niedziela, 13 marca 2022

2022-02-27 Przedwiośnie na kryniczance

 

W przedostatni dzień lutego ponownie odwiedziliśmy z Marcinem kryniczankę. W porównaniu z poprzednim rozkładem jazdy zmiany w ofercie na trasie Tarnów – Krynica były niewielkie. W zakresie połączeń PKP Intercity w dalszym ciągu kursowały dwie pary codzienne i jedna w dni wolne. Po dwóch latach przerwy w miejsce nocnego pociągu TLK „Pogórze” z Wrocławia powróciła grupa wagonów do pociągu „Karpaty” z Gdyni. Liczba pociągów osobowych również się nie zmieniła. Jedynie wszystkie codzienne pociągi na odcinku Nowy Sącz – Krynica przejęło Polregio. Kolejom Małopolskim pozostawiono sezonowe kursy z Jasła do Krynicy oraz uruchamiane we współpracy z kolejami słowackimi ZSSK połączenia Muszyna – Poprad.

Wyruszyliśmy z Krakowa w niedzielę 27 lutego przed godziną 7. Od kilku dni sytuacja na świecie zmieniła się diametralnie. Przez poprzednie dwa lata odmieniano przez wszystkie przypadki słowo „koronawirus”, a teraz momentalnie przestał on istnieć (przynajmniej w mediach). Od 24 lutego miejsce walki z niewidzialnym wrogiem w postaci covida zajęła walka realna między Rosją a Ukrainą. W tegoroczny tłusty czwartek chyba nie było słychać w mediach ani słowa o pączkach. Podczas całej naszej wyprawy co kwadrans słyszeliśmy w radiu relacje z frontu walk u naszego wschodniego sąsiada. Wracając do tematu pierwszym naszym celem był pociąg TLK „Karpaty”, któremu planowaliśmy przeciąć drogę w Muszynie. Pogoda na naszej trasie zmieniała się jak w kalejdoskopie. Na odcinku od Nowego Sącza przez Łabową do Krynicy nasypało trochę świeżego śniegu. Z kolei jak zjeżdżaliśmy do Krynicy przywitała nas piękna słoneczna pogoda. Już planowaliśmy wyjechać na jeden z pagórów nad Muszyną, żeby zrobić piękne dalekie ujęcie, aż tu nagle za Powroźnikiem momentalnie wjechaliśmy w gęstą mgłę. Wymusiło to natychmiastową zmianę planów. Ostatecznie ulokowaliśmy się na prostej za Milikiem. „Karpaty” zjawiły się punktualnie. Prowadziła je EP07-345 a w składzie były aż 3 wagony! Wow, takiego składu tu nie widziałem już dobrych kilka lat. Przynajmniej to wygląda już w miarę jak pociąg. Nie to co te dwuwagonowe karykatury, które oglądaliśmy w poprzednich latach. 

EP07-345 z pociągiem TLK "Karpaty" z Gdyni do Krynicy na
szlaku za przystankiem Milik

Po wykonaniu zdjęcia ruszyliśmy czym prędzej w kierunku Muszyny, gdyż niebawem miał się zjawić „Beliansky Ekspres” z Popradu. Nad Muszyną tymczasem mgła już się podniosła i znów pojawiło się słońce. Na stacji totalne pustki jeżeli chodzi o składy towarowe. Już się zaczęliśmy pesymistycznie nastawiać, że żadnego towara dziś nie napotkamy. Stał sobie tylko samotny dragon Freightlinera. Zajechaliśmy na drugą stronę stacji wykonać mu zdjęcia. 

E6ACTd-105 na stacji w Muszynie

Przy okazji napatoczył się manewrujący lok od „Karpat”. 

EP07-345 w trakcie zmiany czoła pociągu TLK "Karpaty"

Potem pomknęliśmy na nieczynny przystanek Muszyna Poprad zaczekać na „Beliansky Ekspres”. Trochę czasu nam zajęło szukanie w miarę dobrej miejscówki, ale w końcu się udało. Z niewielkim obsuwem zjawił się zmodernizowany motorak 913-112+813-112 wesoło podskakujący na złączach szyn. 

913 112 + 813 112 jako pociąg "Beliansky Ekspres" z Popradu
do Muszyny pokonuje most na Popradzie przed przystankiem
Muszyna Poprad

Po przyjeździe Słowaka od razu rusza w drogę regio do Tarnowa. Chcieliśmy go złapać z bulwarów na Zapopradziu jak mija okolice skrzyżowania z drogą do Szczawnika. Jednak ostatecznie upolowaliśmy go z muszyńskim zamkiem oraz ujściem Muszynki do Popradu. Nie było czasu spisać numerka jednostki, na powiększeniu zdjęcia było widać że to EN57-12xx. 

Regio do Tarnowa opuszcza Muszynę

W Żegiestowie osobówka będzie się krzyżować z „Jaworzyną” relacji Kraków – Krynica. Wyjechaliśmy jej na spotkanie do Żegiestowa-Zdroju. Zdecydowaliśmy się na nią zaczekać w rejonie sanatorium Wiktor. Niby dobrze stąd widać linię, ale nie da się zrobić zdjęcia bez gałęzi na pierwszym planie. I właśnie mnie tu ostrość złapało na gałęzie, dlatego zdjęcia „Jaworzyny” nie będzie. Wróciliśmy czym prędzej do Muszyny, gdyż po przyjeździe „Jaworzyny” wyruszy „Beliansky Ekspres” do Popradu. Dla niego wybraliśmy motyw przed mostem na Popradzie zaraz za stacją w Muszynie. Ulokowaliśmy się przy pierwszym przejeździe za mostem. Dobrze, że wybraliśmy to miejsce, gdyż tu ze słońcem można złapać tylko zimowy poranny kurs motoraka. W lecie jak jedzie poranna para, to słońce jest po drugiej stronie. Z kolei popołudniową parę można złapać na szlaku tylko w lecie w niektórych miejscach, gdyż słońce wtedy jest nisko. Mieliśmy tuż obok przejazd kolejowy, więc nasłuchiwaliśmy gongów. W pewnym momencie zauważyliśmy, że minęła pora odjazdu, więc na wszelki wypadek wyszliśmy z auta. I dobrze zrobiliśmy, bo w tym momencie akurat pociąg wyłonił się zza łuku. Okazało się, że przejazd był wyposażony tylko w sygnalizację świetlną, więc mogliśmy sobie nasłuchiwać gongów 😛. 

"Beliansky Ekspres" rusza w drogę powrotną do Popradu.

To był ostatni dzień kursowania tego pociągu w sezonie zimowym. Kolejny raz pojawi się w czerwcu. W czasie gdy motorak pomknął w kierunku granicy, z Krynicy wyruszył TLK „Małopolska”. Pogoda nam pięknie dopisywała, więc myśleliśmy skąd by tu wykonać zdjęcie na pierwszą ligę. Ostatecznie wybraliśmy znaną i lubianą miejscówkę ze stoku Malnika. Wykonaliśmy stąd dwa ujęcia „Małopolski”. Jak rusza z przystanku Muszyna Zdrój i jak pokonuje przejazdy kolejowe przez ulice Kity i Piłsudskiego. 

EP07-345 z pociągiem TLK "Małopolska" z Krynicy do Gdyni
ruszył z przystanku Muszyna Zdrój i kieruje się do stacji Muszyna

Korzystając z długiego postoju „Małopolski” w Muszynie na zmianę czoła, ruszyliśmy w drogę w kierunku Piwnicznej szukać miejscówki na kolejne zdjęcie. Po drodze wjechaliśmy w strefę chmur i zrobiło się dość ponuro. Ostatecznie drugie ujęcie „Małopolski” postanowiliśmy wykonać przy przystanku w Zubrzyku. Czas oczekiwania na pociąg zabijaliśmy rzucając do Popradu resztki choinek bożonarodzeniowych porzuconych przez lokalnych mieszkańców 😁 

TLK "Małopolska" mija przystanek w Zubrzyku

Kolejnym pociągiem będzie „Dolina Popradu” z Krakowa do Krynicy od niedawna obsługiwana przez Polregio. Zaproponowałem łapanie jej z odkrytego przeze mnie w wakacje 2018 r. pagóra z którego widać  cały Zubrzyk. Wyszło nieźle, chociaż trzeba przyznać, że parametr nie sprzyjał robieniem zdjęć z daleka. Pojechał skład nowych Impulsów EN78A-003+004. 

EN78A-003+004 jako pociąg "Dolina Popradu" z Krakowa
do Krynicy ruszył z przystanku Zubrzyk

Po wykonaniu zdjęć ruszyliśmy dalej w kierunku Piwnicznej. A tu w Wierchomli niespodzianka bo zastaliśmy opuszczone szlabany na przejeździe, czyli będzie jechał towar! No proszę, czyli niepotrzebnie tak się pesymistycznie nastawialiśmy co do ruchu towarowego. Włączyliśmy więc awaryjne i ustawiliśmy się do zdjęć. Nadjechał jamnik 058 z gazówkami. 

ET41-058 z gazówkami mija przystanek Wierchomla Wielka

Następnym pociągiem jakiego się spodziewaliśmy, był TLK „Malinowski” z Warszawy do Krynicy. Za Piwniczną rozglądaliśmy się za miejscówką dla niego i przyuważyliśmy że wyczyszczono trochę z krzaków teren przy zrujnowanym ośrodku wczasowym w Piwnicznej. Wstępnie wybraliśmy tę miejscówkę, ale jako że do przyjazdu „Malinowskiego” było jeszcze trochę czasu, pojechaliśmy rozglądać się dalej. Przed Młodowem musieliśmy jednak szybko zmienić plan, gdyż z naprzeciwka wyjechał nam kolejny towar. Tym razem był to słowacki jamnik z węglarkami. Zrobiliśmy szybko w tył zwrot i ruszyliśmy za nim w pościg. Udało nam się dorwać skład na szlaku Piwniczna – Wierchomla. 

Słowacki jamnik 131 010+009 z węglarkami na szlaku Piwniczna
- Wierchomla

Potem już na spokojnie wróciliśmy na wcześniej upatrzony motyw przy ruinach pensjonatu w Piwnicznej i zaczekaliśmy na „Malinowskiego”. Na mokradłach obok mieliśmy możliwość obejrzenia śladów działalności bobrów. Przed przyjazdem pociągu świeciło pięknie słońce, ale w momencie gdy się zjawił, złośliwa chmura pokrzyżowała nam szyki. Skład prowadziła EP07-544. 

EP07-544 z pociągiem TLK "Malinowski" z Warszawy Wsch.
do Krynicy zbliża się do przystanku Piwniczna-Zdrój

Potem czekała nas posucha jeżeli chodzi o pociągi pasażerskie. Zdecydowaliśmy się więc jechać wzdłuż linii wypatrując czy nie jedzie jakiś towar. Wyjeżdżając ze Stróż przyuważyliśmy przyjeżdżający skład węglarek. Zawróciliśmy i podjechaliśmy na przejazdy na szlaku w kierunku Grybowa, zobaczyć czy nie opuścili szlabanów. Nic takiego się nie stało, co by znaczyło, że skład został zatrzymany w stacji. Podjechaliśmy tam i rzeczywiście stał jamnik 117 z węglarkami. Na wyjazd w stronę Tarnowa czekał z kolei dragon Freightlinera. 

E6ACTd-103 na stacji w Stróżach

Poczekaliśmy parę minut, ale żaden skład nie szykował się do drogi. Pojechaliśmy więc dalej wzdłuż szlaku w kierunku Tarnowa. W Tuchowie zaczęliśmy się rozglądać za kolejnym motywem, bo od Tarnowa jechała osobówka do Krynicy. Wybraliśmy przejazd przy tarczy ostrzegawczej semafora wjazdowego od Łowczowa. Przyjechał EN57-1229. Tym samym mieliśmy spisany numerek jednostki, którą łapaliśmy rano w Muszynie, bo to ten sam obieg. 

EN57-1229 jako pociąg regio z Tarnowa do Krynicy zbliża się
do Tuchowa

Jechaliśmy dalej wzdłuż szlaku i przed stacją Łowczówek Pleśna, rzuciła nam się w oczy droga wspinająca się po zboczu doliny rzeki Białej. Zaciekawiło nas jaki może być stamtąd widok i wyjechaliśmy sobie na górę. Zatrzymaliśmy się na chwilę obczaić miejscówkę pod kątem kolejnego wyjazdu. Aż tu przyuważyliśmy opuszczone szlabany na przejeździe przy stacji. No to zostaliśmy czekając na rozwój wydarzeń. Od strony Tarnowa nadjechał Lotos prowadzony przez spalinowego Traxxa BR285, który zafundował nam miłe zwieńczenie wyprawy. 

Spalinowy Traxx BR285 z beczkami minął stację Łowczówek
Pleśna

Teraz mogliśmy już spokojnie zmierzać w kierunku domu. Lokalnymi drogami ominęliśmy Tarnów od południa i za Bogumiłowicami wskoczyliśmy na autostradę. Za węzłem Targowisko zaczęła się powolna jazda w korku. Już się przestraszyliśmy, że utkniemy z powodu wypadku. Okazało się że istotnie dwa auta najechały na siebie, ale na jezdni w kierunku Tarnowa. Korek na pasie w stronę Krakowa spowodowali „apacze” chcący obejrzeć jak auta się rozwaliły. Potem już sprawnie pomknęliśmy do Krakowa, gdzie dotarliśmy około godziny 16.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz