czwartek, 6 maja 2021

2009-05-02 Parada parowozów w Wolsztynie A.D.2009

W sobotę 2 maja 2009 roku w Wolsztynie odbyła się XVI parada parowozów. Po raz szesnasty tysiące miłośników kolei z całej Polski a także zza granicy przyjechało obejrzeć paradujące lokomotywy parowe. W ostatnim czasie jednak dawało się zauważyć trudną sytuację spółki PKP Cargo, będącej właścicielem większości czynnych parowozów w Polsce. W 2009 roku z rozkładów jazdy wykreślone zostały wszystkie pociągi retro na Pomorzu oraz w Małopolsce. Jedyną okazją zobaczenia czynnego parowozu PKP pozostały więc planowe pociągi osobowe kursujące między Wolsztynem a Poznaniem. Na szczęście oszczędnościowe cięcia ominęły majową paradę, która zorganizowana była z nie mniejszym rozmachem niż obchody 100-lecia wolsztyńskiej parowozowni przed dwoma laty. Na imprezie miało się zjawić aż 19 parowozów. Oprócz maszyn z Wolsztyna w planie była wizyta lokomotyw z Chabówki i Jaworzyny Śląskiej, a także czterech maszyn z Niemiec oraz po jednej z Czech, Słowacji, Węgier i Wielkiej Brytanii. Niestety w tym roku powtórzyła się sytuacja z parady z 2007 roku, kiedy to z powodu zagrożenia pożarowego w Niemczech nie mogły przyjechać parowozy opalane węglem. Przyjechał jedynie opalany mazutem 18 201. Tak więc liczba lokomotyw parowych na paradzie spadła do szesnastu. Nie liczy się jednak ilość a jakość. Niemiecki parowóz 18 201 jest najszybszym sprawnym parowozem na świecie. Potrafi osiągnąć prędkość do 180 km/h, a jego ogromne koła napędowe o średnicy 2 metrów sprawiają imponujące wrażenie. Sprowadzony do Polski 2 lata temu na obchody 100-lecia wolsztyńskiej szopy angielski parowóz 5521 towarzystwa Great Western Railway najwyraźniej zadomowił się u nas na dobre i na tegorocznej paradzie również zaszczycił nas swoją obecnością. Z zagranicznych parowozów odwiedziły nas także: czeski tendrzak 423.041, słowacki "zielony anton" 486.007 oraz prawdziwa perełka, węgierski parowóz 220.194 z 1900 roku. Z wolsztyńskich parowozów zaprezentowały się: Ok1-359, Ok22-31, Ol49-59, Ol49-69, Tr5-65 i wyszły niedawno z naprawy głównej Pt47-65. Oprócz tego w paradzie wzięły udział trzy maszyny ze skansenu w Chabówce: Ol12-7, Ty2-953 i TKt48-191 oraz jedyny czynny parowóz ze skansenu w Jaworzynie Śląskiej TKt48-18. W celu dowozu miłośników kolei na paradę uruchomiono pociągi specjalne z Poznania i Wrocławia oraz 3 pociągi z Niemiec (z Cottbus, Berlina i Drezna). Przed i po paradzie uruchomiono ogólnodostępne pociągi retro do stacji Stefanowo i Nowa Wieś Mochy.

W 2005 roku zainaugurowałem tradycję, że przyjeżdżam do Wolsztyna na paradę co 2 lata, toteż w tym roku postanowiłem ją podtrzymać. Pierwotnie planowałem jechać tam pociągiem pospiesznym "Przemyślanin" z Przemyśla do Świnoujścia, ale obawiając się wysokiej frekwencji zmieniłem środek transportu na jadącego 2 godziny wcześniej, ale za to podstawianego w Krakowie pośpiecha do Świnoujścia i Berlina (tzw. świnioberlina). Na dworcu głównym stawiłem się w piątek 1 maja około godziny 19. Najpierw udałem się do kasy celem zakupu biletu podróżnika (odpowiednik biletu weekendowego, ale ważny wyłącznie w pociągach TLK i pospiesznych spółki PKP IC) oraz bilet plus (dodatek do biletu podróżnika ważny w pociągach osobowych). Pierwszy bilet pani w kasie wydała bez problemów, do drugiego potrzebowała pomocy koleżanki. No cóż, dziś jest drugi dzień od wprowadzenia tego biletu więc miała prawo nie wiedzieć. W drodze na paradę towarzyszył mi kolega Tomek. Zanim dotarł on na dworzec zadzwonił, żebym rozglądał się za zdeklasowaną kuszetką. Początkowo myślałem, że sobie żartuje, ale po podstawieniu składu świnioberlina zauważyłem, że w sektorze w którym zatrzymują się planowe 3 wagony siedzące, są dwie dwójki i kuszetka. W kuszetce tej nie było ani numeru wagonu, ani obsługi Warsu, więc rzeczywiście to może być ta zdeklasowana kuszetka. Dla pewności Tomek zapytał się konduktora czy to na pewno jest wagon siedzący, na co odpowiedział że to przecież jest kuszetka. A gdy zapytaliśmy się go gdzie jest numer wagonu i obsługa warsowska, to odparł "a na co to panu?". Po paru bardziej szczegółowych pytaniach coś tam naściemniał, że trzy pierwsze przedziały są ogólnodostępne aż w końcu uległ i przyznał rację że to jest wagon siedzący. No to mieliśmy okazję po raz pierwszy skorzystać z jazdy kuszetką za cenę zwykłej dwójki. Oczywiście od razu skorzystaliśmy z pierwotnego przeznaczenia wagonu i rozłożyliśmy sobie górne leżanki. Na dole jechał jeden chłopaczek, który bał się jechać sam w przedziale. Opowiadał jak jechał dzień wcześniej z Poznania do Krakowa pociągiem "Przemyślanin". Zaczynał się długi weekend i frekwencja w pociągu była około 300%. We Wrocławiu doczepiali dodatkowe wagony i w składzie pociągu jechało ich aż 18, przez co zamiast lokomotywy EU07 musieli zapiąć dwuczłonowy elektrowóz towarowy ET41. Dzisiaj z frekwencją jest w miarę spokojnie, po 3-5 osób na przedział. Gdzieś za Gliwicami, po zmianie drużyny konduktorskiej podczas kontroli biletów gość kazał nam zejść z górnych leżanek "bo to jest wagon siedzący". Kolega powiedział że już schodzimy, po czym jak kierpoć sobie poszedł to położyliśmy się dalej spać. Jeszcze czego, to tak jakby w zdeklasowanej jedynce zabronili nam rozkładać siedzeń "bo to jest druga klasa". Z kolei w normalnych dwójkach jakoś można leżeć na kanapach i nikt się nie czepia, to niby dlaczego w takiej zdeklasowanej kuszetce można spać na dolnych kanapach, a na górnych już nie. Na szczęście od tego czasu gość już do nas nie wrócił i nasz sen nie był zakłócany. Ponieważ świnioberlin w Poznaniu melduje się o dość pogańskiej godzinie 2:55, postanowiliśmy jechać dalej do Krzyża, a następnie cofnąć się do Poznania osobówką. W Krzyżu nasz pociąg spotyka się z pośpiechem "Stanisław Moniuszko" z Warszawy do Berlina i Świnoujścia, z którym następuje wymiana grup wagonów. Manewry trwają prawie godzinę więc wysiadamy dopiero tuż przed odjazdem, o godzinie 4:51.

Stacja Krzyż o świcie. SU45-241 z pociągiem "Stanisław Moniuszko"
z Warszawy Wschodniej do Berlina Gesundbrunnen z grupą
wagonów z Krakowa Głównego.

Po godzinnym oczekiwaniu w poczekalni udaliśmy się w drogę do Poznania pociągiem osobowym odjeżdżającym o 5:57 (EN57-1500+664). Pierwsza jednostka z plastikowymi siedzeniami, druga po modernie, no to od razu wiedzieliśmy którą wybrać. Frekwencja początkowo kiepska od Wronek wynosiła około 50%. Na każdej większej stacji odgałęzia się jakaś boczna niezelektryfikowana linia. Niestety ruch na nich już dawno został uwalony. Na pierwszy rzut oka linie wyglądają na przejezdne, chociaż parę kilometrów dalej widok może być już zgoła odmienny. Po ponadgodzinnej jeździe meldujemy się w Poznaniu Głównym. Do odjazdu pociągu osobowego do Wolsztyna mamy ponad godzinę, więc udaliśmy się do baru na kawę i śniadanie. Na dworzec wracamy około godziny 8. Planowo ta osobówka do Wolsztyna obsługiwana jest parowozem z dwiema bonanzami. Tego dnia jednak ze względu na paradę jedzie skład 2xSA132 (014+010). Frekwencja w pociągu około 90%. W Szreniawie krzyżowaliśmy się z SA132-003 z Wolsztyna do Poznania. Do celu dotarliśmy po godzinie 10. 

Gwiazda parady w Wolsztynie. Węgierski parowóz 220.194 z 1900 r.

A tu reprezentant Czech. Tendrzak 423.041 z parowozowni w Jaromerzu

Ty2-953 ze skansenu w Chabówce

Na stacji w Wolsztynie dołączył do nas drugi kolega z Stowarzyszenia Miłośników Kolei w Krakowie. Ludzi było już sporo, jednak spodziewaliśmy się co najmniej dwa razy tyle, gdyż jeszcze nie przyjechały pociągi specjalne. Myślałem nad tym, żeby sfocić wjeżdżające pociągi z Niemiec, ale gdy dowiedziałem się, że znowu zamiast czterech parowozów DB przyjedzie jeden, to stwierdziłem, że lepiej jednak będzie od razu rozglądać się za miejscówką póki stacji nie zalało jeszcze morze ludzi. W odróżnieniu od poprzednich dwóch parad, tym razem nie ustawiliśmy się poza stacją, lecz jako miejscówkę do focenia wybraliśmy jeden z zimnych parowozów, konkretnie Ok1-322. W oczekiwaniu na rozpoczęcie parady, fotografowaliśmy parowozy na kanale oczystkowym oraz wracające z obrotnicy.

Ol49-69 na kanale oczystkowym

Po stacji uwijała się SM31-160, która ściągała składy pociągów specjalnych na boczne tory. 

SM31-160 manewruje po stacji

Tuż przed godziną 11 wjechał pociąg pospieszny "Hefajstos" z Wrocławia prowadzony dwoma parowozami: angielskim GWR 5521 oraz TKt48-18. Na końcu składu jechał na zimno elektrowóz EP07-1051 w niebieskim malowaniu stylizowanym na angielskie. 

Wjeżdża pociąg pospieszny "Hefajstos" z Wrocławia prowadzony
przez dwa parowozy: angielskiego GWR5521 oraz TKt48-18 ze
skansenu w Jaworzynie Śląskiej

Na końcu składu zaś jechał elektrowóz EP07-1051 pomalowany
w barwy stylizowane na angielskie

20 minut później przyjechała planowa osobówka z Leszna do Zbąszynka wzmocniona tego dnia do dwóch szynobusów SA108 (002+004). 

SA108-002+004 jako pociąg osobowy z Leszna do Zbąszynka

Ol49-69 wraca po obrządzaniu na stację

Niedługo po nim przybył ogólnodostępny pociąg retro ze stacji Nowa Wieś Mochy prowadzony chabówczańskim parowozem Ol12-7. 

Ol12-7 wjeżdża z pociągiem retro z Nowej Wsi Mochy

TKt48-18 wraca na stację po obróceniu na obrotnicy

Jako następny przyjechał pospieszny z Poznania przez Leszno prowadzony przez odremontowany w tym roku parowóz Pt47-65. W składzie pociągu jechało 5 bonanz przemalowanych niedawno w historyczne oliwkowe barwy (wagony te jeżdżą na stałe w pociągach osobowych Wolsztyn - Poznań - Wolsztyn prowadzonych przez parowozy), a na końcu składu jechał współczesny wagon barowy i dwie jedynki. 

Pt47-65 przyprowadza pociąg pospieszny z Poznania

W trakcie naprawy głównej parowóz Pt47-65 został "przyozdobiony" logiem PKP Cargo, co wzbudziło liczne kontrowersje. Fakt, trochę to kłuje w oczy, jednak nie aż tak jak białe "dekle" przyczepiane kilka lat temu na czołach parowozów z Chabówki. Jeden z miłośników przyrównał nawet to logo na Pt47 do wrony trzeciej rzeszy. Jako ostatni przyjechał pociąg dla VIP-ów z parowozem Ok1-359. Po przyjeździe pociągów specjalnych przed publicznością zaprezentował się niemiecki mazutowy parowóz 18 201. Postał chwilę przed widzami po czym ...odjechał do Leszna celem obrócenia na tamtejszej obrotnicy, nie biorąc udziału w paradzie. 

Najszybszy sprawny parowóz świata, niemiecki 18 201. Niestety
nie wiedzieć czemu nie wziął udziału w paradzie, lecz udał się do
Leszna w celu obrócenia na tamtejszej obrotnicy.

Podczas imprezy zbierane były datki na odnowę parowozu TKt48-143. Konferansjer umilał ludziom czas opowiadając wiersz Juliana Tuwima "Lokomotywa" w kilku językach, w tym gwarą śląską. Zbliżała się godzina 13, o której miała się rozpocząć parada. Na stacji i na wyjeździe z niej ustawiło się kilkanaście tysięcy miłośników kolei żądnych oglądnięcia paradujących lokomotyw parowych. 

Angielski parowóz 5521 towarzystwa Great Western Railway w Swindon
już po raz trzeci brał udział w wolsztyńskiej paradzie. Tu wraca z obrotnicy

Ol12-7 wraca z obrządzania

W końcu pod semaforami wyjazdowymi ustawiły się obok siebie angielski parowóz GWR5521 oraz węgierski 220.194. 

Węgierski 220.194 i angielski 5521 oczekują na rozpoczęcie parady

Tymczasem z obrotnicy wraca Pt47-65

Chwilę później z obrotnicy skorzystał Ok1-359

Po przemówieniach burmistrza Wolsztyna i przecięciu wstęgi parowozy ruszyły. 

Paradę czas zacząć. Otworzył ją najstarszy z całej czternastki
paradujących maszyn. Węgierski 220.194

Po węgierskim parowozie 220.194 przejechał słowacki "zielony anton" 486.007 z parowozowni Vrutky. Jako jedyny paradował on tendrem naprzód, gdyż nie zmieścił się na wolsztyńskiej obrotnicy. 

Słowacki zielony anton 486.007

Następny pojechał miejscowy parowóz Ok22-31, a zaraz po nim przedstawiciel kolei czeskich, tendrzak 423.041. 

Ok22-31

Przedstawiciel kolei czeskich 423.041

Później przeparadowały Ty2-953 z Chabówki oraz reprezentant Dolnego Śląska TKt48-18. 

TKt48-18 z Jaworzyny Śląskiej

Za nimi podążał Pt47-65. 

Pt47-65 z kontrowersyjnym logo PKP Cargo

Dotychczas wszystkie parowozy jechały torem na Nową Sól, następne jechały już torem w kierunku Leszna. 

Ol49-69, jeden z dwóch przedstawicieli tej serii obecnych na paradzie

Tr5-65

Seria TKt48 również miała dwóch przedstawicieli na paradzie.
Z Chabówki przybyły TKt48-191

Ol49-59

Po chwili lokomotywy wróciły na stację sprzęgnięte w dwie gwiżdżące kolumny jadące jedna za drugą po obu torach. 

I wszystkie parowozy wracają na stację w dwóch kolumnach

Następnie parowozy przeparadowały jeszcze raz, ale tym razem jadąc na przemian torem do Leszna i do Nowej Soli. Jako pierwszy pojechał angielski parowóz GWR5521, a zaraz po nim wolsztyński Ok1-359. 

Ciąg dalszy parady. Angielski parowóz GWR5521

Ok1-359

Słowacki zielony anton tym razem od przodu

Następnie przemknęły dwie maszyny reprezentujące skansen w Chabówce: Ol12-7 i Ty2-953 oraz trzy parowozy z Wolsztyna: Tr5-65 i dwie Ol49: 59 i 69.  

Kolejny reprezentant Podhala i zarazem wówczas najstarszy czynny
parowóz na PKP. Wyprodukowany został w 1912 r.

Ol49-69

Ty2-953

Wróciły znów sprzęgnięte razem. 

Kolejna gwiżdżąca kolumna wraca na stację

Ziemia była dość wysuszona, więc co jakiś czas na tory musiał wychodzić gość z wiadrem wody, żeby gasić płonące kępki traw. Po parowozach przed publicznością zaprezentowały się drezyny rozmaitej konstrukcji: od drezyn na bazie samochodów Warszawa przez motocykle szynowe po ręczne "kiwajki". 

Drezyny na bazie samochodów Warszawa

Większość myślała, że to już koniec parady, kiedy to znów ruszyły parowozy. Tym razem cała czternastka spięta w jedną gwiżdżącą, buchającą  parą i pryskającą oliwą kolumnę, przejechała przed widzami torem nowosolskim, po czym wróciła z takim samym zestawieniu.

Wszystkie parowozy paradujące w jednej kolumnie

Po zakończeniu parady część uczestników pojechała pociągami retro do Stefanowa lub Nowej Wsi Mochy. Pozostałe kilkanaście tysięcy ruszyło tłumnie do barów i restauracji na obiad. My pociąg powrotny mieliśmy dopiero przed 18, więc poczekaliśmy aż zrobi się trochę luźniej. Trzeba przyznać, że przez ten jeden dzień w roku Wolsztyn wygląda zupełnie jak jakiś kurort, wszędzie prowizoryczne bary, stragany czy różne atrakcje dla dzieci typu dmuchane zamki itp. Gdy już największa fala wygłodniałych turystów się nasyciła, udaliśmy się do baru na obiad. Potem dalej było jeszcze dużo czasu do odjazdu naszego pociągu, więc przeszliśmy się pod semafory wjazdowe od strony Zbąszynka i Sulechowa, celem sfocenia wracającego pociągu retro ze Stefanowa.

TKt48-191 z pociągiem retro ze Stefanowa wraca do Wolsztyna

Z powodu zagrożenia pożarowego w Niemczech nie mogły do nas
przyjechać parowozy opalane węglem. W związku z tym pociągi
specjalne z Niemiec prowadziły lokomotywy spalinowe. Wśród
nich trafił się taki rodzynek jak ST43-223 z żółtym czołem.

Po wykonaniu fotki wróciliśmy na stację i zajęliśmy miejsce w podstawionym już pociągu pospiesznym do Poznania. Kolega z SMK który dołączył do nas przed paradą, w dalszą drogę uda się pociągiem pospiesznym "Hefajstos" do Wrocławia, a Tomek jedzie ze mną do Poznania. Skład pociągu do Poznania to parowóz Ol49 z dwiema jedynkami, barem i pięcioma oliwkowymi bonanzami. Praktycznie do ostatniej chwili nie było wiadomo która spółka uruchomiła ten pociąg. O ile w przypadku "Hefajstosa" było wiadome, że jest spółki PKP Intercity ze względu na miejsca rezerwowane (choć i to nie było pewne od początku ważności rozkładu jazdy), o tyle w przypadku tego do Poznania już nie było takiej pewności. Wprawdzie rano w kasie w Poznaniu Głównym powiedzieli koledze, że ten pociąg też jest spółki Intercity, o tyle widok konduktora Przewozów Regionalnych w składzie już nas nieco zaniepokoił. Ani na bilecie podróżnika, ani na bilecie plus nie ma ani słowa o pociągach pospiesznych spółki PKP Przewozy Regionalne. Ale na wszelki wypadek będziemy udawać niezorientowanych. W Grodzisku Wielkopolskim krzyżujemy się z osobówką z Poznania do Wolsztyna obsługiwaną na codzień parowozem z trzema oliwkowymi bonanzami, jednak tego dnia ze względu na paradę parowozów jedzie SM42-535 w buraczanym malowaniu spółki PKP PR z bonanzami w tradycyjnym malowaniu. Tuż za stacją kierpoć sprawdza bilety. Najpierw bierze bilety Tomka, ogląda je z 5 minut po czym stwierdza, że musi wystawić nowy bilet, bo to jest pociąg pospieszny Przewozów Regionalnych. Kolega tłumaczy się, że przecież pociągi pospieszne są w spółce Intercity i w tym samym czasie niemal cały przedział bonanzy stawił się za nim. Większość miała albo bilety turystyczne albo podróżnika i awanturowali się, że nie będą drugi raz płacić za bilet. Kierpoć przez chwilę bronił się, że to nie jego wina, że spółki się podzieliły, aż w końcu skapitulował i poszedł. Po dotarciu do Poznania udaliśmy się w drogę powrotną do Krakowa pociągiem pospiesznym "Przemyślanin". Tym razem nie mieliśmy co liczyć na żadne zdeklasowane kuszetki, ale na szczęście frekwencja była całkiem znośna, po 2-4 osób na przedział. Podróż do Krakowa upłynęła bardzo spokojnie, podróż zakończyliśmy w niedzielę 3 maja tuż przed godziną 7 rano.

Ogólnie paradę uważam za bardzo udaną, podobała mi się najbardziej ze wszystkich trzech, na których byłem. Spółka PKP Cargo mimo trudnej sytuacji finansowej stanęła na wysokości zadania i zapewniła miłośnikom parowozów moc atrakcji na równie wysokim poziomie, co w poprzednich latach. Było co prawda trochę niedosytu spowodowanego brakiem niemieckich parowozów, ale widok pięknie utrzymanych maszyn z Czech, Słowacji, Wielkiej Brytanii, a zwłaszcza węgierskiej 109-letniej perełki zrekompensował go z nawiązką. Myślę, że jeszcze nie raz odwiedzę Wolsztyn w długi weekend majowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz