środa, 22 maja 2024

2024-05-18 LHS-u nigdy dość

 

W sobotę 18 maja odbyłem z Alkiem kolejną wyprawę na Linię Hutniczą Szerokotorową biegnącą od granicy ukraińskiej do Sławkowa. Tym razem jechaliśmy we trzech. Był z nami jeszcze kolega Borys. We czwartek Alek dzwonił ze szczegółami wyjazdu i powiedział żebym przyjechał „Hańczą” do Miechowa. Powiedziałem że ok, a w myślach „czyś ty zwariował!?!” 😝. „Hańcza” to bowiem pierwszy w dobie pociąg wyjeżdżający z Krakowa w tym kierunku i zwykle startuje tuż po godzinie 4. A tak się składa, że noc z czwartku na piątek miałem już zarwaną. Na szczęście tego dnia „Hańcza” nie wyjeżdżała aż tak bardzo wcześnie (jak na nią oczywiście), bo o 4:39 i można było dotrzeć pierwszym SKA1 z Lotniska. Trzeba było jeszcze wziąć poprawkę, że to przesiadka z peronu 1 na 5 i przy zamkniętej części dworca. I jeszcze jakby tego mało miejscówkę miałem na samym początku składu ale zdążyłem. W Miechowie czekał na nas Alek i ruszyliśmy na LHS. Pierwszym naszym celem była wieś Dalechowy, kilka kilometrów od Jędrzejowa. Tam zobaczymy jak sytuacja ruchowa. We wrześniu zeszłego roku byłem tam z Alkiem dwa razy i nie wywieźliśmy żadnej foty. Na miejscu byliśmy około godziny 6. Stojąca przy torze koparka i sterta podkładów wróżyły rychłe zamknięcie. Na szczęście jak to się mówi do trzech razy sztuka, bo tym razem doczekaliśmy się tu pociągu i to już po kilkunastu minutach. Tyle że jechał pod słońce, od strony granicy. Odszedłem więc od toru, żeby ująć skład bardziej z profilu. Mieszany zestaw węglarek i cystern prowadziły klasyczne gagariny ST44-2003+2057. 

ST44-2003+2057 z mieszanym składem od granicy mija wieś
Dalechowy zbliżając się do mijanki w Łączynie

Zdecydowaliśmy się, że poczekamy jeszcze godzinę. Może doczekamy się składu w drugą stronę, czyli do słońca. O dziwo takowy skład pojechał i to jeszcze przed godziną 7. Tak więc musiało być krzyżowanie już na najbliższej mijance w Łączynie. Tyle że w międzyczasie zachmurzyło się i zrobiło się bardzo ponuro. Tak więc cały czas mam niedosyt tych Dalechowów. Jak jest słonecznie, to nie ma ruchu. A jak ruch jest, to pogoda płata figle 😕. Dla formalności tylko dodam, że od Sławkowa pojechał skład z węglarkami prowadzony batmanami ST40s-21+20. 

ST40s-21+20 z węglarką od Sławkowa mija Dalechowy

Podjęliśmy decyzję, że jedziemy dalej na wschód w kierunku Chmielnika. Skład z batmanami udało nam się dość szybko wyprzedzić, dzięki czemu pokusiliśmy się na kolejne zdjęcie w Gołuchowie koło terminala zbożowego. Przy pobliskim przejeździe był głośnik megafonowy i już zaczęliśmy mieć wizje że dyżurny ruchu zacznie nas opieprzać. PKP LHS jest bowiem najbardziej antymikolską spółką z grupy PKP. Na szczęście nikt przez głośnik nie gadał. 

Przy terminalu zbożowym w Gołuchowie

Na stacji Gołuchów stała tamara i klasyczny gagar, a także skład z batmanami w kierunku Sławkowa (ale wygaszony). Nie mieliśmy dawno fotki tamary LHS, to zrobiliśmy szybkie foto i pojechaliśmy dalej.

16D-003 i ST44-2039 na stacji w Gołuchowie

Za Gołuchowem tor LHS dołącza się do linii normalnotorowej Włoszczowice – Staszów i pojechaliśmy szukać miejscówki wspólnej dla toru normalnego i szerokiego. Ostatecznie trafiliśmy na miejsce, gdzie spotykają się tory o trzech szerokościach. Przed Chmielnikiem bowiem nad biegnącymi równolegle torami LHS i linii normalnotorowej Włoszczowice – Staszów, przechodzi wiaduktem szlak wąskotorowy Stawiany Pińczowskie – Raków Opatowski. Niestety wąski tor jest tu już od wielu lat martwy. Ostatni pociąg osobowy przejechał tu w 1987 roku a towarowy w 1993. Szyny jeszcze leżą, ale są mocno wyboczone i trzymają się tylko trawy. Gwoździe są w większości pokradzione. Dodatkowo obok zlikwidowano przejazd przez drogę krajową nr 78. Ulokowaliśmy się na wiadukcie wąskotorówki nad torem szerokim oraz normalnym i czekaliśmy na rozwój wydarzeń. Bardziej nam zależało na składzie jadącym od zachodu, gdyż w tamtą stronę był lepszy widok. Pierwszy pociąg napatoczył się dość szybko, tyle że od drugiej mniej fotogenicznej strony i pod słońce. Szerokim torem przetoczył się ładowny skład z rudą prowadzony batmanami ST40s-24+22. 

ST40s-24+22 ze składem z rudą na szlaku między Chmielnikiem
a Gołuchowem

Potem czekała nas dłuższa posucha. Gdy tak wycinaliśmy gałęzie wchodzące nam w kadry albo bawiliśmy się luźno leżącymi szynami wąskotorówki, zauważyliśmy że wąskotorówka za wiaduktem nad LHS i linią normalnotorową, ma drugi wiadukt nad czymś co mogło być kiedyś linią kolejową. Być może to był stary przebieg normalnotorowego szlaku Włoszczowice – Chmielnik sprzed budowy LHS. Po godzinnym bezowocnym czekaniu Alek rzucił propozycję, żebyśmy przenieśli się na pobliską linię do Buska-Zdroju. Około godziny 10 będą tam jechać dwie osobówki, a tu możemy wrastać w ziemię nawet do południa. Borys jednak chciał zostać, to zostaliśmy. W końcu po 1,5-godzinnym bezruchu coś pojechało. Był to luzak na normalnym torze od strony Włoszczowic, w postaci pershinga 163 041-7 CD Cargo. Jest to czeska maszyna, ale zadomowiona w Polsce. W latach 2012-2016 nosiła imię Kamila i prowadziła pociągi Inter Regio w Przewozach Regionalnych. 

163 041-7 CD Cargo na szlaku Włoszczowice - Chmielnik

Na kolejny pociąg nie musieliśmy długo czekać. Pół godziny później w przeciwną stronę pojechał jamnik 058 ze składem próżnych węglarek z elektrowni w Połańcu. 

ET41-058 z próżnymi węglarkami na szlaku Chmielnik -
Włoszczowice

Do pełni szczęścia jeżeli chodzi o tę miejscówkę został nam skład na szerokim torze od strony Sławkowa. Taki się trafił już po 10 minutach. Były to ładowne węglarki prowadzone klasycznymi gagarami 2030+2045.

ST44-2030+2045 z węglarkami od Sławkowa na szlaku między
Gołuchowem a Chmielnikiem

No to mieliśmy nosa, że nie pojechaliśmy na te osobówki do Buska-Zdroju, bo wtedy stracilibyśmy tu luzaka i dwa towary. Jako że z wiaduktu wąskotorówki mieliśmy już zrobione pociągi na oba kierunki zarówno na torze normalnym jaki i szerokim, uznaliśmy że możemy zmieniać miejscówkę. Przenieśliśmy się o całe 100 metrów na pobliski wiadukt drogi krajowej. Z tego miejsca robiliśmy zdjęcia w 2012 r. jak jechał pociąg specjalny „Scyzorykiem do Buska i Połańca” zestawiony z jednostki EN57-005. Teraz powieliliśmy ten motyw z luzakiem ET41-191, na którego nie czekaliśmy zbyt długo (max 20 minut). 

ET41-191 na szlaku Włoszczowice - Chmielnik, mija wiadukt
linii wąskotorowej Stawiany Pińczowskie - Raków Opatowski

Jako że to luzak, zrobiliśmy mu też szybkie ujęcie od drugiej strony. 

ET41-191 zmierza do stacji Chmielnik

Teraz mogliśmy już z czystym sumieniem uznać to miejsce za zaliczone i pojechaliśmy dalej. Kawałek dalej jest stacja Chmielnik. Zajechaliśmy na nią zobaczyć czy coś ciekawego nie stoi. Było trochę wagonów towarowych oraz eurosprinter 189 840 firmy Akiem. Uwieczniliśmy go z zarośniętym peronem, przy którym ostatnie pociągi osobowe zatrzymały się w 2000 roku. 

189 840 firmy Akiem na stacji w Chmielniku

Mieliśmy jeszcze godzinną rezerwę czasową, to przenieśliśmy się na wyjazd z Chmielnika w kierunku Raczyc. Ledwo wysiedliśmy z auta, zabiły gongi na pobliskim przejeździe. Ostatnio ruch był od zachodu, więc obstawialiśmy że tym razem pojedzie coś od Raczyc. Okazało się, że nie. Po raz kolejny pojechało coś po normalnym torze od Włoszczowic i znowu był to luzak. Tym razem jednak był to rarytas. Zielona EU07-308, która wtapiała się niczym kameleon w okoliczne krzaki 😀. 

EU07-308 w historycznych barwach wyjeżdża z Chmielnika
na szlak do Raczyc

To się nie dziwię że PKP Cargo jest teraz w kryzysie jak tyle jeździ bezproduktywnie luzakami 😅. Za stacją w Chmielniku tory biorą długi łuk w lewo. Poszliśmy kawałek wzdłuż nich szukając miejscówki na pociąg od Raczyc. Znaleźliśmy dobre miejsce i daliśmy sobie czas do 11:50, tak żeby na 12 być już z powrotem w aucie. Chcieliśmy bowiem z Borysem zdążyć do Sędziszowa na pociąg IC „Kinga” do Krakowa o 13:26. Do godziny 11:50 nic nie pojechało, więc Alek uznał że wracamy do auta. Ja jednak miałem dziwne przeczucie, że mogliśmy poczekać jeszcze z 10 minut do 12:00, ale trudno. I co się okazało? Pojechał skład po LHS o 12:05 😂. Zdążyliśmy go usłyszeć zanim wsiedliśmy do auta to zaczekaliśmy, ale z tamtej miejscówki jednak widok był lepszy. Ale już trudno nie można mieć wszystkiego. Oczywiście mogło być lepiej, ale jeżeli chodzi o ruch naprawdę nie ma co narzekać. Jak na przejeździe w ulicy Dygasińskiego zaczęły bić gongi, na początku grzecznie się ustawili przed przejazdem samochód osobowy i dwójka rowerzystów. Ale po minucie wszystkim się odechciało czekać i pojechali 😂 Aż żałuję, że nie staliśmy bliżej torów, to porobilibyśmy tym debilom filmiki jak przejeżdżają przez tory przy bijących gongach 😁. Po paru minutach zza łuku wyłoniły się batmany ST40s-27+05 prowadzące skład z rudą. 

ST40s-27+05 ze składem z rudą na szlaku między Raczycami
a Chmielnikiem

Później cisnęliśmy już z powrotem do Sędziszowa. Dogoniliśmy pociąg jak zatrzymywał się na stacji w Gołuchowie. Logika nakazywała, że zatrzymali go do krzyżowania, ale nie wypatrzyliśmy nic jadącego w drugą stronę. Zjechaliśmy z krajówki na tradycyjny przejazd koło LHS w Dalechowach. Przy okazji uświadomiłem sobie jaka tu jest kopalnia motywów. Tu się zrobi piękne zdjęcie nie tylko od czoła składu, ale też z profilu z pobliskiego pagórka. Do stacji LHS w Sędziszowie co ciekawe dotarliśmy równo z pociągiem z rudą, którego po 8 rano fociliśmy z wiaduktu wąskotorówki pod Chmielnikiem. Tak więc około 50 kilometrów pokonał w jedyne 5 godzin. Natomiast skład z klasycznymi gagarami, który robiliśmy na sam początek o 6 rano w Dalechowach, jeszcze stał w Sędziszowie i dopiero po 13 ruszył w dalszą drogę do Sławkowa. Czyli przytrzymali go na 6 godzin. Ale na LHS ruch się prowadzi bez presji czasu, inaczej niż na normalnym torze 😀. Alek wysadził mnie i Borysa przy stacji w Sędziszowie, skąd planowo „Kingą” wróciliśmy do Krakowa.

sobota, 11 maja 2024

2024-05-03 Majówka z Ikarusem - śladami WPK Katowice

 

W piątek 3 maja 2024 r. spółka Simkol z Katowic zorganizowała imprezę autobusową pn. „Majówka z Ikarusem śladami WPK Katowice”. Program zakładał przejazd Ikarusem 260 po Górnym Śląsku, trasami którymi kursowały niegdyś te autobusy pod szyldem Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Katowicach. W planie przewidziane były fotostopy, głównie w klimatach górniczych i przemysłowych. Takiej imprezy nie mogłem przepuścić, gdyż Ikarus 260.04 będący jej głównym bohaterem posiada krakowski rodowód. Autobus noszący obecnie numer #3869 wyprodukowany został w roku 1983 i pierwsze 9 lat służby spędził w MPK Kraków z numerem #45007. Następnie trafił do Gdańska, gdzie aż do 2018 roku pracował wożąc pracowników stoczni. Potem powędrował w ręce miłośników komunikacji miejskiej. Tułał się trochę po kraju aż w 2020 r. wylądował w Katowicach. Organizatorzy zaznaczyli, że w przypadku dużego zainteresowania podstawią drugiego Ikarusa.

Start imprezy był wyznaczony w Katowicach przy ulicy Piotra Skargi o godzinie 10:45. To blisko dworca, więc pozwoliłem sobie przyjechać na styk Gibkim Cugiem Kolei Śląskich. Na przystanku Katowice Piotra Skargi czekała już spora gromada miłośników komunikacji miejskiej, czyli niemal pewne było że podstawione zostaną dwa autobusy. Oprócz ex-krakowskiego Ikarusa 260.04 #3869 organizatorzy wystawili Ikarusa 280.49 #BPI-182 sprowadzonego z Budapesztu. Chętnych na przejazd było tak dużo, że i tak niektórzy musieli podróżować na stojąco. Na początek kierowaliśmy się na wschód drogą krajową nr 79 (ulicą Bagienną) do dzielnicy Szopienice, a tam skręciliśmy na południe do osiedla Nikiszowiec. Jest to pięknie zachowane osiedle górniczych familoków z początku XX wieku. To prawdziwy majstersztyk budowlany tworzący niezwykły klimat, który naprawdę warto zobaczyć. Na pierwszy fotostop zatrzymaliśmy się na Placu Wyzwolenia naprzeciwko kościoła. Przy tak dużej liczbie uczestników fotografowanie nie jest prostą sprawą. Na szczęście większość była odpowiednio zdyscyplinowana i po wykonaniu zdjęć szybko robiła miejsce innym.

Ikarus 280.49 #BPI-182 oraz Ikarus 260.04 #3869 na Placu
Wyzwolenia w Katowicach Nikiszowcu

Gdy już każdy zrobił fotkę, przemieściliśmy się nieco na południe do innego górniczego osiedla, Giszowiec. Zaprojektowane zostało ono przez tych samych architektów co Nikiszowiec. Różnica była taka, że Nikiszowiec składa się z trzykondygnacyjnych bloków, a Giszowiec z domków wzorowanych na zabudowie śląskiej wsi. W czasach PRL znaczną część tych domków wyburzano pod budowę nowych bloków z wielkiej płyty. Na szczęście około 1/3 dawnej zabudowy udało się uratować i objąć ochroną konserwatorską. Nazwy osiedli wzięły się od Kopalni Węgla Kamiennego Giesche (dziś Wieczorek) i jej szybu Nikisch. W Giszowcu nie było tak łatwo znaleźć miejsce, gdzie można bezpiecznie zatrzymać autobusy i jednocześnie możliwe było zrobienie zdjęcia Ikarusów z zabudową przez tak dużą liczbę uczestników. Ostatecznie zatrzymaliśmy się na ulicy Kosmicznej przy przystanku Giszowiec Szyb Roździeński. 

Katowice Giszowiec, ulica Kosmiczna

Z Giszowca przedostaliśmy się na zachód pod Kopalnię Staszic, jedną z ostatnich wciąż czynnych kopalń w Katowicach. Nie było tam za bardzo miejsca żeby zrobić dobre zdjęcia, ale coś tam wyszło. 

Przy Kopalni Staszic w Katowicach

Gdy robiliśmy fotki, zatrzymał się przy nas jeden taksówkarz i skomentował że kiedyś takimi autobusami się jeździło do szkoły a teraz są taką atrakcją. W ogóle nasze Ikarusy wzbudzały zainteresowanie przypadkowych przechodniów. Niektórzy wyciągali telefony i robili zdjęcia lub filmowali. Następnie wróciliśmy do centrum Katowic pod Spodek. Krótki Ikarus zrobił kilka rundek po rondzie generała Ziętka, dając możliwość wykonania zdjęć m.in. z Pomnikiem Powstańców Śląskich. 

Ikarus 260 na Rondzie gen. Ziętka w Katowicach

Niektórych uczestników zaniepokoiło, że autobus gubił płyn chłodzący, ale organizatorzy zapewniali że to nic poważnego i do końca imprezy dojeździ. Z centrum Katowic zmierzaliśmy na północ do Siemianowic Śląskich wzdłuż trasy tramwaju linii 13. Przy pętli pośredniej Plac Alfreda szukaliśmy pozostałości po odgałęzieniu trasy tramwaju linii 12 do Chorzowa, brutalnie zlikwidowanej w 2008 roku. Dojechaliśmy do Placu Skargi w Siemianowicach Śląskich, gdzie znajduje się pętla tramwaju linii 13. Tuż obok znajdowała się niegdyś Huta Jedność będąca głównym zakładem pracy w mieście. Zakład jednak upadł w 2003 roku a cały obiekt został wyburzony i teren po nim czeka na nowe zagospodarowanie. Przemysł hutniczy na Górnym Śląsku był niegdyś równie istotny co przemysł górniczy. Jednak po wybudowaniu huty Katowice w Dąbrowie Górniczej, większość śląskich hut upadła lub znacząco ograniczyła działalność. Przy Placu Skargi mieliśmy dłuższy postój, gdyż organizatorzy udzielali tu wywiadu lokalnej telewizji. 

Siemianowice Śląskie, Plac Skargi.

Z centrum Siemianowic Śląskich udaliśmy się na północ do dzielnicy Bańgów, gdzie włączyliśmy się na drogę krajową nr 94 w kierunku Bytomia. Równolegle biegła niegdyś dwutorowa zelektryfikowana magistrala północna kolei piaskowej. Jeździły tędy pociągi z piaskiem podsadzkowym z pól piaskowych Ciężkowice i Kuźnica Warężyńska do kopalń węgla w Bytomiu i Piekarach Śląskich. Ruch na magistrali ustał raptem 10 lat temu, a dziś zostało z niej już naprawdę niewiele, fragmenty nasypów i pojedyncze wiadukty. Krajówką nr 94 dotarliśmy do dzielnicy Brzeziny Śląskie należącej do Piekar Śląskich. Skręciliśmy w ulicę Harcerską, która doprowadziła nas do opuszczonego osiedla familoków. Wszystkie bloki miały drzwi i okna na parterze zabite blachą. Sprawiało to przygnębiające wrażenie. Wcofaliśmy krótkim Ikarusem między te bloki w celu wykonania zdjęć. O ile w blokach żadnych oznak życia nie było, o tyle na ich tyłach były działki gdzie akurat jakieś ludziki sobie wypoczywały. Autobus miejski i to jeszcze zabytkowy, to chyba była ostatnia rzecz jakiej by się tu spodziewali. 

Brzeziny Śląskie, ulica Harcerska

Zarośla po przeciwnej stronie ulicy kryją pozostałości po linii kolejowej Chorzów Stary – Brzeziny Śląskie – Radzionków. W okresie międzywojennym stanowiła ona ważny ciąg komunikacyjny, gdyż było to ominięcie Bytomia, leżącego wówczas w Niemczech. Po II wojnie światowej linia jeszcze była w użytku, ale po 2000 roku odcinek Chorzów Stary – Brzeziny Śląskie stracił na znaczeniu i został rozebrany. Po wykonaniu zdjęć w tym miasteczku duchów wróciliśmy na krajówkę i kontynuowaliśmy jazdę w kierunku Bytomia. Archeologia kolejowa chwilowo ustąpiła miejsca tramwajowej. Wypatrywaliśmy bowiem pozostałości po linii tramwajowej Dąbrówka Wielka – Bytom biegnącej niegdyś wzdłuż tego odcinka drogi. Tramwaje przestały tu jeździć w 2006 roku. W Bytomiu zajechaliśmy na dworzec autobusowy zlokalizowany przy kolejowym. Ikarusy 260 i 280 niepodzielnie panowały w tym miejscu przez ponad 3 dekady. Jeszcze w latach zerowych nic nie zapowiadało aby ten stan miał się zmienić. Dziś Ikarusy przyjechały ponownie w to miejsce już jako zabytki, wzbudzając zainteresowanie i sentyment wśród mieszkańców. 

Na dworcu autobusowym w Bytomiu

Po wykonaniu zdjęć na dworcu zmierzaliśmy na zachód ulicą Wrocławską wzdłuż linii tramwajowej do Szkoły Medycznej (dawniej górniczej). Dawniej tramwaje nie kończyły tu biegu, a jechały dalej tunelem pod stacją kolejową Bytom Karb a następnie kierowały się do Dąbrowy Miejskiej oraz przez Miechowice do Wieszowy i Stolarzowic. Jednak w 1983 roku z powodu szkód tunel pod stacją Bytom Karb zastąpiono wiaduktem nad stacją. Przewidziano na nim miejsce na torowisko tramwajowe, ale torów ostatecznie nie odbudowano. Chociaż co jakiś czas pojawiają się pomysły powrotu tramwajów do Miechowic. Przejechaliśmy przez Miechowice, po czym w lesie odbiliśmy w brukowaną ulicę Szyb Zachodni. Przegubowy Ikarus pojechał dalej, a krótki zatrzymał się na fotostop na tym klimatycznym odcinku. 

Bytom, ulica Szyb Zachodni

Z drugim Ikarusem ponownie spotkaliśmy się przy ruinach zachodniego szybu Kopalni Miechowice zlikwidowanej w 1999 roku. Miejsce to znajduje się dokładnie na granicy Bytomia i Zabrza. Ruch na ulicy nie był duży, więc pozwoliliśmy sobie na chwilowe zajęcie całej jej szerokości. Kilku rowerzystów co chciało akurat przejechać, ale odnieśli się do sytuacji ze zrozumieniem i cierpliwie czekali aż zrobimy fotki J.

Przy ruinach szybu zachodniego Kopalni Miechowice

W Zabrzu pierwsze fotki wykonaliśmy przy Zakładzie Górniczym Siltech przy ulicy Ziemskiej. Jest to pierwsza w Polsce prywatna kopalnia po II wojnie światowej. Eksploatuje ona resztkowe zasoby węgla po dawnych kopalniach z północnego obszaru Zabrza. 

Ikarus 260 przy Zakładzie Górniczym Siltech w Zabrzu

Ikarus 280 na ulicy Ziemskiej w Zabrzu

W tym miejscu dla odmiany przesiadłem się do przegubowego Ikarusa. Kontynuowaliśmy jazdę na południe ulicą Ziemską aż dotarliśmy do przejazdu kolejowego przez stację Zabrze Biskupice. Krótki Ikarus jechał jako pierwszy i przejechał przez tory, a przeguba zatrzymały opuszczające się szlabany. Na szczęście krótki Ikarus czekał na nas cierpliwie za przejazdem. 

ST48-072 stoi na stacji Zabrze Biskupice

Po dłuższym oczekiwaniu od strony Gliwic nadjechał vectron DB Cargo z mieszanym składem towarowym. Za stacją przejechaliśmy obok zajezdni autobusowej firmy Kłosok, na terenie której stało kilka Solarisów U12 odkupionych od MPK Kraków, zarówno II generacji z rocznika 2004 jak i III generacji z rocznika 2008. Dotarliśmy do centrum zabrzańskiego osiedla Biskupice, do trasy linii tramwajowej Bytom – Zabrze. Skierowaliśmy się do centrum Zabrza, gdzie organizatorzy zarządzili godzinną przerwę obiadową. Po posiłku udaliśmy się w północno-zachodnie rejony Zabrza, do dzielnicy Maciejów. Tam naszym celem był szyb Maciej po dawnej Kopalni Concordia. Po zamknięciu szybu do celów górniczych, został on zaadoptowany na funkcje turystyczne i obecnie działa tu restauracja. 

Na ulicy Srebrnej w Zabrzu, przy szybie Maciej

Kolejne zdjęcia mieliśmy zaplanowane już w nieco innym rejonie Górnego Śląska. Jechaliśmy przez centrum Zabrza do Drogowej Trasy Średnicowej, którą zmierzaliśmy na wschód. Zjechaliśmy z niej w Rudzie Śląskiej na węźle Ruda Południowa, skąd podążaliśmy do dzielnicy Nowy Bytom. Tam naszym celem była wciąż czynna Huta Pokój. Jej charakterystyczny wielki piec jest wdzięcznym motywem do zdjęć komunikacyjnych z autobusami lub tramwajami kursującej tędy linii 9. Normalnie dziewiątka kursuje z Chorzowa przez Rudę Śląską do Bytomia, jednak obecnie ze względu na przebudowę węzła tramwajowego Ruda Śląska Chebzie, linia kończy bieg przy Hucie Pokój. Przy hucie tramwaje przekraczają w jednym poziomie bocznicę kolejową i do niedawna było to jedyne w Polsce czynne jednopoziomowe skrzyżowanie kolejowo-tramwajowe. We wrześniu zeszłego roku dołączyło drugie nowe w Toruniu. Przy Hucie Pokój planowany był fotostop najazdowy, ale ze względu na duży ruch ostatecznie skończyło się na fotostopie statycznym krótkiego Ikarusa na tle wielkiego pieca. 

Ikarus 260 przy Hucie Pokój w Rudzie Śląskiej

Moderus Beta #853 linii 9 na tymczasowej końcówce przy Hucie
Pokój. Na pierwszym planie przejazd przez bocznicę kolejową.

Potem udaliśmy się na północ mijając będący w przebudowie węzeł tramwajowy w Chebziu. Po drugiej stronie torów kolejowych na przystanku Chebzie Pawła tymczasowo rozpoczynały bieg linie tramwajowe nr 10 do Bytomia przez Świętochłowice i Chorzów oraz nr 29 do Bytomia przez Godulę i Szombierki. My zmierzaliśmy wzdłuż trasy tej drugiej linii. Tuż przed centrum Bytomia skręciliśmy w prawo pod szyb Krystyna będący pozostałością po Kopalni Szombierki. Charakterystyczna ceglana wieża szybu o wysokości 57 metrów w kształcie młota górniczego została wybudowana w 1929 roku. Umożliwiała ciągnięcie urobku z poziomu 510 metrów. Kopalnię Szombierki zamknięto w 1997 roku, ale na szczęście zabudowania szybu Krystyna dzięki wpisaniu do rejestru zabytków zostały uratowane i planowana jest ich adaptacja na cele edukacyjno-rozrywkowe. 

Na tle szybu Krystyna Kopalni Szombierki w Bytomiu

Impreza zmierzała już do końca i pod szybem Krystyna zaplanowany był ostatni fotostop połączony ze zdjęciem grupowym uczestników. Potem już bez postojów zmierzaliśmy przez Bytom i Chorzów do Katowic. Przejazd zakończył się zgodnie z planem około godziny 17:30, a ja kilkanaście minut później udałem się osobówką Polregio do Krakowa. Impreza mi się podobała. Miło było powspominać czasy jak się jeździło Ikarusami po Śląsku w górniczo-hutniczych krajobrazach. Pogoda również pięknie dopisała.

wtorek, 7 maja 2024

2024-05-01 Początek majówki na zakopiance

 

Od dawna nie jeżdżę w góry na długi weekend majowy, gdyż jest wtedy niesamowita kumulacja turystów. Wszyscy w tym samym czasie wyjeżdżają, wracają, wychodzą na szlak, idą zjeść obiad. Wszędzie korki, tłumy i kolejki. Trudne zadanie ma wówczas kolej na turystycznych trasach, np. z Krakowa do Zakopanego. W tym roku po raz pierwszy od kilku lat trasa ta była przejezdna w majówkę. Wcześniej bowiem trwał remont i linia była otwierana tylko na sezon zimowy i wakacje. Do tego potoki podróżnych w majówkę są trudne do oszacowania, bo silnie uzależnione od pogody. Trafi się słoneczny weekend, to choćby wysłało się cały dostępny tabor i tak będzie tłok. A jak będzie deszczowa pogoda, to w pociągach będzie wiało pustką. W tym roku majówka zapowiadała się słoneczna i przewoźnicy PKP Intercity, Polregio i Koleje Małopolskie szykowali się  do przewiezienia gigantycznej liczby ludzi do Zakopanego 1 maja i z powrotem 5 maja. Kilka dni przed długim weekendem Alek dał mi cynka, że PKP Intercity planuje zestawić pociąg IC „Karłowicz” z dwóch Stadlerów ED160 a EIC „Tatry” z 12 wagonów. Największym hitem jednak miała być „Luxtorpeda” Kolei Małopolskich” w postaci trzech Impulsów serii EN78A! (razem 12 członów). Alek mówił, że czegoś takiego nie możemy przepuścić i ogłosił spontaniczny wyjazd na zakopiankę 1 maja. Najlepiej taki zestaw by się zaprezentował na zjeździe z Przełęczy Sieniawskiej między przystankiem Pyzówka a stacją Lasek. Miałem jeszcze propozycję kilku innych miejscówek, gdzie potrójny Impuls by się zmieścił, ale Alek był za Przełęczą Sieniawską. Już miałem wizję, że ten wyjazd nie ma prawa się udać, że na pewno utkniemy w ogromnym korku i pociąg nam zwieje (zwłaszcza że Alek mówił, że najwcześniej będzie mógł z Krakowa wyjechać około godziny 6:30, czyli podobnie jak „Luxtorpeda”). Ale ostatecznie uznałem że kto nie ryzykuje ten nie pije szampana i jedziemy.

Alkowi udało się sprawnie przyjechać do Krakowa i zgodnie z planem około 6:30 ruszyliśmy w drogę. Widzieliśmy na trasie samochody na egzotycznych rejestracjach, ale szczęśliwie większość majówkowiczów dopiero wstawała z wyrka albo zajadała śniadanka. Dzięki temu wyjątkowo sprawnie dojechaliśmy do Klikuszowej, w godzinę i 15 minut. Do „Luxtorpedy” mieliśmy ponad godzinę zapasu czasowego, a wcześniej będą dwie osobówki od Zakopanego. Wobec tego udaliśmy się bliżej przystanku Pyzówka, na znany i lubiany pagór z widokiem na Tatry. W pobliżu miejscówki trwa stawianie domków apartamentowych. Bardzo możliwe że pod wynajem, bo są podobne do tych w których mieszkałem w Ptaszkowej rok temu. Tak więc szykują się kwatery często odwiedzane przez mikoli 😀. Złapaliśmy stąd klasyczną jednostkę EN57 obsługującą pociąg regio „Janosik” do Krakowa. 

EN57-1384 jako pociąg regio "Janosik" z Zakopanego do Krakowa
wspina się na Przełęcz Sieniawską

Za 40 minut jedzie kolejna osobówka. Żeby nie spieprzyć dobrej sytuacji przemieściliśmy się już niżej, tak żeby mieć widok na oba kierunki. Dotarliśmy na miejsce, a tam normalnie bajka. Przejrzystość powietrza idealna, Tatry widać jak na dłoni. Do tego na łące rośnie dużo mleczy. I jeszcze jakby tego było mało, mieliśmy dodatkowy motyw w postaci dwóch pasących się krów, choć to akurat tylko na pociągi od Zakopanego. Korzystając ze sporego wciąż zapasu czasowego, spenetrowaliśmy łąkę w poszukiwaniu takiego miejsca, żeby „Luxtorpedę” zrobić zarówno od przodu jak wije się na serpentynach zjeżdżając z przełęczy, jak i od tyłu z Tatrami. Gdy znaleźliśmy odpowiednie miejsce, udaliśmy się tam gdzie pasły się krowy, aby upolować z nimi osobówkę z Zakopanego do Rabki-Zdrój. Niestety jedna z krów średnio chciała współpracować, przez co motyw musieliśmy nieco skorygować. Ale będzie jeszcze jedna osobówka od Zakopanego po „Luxtorpedzie”, więc może uda nam się zrobić poprawiny. 

Regio z Zakopanego do Rabki-Zdrój ruszyło chwilę temu ze
stacji Lasek

Tymczasem wróciliśmy na miejscówkę dla „Luxtorpedy” i punktualnie o godzinie 9 nadjechał zestaw trzech Impulsów, które pięknie się zaprezentowały się zjeżdżając z Przełęczy Sieniawskiej. Cudny widok. I wszystkie jednostki jechały pełne. Nawet jakby dla kogoś brakło miejsca siedzącego, to myślę że widząc taki długi skład zrozumiał że Koleje Małopolskie zrobiły wszystko co w ich mocy. 

Gwóźdź programu. Trójskład Impulsów EN78A-002+001+005
jako pociąg "Luxtorpeda" z Krakowa do Zakopanego zjeżdża
z Przełęczy Sieniawskiej

Przypomniały mi się czasy jak na osobówkach Kraków – Tarnów jeździły zestawy trzech jednostek EN57 (zresztą teraz też by się tam przydały zestawy o takiej pojemności). W Lasku „Luxtorpeda” będzie się krzyżować z regio „Gubałówka” relacji Zakopane – Kraków, toteż przenieśliśmy się ponownie tam gdzie pasły się krowy. Tym razem modelki ładnie współpracowały i zdjęcia wyszły pierwsza klasa.

ED72-013 jako pociąg regio "Gubałówka" z Zakopanego do
Krakowa na szlaku za Laskiem

Potem mieliśmy godzinną posuchę, po której miał się zjawić „Sprinter Ornak” Kolei Śląskich z Katowic oraz regio „Kasprowy” z Krakowa. Tyle że „Ornak” był dzisiaj mało sprinter, bo złapał 90 minut opóźnienia. Coś go przytrzymało w Bielsku-Białej (ciekawe czy awaria taboru, czy problemy z zabraniem wszystkich chętnych). Wobec tego przerwa nam się wydłużyła i uznaliśmy że jedziemy pod Chabówkę. Przez ten czas co my przebywaliśmy na przełęczy, sytuacja drogowa na zakopiance zrobiła się dramatyczna. Wszystko stało, zarówno główna droga, jak i trasy alternatywne. Jechaliśmy wzdłuż linii kolejowej przez Sieniawę oraz Rabę Wyżną i mijaliśmy praktycznie jeden wielki korek. W związku z opóźnieniem „Ornaka” jako pierwszy zjawi się „Kasprowy”. Po dłuższym poszukiwaniu miejscówki ostatecznie zdecydowaliśmy się nad motywem z kwitnącą wiśnią koło wyciągu narciarskiego w Rokicinach Podhalańskich. Na „Kasprowym” pojechała ED72-010, a więc bez wzmocnień. Na szczęście nie wypatrzyłem żeby w środku był jakiś dramat frekwencyjny. 

ED72-010 jako pociąg "Kasprowy" z Krakowa do Zakopanego
między przystankami Chabówka Stadion i Rokiciny Podhalańskie

Po analizie danych z Portalu Pasażera wyliczyliśmy, że za około godzinę będziemy mieli następne dwa pociągi. Najpierw IC „Karłowicz” z Warszawy, a zaraz za nim „Ornaka” z Katowic. Postanowiliśmy wybrać dla nich plener z kamieniołomem w Osielcu. Po dotarciu na miejsce okazało się, że tam również pasą się krowy, które dodatkowo uatrakcyjnią motyw. Ustaliliśmy, że z krowami zrobimy „Ornaka”, gdyż on raczej będzie na pojedynczej jednostce. Natomiast „Karłowicz” będzie na dwóch Stadlerach i dla niego trzeba wejść wyżej żeby zmieścić cały skład. Wdrapaliśmy się na miejscówkę, patrzymy, a tu jakiś gość na motorze zatrzymał się koło naszego auta. Zastanawialiśmy się o co mu chodzi, aż nam się przypomniało że to może być nasz kolega Szymon, który mieszka w Osielcu i jeździ motorem. Mieliśmy rację, to był Szymon, który wybrał się z synem na przejażdżkę i przy okazji focił pociągi. Poczekaliśmy razem na „Karłowicza”, który pięknie się zaprezentował wijąc się na łukach na tle kamieniołomu. 

ED160-031+028 jako pociąg IC "Karłowicz" z Warszawy Wsch.
do Zakopanego minął stację w Osielcu

W odbiegu za nim jechał „Ornak” i dla niego przenieśliśmy się bliżej drogi, gdzie pasły się krowy. Tu pojechał Elf EN76-001 z ludźmi dość ciasno stłoczonymi w środku. 

EN76-001 jako pociąg "Sprinter Ornak" z Katowic do Zakopanego
ruszył ze stacji w Osielcu

Po wykonanych zdjęciach pożegnaliśmy się z Szymonem, który jechał w kierunku Jordanowa, a my udaliśmy się szybko w stronę Makowa Podhalańskiego. Zmierzały bowiem do nas już EIC „Tatry” a za nim regio „Janosik”. Co ciekawe w Osielcu minęliśmy autobus z logo Kolei Śląskich i z Zakopanem na wyświetlaczu. Czyli wygląda na to, że podstawiony został autobus dla ludzi, którzy nie zmieścili się do „Ornaka” 😮. Na „Tatry” proponowałem miejscówkę między przystankami Juszczyn i Kojszówka. Nie byłem tam wcześniej, ale na mapie wyglądało na to, że 12-wagonowy skład się tam zmieści. Po dotarciu na miejsce Alek uznał, że tu się „Tatry” nie zmieszczą i pojechaliśmy na miejsce między Makowem Podhalańskim a Juszczynem. Czasu nie mieliśmy dużo. Na dodatek na przejeździe przez drogę do Zawoi szlabany były już opuszczone. Między drogą do Zawoi a mostem na Skawie są 3 lokalne przejazdy i Alek chciał jechać na drugi z nich. Niestety nie mogliśmy skręcić w drogę do niego, bo próbował z niej wyjechać dostawczak. Próbował i nie mógł się włączyć do ruchu, bo auta jechały jeden za drugim i żaden ani myślał się zlitować i go wpuścić. Mając świadomość, że szlabany na przejazdach już są opuszczone, nie muszę opisywać jakie nerwy nami wtedy targały 😨. Na szczęście stał się cud bo na „Tatry” zdążyliśmy . Co prawda na tej miejscówce też cały skład się nie zmieścił, ale nic nie narzekałem. Naprawdę mało brakowało, a w ogóle tego pociągu byśmy nie sfocili. 

EU46-512 z pociągiem EIC "Tatry" z Warszawy Wschodniej do
Zakopanego minął przed chwilą stację Maków Podhalański

Został nam jeszcze regio „Janosik”, na którego przenieśliśmy się na sąsiedni przejazd, bliżej Juszczyna. A właściwie były przejazd, bo został on zlikwidowany przy remoncie linii kolejowej. Czekanie nam się przedłużyło, bo „Janosik” złapał kilkanaście minut opóźnienia. W międzyczasie podjechał do nas samochód z przyczepą do przewozu zwierząt. Okazało się, że przyjechał po padniętą łanię, która leżała na polu. Pogadaliśmy chwilę z jednym gościem z tego auta, mówiąc że przyjechaliśmy fotografować wzmocnione pociągi wiozące ludzi na majówkę. Facet jednak mentalnie był ze 20 lat do tyłu i twierdził że tu pociągami nikt nie jeździ 😂. Ciekawe ile wody w rzekach jeszcze upłynie nim do tych ludzi dotrze jak kolej w ostatnich latach zmieniła swój wizerunek. Przypomnieli mi się moi koledzy ze studiów, którzy mówili że kolej to przeżytek i przyszłość jest w transporcie drogowym i busach 😂. Parę minut później dobiegł do nas odgłos megafonu z przystanku Juszczyn, oznajmiający że jedzie „Janosik”. W tym samym czasie widzimy biegacza zmierzającego w stronę toru. Alek stanowczo na niego krzyknął, żeby nawet się nie ważył wbiegać na tory. Gość posłuchał i z podkulonym ogonem pobiegł naokoło. Parę minut później zjawił się „Janosik” w postaci jednostki ED72-012 z frekwencją ponad 100%. Szkoda, że nie pojechał jak jeszcze byli ci goście, co przyjechali po łanię. Pokazalibyśmy im jakie puste tu jeżdżą pociągi. 

ED72-012 jako pociąg regio "Janosik" z Krakowa do Zakopanego
zbliża się do przystanku Juszczyn

To by było na tyle jeżeli chodzi o dzisiejsze zdjęcia. Wzdłuż linii kolejowej wracaliśmy w kierunku Krakowa. Około godziny 13 Alek wysadził mnie pod domem i pojechał do siebie. Tak upłynął ten spontaniczny i krótki, ale jakże owocny i emocjonujący wypad J