poniedziałek, 25 maja 2020

2005-01-23 Wyprawa do Wrocławia

Na wiosnę 2005 roku planowałem zwiedzić sieć tramwajową jednego z miast, w których jeszcze nie byłem. Spośród miast w promieniu do 300 km od Krakowa są to Warszawa i Wrocław. Przy czym zdecydowanie ciekawszy jest Wrocław, ze względu na dużo ciekawych plenerów fotograficznych, oraz tajemniczych nieużywanych torowisk w centrum miasta, a także sporą liczbę tramwajów typu 102Na u nas już niespotykanych w ruchu liniowym. Wycieczkę do Wrocławia planowałem na wiosnę, kiedy dzień jest już dość długi. Ale koledzy wybierali się tam 22 stycznia i zaproponowali mi dołączenie, więc skorzystałem. Pierwotnie nie bardzo pasowało mi jechać w sobotę ze względu na mniejszy ruch, ale można było wówczas jechać na bilecie turystycznym co na trasie Kraków - Wrocław - Kraków pozwalało zaoszczędzić niecałe 2 zł.
 
Pierwszy tramwaj konny we Wrocławiu ruszył w roku 1877, a 16 lat później uruchomiono pierwszą linię tramwaju elektrycznego. Podczas walk o miasto w roku 1945 zniszczeniu uległo około 50% torów i sieci trakcyjnej. Większość tras jednak odbudowano. W 1978 r. zlikwidowano ruch tramwajowy na większości tras w Starym Mieście, w tym także w Rynku. Pozostało po nich wiele śladów. W wielu miejscach zachowały się szyny leżące w bruku, niektóre z nich są odcięte od reszty sieci, a niektóre są wciąż wykorzystywane jako tory techniczne dla rezerw (np. torowisko na Mostach Mieszczańskich czy ul. Wierzbowej). Tabor MPK Wrocław w 2005 r. stanowiły wyłącznie tramwaje polskiej konstrukcji typu 102Na i 105Na. MPK zamiast kupować nowy tabor wolało wydawać fundusze na remonty wagonów 105Na. Modernizacje te wykonywane były w Protramie mieszczącym się przy ulicy Legnickiej, a obejmowały one wymianę pudeł na trzydrzwiowe z drzwiami odskokowo- przesuwnymi. Próbowano również eksperymentować z przebudową drugich wagonów na doczepy bierne. Z czasem  zaczęto także wymieniać ścianę czołową i tylną prawdopodobnie wzorując się na warszawskich wagonach 105N2k2000. Jednak efekt był mało estetyczny. Jeśli chodzi o wagony 102Na, to w eksploatacji pozostawało ich wówczas około 50.
 
Pierwotnie planowaliśmy pojechać do Wrocławia rano i wrócić wieczorem, ale wówczas na zwiedzanie miasta mielibyśmy tylko niecałe 6 godzin i nie zdążylibyśmy zwiedzić wszystkich najciekawszych miejsc. Postanowiliśmy więc pojechać tam w nocy z piątku na sobotę. Do dyspozycji mieliśmy dwa pociągi: 38500/1 Zakopane - Szczecin i 36200/1 Przemyśl - Wrocław Gł. Wybraliśmy ostatecznie ten pierwszy traktując drugi jako rezerwę w razie W. Stawiliśmy się więc w trzyosobowym składzie (Tomek, Rafał i ja) na przystanku Kraków Łagiewniki tuż po północy, w nocy z 21 na 22 stycznia 2005 r. Na polu intensywnie pada śnieg. No cóż zima wyraźnie poskąpiła śniegu na święta i dopiero teraz sobie o nas przypomniała, ale lepiej późno niż wcale. Punktualnie o 0:10 przyjeżdża szczecińska EU07-465 z długim składem pospiesznego 38500 z Zakopanego do Szczecina. Zapełnienie składu strasznie marne, po kilka osób na wagon. My zajmujemy jeden z wolnych przedziałów w drugim wagonie. Od Płaszowa będziemy jednak jechać w przedostatnim (zmiana czoła). Jak zauważyliśmy, naszemu pociągowi przejazd przez Kraków zajmuje w sumie ponad godzinę. Sama jazda zajmuje około 30 minut, a dodatkowo w Płaszowie stoi 22 minuty, a na Głównym 15. W Płaszowie manewrowała sobie ET21-351, ale nie dała się sfocić, gdyż schowała się za wagony. Na Dworcu Głównym dosiada się jeszcze dwóch członków naszej ekipy (drugi Tomek i Szymon) i odtąd stanowimy silną pięcioosobową grupę. Punktualnie o 1:00 opuszczamy Kraków Główny. Na odcinku Kraków Łobzów - Kraków Mydlniki nie wleczemy się już 40 km/h lecz grzejemy 100 km/h ponieważ od nowego rozkładu jazdy podniesiono tu szlakową. Był to mój pierwszy przejazd tym odcinkiem po remoncie. Podczas całej jazdy do Wrocławia mało spaliśmy. Mnie udało się zdrzemnąć trochę na odcinku Jaworzno Szczakowa - Katowice. Na polu cały czas pada śnieg. Na peronach katowickiego dworca leżą już ok. 20-centymetrowe zaspy. Później próbowałem jeszcze zasnąć za Kędzierzynem-Koźlem ale jakoś się już nie udawało. O ile w Opolu śniegu było jeszcze dużo, to przed Wrocławiem było go już bardzo niewiele. O 5:21 musieliśmy opuścić pociąg, ponieważ osiągnęliśmy już nasz cel, czyli Wrocław Główny. Na zewnątrz jest jeszcze ciemno więc najpierw poszliśmy coś zjeść, gdyż akurat otwierali dworcowego McDonalda. Byliśmy pierwszymi klientami, ale niestety nie z tej okazji dostaliśmy darmowego śniadania. Przy śniadaniu układaliśmy plan naszej wycieczki. Mieliśmy w nim uwzględnione najciekawsze krańcówki Wrocławia, czyli: Leśnicę, Tarnogaj, Klecinę, Sępolno czy Osobowice.
 
Na miasto wyszliśmy o 6:30, na polu wciąż jeszcze ciemno. Jako pierwszy cel obraliśmy sobie Leśnicę, gdzie kursują linie 3 i 10. Ponieważ żadna z tych linii nie jeździ koło dworca, wsiedliśmy do tramwaju linii 11, którym był skład #2218+2219 ze zmodernizowanym przodem i tyłem (popularny kartofel). Podjechaliśmy nim 2 przystanki pod Galerię Dominikańską, gdzie planowaliśmy przesiadkę na trójkę albo dziesiątkę. Po pięciu minutach czekania przyjechał skład #2410+2409 linii 10 z reklamą ARDO. Zdziwiłem się nieco, gdy nasz skład nie pojechał prosto w ulicę Kazimierza Wielkiego, lecz skręcił w lewo w Skargi, a następnie podążył ulicami: Teatralną, Świdnicką i Podwalem koło dawnego Dworca Świebodzkiego (w większości torowiskami nieużywanymi liniowo). Okazało się, że przyczyną był rozkopany Plac 1 Maja i zamknięcie ulic: Św. Mikołaja i Ruskiej. Po drodze minęliśmy zajezdnię na ulicy Legnickiej, przy której mieści się muzeum i Protram. Odtąd zaczął się najtrudniejszy moment naszej wyprawy. Nieprzespana noc zaczęła się nam dawać we znaki. Na dodatek na polu wciąż było ciemno a trasa do Leśnicy za Pilczycami przebiega przez szczere pola i za oknami nic nie było widać. Sprawiało to wrażenie jakbyśmy jechali w jakimś tunelu. W końcu przed samą krańcówką zaczęło już świtać. Leśnica jest najdalej oddaloną od centrum pętlą tramwajową. Zrobiliśmy parę zdjęć pętli o świcie, ale nie nadają się ona zbyt do publikacji. Wsiedliśmy do tramwaju linii 3 (skład #2488+2489) i ruszyliśmy w drogę powrotną do centrum. Tym razem na zewnątrz było już jasno i można było oglądać widoki za oknem. Wróciliśmy tą samą trasą pod Galerię Dominikańską a następnie podążyliśmy ulicami: Oławską, Traugutta i Opolską na Księże Małe. Przed samą pętlą znajduje się jednotor, jeden z dwóch we Wrocławiu.
Skład 105Na #2488+2489 na pętli Księże Małe
Po wykonaniu zdjęć na Księżach Małych przeszliśmy na przystanek autobusowy, ponieważ do naszego następnego celu (pętli Tarnogaj) najłatwiej można było dojechać autobusem. Po chwili wsiedliśmy do autobusu 134 (Jelcz M121M #9519) i podjechaliśmy nim kilka przystanków na aleję Armii Krajowej, skąd tramwajem 15 (zmodernizowany skład #2304+2508) dojechaliśmy do pętli na Tarnogaju. Niegdyś był tu ostatni we Wrocławiu trójkąt nawrotny. Wykonaliśmy zdjęcia stojących obok siebie składów linii 8, 15 i 22. Oprócz tego nawinął nam się na karty pamięci także autobus Jelcz M121M.
Jelcz M121M #9521 na ulicy Tarnogajskiej

Skład 105Na #2538+2537 na pętli Tarnogaj

Skład 105Na #2304+2508 na pętli Tarnogaj
Po zakończeniu zdjęć wsiedliśmy do ósemki (skład #2467+2438) i pojechaliśmy w kierunku Dworca Głównego. Po drodze postanowiliśmy zwiedzić którąś z zajezdni tramwajowych, najlepiej tą w której stacjonują wagony 102Na. Zapytaliśmy motorniczego, w której zajezdni występują te wagony, a on odparł, że w zajezdni Borek. Po dotarciu do Dworca Głównego Szymek próbował dodzwonić się do Borku w celu uzgodnienia naszego wejścia na zajezdnię, ale nikt nie odbierał. Postanowiliśmy więc jechać tam w ciemno. Wcześniej jednak porobiliśmy parę zdjęć stodwójkom na mieście.


102Na #2038 na ulicy Małachowskiego koło Dworca Głównego

102Na #2059 skręca z ulicy Piłsudskiego w aleję Kołłątaja

102Na #2043 na ulicy Piłsudskiego
Wsiedliśmy więc po raz pierwszy dziś do stodwójki (wagon #2007, linia 17) i pojechaliśmy w kierunku na Klecinę. Wysiedliśmy na ulicy Powstańców Śląskich koło zajezdni Borek. Na zajezdnię nie udało się wejść, ponieważ kierownik dzisiaj nie pracował. Ale w końcu nie można mieć wszystkiego.
102Na #2067 na ulicy Powstańców Śląskich koło zajezdni Borek

Jelcz M121M #9544 na ulicy Powstańców Śląskich
Podjechaliśmy zatem jeden przystanek do pętli Krzyki. Znajduje się tam pętla tramwajowa i autobusowa, które są oddzielone nasypem linii kolejowej. Sfociliśmy "kartoflowaty" skład #2522+2521 linii 2 i stodwójkę 2060 linii 6, po czym zabraliśmy się siedemnastką (102Na #2022) do Kleciny.
102Na #2060 na pętli Krzyki
Atrakcyjność odcinka Krzyki - Klecina polega na tym, że jest on w większości jednotorowy. Dodatkowo zdziwiła nas w naszej stodwójce przetwornica statyczna. Po dojechaniu na pętlę w Klecinie porozmawialiśmy trochę z motorniczym. Dowiedzieliśmy się m.in., że we Wrocławiu w przeciwieństwie do Krakowa podczas naprawy głównej każdy wagon dostaje nowe trzydrzwiowe pudło, oraz że tramwaje wrocławskie mają 7 rodzajów przetwornic. Na pętli stała jeszcze wcześniejsza brygada 17, która robiła kurs zjazdowy. Jeden z nas miał plan żebyśmy ukryli się pod siedzeniami i w ten sposób dostali się na teren zajezdni.
102Na #2022 na pętli Klecina
Wsiedliśmy więc znowu do stodwójki 2022 i wróciliśmy na Krzyki. Na pętli tramwajowej zainteresował nas skład #2514+2513 z ciekawą reklamą "Solidarność".
Skład 105Na #2514+2513 wyjeżdża z pętli Krzyki
Po wykonaniu fotki przeszliśmy na pętlę autobusową. Stało tam stare Volvo B10BLE linii 126 do Kozanowa i Jelcz M11 jako 113 do Dworca Głównego. Postanowiliśmy przejechać się którymś z tych autobusów ponieważ żaden z nich nie kursuje w Krakowie. Ostatecznie zdecydowaliśmy odbyć podróż sentymentalną "migiem" gdyż jeszcze kilka lat temu występowały one pospolicie w MPK Kraków.
Jelcz M11 #6124 na pętli Krzyki
Wrocławska linia 113 jest jakby odpowiednikiem naszej 120 gdyż łączy peryferie miasta z dwoma węzłami przesiadkowymi. Tak więc podczas naszej podróży z Krzyków do Dworca Głównego mieliśmy okazję zwiedzić takie osiedla jak: Partynice, Ołtaszyn czy Wojszyce. Do Dworca dotarliśmy po godzinie 12, więc wspólnie zdecydowaliśmy udać się do pizzerii na przerwę posiłkową. Po obiedzie przestaliśmy objeżdżać pętle tramwajowe i postanowiliśmy zwiedzić centrum miasta. Porobiliśmy parę zdjęć na ulicy Piotra Skargi i Teatralnej. Warunki pogodowe mieliśmy takie sobie, więc do publikacji nadaje się tylko część z tych zdjęć.
102Na #2072 na alei Kołłątaja

Skład 105Na #2208+2209 na ulicy Ks. Piotra Skargi
Następnie rozstaliśmy się z tramwajami i poszliśmy zwiedzić Rynek i uwiecznić wizytówki miasta takie jak: Ratusz czy kamieniczki "Jaś i Małgosia". Później przeszliśmy wzdłuż dawnego torowiska na ulicy Wita Stwosza pod Galerię Dominikańską. Po zakupach z racji niesprzyjającej pogody do zdjęć postanowiliśmy pojeździć tramwajami. Akurat podjechał skład tymczasowej linii 71 (Pilczyce - Zawalna) więc wsiedliśmy do niego. Wprawdzie nie bardzo wiedzieliśmy gdzie leży pętla Zawalna ale nie przejęliśmy się tym zbytnio. Przejechaliśmy przez Wyspę Piaskową i pojechaliśmy na wprost ulicą Bema, a następnie skręciliśmy w Słowiańską przejeżdżając koło zajezdni Ołbin. Wysiedliśmy kawałek dalej przed Dworcem Nadodrze i po krótkim oczekiwaniu wsiedliśmy do 71 jadącego w przeciwną stronę (102Na #2043). Wróciliśmy nim pod Dworzec Główny i pożegnaliśmy się z wrocławskimi tramwajami. Pospieszyliśmy na perony gdyż za 20 minut odjeżdżała "Krakowianka" do Krakowa. Dodatkową atrakcją podczas oczekiwania na nasz pociąg był wjazd pociągu specjalnego do Wolsztyna zestawionego z parowozu Pt47-65 i 4 jedynek. My jednak nie mieliśmy czasu go sfotografować gdyż musieliśmy znaleźć wolny przedział w Krakowiance, co nie jest łatwym zadaniem. Punktualnie o 16:45 wjechała EU07-034 z pospiesznym 83102 "Krakowianka" z Kołobrzegu do Krakowa. Podzieliliśmy się na dwie grupy. Jedna zajęła się poszukiwaniem wolnego przedziału na początku składu, druga na końcu. Po dłuższych poszukiwaniach udało się nam zająć wolny przedział prawie na samym końcu składu. Zawiadomiliśmy grupę przeszukującą początek składu, żeby do nas przyszła, zasunęliśmy firanki i odtąd mieliśmy spokój. Planowo o 17 pożegnaliśmy Wrocław, w którym spędziliśmy prawie 12 godzin. Trasa od Wrocławia do Opola była niedawno modernizowana do prędkości 160 km/h i na całej trasie jest już tor bezstykowy więc jazda tym odcinkiem była bardzo wygodna. Jednak z powodu utrudnień w ruchu musieliśmy nieco zwolnić i przez to w Opolu mieliśmy już 15 minut w plecy. Dodatkowo przytrzymano nas trochę przed Opolem Zachodnim, w celu puszczenia osobówki do Nysy (stonka z dwiema bonanzami). Im bardziej zbliżaliśmy się do Krakowa tym więcej śniegu było za oknem. Podobno w Krakowie było go już pół metra. Okazało się, że jest go jednak nieco mniej ale i tak dużo. Na Kraków Główny zajechaliśmy o 21:16 czyli dalej 15 minut po planie. Pożegnaliśmy się i rozeszliśmy się do domów. Wyprawę zakończyłem około godziny 22 po ponad dobie poza domem i prawie 38 godzinach bez snu, ale niewątpliwie warto było przyjechać do Wrocławia. Pogoda może niezbyt dopisała, ale myślę że da nam to większą motywację, aby jeszcze przyjechać do tego miasta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz