niedziela, 24 października 2021

2021-10-09 Jesień z peerkami i Pożegnanie Lata 2021

 

W sobotę 9 października brałem udział w dwóch imprezach autobusowych. Najpierw zapisałem się na „Jesień z peerkami” z udziałem dwóch Jelczy PR110 z Klubu Miłośników Komunikacji Miejskiej w Warszawie. Klub może pochwalić się naprawdę pokaźną kolekcją autobusów zabytkowych, zarówno z czasów głębokiej komuny, jak i takich co wycofano z ruchu liniowego niedawno. Jelcze PR110 kursowały po ulicach Warszawy od 1976 do 1987 roku. Aby je upamiętnić 10 lat temu KMKM Warszawa podjął działania nad pozyskaniem przedstawiciela tego typu. Pod szyld klubu w 2011 r. trafił Jelcz PR110M z Puław, który otrzymał numer #4617. Wyprodukowany został w roku 1991, a więc w czasach kiedy od kilku lat peerki po Warszawie już nie jeździły. Jednak znalezienie autobusu odpowiadającego rocznikowo pojazdom warszawskim było wówczas praktycznie niemożliwe. Aż 8 lat później klub odnalazł rdzennego warszawskiego Jelcza PR110U (dawny nr #5299 z rocznika 1978), który stał jako wrak na działce w okolicach Kalisza. Bardzo zły stan autobusu nie zniechęcił członków KMKM Warszawa, którzy ściągnęli go do stolicy i przeprowadzili jego remont. Prace zostały ukończone jesienią 2020 r. i niedługo potem miała się odbyć impreza z udziałem obu warszawskich peerek. Nasilająca się druga fala koronaświrusa spowodowała jej odwołanie, jednak rok później klub zrobił drugie podejście i tym razem się udało. Po imprezie przemieściłem się do Katowic, gdzie dołączyłem do jedenastej już edycji Pożegnania Lata organizowanego przez Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Komunikacji Rzeczypospolitej Polskiej. Poprzednie edycje tego wydarzenia polegały na kilkudniowych podróżach Scanią 113CLL z MPK Kraków przeważnie nad nasze morze. Tym razem forma była zupełnie inna. Podróżowaliśmy na pokładzie Mercedesa Conecto z krakowskiego oddziału firmy Mobilis po Małopolsce oraz Górnym Śląsku i Zagłębiu Dąbrowskim.

Wyruszyłem z Krakowa w sobotę o 6:30 na pokładzie Pendolino do Warszawy. Jesień już pełną gębą, w nocy były przymrozki i łąki pokrył szron. Za to dzień zapowiada się piękny i słoneczny, więc liczyłem że przywiozę zdjęcia z pięknymi jesiennymi barwami. Dworzec Warszawa Zachodnia totalnie rozkopany. Na szczęście na Centralny dotarłem planowo i przeszedłem na ulicę Marszałkowską, gdzie był wyznaczony początek imprezy. Czekała tam już grupka miłośników, w tym kilku kolegów z Krakowa. Tuż po godzinie 10 nadjechały oba imprezowe Jelcze PR110. Spodziewałem, że większość uczestników wparuje do świeżo wyremontowanego #5299. Rozlokowali się jednak równomiernie między oba autobusy i razem z kolegami z Krakowa zająłem miejsca właśnie w wozie #5299. Kariera Jelczy PR110 zarówno w Warszawie jak i Krakowie nie była długa i trwała około 10 lat, od połowy lat 70-tych do połowy lat 80-tych XX wieku. Przyczyny tego stanu rzeczy były różne. Jedną z nich były problemy z częściami zamiennymi, a drugą eksploatacja autobusów w skrajnie trudnych warunkach. Wiele z tych wozów zastępowało bowiem przegubowe Jelcze „ogórki” i przewoziło znacznie większą liczbę osób niż konstrukcyjnie mogły przewozić. Członkowie KMKM Warszawa bardzo pieczołowicie odremontowali obie peerki stylizując je na lata 80-te w najdrobniejszych detalach. Uczestnicy imprezy zajęli miejsca w autobusach i po chwili ruszyliśmy w trasę kierując się alejami Jerozolimskimi na drugi brzeg Wisły. Pod stadionem narodowym skręciliśmy w kierunku Dworca Wschodniego i Starej Pragi, gdzie skierowaliśmy się w ulicę Ząbkowską. Przed laty kursowały tędy tramwaje. Na pamiątkę zachowano fragmenty szyn w bruku. Dojechaliśmy tak na ulicę Kawęczyńską nieopodal zajezdni tramwajowej Praga. Odbył się tu pierwszy fotostop, ale był on kiepsko zorganizowany i większość nawet nie wysiadła. Następnie skierowaliśmy się do Targówka Przemysłowego gdzie osiągnęliśmy pętlę Elsnerów. Jest ona klimatycznie położona pośrodku niczego. Z jednej strony podupadłe zakłady przemysłowe, z drugiej łąki gdzie ludzie spacerują z psami. Zatrzymaliśmy się na zdjęcia na prowadzącej do pętli ulicy Bardowskiego oraz na samej pętli. Klimatu dodawały jesienne drzewa oraz nawierzchnia z kostki trylinki. Ruch na pętli był niewielki, więc autobusy były kilka razy przestawiane zgodnie z zachciankami uczestników imprezy. 

Jelcze PR110 z KMKM Warszawa na ulicy Bardowskiego

Pętla Elsnerów na Targówku Przemysłowym

Następnie cofnęliśmy się na Targówek Przemysłowy, skąd dotarliśmy na Utratę i kierowaliśmy się na wschód wzdłuż linii kolejowej do Siedlec. Tak dotarliśmy do osiedla Rembertów. Przejechaliśmy na wschodnią część osiedla na aleję Sztandarów, gdzie zaplanowany był kolejny fotostop. Jego organizacja była jednak średnia. 

Aleja Sztandarów w Rembertowie

Wróciliśmy do ronda przy alei generała Chruściela „Montera”, gdzie nasze autobusy na chwilę się rozdzieliły. Wóz #4617 na rondzie pojechał w prawo, a #5299 skręcił w lewo wjeżdżając przez bramę na teren Akademii Obrony Narodowej. Jechaliśmy cały czas prosto aż dotarliśmy do przejazdu kolejowego przez linię kolejową do Zielonki, którą w tym miejscu biegnie granica miasta. Szlabany były opuszczone i w kierunku Zielonki pojechał spalinowy zespół VT628 Kolei Mazowieckich. Wielu pasażerów autobusu było zdziwionych, że ten niemłody już tabor wciąż jest w ruchu. 

VT628-009 Kolei Mazowieckich napotkany na przejeździe
w Zielonce

Za torami rozciąga się poligon wojskowy w Zielonce. Zrobiliśmy zdjęcie i tą samą drogą wróciliśmy do Rembertowa. 

Przy poligonie wojskowym w Zielonce

Na rondzie przy alei generała Chruściela „Montera” ponownie spotkaliśmy się z drugim Jelczem i już razem pojechaliśmy na południe ulicą Republikańską. Tam odbył się kolejny fotostop, tym razem dużo lepiej zaplanowany. Mogliśmy wykonać zdjęcia autobusów wśród jesiennych drzew. 

Ulica Republikańska w Rembertowie

Niedługo potem podjęliśmy próbę przedostania się na drugą stronę linii kolejowej Warszawa – Siedlce. Musieliśmy odstać dłuższą chwilę żeby przepuścić najpierw osobówkę z Siedlec a potem jeszcze IC „Starzyński” z Terespola. Ciekawie tu się musi dziać w dni robocze jak ludzie z Rembertowa próbują się dostać do centrum. Za przejazdem kolejowym skręciliśmy w lewo kierując się przez Nowy Rembertów do Wesołej, miasta przyłączonego do Warszawy raptem kilka lat temu. W Wesołej zawróciliśmy na rondzie i skierowaliśmy się ulicą Korkową w kierunku Marysina Wawerskiego. Drugi Jelcz został nieco z tyłu, więc zatrzymaliśmy się na chwilę w zatoczce przystankowej aby na niego zaczekać. Pasażerowie oczywiście odruchowo rzucili się do drzwi i szukali przycisków do ich otwierania 😀 W ogóle się nie skapnęli, że ten autobus jakiś taki inny niż te co jeżdżą tędy na co dzień. Trzeba podsunąć KMKM Warszawa pomysł, żeby rzucić Jelcze liniowo w ten rejon, a ludzie nawet nie zauważą różnicy 😅 Gdy już drugi autobus dojechał ruszyliśmy dalej kierując się ulicą Kościuszkowców na południe w kierunku Anina. Dłuższą chwilę musieliśmy odczekać na światłach, żeby przedostać się na drugą stronę ulicy Bronisława Czecha stanowiącej drogę wylotową na Terespol i Lublin. Jadąc przez Anin miałem wrażenie, że momentami w Warszawie zaczynało brakować pomysłów jak nazywać ulice, gdyż mijaliśmy ulice, które nazywały się: I Poprzeczna, II Poprzeczna i tak aż do XII Poprzecznej 😂 Z Anina dotarliśmy do pętli Międzylesie położonej nieopodal Centrum Zdrowia Dziecka. Jelcz #4617 zajechał tu na pętlę, a #5299 pojechał na położoną dwa przystanki dalej pętlę Wiśniowa Góra. 

Pętla Wiśniowa Góra

Po szybkim fotostopie wróciliśmy na pętlę Międzylesie, a następnie obie peerki pojechały na Wiśniową Górę i z powrotem pozując do zdjęć na alei Dzieci Polskich z jesiennymi drzewami. 

Aleja Dzieci Polskich w Międzylesiu

Następnie kierowaliśmy się na południe przez Radość do Miedzeszyna. Jechaliśmy przez las aż trafiliśmy na drogę serwisową przy południowej obwodnicy Warszawy. Tam odbyły się kolejne zdjęcia. 

Droga serwisowa przy południowej obwodnicy Warszawy

Kontynuując jazdę na południe opuściliśmy granice administracyjne stolicy i dojechaliśmy do Otwocka. Wśród tutejszej zabudowy można odnaleźć pochodzące z przełomu XIX i XX wieku drewniane domki letniskowe, tzw świdermajery. W dalszej części imprezy zaczęły dominować klimaty wiejskiej i off-route. Udaliśmy się we wschodnie rejony Otwocka, do Teklina i Wólki Mlądzkiej, gdzie zjechaliśmy w boczną gruntową drogę. Wytrójkątowaliśmy autobusami na skrzyżowaniu dróg gruntowych, po czym odbył się kolejny fotostop. 

Odcinek off-route w Wólce Mlądzkiej

W drodze powrotnej do centrum Otwocka zatrzymaliśmy się na sklepostop. Przed imprezą patrzyłem, że zakończenie było planowane na godzinę 17, więc na spokojnie zaplanowałem sobie przejazd do Katowic pociągiem IC „Silesia” o 17:30. A tu na fb już było napisane, że impreza ma trwać do 17:30. W związku z tym zapytałem się organizatora czy jest szansa zdążyć na pociąg o 17:30. Odpowiedział, żebym przypomniał się o godzinie 16. Po zakupach ruszyliśmy jeszcze dalej na południe docierając do Karczewa. Dojechaliśmy prawie nad samą Wisłę, konkretnie na ulicę Wiślaną prowadzącą do przeprawy promowej przez rzekę. Spokojnie, nie było w planach przeprawiania autobusów promem 😛 Przyjechaliśmy tylko wykonać zdjęcia z wału. 

Ulica Wiślana w Karczewie

Potem zawróciliśmy i jechaliśmy przez Karczew mijając zajezdnię firmy Minibus. Przewoźnik ten jest znany krakowskim miłośnikom, gdyż tu swoje trzecie życie spędzały ex-krakowskie Scanie 111. Dalsza część imprezy przewidywała już typowo wiejskie i sadownicze krajobrazy. Kolejne zdjęcia wykonaliśmy we wsi Wygoda. 

Wygoda

Dalej kierowaliśmy się na południe wzdłuż Wisły przez miejscowości: Kępa Nadbrzeska, Władysławów i Glinki. Zatrzymywaliśmy się często na zdjęcia w sadowniczych krajobrazach Mazowsza. 

Kępa Nadbrzeska

Glinki

Dotarliśmy tak do linii kolejowej Łuków – Skierniewice, a następnie do drogi krajowej nr 50. Wjechaliśmy na nią i przejechaliśmy na drugi brzeg Wisły do Góry Kalwarii. Na miejscowym rynek dotarliśmy po godzinie 16. Organizator tu zarządził, że Jelcz nr #4617 będzie od razu jechał do Warszawy zawieźć osoby, które musiały zdążyć na pociągi powrotne, a #5299 pojedzie jeszcze na kilka fotostopów. Przesiadłem się więc do wozu #4617 i zmierzaliśmy prosto przez Konstancin-Jeziornę do Warszawy. Do granic Warszawy jechało się płynnie, jednak później zaczęło się pomału wszystko sypać 😕 W Powsinku trafiliśmy na korek i próbowaliśmy go ominąć wąskimi osiedlowymi uliczkami z progami przeciskając się na grubość lakieru między zaparkowanymi samochodami. Już nie wiem czy stojąc grzecznie w tym korku nie bylibyśmy szybciej. Mimo przesiadki na metro na Wilanowskiej brakło dosłownie kilku minut żeby zdążyć na „Silesię” 😡 Mówi się trudno, pojechałem więc do Katowic po 18 na pokładzie Pendolino z Gdyni do Bielska-Białej. Większość trasy przekimałem aby zregenerować siły. Do Katowic dotarłem punktualnie o 21. Koledzy z SITK przekazali mi, żebym czekał na nich na podziemnym dworcu autobusowym. Około pół godziny później przybyli na pokładzie Mercedesa Conecto #MC312. Pożegnanie Lata 2021 rozpoczęło się w Krakowie o godzinie 14. Przez kolejne 7 godzin w planie przejazdu było m.in. zwiedzanie Skawińskiego Centrum Komunikacyjnego a także zdjęcia z Energylandią w Zatorze oraz z trolejbusem w Tychach. W Katowicach plan przejazdu przewidywał zwiedzanie nowych dworców i centrów przesiadkowych, których w ostatnich latach powstało tu kilka. Na początek odwiedziliśmy podziemny dworzec autobusów komunikacji miejskiej. Przed przebudową katowickiego dworca, z peronów wychodziło się na kładkę nad Placem Szewczyka gdzie znajdował się główny dworzec autobusów miejskich. Obecnie w tym miejscu postawiono Galerię Katowicką, a dworzec autobusowy sprowadzono po ziemię, gdzie powstało 10 stanowisk przelotowych. 

Mercedes Conecto #MC312 z krakowskiego oddziału firmy
Mobilis na podziemnym dworcu autobusowym w Katowicach

Po szybkich zdjęciach ruszyliśmy odwiedzić kolejny katowicki dworzec, tym razem dla autobusów dalekobieżnych i międzynarodowych mieszczący się przy ulicy Sądowej. Niegdyś autobusy dalekobieżne odjeżdżały z dawnego dworca PKS przy ulicy Piotra Skargi. Obiekt ten od dawna nie był wizytówką miasta, dlatego miasto wybudowało nowy dworzec z prawdziwego zdarzenia. 

Międzynarodowy dworzec autobusowy w Katowicach przy ulicy
Sądowej

Następnie pojechaliśmy na posiłek, po czym odwiedziliśmy kolejny dworzec, tym razem węzeł przesiadkowy na Zawodziu. W Krakowie od lat normą jest, że linie autobusowe nie dublują się z tramwajowymi. Autobusy obsługują rejony, gdzie nie ma tramwajów i kończą bieg na węzłach przesiadkowych. W GOP-ie przez całe lata było na odwrót i linie autobusowe często dublowały tramwajowe i osiągały lepsze czasy przejazdu (głównie ze względu na zły stan infrastruktury tramwajowej). Prace związane z budową nowego dworca autobusowego w Katowicach wymusiła skrócenie wybranych linii autobusowych dojeżdżających od strony Mysłowic do pętli tramwajowej na Zawodziu. Oczywiście nie udało się początkowo uniknąć narzekań pasażerów na konieczność przesiadki, ale z czasem ludzie się przyzwyczaili. Aby usprawnić przesiadki, przebudowano układ drogowy i torowy pętli Zawodzie i wybudowano Centrum Przesiadkowe Zawodzie. Analogiczne powstało przy pętli tramwajowej na Brynowie. 

Centrum przesiadkowe Zawodzie w Katowicach

Kolejnym punktem była tradycja każdego Pożegnania Lata, czyli przejazd trasą linii nocnej. Wybraliśmy linię M3 łączącą Katowice z Tarnowskimi Górami. Notabene dworzec w Tarnowskich Górach również parę lat temu przeszedł remont. 

Dworzec autobusowy w Tarnowskich Górach

Po powrocie do Katowic zatrzymaliśmy się na chwilę na rondzie pod Spodkiem. 

Na Rondzie w Katowicach

Został nam jeszcze ostatni punkt na trasie przejazdu, mianowicie budowa przedłużenia linii tramwajowej w Sosnowcu Zagórzu. Jest to ewenement na skalę całego GOP-u. Przez ostatnie dwie dekady niemal wszystkie inne sieci tramwajowe w Polsce się rozbudowywały, a w GOP kolejne linie ulegały likwidacji. Kilkanaście lat temu pesymiści nawet mówili, że nie dożyjemy czasów kiedy w GOP-ie powstanie jakakolwiek nowa linia tramwajowa. Na szczęście takie przepowiednie się nie sprawdziły. Budowa linii tramwajowej na Zagórze w Sosnowcu ruszyła pod koniec lat 70-tych XX wieku. W 1980 roku otwarto odcinek do Środuli a dwa lata później tramwaje dotarły do pętli przy ulicy Braci Mieroszewskich na Zagórzu. Plany przewidywały, że będzie to tylko pętla tymczasowa i kontynuowane będą prace budowlane w głąb osiedla. Niestety inwestycję wstrzymał kryzys i od tego czasu przez prawie 40 lat w GOP-ie nie powstała żadna nowa linia tramwajowa (nie licząc korekt przebiegu tras). W tym roku na szczęście ten trend został zatrzymany i budowa linii tramwajowej w głąb Zagórza została wznowiona. Przejechaliśmy wzdłuż budowanej trasy tramwajowej i zatrzymaliśmy się na zdjęcia w pobliżu planowanej nowej pętli. 

Przy budowanej linii tramwajowej w Sosnowcu Zagórzu

Potem wróciliśmy do Krakowa, gdzie dotarliśmy przed godziną 4.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz