sobota, 14 sierpnia 2021

2009-08-26 Pożegnanie Lata 2009

 

W latach 2008-2017 co roku na zakończenie lata Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Komunikacji Rzeczypospolitej Polskiej organizowało wyjazdy techniczno-integracyjne pn. „Pożegnanie Lata”. Miałem przyjemność uczestniczyć w prawie wszystkich edycjach tych wyjazdów (oprócz pierwszej). Była to dobra okazja na zwiedzenie wielu ciekawych zakątków naszego kraju (nie tylko związanych z transportem), wypoczynek nad morzem oraz przede wszystkim na świetną zabawę. Przez wszystkie Pożegnania Lata uczestnicy podróżowali na pokładzie autobusu Scania 113CLL z MPK Kraków. Moje pierwsze takie wydarzenie odbyło się w dniach od 26 do 30 sierpnia 2009 r. Odwiedziliśmy wówczas Warszawę i Mazury by ostatecznie znaleźć się w Krynicy Morskiej nad Bałtykiem.

 

Dzień 1. Środa 26 sierpnia 2009 r.

Wyruszyliśmy na pokładzie Scani #PS063 w środowy wieczór spod Politechniki. Początkowo kierowaliśmy się drogą krajową nr 7 w kierunku Warszawy. Mieliśmy często postoje, więc była okazja na wykonanie zdjęć. 

Jeden z postojów na trasie

Tradycją na Pożegnaniach Lata było to, że pierwszego dnia (a właściwie nocy) imprezy zaliczaliśmy trasę linii nocnej w jednym z miast na trasie przejazdu. W 2009 r. taki przejazd odbyliśmy w Radomiu.

 

Dzień 2. Czwartek 27 sierpnia 2009 r.

We czwartek nad ranem rozpoczęliśmy zwiedzanie miejsc będących w planie naszego wyjazdu. Na początek oglądaliśmy fragmenty nie ukończonej autostrady „Olimpijki”. Była to potoczna nazwa planowanej w latach 70-tych XX wieku autostrady, która miała biec z Berlina do Moskwy. Miała być ona gotowa na Igrzyska Olimpijskie w Moskwie w 1980 roku. Rzeczywistość jednak zweryfikowała te plany i pierwszy odcinek z Wrześni do Sługocina powstał dopiero w 1985 r. My natomiast oglądaliśmy nieukończony odcinek w rejonie Nieborowa. Zdążono tam wznieść kilka wiaduktów, mostów i przepustów, wyciąć przecinki w lesie oraz wybudować fragmenty dróg. Co ciekawe zdążono ustawić również filary pod wiadukt nad przedłużeniem Centralnej Magistrali Kolejowej do Gdańska, które również nie zostało zrealizowane. Gdy już było wiadomo, że autostrada nie powstanie przed igrzyskami w Moskwie, prace budowlane zaniechano i wznowiono dopiero kilka lat po naszej wizycie. Kolejnym punktem w naszym planie był dworzec kolejowy w Grodzisku Mazowieckim. Jest to jeden z najstarszych dworców kolejowych na ziemiach polskich. Wybudowany został w 1845 roku wraz z powstaniem pierwszego odcinka Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej. Obecnie jest to stacja węzłowa, gdzie od linii nr 1 z Warszawy przez Częstochowę do Katowic odgałęzia się Centralna Magistrala Kolejowa stanowiąca najszybsze połączenie stolicy z Krakowem i Górnym Śląskiem. Codziennie stacja odprawia tysiące podróżnych Kolei Mazowieckich podróżujących głównie do Warszawy. Potem nasza Scania zawiozła nas kilka kilometrów dalej do wsi Otrębusy, gdzie mieści się Muzeum Techniki i Motoryzacji, kolejny punkt na trasie wycieczki. Otwarte zostało ono w 1995 i obecnie gromadzi około 300 zabytkowych pojazdów. Najstarsze z nich pochodzą z przełomu XIX i XX wieku. Do najciekawszych należy zaliczyć kabriolet Józefa Stalina czy Mercedes 170V Lody Halamy. Warunki do wykonywania zdjęć były jeszcze za trudne, gdyż byliśmy tam około godziny 5 rano. Świtać zaczęło, gdy wjeżdżaliśmy do Warszawy. Nasza trasa przejazdu przebiegała nieopodal bloku przy ulicy Grzegorzewskiej 3. Nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie to że tam kręcony był kultowy serial Stanisława Barei „Alternatywy 4”. Jednak naszym głównym celem odwiedzin w stolicy było zaplecze Metra Warszawskiego mieszczące się na Kabatach, gdzie mieliśmy umówione zwiedzanie. Pracownicy firmy opowiedzieli o historii i dniu dzisiejszym warszawskiego metra oraz oprowadzili nas po hali, gdzie serwisowany jest tabor. Plany budowy kolei podziemnej w Warszawie sięgają 1925 roku kiedy władze miasta podjęły uchwałę o opracowaniu stosownego projektu. Prace projektowe przerwała II wojna światowa. Ostateczna uchwała w sprawie budowy I linii metra z Kabat na Młociny została podjęta w 1982 roku a roboty ruszyły rok później. Po raz pierwszy mieszkańcy Warszawy mogły skorzystać z metra w 1995 roku na trasie Kabaty – Politechnika. W późniejszych latach linia sukcesywnie była przedłużana na północ. Swój ostateczny kształt uzyskała niespełna rok przed naszą wizytą. Stacja końcowa Młociny została bowiem oddana do użytku 25 października 2008 r. Według stanu na rok 2009 Metro Warszawskie eksploatowało dwa typy wagonów: typu 81 produkcji rosyjskiej oraz z koncernu Alstom. 

Rosyjskie wagony serii 81 na terenie zaplecza Metra Warszawskiego

Lokomotywa typu 418D wykonująca manewry w zapleczu Metra
Warszawskiego

Po zakończeniu zwiedzania zaplecza przejechaliśmy całą trasę I linii metra. Scania czekała na nas przy stacji końcowej na Młocinach mieszczącej się przy Hucie Warszawa. 

Krakowska Scania na węźle Metro Młociny w Warszawie

Wraz ze stacją metra powstał tu kompleksowy węzeł przesiadkowy z pętlami tramwajową i autobusową oraz parkingami Park&Ride. 

Skład wagonów 13N #140+685 na pętli Metro Młociny

Po obejrzeniu węzła i wykonaniu zdjęć ruszyliśmy w dalszą drogę na północny-wschód. 

Jeden z postojów na trasie z Warszawy do Gołdapi

Wieczorem dotarliśmy na Mazury do Gołdapi, gdzie mieliśmy pierwszy stacjonarny nocleg.

 

Dzień 3. Piątek 28 sierpnia 2009 r.

Tego dnia mieliśmy przewidzianą podróż nad morze do Krynicy Morskiej, jednak po drodze zaplanowane były liczne atrakcje. Na słabo zaludnionych północnych krańcach Mazur można natknąć się na imponujące pozostałości po nieistniejącej już linii kolejowej Gołdap – Żytkiejmy. Tuż przed I wojną światową Niemcy rozpoczęli tu budowę dwutorowej linii, która docelowo miała być fragmentem magistrali z Chojnic przez Czersk, Smętowo, Kwidzyn, Prabuty, Morąg, Ornetę, Lidzbark Warmiński, Bartoszyce, Korsze, Kętrzyn, Węgorzewo, Gołdap, Pobłędzie, Kalwarię do Olity koło Wilna. Nad głębokimi dolinami rzeczek płynących przez Puszczę Romincką wzniesiono imponujących rozmiarów podwójne mosty przypominające konstrukcją rzymskie akwedukty. Najwyższe z nich mierzące 36 metrów powstały we wsi Stańczyki. Po I wojnie światowej sytuacja polityczna uległa zmianie i w jej wyniku zmieniła się również koncepcja budowy linii kolejowej Gołdap – Żytkiejmy. Ostatecznie została ona oddana do użytku w 1927 r. jako jednotorowa linia lokalna. Pociągi kursowały po niej zaledwie przez 18 lat. W roku 1945 Armia Czerwona dokonała grabieży tych terenów wywożąc wszystko co cenne na teren Związku Radzieckiego. Zdemontowane zostały m.in. wszystkie lokalne linie kolejowe na terenie Prus Wschodnich, w tym Gołdap – Żytkiejmy. Imponujące wiadukty kolejowe jednak pozostały i przyciągają miłośników archeologii kolejowej. We wsi Galwecie położonej na północnych rubieżach Mazur zajechaliśmy na zakupy w miejscowym sklepie, wzbudzając zdziwienie wśród lokalnych mieszkańców. Przy okazji była okazja na wykonanie zdjęć Scani na końcu świata. 

Postój we wsi Galwiecie położonej na północnych krańcach Mazur

Następnie udaliśmy się prosto do wsi Żytkiejmy, gdzie zajechaliśmy na teren byłej stacji kolejowej. Zachował się tu do dziś dawny budynek kolejowy, pełniący dziś funkcje mieszkalnego. Jest to jednocześnie najdalej wysunięty na północny-wschód budynek kolejowy w Polsce. 

Dawna stacja kolejowa Żytkiejmy

W drodze powrotnej z Żytkiejm

Oczywiście nie mogliśmy też sobie odmówić wizyty w Stańczykach przy dawnych mostach kolejowych. Obecnie są one własnością prywatną, jednak jest możliwe ich zwiedzanie za opłatą. Stanęliśmy więc autobus na parkingu i udaliśmy się na mosty podziwiać okolicę. 

Przy dawnych mostach kolejowych w Stańczykach

W dalszej drodze często zatrzymywaliśmy się dając możliwość wykonania zdjęć krakowskiej Scani na mazurskich drogach i bezdrożach. 

Na mazurskich bezdrożach

Stanęliśmy m.in. przy wiadukcie kolejowym we wsi Botkuny. To tu dokładnie od linii Gołdap – Olecko odgałęziała się linia do Żytkiejm. Szlak do Olecka wciąż istnieje, jednak jest tak zarośnięty, że ciężko doszukać się szyn w trawie. 

Postój w Botkunach

Przed godziną 13 ponownie znaleźliśmy się w Gołdapi i zmierzaliśmy dalej na zachód w kierunku Krynicy Morskiej. Po drodze mieliśmy jeszcze dwa punkty do odwiedzenia. Najbliższy znajdował się parę kilometrów za Węgorzewem w miejscowości Guja. Aby się tam dostać również musieliśmy zjechać z asfaltu. 

We wsi Prynowo koło Węgorzewa

Odcinek off-route we wsi Guja

Postój w Gui

We wsi Guja mieści się jedna ze śluz Kanału Mazurskiego, który miał za zadanie połączyć mazurskie jeziora z Morzem Bałtyckim. Budowę obiektu rozpoczęli Niemcy tuż przed I wojną światową. Po wojnie inwestycja była kontynuowana, jednakże po II wojnie światowej kanał znalazł się na terenie Polski i Związku Radzieckiego. Z tego też powodu dalsza budowa została zaniechana i do dziś można oglądać niedokończone śluzy i jazy. Kanał ma łączną długość 51 km (z czego obecnie na terytorium Polski jest 22 km) i był projektowany do przepływu statków o wyporności do 240 ton. Kolejnym naszym celem (tym razem akurat nie związanym z transportem) była oddalona o około 50 kilometrów na południowy-zachód Święta Lipka, gdzie przyjechaliśmy na koncert organowy. Wydarzenie odbyło się w znanym już od średniowiecza sanktuarium maryjnym przyciągającym wiernych z całego kraju. Z kolei organy, na których grany był koncert pochodzą z początku XVIII wieku. Koncert zaplanowany był na godzinę 18 i zrobił na nas duże wrażenie. Po jego zakończeniu odbyło się grupowe zdjęcie uczestników wyjazdu na tle sanktuarium. Szkoda, że akurat trafiliśmy na okres, kiedy trwał jego remont. 

Uczestnicy Pożegnania Lata 2009 na tle sanktuarium
w Świętej Lipce

Było już dość późno, więc ruszyliśmy już prosto do Krynicy Morskiej. 

Jeden z postojów na trasie do Krynicy Morskiej

Do pokonania mieliśmy jednak prawie 200 kilometrów, więc do celu dotarliśmy około godziny 1 w nocy. Atmosfera na przejeździe była jednak cały czas bardzo dobra.

 

Dzień 4. Sobota 29 sierpnia 2009 r.

Tego dnia nasza Scania miała dzień wolnego. W końcu kierowcy też muszą kiedyś odpocząć. Większość dnia spędziliśmy wypoczywając nad morzem. Na wieczór mieliśmy zaplanowany przejazd koleją wąskotorową ze Sztutowa do Nowego Dworu Gdańskiego. Dla mnie był to ostatni dzień udziału w Pożegnaniu Lata 2009. Na niedzielę miałem zaplanowane uczestnictwo w imprezie kolejowej z parowozem do Czarnkowa. W związku z tym z Nowego Dworu Gdańskiego udałem się PKS-em do Gdańska i dalej pociągiem. Z Krynicy Morskiej do Sztutowa podjechaliśmy autobusem PKS, a następnie przeszliśmy na końcową stacje wąskotorówki. Żuławskie Koleje Wąskotorowe rozpoczęły funkcjonowanie w 1891 roku. W szczytowym okresie sieć liczyła ponad 340 kilometrów i obsługiwała cały obszar od Gdańska na zachodzie aż za Malbork na wschodzie. W 1974 roku zamknięto całą część sieci na lewym brzegu Wisły, a ostatnie pociągi pod szyldem PKP wyjechały w 1996 roku. Od tego czasu sieć została pozostawiona na pastwę losu. Na szczęście kilka lat później wąskotorówką zainteresowało się Pomorskie Towarzystwo Miłośników Kolei Żelaznych, które rozpoczęło żmudny proces przywracania kolejki do życia. Po intensywnych pracach związanych z udrażnianiem torowisk i sprowadzaniem taboru w 2003 roku znów ruszyły pociągi turystyczne. Obecnie kursują one na trasie Sztutowo – Prawy Brzeg Wisły oraz Stegna – Nowy Dwór Gdański. My mieliśmy w planie przejechać się pociągiem relacji Sztutowo – Stegna – Nowy Dwór Gdański. Jego skład stanowił wagon motorowy MBxd2-212 z trzema wagonami „letniakami”. 

Wagon motorowy MBxd2-212 z trzema letniakami w Sztutowie

Na odcinku Stegna – Nowy Dwór Gdański w miejscowości Rybina znajduje się unikalny obiekt inżynierski w postaci obrotowego mostu na rzece Szkarpawie. W 2009 roku po raz pierwszy od 20 lat możliwa była przesiadka do pociągu normalnotorowego w Nowym Dworze Gdańskim. W tym mieście istnieje stacja normalnotorowa, jednak codzienny ruch osobowy został tu zawieszony już w 1989 roku, a więc 7 lat wcześniej niż wąskotorowy za czasów PKP. Na szczęście Pomorskie Towarzystwo Miłośników Kolei Żelaznych dogadało się ze spółką Arriva PCC, która uruchamiała wówczas pociągi pasażerskie na trasie Grudziądz – Malbork, aby w wakacyjne weekendy przedłużyła część swoich kursów do Nowego Dworu Gdańskiego w celu umożliwienia skomunikowania z koleją wąskotorową. Jak dotarliśmy do Nowego Dworu Gdańskiego, to na stacji normalnotorowej oczekiwał duński zespół trakcyjny MRD4222+MR4022 jadący do Grudziądza.

Zestaw MRD4222+MR4022 jako pociąg Arrivy do Grudziądza
na stacji w Nowym Dworze Gdańskim

Szkoda, że taka oferta funkcjonowała tylko przez kilka sezonów. W 2015 r. w ramach modernizacji magistrali Warszawa – Gdańsk przez dłuższy czas nie było możliwości zjazdu w Szymankowie na linię do Nowego Dworu Gdańskiego. Niestety ten czas wykorzystali złodzieje infrastruktury kolejowej, co spowodowało że po zakończeniu przebudowy stacji Szymankowo, pociągów normalnotorowych do Nowego Dworu Gdańskiego już nie przywrócono. W Nowym Dworze Gdańskim pociąg wąskotorowy kończył pracę na dziś, więc w drogę powrotną udaliśmy się autobusami. Ja pojechałem do Gdańska a reszta uczestników Pożegnania Lata wsiadła w autobus do Krynicy Morskiej Następnego dnia wracali oni do Krakowa odwiedzając miejsce katastrofy kolejowej w Otłoczynie z 1980 r., tężnie w Ciechocinku oraz linię tramwajową z Ozorkowa do Łodzi. Z Nowego Dworu Gdańskiego do Gdańska jechałem na pokładzie Autosana H9 z PKS Gdańsk. Nie jechał on najkrótszą trasą. Wiózł mnie przez Lubieszewo, Jeziernik i Ostaszewo wzdłuż nieczynnej od 1996 linii wąskotorowej do Lisewa. Dopiero potem wskoczył na krajówkę i pojechał już prosto do Gdańska. Nocny pociąg „Rozewie” do Wrocławia i Jeleniej Góry jechał dopiero o godzinie 22, więc mogłem w ramach wytracania czasu cofnąć się do Sopotu. W „Rozewiu” zająłem jedno z ostatnich wolnych miejsc i to jeszcze w przedziale dla palących. Ale nie przeszkodziło mi to w złapaniu snu. Impreza z parowozem do Czarnkowa która odbyła się następnego dnia, opublikowana zostanie w kolejnym wpisie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz