Linię kolejową do Krynicy od dziecka darzę dużym
sentymentem, którego korzenie sięgają początku lat 90-tych. Wówczas z klasą z
podstawówki byłem na zielonej szkole w Żegiestowie. Kręta górska linia
biegnąca wzdłuż Popradu, za którym było już obce terytorium strzeżone wrogimi
tablicami „Granica państwa, przekraczanie zabronione”, tunel
w Żegiestowie, odstawione parowozy w Andrzejówce, wszystko to wywarło na
mnie duże wrażenie. Kolej miała duży udział w tym wyjeździe, ponieważ
przyjechaliśmy tam z Krakowa pociągiem, mieliśmy wycieczkę również
pociągiem do Krynicy, oraz sam pensjonat mieliśmy tuż przy linii kolejowej.
Po latach, jak jeżdżę z Marcinem na zdjęcia, staramy
się przynajmniej raz w roku odwiedzić kryniczankę. Dodatkowo była ona również
celem moich dwóch ostatnich wyjazdów na wakacyjny urlop. Oferta przewozowa po
latach kryzysu jaki nastąpił po powodzi w 2010 r. odbiła się od dna. Obecnie
Piwniczna i Muszyna posiadają całkiem bogatą ofertę połączeń regionalnych, a od
grudnia 2019 r. także PKP Intercity rozszerzyło siatkę połączeń wprowadzając po
raz pierwszy od wielu lat codzienne pociągi do Krynicy. Chociaż o składach
z wagonami sypialnymi i kuszetkami możemy na razie zapomnieć. Kolejną
ubiegłoroczną nowością było wznowienie sezonowych przewozów pasażerskich z
Muszyny na Słowację. Ruch towarowy na linii nr 96 również jest spory. Co prawda
poczciwe „sputniki” ET21 kojarzone głównie z tą linią odeszły już do historii,
ale jeżdżą „jamniki”, zarówno polskie ET41, jak i słowackie serii 131, a także
„skody” Lotosu czy Dragony Freightleinera.
Korzystając z dobrodziejstwa inwentarza, w jakie
obfituje kryniczanka postanowiliśmy odwiedzić ją z Marcinem w niedzielę 2
lutego. Wyruszyliśmy z Krakowa około godziny 6. Pogoda paskudna, ponuro i
deszczowo. Zanim obraliśmy kierunek na Muszynę, skierowaliśmy się najpierw na
linię nr 108, aby udokumentować powrót pociągów PKP Intercity do Zagórza. Z
powodu braku lokomotyw spalinowych, spółka przez 2 lata na tej trasie zlecała
przewozy przewoźnikowi SKPL. Od grudnia 2019 r. PKP IC uznało, że sytuacja z
dieslami się na tyle ustabilizowała, że mogą tę trasę obsługiwać samodzielnie.
Autostradą A4 pojechaliśmy do Wierzchosławic, skąd
skierowaliśmy się drogami wojewódzkimi przez Zakliczyn i Gromnik do Ciężkowic.
W Stróżach w tym czasie zameldował się już TLK „Pogórze” z Wrocławia, który
dzieli się tu na część do Krynicy i Zagórza. My na tę drugą grupę
postanowiliśmy się zaczaić w okolicach Woli Łużańskiej. Parametr był wyjątkowo
nikczemny. Wczesna godzina w połączeniu z parszywą aurą nie dawała szans na
zrobienie dobrego zdjęcia. Na dodatek linia jest tu świeżo po remoncie, a co za
tym idzie szlakowa przyzwoita. Na szczęście coś tam wyszło. Skład prowadziła
SU160-003 a na haku standardowo jak na tą trasę 2 pudła z mizerną frekwencją.
SU160-003 z pociągiem TLK "Pogórze" z Wrocławia do Zagórza mija Wolę Łużańską |
Następnie postanowiliśmy w miarę najkrótszą drogą
przemieścić się do Krynicy. Lokalne drogi zaprowadziły nas do Gorlic, skąd
krajówką przemieściliśmy się do Ropy, a następnie lokalnymi drogami na
południe. Przemieszczaliśmy się przez urokliwe wsie Beskidu Niskiego
zatrzymując się na zdjęcia starej zabudowy czy kapliczek. Stopniowo zaczęło się
pojawiać coraz więcej śniegu. Gdy z Banicy chcieliśmy skręcić w drogę
w kierunku Mochnaczki Wyżnej, natrafiliśmy na znak zakazu ruchu z tablicą
„droga nieutrzymywana w okresie zimowym”. Postanowiliśmy jednak zaryzykować i skorzystać z niej. Od razu poznaliśmy przyczynę postawienia tej tablicy.
Droga jest poprowadzona otwartą przestrzenią i utrzymywanie jej zimą byłoby
syzyfową pracą. Pomimo niewielkiej ilości śniegu co chwilę natrafialiśmy na
jego pryzmy nawiane przez wiatr. Początkowo przebijaliśmy się przez nie bez
problemów. Jednakże pod sam koniec, gdy już widzieliśmy skrzyżowanie z inną
ważniejszą drogą, wpadliśmy w taką zaspę, że utknęliśmy na dobre kręcąc kołami
w miejscu. Szczęściem w nieszczęściu było to, że tuż obok było gospodarstwo,
gdzie najpierw poszliśmy pożyczyć łopatę na ratunek. A gdy to nie pomagało,
gospodarz wyjechał ciągnikiem i wyratował nas z opresji. Podziękowaliśmy i z
ulgą ruszyliśmy w dalszą drogę. Aż strach pomyśleć co by było, gdybyśmy utknęli
gdzieś w szczerym polu. Wyjechaliśmy na krajówkę nr 75 w Mochnaczce
Wyżnej, po czym skierowaliśmy się do Tylicza, a następnie na spotkanie z linią
kolejową w Powroźniku. W Muszynie zameldowała się w tym czasie krynicka
grupa pociągu TLK „Pogórze”, więc trzeba było się zdecydować nad wyborem motywu.
Tym razem odpuściliśmy sobie oklepane miejscówki z drogi i korzystając
z mojej znajomości tych terenów nabytej w wakacje, wyjechaliśmy na górkę na
pograniczu Powroźnika i Muszyny. W tym czasie też przestał padać deszcz
i momentami zaczęło nawet przebijać się słońce. „Pogórze” przyjechało
zestawione z EP07-312 i dwóch wagonów. Niestety póki co wszystkie składy PKP IC
do Krynicy to takie dwuwagonowe kuśtyki. Ale ważne, że kursują one codziennie,
a nie przez 60 dni w roku.
EP07-312 z TLK "Pogórze" z Wrocławia do Krynicy na szlaku Muszyna - Powroźnik |
Tymczasem czekały na nas kolejne atrakcje. Do
Muszyny zbliżała się „Jaworzyna” Polregio, na którą oczekiwał już słowacki
wagon motorowy do Popradu. A my skierowaliśmy się na kolejną miejscówkę
obczajoną przeze mnie na zeszłorocznym urlopie. Krętą drogą z płyt
betonowych wyjechaliśmy na wysoki pagór, skąd roztaczał się piękny widok na
miasto. Przy dobrej widoczności widać stąd nawet Tatry. My zaś wypatrzyliśmy na
stacji inny rarytas w postaci Dragona Freightleinera z bruttem. Wykonaliśmy
zdjęcia „Jaworzyny” wjeżdżającej do miasta,
EN57-840 jako "Jaworzyna" z Krakowa do Krynicy wjeżdża do Muszyny |
a następnie czym prędzej zjechaliśmy
do centrum i ruszyliśmy w kierunku Leluchowa upolować szynobus do Popradu.
Przejeżdżając koło stacji wypatrzyliśmy na niej dwa brutta. Dragon stał
ustawiony do wyjazdu w kierunku Nowego Sącza, a w kierunku granicy oczekiwał
skład ze słowackim jamnikiem serii 131. Po raz kolejny bazując na mojej
znajomości okolicy z wakacji udaliśmy się w okolice leśniczówki Majdan, gdzie
znajduje się klimatyczny przejazd drogowy. Tu uwieczniliśmy słowacki wagon
motorowy serii 840 zmierzający do Popradu.
840 001-4 jako pociąg z Muszyny do Popradu minął przed chwilą przystanek Muszyna Poprad |
Następnie czym prędzej wróciliśmy na
stację w Muszynie sprawdzić czy w międzyczasie Dragon nam nie zwiał. Okazało
się że stało się tak jak się obawialiśmy. W trakcie gdy my czekaliśmy na
szynobus do Popradu, Dragon został wyprawiony w kierunku Nowego Sącza. Nie
tracąc nadziei ruszyliśmy za nim w pościg. Po dotarciu do Żegiestowa oczom
naszym ukazały się opadnięte szlabany na przejeździe przez boczną drogę. No to
od razu zjechaliśmy na pobocze i obstawialiśmy czy może wyprzedziliśmy Dragona,
kiedy on jechał tunelem, czy może miał w Żegiestowie krzyżowanie z innym
bruttem. Okazało się, że prawdziwa była ta druga opcja, gdyż zza łuku zaraz
wyłonił się ET41-137 ze składem cystern do przewozu gazu.
ET41-137 ze składem gazówek mija Żegiestów |
No to dobra nasza, w takim razie Dragon nie może być
daleko. Ruszyliśmy w dalszą drogę i dogoniliśmy go jak wyjeżdżał ze stacji w
Żegiestowie. Mając go już praktycznie w garści zastanawialiśmy, gdzie go
tu ustrzelić. Zaplanowaliśmy, że z Popradem koło kamieniołomu w Wierchomli.
Najpierw jednak musieliśmy pokonać „złośliwy” przejazd w Zubrzyku ze
szlabanami opuszczanymi z dużym wyprzedzeniem. Na wszelki wypadek daliśmy więc
znów gaz do dechy. Przejazd zdążyliśmy pokonać w porę, ale w ostatniej chwili
zmieniliśmy plany co do miejscówki wybierając łuk w Zubrzyku. Przyczyną było
to, że momentami przebijało się słońce, a motyw w Wierchomli o tej porze był
niekorzystny do kąta padania jego promieni.
E6ACTd-105 z bruttem mija Zubrzyk |
Po wykonaniu dobrych zdjęć ruszyliśmy
dalej do Piwnicznej. Tam z kolei chcieliśmy złapać brutto z mostu na
Popradzie w centrum miasta. Okazało się jednak, że prędko się go tu nie
doczekamy. Dyżurny ruchu z Piwnicznej postanowił bowiem przytrzymać Dragona i
wpierw wypuścić osobówkę do Nowego Sącza, która z kolei w Rytrze będzie miała
krzyża ze zmierzającą z Krakowa „Doliną Popradu” Kolei Małopolskich. W związku
z powyższym zmieniliśmy miejscówkę na taką bardziej pod Acatusa EN99.
Szybko znaleźliśmy takową z ulicy Kościuszki. Była tam akurat przerwa między
krzakami z widokiem na kościół w Piwnicznej. Wpasowaliśmy w nią elegancko
EN99-001 zmierzającego w kierunku Nowego Sącza.
EN99-001 rusza z Piwnicznej jako osobowy do Nowego Sącza |
Następnie wyjechaliśmy na
spotkanie „Dolinie Popradu”, która w niedziele zestawiana jest z dwóch
czteroczłonowych Impulsów. Jest to więc najdłuższy skład pasażerski na tej
linii. Kuśtyki PKP IC wyglądają przy nim jak karykatury pociągów. Tym razem
brak czasu nie pozwolił na bardziej wyszukany motyw i złapaliśmy Impulsy
na znanej miejscówce przed przystankiem w Młodowie.
EN78-005+007 jako "Dolina Popradu" z Krakowa do Krynicy wjeżdżają do Młodowa |
Potem cofnęliśmy się do
Piwnicznej, gdyż wnet w dalszą drogę ruszy Dragon. Ustawiliśmy się na wcześniej
zaplanowanej dla niego miejscówce z mostu na Popradzie, jednakże wyjazd pociągu
nastąpił w mocno niesprzyjającej aurze.
E6ACTd-105 po przepuszczeniu dwóch osobówek ruszył ze stacji w Piwnicznej |
Ale w nagrodę zaraz potem wyszło słońce
i wypogodziło się na dobre. Mieliśmy szansę złapać Dragona jeszcze w
Starym Sączu, lecz droga zaczęła być pełna niedzielnych kierowców wracających z
ferii, więc woleliśmy nie szaleć. Korzystając z chwili przerwy między pociągami
zajechaliśmy na rynek w Starym Sączu upolować jednego z nowych MANów z MPK Nowy
Sącz.
MAN NL293 #153 z MPK Nowy Sącz na Rynku w Starym Sączu |
Zbliżała się pora, kiedy w Rytrze miały spotkać się
na mijance dwie TLKi: „Małopolska” z Krynicy i „Malinowski” z Warszawy. Tu dla
odmiany postanowiliśmy wykorzystać jedną z miejscówek, jakie obczaiłem podczas
urlopu z roku 2018. Skręciliśmy w drogę do Roztoki Ryterskiej, a następnie
kolejną boczną drogą wyjechaliśmy do przysiółka, skąd roztaczał się piękny
widok na szlak w kierunku Barcic. Najpierw upolowaliśmy na nim „Malinowskiego”,
a chwilę później „Małopolskę”.
EU07-353 z TLK "Malinowski" na pomiędzy Barcicami a Rytrem |
EP07-312 z TLK "Małopolska" z Krynicy do Gdyni |
Potem od strony Nowego Sącza nastała dłuższa przerwa
między pociągami pasażerskimi, za to od Krynicy jechała w naszym kierunku
osobówka. Postanowiliśmy przeciąć jej drogę w Wierchomli, na urokliwym odcinku
przy kamieniołomie.
EN57-840 jako osobowy z Krynicy do Tarnowa hamuje przed przystankiem Wierchomla Wielka |
Ruszyliśmy kawałek za nią w pościg. Mając na uwadze, że
słońce już zakończyło współpracę na dzisiaj, nie szukaliśmy nowego motywu, lecz
wykorzystaliśmy znaną i lubianą prostą w Młodowie.
Osobowy z Krynicy do Tarnowa ruszył z przystanku Młodów |
Tymczasem z Krynicy
wyruszyła już „Dolina Popradu”, którą postanowiliśmy upolować w okolicach
Żegiestowa. Po krótkich poszukiwaniach znaleźliśmy dla niej w miarę dobre
miejsce, gdzie zmieścił się bez problemu cały skład Impulsów. Pociąg ten cieszy
się w niedziele dużą popularnością, więc podwójny skład jest tu jak najbardziej
zasadny.
EN78-007+005 jako "Dolina Popradu" z Krynicy do Krakowa na szlaku za Żegiestowem |
Parametr się już pomału pogarszał, ale w programie
zostały jeszcze dwa pociągi TLK: powrotny „Malinowski” z Krynicy oraz „Małopolska”
z Gdyni. Mieliśmy ambitny plan złapać tego pierwszego w Muszynie, a potem
śmignąć na skróty do Grybowa na drugiego. „Malinowskiego” udało się złapać
zgodnie z planem,
EU07-353 z TLK "Malinowski" ruszył z przystanku Muszyna Zdrój |
jednak mieliśmy obawy czy uda się zdążyć na „Małopolskę”.
Przebijanie się przez Krynicę zajęło nam dużo czasu z powodu dużej liczby
pieszych. Na dodatek drogą do Grybowa jechaliśmy w peletonie niedzielnych
kierowców wracających z ferii. Wjeżdżając do miasta widzieliśmy w oddali
„Małopolskę” pokonującą most nad Białą. Ma ona jednak przed sobą do pokonania
pętlę grybowską, więc niespiesznie podążyliśmy do Ptaszkowej, gdzie złapaliśmy
ją na spokojnie na wjeździe do stacji. Prowadziła ją Cargowska EU07-1522 a w
dwóch wagonach całkiem ładna frekwencja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz