czwartek, 2 września 2021

2021-08-28 Bieszczady Expedition 2021

 

Dawno nas nie było w Bieszczadach, więc uznaliśmy że czas to zmienić. Zwłaszcza, że kolej w tym rejonie zaczyna się pomału odradzać. Po 2010 r. ruch na liniach kolejowych wychodzących z Zagórza stopniowo malał aż zamarł całkowicie. W 2015 r. Jerzy Zuba rapował „Stacja Zagórz umarła, czy kiedyś zmartwychwstanie? Leżę na dnie jak menel nie wierząc w lepsze jutro zagłuszając sumienie z przemytu trefną wódką”. Na szczęście stacja stopniowo odbijała się od dna. W 2015 roku do Zagórza powróciły pociągi PKP Intercity, chociaż nie bez problemów z powodu niedoboru lokomotyw spalinowych przewoźnika. Z pomocą przyszła więc firma SKPL oferując początkowo przesiadki w Jaśle lub Rzeszowie na swój tabor spalinowy, aż w grudniu 2020 r. ruszyły dwie codzienne pary pociągów PKP Intercity do Krakowa Głównego: „Wetlina” i „Bieszczady”. Obsługiwane są one na całej trasie spalinowymi zespołami trakcyjnymi serii SN84 należącymi do SKPL. W zakresie połączeń regionalnych od 2017 roku w piątki, soboty i niedziele w okresie wakacyjnym kursuje pociąg Przewozów Regionalnych „Wojak Szwejk” z Rzeszowa przez Jasło, Zagórz i Łupków do słowackich Medzilaborzec (oraz powiązana obiegowo para pociągów Medzilaborce – Sanok – Medzilaborce). Dodatkowo od poniedziałku do czwartku SKPL domawia swoje dwie pary pociągów Sanok – Łupków – Sanok o analogicznych godzinach kursowania jak „Wojak Szwejk”, co sumarycznie daje dwie codzienne pary między Sanokiem a Łupkowem. Kolejna ciekawostka pojawiła się w wakacje 2021 r., kiedy jedna z par PKP Intercity Kraków – Zagórz – Kraków została przedłużona do Łupkowa z wjazdem kieszeniowym do stacji Uherce, położonej na linii do Krościenka i granicy z Ukrainą. Wjazd do Uherzec odbywa się w soboty w kierunku Łupkowa i w niedzielę w kierunku Krakowa. Są to pierwsze pociągi pasażerskie na tym odcinku od 2010 r., kiedy zawieszono kursowanie transgranicznych kursów z Jasła do Chyrowa. Nie znaczy to, że w pozostałe dni ta trasa leży odłogiem. Od 2015 r. pomiędzy przystankiem Załuż a Ustrzykami Dolnymi działają Bieszczadzkie Drezyny Rowerowe. Uznaliśmy z Marcinem, że trzeba po latach znów odwiedzić Bieszczady, co uczyniliśmy w ostatnią sobotę wakacji, 28 sierpnia.

Nim ruszyliśmy w Bieszczady udokumentowaliśmy nową linię autobusową w Krakowie. Jest nią 148 kursująca w relacji Kombinat – Walcownia. Niegdyś na tej trasie kursowały tramwaje, jednak w 2018 r. przestały jeździć z powodu złego stanu infrastruktury. Kilka tygodni temu podczas remontu torowiska w ulicy Ujastek zlikwidowano rozjazdy odcinając fizycznie linię tramwajową do Walcowni od reszty sieci. O dziwo sieć trakcyjna cały czas wisi stając się łatwym łupem dla złodziei. Zaobserwowaliśmy w kilku miejscach ubytki. Jakby na trasa leżała na Górnym Śląsku, sieć by z pewnością została zdemontowana zaraz po zaprzestaniu ruchu. Wykonaliśmy zdjęcie Solarisa U12 linii 148 na ulicy Łowińskiego, po czym ruszyliśmy w stronę Bieszczad. 

Solaris U12 #BU890 obsługujący nową linię 148 z Kombinatu
do Walcowni na ulicy Łowińskiego

Była godzina 8:30, więc szacowaliśmy że na miejscu będziemy około 11. Mieliśmy niesamowitego farta z pogodą, bo wstrzeliliśmy się w jedyny słoneczny dzień w ostatnim tygodniu sierpnia. Autostradą A4 pomknęliśmy do Dębicy, a dalej kierowaliśmy się drogami wojewódzkimi i częściowo lokalnymi przez Wiśniową i Frysztak do Krosna. Następnie krajówką nr 28 podjechaliśmy do Rymanowa, by potem malowniczą drogą wojewódzką dotrzeć do stacji Szczawne Kulaszne położonej na linii Zagórz – Łupków. Niebawem miał się tu zjawić „Wojak Szwejk” z Medzilaborzec do Sanoka. Pierwsze zdjęcia postanowiliśmy mu wykonać z podanym kształtowym semaforem wjazdowym. Spodziewaliśmy się dwuczłonowego szynobusa, ale zjawił się jednoczłonowy SA135-011 (ciekawe czy pomieścił wszystkich chętnych jak obsługiwał poranny kurs z Rzeszowa). 

SA135-011 jako pociąg regio "Wojak Szwejk" z Medzilaborzec
do Sanoka wjeżdża na stację Szczawne Kulaszne

Zaraz potem musieliśmy odstać pod szlabanem przy wyjeździe ze stacji, więc zrobiliśmy mu ujęcie pod słońce jak opuszcza stację. 

Za stacją Szczawne Kulaszne

Dyżurny ruchu dość długo ociągał się z podniesieniem szlabanów, przez co pociąg zdążył nas nieźle odsadzić. Z trudem dogoniliśmy go przy przystanku Wysoczany. 

Odjazd z przystanku Wysoczany

To już nie te czasy kiedy pociąg z Łupkowa do Zagórza toczył się cały czas 40 km/h. Szynobus pomykał tak żwawo, że nie zdążyliśmy mu zrobić zdjęcia w przełomie Osławy. Ale nic straconego, słońce i tak akurat się schowało za chmurę. Udało się za to zrobić mu serię ujęć przed przystankiem Morochów. 

Sesja przed przystankiem Morochów

Dalej nie ma drogi biegnącej wzdłuż linii kolejowej i konieczny był przejazd naokoło przez Poraż do Zagórza. Jeździliśmy już kilka razy przez Poraż, ale pierwszy raz zauważyliśmy tam drogowskaz do Czaszyna. Czyżby wyasfaltowali jakaś nową drogę? Woleliśmy jednak nie ryzykować utknięcia gdzieś w polu i pojechaliśmy prosto do Zagórza. Stamtąd cofnęliśmy się do Tarnawy Dolnej wykonać ostatnie zdjęcie pociągu z Medzilaborzec do Sanoka.

Przed przystankiem Tarnawa Dolna

Do kolejnego pociągu mieliśmy ponad 2 godziny przerwy, które w dużej mierze poświęciliśmy zwiedzaniu stacji w Zagórzu. Czasy gdy po stacji hulał wiatr już minęły. Obecnie znajduje się tu zaplecze SKPL. Można tu zaobserwować spalinowe zespoły trakcyjne serii SN83 i SN84. Te pierwsze jeździły kilka lat temu w Kolejach Śląskich, część z nich posiada jeszcze malowanie Województwa Śląskiego. 

Tabor SKPL na stacji w Zagórzu. Na pierwszym planie SN83-006
w barwach Województwa Śląskiego.

SN84-002 "Strapa" na stacji w Zagórzu

Ponadto w tym roku SKPL zakupił w Holandii sporą partię „bawołów” typu DM90. Holandia jakiś czas temu zelektryfikowała całą swoją sieć kolejową, przez co tabor spalinowy przestał być jej potrzebny. Zespoły typu DM90 były w Holandii nazywane bawołami ze względu na charakterystyczny kształt czoła. Do Polski sprowadzono ich aż 32 sztuki. Poza Zagórzem stoją one w Ostrowie Wielkopolskim i w Koźminie Wielkopolskim. Jeden z nich stał już przemalowany w firmowe barwy SKPL i z nadanym oznaczeniem SD85-001. 

Holenderska jednostka DM90 świeżo przemalowana w barwy
SKPL i oznaczona jako SD85-001

Parowóz TKt48-124, który do niedawna stał jako pomnik przy lokomotywowni został odmalowany i ustawiony bliżej budynku stacyjnego. 

Parowóz pomnik TKt48-124 w nowym miejscu ekspozycji

Wracając ze stacji zrobiliśmy jeszcze zdjęcie autobusu komunikacji miejskiej z Sanoka, który akurat się napatoczył. 

Zagórz, ulica Piłsudskiego. Autosan M12LF #263 z MKS Sanok
w obsłudze linii 5 do Zagórza

Po godzinie 14 przyjedzie pociąg TLK „Bieszczady” z Krakowa do Łupkowa przez Uherce. Na taką okazję trzeba się odpowiednio przygotować i mieliśmy w planie z dużym wyprzedzeniem pojechać na penetrację szlaku Nowy Zagórz – Uherce, na który pociągi pasażerskie powróciły po ponad 10 latach przerwy. Jeszcze dłużej w ruchu osobowym nie była używana łącznica umożliwiająca wyjazd z Zagórza w kierunku Uherzec. Ostatnie pociągi osobowe przez Uherce do Chyrowa kursowały bowiem od Sanoka. Na początek więc udaliśmy się na penetrację odcinka od Zagórza do mostu na Sanie. Sam most był akurat był nie warty fotki. Trwał właśnie jego remont i cały był obudowany rusztowaniami. Ostatecznie ustaliliśmy, że najlepszy widok jest z wiaduktu drogi krajowej nr 84, skąd widać prawie całą łącznicę. Jako że miejscówkę w Zagórzu mieliśmy wybraną, mogliśmy szukać motywów na dalszym odcinku. Krajówką nr 84 udaliśmy się do Leska, skąd lokalną drogą dotarliśmy do linii kolejowej przy stacji Lesko Łukawica. Jechaliśmy następnie wzdłuż szlaku w kierunku Zagórza penetrując każdą drogę prowadzącą do torów. Dotarliśmy tak prawie do mostu na Sanie od drugiej strony. Ostatecznie ustaliliśmy, że pierwsze zdjęcie wykonamy przy rozlewiskach Sanu w rejonie zamku Sobień. W Lesku Łukawicy pociąg będzie miał postój handlowy i będzie czas wykonanie kolejnych ujęć. Chociaż nie ukrywam, że trochę kluczyliśmy nim znaleźliśmy dojazd na stację. Korzystając z tego, że mieliśmy jeszcze rezerwę czasową zaczęliśmy penetrować dalszą część szlaku w kierunku Uherzec. Zaraz za stacją Lesko Łukawica linia oddala się od drogi do Leska, więc skręciliśmy w bok do wsi Bezmiechowa Dolna. Droga doprowadziła nas do malowniczego łuku, gdzie pięknie prezentowałby się pociąg wracający z Uherzec. Wobec tego odznaczyliśmy to miejsce jako warte odwiedzenia. Dalszej części szlaku już nie zdążyliśmy skontrolować, gdyż zbliżała się pora przyjazdu pociągu. Ruszyliśmy czym prędzej na przejazd kolejowy w rejonie zamku Sobień. Przy samym przejeździe nie było za bardzo gdzie bezpiecznie zaparkować i musieliśmy 100 metrów podejść. Zdążyliśmy jednak na pociąg bez problemu. Przyjechał SN84-004 „Przepiór”. 

SN84-004 "Przepiór" jako pociąg TLK "Bieszczady" z Krakowa
do Łupkowa przez Uherce w rejonie zamku Sobień

Sprint do auta i gaz do dechy na stację Lesko Łukawica. Podobnie jak na linii łupkowskiej, także tu szlakowa była dobra i musieliśmy nieźle pocisnąć żeby dogonić pociąg. „Bieszczady” miały luźno ułożony rozkład jazdy i przyjechały 2 minuty przed planową porą odjazdu. Sporą część zarówno podróżnych jak i obsługi pociągu stanowili miłośnicy kolei, którzy wykorzystali dłuższy postój na zdjęcia. Normalnie poczuliśmy się jak na imprezie kolejowej 😛. W końcu kierownik pociągu zagonił wszystkich do składu i ruszyli. 

Odjazd z dawnej stacji Lesko Łukawica

Wykonaliśmy zdjęcia i gazu na stację w Uhercach. Luzy w rozkładzie jazdy pociąg miał jednak na tyle duże, że nie zdążyliśmy dotrzeć przed nim (mimo tego że dotarliśmy trochę przed planowym przyjazdem). Nie pozostało nam zatem nic innego jak zadowolić się zdjęciami statycznymi „Przepióra” w Uhercach. 

Postój w Uhercach

Stacja obecnie jest zapleczem Bieszczadzkich Drezyn Rowerowych i została przyozdobiona stosownym banerem reklamowym. Znaczna część pasażerów pociągu wykorzystała postój na zmianę czoła w celach zdjęciowych. Oczywistym dla nas było, że jeśli chcemy liczyć na zdjęcie pociągu w Bezmiechowej Dolnej, musimy się zwijać z Uherzec przed jego odjazdem. W końcu zdjęcia z podanymi semaforami na tej stacji mamy jeszcze z czasów planowego ruchu osobówek do Chyrowa. Ruszyliśmy więc czym prędzej w drogę powrotną do Leska, a stamtąd na łuk w Bezmiechowej Dolnej. Na szczęście zdążyliśmy w porę dotrzeć i zająć dobre miejsca do zdjęć. Szkoda tylko, że słońce chwilowo odmówiło współpracy. 

TLK "Bieszczady" wracające z Uherzec mijają wieś
Bezmiechowa Dolna

Nie zwalniając tempa ruszyliśmy na krajówkę do Leska, by zdążyć złapać „Bieszczady” wjeżdżające łącznicą do Zagórza. Mieliśmy lekką nerwówkę, bo jechaliśmy w sznureczku aut i jeszcze najbliższe miejsce gdzie mogliśmy bezpiecznie zaparkować było 200 metrów od wiaduktu. Udało nam się na szczęście dotrzeć na czas. Akurat w momencie gdy robiliśmy zdjęcia, przejeżdżały koło nas dwie dziewczyny jadące razem na jednym rowerze. Jedna z nich podróżowała siedząc na kierownicy. Jak kątem oka je zobaczyliśmy, to tylko się modliliśmy żeby nie wywaliły się na nas. 

"Przepiór" wjeżdża łącznicą na stację w Zagórzu

Za Zagórzem już nie musieliśmy gnać na wariata. Przepuściliśmy spokojnie pociąg na wyjeździe ze stacji i ruszyliśmy przez Poraż do Morochowa. Na przejeździe przy przystanku mieliśmy kilka minut rezerwy. Czekając na pociąg rozglądałem się po pobliskich pagórkach i ciekawiło mnie jaki może być z nich widok. Niestety przy tak mizernej liczbie pociągów nawet jakby się tu przyjechało na miesiąc nie wykorzystałoby się wszystkich miejscówek. „Przepióra” chcieliśmy złapać z budynkiem przystanku, mostkiem oraz belami siana. Przydreptały nam także kury z pobliskiego gospodarstwa. Spodziewaliśmy się, że pociąg je spłoszy, ale nie, przyglądały mu się z zaciekawieniem. 

TLK "Bieszczady" minął przystanek Morochów

Po zrobieniu zdjęcia ruszyliśmy szybko na obowiązkowe ujęcia w przełomie Osławy. Tym razem zdążyliśmy bez większych trudności. 

W przełomie Osławy między Mokrym Małopolskim a Wysoczanami

Chcieliśmy go jeszcze złapać w pięknym plenerze za przystankiem Wysoczany, ale tu już brakło paru sekund. Nic straconego, 40 minut później będzie jechał „Wojak Szwejk”. Za to „Bieszczady” planowaliśmy uwiecznić ruszające ze stacji Szczawne Kulaszne, obowiązkowo z podanym semaforem. 

Odjazd ze stacji Szczawne Kulaszne

Próbowaliśmy jeszcze dogonić pociąg w Rzepedzi, ale nie udało się. Najpierw trafił się niedzielny kierowca za którym musieliśmy się wlec, ale nie traciliśmy jeszcze nadziei. Lecz gdy w Rzepedzi zobaczyliśmy procesję idącą główną drogą, to już skapitulowaliśmy. Zrobiliśmy w tył zwrot i wyjechaliśmy naprzeciw „Wojakowi Szwejkowi”, który już meldował się w Zagórzu. Zdecydowaliśmy się wykonać mu pierwsze ujęcie w Mokrym Małopolskim. Ulokowaliśmy się na bocznej drodze prowadzącej do niewielkiego cmentarza położonego na zboczu góry. Było z niej pięknie widać miejscową cerkiew oraz remizę. Nieopodal pasło się stado krów, ale za daleko żeby mogły zapozować do zdjęcia. Najwyraźniej jednak wyczytały one w moich myślach, że chciałbym mieć je na zdjęciu i tuż przed przyjazdem szynobusu podeszły bliżej. Dzięki temu modelki również zmieściły się w kadrze. 

Popołudniowy "Wojak Szwejk" z Sanoka do Medzilaborzec
hamuje przed przystankiem Mokre Małopolskie

Po zrobieniu zdjęć ruszyliśmy na nasz kolejny cel, którym była łąka w Wysoczanach. Mieliśmy możliwość złapać pociąg w przełomie Osławy, ale uznaliśmy że nie będziemy powtarzać ujęcia z „Przepiórem”. Zdecydowaliśmy się za to zrobić spontaniczne ujęcie z modelką pasącą się przed przystankiem Wysoczany. 

Przed przystankiem Wysoczany

Potem śmignęliśmy czym prędzej na wcześniej upatrzoną łąkę za przystankiem. 

Na szlaku za przystankiem Wysoczany

Dalej szynobus nam nieco uciekł i dogoniliśmy go dopiero przed Rzepedzią. I tak musieliśmy odstać przed szlabanami, więc zrobiliśmy mu portrecik jak dojeżdża do miejscowego przystanku. 

Przed przystankiem w Rzepedzi

Procesja, która 40 minut temu szła główną drogą przez wieś na szczęście już sobie przeszła, więc mogliśmy kontynuować pogoń. Kolejne ujęcie zaplanowaliśmy z podanym semaforem wyjazdowym ze stacji Komańcza. 

Wyjazd ze stacji Komańcza

Linia Zagórz – Łupków jest wciąż kopalnią nieodkrytych motywów, jednak wiele z nich zarasta. Część ujęć, które wykonaliśmy podczas naszej pierwszej wizyty w Bieszczadach w 2005 r. jest już nie do powtórzenia. Niegdyś popularną miejscówką był widok z wiaduktu drogowego nad linią kolejową przed dawnym przystankiem Osławica. Dziś pociąg jest już tam całkiem za drzewami. Za to piękną miejscówkę wypatrzyliśmy nieopodal tego wiaduktu na pociąg jadący od Łupkowa. Tam też postanowiliśmy zaczekać na powrotne „Bieszczady”, które ruszą z Łupkowa zaraz po przyjeździe „Wojaka Szwejka”. Ostatnie zdjęcie szynobusu wykonaliśmy na łuku przed Nowym Łupkowem. 

"Wojak Szwejk" zbliża się do Nowego Łupkowa

Potem wróciliśmy na wcześniej upatrzoną miejscówkę i oczekiwaliśmy na „Przepióra”. Mieliśmy lekką nerwówkę, bo akurat słońce przysłoniła chmura, która przesuwała się bardzo niespiesznie. Ale na szczęście w ostatniej chwili przed przyjazdem pociągu przesunęła się na tyle że „Przepiór” wyszedł pięknie oświetlony. 

Powrotny TLK "Bieszczady" z Łupkowa do Krakowa minął
zlikwidowany przystanek Osławica

Kolejne ujęcie wykonaliśmy na prostej przed Komańczą. 

Na szlaku przed Komańczą

Słońce już było dość nisko i nie mieliśmy już zbyt dużego wyboru jeżeli chodzi o możliwość zrobienia dobrego zdjęcia. Ustaliliśmy więc, że pomału kończymy wyprawę i ostatnie ujęcie zaplanowaliśmy na wjeździe do stacji Szczawne Kulaszne. 

"Przepiór" wjeżdża na stację Szczawne Kulaszne

Potem jeszcze stojąc pod szlabanem za stacją podjęliśmy próbę uchwycenia „Przepióra” ze znajdującymi się nieopodal semaforami wyjazdowymi. Nawet coś tam się udało. 

TLK "Bieszczady" opuszcza stację Szczawne Kulaszne

Godzinę później będzie jeszcze jechał powrotny „Wojak Szwejk” do Rzeszowa, ale patrząc na to jak szybko słońce się obniża, będzie pewnie jechał już w ciemnościach. I tak mieliśmy niesamowite szczęście z pogodą w porównaniu z resztą tygodnia i udało się wykonać sporo dobrych zdjęć. Z powrotem do Krakowa jechaliśmy tą samą trasą co przyjechaliśmy i w domu byliśmy na godzinę 21.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz