sobota, 5 grudnia 2020

2017-06-02 Impreza kolejowa "Bipą po Kaszubach" oraz poszukiwania Jelczy w Sochaczewie


 W niedzielę 4 czerwca 2017 r. odbyła się kolejna impreza zorganizowana przez pasjonatów kolei, Ziemowita Czerskiego i Krzysztofa Waszkiewicza. Tym razem miała ona miejsce na Pomorzu i jeździliśmy dla odmiany nie szynobusami, a składem wagonowym zestawionym z lokomotywy SU42-534 i czteroczłonowego zespołu piętrowego Bhp. Głównym celem imprezy było przejechanie dwóch nieczynnych w ruchu pasażerskim odcinków: od posterunku odgałęźnego Glińcz przez Starą Piłę do Gdańska Kokoszek oraz z Lęborka do Cewic. Obie linie są pozostałościami po większym systemie. Linia Stara Piła – Kokoszki pierwotnie biegła dalej do Gdańska Wrzeszcza i została wybudowana w 1914 r. Po 31 latach eksploatacji w 1945 wycofujący się Niemcy pod koniec II wojny światowej dokonali wysadzeń wszystkich większych wiaduktów na gdańskim odcinku tej linii, przez co bezpośrednio po wojnie nie został on odbudowany. W eksploatacji pozostał tylko szlak od Starej Piły do Gdańska Kokoszek, gdzie do dziś prowadzony jest ruch towarowy. Z kolei częściowo po trasie pozostałego odcinka linii w 2015 r. wybudowano nową Pomorską Kolej Metropolitalną. Biegnie ona od Gdańska Wrzeszcza do Gdańska Kiełpinka w śladzie starej linii do Starej Piły, a następnie kieruje się koło Portu Lotniczego Gdańsk Rębiechowo do stacji Gdańsk Osowa. Z kolei druga linia którą tego dnia odwiedziliśmy biegła pierwotnie z Lęborka do Bytowa i została wybudowana w 1902 r. W 1945 r. podzieliła ona los wielu pomorskich szlaków i została rozgrabiona przez Armię Czerwoną. Po wojnie została odbudowana na odcinku Lębork – Cewice w celu obsługi lotniska wojskowego. Był prowadzony ruch pasażerski na odcinku Lębork – Maszewo Lęborskie, jednak został zawieszony już w 1980 r. Ruch towarowy zamarł w 2004 r. i niedługo później odcinek stał się nieprzejezdny. Niespełna dekadę później jednak ze względu na lotnisko wojskowe w Cewicach, dostrzeżono znaczenie obronne linii i została ona odbudowana. Impreza rozpoczynała i kończyła się w Chojnicach, a jej trasa przedstawiała się następująco: Chojnice – Kościerzyna – podg Glińcz – Gdańsk Kokoszki – podg Glińcz – Kartuzy – podg Glińcz – Gdynia Główna – Gdynia Port – Lębork – Cewice – Lębork – Gdynia Główna – Kościerzyna – Chojnice. Skoro już jechałem na drugi koniec Polski na imprezę, to postanowiłem wyjazd nieco rozszerzyć. W sobotę 3 czerwca do Chojnic pojechałem okrężną trasą przez Iławę, Jabłonowo Pomorskie, Grudziądz, Chełmżę i Bydgoszcz, a w poniedziałek po imprezie zajrzałem do Sochaczewa w celach komunikacyjnych. Był to bowiem wówczas ostatni bastion Jelczy M11.

Dzień 1. Sobota, 3 czerwca, dojazd do Chojnic

Wyruszyłem z Krakowa porannym ekspresem po godzinie 6 i w Iławie zameldowałem się przed godziną 11. Udałem się do kasy próbując zakupić bilet do Chojnic na okrężną trasę przez Grudziądz, Chełmżę i Bydgoszcz. Niestety wystawienie biletu na taką trasę przerastało możliwości kasjerki, więc szybko zmieniłem decyzję na zakup biletu tylko do Jabłonowa Pomorskiego. Zwłaszcza, że kątem oka zauważyłem jak za oknem podstawia się ostatni tutejszy Jelcz PR110. Miło mnie zaskoczyło pojawienie się go na mieście w sobotę, więc po zakupie biletu czym prędzej wybiegłem przed dworzec zrobić berlietowi zdjęcie. Na jego czole dumnie widniał znaczek Mercedesa (w końcu bez gwiazdy nie ma jazdy 😃). 

Jelcz PR110 #002 z ZKM Iława przed dworcem kolejowym

Do Jabłonowa Pomorskiego podwiozła mnie osobówka w postaci klasycznego EN57 z wnętrzem po modernie. W Jabłonowie Pomorskim miałem dłuższy czas na przesiadkę. Pogoda sprzyjała, więc aż się prosiło, żeby porobić zdjęcia. W obiektyw wpadły dwie tamary Orion Kolej, parowóz Ty2 wystawiony jako pomnik, EN57 SPOT oczekujący na zatrudnienie oraz SA133-022 Arrivy jadący do Brodnicy.

TEM2-211+265 Orion Kolej na stacji Jabłonowo Pomorskie

Ty2-1092 wystawiony jako pomnik przed stacją

EN57-2078 oczekuje na zatrudnienie

SA133-022 jako pociąg Arrivy do Brodnicy na stacji Jabłonowo
Pomorskie

Ten ostatni pojazd po dotarciu do Brodnicy szybko zmienił czoło i ruszył w drogę powrotną do Bydgoszczy przez Grudziądz i Chełmżę, a ja zabrałem się nim w drogę. Udało się bez problemu u kierpocia zakupić bilet do Chojnic. Rozpoznałem w pociągu miłośników kolei zmierzających na jutrzejszą imprezę. Widać, że nie tylko ja wpadłem na pomysł dotarcia do Chojnic okrężną drogą. W Chełmży był dłuższy postój na zmianę czoła, więc można było szybko wyskoczyć na zdjęcia. Przy sąsiedniej krawędzi peronowej oczekiwał skomunikowany SA133-021 do Torunia. 

SA133-021 jako pociąg osobowy do Torunia na stacji Chełmża

SA133-022 jako pociąg osobowy z Brodnicy do Bydgoszczy
w trakcie postoju w Chełmży

Odcinek z Chełmży do Bydgoszczy przez ponad 8 lat był nieczynny w ruchu pasażerskim. Został ucięty słynną siekierą Celińskiego w kwietniu roku 2000, ale w listopadzie 2008 r. na szczęście został reaktywowany. Przed Bydgoszczą pokonujemy Wisłę mostem kolejowo-drogowym. W momencie mojego przejazdu część drogowa była zatkana z powodu niegroźnej kolizji. Od stacji Bydgoszcz Fordon linia jest zelektryfikowana. Sieć trakcyjna na tym odcinku była wykorzystywana do 2004 r., kiedy kursowały jednostki EN57 w relacji Bydgoszcz Gł. – Bydgoszcz Fordon. Wjeżdżając do Bydgoszczy Głównej przyuważyłem na terenie Pesy EN81-008 jeżdżącego niegdyś po Małopolsce. 

EN81-008 na terenie bydgoskiej Pesy

Przesiadkę w Bydgoszczy również wykorzystałem na szybkie zdjęcia, po czym udałem się do Chojnic na pokładzie duńskiego zespołu MR/MRD. 

Pociąg osobowy z Brodnicy skończył bieg w Bydgoszczy Gł.

EN76-053 jako pociąg osobowy z Torunia Wschodniego

Po dotarciu do Chojnic udałem się do hotelu na nocleg. Następnego dnia czekała mnie pobudka o 4 rano, więc niemal od razu położyłem się spać.

Dzień 2. Niedziela, 4 czerwca, impreza „Bipą po Kaszubach”

Przez śpiące jeszcze miasto udałem się na dworzec, gdzie dotarłem około godziny 4:50, czyli 10 minut przed odjazdem pociągu. Imprezową bipę poprowadzi SU42-534. 

SU42-534 z pociągiem specjalnym "Bipą po Kaszubach"
przed odjazdem z Chojnic

Miejsca na górnym pokładzie przy otwieranych oknach były już zajęte na godzinę przed odjazdem. Co za poświęcenie. Tyle że średnio się ono opłaciło, bo jak się później okazało pogoda przez cały dzień nie zachęcała do wyglądania przez okna. Tuż po wyjeździe z Chojnic zaczął siąpić deszcz, który towarzyszył nam przez cały dzień. Na początku kierowaliśmy się lokalną linią do Kościerzyny. Ze względu na wczesną porę nie było na razie fotostopów. Pierwsze zdjęcia wykonaliśmy dopiero podczas zmiany czoła w Kościerzynie.

Zmiana kierunku jazdy w Kościerzynie

Następnie również bez postojów pojechaliśmy linią nr 201 w kierunku Gdyni. Parę kilometrów za Somoninem dołączyła się do nas linia nr 229 biegnąca z Łeby przez Lębork, Kartuzy do Pruszcza Gdańskiego. W tym miejscu znajduje się posterunek odgałęźny Glińcz, gdzie pociągi od strony Kartuz mogą zjechać w kierunku Gdyni, jak również z kierunku Kościerzyny można pojechać w stronę Pruszcza Gdańskiego. Niestety wraz z zawieszeniem ruchu pasażerskiego na odcinku Kartuzy – Pruszcz Gdański w 1994 r. usunięto również rozjazdy posterunku Glińcz, co na ponad dwie dekady przekreśliło możliwość uruchomienia szybkiego połączenia Kartuz z Gdynią. Odtąd z Kartuz do Trójmiasta trzeba było jeździć z przesiadką w Somoninie, co oczywiście było skazane na porażkę i w 2002 r. Kartuzy całkowicie zniknęły z mapy połączeń kolejowych. Dopiero wraz budową Pomorskiej Kolei Metropolitalnej w 2015 r. odbudowany został posterunek Glińcz i przywrócone zostały bezpośrednie pociągi łączące Kartuzy z Gdańskiem. Kursują one co godzinę i cieszą się ogromną popularnością. Na posterunku Glińcz zjechaliśmy na nieczynny w ruchu pasażerskim odcinek w kierunku Pruszcza Gdańskiego i niemal od razu znaleźliśmy się na najciekawszym obiekcie inżynieryjnym, jaki się na nim znajduje. Mowa oczywiście o moście nad Radunią. Zatrzymaliśmy się tu na pierwszy fotostop i ostrożnie zeszliśmy błotnistą ścieżką na brzeg rzeki. Czekaliśmy cierpliwie aż skład wycofa na most, jednak wielu z nas było niepocieszonych. Pociąg nie mógł bowiem wycofać tak, żeby lokomotywa wyłoniła się w całości zza drzew. Wagony wyjechałyby wówczas poza semafor wjazdowy do posterunku Glińcz. Jednak organizatorzy obiecali zatrzymać się tu również w drodze powrotnej.

Most nad Radunią miedzy posterunkiem Glińcz a Żukowem Zachodnim

Minęliśmy miasteczko Żukowo, które posiada stacje zarówno na linii Kościerzyna – Gdynia (Żukowo Wschodnie), jak i na linii Kartuzy – Pruszcz Gdański (Żukowo Zachodnie). Przy przejeździe przez lokalną drogę do Otomina zatrzymaliśmy się na kolejne zdjęcia. 

Pomiędzy Żukowem Zachodnim a Starą Piłą

Chwilę później byliśmy już na stacji węzłowej Stara Piła. Dalszy odcinek do Pruszcza Gdańskiego jest nieprzejezdny. Po zawieszeniu ruchu pasażerskiego w 1994 r. jeszcze przez kilka lat kursowały tędy pociągi towarowe, jednak po osunięciu się nasypu pod Kolbudami ruch zamarł (chociaż na części trasy odbywają się przejazdy drezynami). Skierowaliśmy się więc na linię nr 234 do Gdańska Kokoszek. Na wyjeździe ze Starej Piły odbył się kolejny fotostop. 

Wyjazd ze stacji Stara Piła

Potem już bez postojów dotarliśmy do Gdańska Kokoszek. W okolicy stacji znajduje się kilka zakładów przemysłowych, dzięki którym pociągi towarowe od czasu do czasu wciąż tu zaglądają. Co ciekawe dosłownie 1,5 kilometra stąd na starotorze dalszego przebiegu linii do Gdańska Wrzeszcza włącza się dwutorowy szlak Pomorskiej Kolei Metropolitalnej. Istnieją plany odbudowy tego kawałka, co pozwoliłoby na przywrócenie pełnej przejezdności dawnej linii Gdańsk Wrzeszcz – Stara Piła. Zarówno Pomorska Kolej Metropolitalna, jak i linia Gdynia – Kościerzyna planowane są do elektryfikacji. Pojawił się więc pomysł, aby odbudować łącznik Gdańsk Kokoszki – Gdańsk Kiełpinek, co umożliwiłoby utrzymanie ruchu pociągów z Gdańska do Kartuz na czas elektryfikacji linii Gdynia – Kościerzyna. Projekt nosi nazwę „bajpas kartuski”. Obfotografowaliśmy dokładnie oblot składu w Gdańsku Kokoszkach, po czym ruszyliśmy w drogę powrotną. 

Manewry w Gdańsku Kokoszkach

Przed odjazdem w drogę powrotną z Gdańska Kokoszek

Około kilometra za Starą Piłą zatrzymaliśmy się uwiecznić nasz pociąg wyjeżdżający z lasu. Obok przejeżdżała akurat grupka rowerzystów, która całą naszą akcję skomentowała słowami „nie rozumiemy tego”. My nie pozostaliśmy im dłużni i odparliśmy że też ich nie rozumiemy że w taką pogodę chce im się jeździć.

Na szlaku za Starą Piłą

Tak jak organizatorzy obiecali, stanęliśmy drugi raz przy moście na Raduni. Tym razem ze zdjęć byliśmy bardziej zadowoleni.

Poprawiny na moście na Raduni

Z posterunku odgałęźnego Glińcz udaliśmy się reaktywowanym w 2015 r. odcinkiem do Kartuz. Gdy dotarliśmy na stację, wyruszył SA138-001 do Gdańska, a my zajęliśmy się fotografowaniem naszej manewrującej SU42 oraz marnie wyglądającego pomnika w postaci parowozu Ty2-14.

SA138-001 rusza w drogę z Kartuz do Gdańska. Obok parowóz
pomnik Ty2-14

Manewry w Kartuzach

Przed odjazdem z Kartuz do Gdyni

Dalszy odcinek linii nr 229 do Lęborka jest niestety nieprzejezdny. Ruch osobowy został zawieszony w roku 2000 i niemal od razu leśny odcinek przed Lęborkiem został doszczętnie rozkradziony. Od strony Kartuz kursowały jeszcze przez kilka lat pociągi towarowe do Sierakowic i Kamienicy Królewskiej, jednak po osunięciu się nasypu zaraz za Kartuzami przestały jeździć i one. Obecnie sukces połączeń Pomorskiej Kolei Metropolitalnej z Kartuz do Gdańska sprawił, że wiele mieszkańców miejscowości położonych przy linii Lębork – Kartuzy dojeżdża do Kartuz samochodami i przesiada się na pociągi. Stąd pojawiają się plany reaktywacji dalszego odcinka linii nr 229. Na razie mówi się o fragmencie do Sierakowic. Gdy już SA138 zwolnił szlak, ruszyliśmy bez postojów przez Gdańsk Osowę do Gdyni Głównej, skąd kierowaliśmy się w stronę Lęborka. Aby uatrakcyjnić trasę przejazdu pojechaliśmy przez stację towarową Gdynia Port Centralny. Na stacji Godętowo przystanęliśmy na chwilę w celu krzyżowania z pociągiem osobowym ze Słupska do Gdyni (EN57AP-1435).

Postój na krzyżowanie na stacji Godętowo

EN57-1435 jako pociąg osobowy ze Słupska do Gdyni wjeżdża
do Godętowa

Kilkanaście minut później byliśmy już w Lęborku. Po raz kolejny lokomotywa obleciała nasz skład i po chwili ruszyliśmy na zaliczanie 17-kilometrowej linii do Cewic. Linia malowniczo licznymi łukami wije się przez lasy, więc chętnie zatrzymywaliśmy się na zdjęcia. Był też jeden fotostop stacyjny w Maszewie Lęborskim. Do maja 1980 r. docierały tu 2 pary pociągów osobowych z Lęborka. 12 kilometrów pokonywały jedynie w 50 minut 😃. 

Ujęcia z trasy Lębork - Maszewo Lęborskie

Stacja Maszewo Lęborskie

W Cewicach mimo padającego deszczu zeszła się grupka mieszkańców zaskoczonych widokiem pociągu pasażerskiego. Na budynku stacyjnym wciąż widnieje niemiecka nazwa stacji Zewitz. No i nic dziwnego, w końcu żaden polski pasażer tu nie wsiadł. 

Manewry w Cewicach

Przed odjazdem z Cewic

W drodze powrotnej również odbyło się kilka fotostopów. Zatrzymaliśmy się też w miejscu gdzie był postój jak jechaliśmy do Cewic, bo jeden z uczestników zostawił w trawie telefon. Na szczęście zguba szybko się znalazła. W drodze powrotnej również dominowały plenery leśne, ale odbył się też postój na przystanku Osowo Lęborskie. 

Ujęcia z drogi powrotnej z Cewic do Lęborka

Stacja Osowo Lęborskie

Dalsze ujęcia z trasy Cewice - Lębork

Około godziny 16 wróciliśmy do Lęborka i po zmianie kierunku udaliśmy się już bez fotostopów przez Gdynię i Kościerzynę do Chojnic. Większość uczestników imprezy wysiadło w Gdyni, ja też tak uczyniłem. Po obiedzie pojechałem Pendolino do Warszawy na nocleg. Od wtorku do piątku miałem służbową delegację do tego miasta, więc uznałem że nie ma sensu na jeden dzień jechać do Krakowa. Wykorzystałem więc ten dzień na zwiedzanie Sochaczewa.

Dzień 3. Poniedziałek, 5 czerwca, z cyklu „Poszukiwania Jelczy”: Sochaczew

Jakby zapytać miłośnika kolei z czym mu się kojarzy Sochaczew wymieniłby Muzeum Kolei Wąskotorowych oraz czynną kolej wąskotorową do Wilczy Tułowskich. Z kolei jakby o to samo miasto zapytać miłośnika komunikacji miejskiej z pewnością odparłby że z migami. To podwarszawskie miasto było bowiem ostatnim w Polsce bastionem Jelczy M11, czyli produkowanych w II połowie lat 80-tych XX wieku owocach współpracy Jelcza a Ikarusem. Nadwozia powstawały w fabryce w Jelczu, zaś podwozia pochodziły z węgierskich Ikarusów 260 (a dokładniej od firmy Csepel). Migi były bardzo popularne w większości polskich miast, jednak w pierwszej dekadzie XXI wieku zostały w większości wyparte przez nowy tabor. Najdłużej w ruchu liniowym utrzymały się w Sochaczewie, w 2017 r. tamtejszy Zakład Komunikacji Miejskiej eksploatował 5 sztuk. Poniedziałek przywitał mnie znów piękną słoneczną pogodą. Jak widać pogoda zepsuła się tylko na dzień imprezy bipą. Na spokojnie po śniadaniu ruszyłem na dworzec Warszawa Śródmieście, gdzie wsiadłem w Koleje Mazowieckie do Sochaczewa. Po godzinnej jeździe byłem na miejscu. Po cichu liczyłem, że pierwszym autobusem jaki mnie przywita będzie mig, ale się przeliczyłem. Przyjechał Solbus B9,5. 

Solbus B9,5 na pętli przy dworcu PKP w Sochaczewie

Co ciekawe ZKM Sochaczew nie stosuje numerów taborowych. Autobusy są identyfikowane numerami rejestracyjnymi. Na szczęście na spotkanie Jelcza M11 nie musiałem długo czekać. Na rondzie u zbiegu ulicy Towarowej i Licealnej trafił się  jeden obsługujący linię 6 do Żelazowej Woli, słynącej oczywiście z dworku Fryderyka Chopina. Nie dało mu się zrobić zdjęcia, ale nic straconego, jeszcze go dopadnę. Udałem się ulicą Piłsudskiego, wzdłuż której biegnie wąskotorówka. Niestety na wspólne zdjęcie miga i kolejki pewnie nie ma co liczyć. Kolejka kursuje tylko w dni wolne, a wtedy Jelcze pewnie stoją na zajezdni. Po niespełna kilometrze ulica odbija od toru i przechodzi w aleję 600-lecia, jedną z głównych ulic miasta. Udało się na niej złapać aż 3 migi. Najpierw pojechał jeden na dziewiątce, kilkanaście minut później drugi na dwójce aż w końcu dorwałem tego co go widziałem na samym początku, wracającego z Żelazowej Woli. 

Jelcz M11 obsługujący linię 9 na alei 600-lecia

Kolejny mig na alei 600-lecia, tym razem na dwójce

Jelcz M11 linii 6 na alei 600-lecia

Kontynuowałem marsz aleją 600-lecia, która doprowadziła mnie do Chodakowa. Po drodze ponownie pojawiła się wąskotorówka. Na tym odcinku z tego co kojarzyłem ze starych zdjęć wąski tor biegł w splocie z normalnotorową bocznicą. Jednak została ona już zlikwidowana. W centrum Chodakowa ponownie trafił się Jelcz M11, ten co poprzednio go widziałem na dziewiątce. Tym razem obsługiwał okrężną linię 3 z dworca PKP przez Chodaków i Gawłów. 

Jelcz M11 poprzednio widziany na linii 9 przeszedł na linię 3
Rondo Jana Pawła II w Chodakowie

Ponownie pojawił się też mig obsługujący szóstkę do Żelazowej Woli. 

Jelcz M11 linii 6 na ulicy Chopina w Chodakowie

Jako że z Chodakowa do rodzinnej wsi Chopina są dwa kroki, postanowiłem podejść kawałek w jej kierunku złapać Jelcza jak będzie wracał. Co ciekawe 1,5 roku wcześniej byłem polować na Jelcze w innej podobnie nazywającej się Woli, Stalowej 😃

Jelcz M11 linii 6 w Chodakówku

Z powrotem do Sochaczewa udałem się przez Gawłów, tak jak jeździ trójka. Na rondzie u zbiegu ulic Chodakowskiej i Wyszogrodzkiej ostatecznie rozstałem się z wąskotorówką. Kawałek dalej pokonałem most na Bzurze. W Gawłowie udało się po raz kolejny złapać Jelcza M11.

Jelcz M11 linii 3 w Gawłowie

Następnie po dłuższym bezowocnym spacerze dotarłem do ulicy Płockiej. Znajdowała się tam ciekawa miejscówka z motywem sakralnym w postaci kościoła Św. Wawrzyńca. Po cichu liczyłem na złapanie tu miga, ale musiałem zadowolić się Solbusem. 

Solbus B9,5 na ulicy Płockiej

Jak się później okazało, te 3 Jelcze co już wcześniej złapałem, to były wszystkie które były tego dnia na mieście (to i tak nie najgorzej). Zaglądnąłem jeszcze w południowe rejony miasta, ale żadnego Jelcza już nie upolowałem. Trafił się za to klasyczny Autosan H9 z PKS Grodzisk Mazowiecki.

Klasyczny Autosan H9 z PKS Grodzisk Mazowiecki na ulicy
Licealnej

Później jeszcze złapałem na ulicy 15 sierpnia Solarisa U10 oraz na ulicy Okrzei AMZ-a CS10LF pomalowanego w barwy kojarzące się z Fryderykiem Chopinem. 

Solaris U10 na ulicy 15 sierpnia

AMZ CS10LF na ulicy Okrzei

Jako że czułem już nieco w nogach te kilometry, uznałem że pora wracać. Udałem się na dworzec i zabrałem się Kolejami Mazowieckimi do Warszawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz