środa, 6 maja 2020

2019-04-09 Ostatki rumunów


No i nadszedł nieubłaganie czas zakończenia eksploatacji lokomotyw serii ST43. Te wyprodukowane w Rumuni pojazdy przez wiele lat dzieliły obsługę pociągów towarowych na liniach niezelektryfikowanych z radzieckimi gagarinami serii ST44. Każda z tych serii miała przydzielony rejon kraju do obsługi. Lokomotywy ST44 kursowały po szlakach centralnej, wschodniej i północnej części kraju, natomiast domeną rumunów były tereny części zachodniej i południowej (tj. głównie obszary obecnych województw: Lubuskiego, Dolnośląskiego i Podkarpackiego). W związku ze starzejącym się taborem, Spółka PKP Cargo w połowie I dekady XXI wieku wdrożyła program jego gruntownej modernizacji. Spośród lokomotyw spalinowych do modernizacji przeznaczone zostały głównie pojazdy serii SM42, ST44 i SM48. Niestety seria ST43 nie została uwzględniona w tych planach, co oznaczało że rumuny będą eksploatowane tylko do momentu osiągnięcia okresu lub przebiegu międzynaprawczego. Pojazdy tej serii walczyły dalej na szlakach Dolnego Śląska i Podkarpacia, do końca zachowując klasyczne zielone malowanie. Stopniowo jednak kolejne egzemplarze się wykruszały, tak że do 2019 r. dotrwały już tylko dwa pojazdy. „Ostatnim Mohikaninem” pozostał ST43-366 przydzielony do Podkarpackiego Zakładu Spółki. Dopuszczenie do ruchu miał ważne do 30 kwietnia 2019 r., a jego głównym zadaniem była obsługa ciężkich wahadeł z gliną pomiędzy przejściem granicznym z Ukrainą w Werchracie a Muniną. Na miesiąc przed końcem papierów skierowano go jednak do znacznie lżejszej pracy na liniach Rzeszów – Jasło – Sanok. Obsługiwał tam składy z cysternami do rafinerii w Jedliczu oraz z węglarkami na bocznicę Stomilu w Sanoku. Przez niemal cały kwiecień 2019 r. okolice Jasła i Sanoka nawiedzały pielgrzymki miłośników kolei chcących pożegnać tę zasłużoną serię lokomotyw. Również ja z Marcinem i Kubą postanowiliśmy wziąć udział w tym pożegnaniu we wtorek 9 kwietnia.

Wyruszyliśmy z Marcinem z Krakowa około godziny 7. W Rzeszowie zgarnęliśmy Kubę i najkrótszą drogę podążyliśmy w kierunku Sanoka. Plan pracy rumuna jest taki, że wyruszył rano z Jasła Towarowej z ładownymi węglarkami do Sanoka. Tam ma je odstawić na bocznicę Stomilu i jednocześnie odebrać próżne wagony z poprzedniego dnia, a następnie wrócić z nimi do Jasła. Potem zaś ma zabrać partię cystern do rafinerii w Jedliczu. Skład do Sanoka nie jest zbyt okazały, bo bocznica Stomilu przyjmuje tylko 6 wagonów. Ale to już ostatki tych lokomotyw, więc nie ma co wybrzydzać. Zwłaszcza, że linia Jasło – Sanok przez całe lata 90-te była kojarzona z rumunami serii ST43 i SP32. Nie łudziliśmy się, że zdążymy złapać ładowny skład do Sanoka, więc skierowaliśmy się od razu na tamtejszą stację. I rzeczywiście rumun już tam stał, wyciągnął próżne węglarki z bocznicy i szykował się do wciągnięcia tam wagonów ładownych. Całą akcję fotografowała grupka miłośników kolei przybyłych z różnych zakątków kraju, w tym dwaj bracia z Kędzierzyna-Koźla. My również wykonaliśmy zdjęcia jak rumun manewruje i wciąga ładowne wagony na bocznicę.


ST43-366 manewruje na stacji w Sanoku
Po wykonaniu manewrów lok został zapięty do składu próżnych wagonów i obsługa rozpoczęła próbę hamulca. Jednak my postanowiliśmy nie czekać i wyjechaliśmy na szlak. Wybraliśmy znany i lubiany łuk przed przejazdem w Pisarowcach. Ulokowaliśmy się na miejscówce i czekaliśmy na rozwój wydarzeń. Około godziny 12 Kuba dostał cynka, że próba hamulca została wykonana i będą jechać. Wobec tego wzmogliśmy czujność i po około 30 minutach długo oczekiwany skład z rumunem i 6 węglarkami się zjawił.

ST43-366 z próżnymi węglarkami z Sanoka do Jasła Towarowej
na szlaku przed stacją Nowosielce
Powrót do samochodu zajął nam trochę czasu, na dodatek kawałek dalej utworzył się korek do przejazdu kolejowego. Na szczęście dla nas, na dalszym odcinku pociąg ma ograniczenia prędkości i udało się go dość szybko dogonić. Kolejne zdjęcia wykonaliśmy na przystanku Długie.
Skład mija przystanek Długie
Przez następne 7 kilometrów krajówka nr 28 biegnie w bliskim sąsiedztwie linii kolejowej, co umożliwia sprawny pościg za pociągiem. Następny raz złapaliśmy skład na prostej między Długim a Zarszynem.
Na prostej pomiędzy Długim a Zarszynem
Potem przejechaliśmy szybko przez Zarszyn, żeby wykonać kolejne zdjęcia na szlaku w kierunku Beska.


Ujęcia ze szlaku Zarszyn - Besko
W Besku krajówka oddala się od linii kolejowej, więc odbiliśmy w lokalną drogę do Milczy łapiąc po drodze skład w dwóch miejscach.



Ujęcia pomiędzy Beskiem a Milczą
Kolejne zdjęcia wykonaliśmy korzystając z postoju przed szlabanami na wyjeździe ze stacji Wróblik Szlachecki.
Rumun wyjeżdża ze stacji Wróblik Szlachecki
Stamtąd śmignęliśmy lokalną drogą do Targowisk, gdzie wykonaliśmy podobne zdjęcia jak rumun pokonuje przejazd przez krajówkę nr 9.
Wyjazd ze stacji Targowiska
Następnie odpuściliśmy sobie na jakiś czas zdjęcia, żeby możliwie najszybciej przejechać przez Krosno i złapać ST43 jeszcze między Krosnem a Jasłem. Gdy wiaduktem w ciągu ulicy Podkarpackiej przekraczaliśmy linię kolejową, rumun akurat w tym samym czasie jechał dołem (przynajmniej wiemy, że nam nie uciekł). Dalszy odcinek linii jest jednak trudny do gonienia pociągu samochodem. Przekroczenie rzeki Jasiołki wymaga bowiem sporego nadkładania drogi. Zdecydowaliśmy się więc pomknąć krajówką aż do Szebni i stamtąd zjechać do stacji w Tarnowcu. Wymagało to dwukrotnego przekroczenia linii kolejowej Jasło – Rzeszów i akurat jak na złość przytrzymał nas pociąg osobowy do Rzeszowa (SA140-002). Gdy już szlabany na przejeździe w Szebniach się podniosły, ruszyliśmy w peletonie samochodów do centrum wsi, po czym skręciliśmy w lokalną drogę. Po 3 minutach osiągnęliśmy stację w Tarnowcu. Kuba poszedł do nastawni rozeznać temat rumuna. Sympatyczna pani dyżurna oznajmiła, że nie tylko towar jeszcze tu nie dotarł, ale jeszcze zatrzyma go na krzyżowanie z osobowym. Potwierdziła również, że po dotarciu do Jasła Towarowej, ST43 podejmie skład beczek do Jedlicza. Ucieszeni tą sytuacją cofnęliśmy się kawałek do wsi Brzezówka, aby złapać towara zjeżdżającego z mostu na Jasiołce.
Skład pokonał most na Jasiołce na szlaku Jedlicze - Tarnowiec
Po wykonaniu miodnych zdjęć niespiesznie przemieściliśmy się za stację w Tarnowcu złapać wjeżdżający szynobus z Jasła do Sanoka.
SA103-001 jako pociąg osobowy z Jasła do Sanoka wjeżdża do
Tarnowca
Następnie wyjechaliśmy na spotkanie towarowemu w okolice przystanku Gliniczek.
Rumun w okolicy przystanku Gliniczek
To były ostatnie zdjęcie rumuna z tym składem. Kawałek dalej jest posterunek odgałęźny Sobniów, gdzie zjechał na łącznicę do stacji towarowej. My zaś korzystając z chwili przerwy przemieściliśmy się w okolice stacji w Jaśle na zakupy i zdjęcia. W międzyczasie słońce schowało się za chmury i już nie pokazało się do końca dnia. Na stacji akurat stał osobowy do Rzeszowa (SA140-001) oraz TLK „Malinowski” do Zagórza zestawiony z duńskiego zespołu Arrivy MRD4201+MR4001.

SA140-001 jako pociąg osobowy do Rzeszowa oraz MRD4201
+MR4001 jako pociąg TLK "Malinowski" do Zagórza na stacji
w Jaśle
Z powodu braku lokomotyw spalinowych, Spółka PKP Intercity pociągi do Zagórza uruchamiała wówczas na zasadzie zlecania usług podwykonawcy, przewoźnikowi SKPL. Uruchamiał on parę pociągów Rzeszów – Zagórz – Rzeszów, skomunikowaną z pociągiem „Malinowski” do/z Warszawy. Początkowo SKPL obsługiwał ją własnym taborem, czyli sprowadzonymi z Holandii i Niemiec spalinowymi zespołami serii SN83 lub SN84, a od początku 2019 r. wynajmował do tego celu tabor od Arrivy.
Duńczyk wyrusza w trasę do Zagórza

Chwilę później w drogę wyruszył także osobowy do Rzeszowa
Jasło jest warte odwiedzenia także ze względów autobusowych. Jest to bowiem jedno z ostatnich w kraju zagłębie Autosanów H9, zarówno lokalnych jak i miejskich. Tutejszy MKS dysponuje jeszcze kilkoma ponad 30-letnimi Autosanami H9-35 w wersji oryginalnej, bez modernizacji. Jednak to jest temat na oddzielną wyprawę. Tymczasem rumun zapewne już podjął skład beczek do Jedlicza, więc pojechaliśmy przeciąć mu drogę w rejon posterunku Sobniów. Tam akurat napatoczył się SA103-002 jako osobówka z Zagórza.
SA103-002 jako pociąg osobowy z Zagórza do Jasła mija posterunek
odgałęźny Sobniów. Z lewej widać semafor łącznicy ze stacji towarowej
W okolicy semafora wjazdowego od strony Jasła Towarowej czekali już miłośnicy, których widzieliśmy w Sanoku. Był to dobry znak, że rumun powinien się wnet zjawić. I rzeczywiście po paru minutach zza łuku wyłonił się ST43-366 z beczkami.
ST43-366 z beczkami do Jedlicza na łącznicy Jasło Towarowa
- Sobniów
Liczyliśmy, że skład będzie nieco bardziej okazały niż 6 węglarek, które ciągnął z Sanoka, ale przeliczyliśmy. Beczek było również sześć, co nie stanowiło dla tego loka mega obciążenia. Chyba trochę przedwcześnie wypuścili ten skład z Jasła Towarowej, bo w Sobniowie trafił akurat na szczyt popołudniowy i musiał dłuższą chwilę odczekać pod wjazdowym przepuszczając dwa pociągi pasażerskie.
Rumun oczekuje pod semaforem posterunku Sobniów na zwolnienie
szlaku w kierunku Tarnowca
Nam to jednak nie przeszkadzało, bo mogliśmy mu dzięki temu wykonać mu więcej zdjęć: na łącznicy, pod semaforem i na szlaku w kierunku przystanku Gliniczek. Razem z nami na szlak przeniosła się też grupka miłośników. W międzyczasie przejechał „Malinowski” z Zagórza zestawiony z duńczyka MR4039+MR4239 oraz SA103-002 jak osobowy do Zagórza (oba składy niestety przeraźliwie puste).
MR4039+MRD4239 jako pociąg TLK "Malinowski" z Zagórza
do Rzeszowa (skomunikowany z TLK do Warszawy) na szlaku
Tarnowiec - Sobniów

SA103-002 jako osobowy Jasło - Zagórz minął posterunek Sobniów
Jeden z lokalsów widząc grupkę kilku osób czekających przy torach, postanowił zagadać co się dzieje. Odpowiedzieliśmy, że przyjechaliśmy pożegnać taką jedną lokomotywę, co będzie niebawem wycofana z ruchu. Potem jak ten miejscowy zobaczył samochód z rejestracją z Kędzierzyna-Koźla, zapytał się czy aż z Opolskiego przyjechaliście pożegnać tę lokomotywę? Jak usłyszał od kolegów odpowiedź twierdzącą, powiedział „szacun” i postanowił zaczekać z nami na tę lokomotywę, skoro ściągnęła ona pasjonatów z tak dalekich rejonów. Przy okazji powiedzieliśmy panu, że jego okolice są też atrakcyjne dla miłośników autobusów. Na to odparł „no tak, starzeje nam się ten tabor autobusowy”. W końcu naszą rozmowę przerwał rumun, który dostał wreszcie wolną drogę. Sympatyczny miejscowy mógł wreszcie zaspokoić swoją ciekawość i zobaczyć obiekt naszych zainteresowań, dla którego niektórzy z nas byli skłonni pokonać setki kilometrów.
Rumun z beczkami ruszył na szlak w kierunku Tarnowca
Na tym etapie postanowiliśmy zakończyć wyprawę. Pożegnaliśmy się z miejscowym i miłośnikami i zaczęliśmy zmierzać w kierunku Rzeszowa. Pojechaliśmy przez Tarnowiec do Szebni, a następnie zmierzaliśmy cały czas wzdłuż linii kolejowej Jasło – Rzeszów. Były godziny szczytu popołudniowego, więc co około godzinę jechał od Rzeszowa pociąg osobowy. W okolicach Wojaszówki upolowaliśmy Pesę SA134-029, a w Dobrzechowie Newaga SA140-002.
SA134-029 jako osobowy z Rzeszowa do Jasła w okolicach
Wojaszówki

SA140-002 jako kolejny w dobie osobowy z Rzeszowa do Jasła
mija Dobrzechów
Około godziny 17 wysadziliśmy Kubę w Rzeszowie, po czym śmignęliśmy autostradą do Krakowa kończąc tę udaną wyprawę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz