtąd do Opola dzielił nas już tylko jeden przystanek, Suchy Bór Opolski z ładną drewnianą wiatą. Dojeżdżając do Opola ogarniają mnie coraz większe emocje, czy będzie szynobus do Kluczborka?, czy KKA? W razie czego zaplanowałem już plan awaryjny przewidujący wracanie z Opola przez Zawadzkie i Tarnowskie Góry. Gdy zatrzymaliśmy się na stacji w Opolu, zobaczyłem stojący na torze obok szynobus SA103-004. Wówczas odetchnąłem z ulgą. Mój wyjazd nie poszedł na marne i plan awaryjny nie był konieczny. Ponieważ wreszcie miałem na przesiadkę więcej niż 5 minut, to mogłem trochę pofocić. Na stację wjeżdża osobowy 6436 Wrocław - Kędzierzyn-Koźle (EN57-852+1527).
SA103-004 jako osobowy do Kluczborka
w Opolu Głównym
 
EN57-852+1527 jako osobowy z Wrocławia do
Kędzierzyna-Koźla zatrzymują się w Opolu Głównym
Oprócz tego na odjazd czekają: SP42-067 z podwójną bipą jako osobowy nr 9935 do Nysy, oraz EN57-888 jako osobowy nr 64428 do Tarnowskich Gór.
SP42-067 startuje z Opola Głównego
z osobowym do Nysy

EN57-888 jako osobowy do Tarnowskich Gór
Gdy już narobiłem wystarczającą liczbę fotek, wsiadłem do szynobusu SA103-004, który za pół godziny odjedzie jako osobowy nr 933 do Kluczborka. Frekwencja bardzo mnie zaskoczyła. Na pół godziny przed odjazdem z trudem udało mi się zająć miejsce z dogodnym widokiem na szlak. O miejscach siedzących można zapomnieć już 10 minut przed odjazdem. W końcu o 13:25 ruszam zaliczać świeżo reaktywowana linię. Wyjeżdżamy okrążając od tyłu opolską szopę, gdzie stoją m.in. wraki ET21 i ST43. Szlakowa na linii Opole - Kluczbork jest zaskakująco wysoka (80 km/h), ale niestety na prawie każdym przejeździe są ograniczenia do 20 km/h. Widać, że przywrócenie linii do życia wymagało sporych nakładów pracy. Wzdłuż całej trasy widać sterty powycinanych krzaków i gałęzi. Kotórz Mały, widać ślady po drugim torze, budynek stacyjny zabezpieczony przed dewastacją. Wysiada kilka osób. Co ciekawe na nie każdej stacji szynobus się zatrzymuje. Jedną ze stacji, którą pomijamy jest Osowiec Śląski (budynek stacyjny zdewastowany). Jełowa, to największa stacja na linii (6 torów), niestety od 5 lat nieczynna. Semafory kształtowe są unieważnione. Odgałęzia się tu linia do Namysłowa, mocno zarośnięta. Linia teletechniczna wzdłuż naszej trasy jest w tragicznym stanie. Słupy są w większości połamane lub powywracane. Tuły, to kolejna stacja gdzie nie mamy postoju. Są ślady po drugim torze, budynek stacyjny oczywiście zdemolowany. Bukowo, to ładny przystanek z drewnianą wiatą, obok której stoją drewniane szalety. Niestety raczej nikt już z nich nie skorzysta gdyż są pozbawione drzwi. Borkowice, tu również kiedyś była mijanka. Budynek stacyjny jest częściowo zamieszkały. Wymiana pasażerów na przystankach jest niewielka, ponieważ położone są one głównie w lesie. Większość pasażerów szynobusu jechała do samego Kluczborka. Przed stacją dochodzi dwutorowa linia ze stacji Fosowskie. Oba tory są zelektryfikowane, choć używany jest tylko jeden. W Kluczborku kolejna krótka 7-minutowa przesiadka, którą muszę dodatkowo wykorzystać na zakup biletu powrotnego. Na szczęście wyrobiłem się spokojnie, zdążyłem nawet obfocić szynobus do Opola i kibla do Wrocławia.
SA103-004 przybył do Kluczborka

EN57-1054 jako osobowy do Wrocławia
na stacji w Kluczborku
Zrobiwszy zdjęcia zająłem miejsce w EN57-063 mającym zaraz jechać do Katowic jako osobowy nr 64942. Frekwencja w składzie taka sobie, ale sporo studentów dosiadło się w ostatniej chwili przesiadając się z kibla z Wrocławia. Ponieważ w Katowicach mam tylko 6 minut na przesiadkę, to miałem nadzieję że nie złapiemy opóźnienia większego niż 5 minut. Figa! Już na wyjeździe z Kluczborka stanęliśmy na klika minut na S1, a następnie toczyliśmy się 50 km/h po niewłaściwym. Powodem były prace torowe. Efekt - już w Bąkowie mamy +12.. Na zwolnienie szlaku czekały już dwa brutta. Ponieważ do Katowic było jeszcze ponad 100 km, nie traciłem nadziei że uda się nadrobić opóźnienie. Większość pasażerów wysiadła na stacji Olesno Śląskie i dalej frekwencja wynosiła około 30%. Jedziemy z prędkością umiarkowaną, nie większą niż 70 km/h. Do Lublińca przyjeżdżamy 10 minut po planie. A tam znów skomunikowanie we wszystkie strony. Stoją: EN57-1387 jako osobowy nr 46041 Częstochowa - Opole i EN57-123 jako 64042 relacji przeciwnej, a za chwilę ma się zjawić 46941 Tarnowskie Góry - Kluczbork. Frekwencja w naszym pociągu wzrasta. Ponieważ planowo mieliśmy tu stać 5 minut, udało się skrócić ten postój i wyjeżdżając z Lublińca mieliśmy już tylko 5 minut w plecy. Pojawiła się więc nadzieja na planowy przyjazd do Katowic. Gdzie tam! Między Lublińcem a Kaletami napotkały nas liczne tymczasowe ograniczenia do 30 km/h i w efekcie w Kaletach znów było +10. Do Tarnowskich Gór udało się zgubić 3 minuty. Stał tam EN57-046 czekający na odjazd do Krzepic jako osobowy nr 529. Ponieważ za Tarnowskimi Górami są odcinki, gdzie już wolniej jechać się nie da, byłem prawie pewien, że uda się tam zgubić kolejne kilka minut. Rzeczywiście, w Bytomiu było już tylko +5. Na szkodach górniczych koło Chorzowa Starego wlekliśmy się trochę mniej niż zwykle i zgubiliśmy kolejne 2 minuty. Na murach Huty Kościuszko podziwiałem wielkie komunistyczne hasła "Ostrożność nie jest tchórzostwem, lekkomyślność nie jest bohaterstwem". Niezwykle nerwową prawie 3-godzinną podróż tym pociągiem zakończyłem w Katowicach z opóźnieniem 3 minuty. Następnie sprint przez przejście podziemne i po minucie byłem już w osobówce 4336 do Krakowa (EN57-614). Wsiadając przypomniałem sobie, że jest piątek i masa studentów wraca do domów. Kibelek był nabity w 90% i z trudem znalazłem miejsce siedzące przodem do kierunku jazdy. Liczyłem na planowy przyjazd do Krakowa, ale niestety znów się przeliczyłem. W Trzebini przepuszczaliśmy opóźnione "Sukiennice" z Łodzi Fabrycznej, prowadzone przez EU07. Dosiadają się do nas pasażerowie osobówki z Czechowic-Dziedzic i frekwencja wzrasta do 120%. Odjeżdżamy stąd z opóźnieniem 10 minut, które utrzymaliśmy do samego Krakowa. Wysiadam w Łobzowie, gdzie napotykam się na SA104-001 jadącego jako aglobus z Wieliczki do Krzeszowic (ostatnio SA104 rzadko można spotkać na trasie).
 
Ogólnie wyprawa była bardzo udana, choć przez cały czas towarzyszył jej wysoki poziom adrenaliny. Bardzo się cieszę, że zaliczyłem kolejną świeżo reaktywowaną linię. Oby w nowym rozkładzie również było jak najwięcej takich reaktywacji, czego sobie i wszystkim życzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz