poniedziałek, 16 marca 2020

2002-09-28 Impreza wagonem SN61-183 na trasie Świdwin - Połczyn-Zdrój

     Pewnego razu w internecie zobaczyłem zapowiedź imprezy wagonem SN61-183 (ex 189) na trasie Świdwin - Połczyn Zdrój - Świdwin - Worowo - Resko - Płoty - Goleniów - Szczecin Dąbie w dniu 28 września 2002 r. Organizatorem było Pomorskie Towarzystwo Miłośników Kolei Żelaznych. Ponieważ na trasie znajdował się bliski mi Połczyn-Zdrój postanowiłem, że dla pojadę na nią, mimo że nigdy dotąd nie odbywałem tak dalekich samotnych podróży. Zdecydowałem się tam pojechać też dlatego, że to prawdopodobnie ostatnia wizyta pojazdu szynowego w Połczynie-Zdroju. Będzie to też moja ostatnia wizyta w tym mieście po jego corocznym odwiedzaniu a spowodowane jest to tym, że moi dziadkowie się stamtąd wyprowadzają. Ze względów bezpieczeństwa, w obie strony kupiłem bilety na kuszetkę.
 
    Na dworcu głównym w Krakowie stawiłem się w piątek 27 września o 19:35 na peronie 3. Na peronie 2 stoi EN57-866 jako pociąg nr 447 do Wieliczki Rynku z garstką pasażerów i dość dobrze zapełniony EN71-36 jako kurs nr 110 do Trzebini. Na peron 4 wjeżdża wypełniony w 100% pociąg IC "Sawa" z Gdyni z EP09-001, a na mój peron podstawiają EN71-02 jako 5545 do Zakopanego. Wsiada do niego kilkanaście osób. O 19:47 wjeżdża mój pociąg 38200 Kraków Płaszów- Świnoujście ze szczecińską EU07-409 na czele. Zostawiam bilety u konwojenta i zajmuję swoje miejsce leżące. Do mojego przedziału dosiadła się też starsza kobieta budząca zaufanie. O 20:05 opuszczamy Kraków i udajemy się na drugi koniec Polski. W Mydlnikach mija nas jakiś zielony "byk" ze składem "talbotów". W Trzebini dogoniliśmy EN71-36 który przed chwilą skończył tu bieg, obok nas śmignęły też dwie SM31. W Jaworznie Szczakowej mijaliśmy pospiesznego z Jeleniej Góry i Stronia Śląskiego. A co do babci która jechała ze mną w przedziale, to uwielbiała ona opowiadać mi swoje przeżycia i perypetie o swojej rodzinie. Opowiedziała mi między innymi jak zjeździła samochodem Warszawa pół Polski i że ostatni raz pociągiem jechała w 1976 r. (!). Za Mysłowicami toczymy się 20km/h i widzę tam jakąś przemysłową ET21 oznaczoną jako 3E-001. Mijamy też EN57 po modernie jako 4340 Katowice- Kraków. W Katowicach stoimy 15 minut, bo dołączają dodatkowe wagony. W Chorzowie Batorym nieplanowo stoimy 2 minuty i widzę tam osobowego 6440 Legnica- Katowice z EU07-226. W Gliwicach mamy 4 minuty spóźnienia. Za Kędzierzynem- Koźle postanowiłem się przespać. Podrzemałem 2 godziny i obudziłem się w Oławie. Do Wrocławia Głównego wjeżdżamy równocześnie z pustą "Bohemią" prowadzoną przez EU07-355. Dodatkowo na dworcu stał też wypełniony prawie w 100% pospieszny Kudowa Zdrój - Gdynia. Już miałem pójść spać a tu o 1:00 ktoś dobija się do naszego przedziału. Babcia otworzyła drzwi i do naszego przedziału dosiadło się jakieś małżeństwo w średnim wieku. Jak już się rozpanoszyli i położyli się spać, ja ponownie spróbowałem zasnąć. Podrzemałem znowu 2 godziny i obudziłem się w Poznaniu Dębcu. Potem wtoczyliśmy się na główny. Na wiadukcie nad ulicą Hetmańską na dole zauważyłem roboczy tramwaj typu N holujący niskopodłogową "tatrę" RT6N1. W Poznaniu Głównym dogoniliśmy pociąg Kudowa Zdrój - Gdynia. Jest tam bardzo charakterystyczny megafon z komputerowo odtworzonym głosem lektora. Mija godzina odjazdu Kudowy, a ona stoi. Chodzą wzdłuż niej sokiści i świecą latarką pod wagony (pewnie problemy z ogrzewaniem). Mija 3:50 czyli nasza pora odjazdu, a oba pociągi nadal stoją. My ruszyliśmy o 3:56 i lekkie opóźnienie utrzymaliśmy do Krzyża. Na stacji minęliśmy lokomotywownię, gdzie oprócz stada "stonek" stoją też "rumuny" jedna SP32 i 3 "gagariny" (181, 585 i 1095) zapewne nieczynne. Dopiero za Krzyżem zaczyna mnie morzyć sen, ale nie mogłem sobie teraz pozwolić na spanie. W Choszcznie byliśmy już planowo. Przed Stargardem Szczecińskim zaczyna się rozjaśniać, ale jest potworna mgła. oprócz mnie w Stargardzie wysiada też to małżeństwo, co dosiadło się we Wrocławiu. Po spakowaniu się babcia z mojego przedziału dogląda czy nic nie zostawiłem (nie trzeba było).
 
    Wysiadam w Stargardzie o 5:53. Na sąsiednim torze stoją 2 pustawe EN57 jako 87120 Szczecin- Krzyż. A na peronie 1 w pociągu  hotelowym Warszawa - Szczecin odłączają grupę wagonów do Świnoujścia. Poszedłem do kasy po bilet do Świdwina i zacząłem oczekiwać na pospiesznego "Gryf" ze Szczecina do Olsztyna. Oprócz mnie czekało na niego 4 innych mikoli. "Gryf" przyjechał z EP07-351, frekwencja po 2 osoby na przedział. Przed naszym odjazdem przyjechała SP42-065 z dwiema bonanzami z Kalisza Pomorskiego. Przed Runowem Pomorskim rozjaśniło się, mgła się rozeszła i wyszło słońce. Początkowo linia jest dwutorowa. Za Runowem Pom. w prawo odchodzi dwutorowa linia do Szczecinka, a nasza po chwili robi się jednotorowa. W Łobzie na nasz pociąg czeka cały tłumek ludzi, głównie młodzież. Do mojego przedziału dosiadają się 4 osoby. W Worowie stoi pociąg pogotowia technicznego a na linii do Płotów (którą ma przejechać SN61) brakuje rozjazdu (!). Słyszałem ostre reakcje miłośników, którzy zajmowali sąsiedni przedział. Z "Gryfa" wysiadam w Świdwinie o 7:13. Krzyżuje się on tu z pustawą osobówką 5831 Słupsk - Stargard Szczeciński (EN57-1224+1266).

Osobowy ze Słupska do Stargardu Szczecińskiego
podczas postoju w Świdwinie


Na stacji czekało kilku innych mikoli, ale do przyjazdu "ganza" były jeszcze 2 godziny, więc wszyscy rozeszli się na miasto. Ja też to uczyniłem, ale nie oddalałem się zbytnio od stacji. Tuż po 8 przyjechał "włóczęga północny" czyli nocny pociąg Białystok - Szczecin z EU07-442.
EP07-442 z pośpiesznym Białystok - Szczecin
wjeżdża do Świdwina
 
 
Dojechało nim kilku następnych miłośników. Na stacji w Świdwinie wszystkie pociągi odjeżdżają z peronu 2, toteż wszyscy dziwili się na co czeka te 20 osób na peronie 1. Odtąd liczba mikoli na dworcu powoli zaczęła wzrastać. Przed 9 od strony Białogardu opuściły się szlabany i wjechał pociąg roboczy z SM42-1139, który zatrzymał się później pod wyjazdowym. Oznaczało to, że coś pojedzie z przeciwka. Czekaliśmy, a "claytona" nie ma. Z małym poślizgiem przyjechała "Parsęta" (ED72-016).
 
Pospieszny "Parsęta" ze Szczecina do Kołobrzegu
 
 
 Przyjechało nią kilkunastu następnych uczestników imprezy, którzy oznajmili, że SN61 stoi w Runowie Pomorskim i coś dłubią w nim. Wtedy jeden z miłośników zadzwonił przez komórkę do jadących "ganzem", którzy przekazali informację, że właśnie wyjeżdżają z Worowa.
 
    W końcu o 9:38 oczekiwany przez wszystkich wagon SN61-183 przyjechał już z kilkunastoma MK na pokładzie. Ostatecznie do "esena" władowało się około 50 miłośników. Wszyscy już zajęli miejsca, a wagon stoi. Okazało się, że musimy czekać na "Albatrosa", którym mają przyjechać organizatorzy. Gdy oczekiwany pociąg już przyjechał, przed 10 wyruszyliśmy na linię do Połczyna-Zdroju. Już na starcie mieliśmy 40 minut opóźnienia, bo planowo mieliśmy wyjechać tuż po przyjeździe "Parsęty". Do Smardzka jechaliśmy wzdłuż ogrodzenia jednostki wojskowej. Na tym odcinku tor jest wciąż używany, ponieważ jest to linia znaczenia państwowego. Ale dalej co chwilę w skrajnię właziły nam wielkie krzaczory, a szyn nie było widać spod trawy. Na przystanku w Smardzku był pierwszy fotostop. Drugi postój był na nasypie za Smardzkiem, gdzie "ganz" wyszedł pięknie oświetlony.

 
 
Fotostop za Smardzkiem
 
 
 Po ruszeniu z fotostopu wagon zaczął mieć problemy z pokonaniem podjazdu do Cieszeniewa, ze względu na wysoką trawę kładącą się na tory. Ostatecznie wycofano nasz wagon o jakieś 200 m sypiąc piasek na szyny, a następnie zaczęto forsować podjazd i jakoś się udało. Kolejny fotostop na przystanku Cieszeniewo.
 
Przystanek Cieszeniewo
 
 
Trawka na peronie wystrzyżona (czyżby dla nas?). Następnie bez problemów dotarliśmy do Redła. Minęliśmy wieś bez postoju wzbudzając zdziwienie wśród mieszkańców. Dalej nasza trasa biegnie wzdłuż drogi 152, a wszyscy kierowcy patrzyli się na nas jak na UFO. Niestety na wysokości wsi Wardyń Dolny "esen" znów nie mógł pokonać podjazdu. Wysypano całą zawartość piasecznicy i udało się. Jednak na wysokości Wardynia Górnego sytuacja się powtórzyła i tu musiano się posiłkować ziemią z okolicznych pól. Ostatecznie po dłuższym mocowaniu się z podjazdem dotarliśmy na stację Stare Ludzicko. Na prawie każdej stacyjce na tej linii (także i tu) znajduje się tor mijankowy, obecnie totalnie zakrzaczony. Zaraz za stacją koła naszego wagonu znów zaczęły buksować. Ale tu postanowiono zrobić także fotostop, ze względu na ładną okolicę. Imprezowicze weszli na pobliski pagórek, z którego doskonale było widać "ganza", a w tle: szlak, stację i zabudowania.

Walka z podjazdem za Starym Ludzickiem
 
 
Kawałek dalej znajduje się wiadukt polnej drogi nad torem, z którego także było widać stację, więc cała ekipa ustawiła się na nim i czekała na "esena". Niektórzy trochę powątpiewali czy podoła, gdyż zarośla były ogromne a toru w ogóle nie było widać. Ostatecznie wagon zrobił rozpęd do stacji w Starym Ludzicku i dojechał do wiaduktu, skąd wszyscy zeszli na dno przekopu by wsiąść do "claytona".
 
"Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi"
 
 
Od wiaduktu tor opadał aż do Połczyna, więc już dotarliśmy bez utrudnień. Przed przejazdem przez drogę nr163 organizator zmuszony był założyć pomarańczową kamizelkę i wstrzymać ruch drogowy. W końcu po 3 godzinach jazdy od Świdwina, przed godziną 13 osiągnęliśmy stację w Połczynie-Zdroju. A tu kolejna niespodzianka, krzaki zajmujące całą skrajnię, wobec czego musiano potraktować je piłą mechaniczną. Ogólnie stacja wygląda fatalnie. Budynek dworca i lokomotywownia jeszcze się trzymają, ale tory zarastają już półmetrową trawą i wielkimi krzakami. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze 3-4 lata temu odjeżdżały stąd pociągi do Grzmiącej. Organizatorzy pierwotnie planowali pojechać najdalej jak się da w kierunku Grzmiącej, ale zrezygnowano z tych planów ze względu na duże opóźnienie i śmierć techniczną toru. Uczestnicy fotografowali nasz wagon na tle budynku dworca i lokomotywowni, pod którą także podjechano.


 
 


Na stacji w Połczynie-Zdroju
 
 
Naszej wizycie przyglądało się kilkunastu Połczynian, wśród nich mój dziadek który ze wzruszeniem oglądał ostatni pojazd szynowy w tym miejscu. O 13:15 ganz szynowy opuścił Połczyn-Zdrój. Zebrani tu miejscowi machali nam na pożegnanie. Na przejeździe przez drogę 163 kierowcy także nam pomachali. Niestety podjazd przed wiaduktem koło Starego Ludzicka znowu nastręczył nam sporo trudności. Uczestnicy szli na pola, wracali z wiadrami pełnymi ziemi i sypali ją na szyny, a i tak po 50 metrach "ganz" znów nie dawał rady. Ostatecznie mocowanie się z tym podjazdem zajęło nam prawie godzinę. Na szczęście potem było już cały czas z górki, w związku z czym wagon cały czas ciągnął 40-50 km/h ocierając się co chwilę o wielkie krzaki (a przedsionek "ganza" był cały usłany liśćmi i gałęziami). W drodze powrotnej zrobiliśmy 2 fotostopy. Pierwszy był w Redle.
 
Stacja Redło
 
 
Tak się złożyło, że akurat miałem wypić herbatę z termosu. Zostawiłem więc ją na siedzeniu z nadzieją, że się nie wyleje. Budynek stacji Redło jest zamieszkały ale poczekalnia jest kompletnie zrujnowana. Po powrocie do wagonu odetchnąłem z ulgą, herbata się nie wylała ;). Następny fotostop mieliśmy na szlaku między Redłem a Cieszeniewem. Tor jest tu w zaskakująco dobrym stanie. Betonowe podkłady i ani kępki trawy, co jest miłym kontrastem do tego co dotychczas przechodziliśmy.

 
 
Na szlaku pomiędzy Redłem a Cieszeniewem
 
 
 Po drodze zdecydowałem odłączyć od imprezy w Świdwinie, bo opóźnienie wynosiło już 3 godziny. Gdybym dalej jechał "esenem", to szanse na złapanie "Przemyślanina", na którego miałem wykupioną miejscówkę na kuszetkę byłyby niemal zerowe. Zresztą i tak za 2 godziny zacznie zapadać zmrok, więc dużo już nie pofocą. Oprócz mnie w Świdwinie wysiadło kilka osób. Zrobiłem wagonowi pożegnalne zdjęcie i poszedłem po bilet do Szczecina.
 
    Po prawie godzinnym oczekiwaniu o 16:21 przyjechał kibel 9427 z Koszalina do Stargardu Szczecińskiego (EN57- 810+812). Wśród miernej frekwencji dominowała młodzież. Z zewnątrz skład strasznie zamalowany (graffiti na graffiti), ale wewnątrz czysty, szyby nie porysowane, choć koszy na śmieci oczywiście nie ma. Całą drogę kibelek pomykał aż miło. Przed Worowem kolejna niespodzianka, na torze do Reska widzę "ganza" opuszczającego stację (długo musiał stać w Worowie). W Łobzie mijanka z kiblem 9520 Szczecin - Koszalin (EN57-1524+1523). Zespoły te posiadają dość ciekawe malowanie: pierwszy jest brązowo- różowy, a drugi żółto- pomarańczowy. Stacja wąskotorowa Trąbki jest kompletnie zarośnięta, a po skrzyżowaniu z torami normalnymi nie ma już śladu. Przed Ulikowem dochodzi tor z Kalisza Pomorskiego. W Stargardzie Szczecińskim pociąg kończy bieg. Na stacji stoi EU07-409 (która prowadziła wczoraj mój nocny pociąg do Świnoujścia) z pospiesznym Szczecin- Zakopane. Niedługo potem wjeżdża opóźniony 220 minut!! "Barbie" czyli Ex "Barbakan" z Krakowa do Świnoujścia prowadzony EU06-12.
 
SP42-193 z pociągiem osobowym z Pyrzyc
kończy bieg w Stargardzie Szczecińskim

EN57-1951 jako pociąg osobowy 9420 do Białogardu
 
 
O 17:50 na stację wjeżdża pociąg osobowy z Pyrzyc, który stanowiła SP42-193 i 2 bonanzy. Pierwsza wypełniona w 80%, w drugiej siedziały 3 osoby. Potem do tych bonanz podczepiła się SP42-252, która pełniła tu rolę lokomotywy manewrowej i zepchnęła je na tory postojowe. O 18:00 na peron 2 wjechały jednocześnie 2 pociągi do Szczecina: "Rybak" z Olsztyna z EU07-385 i "Czarniecki" z Kielc i Bydgoszczy z ET22-673. Ja wsiadłem do tego pierwszego, frekwencja, po 2-3 osoby na przedział. W Szczecinie Dąbiu mijamy "Bema" do Budapesztu. Do Szczecina wjeżdżamy trasą południową przez Wstowo. Przed Szczecinem wyprzedzamy osobówkę z Angermunde zestawioną z niemieckich wagonów ze sterowniczym na końcu, a na czele była lokomotywa serii 219. W Szczecinie jesteśmy planowo. Na dworcu stoi EU07-488 z pospiesznym do Białegostoku a także pomnik TKt48-29. Ja natomiast godzinę czasu postanawiam poświęcić wyjściu na miasto aby pofotografować tamtejsze tramwaje.
102Na #619 pokonuje skrzyżowanie pod
Bramą Portową

Skład 105N #682+673 na ulicy Kard. Wyszyńskiego


Jednak powoli robiło się ciemno więc ok. 19 skierowałem się do dworca. Odnalazłem "Przemyślanina" z zieloną EU07-171 i zająłem miejsca w kuszetce. Jak się później okazało całą drogę cały przedział miałem dla siebie. O 19:33 opuszczamy gród gryfa, przekraczając Odrę. Tym razem jedziemy przez Port Centralny. Tak rozmyślam sobie gdzie teraz jest "ganz" z imprezowiczami (pewnie przedziera się przez krzaki gdzieś koło Reska). W Stargardzie Szczecińskim stoją 2 bonanzy z Kalisza Pomorskiego, które przed chwilą tu przyjechały. Dalej jedziemy szybko i w Krzyżu jesteśmy aż 10 minut przed czasem. Tam mamy 25 minutowy postój bo doczepiają wagony z Gorzowa Wlkp. Po stacji krąży SU45-221, a osobówka 33333 ma na starcie zapowiedziane +30. Po peronie chodzą rewidenci. jeden pyta się drugiego "po co my mamy doczepiać te wagony? Nie mogą ludzie się przesiąść?" drugi wzruszył ramionami i odrzekł "trzeba ludziom jakoś udogodnić podróżowanie." Przed Miałami stajemy. Po jakimś czasie przejeżdża opóźniony "Światowid" i ruszamy. Okazało się, że most na Warcie pod Wronkami jest w remoncie i jeden tor jest zamknięty. Potem zaczyna mi się coraz bardziej chcieć spać i nic dziwnego bo poprzednią noc prawie w ogóle nie spałem. Jakoś dotrwałem do Poznania. Tam stoją osobówki rozjeżdżające się prawie we wszystkie strony tj. do Zbąszynka, Gniezna, Grodziska Wlkp., Leszna i Jarocina. Od naszego składu odczepiają zieloną EU07-171 a podłączają EU07-132. Początkowo chciałem pójść spać dopiero za Jarocinem ale nie wytrzymałem i zasnąłem zaraz za Poznaniem. Potem spałem jak zabity i obudziłem się dopiero w Juliance. Następnie znów się zdrzemnąłem i obudziłem się w Kozłowie, gdzie mamy +10. Tam przepuszcza nas osobówka 23125 Sędziszów- Kraków. Wypatrzyłem w nim tylko kilka osób. Dalej pojechaliśmy do Krakowa, gdzie dojeżdżamy o 6:47 czyli z +9. Potem przez puste miasto pojechałem do domu odsypiać nieprzespane godziny.
 
    Ogólnie wrażenia z mojej pierwszej imprezy niesamowite i cieszę się, że dane mi było jeszcze raz pojechać do Połczyna-Zdroju pociągiem. Dziękuję serdecznie Pomorskiemu Towarzystwu Miłośników Kolei Żelaznych za zorganizowanie imprezy. Do dziś wspominam ją jako najwspanialszą ze wszystkich w jakich uczestniczyłem. Niestety w dzisiejszych czasach ze względu na wzmożoną aktywność złodziei złomu, imprezy po nieczynnych liniach kolejowych nie są już tak popularne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz