poniedziałek, 25 maja 2020

2018-08-29 Na gamy do Lublina

Na zakończenie wakacji 2018 postanowiliśmy z Marcinem odwiedzić Lubelszczyznę, z głównym naciskiem na linię kolejową nr 30 Lublin – Łuków. Linia ta jeszcze dwie dekady temu skazana na zagładę, w 2017 r. stała się jedną z najintensywniej eksploatowanych w Polsce tras o trakcji spalinowej. Linia Lublin – Łuków była jedną z wielu, które poległy podczas wielkiej rzezi połączeń pasażerskich w 2000 roku. Wkrótce potem na Lubelszczyźnie nastąpiła wręcz eksplozja prywatnych linii mikrobusowych, co nie ułatwiało powrotu kolei w te rejony. Dodatkowym czynnikiem zmniejszającym atrakcyjność kolei była lokalizacja stacji w trzech miastach położonych przy linii nr 30 z dala od ich centrów. Mimo tych niedogodności Województwo Lubelskie w 2013 r. podjęło próbę reaktywacji ruchu pasażerskiego najpierw na odcinku Lublin – Lubartów, a parę miesięcy później w wydłużonej relacji do Parczewa. W celu lepszego dopasowania linii do sieci osadniczej, PKP PLK S.A. wybudowała kilka nowych przystanków osobowych. Reaktywacja okazała się sukcesem. Pomimo intensywnej konkurencji ze strony prywatnych busów, ludzie chętnie korzystają z pociągów. Jednak największy wzrost liczby połączeń na linii nr 30 miał miejsce w 2017 roku, kiedy stała się ona jedynym oknem na świat dla Lublina, zarówno w ruchu pasażerskim, jak i towarowym. W tym czasie bowiem zamknięta została w celach modernizacyjnych linia nr 7 Lublin – Warszawa i cały ruch dalekobieżny w kierunku stolicy oraz północnej części kraju został skierowany przez Parczew i Łuków. Dodatkowo rok później zamknięto w celu modernizacji i elektryfikacji linię nr 68 na odcinku Lublin – Stalowa Wola Rozwadów. PKP Intercity w 2018 r. uruchamiało na linii nr 30 aż 8 par pociągów, obsługiwanych w większości przez lokomotywy Gama serii SU160 produkcji bydgoskiej Pesy. Z racji swojej awaryjności nazywane są złośliwie „pełna gama usterek”. Termin wyjazdu na Lubelszczyznę ustaliliśmy ostatecznie na 29 sierpnia 2018 r.
Aby jak najwięcej skorzystać z dnia wyjechaliśmy z Krakowa około godziny 4. Najpierw pomknęliśmy autobaną A4 na wschód do Rzeszowa, a tam skierowaliśmy się na północ drogą krajową nr 19. Dojeżdżając do Niska uznaliśmy, że pora gdzieś zatrzymać się na śniadanie. Podsunąłem pomysł, żeby zjechać do Stalowej Woli licząc po cichu że spotkamy na mieście jakieś Jelcze. Stalowa Wola była bowiem jednym z ostatnich bastionów Jelczy w tej części kraju, m.in. tych modeli, które pamiętam z Krakowa, czyli 120M, M121MB oraz M121M. W 2017 i 2018 roku odbyłem kilka sentymentalnych podróży do tego miasta, żeby uwiecznić na zdjęciach „berliety” i „gnioty” oraz nimi pojeździć. Jednak latem 2018 r. miasto zrobiło wymianę taboru i starsze Jelcze musiały ustąpić miejsca nowym Autosanom, Solarisom Urbino Electric oraz miejskim busom firmy Automet. Mieliśmy jednak cichą nadzieję, że tego dnia jakiś Jelcz jeszcze uchowa się na mieście. Do Stalowej Woli dotarliśmy chwilę przed godziną 7. McDonald jeszcze był zamknięty, więc pojeździliśmy trochę po mieście. Akurat zastaliśmy opuszczone szlabany na przejeździe w ulicy Mickiewicza, więc zaczekaliśmy co pojedzie. Trafił się dwuczłonowy Impuls jako osobowy do Przeworska.
EN98-001 jako pociąg osobowy relacji Stalowa Wola Rozwadów -
Przeworsk na przystanku Stalowa Wola
W tym czasie przyuważyliśmy jadącego po drugiej stronie torów Jelcza M121M #012. Po otwarciu przejazdu pojechaliśmy szukać gniota w okolicach Huty Stalowa Wola, ale trafialiśmy na same Autosany i elektryczne Solarisy. No cóż, mówi się trudno, trzeba jechać do Lublina. Wstąpiliśmy na szybkie śniadanie i kawę, po czym ruszyliśmy w dalszą drogę.
Autosan M10LF #042 na ulicy Mickiewica


Solaris Urbino Electric 8,9LE #034 na ulicy Hutniczej
Jechaliśmy drogą wojewódzką, a przed Kraśnikiem wskoczyliśmy na krajówkę, która zaprowadziła nas do Lublina. Aby nie pchać się do miasta w godzinach szczytu porannego, ominęliśmy je obwodnicą, a następnie kierowaliśmy się dalej krajówką nr 19. W Ciecierzynie dołączyła do nas linia kolejowa nr 30. Akurat z Lublina chwilę temu wyruszył szynobus do Parczewa. Zjechaliśmy więc na zdjęcia przed stację Bystrzyca koło Lublina. Na stacji wypatrzyliśmy oczekujący na krzyżowanie towar z kioskiem, dzięki czemu upieczemy dwie pieczenie przy jednym ogniu. Chwilę po naszym przyjeździe zjawił się SA134-018 relacji Lublin – Parczew Kolejowa.
SA134-018 jako pociąg osobowy relacji Lublin - Parczew Kolejowa
hamuje przed stacją Bystrzyca koło Lublina
A gdy ten zameldował się na stacji, wyruszył do Lublina kiosk SM42-1316 z węglarkami.
SM42-1316 z węglarkami startuje ze stacji Bystrzyca koło Lublina
Po wykonaniu zdjęć ruszyliśmy czym prędzej dalej na północ do Lubartowa, ponieważ niebawem miały się zjawić pociągi PKP Intercity. W naszym kierunku już zmierzał TLK „Uznam” ze Świnoujścia do Chełma, który w Lubartowie będzie miał krzyżowanie z TLK „Moniuszko” z Lublina do Szczecina. Podążyliśmy w północny rejon Lubartowa, tam gdzie linia kolejowa bierze zakręt pod kątem 90 stopni. Pozwoli to na wykonanie zdjęć obu pociągom do słońca, przy sprawnym przemieszczeniu się z jednej miejscówki na drugą. Osiedlowymi uliczkami dotarliśmy w rejon przystanku Lubartów Lipowa, gdzie zaczekaliśmy na „Uznama”. Przyprowadziła go gama SU160-006.
SU160-006 z pociągiem TLK "Uznam" ze Świnoujścia do Chełma
zbliża się do stacji Lubartów
Następnie czym prędzej ruszyliśmy za przystanek Lubartów Słowackiego w celu złapania z cacy światełkiem „Moniuszki”. Tu zaś dla odmiany skład prowadziła klasyczna stonka SM42-099.
SM42-099 z pociągiem TLK "Moniuszko" z Lublina do Szczecina
minął przystanek Lubartów Słowackiego
Oczywiście zarówno przystanku Lubartów Lipowa jak i Lubartów Słowackiego zostały wybudowane przed reaktywacją ruchu pasażerskiego w 2013 r. Do 2000 roku pociągi w sile 3 par na dobę zatrzymywały się tylko na stacji Lubartów leżącej na południowych obrzeżach miasta. Kolejne pociągi przewidziane w rozkładzie miały nadjechać od strony Łukowa. Pojechaliśmy więc wzdłuż linii w poszukiwaniu miejsc, gdzie linia zakręca tak, żeby jechały one do słońca. Odnaleźliśmy zadowalającą nas miejscówkę przed przystankiem Tarło, przy przejeździe drogowym, koło którego stała zmęczona czasem drewniana strażnica pamiętająca pewnie czasy zaborcy. Tuż po naszym przyjeździe przemknął SA134-018 wracający z Parczewa do Lublina, a niespełna pół godziny po nim ma jechać TLK „Flisak” z Bydgoszczy.
SA134-018 z pociągiem osobowym relacji Parczew Kolejowa -
Lublin ruszył z przystanku Tarło
Postanowiliśmy nie zmieniać miejscówki racząc się w międzyczasie twardymi i soczystymi jabłkami zerwanymi z pobliskich drzew. Na czele „Flisaka” pojawiła się gama SU160-004.
SU160-004 z pociągiem TLK "Flisak" z Bydgoszczy do Lublina
pomiędzy przystankami Tarło i Pałecznica
Tymczasem gama 006 zapinała się już w Lublinie do składu pociągu TLK „Gombrowicz” do Szczecina i za niespełna godzinę należy jej się tu spodziewać. Zaczęliśmy więc rozglądać się za motywem na niego. Po dłuższych poszukiwaniach zdecydowaliśmy się na ujęcie za mostem na Wieprzu pomiędzy Lubartowem a przystankiem Pałecznica. W trakcie poszukiwań motywu niepostrzeżenie zwiał nam skład towarowy w kierunku Lublina. Czas do przyjazdu „Gombrowicza” był już jednak na tyle krótki, że byliśmy pewni, że gdzieś tego towara postawią do krzyża. Zaczekaliśmy na gamę, po czym ruszyliśmy w pościg za bruttem.
SU160-006 z pociągiem TLK "Gombrowicz" z Lublina do
Szczecina pokonał przed chwilą most na Wieprzu za Lubartowem
Skład towarowy dogoniliśmy bez problemu. Stał na stacji Bystrzyca koło Lublina, a na jego czele był batman 311D-05 dzierżawiony przez PKP Cargo od DB Cargo. Czekał na krzyżowanie z kolejnym TLK, „Ogiński” z Chełma do Bydgoszczy. Ruszyliśmy więc niespiesznie w okolice przystanku Rudnik, gdzie znaleźliśmy dla tego towara piękną eskę. Wcześniej przemknęła gama 004 z „Ogińskim”.
SU160-004 z pociągiem TLK "Ogiński" z Chełma do Bydgoszczy
mija okolice przystanku Rudnik
Zachmurzenie wyraźnie wzrosło i mieliśmy obawy czy towara nie przysłoni jakaś złośliwa chmura. Kwadrans po przejeździe „Ogińskiego” usłyszeliśmy dudnienie wskazujące na jadący pociąg towarowy. Zaczęliśmy więc go wypatrywać, jednak okazało się, że to nie ten skład, co go widzieliśmy go w Bystrzycy koło Lublina, lecz inny jadący od strony Lublina. Na czele był również batman, 311D-19.
311D-19 z ładownymi węglarkami mija okolice przystanku Rudnik
20 minut później słyszymy kolejne dudnienie. Teraz to już musi być ten towar w kierunku Lublina. Tak, to on. Widzimy z daleka jak wyłania się zza łuku. Jednak nasz entuzjazm gaśnie ja widzimy wielką chmurę idącą wraz z nim. Na szczęście w ostatniej chwili słońce się wyłoniło, dzięki czemu udało się skład złapać choć częściowo oświetlony.
311D-05 z węglarkami pomiędzy przystankami Ciecierzyn i Rudnik
Wkrótce z Lublina wyprawiony zostanie szynobus do Parczewa. Zdecydowaliśmy się uwiecznić go jeszcze w obrębie Lublina, w rejonie przystanku Lublin Ponikwoda. Jest to jeden z przystanków wybudowanych w 2013 roku przed reaktywacją ruchu pasażerskiego na tym odcinku. Po drodze zatrzymaliśmy się na pograniczu Rudnika i Lublina złapać Autosana M12LF z MPK Lublin.
Autosan M12LF #2411 z MPK Lublin na ulicy Orzechowej
Do samego przystanku Lublin Ponikwoda nie dotarliśmy, ale udało nam się znaleźć ładny zielony plenerek. Tym razem przyjechał jednoczłonowy szynobus SA103-012.
SA103-012 jako pociąg osobowy relacji Lublin - Parczew Kolejowa
w okolicy przystanku Lublin Ponikwoda
Dalszą część wyprawy postanowiliśmy poświęcić komunikacji miejskiej w Lublinie. Tabor MPK Lublin jest bardzo urozmaicony. Bardzo długo były tu eksploatowane Jelcze M11. Ostatni egzemplarz wycofano bodajże w 2017 r. W 2018 r. w ruchu były jeszcze Jelcze 120M i M181MB, jednak były to pojedyncze sztuki i szukanie ich w tak dużym mieście można porównać do poszukiwania igły w stogu siana. Natomiast na stanie MPK było wówczas jeszcze kilkanaście Jelczy M121M, więc tu już była większa szansa że na jakiegoś trafimy. Nowszy tabor autobusowy reprezentowały głównie Autosany M12LF, Mercedesy Citaro i Conecto oraz Solarisy Urbino 12. Wśród trolejbusów widzieliśmy Solarisy Trollino 12 i Ursusy T70116. Ulokowaliśmy się na kładce nad aleją Andersa na osiedlu Kalinowszczyzna i spędziliśmy tam pół godziny fotografując wszystkie napotkane autobusy. Trafił się jeden Jelcz M121M, który przemknął dwa razy jako autobus rezerwowy. Poza tym nawinęły się głównie Autosany i Mercedesy. Część z nich należała do prywatnego przewoźnika Warbus. Z trolejbusów przyjechał tylko jeden Ursus.
Seria zdjęć z alei Andersa w Lublinie. Tu Mercedes Conecto
#9102 firmy Warbus.
Autosan M12LF #2405
Jelcz M121M #2181
Mercedesy Citaro #2359 i #2360
Mercedes Conecto #2334

Trolejbus Ursus T70116 #3923
Jeszcze raz Jelcz M121M #2181

Autosan M12LF #2371
Przed godziną 15 postanowiliśmy przemieścić się na przystanek kolejowy Lublin Północny upolować „Ogińskiego” z Bydgoszczy do Chełma. Przyprowadziła go gama 006.
SU160-006 z pociągiem TLK "Ogiński" z Bydgoszczy do Chełma
zaraz minie przystanek Lublin Północny
Jako bonus nawinął nam się trajtek Solaris na ulicy Gospodarczej.
Solaris Trollino 12 #3875 na ulicy Gospodarczej
Pomału kończyliśmy na dziś. Przejechaliśmy w pobliżu dworca głównego, a następnie przez dzielnicę Wrotków i wyjechaliśmy z miasta lokalną drogą biegnącą wzdłuż Zalewu Zemborzyckiego. Na krajówkę nr 19 wskoczyliśmy przed Niedrzwicą. Dalej w drogę powrotną jechaliśmy tak jak przyjechaliśmy, czyli przez Stalową Wolę. Tam zatrzymaliśmy się na obiad. W czasie gdy się posilaliśmy, za oknami śmignął nam Jelcz M121M #012. Ten sam, co nie dał nam się złapać rano. Jak tylko go zobaczyliśmy stwierdziliśmy że tym razem skubańcowi nie podarujemy. Jechał jako linia 17 do Kłyżowa, więc zaraz po obiedzie ruszyliśmy jego śladem. Przejechaliśmy na drugi brzeg Sanu kierując się lokalnymi drogami. Gdy osiągnęliśmy Kłyżów, wzmogliśmy czujność rozglądając się za pętlą autobusową. Jednak gdy skończyły się zabudowania i dotarliśmy do przejazdu przez linię kolejową do Zwierzyńca stwierdziliśmy, że coś jest nie tak i pętla musi być gdzieś przy bocznej drodze. Zawróciliśmy i rozpoczęliśmy penetrację bocznych dróg. Na szczęście gniot szybko został namierzony jak stał sobie na przystanku początkowym i szykował się do kursu do Stalowej Woli. Jako że stał w miejscu zacienionym, wróciliśmy czym prędzej na główną drogę, pięknie oświetloną niskim słońcem i czekaliśmy cierpliwie na Jelcza. Jest to Jelcz z silnikiem MAN-a i skrzynią biegów ZF. W MPK Kraków również takie jeździły, było ich 7 sztuk i zostały wycofane w 2012 r. Zdjęcia stalowowolskiego gniota były pięknym zwieńczeniem dzisiejszego wyjazdu.
Jelcz M121M #012 z MZK Stalowa Wola rusza w drogę z Kłyżowa
do Stalowej Woli
Podelektowaliśmy się jeszcze grzechoczącym dźwiękiem silnika MAN- i miauczeniem skrzyni ZF-a (miód dla uszu), po czym jak już wóz zniknął nam z oczu, ruszyliśmy zadowoleni w drogę powrotną do domu. Przed Niskiem wskoczyliśmy na krajówkę nr 19, którą pomknęliśmy do Rzeszowa, a stamtąd autostradą A4 prosto do Krakowa, gdzie dotarliśmy około godziny 21.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz