czwartek, 17 grudnia 2020

2008-02-15 Pożegnanie Ikarusów w Jeleniej Górze oraz kolejowe kółeczko po Lubuskiem


W latach 80-tych XX wieku węgierskie autobusy marki Ikarus były podstawowym typem taboru przedsiębiorstw komunikacji miejskiej w większości polskich miast. W pierwszych latach nowego stulecia jednak coraz więcej miast wycofywało z ruchu liniowego te wiekowe już pojazdy. W 2007 roku do takich miast należały m.in. Kraków i Oświęcim. Rok później dołączyła do nich Jelenia Góra. Tamtejsze MZK w lutym 2008 r. planowało bowiem wystawić na sprzedaż ostatnie dwa Ikarusy 280, które były wówczas zarazem jedynymi przegubowymi autobusami w tym przedsiębiorstwie. Z tej okazji administrator pewnej znanej fotogalerii transportowej postanowił zorganizować imprezę przegubowym Ikarusem po Jeleniej Górze. W planie było zaliczenie także okolicznych miejscowości, takich jak: Sosnówka, Borowice, Podgórzyn, Przesieka, Piechowice, Michałowice, Jagniątków, Górzyniec, Wojcieszyce, Rybnica czy Siedlęcin. Pod koniec imprezy miał odbyć się grill. Ile z tych planów udało się zrealizować, o tym niżej.

Dzień 1, piątek 15 lutego 2008 r., dojazd do Jeleniej Góry

Pomimo dość znacznej odległości dzielącej Jelenią Górę od Krakowa postanowiłem razem z Michałem, Piotrkiem i Rafałem wziąć udział w tym przejeździe. Od jakiegoś czasu planowaliśmy bowiem uderzyć na Dolny Śląsk celem zaliczenia kilku linii kolejowych. Pożegnanie Ikarusów w Jeleniej Górze nas do tego w końcu zmotywowało. Koledzy z Krakowskiego Klubu Modelarzy Kolejowych mieli już wówczas na koncie sporo całkiem niezłych imprez autobusowych, jednak uznaliśmy że warto popatrzeć jak to robią inni. Cała wyprawa rozpoczynała się w piątek rano, a kończyła w niedzielę wieczorem. Plan piątkowy zawierał focenie tramwajów we Wrocławiu, sobotni imprezę Ikarusem po Jeleniej Górze, a niedzielny powrót do Krakowa "nieco" okrężną trasą. Z racji tego, że akurat zacząłem nową pracę, nie mogłem wówczas wziąć w piątek urlopu i dołączyłem do reszty ekipy dopiero w Jeleniej Górze. Z Krakowa wyruszyłem pociągiem pospiesznym 37100 "Ślązak" z Przemyśla do Zielonej Góry i Zgorzelca. Ponieważ był piątek po południu i spodziewałem się sporej frekwencji, wsiadłem do składu w Płaszowie i obczaiłem przedział, z którego wszyscy wysiadali na Głównym. W ten sposób miałem zagwarantowane dobre miejsce do samego Wrocławia. Frekwencja po wyjeździe z Krakowa Głównego wynosiła po 4-5 osób na przedział. Przygnębiająca była degradacja nawierzchni na trasie Kraków - Katowice. Na polu na przemian: raz świeci słońce, raz pada śnieg. Szkoda tylko że w moim wagonie ogrzewanie zaczęło działać dopiero za Brzegiem. We Wrocławiu Głównym "Ślązak" zameldował się nawet 5 minut przed czasem. Do odjazdu osobówki do Jeleniej Góry była jeszcze godzina. Ponieważ przede mną jeszcze 3,5 godziny jazdy, udałem się zakupić kilka procentowych napojów, żeby podróż mi się nie dłużyła. Przy okazji dla zabicia czasu zrobiłem trochę zdjęć tramwajów. 

Skład 105Na #2494+2495 na ulicy Peronowej we Wrocławiu

Jeszcze 2 lata wcześniej prędkości na linii Wrocław - Jelenia Góra były tak tragiczne, że nie mogły tam kursować jednostki EN57/EN71 (ze względu na palenie oporów rozruchowych) i jeździły same składy wagonowe. Ostatnio musiało się jednak coś poprawić, ponieważ gdy wróciłem na stację, ujrzałem że do odjazdu do Jeleniej Góry szykował się kibel. Była to ex-krakowska jednostka EN57-907, frekwencja około 60%. Nie dość że z powodu prac torowych na Grabiszynie opóźniono nam odjazd o 3 minuty, to jeszcze czekaliśmy 10 minut na opóźnioną osobówkę z Poznania, przez co mój przyjazd do Jeleniej Góry przesunie się z i tak szewskiej godziny 0:07 na jeszcze późniejszą, ale może uda się zgubić trochę minut. Początkowo jechaliśmy szybko (80-100 km/h), ale spodziewałem stopniowego spadku szlakowej. Zostałem jednak mile zaskoczony, gdyż taka prędkość utrzymała się do samego Wałbrzycha (z kilkoma zwolnieniami). Na stacji Wałbrzych Miasto wysiadło 95% pasażerów pociągu i dalej jechały tylko pojedyncze osoby. Od Wałbrzycha Fabrycznego zaczęła się kraina niskich prędkości, 4 kilometry do dworca głównego pociąg pokonał w 14 minut. Od Wałbrzycha Głównego do Boguszowa Gorców nie wlekliśmy się już 20 km/h jak 2 lata temu. Po remoncie nawierzchni prędkość została podniesiona do 60 km/h. Niestety dalej zaczął się najgorszy odcinek. Patatajnia 30 km/h prawie do samej Jeleniej Góry. Późna pora i spadek ciśnienia spowodowały, że przespałem większość tego odcinka i obudziłem się w Janowicach Wielkich. Aby nadrobić trochę opóźnienia wpuszczono nas na lewy tor, gdzie jest prędkość 40 km/h. Dopiero na ostatniej stacji przed Jelenią Górą kibel doznał przyspieszenia do 60 km/h. Do stacji docelowej moim pociągiem dojechały 4 osoby. Wysiadłem o godzinie 0:14 i przez pogrążone już w głębokim śnie miasto dotarłem do bazy noclegowej, gdzie dołączyłem do reszty naszej ekipy. Nocowaliśmy w schronisku młodzieżowym położonym przy ulicy Bartka Zwycięzcy. Śmialiśmy się że patron tej ulicy, to była pierwsza osoba, której udało się przeżyć noc w tej lepiance szumnie zwanej schroniskiem. Najbardziej w pamięci nam zapadł telewizor uruchamiany nożem oraz żaba w łazience.

Dzień 2, sobota 16 lutego 2008 r., impreza Ikarusem w Jeleniej Górze

Sobotni poranek powitał nas zimową aurą, niedługo potem wyszło też słońce. Wszystko wskazywało na to, że wywieziemy stąd wiele ładnych zdjęć. Ponieważ w programie imprezy był grill, postanowiliśmy rano udać się na miasto zakupić kiełbaski. Nie wiedzieliśmy jeszcze czy będziemy się integrować z innymi uczestnikami imprezy, więc braliśmy pod uwagę opcję jedzenia ich na surowo w autobusie 😉. Do rozpoczęcia imprezy było jeszcze trochę czasu, więc udaliśmy się na Rynek, gdzie znajduje się jedna z pamiątek przypominających czasy, kiedy po Jeleniej Górze kursowały tramwaje. 

O tym, że w Jeleniej Górze kursowały niegdyś tramwaje
przypominają dziś trzy eNki stojące jako pomniki.
Jedna z nich stoi na Rynku

Trasa jeleniogórskich tramwajów prowadziła z dworca kolejowego przez Cieplice do Sobieszowa oraz Podgórzyna i została zlikwidowana w 1969 roku. Mimo to władze miasta nie zapomniały o tym środku transportu i sprowadziły z Elbląga aż trzy wagony typu 5N, które ustawiono w różnych częściach miasta jako pomniki. Jeden wóz stoi na Rynku, drugi przy zajezdni MZK, a trzeci przy dawnej końcówce w Podgórzynie. Oprócz tego na niektórych kamienicach zachowały się rozety, które niegdyś podtrzymywały sieć trakcyjną. Po sfoceniu eNki stojącej na Rynku, zaczęliśmy zmierzać pomału w stronę dworca PKP, gdzie niebawem miała się rozpocząć impreza Ikarusem. Na miejscu byliśmy tuż przed godziną 10. 

SU42-520 manewruje na stacji w Jeleniej Górze

Jelcz 120MM/2 przed dworcem kolejowym w Jeleniej Górze

Jelcz 120MM/2 przed dworcem kolejowym w Jeleniej Górze

Na przystanku czekała już grupka użytkowników fotogalerii transportowej oczekujących na Ikarusa, wśród nich byli też goście z Czech. Kilka minut po dziesiątej w oddali pojawił się czerwony Ikarus. 

Imprezowy Ikarus przyjechał po uczestników imprezy

Zrobiliśmy fotkę, wsiedliśmy do środka i pojechaliśmy na dworzec PKS w celu zabrania reszty uczestników. Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Frekwencja dopisała, wszystkie miejsca siedzące w autobusie były zajęte i kilka osób stało. Pogoda wręcz idealna na imprezę. Niebo bezchmurne i zimowa aura, nic tylko zabierać się do focenia. Ruszyliśmy, pokluczyliśmy trochę po centrum, aż znaleźliśmy się ...z powrotem pod dworcem PKP. Zabraliśmy jeszcze jednego pasażera, po czym organizator zabrał się za zbieranie pieniędzy od uczestników imprezy. Gdy już cała kasa została zebrana mogliśmy w końcu ruszyć dalej. Jechaliśmy na południe ulicami: Wojska Polskiego i Wolności, po czym wjechaliśmy na teren zajezdni MZK. Najpierw zaprowadzono nas do salki, gdzie eksponowane są modele tramwajów i autobusów jakie niegdyś kursowały lub do dziś kursują po Jeleniej Górze. 

Modele autobusów i tramwajów eksponowane w salce zajezdni
MZK Jelenia Góra

Następnie oprowadzono nas po całej zajezdni, gdzie mogliśmy obfotografować wszystkie typy taboru autobusowego eksploatowanego przez MZK Jelenia Góra a także tramwaj 5N stojący przy bramie zajezdni jako pomnik. Obecna zajezdnia MZK nie była jednak nigdy zajezdnią tramwajową. Tramwaje stacjonowały kilkaset metrów dalej. W dawnej ich zajezdni obecnie mieści się Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej. Poza dwoma Ikarusami 280 na stanie MZK Jelenia Góra znajdowały się wówczas m.in. Autosany H6; Jelcze: M11, M101I, 120M, M121I; MAN-y NL202; Volva B10B; 15-metrowe Volva B10BLE a także mikrobusy Mercedes 410D.

Seria z zajezdni MZK Jelenia Góra. Jelcz M11 #660 i kolejny
tramwaj - pomnik

Drugi jeleniogórski Ikarus #697

Jelcz 120MM/2 #735

Jelcz M101I #762

MAN NL202 #764

Po niespełna godzinnym zwiedzaniu zajezdni cofnęliśmy się kilkaset metrów w stronę centrum, a następnie po przedostaniu się na drugi brzeg rzeki Kamiennej znaleźliśmy się na pętli Jelchem. Jest to końcowy przystanek linii 0, 2, 3 i 20 i tu też odbył się pierwszy fotostop (prawie 2 godziny od rozpoczęcia imprezy).

Pierwszy fotostop, pętla Jelchem

Następnie wróciliśmy na główną ulicę Wolności i przemieściliśmy się w kierunku wschodnim do pętli linii 1 i 16 przy ulicy Morcinka. Tu znów zagrzaliśmy miejsce na dłużej, ponieważ większość uczestników imprezy poszła sobie zrobić zakupy na grilla. W tym momencie stwierdziliśmy, że organizator trochę zbyt ambitnie sobie zaplanował trasę przejazdu. Było już po godzinie 12 i zaliczenie całej trasy za dnia było już mało realne. Czas gdy ekipa robiła zakupy wykorzystaliśmy na sfotografowanie liniowego Mercedesa 410D (czyli miejską wersję busa).

Sklepostop na ulicy Morcinka

Mercedes 410D #768 na ulicy Głowackiego

Po około półgodzinnym postoju ruszyliśmy dalej. Wyjechaliśmy na ulicę Mickiewicza, którą podążyliśmy poza granice miasta. Kursuje tędy linia 19 przez Staniszów do Sosnówki. Tuż po minięciu granic Jeleniej Góry droga zaczęła się malowniczo wznosić, z tyłu poszerzała się panorama miasta. Gdyby była to impreza organizowana przez krakowskich miłośników komunikacji, na pewno odbył się tu co najmniej jeden fotostop. Organizator jednak stwierdził, że lepiej będzie zrobić zdjęcia w lesie parę kilometrów dalej. 

W drodze do Sosnówki

Kolejny postój był na pętli w Sosnówce Górnej, na skrzyżowaniu z drogą do Karpacza. 

Pętla w Sosnówce

Ikarus zapozował do zdjęć, zrobił okrążenie po pętli, po czym podążyliśmy do wsi Borowice, gdzie zajechaliśmy na malowniczo położoną w lesie pętlę.

Nawrotka na pętli w Borowicach

Z Borowic zjechaliśmy w dół do Podgórzyna. Do lat 60-tych znajdował się tu końcowy przystanek linii tramwajowej z Jeleniej Góry, o czym obecnie przypomina wagon typu 5N stojący pod skałą jako eksponat. Plac, przy którym stoi eNka jest co prawda dość ciasny, ale doświadczenia z imprez Ikarusami po okolicach Krakowa czy Oświęcimia pokazały, że Ikarus bez większych problemów by się na nim zmieścił. Organizator wolał nie ryzykować z wjeżdżaniem tu autobusem, więc musieliśmy zadowolić się zdjęciem samego tramwaju.

Nieopodal dawnej końcówki tramwajowej w Podgórzynie

Trzecia i ostatnia eNka przypominająca o dawnych jeleniogórskich
tramwajach stoi w miejscu dawnej końcówki w Podgórzynie

Z Podgórzyna udaliśmy się pod górę trasą linii 4 i 18 do Przesieki. I znów powtórzyła się sytuacja z podróży do Sosnówki. Wspinaliśmy się po serpentynach, mijając bez postoju piękne plenery, po czym stawaliśmy kawałek dalej przy koszach na śmieci. A klimaty tu są takie, że żadna z podkrakowskich tras nie ma co się do nich porównywać. 

Fotostop na trasie do Przesieki

Na szczęście tym razem za nami jechał liniowy Jelcz 120M, więc na najbliższym postoju udało się na szybko znaleźć dla niego ciekawe tło. 

Jelcz 120MM/2 #730 wspina się w drodze do Przesieki

Po przejeździe Jelcza zorganizowany został fotostop najazdowy, podczas którego robiliśmy zdjęcia Ikarusa podjeżdżającego pod górę. 

Przed pętlą w Przesiece

Kolejne zdjęcia wykonaliśmy na pętli w Przesiece. 

Pętla w Przesiece

Następnie udaliśmy się przez Podgórzyn, Sobieszów i Piechowice do pętli linii 9 we wsi Górzyniec. Jest to najdalej na zachód wysunięte miejsce obsługiwane przez MZK Jelenia Góra. 

Pętla w Górzyńcu

Z Górzyńca cofnęliśmy się do Piechowic skąd skierowaliśmy się na okrężną drogę do Sobieszowa prowadzącą przez Michałowice i Jagniątków. Wspinaliśmy się serpentynami przez las aż dojechaliśmy do bardzo ciekawego obiektu jakim jest krótki tunel drogowy pod skałą. Stwierdziliśmy, że w takim miejscu, to nawet na najbardziej oszczędnej w fotostopy imprezie musi być postój. 

Wyjazd z tunelu między Piechowicami a Michałowicami

I rzeczywiście organizator zarządził fotostop, z tym że nim ponad 40 osób wysiadło z Ikarusa, z tyłu ustawiła się kolejka samochodów. Kierowca pierwszego z nich (czarne Audi) najwyraźniej się spieszył, więc postanowił przecisnąć się między autobusem a ścianą tunelu psując niemal wszystkim zdjęcia. Uczestnicy imprezy mu tego nie podarowali. Zablokowali przejazd, otworzyli drzwi i obsypali go stekiem wyzwisk. Doszło też do małej bijatyki. Na szczęście pasażerka samochodu uspokoiła kierowcę i zagoniła go z powrotem do auta. Ich odjeździe towarzyszyło głośne skandowanie i walenie pięściami w tył auta. Szczerze mówiąc z taką sytuacją na imprezie komunikacyjnej spotkaliśmy się po raz pierwszy. Owszem, może wzbudzić irytację, to że jakiś samochód wjedzie w kadr, ale można było poczekać aż auta przejadą i zrobić kolejne ujęcie. Słońce pomału chyliło się już ku zachodowi, więc resztę trasy przejazdu raczej będziemy musieli sobie odpuścić. Zaczęliśmy zatem rozglądać się za miejscem na grilla. Wybór padł na pętlę linii 15 "Dom Hauptmana" w Jagniątkowie. 

Pętla Dom Hauptmana w Jagniątkowie

Goście z Czech najwyraźniej musieli być nieco zniesmaczeni przejściami z kierowcą Audi, gdyż od razu po przyjeździe na pętlę uciekli do liniowego autobusu. My również po tym incydencie nie mieliśmy za bardzo ochoty integrować się z uczestnikami imprezy i gdy oni smażyli sobie kiełbaski na grillu, my woleliśmy skosztować je na surowo w autobusie. Po zakończeniu posiłku organizator ogłosił zbiornik (zdjęcie grupowe), po czym udaliśmy się w drogę powrotną do Jeleniej Góry. Pomimo że słońce już prawie zaszło, odbył się jeszcze jeden fotostop w Cieplicach. 

Jelenia Góra Cieplice, ulica Dworcowa

Potem uczestnicy imprezy zostali odwiezieni pod dworce PKS i PKP i impreza się zakończyła. A na dworcu trafiła się największa sensacja dzisiejszego dnia. Osobówkę z Wrocławia do Szklarskiej Poręby Górnej przyprowadziła EP08-001. Na codzień lokomotywy tej serii prowadzą głównie pociągi ekspresowe

EP08-001 z pociągiem osobowym (!) z Wrocławia do Szklarskiej
Poręby Górnej na stacji w Jeleniej Górze

Ogólnie mówiąc nieco zawiedliśmy się na tej imprezie. Może za wysokie oczekiwania mieliśmy wobec administratora tak "znanej i cenionej" fotogalerii. Okazało się, że przejazdy organizowane przez mniej doświadczonych kolegów z Krakowa, Rzeszowa czy Oświęcimia były pod względem organizacyjnym o kilka lig wyżej od tej. Nie starczyło czasu na przejechanie niemal połowy trasy, a na pozostałej części mijaliśmy bez postoju najciekawsze plenery. Za to kulminacyjnym punktem imprezy była bójka jej uczestników z kierowcą Audi. Do pozytywnych akcentów można zaliczyć zwiedzanie zajezdni MZK. Nie ma też tego złego co by na dobre nie wyszło. Dzięki tej imprezie zobaczyliśmy wiele ciekawych plenerów, które przy następnej wizycie w Jeleniej Górze wykorzystamy do zdjęć liniowych autobusów.

Dzień 3, niedziela 17 lutego 2008 r., kółeczko kolejowe po Lubuskiem

Trasa: Jelenia Góra - Węgliniec - Żary - Zielona Góra - Głogów - Leszno - Wrocław - Kraków

W niedzielę chcieliśmy wrócić do Krakowa nieco okrężną trasą, żeby zaliczyć kilka linii kolejowych. Na jeleniogórski dworzec przybyliśmy w niedzielę przed godziną 6 rano. Przy peronach stały dwa pociągi osobowe: 55131 do Węglińca (EN57-898) oraz 220 do Wrocławia Gł. (EN57-1082). Michał, Rafał i ja wsiedliśmy do pierwszego pociągu, Piotrek zaś zamiast zaliczać linie kolejowe wolał pofocić komunikację miejską w Wałbrzychu i we Wrocławiu więc wsiadł do tego drugiego. Nim odjechaliśmy, na stację przyjechał nocny pospieszny 86504 ze Szczecina do Szklarskiej Poręby Górnej. Przyprowadziła go EP07-1033 należąca do spółki PKP Przewozy Regionalne, a w dalszą drogę zabrała jakaś Cargowska EU07. Co ciekawe ten pociąg w tym rozkładzie przywrócono po wielu latach na dawną trasę, dzięki czemu znów można było spotkać skład wagonowy na linii Jelenia Góra - Węgliniec - Żary - Zielona Góra. Wcześniej linią tą kursowały wyłącznie pociągi osobowy (kible lub szynobusy), a jej środkowy odcinek Węgliniec - Żary był nawet przez kilka lat w ogóle wyłączony z ruchu pasażerskiego. Punktualnie o 5:57 nasz pociąg ruszył z Jeleniej Góry. Na polu jeszcze ciemno, dopiero w Gryfowie Śląskim zaczyna świtać. Ponieważ mamy się tu krzyżować z osobówką przeciwnej relacji, a poświata wschodzącego słońca i świecące semafory kształtowe bardzo nas urzekły, postanowiliśmy wysiąść tu na chwilę na małą sesję zdjęciową. Jeszcze dwa lata temu osobówki z Jeleniej Góry do Węglińca były zestawione z lokomotywy ET21 lub EU07 i dwóch-trzech wagonów. Obecnie wszystkie jeżdżą na kiblach. Osobówka do Jeleniej Góry, z którą się tu krzyżowaliśmy to EN57-905.

Krzyżowanie pociągów w stacji Gryfów Śląski

Semafory wyjazdowe na stacji Gryfów Śląski

W Węglińcu mamy niecałą godzinę na przesiadkę, więc poszliśmy pofocić lokomotywy, najlepiej SU46 bo tu ich jeździ najwięcej. Kibel którym tu przyjechaliśmy przechodzi na pociąg 522 do Wrocławia Gł. Do Jeleniej Góry jako 55122 pojedzie EN57-1040. 

Stacja Węgliniec. EN57-898 pojedzie jako pociąg osobowy do
Wrocławia, a EN57-1040 do Jeleniej Góry

Tuż po naszym przyjeździe PR-owska EP07-1059 przyprowadziła osobówkę z Wrocławia do Görlitz. 

EP07-1059 przyprowadziła do Węglińca pociąg osobowy z Wrocławia
do Görlitz

Ponieważ za Węglińcem nie ma sieci trakcyjnej, dalej skład musi poprowadzić SU46 (Niemcy nie wpuszczali wówczas do siebie innych serii lokomotyw PKP). I rzeczywiście po kilku minutach miejsce siódemki zajęła SU46-025. 

SU46-025 poprowadzi pociąg osobowy z Wrocławia w dalszą drogę
do Görlitz

Niestety ruch towarów o tej porze był niewielki, złapaliśmy tylko jedno brutto z SU46-043. 

SU46-043 z pociągiem towarowym wjeżdża na stację w Węglińcu

Szynobus 76632 z Niegosławic (SA133-007) przyjechał aż 5 minut przed czasem. 

SA133-007 jako pociąg osobowy z Niegosławic kończy bieg w Węglińcu

Ten sam pojazd niebawem zawiezie nas do Zielonej Góry, więc zajęliśmy w nim miejsca. Frekwencja nie powala, oprócz nas jedzie jakieś 7 osób, co przy tak wielkim szynobusie daje wrażenie pustki. Wyjazd z Węglińca na Horkę jest już zelektryfikowany, ciekawe czy reszta linii też. Wymiana pasażerów niewielka, prędkość na większej części linii wynosi 70 km/h. W Ruszowie odgałęzia się krótka ślepa linia do Gozdnicy, niestety nieczynna i nieprzejezdna. W Jankowej Żagańskiej natomiast odchodzą dwie boczne linie: do Żagania i do Przewozu, obie używane w ruchu towarowym. Tuż przed Żarami dochodzi dwutorowa linia z Wrocławia. Ponieważ jesteśmy trochę przed czasem, zatrzymują nas pod wjazdowym. Po wjeździe szynobusu 70625 z Żagania (SA105-102) dostajemy wolną drogę. 

SA105-102 jako pociąg osobowy z Żagania wjeżdża
do Żar

Ten sam szynobus na stacji w Żarach

W Żarach następuje niewielka wymiana pasażerów, po stacji manewruje jakaś ST43 z wagonami towarowymi. Wyjeżdżając ze stacji odbijamy w lewo, po czym przekraczamy wiaduktem linię w kierunku Tuplic. Prędkość na dalszej części trasy jest wysoka, niestety jest też dużo ograniczeń na przejazdach. W Bieniowie nasza linia spotyka się z linią z Lubska do Żagania, wówczas czynną w ruchu towarowym. Za Bieniowem wleczemy się przez kilka kilometrów, potem znów przyspieszamy do 80 km/h. Frekwencja w szynobusie nadal bardzo mizerna, dopiero przed samą Zieloną Górą zaczęło dosiadać się więcej ludzi. Do stacji docelowej dojechało ich około 30. W Zielonej Górze mieliśmy 45 minut na przesiadkę, więc poszliśmy do przydworcowego baru na placki ziemniaczane. Na perony wracamy tuż przed odjazdem pociągu, a składu nie ma. Już mamy pytać się w informacji gdzie jest nasz pociąg, gdy skapnęliśmy się, że peron 3 z którego on odjeżdża, znajduje się w innej części stacji, po drugiej stronie wiaduktu drogowego. Podchodzimy tam i rzeczywiście stoi nasz pociąg do Leszna. Pomimo że do Głogowa będziemy jechać pod siecią trakcyjną, skład w całej relacji poprowadzi SU45-220.

SU45-220 z pociągiem osobowym do Leszna na stacji w Zielonej
Górze

Frekwencja w dwóch bonanzach około 30%. Widać, że linia dość mocno rozjeżdżona przez brutta, prędkość nie jest za wysoka, ale znośna. W Nowej Soli dołącza się nieczynna linia z Wolsztyna. Frekwencja w naszym pociągu rośnie do ok 70%. Od Wróblina Głogowskiego jedziemy wzdłuż Huty Miedzi Głogów, na jej terenie stoi mnóstwo składów towarowych, głównie spółki Pol Miedź Trans. W Głogowie następuje spora wymiana pasażerów, ale frekwencja nadal wysoka. Przejeżdżamy na niezelektryfikowaną dwutorową linię do Leszna. Za mostem na Odrze znajdował się niegdyś posterunek odgałęźny Odrzycko, gdzie odchodziła linia do Góry Śląskiej, niestety już rozebrana. Na stacji Grodziec Mały natomiast odgałęzia się nieczynna linia do Kolska. Stan linii za Głogowem jest tragiczny. W jednym torze prędkość jest 20 km/h, w drugim 0! W Grodźcu Małym ścigaliśmy się z dziadkiem na rowerze. Na dodatek w pewnym miejscu tej linii zrobili przełączkę między torami. Od Głogowa jechaliśmy cały czas torem lewym, a przed Głogówkiem nagle znaleźliśmy się na torze prawym. Za stacją Głogówko jest już ciut lepiej, oba tory są czynne i szlakowa jest 40 km/h. Kierpoć słysząc już któryś raz teksty pasażerów w stylu "dlaczego te ptaki lecą szybciej od pociągu" odparł, że jedziemy tak wolno bo linia prowadzi przez park krajobrazowy 😃. Cały przedział ryknął śmiechem. Na szczęście najgorsze było już za nami. Od granicy województw przyspieszyliśmy do 60 km/h, a od stacji Stare Drzewce mknęliśmy już 100 km/h. Jakieś 5 kilometrów za stacją dołącza się nieczynna linia z Lipinki Głogowskiej, która biegnie równolegle aż do Wschowy. Podróż ze Wschowy do Leszna w porównaniu z tym co się działo za Głogowem zajęła dosłownie moment. Ani się obejrzeliśmy, a już musieliśmy zbierać się do wysiadania w Lesznie.

Pociąg osobowy z Zielonej Góry skończył bieg w Lesznie

W Lesznie na przesiadkę mieliśmy niecałe 2 godziny. Czas ten wykorzystaliśmy na focenie szynobusów serii SA105 i SA108, których jeździ tu całkiem sporo. Najpierw nawinął nam się SA108-008 jako pociąg osobowy 79325 do Zbąszynia.


SA108-008 jako pociąg osobowy do Zbąszynia

Tuż przed jego odjazdem przyjechał SA108-010 jako pociąg 70530 ze Zbąszynka, który przeszedł na 7728 do Ostrowa Wielkopolskiego.

SA108-010 wjeżdża na stację jako pociąg osobowy ze Zbąszynka

Do Jarocina jako 79226 pojechał SA105-002. 

SA105-002 jako pociąg osobowy do Jarocina

Ostatnim szynobusem, jaki było nam dane sfotografować w Lesznie był SA108-002, który przyjechał tu z Ostrowa Wielkopolskiego jako 7729. 

SA108-002 kończy bieg jako pociąg osobowy z Ostrowa Wlkp.

Osobowy 76333 do Głogowa zestawiony był z lokomotywy SU45-183 i dwóch bonanz. 

SU45-183 z pociągiem osobowym do Głogowa

Dodatkową atrakcją były dla nas lokomotywy S200-301+T448p-093 spółki Specjalistyczny Transport Kolejowy prowadzące skład z przekroczoną skrajnią. 

S200-301+T448p-093 ze składem z przekroczoną skrajnią

W drogę powrotną pojechaliśmy pociągiem pospiesznym 83102 "Krakowianka" z Kołobrzegu do Krakowa Gł. Była niedziela po południu, więc spodziewaliśmy się dużej frekwencji. Na szczęście skład był długi i udało nam się znaleźć w przedostatnim wagonie przedział, w którym siedział tylko jeden dziadek. Cały czas był on zajęty przeglądaniem sterty papierów i wykonywania skomplikowanych obliczeń na swoim wielkim kalkulatorze. Przed Wrocławiem, gdzie wysiadał zaczął opowiadać nam jak to pięknie się jeździło pociągami za komuny, i jak teraz się jeździ beznadziejnie. Jako uzasadnienie podawał, że obecnie z Wrocławia do Gliwic (150 km) pociąg jedzie tak samo długo co z Gliwic do Krakowa (100 km) i że najszybciej koleją z Wrocławia do Warszawy jedzie się przez Poznań. We Wrocławiu miejsce tego dziadka zajął Piotrek, który odłączył się w Jeleniej Górze celem fotografowania wałbrzyskich autobusów i wrocławskich tramwajów. Od Wrocławia już nikt obcy nie dosiadł się do nas do przedziału. Zaraz za Wrocławiem wszystkim nam się zachciało pić, a w pociągu nie było wagonu barowego. Przez chwilę byliśmy nawet tak zdesperowani, że rozważaliśmy wysiadkę w Opolu na zakupy (mieliśmy tam 15 minut postoju), ale ostatecznie woleliśmy nie ryzykować. Za Opolem usłyszeliśmy jak jakaś babcia puka nam do przedziału. Myśleliśmy że chce się dosiąść, więc nie otwieraliśmy. Ale gdy usłyszeliśmy "piwo jasne", to natychmiast przyjęliśmy ją z otwartymi rękami i kupiliśmy po puszce. Były one strasznie klejące (woleliśmy nie myśleć, gdzie je przechowywała), ale dla nas nie liczyło się w tym momencie opakowanie, liczyła się zawartość ☺. Do Krakowa dotarliśmy w dobrych humorach tuż po godzinie 22.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz