W
niedzielę 4 czerwca 2017 r. odbyła się kolejna impreza zorganizowana przez
pasjonatów kolei, Ziemowita Czerskiego i Krzysztofa Waszkiewicza. Tym razem
miała ona miejsce na Pomorzu i jeździliśmy dla odmiany nie szynobusami, a
składem wagonowym zestawionym z lokomotywy SU42-534 i czteroczłonowego zespołu
piętrowego Bhp. Głównym celem imprezy było przejechanie dwóch nieczynnych w
ruchu pasażerskim odcinków: od posterunku odgałęźnego Glińcz przez Starą Piłę
do Gdańska Kokoszek oraz z Lęborka do Cewic. Obie linie są pozostałościami
po większym systemie. Linia Stara Piła – Kokoszki pierwotnie biegła dalej do
Gdańska Wrzeszcza i została wybudowana w 1914 r. Po 31 latach eksploatacji w
1945 wycofujący się Niemcy pod koniec II wojny światowej dokonali wysadzeń
wszystkich większych wiaduktów na gdańskim odcinku tej linii, przez co bezpośrednio
po wojnie nie został on odbudowany. W eksploatacji pozostał tylko szlak od
Starej Piły do Gdańska Kokoszek, gdzie do dziś prowadzony jest ruch towarowy. Z
kolei częściowo po trasie pozostałego odcinka linii w 2015 r. wybudowano nową
Pomorską Kolej Metropolitalną. Biegnie ona od Gdańska Wrzeszcza do Gdańska
Kiełpinka w śladzie starej linii do Starej Piły, a następnie kieruje się
koło Portu Lotniczego Gdańsk Rębiechowo do stacji Gdańsk Osowa. Z kolei druga
linia którą tego dnia odwiedziliśmy biegła pierwotnie z Lęborka do Bytowa
i została wybudowana w 1902 r. W 1945 r. podzieliła ona los wielu pomorskich
szlaków i została rozgrabiona przez Armię Czerwoną. Po wojnie została
odbudowana na odcinku Lębork – Cewice w celu obsługi lotniska wojskowego. Był
prowadzony ruch pasażerski na odcinku Lębork – Maszewo Lęborskie, jednak został
zawieszony już w 1980 r. Ruch towarowy zamarł w 2004 r. i niedługo później
odcinek stał się nieprzejezdny. Niespełna dekadę później jednak ze względu na
lotnisko wojskowe w Cewicach, dostrzeżono znaczenie obronne linii i
została ona odbudowana. Impreza rozpoczynała i kończyła się w Chojnicach, a jej
trasa przedstawiała się następująco: Chojnice – Kościerzyna – podg Glińcz –
Gdańsk Kokoszki – podg Glińcz – Kartuzy – podg Glińcz – Gdynia Główna – Gdynia
Port – Lębork – Cewice – Lębork – Gdynia Główna – Kościerzyna – Chojnice. Skoro
już jechałem na drugi koniec Polski na imprezę, to postanowiłem wyjazd nieco
rozszerzyć. W sobotę 3 czerwca do Chojnic pojechałem okrężną trasą przez
Iławę, Jabłonowo Pomorskie, Grudziądz, Chełmżę i Bydgoszcz, a w poniedziałek po
imprezie zajrzałem do Sochaczewa w celach komunikacyjnych. Był to bowiem
wówczas ostatni bastion Jelczy M11.
Dzień 1. Sobota, 3 czerwca, dojazd
do Chojnic
Wyruszyłem
z Krakowa porannym ekspresem po godzinie 6 i w Iławie zameldowałem się przed
godziną 11. Udałem się do kasy próbując zakupić bilet do Chojnic na okrężną
trasę przez Grudziądz, Chełmżę i Bydgoszcz. Niestety wystawienie biletu na taką
trasę przerastało możliwości kasjerki, więc szybko zmieniłem decyzję na zakup
biletu tylko do Jabłonowa Pomorskiego. Zwłaszcza, że kątem oka zauważyłem jak
za oknem podstawia się ostatni tutejszy Jelcz PR110. Miło mnie zaskoczyło
pojawienie się go na mieście w sobotę, więc po zakupie biletu czym prędzej
wybiegłem przed dworzec zrobić berlietowi zdjęcie. Na jego czole dumnie widniał
znaczek Mercedesa (w końcu bez gwiazdy nie ma jazdy 😃).
 |
Jelcz PR110 #002 z ZKM Iława przed dworcem kolejowym |
Do Jabłonowa Pomorskiego
podwiozła mnie osobówka w postaci klasycznego EN57 z wnętrzem po modernie. W
Jabłonowie Pomorskim miałem dłuższy czas na przesiadkę. Pogoda sprzyjała, więc
aż się prosiło, żeby porobić zdjęcia. W obiektyw wpadły dwie tamary Orion
Kolej, parowóz Ty2 wystawiony jako pomnik, EN57 SPOT oczekujący na zatrudnienie
oraz SA133-022 Arrivy jadący do Brodnicy.
 |
TEM2-211+265 Orion Kolej na stacji Jabłonowo Pomorskie |
 |
Ty2-1092 wystawiony jako pomnik przed stacją |
 |
EN57-2078 oczekuje na zatrudnienie |
 |
SA133-022 jako pociąg Arrivy do Brodnicy na stacji Jabłonowo Pomorskie |
Ten ostatni pojazd po dotarciu do
Brodnicy szybko zmienił czoło i ruszył w drogę powrotną do Bydgoszczy przez
Grudziądz i Chełmżę, a ja zabrałem się nim w drogę. Udało się bez problemu u
kierpocia zakupić bilet do Chojnic. Rozpoznałem w pociągu miłośników kolei
zmierzających na jutrzejszą imprezę. Widać, że nie tylko ja wpadłem na pomysł
dotarcia do Chojnic okrężną drogą. W Chełmży był dłuższy postój na zmianę
czoła, więc można było szybko wyskoczyć na zdjęcia. Przy sąsiedniej krawędzi
peronowej oczekiwał skomunikowany SA133-021 do Torunia.
 |
SA133-021 jako pociąg osobowy do Torunia na stacji Chełmża |
 |
SA133-022 jako pociąg osobowy z Brodnicy do Bydgoszczy w trakcie postoju w Chełmży |
Odcinek z Chełmży do
Bydgoszczy przez ponad 8 lat był nieczynny w ruchu pasażerskim. Został ucięty
słynną siekierą Celińskiego w kwietniu roku 2000, ale w listopadzie 2008 r. na
szczęście został reaktywowany. Przed Bydgoszczą pokonujemy Wisłę mostem
kolejowo-drogowym. W momencie mojego przejazdu część drogowa była zatkana
z powodu niegroźnej kolizji. Od stacji Bydgoszcz Fordon linia jest zelektryfikowana.
Sieć trakcyjna na tym odcinku była wykorzystywana do 2004 r., kiedy kursowały
jednostki EN57 w relacji Bydgoszcz Gł. – Bydgoszcz Fordon. Wjeżdżając do
Bydgoszczy Głównej przyuważyłem na terenie Pesy EN81-008 jeżdżącego niegdyś po
Małopolsce.
 |
EN81-008 na terenie bydgoskiej Pesy |
Przesiadkę w Bydgoszczy również wykorzystałem na szybkie zdjęcia, po
czym udałem się do Chojnic na pokładzie duńskiego zespołu MR/MRD.
 |
Pociąg osobowy z Brodnicy skończył bieg w Bydgoszczy Gł. |
 |
EN76-053 jako pociąg osobowy z Torunia Wschodniego |
Po dotarciu
do Chojnic udałem się do hotelu na nocleg. Następnego dnia czekała mnie pobudka
o 4 rano, więc niemal od razu położyłem się spać.
Dzień 2. Niedziela, 4 czerwca, impreza
„Bipą po Kaszubach”
Przez
śpiące jeszcze miasto udałem się na dworzec, gdzie dotarłem około godziny 4:50,
czyli 10 minut przed odjazdem pociągu. Imprezową bipę poprowadzi SU42-534.
 |
SU42-534 z pociągiem specjalnym "Bipą po Kaszubach" przed odjazdem z Chojnic |
Miejsca na górnym pokładzie przy otwieranych oknach były już zajęte na godzinę
przed odjazdem. Co za poświęcenie. Tyle że średnio się ono opłaciło, bo jak się
później okazało pogoda przez cały dzień nie zachęcała do wyglądania przez okna.
Tuż po wyjeździe z Chojnic zaczął siąpić deszcz, który towarzyszył nam przez
cały dzień. Na początku kierowaliśmy się lokalną linią do Kościerzyny. Ze
względu na wczesną porę nie było na razie fotostopów. Pierwsze zdjęcia wykonaliśmy
dopiero podczas zmiany czoła w Kościerzynie.
 |
Zmiana kierunku jazdy w Kościerzynie |
Następnie również bez postojów
pojechaliśmy linią nr 201 w kierunku Gdyni. Parę kilometrów za Somoninem
dołączyła się do nas linia nr 229 biegnąca z Łeby przez Lębork, Kartuzy do
Pruszcza Gdańskiego. W tym miejscu znajduje się posterunek odgałęźny Glińcz,
gdzie pociągi od strony Kartuz mogą zjechać w kierunku Gdyni, jak również z
kierunku Kościerzyny można pojechać w stronę Pruszcza Gdańskiego. Niestety
wraz z zawieszeniem ruchu pasażerskiego na odcinku Kartuzy – Pruszcz Gdański w
1994 r. usunięto również rozjazdy posterunku Glińcz, co na ponad dwie dekady
przekreśliło możliwość uruchomienia szybkiego połączenia Kartuz z Gdynią. Odtąd
z Kartuz do Trójmiasta trzeba było jeździć z przesiadką w Somoninie, co
oczywiście było skazane na porażkę i w 2002 r. Kartuzy całkowicie zniknęły z
mapy połączeń kolejowych. Dopiero wraz budową Pomorskiej Kolei Metropolitalnej w
2015 r. odbudowany został posterunek Glińcz i przywrócone zostały bezpośrednie
pociągi łączące Kartuzy z Gdańskiem. Kursują one co godzinę i cieszą się
ogromną popularnością. Na posterunku Glińcz zjechaliśmy na nieczynny w ruchu
pasażerskim odcinek w kierunku Pruszcza Gdańskiego i niemal od razu
znaleźliśmy się na najciekawszym obiekcie inżynieryjnym, jaki się na nim
znajduje. Mowa oczywiście o moście nad Radunią. Zatrzymaliśmy się tu na
pierwszy fotostop i ostrożnie zeszliśmy błotnistą ścieżką na brzeg rzeki.
Czekaliśmy cierpliwie aż skład wycofa na most, jednak wielu z nas było
niepocieszonych. Pociąg nie mógł bowiem wycofać tak, żeby lokomotywa wyłoniła się
w całości zza drzew. Wagony wyjechałyby wówczas poza semafor wjazdowy do
posterunku Glińcz. Jednak organizatorzy obiecali zatrzymać się tu również w
drodze powrotnej.
 |
Most nad Radunią miedzy posterunkiem Glińcz a Żukowem Zachodnim |
Minęliśmy miasteczko Żukowo, które posiada stacje zarówno na
linii Kościerzyna – Gdynia (Żukowo Wschodnie), jak i na linii Kartuzy – Pruszcz
Gdański (Żukowo Zachodnie). Przy przejeździe przez lokalną drogę do Otomina
zatrzymaliśmy się na kolejne zdjęcia.
 |
Pomiędzy Żukowem Zachodnim a Starą Piłą |
Chwilę później byliśmy już na stacji
węzłowej Stara Piła. Dalszy odcinek do Pruszcza Gdańskiego jest nieprzejezdny.
Po zawieszeniu ruchu pasażerskiego w 1994 r. jeszcze przez kilka lat kursowały
tędy pociągi towarowe, jednak po osunięciu się nasypu pod Kolbudami ruch zamarł
(chociaż na części trasy odbywają się przejazdy drezynami). Skierowaliśmy się
więc na linię nr 234 do Gdańska Kokoszek. Na wyjeździe ze Starej Piły odbył się
kolejny fotostop.
 |
Wyjazd ze stacji Stara Piła |
Potem już bez postojów dotarliśmy do Gdańska Kokoszek.
W okolicy stacji znajduje się kilka zakładów przemysłowych, dzięki którym
pociągi towarowe od czasu do czasu wciąż tu zaglądają. Co ciekawe dosłownie 1,5
kilometra stąd na starotorze dalszego przebiegu linii do Gdańska Wrzeszcza
włącza się dwutorowy szlak Pomorskiej Kolei Metropolitalnej. Istnieją plany
odbudowy tego kawałka, co pozwoliłoby na przywrócenie pełnej przejezdności
dawnej linii Gdańsk Wrzeszcz – Stara Piła. Zarówno Pomorska Kolej
Metropolitalna, jak i linia Gdynia – Kościerzyna planowane są do
elektryfikacji. Pojawił się więc pomysł, aby odbudować łącznik Gdańsk Kokoszki –
Gdańsk Kiełpinek, co umożliwiłoby utrzymanie ruchu pociągów z Gdańska do
Kartuz na czas elektryfikacji linii Gdynia – Kościerzyna. Projekt nosi nazwę „bajpas
kartuski”. Obfotografowaliśmy dokładnie oblot składu w Gdańsku Kokoszkach, po
czym ruszyliśmy w drogę powrotną.
 |
Manewry w Gdańsku Kokoszkach |
 |
Przed odjazdem w drogę powrotną z Gdańska Kokoszek |
Około kilometra za Starą Piłą
zatrzymaliśmy się uwiecznić nasz pociąg wyjeżdżający z lasu. Obok przejeżdżała
akurat grupka rowerzystów, która całą naszą akcję skomentowała słowami „nie
rozumiemy tego”. My nie pozostaliśmy im dłużni i odparliśmy że też ich nie
rozumiemy że w taką pogodę chce im się jeździć.
 |
Na szlaku za Starą Piłą |
Tak jak organizatorzy obiecali,
stanęliśmy drugi raz przy moście na Raduni. Tym razem ze zdjęć byliśmy bardziej
zadowoleni.
 |
Poprawiny na moście na Raduni |
Z posterunku odgałęźnego Glińcz udaliśmy się reaktywowanym w 2015
r. odcinkiem do Kartuz. Gdy dotarliśmy na stację, wyruszył SA138-001 do
Gdańska, a my zajęliśmy się fotografowaniem naszej manewrującej SU42 oraz
marnie wyglądającego pomnika w postaci parowozu Ty2-14.
 |
SA138-001 rusza w drogę z Kartuz do Gdańska. Obok parowóz pomnik Ty2-14 |
 |
Manewry w Kartuzach |
 |
Przed odjazdem z Kartuz do Gdyni |
Dalszy odcinek linii nr
229 do Lęborka jest niestety nieprzejezdny. Ruch osobowy został zawieszony w
roku 2000 i niemal od razu leśny odcinek przed Lęborkiem został doszczętnie
rozkradziony. Od strony Kartuz kursowały jeszcze przez kilka lat pociągi
towarowe do Sierakowic i Kamienicy Królewskiej, jednak po osunięciu się nasypu
zaraz za Kartuzami przestały jeździć i one. Obecnie sukces połączeń Pomorskiej
Kolei Metropolitalnej z Kartuz do Gdańska sprawił, że wiele mieszkańców miejscowości
położonych przy linii Lębork – Kartuzy dojeżdża do Kartuz samochodami i
przesiada się na pociągi. Stąd pojawiają się plany reaktywacji dalszego odcinka
linii nr 229. Na razie mówi się o fragmencie do Sierakowic. Gdy już SA138
zwolnił szlak, ruszyliśmy bez postojów przez Gdańsk Osowę do Gdyni Głównej,
skąd kierowaliśmy się w stronę Lęborka. Aby uatrakcyjnić trasę przejazdu
pojechaliśmy przez stację towarową Gdynia Port Centralny. Na stacji Godętowo
przystanęliśmy na chwilę w celu krzyżowania z pociągiem osobowym ze Słupska do
Gdyni (EN57AP-1435).
 |
Postój na krzyżowanie na stacji Godętowo |
 |
EN57-1435 jako pociąg osobowy ze Słupska do Gdyni wjeżdża do Godętowa |
Kilkanaście minut później byliśmy już w Lęborku. Po raz
kolejny lokomotywa obleciała nasz skład i po chwili ruszyliśmy na zaliczanie
17-kilometrowej linii do Cewic. Linia malowniczo licznymi łukami wije się przez
lasy, więc chętnie zatrzymywaliśmy się na zdjęcia. Był też jeden fotostop
stacyjny w Maszewie Lęborskim. Do maja 1980 r. docierały tu 2 pary pociągów
osobowych z Lęborka. 12 kilometrów pokonywały jedynie w 50 minut 😃.
 |
Ujęcia z trasy Lębork - Maszewo Lęborskie |
 |
Stacja Maszewo Lęborskie |
W Cewicach
mimo padającego deszczu zeszła się grupka mieszkańców zaskoczonych widokiem
pociągu pasażerskiego. Na budynku stacyjnym wciąż widnieje niemiecka nazwa
stacji Zewitz. No i nic dziwnego, w końcu żaden polski pasażer tu nie wsiadł.
 |
Manewry w Cewicach |
 |
Przed odjazdem z Cewic |
W
drodze powrotnej również odbyło się kilka fotostopów. Zatrzymaliśmy się też w
miejscu gdzie był postój jak jechaliśmy do Cewic, bo jeden z uczestników
zostawił w trawie telefon. Na szczęście zguba szybko się znalazła. W drodze
powrotnej również dominowały plenery leśne, ale odbył się też postój na
przystanku Osowo Lęborskie.
 |
Ujęcia z drogi powrotnej z Cewic do Lęborka |
 |
Stacja Osowo Lęborskie |
 |
Dalsze ujęcia z trasy Cewice - Lębork |
Około godziny 16 wróciliśmy do Lęborka i po zmianie
kierunku udaliśmy się już bez fotostopów przez Gdynię i Kościerzynę do Chojnic.
Większość uczestników imprezy wysiadło w Gdyni, ja też tak uczyniłem. Po
obiedzie pojechałem Pendolino do Warszawy na nocleg. Od wtorku do piątku miałem
służbową delegację do tego miasta, więc uznałem że nie ma sensu na jeden dzień
jechać do Krakowa. Wykorzystałem więc ten dzień na zwiedzanie Sochaczewa.
Dzień 3. Poniedziałek, 5 czerwca, z
cyklu „Poszukiwania Jelczy”: Sochaczew
Jakby zapytać miłośnika kolei z czym mu się
kojarzy Sochaczew wymieniłby Muzeum Kolei Wąskotorowych oraz czynną kolej
wąskotorową do Wilczy Tułowskich. Z kolei jakby o to samo miasto zapytać
miłośnika komunikacji miejskiej z pewnością odparłby że z migami. To
podwarszawskie miasto było bowiem ostatnim w Polsce bastionem Jelczy M11,
czyli produkowanych w II połowie lat 80-tych XX wieku owocach współpracy Jelcza
a Ikarusem. Nadwozia powstawały w fabryce w Jelczu, zaś podwozia pochodziły z
węgierskich Ikarusów 260 (a dokładniej od firmy Csepel). Migi były bardzo
popularne w większości polskich miast, jednak w pierwszej dekadzie XXI wieku zostały
w większości wyparte przez nowy tabor. Najdłużej w ruchu liniowym utrzymały się
w Sochaczewie, w 2017 r. tamtejszy Zakład Komunikacji Miejskiej eksploatował 5
sztuk. Poniedziałek przywitał mnie znów piękną słoneczną pogodą. Jak widać
pogoda zepsuła się tylko na dzień imprezy bipą. Na spokojnie po śniadaniu
ruszyłem na dworzec Warszawa Śródmieście, gdzie wsiadłem w Koleje
Mazowieckie do Sochaczewa. Po godzinnej jeździe byłem na miejscu. Po cichu
liczyłem, że pierwszym autobusem jaki mnie przywita będzie mig, ale się przeliczyłem.
Przyjechał Solbus B9,5.
 |
Solbus B9,5 na pętli przy dworcu PKP w Sochaczewie |
Co ciekawe ZKM Sochaczew nie stosuje numerów
taborowych. Autobusy są identyfikowane numerami rejestracyjnymi. Na szczęście
na spotkanie Jelcza M11 nie musiałem długo czekać. Na rondzie u zbiegu ulicy
Towarowej i Licealnej trafił się jeden
obsługujący linię 6 do Żelazowej Woli, słynącej oczywiście z dworku Fryderyka
Chopina. Nie dało mu się zrobić zdjęcia, ale nic straconego, jeszcze go
dopadnę. Udałem się ulicą Piłsudskiego, wzdłuż której biegnie wąskotorówka. Niestety
na wspólne zdjęcie miga i kolejki pewnie nie ma co liczyć. Kolejka kursuje
tylko w dni wolne, a wtedy Jelcze pewnie stoją na zajezdni. Po niespełna
kilometrze ulica odbija od toru i przechodzi w aleję 600-lecia, jedną z
głównych ulic miasta. Udało się na niej złapać aż 3 migi. Najpierw pojechał
jeden na dziewiątce, kilkanaście minut później drugi na dwójce aż w końcu
dorwałem tego co go widziałem na samym początku, wracającego z Żelazowej Woli.
 |
Jelcz M11 obsługujący linię 9 na alei 600-lecia |
 |
Kolejny mig na alei 600-lecia, tym razem na dwójce |
 |
Jelcz M11 linii 6 na alei 600-lecia |
Kontynuowałem marsz aleją 600-lecia, która doprowadziła mnie do Chodakowa. Po
drodze ponownie pojawiła się wąskotorówka. Na tym odcinku z tego co kojarzyłem
ze starych zdjęć wąski tor biegł w splocie z normalnotorową bocznicą.
Jednak została ona już zlikwidowana. W centrum Chodakowa ponownie trafił się
Jelcz M11, ten co poprzednio go widziałem na dziewiątce. Tym razem obsługiwał
okrężną linię 3 z dworca PKP przez Chodaków i Gawłów.
 |
Jelcz M11 poprzednio widziany na linii 9 przeszedł na linię 3 Rondo Jana Pawła II w Chodakowie |
Ponownie pojawił się też
mig obsługujący szóstkę do Żelazowej Woli.
 |
Jelcz M11 linii 6 na ulicy Chopina w Chodakowie |
Jako że z Chodakowa do rodzinnej wsi
Chopina są dwa kroki, postanowiłem podejść kawałek w jej kierunku złapać Jelcza
jak będzie wracał. Co ciekawe 1,5 roku wcześniej byłem polować na Jelcze w
innej podobnie nazywającej się Woli, Stalowej 😃
 |
Jelcz M11 linii 6 w Chodakówku |
Z powrotem do Sochaczewa
udałem się przez Gawłów, tak jak jeździ trójka. Na rondzie u zbiegu ulic
Chodakowskiej i Wyszogrodzkiej ostatecznie rozstałem się z wąskotorówką.
Kawałek dalej pokonałem most na Bzurze. W Gawłowie udało się po raz
kolejny złapać Jelcza M11.
 |
Jelcz M11 linii 3 w Gawłowie |
Następnie po dłuższym bezowocnym spacerze dotarłem
do ulicy Płockiej. Znajdowała się tam ciekawa miejscówka z motywem
sakralnym w postaci kościoła Św. Wawrzyńca. Po cichu liczyłem na złapanie tu
miga, ale musiałem zadowolić się Solbusem.
 |
Solbus B9,5 na ulicy Płockiej |
Jak się później okazało, te 3 Jelcze
co już wcześniej złapałem, to były wszystkie które były tego dnia na mieście
(to i tak nie najgorzej). Zaglądnąłem jeszcze w południowe rejony miasta, ale
żadnego Jelcza już nie upolowałem. Trafił się za to klasyczny Autosan H9 z PKS
Grodzisk Mazowiecki.
 |
Klasyczny Autosan H9 z PKS Grodzisk Mazowiecki na ulicy Licealnej |
Później jeszcze złapałem na ulicy 15 sierpnia Solarisa U10
oraz na ulicy Okrzei AMZ-a CS10LF pomalowanego w barwy kojarzące się z
Fryderykiem Chopinem.
 |
Solaris U10 na ulicy 15 sierpnia |
 |
AMZ CS10LF na ulicy Okrzei |
Jako że czułem już nieco w nogach te kilometry,
uznałem że pora wracać. Udałem się na dworzec i zabrałem się Kolejami
Mazowieckimi do Warszawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz