niedziela, 12 września 2021

2009-10-10 Pożegnanie lokomotyw serii SP32 w Bieszczadach

Pasażerskie lokomotywy spalinowe serii SP32 produkowane były w drugiej połowie lat 80-tych XX wieku w Rumunii, w zakładach 23 August w Bukareszcie. Polskie Koleje Państwowe zamówiły 200 sztuk tych lokomotyw. Pod koniec lat 80-tych istniało w Polsce jeszcze kilka zakładów taboru eksploatujących parowozy i lokomotywy SP32 miały trafić w pierwszej kolejności właśnie tam, w celu ostatecznego wycofania trakcji parowej z ruchu pasażerskiego. Jedną z ostatnich lokomotywowni eksploatujących parowozy był Zagórz podlegający pod zakład taboru Jasło. I ten zakład był też jednym z pierwszych, które otrzymały lokomotywy serii SP32. "Żółtki" stacjonowały w Jaśle w całkiem pokaźnej liczbie i na ponad 20 lat wpisały się w krajobraz bieszczadzkich szlaków. W sezonie zimowym były monopolistami w obsłudze niemałego wówczas ruchu pasażerskiego na liniach Jasło - Rzeszów, Jasło - Zagórz, Zagórz - Łupków i Zagórz - Krościenko - Chyrów. Jedynie latem wspomagały je serie SM42 i ST43. Ich eksploatacja nie była jednak pozbawiona kłopotów. Ze względu na wysoką awaryjność i liczne niedociągnięcia konstrukcyjne, lokomotywy te zyskały przezwisko "Zemsta Ceaucesco". Kres dominacji lokomotyw SP32 nastąpił w 2004 roku, kiedy to spółka Kolmex zatrzymała większość tych lokomotyw w całej Polsce. W eksploatacji pozostało jedynie 10 sztuk gruntownie zmodernizowanych w 2000 roku (numery 201-210) oraz 5 maszyn, które w latach 90-tych przeszły wymianę silnika (numery 073, 096, 147, 148, 149). Spośród tych 15 lokomotyw w Jaśle stacjonowały 3 maszyny, numery 202, 203 i 204. Z czasem dołączyły do nich 073, 147, 201 i 205. Oczywiście nie wystarczało to do obsługi całego ruchu pasażerskiego w rejonie Jasła i Zagórza, toteż konieczne było sprowadzenie dodatkowo lokomotyw serii SU42. Odtąd przez 5 lat "zemsty" dzieliły z "polsatami" obsługę mocno podupadającego ruchu pasażerskiego w Bieszczadach. W 2009 roku część SP32 sprowadzono na próbę do lokomotywowni w Chojnicach, do obsługi ruchu pasażerskiego na Pomorzu. Dobrze wykonywały one tam swoje zadania, w związku z czym podjęta została decyzja o przeniesieniu wszystkich czynnych SP32 na północ kraju. Tym samym po dwóch dekadach eksploatacji kończył się związek lokomotyw SP32 z Podkarpaciem. Korzystając z ostatnich chwil "żółtków" w Bieszczadach, Stowarzyszenie Miłośników Kolei w Krakowie podjęło szybką decyzję o zorganizowaniu imprezy pożegnalnej. Program przewidywał przejazd pociągiem specjalnym zestawionym z lokomotywy SP32 i dwóch bezprzedziałowych wagonów drugiej klasy po trasach z Zagórza do Krościenka i Łupkowa. Impreza zaplanowana była na sobotę 10 października 2009 r. Wprawdzie lokomotywy SP32 miały opuścić Bieszczady już we wrześniu, ale na szczęście SMK przekonało centralę spółki PKP Przewozy Regionalne, żeby zostawili miesiąc dłużej w Jaśle lokomotywę SP32-073, w celu poprowadzenia pożegnalnego pociągu. Wybraliśmy lokomotywę o numerze 073, ponieważ posiada wygląd najbardziej zbliżony do fabrycznego. Od początku było wiadome, że nie uda nam się przejechać w całości linii Zagórz - Krościenko. Z powodu drastycznie niskich prędkości szlakowych i konieczności powrotu do Zagórza przed planową osobówką z Chyrowa, mogliśmy dojechać tylko do stacji Uherce. Później udało nam się jeszcze wynegocjować wepchnięcie składu parę kilometrów dalej, do mostu w Olszanicy. W zamian do planu imprezy dołączyliśmy przejazd z Łupkowa do tunelu granicznego ze Słowacją.

Obserwując ruch kolejowy na bieszczadzkich szlakach w 2006 roku, wydawało się że już gorzej być nie może. Okazało się że nic bardziej błędnego. W 2009 roku dojazd koleją do Zagórza poza sezonem był niemożliwy! Do Jasła od strony Stróż już od trzech lat nie kursowały żadne pociągi osobowe. Z Rzeszowa docierały zaś dwa pociągi dziennie, z czego poranny wyjeżdżał z Rzeszowa tak, że nie było na niego jak dojechać, a popołudniowy przyjeżdżał do Jasła po odjeździe ostatniej osobówki do Zagórza. W miarę normalnie przedstawiał się wówczas ruch między Jasłem a Zagórzem, gdzie kursowało 7 par pociągów osobowych. Składy pociągów stanowią jednak karykaturę tego, co było kilka lat wcześniej. O ile do 2004 roku większość osobówek na tej linii była zestawiona z czterowagonowych zestawów piętrowych Bhp lub dwóch wagonów B/Bh, to w 2009 r. standardem były składy jednowagonowe lub autobus szynowy. Przy czym to drugie częściej stało niż jeździło i w zamian wyjeżdżał autobus KKA. Na linii Zagórz - Łupków nadal utrzymywał się szczątkowy ruch pasażerski w postaci dwóch par pociągów - widmo kursujących tylko w wakacyjne weekendy, czyli przez około 20 dni w roku. Za to przez większość pierwszej dekady XXI wieku linię tę utrzymywał przy życiu całkiem spory ruch towarowy. W 2009 roku nastąpiło jednak gwałtowne załamanie ruchu towarowego przez Przełęcz Łupkowską, który spadł praktycznie do zera. W efekcie poza sezonem letnim między Zagórzem a Łupkowem nie kursowały żadne pociągi. Nie zmieniał się natomiast ruch na linii z Zagórza do Krościenka, gdzie w dalszym ciągu kursowały dwie pary pociągów osobowych z Sanoka do Chyrowa na Ukrainie. Czas przejazdu, jaki one osiągały był trzy razy dłuższy od przejazdu autobusem PKS, ale z powodu dużej frekwencji na odcinku przygranicznym były to ostatnie pociągi osobowe w tym rejonie zestawiane ze składów dwuwagonowych. Jedyną "modernizacją", jaka nastąpiła w ostatnim czasie w tych stronach, było wycięcie semaforów kształtowych na stacjach: Jedlicze, Targowiska oraz Wróblik Szlachecki i zastąpienie ich sygnalizacją świetlną. Tym samym między Jasłem i Zagórzem nie ma już ani jednej stacji z semaforami kształtowymi.

Z racji tego, że dojazd koleją do Zagórza poza sezonem był wówczas niemożliwy, konieczne było wynajęcie autobusu celem dowiezienia uczestników imprezy z Rzeszowa do Zagórza. Odjazd autobusu spod dworca w Rzeszowie zaplanowano po przyjeździe pociągu pospiesznego "Śnieżka" z Wrocławia, prowadzącego od niedawna w nocy z piątku na sobotę także wagony z Warszawy. Ogłoszenie o imprezie zamieściliśmy z niespełna miesięcznym wyprzedzeniem, więc obawialiśmy się niskiej frekwencji. Na szczęście liczba zgłoszeń znacznie przerosła nasze oczekiwania. Prawie 150 osób chciało pożegnać te zasłużone dla bieszczadzkich szlaków lokomotywy. W związku z tym konieczne stało się wynajęcie dwóch autobusów. Spośród kilkunastu przewoźników autobusowych działających na Podkarpaciu, najkorzystniejsza dla nas była oferta firmy Veolia Transport Bieszczady z Brzozowa, i to właśnie od niej postanowiliśmy wynająć dwa Autosany. Pociąg pospieszny "Śnieżka" zameldował się na rzeszowskim dworcu głównym tuż po godzinie 6 rano. Na placu ładunkowym czekały już na nas dwa Autosany H9. Informacja o miejscu podstawienia autobusów była zapowiadana przez megafony, więc większość uczestników nie miała problemu z trafieniem. Z racji dużych luzów czasowych pozwoliliśmy sobie zatrzymać się na krótki fotostop na dworcu autobusowym w Brzozowie. 

Autobusy Autosan H9 z firmy Veolia Transport Bieszczady, które
podwoziły uczestników imprezy z Rzeszowa do Zagórza i z powrotem
podczas krótkiego postoju na dworcu w Brzozowie.

Tuż po godzinie 8 zajechaliśmy pod stację w Zagórzu, gdzie megafony już zapowiadały nasz pociąg. Przy peronie opustoszałej stacji czekała SP32-073 szykująca się do odjazdu ze swoim ostatnim pociągiem w tej części kraju. 

Pociąg specjalny gotów do odjazdu ze stacji w Zagórzu

Jeszcze tylko otablicowanie pociągu, rozwieszenie planu fotostopów w przedsionkach wagonów i punktualnie o 8:30 ruszyliśmy w trasę. Wyjechaliśmy z Zagórza łącznicą nr 617, a na posterunku Zagórz R101 wjechaliśmy na linię ze Stróż do Krościenka. Przejechaliśmy po dwóch okazałych mostach, jednym na Osławie, drugim na Sanie i po chwili minęliśmy dawną stację Załuż. Pierwszy postój odbył się pod górą Sobień, na której znajdują się ruiny zamku. Na pierwszy rzut oka motyw ten był dość przeciętny. Jednak, gdy koledzy odpowiedzialni za fotostopy zaprowadzili nas dalej, nasze zdanie się zmieniło. Linia biegnie tu nad malowniczymi rozlewiskami i koledzy planowali obejść je dookoła, w celu sfotografowania pociągu z drugiego brzegu. I mimo że ścieżka, którą szliśmy była błotnista i dość niebezpieczna, to większość uczestników imprezy wracała do pociągu zadowolona. 

Forostop nad rozlewiskami między dawnymi stacjami Załuż i Lesko
Łukawica. W tle góra Sobień, gdzie znajdują się ruiny zamku.

Kolejne zdjęcia wykonywaliśmy przed dawną stacją Lesko Łukawica, w miejscu gdzie odgałęzia się nieczynna bocznica do kombinatu drzewnego. 

Przed dawną stacją Lesko Łukawica

Sama stacja została niedawno pozbawiona semaforów kształtowych. Między Zagórzem a Uhercami stawaliśmy na fotostopy bardzo często. Kolejne dwa odbyły się na łukach w Jankowcach. Mimo pesymistycznych prognoz, pogoda nam dopisywała. Momentami pojawiało się nawet słońce, które pięknie oświetlało bardzo kolorowe o tej porze roku lasy.

Fotostopy między Leskiem Łukawicą a przystankiem Jankowce

Przed przystankiem Uherce Tunel jak sama nazwa wskazuje znajduje się  krótki tunel przekopany pod drogą krajową do Krościenka, i tam też zaplanowany był następny fotostop. 

Wyjazd z krótkiego tunelu przed przystankiem Uherce Tunel

Kolejne zdjęcia wykonaliśmy już w obrębie stacji Uherce, najpierw z semaforem wjazdowym, potem z dawną strażnicą przejazdową i z budynkiem stacyjnym. 

Wjazd na stację Uherce

Postój na stacji w Uhercach

Plan imprezy przewidywał tutaj oblot składu i wjazd wagonami naprzód do Olszanicy. Z powodu opóźnienia naszego pociągu spowodowanego przeciągającymi się fotostopami w Jankowcach, istniało ryzyko nie wyrobienia się ze zwolnieniem szlaku dla pociągu osobowego z Chyrowa. Nasz prezes zaproponował więc, żeby odpuścić sobie ten jeden fotostop w Olszanicy, a w zamian wykonać dodatkowe fotostopy między Uhercami a Zagórzem. Brak porozumienia między zwolennikami i przeciwnikami dalszej jazdy spowodował w końcu, że dyżurny ruchu podjął za nas decyzję nie wpuszczając nas na szlak w kierunku Olszanicy. Pozwolono nam jedynie wyjechać kawałek za semafor wjazdowy od strony Olszanicy. 

Pozorowany wyjazd z Uherzec w kierunku Olszanicy

Następnie skład wycofał w perony i lokomotywa dokonała oblotu składu. 

Oblot składu w Uhercach

Przed odjazdem odbyło się jeszcze grupowe zdjęcie uczestników ostatniego przejazdu lokomotywy SP32 w tych stronach. Po jeszcze jednym fotostopie na wyjeździe z Uherzec, ruszyliśmy w drogę powrotną do Zagórza. 

Odjazd z Uherzec w kierunku Zagórza

Z zapowiadanych dodatkowych fotostopów między Uhercami a Zagórzem zrealizowany został tylko jeden, na górce we wsi Bezmiechowa Dolna. 

Fotostop w Bezmiechowej Dolnej

Podczas dalszej jazdy pojawił się pomysł zamówienia pizzy na stację w Zagórzu. Zebrane zostały zamówienia od uczestników imprezy, lecz był problem z dodzwonieniem się do pizzerii w Zagórzu, ze względu na długie odcinki trasy bez zasięgu. Gdy w końcu udało się złożyć zamówienie pojawiło się ryzyko czy nie złapiemy opóźnienia czekając na pizze w Zagórzu. Na szczęście gdy dotarliśmy na stację, włoskie przysmaki już na nas czekały i mogliśmy niemal od razu ruszać na linię do Łupkowa.

Krótki postój w Zagórzu

Wyjeżdżając z Zagórza zauważyliśmy, że odmalowany został parowóz TKt48-124 ustawiony tu jako pomnik. Linia do Łupkowa biegnie na większości swojej trasy doliną rzeki Osławy, wijącej się malowniczo między górami, które pięknie wyglądają jesienią. Szkoda, że o tej porze roku żadne planowe pociągi już tędy nie jeżdżą. Pierwszy fotostop na tej linii odbył się między przystankami Tarnawa Dolna i Czaszyn. 

Pomiędzy przystankami Tarnawa Dolna i Czaszyn

Na szlaku przed Czaszynem

Między Czaszynem a Morochowem znajduje się najtrudniej dostępny odcinek linii, ponieważ nie ma tu żadnej równoległej drogi. Szlak biegnie na tym odcinku przez przełom Osławy okrążając z trzech stron górę Jedlicz. Na tym odcinku zorganizowaliśmy fotostop, podczas którego zagadała do nas miła pani z pobliskiego domu. Obdarowała nas siatką z jabłkami ze swojego ogródka. 

Na szlaku między Czaszynem a Morochowem

Najbardziej malownicze miejsce na linii Zagórz - Łupków znajduje się między przystankami Mokre Małopolskie i Wysoczany. Jest to najwęższe miejsce w dolinie Osławy. Rzeka, linia kolejowa i lokalna droga biegną tu blisko siebie. 

W przełomie Osławy między Mokrym Małopolskim a Wysoczanami

Kawałek dalej zatrzymaliśmy się na jeszcze na zdjęcia przy dawnej strażnicy przejazdowej. 

Przy dawnej strażnicy przejazdowej przed Wysoczanami

Pierwszą stacją za Zagórzem jest Szczawne Kulaszne. Jest ona wciąż czynna, chociaż już dawno nic się tu nie krzyżowało. Na stacji fotografowaliśmy pociąg z kształtowymi semaforami wyjazdowymi w stronę Zagórza oraz z nastawnią wykonawczą. W czasie przejścia z jednego motywu na drugi, pani z nastawni nakrzyczała na nas, żebyśmy nie chodzili po torach, bo nie wolno, bo będzie jechał pociąg itp. Żadne z naszych argumentów do niej nie przemawiały. Dopiero gdy kolega zawołał dyżurnego ruchu żeby ten ją uciszył, to mieliśmy spokój. Pani najwyraźniej była w szoku, tego dnia pewnie zobaczyła na swojej stacji więcej ludzi, niż we wszystkich planowych osobówkach w ciągu całego roku.

Stacja Szczawne Kulaszne

Od miejscowości Rzepedź linia opuszcza dolinę Osławy i dalej biegnie doliną jej dopływu, Osławicy. Drugą czynną stacją na tej linii jest Komańcza. Ta stacja sprawiała już dużo bardziej przygnębiające wrażenie. Wszystkie tory dodatkowe były zagrodzone tarczami zakazującymi wjazdu. 

Wyjazd ze stacji Komańcza

Za Komańczą zaczęły dopadać nas deszczowe chmury. To i tak dobrze, że dopiero teraz, bo w Małopolsce od rana mocno lało. Kolejny fotostop zaplanowany był na trudno dostępnym odcinku między Komańczą a przystankiem Osławica. 

Fotostop między Komańczą a przystankiem Osławica

Potem już bez postojów podążyliśmy do Łupkowa. W Nowym Łupkowie znajduje się punkt styczny z Bieszczadzką Kolejką Leśną. Obecnie wąskie tory toną w wysokiej trawie, ale BKL sukcesywnie udrażnia kolejne kilometry swoich torów i obecnie pociągi docierają już do miejscowości Smolnik, cztery kilometry od Nowego Łupkowa. Nasuwa się jedynie pytanie czy w momencie udrożnienia wąskiego toru do Nowego Łupkowa, będzie się tu jeszcze odbywał jakikolwiek ruch na torze normalnym? Kilka minut później osiągnęliśmy graniczną stację Łupków. Po przyjeździe na stację lokomotywa szybko obleciała skład i wepchnęła go w stronę tunelu granicznego. 

Na stacji w Łupkowie

Manewry w Łupkowie

Musieliśmy się spieszyć, ponieważ zajmowaliśmy szlak Łupków - Medzilaborce. Na szlaku tym znajduje się przystanek Medzilaborce Miasto, do którego dojeżdżają słowackie pociągi. O godzinie 16 z Medzilaborzec wyjeżdża pociąg do Medzilaborzec Miasta i do tego czasu musieliśmy zwolnić dla niego szlak. Po kilku minutach cofania osiągnęliśmy portal tunelu granicznego. Obiekt ten ma bardzo burzliwą historię. Podczas obu wojen światowych stanowił on obiekt strategiczny i aż cztery razy był wysadzany w powietrze. Po II Wojnie Światowej przez prawie pół wieku był nieczynny. Dopiero w 1994 roku otwarto go ponownie dla ruchu towarowego, a 5 lat później także dla pasażerskiego. Obecnie przez większą część roku tunel świeci pustkami. Ruch towarowy ostatnio spadł tu niemal do zera, a pasażerski ogranicza się do dwóch par słowackich motoraków z Medzilaborzec do Łupkowa kursujących tylko w soboty i niedziele w okresie wakacyjnym. Po dotarciu do tunelu, trzeba było szybko wracać do Łupkowa. Niestety nie było to takie proste. Tor w tym miejscu opada stromo w stronę Słowacji, co w połączeniu z niejeżdżonymi szynami i opadami deszczu spowodowało rolowanie zestawów kołowych lokomotywy. Dopiero po ponownym wycofaniu w stronę tunelu i wzięciu rozpędu, udało się pokonać wzniesienie. Po powrocie do Łupkowa mogliśmy już na spokojnie wykonać tu zdjęcia. 

Przed odjazdem z Łupkowa w drogę powrotną do Zagórza

Potem bez postojów ruszyliśmy w drogę powrotną do Zagórza, gdzie czekały już wynajęte autobusy Veolii Transport Bieszczady. W Rzeszowie było zapewnione skomunikowanie z ostatnią osobówką do Krakowa, która umożliwiała przesiadkę na pociąg pospieszny "Monciak-Krupówki" do Gdyni przez Katowice, Warszawę.

Pożegnanie lokomotyw SP32 w Bieszczadach było naprawdę udaną imprezą. Umożliwiliśmy przejazd typowym składem pasażerskim, jaki w latach 90-tych przemierzał te malownicze bieszczadzkie szlaki. Lokomotywa SP32 pozowała do zdjęć w pięknych jesiennych plenerach Bieszczad, z którymi związana była przez ponad 20 lat. Pogoda może nie była rewelacyjna, ale i tak mieliśmy dużo szczęścia, gdyż prognozy na ten dzień były dużo bardziej pesymistyczne. Trochę szkoda że nie udało nam się wjechać do Olszanicy, wystarczyło tylko nieco skrócić fotostopy w Jankowcach. Ale mimo to zdecydowana większość uczestników była zadowolona z imprezy. W imieniu całego Stowarzyszenia Miłośników Kolei w Krakowie chciałbym w tym miejscu podziękować spółce PKP Przewozy Regionalne, za wstrzymanie wysyłki lokomotywy SP32-073 do Chojnic, celem poprowadzenia naszego pociągu imprezowego. Dziękujemy również spółce PKP Polskie Linie Kolejowe Zakład Linii Kolejowych w Rzeszowie za udostępnienie nam trasy przejazdu łącznie z odcinkiem od stacji w Łupkowie do tunelu granicznego. Podziękowania należą się także spółce Veolia Transport Bieszczady za podstawienie autobusów celem dowiezienia uczestników imprezy z Rzeszowa na stację w Zagórzu i z powrotem. Nasza impreza zamknęła ponad dwudziestoletni związek lokomotyw SP32 z Podkarpaciem. W przyszłym roku w Bieszczady na pewno nie będzie przyjeżdżać tyle miłośników kolei co dotychczas. Nie tylko dlatego że nie będzie tu już SP32, bez których bieszczadzkie szlaki kolejowe nie będą już takie same.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz