niedziela, 8 sierpnia 2021

2021-07-21 Tydzień urlopu w Muszynie oraz pogoń za "Transwersalnym"

 

Jak to śpiewał Zbigniew Wodecki „Lubię wracać tam, gdzie byłem już”. Dlatego tydzień urlopu w tegoroczne wakacje ponownie postanowiłem spędzić w Muszynie. Pobyt wykorzystałem na dokończenie zdobywania pagórów z widokiem na linie kolejowe Nowy Sącz – Leluchów i Muszyna – Krynica. Tym razem skupiłem się głównie na tej drugiej trasie, chociaż odwiedziłem też kilka nowych miejscówek w rejonie Andrzejówki i Leluchowa. Jeżeli chodzi o porównanie oferty przewozowej na kryniczance w stosunku do mojego poprzedniego urlopu w Muszynie dwa lata temu, to zwiększyła się liczba pociągów PKP Intercity. W 2019 r. spółka uruchamiała dwie pary pociągów wyłącznie w dni wolne („Karpaty” i „Malinowskiego”). Obecnie w ofercie są trzy pary w tym dwie codzienne („Pogórze” i „Małopolska”) oraz do tego „Malinowski” w dni wolne. Połączenia trans graniczne z Muszyny do Popradu obsługiwane są innym taborem niż dwa lata temu. Obecnie koleje słowackie ZSSK wystawiają do ich obsługi dwuczłonowe motoraki serii 813/913. Ponadto tegoroczną nowością są kursy z Jasła do Krynicy realizowane przez Koleje Małopolskie w wakacyjne weekendy. Pobyt w Muszynie zaplanowałem na okres od 21 do 27 lipca 2021 r., z tym że niedzielę 25 lipca spędziłem goniąc z Marcinem pociągi retro na linii Nowy Sącz – Chabówka. Z końcem tego roku rozpocznie się długo oczekiwana modernizacja tej trasy. Z jednej strony to dobrze, że przestanie ona leżeć odłogiem i wreszcie zacznie być wykorzystywana w codziennych przewozach pasażerskich. Z drugiej jednak straci swój obecny klimat. W związku z powyższym są to ostatnie chwile, na wykonanie zdjęć niezelektryfikowanej linii nr 104 z semaforami kształtowymi i teletechniką.

Dzień 1. Środa 21 lipca 2021 r.

Wyruszyłem z Krakowa rano „Doliną Popradu” zestawioną z dwóch Impulsów serii EN78. Do Krynicy jednak jedzie tylko jeden, drugi odłączany jest w Tarnowie i przechodzi na osobówkę powrotną do Krakowa. Węzeł krakowski jest w tej chwili tak rozkopany, że wystarczy że wjedzie jeden opóźniony pociąg i od razu powstaje efekt domina. Tak się stało i w tym przypadku, „Dolina Popradu” ze stacji początkowej wyjechała prawie 20 minut po planie. Jednak jak się później okazało nadrobiliśmy to bez problemu. W Bieżanowie nie musieliśmy czekać na krzyżowanie, więc zbiliśmy opóźnienie do 12 minut. W Tarnowie planowo mieliśmy stać 8 minut w celu odłączania drugiej jednostki, ale obsługa uwinęła się nieco szybciej więc urwaliśmy kolejne kilka minut. Z kolei w Łowczówku Pleśnej mieliśmy stać do krzyża z osobówką Muszyna – Tarnów, ale ta już na nas czekała więc na wyjeździe mieliśmy już tylko 3 minuty w plecy. W Rytrze na krzyżowanie czekała osobówka Piwniczna – Nowy Sącz (EN57-2024). Mimo pozaszczytowej godziny, frekwencja zadowalająca. Na mijance w Wierchomli przystanęliśmy w celu przepuszczenia TLK „Małopolska” prowadzonej przez EP07-1050. W Muszynie przy zmianie czoła zbiliśmy opóźnienie już do zera i parę minut później wysiadłem na przystanku Muszyna Zdrój. Pogoda tego dnia była dobra. Było pochmurno, ale często wychodziło słońce. Szybko więc wypożyczyłem rower i ruszyłem na zapoznanie szlaku do Krynicy. Od Muszyny do Krynicy poprowadzona jest ścieżka rowerowa i jedzie się bardzo wygodnie. Za skrzyżowaniem z drogą do Jastrzębika kolejne miejsce, gdzie można się dostać do linii kolejowej jest jednak dopiero na krynickim osiedlu Zawodzie. Chcąc się dostać do Powroźnika trzeba więc zjechać na drogę wojewódzką. Skoro już ścieżka mnie wyprowadziła aż na rogatki Krynicy, zdecydowałem się tu poszukać motywu na powrotną „Dolinę Popradu”. Kamienista polna droga wychodząca z osiedla Zawodzie wyprowadziła mnie na polanę, z której był dobry widok na szlak z Krynicy. Szczęście mi sprzyjało i w momencie przejazdu pociągu wyszło słońce. 

"Dolina Popradu" z Krynicy do Krakowa na szlaku Krynica - Powroźnik

No to pierwszy dzień pobytu mogłem już uznać za udany. Do kolejnego pociągu miałem 3 godziny, więc udałem się do Muszyny na obiad. W dalszej części dnia zachmurzyło się już całkowicie i odpuściłem sobie zdjęcia. Mam jeszcze na to cały tydzień pobytu.

 

Dzień 2. Czwartek 22 lipca 2021 r.

Poranek był pochmurny, ale była nadzieja że z czasem pojawi się słońce. Ruszyłem więc po śniadaniu na szlak Powroźnik – Krynica. Jako pierwsza w planie była „Jaworzyna”. Wybrałem dla niej miejscówkę z polany w pobliżu skrzyżowania z drogą do przysiółka Szczawiczne. Tym razem słońce spłatało psikusa wychodząc tuż po przejeździe pociągu. Ale przynajmniej nie musiałem jechać na stację w Krynicy spisywać numer jednostki. Przyjechała EN71 w barwach tygrysich, a taka jednostka jest tylko jedna w małopolskim zakładzie. 

"Jaworzyna" z Krakowa do Krynicy zbliża się do stacji docelowej

Pół godziny później ma jechać TLK „Małopolska”. Jak się wjeżdża do Powroźnika od strony Krynicy bardzo rzuca się w oczy pagór, na którym znajduje się miejscowy wyciąg narciarski. Nie mogłem więc sobie odmówić zdobycia tego wzniesienia. W pobliżu przebiega niebieski szlak do Leluchowa przez Czarne Garby. Skorzystałem z niego w celu znalezienia miejsca z widokiem na linię kolejową z Krynicy. Udało się znaleźć nawet dwa takie miejsca, jedno na godziny przedpołudniowe a drugie na popołudniowe. Widok był przedni. W tle było widać Krynicę jak na dłoni. Zachmurzenie wciąż było duże, ale w momencie przejazdu „Małopolski” słońce próbowało się przedrzeć. 

TLK "Małopolska" do Gdyni opuszcza widoczną w tle Krynicę

"Małopolska" przejeżdża przez stację w Powroźniku

Ze zdjęć jestem zadowolony, chociaż przyjdę tu na poprawiny jak trafi się bardziej słoneczny dzień. Za ponad godzinę trafi się tu szczyt przewozowy. Z Krynicy wyruszy osobówka do Tarnowa, która w Powroźniku zalicza krzyżowanie z „Doliną Popradu”. To nie są jednak odpowiednie pociągi do fotografowania spod powroźnickiego wyciągu. Jakby wyszło słońce, to świeciłoby centralnie w oś toru. Postanowiłem więc podjechać bliżej stacji w Krynicy. Wzdłuż rzeczki Kryniczanki jest poprowadzona wygodna ścieżka rowerowa i kontakt z ruchem samochodowym jest niewielki. Jadąc przez Krynicę robiłem oczywiście rozeznanie terenu pod kątem pagórków z dobrym widokiem na pociągi. Po stronie wschodniej linii znalazłem jeden z widokiem na Jaworzynę na wysokości ulicy Nadbrzeżnej. Odznaczyłem sobie to miejsce na jutrzejszą „Jaworzynę” i „Małopolskę”. Po stronie zachodniej wypatrzyłem zaś dwa miejsca, na wysokości ulic Reymonta i Halnej. Najpierw wybrałem się na tę pierwszą ulicę, ale czym prędzej się stamtąd ewakuowałem. Okazało się, że w pobliżu jest stacja trafo i nie ma możliwości złapania pociągu bez drutów na pierwszym planie. Natomiast na ulicy Halnej widok był bardzo dobry i to właśnie tam postanowiłem zaczekać na pociągi jadące po godzinie 12. Nie ukrywam, że dotarcie w to miejsce kosztowało mnie sporo wysiłku, gdyż podjazd ulicą Halną był wyjątkowo stromy. Na szczęście trud się opłacił i słońce pięknie współpracowało zarówno w momencie wyjazdu osobówki do Tarnowa, jak i przyjazdu „Doliny Popradu”.

Regio do Tarnowa opuszcza Krynicę

"Dolina Popradu" z Krakowa kończy bieg w Krynicy

Po udanych zdjęciach wróciłem na ścieżkę rowerową i skierowałem się do Powroźnika. Całą drogę było z górki i jechało się niemal wyłącznie siłą rozpędu. Do kolejnego pociągu miałem ponad godzinę, więc zajechałem pod sklepik przy skrzyżowaniu z drogą do Jastrzębika, aby zregenerować siły. Powrotną „Dolinę Popradu” planowałem złapać z pagóra nieopodal wyciągu w Powroźniku. Niestety tym razem słońce nie chciało współpracować. Niby Krynica była oświetlona, ale akurat tam gdzie jechał pociąg był cień. Na otarcie łez zrobiłem mu ujęcia jak przejeżdża przez stację w Powroźniku na tle Jaworzyny i Wielkiego Łazka. 

"Dolina Popradu" z Krynicy do Krakowa wjeżdża do Powroźnika.
W tle Jaworzyna.

"Dolina Popradu" opuszcza Powroźnik

Potem zachmurzyło się już całkiem, więc uznałem że pora jechać do Muszyny na obiad. Wieczorem była szansa na słońce, więc udałem się na penetrację pagórów po północnej stronie odcinka Muszyna Zdrój – Powroźnik. Jak tu byłem dwa lata temu, to ostatnim pociągiem jadącym tędy za dnia było regio „Jaworzyna” do Krakowa po godzinie 17. Teraz później jedzie jeszcze TLK „Małopolska” do Krynicy, a w weekendy także Koleje Małopolskie do Jasła. Można więc było rozejrzeć się nad miejscówkami z pagórków po północnej stronie szlaku Muszyna – Powroźnik. W drodze na poszukiwania motywu zrobiłem dla sportu zdjęcie jednostki EN57-1170 obsługującej „Jaworzynę”. 

"Jaworzyna" z Krynicy do Krakowa na szlaku Powroźnik - Muszyna

W przysiółku Podjastrzębik wypatrzyłem dwa wysoko położone domy, więc rozejrzałem się gdzie może iść do nich droga. W końcu takową znalazłem i wdrapałem się w ich pobliże. Słońca jeszcze nie było, ale zapowiadało się, że wyjdzie. Nie ma co się spieszyć, „Małopolska” i tak była opóźniona 15 minut zgodnie z tym co mi pokazywał infopasażer. Niestety powtórzyła się sytuacja z porannej „Jaworzyny”. Wyszło piękne słońce, ale tuż po przyjeździe pociągu L

TLK "Małopolska" z Gdyni do Krynicy na szlaku Muszyna - Powroźnik

No trudno, zrobi się poprawiny przy bardziej słonecznym wieczorze. To by było tyle na dziś.

 

Dzień 3. Piątek 23 lipca 2021 r.

I znowu poranek pochmurny, nawet bardziej niż we czwartek. Szansa na słońce jednak była, więc ruszyłem tak jak pierwotnie planowałem do Krynicy. Dotarłem na ulicę Nadbrzeżną i po przekroczeniu torów wspiąłem się polną drogą wzdłuż sadu w kierunku stojącego na stoku pojedynczego domu. Widok stąd był dobry, w tle pięknie było widać Jaworzynę ze stokiem narciarskim. Pierwsze zdjęcie zatytułowałem więc „Dwie Jaworzyny” 😀. 

Pociąg "Jaworzyna" na tle góry Jaworzyny

Na słońce jeszcze nie miałem co liczyć, ale przynajmniej krowy pozowały do zdjęcia. Chwilę później gospodarz krzyczał do mnie czy są tam krowy i pasą się. Kiwnąłem głową, że są. Pół godziny później, gdy Krynicę opuszczała „Małopolska”, miałem już pierwsze oznaki słońca, jednak większość modelek odmówiła współpracy i zmieniła lokalizację. 

TLK "Małopolska" opuszcza Krynicę

Ponadgodzinną przerwę wykorzystałem na zaglądnięcie na stację w Krynicy w celu spisania numerka jednostki, która przyjechała rano jako „Jaworzyna” (EN57-781). Przed godziną 12 świeciło już piękne słońce, więc postanowiłem powtórzyć znany mi już z poprzednich pobytów w Muszynie motyw na wyjeździe z Powroźnika w kierunku Muszyny. Dotychczas nie miałem do niego szczęścia jeżeli chodzi o słońce, a byłem na nim już kilkakrotnie, zarówno w wakacje 2 lata temu, jak i we wrześniu 2020 r., kiedy jechał pociąg retro. Za każdym razem w ostatniej chwili słońce zakrywały złośliwe chmury. Tym razem się udało, chociaż połowicznie. Przy wjeździe na mijankę „Doliny Popradu” słońce pięknie współpracowało, ale jak wyjeżdżała osobówka, zaczynało się znów chmurzyć. 

"Dolina Popradu" z Krakowa do Krynicy wjeżdża do Powroźnika,
gdzie zaliczy krzyżowanie z osobówką do Tarnowa.

EN57-781 jako regio z Krynicy do Tarnowa opuszcza Powroźnik

Ale myślę, że mogę ten motyw uznać już za zaliczony. Zwłaszcza, że drzewa coraz bardziej przysłaniają stację. Nie dało się ustawić tak, żeby uwiecznić razem oba pociągi. Potem znów zachmurzyło się całkowicie, przez co drugie podejście do zdjęcia powrotnej „Doliny Popradu” spod wyciągu w Powroźniku musiałem sobie odpuścić. Po obiedzie znów zrobiło się słonecznie, więc zdecydowałem się zrobić jeszcze jedną wycieczkę do Krynicy. Jest bowiem jedno miejsce przed samą stacją końcową, gdzie potok Kryniczanka i ścieżka rowerowa zbliżają się na chwilę do linii kolejowej. Chciałem tam złapać jednostkę EN57 przyjeżdżającą jako popołudniowy robotnik z Tarnowa i wracającą pół godziny później do Krakowa jako „Jaworzyna”. Rzeczywistość musiała jednak zweryfikować te plany. Nad Krynicą wisiała bowiem wielka granatowa chmura i zdjęcia wyszły nieco inaczej niż się tego spodziewałem. Ale nie ma czego żałować, miejscówka nie była aż tak szałowa jak mnie się to na początku wydawało. 

EN57-1129 jako robotnik z Tarnowa kończy bieg w Krynicy

Ta sama jednostka pół godziny później rusza w drogę do Krakowa
jako "Jaworzyna".

Dobrze, że w drodze powrotnej było niemal cały czas z górki i nie musiałem prawie wcale pedałować.

 

Dzień 4. Sobota 24 lipca 2021 r.

Nareszcie piękny słoneczny poranek. I dobrze, bo dziś jedyna okazja na złapanie pociągów do Popradu i Jasła oraz „Malinowskiego”. Dzień więc rozpocząłem od zdjęcia porannego TLK „Pogórze” przez okno z mojej kwatery. 

TLK "Pogórze" z Wrocławia do Krynicy za moment zatrzyma się
na przystanku Muszyna Zdrój

W sumie codziennie rano wychodziłem go oglądać, ale głównie po to aby mieć numerek loka na powrotną „Małopolskę” 😛. Teraz sobie dodatkowo mogłem pozwolić na zdjęcie. Jak tu byłem dwa lata temu, śniadania były serwowane od godziny 8:00. W tym roku niestety przesunęli rozpoczęcie na 8:30, przez co nie wyrobiłem się na poranny pociąg z Popradu. Zatrzymały mnie szlabany na przejeździe za stacją. Ale przynajmniej numerek motoraków miałem spisany, a powrotny pociąg już zwalę na pierwszą ligę 😃. Na terenie Muszyny wszystkie pagóry miałem już obczajone dwa lata temu, więc tym razem udałem się do Leluchowa. Droga obfituje w strome podjazdy, ale na szczęście po każdym dostawałem nagrodę w postaci długiego zjazdu. Na Google mapie znalazłem polankę około kilometra przed Leluchowem i stamtąd postanowiłem złapać pociąg do Popradu. W okolicy nie ma żadnego domu więc mogłem się wdrapywać bez żadnych oporów. Trafiłem jednak na inną przeszkodę w postaci stada gzów. Przeliczyłem się też myśląc że nie spotkam tu żadnej istoty ludzkiej. Przyjechał samochód terenowy, zrobił nawrotkę wokół drzewa gdzie zaparkowałem rower i pojechał. Na Straż Graniczną mi oni nie wyglądali. Zapewne byli to albo leśnicy albo myśliwi. Na szczęście do momentu przejazdu pociągu więcej się już tu nie pojawili i miałem spokój. Nie dopuszczałem nawet przez myśl opcji, żebym miał rezygnować ze zdjęcia pociągu do Popradu z tego miejsca. W końcu żeby się tu dostać musiałem zrezygnować ze zdjęć aż trzech innych pociągów („Jaworzyny”, osobówki z Jasła oraz „Małopolski”). Zdjęcia na szczęście się udały i mogłem z czystym sumieniem wracać do Muszyny. 

Jednostka 813 116 jako pociąg z Muszyny do Popradu za chwilę
minie przystanek w Leluchowie

Po trudnej technicznie jeździe do Leluchowa zajechałem tradycyjnie pod sklepik przy drodze do Jastrzębika, żeby się zregenerować. „Dolinę Popradu” i osobówkę do Tarnowa zdecydowałem się złapać z kolejnej znanej i lubianej miejscówki ze stoku Malnika z widokiem na Muszynę. Na niebie stopniowo zaczynało przybywać chmur, tak że w momencie przyjazdu „Doliny Popradu” zachmurzyło się całkowicie. Szkoda więc mi było zużywać aparatu, zwłaszcza że mam już trochę zdjęć z tego miejsca. Na szczęście w momencie przyjazdu osobówki słońce ponownie wyszło i wykonałem jej dwa ujęcia: jak rusza z przystanku Muszyna Zdrój oraz jak przejeżdża pod zamkiem. 

Regio z Krynicy do Tarnowa ruszyło z przystanku Muszyna
Zdrój...

...i zbliża się do stacji w Muszynie

Potem czym prędzej zjechałem na dół spisać numerek jednostki (EN57-2061). Tymczasem do Muszyny zbliżał się już TLK „Malinowski” z Warszawy kursujący tylko w weekendy. Planowałem go złapać w Krynicy z ulicy Halnej. Czas miałem trochę na styk, a w tym kierunku jest cały czas pod górkę. Wprawdzie zdążyłem dotrzeć na czas, ale było to takie pyrrusowe zwycięstwo. Krynica bowiem znowu była przysłonięta grubą chmurą i maliniak przyjechał w cieniu. 

TLK "Malinowski" z Warszawy Wschodniej kończy bieg w Krynicy

Za to potem miałem kolejny wyścig z czasem. W Powroźniku świeciło piękne słońce i miałem niepowtarzalną szansę wreszcie złapać dobrze oświetloną „Dolinę Popradu” z pagóra nad wyciągiem. Tyle że ten pociąg startuje z Krynicy 22 minuty po przyjeździe „Malinowskiego”, więc żeby się w tyle czasu przemieścić rowerem i wdrapać na górę to naprawdę niewiele. Tym razem musiałem odpuścić jazdę siłą rozpędu i cisnąć ile sił w nogach. W Powroźniku byłem dosłownie w momencie, gdy „Dolina Popradu” już szykowała się do odjazdu z Krynicy. Przypiąłem więc szybko rower do ogrodzenia ostatniego domu i na pagór ruszyłem już pieszo. Zdążyłem dosłownie w ostatniej chwili. Do trzech razy sztuka. Z wielkim wysiłkiem, ale tym razem się udało 😅 

"Dolina Popradu" z Krynicy do Krakowa zbliża się do Powroźnika

"Dolina Popradu" opuszcza Powroźnik

Zadowolony zszedłem odpiąć rower i udałem się do znanego i lubianego sklepiku na orzeźwiającego radlerka zerówkę. Gdy już go kończyłem przysiadł się do mnie miejscowy koleś żeby pogadać. Jak zobaczył że już kończę napój, to dał mi piątkę żebym kupił sobie następnego, bo bardzo chciał mieć z kim pogadać 😀. No to pogadaliśmy, dopiłem drugiego radlerka i ruszyłem znów do Krynicy na spotkanie z powrotnym maliniakiem. Tym razem świeciło słońce i wszystko wskazywało na to że uda się ten pociąg zwalić na pierwszą ligę. Udałem się na znaną z pierwszego dnia pobytu polankę nad krynickim osiedlem Zawodzie. Tym razem jednak wdrapałem się nieco wyżej, tak że odsłonił się też widok na linię kolejową w rejonie osiedla Szczawiczne. Słońce pięknie współpracowało i powrotnemu „Malinowskiemu” udało się wykonać super ujęcia. 

TLK "Malinowski" z Krynicy do Warszawy Wsch. niedługo po
ruszeniu ze stacji początkowej

Wprawdzie nie miałem spisanego numerka loka, ale na wszelki wypadek ruszyłem do Muszyny mając cichą nadzieję, że uda mi się go jeszcze dorwać jak będzie opuszczał stację po zmianie czoła. Już myślałem że nie zdążę, ale po dotarciu na ulice Piłsudskiego ujrzałem opuszczone szlabany. Tak więc na styk udało się spisać numerek lokomotywy od maliniaka (EU07-067). Potem mogłem udać się na zasłużoną przerwę obiadową. Jednak to nie koniec na dziś. Musiałem jeszcze na pierwszą ligę złapać tegoroczną nowość, czyli pociąg Kolei Małopolskich Krynica – Jasło. Wybrałem dla niego znaną już z czwartku miejscówkę spod domów w przysiółku Podjastrzębik. Wcześniej złapałem „Jaworzynę” do Krakowa w postaci EN57-1949. 

"Jaworzyna" z Krynicy do Krakowa na szlaku Powroźnik - Muszyna.
Na pierwszym planie rzeczka Muszynka.

Zdjęcie pociągu do Jasła wyszło nieco lepiej niż „Małopolski” we czwartek, chociaż tu też mała złośliwa chmurka próbowała mi nieco popsuć szyki. 

Pociąg relacji Krynica - Jasło na szlaku Powroźnik - Muszyna

Dla „Małopolski” tym razem zaś wybrałem nową miejscówkę z pagóra na wysokości skrzyżowania z drogą do Jastrzębika. Żadna chmura nie psuła mi szyków i miałem czas na odpowiednie dopasowanie czasu naświetlania w aparacie, żeby niczego nie przejarać. Tym akcentem zakończyłem ten dotychczas najbardziej owocny dzień pobytu.

TLK "Małopolska" z Gdyni do Krynicy zbliża się do Powroźnika

 

Dzień 5. Niedziela 25 lipca 2021 r.

Ten dzień dla odmiany spędziłem goniąc z Marcinem pociągi retro na linii Nowy Sącz – Chabówka. Jeszcze przed moim wyjazdem do Muszyny Marcin dał znać, że 25 lipca wracając z urlopu w Wysowej do Krakowa będzie gonił pociąg „Transwersalny” relacji Nowy Sącz – Chabówka – Nowy Sącz oraz parowóz jadący z Chabówki do Kasiny Wielkiej. Dla mnie na początku było problematyczne jak wrócić na wieczór do Muszyny. Ustaliłem, że wrócę do Nowego Sącza „Transwersalnym”. Przewidywany rozkład jazdy zakładał bowiem przyjazd do Nowego Sącza około godziny 19:45, a o 20:00 odjeżdża ostatni w dobie pociąg do Krynicy. No to zaplanowałem powrót w ten sposób, zrobiłem rezerwacje biletu na „Transwersalnego”, wszystko pięknie ładnie. Aż tu dzień przed moim wyjazdem przychodzi plan przejazdu pociągu, w którym wskazany jest przyjazd do Nowego Sącza na godzinę 20:07 L. To wywróciło cały nasz plan do góry nogami. Jazda „Transwersalnym” od razu straciła sens, bo nie miałbym się czym dostać do Muszyny. Już miałem rezygnować z pogoni za tym pociągiem, bo powrót do Krakowa na noc byłby dla mnie nieopłacalny. Musiałbym wtedy skrócić pobyt w Muszynie, bo w poniedziałek rano nie byłoby sensu wracać do Muszyny na jedną noc. Na szczęście Marcin w sobotę znalazł plan B. Zaproponował, że zostawi mnie w Limanowej, skąd do Nowego Sącza zabiorę się busem i powinienem zdążyć bez problemu na pociąg do Muszyny. Korzystanie z busów zwłaszcza w niedzielę, to ostatnia rzecz jaka mi dotychczas przychodziła na myśl. Na szczęście mam w pracy koleżankę, co mieszka w Pisarzowej. Zadzwoniłem więc do niej aby rozeznała rozkład busów w swojej okolicy. Znalazła połączenie z Limanowej (spod sądu) o 17:15 do Nowego Sącza. No to na dzień przed niedzielą plan miałem domknięty i mogłem jechać. Po śniadaniu udałem się na stację w Muszynie, skąd o godzinie 9:28 startuje osobówka do Tarnowa (EN57-1170). Przy drugiej krawędzi peronowej stał motorak z Popradu. Z głosów zasłyszanych na peronie dowiedziałem się, że przywiózł 2 osoby. No cóż, miejmy nadzieję że w drugą stronę zabierze więcej. W moim pociągu frekwencja zadowalająca. W Andrzejówce krzyżujemy się z „Jaworzyną” z Krakowa do Krynicy (EN57-1949). W środku bardzo dobra frekwencja, ciekawe ile osób później przesiadło się na Poprad. W Żegiestowie kolejne krzyżowanie, tym razem z pociągiem Jasło – Krynica. 

Krzyżowanie z pociągiem relacji Jasło - Krynica w Żegiestowie

Rzuciłem się do okna sprawdzić frekwencje. Przeszła ona moje najśmielsze oczekiwania, ludzi było więcej niż miejsc siedzących. Tuż za Żegiestowem musieliśmy przyhamować chcąc ocalić życie nieostrożnej sarence. W Rytrze planowo mieliśmy się krzyżować z osobówką Bogumiłowice – Piwniczna, jednak zapowiadają że jest opóźniona 9 minut. Już się martwiłem że będzie nam trudniej dogonić „Transwersalnego”, ale na szczęście ruszyliśmy planowo. Osobówkę z Bogumiłowic zaś przytrzymano dłużej w Starym Sączu. W Nowym Sączu Marcin już na mnie czekał, więc szybko się przesiadłem. Retro już od jakiegoś czasu było w trasie, więc realnie nastawialiśmy się że dogonimy je przed Męciną. Od rana było słonecznie i gorąco, jednak jak tylko wyjechaliśmy z Nowego Sącza widzieliśmy nadciągające ciemne chmury zwiastujące deszcze. Początkowo kierowaliśmy się krajówką w stronę Limanowej, a w Trzetrzewinie odbiliśmy w lokalną drogę do Męciny. Po wyjechaniu za pagór, z którego było już widać linię kolejową, pociągu nie wypatrzyliśmy. Oznacza to, że był już na stacji. Wobec tego skierowaliśmy się na przejazd za stacją. „Transwersalnego” prowadziła SM42-1031, a w składzie były: wagon bagażowy, 3 ryflaki oraz świeżo odremontowana bonanza. Wszystkie wypełnione do ostatniego miejsca. 

Pociąg retro "Transwersalny" z Nowego Sącza do Chabówki
opuszcza Męcinę

W dalszym planie zakładaliśmy zdjęcia ze znanej i lubianej drogi w Pisarzowej prowadzącej przeciwległym zboczem doliny niż linia kolejowa. Mimo pogarszającej się pogody, udało się wykonać z niej kilka świetnych ujęć. 

"Transwersalny" forsuje podjazd z Męciny do Pisarzowej

Jako że mieliśmy niewielką przewagę czasową nad pociągiem, wypróbowaliśmy nieodwiedzaną dotychczas drogę prowadzącą w kierunku stacji. Dzięki temu udało nam się odwiedzić nową miejscówkę. 

Za stacją w Pisarzowej

Kolejne zdjęcia wykonaliśmy już ze znanego przejazdu w Mordarce. 

Przy kościele w Mordarce

Zainteresowanie pociągiem było spore nie tylko ze strony pasażerów, ale też fotografów goniących samochodami. Dłuższy postój pociągu w Limanowej wykorzystaliśmy na penetrowanie bocznych dróg prowadzących w kierunku linii kolejowej na odcinku od stacji do przejazdu w Sowlinach. Z jednej z nich był widok na całkiem fajną eskę i tam postanowiliśmy wykonać kolejne zdjęcia. 

Podwójny łuk za stacją w Limanowej

Następnie tradycyjnie skrótem omijającym przejazd w Sowlinach ruszyliśmy do Łososiny Górnej i dalej w pogoń za pociągiem. Wyprzedziliśmy go w Koszarach i w Piekiełku mogliśmy się rozglądać nad kolejną miejscówką. Myśleliśmy o drodze prowadzącej do torów w rejonie szkoły w Piekiełku. Ostatecznie skręciliśmy w nie tę co trzeba, ale i tak widok był niezły. Nawet krowy się pasły, ale ostatecznie pociąg je wypłoszył i przeniosły się poza kadr. Oj tam, jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. 

Na szlaku w Piekiełku

Przejazd za stacją w Tymbarku dotychczas zawsze mijaliśmy bez postoju, ale teraz postanowiliśmy się przy nim zatrzymać. W końcu przed nim tory tworzyły całkiem klimatyczną eskę. 

Eska za stacją w Tymbarku

Kolejne zdjęcia planowaliśmy wykonać z kościołem w Podłopieniu. Przejechać koło niego było jednak trudnym zadaniem, gdyż auta stały zaparkowane gęsto po obu stronach. Pewnie to dlatego, że dziś jest Świętego Krzysztofa i mieszkańcy wystawili samochody księdzu do poświęcenia 😛. Na szczęście zdążyliśmy wyjechać na górę tuż przed pociągiem. Jeden z autochtonów coś próbował do mnie zagadać jak robiłem zdjęcie, ale niestety nie miałem czasu z nim porozmawiać. Trzeba było jechać za pociągiem. 

Przy kościele w Podłopieniu

Kolejne zdjęcia „Transwersalnego” wykonaliśmy za podwójnym łukiem w Podłopieniu. 

Kolejne ujęcie z Podłopienia

Na wjazd do Dobrej nie zdążyliśmy, więc ustawiliśmy się na wyjeździe ze stacji. 

Odjazd ze stacji Dobra koło Limanowej

Stosunkowo rzadko dotychczas odwiedzaliśmy przystanek w Skrzydlnej. Teraz mieliśmy okazję to poprawić i kolejne zdjęcia wykonaliśmy na podjeździe do tego najwyżej położonego przystanku na linii Nowy Sącz – Chabówka. 

Podjazd do przystanku Skrzydlna

Później musieliśmy na chwilę rozstać się z linią kolejową, która wchodzi w trudno dostępny leśny odcinek. Musieliśmy skierować się naokoło przez centrum Skrzydlnej i Wolę Skrzydlańską do drogi wojewódzkiej nr 964 i zjechać nią do przejazdu kolejowego w przysiółku Fornale. Jadąc przez centrum Kasiny Wielkiej widzieliśmy w oddali jak pociąg opuszcza już stację. Mieliśmy wielką nadzieję, że zdążymy przez opuszczeniem szlabanów. Podniosła nam nieco adrenalinę kolejka samochodów do wjazdu na krajówkę, ale szczęśliwie zdążyliśmy się przejechać. Ustawiliśmy się przy sąsiednim przejeździe w kierunku Kasiny Wielkiej. 

Między Kasiną Wielką a Mszaną Dolną w przysiółku Fornale

Niby mogliśmy jeszcze potem złapać skład przed Mszaną Dolną, ale obawiając się korków woleliśmy pojechać prosto do miasta. O dziwo udało się wjechać bez żadnych utrudnień. Ustawiliśmy się na znanym i lubianym motywie na moście na Mszance. Musieliśmy czekać na pociąg około 10 minut, ale warto było. 

Znany i lubiany motyw na moście na Mszance w Mszanie Dolnej

W okolicy przystanku Mszana Dolna Marki wycięto już krzaki pod planowaną modernizację linii kolejowej. Umożliwiło to wykonanie nowego ujęcia. 

Odkrzaczona miejscówka przed przystankiem Mszana Dolna Marki

Ostatnie zdjęcie „Transwersalnego” wykonaliśmy przed przystankiem Raba Niżna. 

Przed przystankiem Raba Niżna

Po przyjeździe pociągu do Chabówki w trasę wyruszy parowóz ze składem do Kasiny Wielkiej. Mieliśmy chwilę przerwy, którą wykorzystaliśmy na wizytę na stacji benzynowej. W tym czasie rozpadało się na dobre, co spowodowało że turyści wypoczywający na Podhalu naraz ruszyli w stronę domów. Oczywiście zakopianka momentalnie stanęła w korkach, co sprawiło że niektórzy kierowcy próbowali ją omijać jadąc przez Mszanę Dolną. Nie uśmiechało nam się to w kontekście pogoni za parowozem. No cóż, zjechaliśmy do przystanku Raba Niżna i czekaliśmy cierpliwie na rozwój wydarzeń. Wybraliśmy to miejsce ze względu na drewniany budynek stacyjny, który jest w coraz gorszym stanie. Niektóre belki dachowe są już tak wygięte, że silniejszych opadów śniegu mogą nie przeżyć. Obok nas ulokował się jeden chłopaczek, który chciał sfilmować parowóz z każdej perspektywy. Rozstawił przy przejeździe aż 3 statywy. Ze składem do Kasiny Wielkiej pojechał OKz32-2. 

OKz32-2 z pociągiem z Chabówki do Kasiny Wielkiej mija
przystanek Raba Niżna

Włączenie się do ruchu na krajówkę kosztowało nas rekordowo dużo czasu. Przez to o dogonieniu pociągu przed Mszaną Dolną mogliśmy zapomnieć. Na domiar złego za przystankiem Mszana Dolna Marki już zaczynał się korek. Na szczęście długo w nim nie staliśmy i szybko śmignęliśmy bocznymi uliczkami do drogi wjazdowej od Zabrzeży. Oczywiście ona też stała w korku, ale przynajmniej doczłapaliśmy się nią szybciej niż przebijając się przez centrum. Niemal dokładnie jak przejeżdżaliśmy pod wiaduktem kolejowym, górą przejechał parowóz. No to byliśmy spokojni, że dołapiemy go tam gdzie planowaliśmy, czyli za przejazdem przez drogę wojewódzką do Dobczyc. Tym razem szlabany na drodze wojewódzkiej dróżnik opuścił dosłownie w ostatniej chwili, jak już było słychać że pociąg jest tuż tuż. Docelowo po modernizacji trasy w tym miejscu będzie się znajdował posterunek odgałęźny Fornale, gdzie od linii Chabówka – Nowy Sącz będzie odgałęziać się nowa linia przez Szczyrzyc do Podłęża. 

Retro wspina się z Mszany Dolnej do Kasiny Wielkiej

Po wykonaniu zdjęcia podjechaliśmy jeszcze na stację w Kasinie Wielkiej obfotografować manewry parowozu. 

Manewry parowozu w Kasinie Wielkiej

Następnie Marcin odwiózł mnie do Limanowej, skąd złapię busa do Nowego Sącza. Jechaliśmy niespiesznie wzdłuż linii kolejowej rozglądając się za ewentualnymi miejscówkami na pociąg retro, który pojedzie tędy 11 listopada. Będzie to ostatni z ostatnich pociągów na starej linii Chabówka – Nowy Sącz. Kilka dni później zostanie ona zamknięta w celu rewitalizacji. W Limanowej bez problemu zlokalizowaliśmy przystanek przy sądzie, skąd odjeżdżają busy. Marcin mnie tu wysadził i wrócił w kierunku Mszany Dolnej i Krakowa. Na rozkładzie jazdy widniał kurs do Nowego Sącza z godziny 17:16 więc cierpliwie czekałem. Po godzinie 17 zaczęło się schodzić na przystanek coraz więcej ludzi. Żaden inny kurs o tej porze nie jedzie, więc pewnie też jadą do Nowego Sącza. Bus zjawił się punktualnie i po niespełna godzinie byłem w Nowym Sączu. Do pociągu do Muszyny miałem prawie 2 godziny, więc udałem się na obiadokolację. Na dworcu kolejowym zjawiłem się po godzinie 19. Z nudów obserwowałem ruch na stacji. Akurat stał podwójny Impuls Kolei Małopolskich, który przyjechał z Krakowa jako „Dunajec”. Podjechała stonka Newagu i zabrała jednego z nich na przegląd. Trwały też manewry z wagonami towarowymi. Punktualnie zjawił się „Nikifor” z Krakowa do Krynicy, którym zabrałem się do Muszyny. Jedyny dłuższy postój mieliśmy w Piwnicznej na krzyżowanie z TLK „Pogórze” prowadzonym przez EP07-1014. Po godzinie 21 dotarłem na swoją kwaterę w Muszynie.

 

 Dzień 6. Poniedziałek 26 lipca 2021 r.

Ostatni pełny dzień pobytu w Muszynie przywitał mnie pięknym słońcem. Chociaż w nocy przeszła solidna burza i woda w potokach przybrała brunatną barwę. Dzień rozpocząłem tradycyjnie od spisania numerka loka od porannego „Pogórza”. Po śniadaniu zaś ruszyłem tym razem dla odmiany nie do Krynicy, a do Andrzejówki. Obczaiłem tam pagór nieopodal wyjazdu z tunelu i chciałem z niego złapać „Jaworzynę”. Początkowo musiałem jechać drogą wojewódzką, ale od przystanku w Miliku poprowadzona jest ścieżka rowerowa. Na upatrzone miejsce dotarłem na styk. Oczywiście wspinając się miejscówkę wzbudziłem czujność psa z pobliskiego gospodarstwa, ale ja tu tylko wpadłem na chwilę. Czekanie się nieco przedłużyło, bo „Jaworzyna” przyjechała z kilkuminutowym obsuwem, ale warto było dla takiego widoku. 

Poranna "Jaworzyna" wyjechała z tunelu i zaraz zamelduje się
na mijance w Andrzejówce

Według rozkładu jazdy „Jaworzyna” miała w Andrzejówce oczekiwać na krzyżowanie z osobówką do Tarnowa. Jej opóźnienie spowodowało, że od razu pojechała dalej i ja przez to nie spisałem numeru jednostki. No trudno, spisze się jak będzie wracała po 12 do Tarnowa. Jako kolejny cel obrałem sobie dobrze znany pagór nad wyciągiem w Powroźniku, gdzie tym razem chciałem zrobić poprawiny zdjęcia „Małopolski” z drugiego dnia pobytu. Miałem lekką rezerwę czasową. Po dotarciu na miejsce było jeszcze około 10 minut do przyjazdu pociągu. Zdjęcia wyszły ok., jakaś tam mała chmurka się błąkała, ale nie zepsuła mi znacząco szyków. 

TLK "Małopolska" z Krynicy do Gdyni zbliża się do Powroźnika

Kolejnymi pociągami w planie były „Dolina Popradu” z Krakowa oraz osobówka do Tarnowa. Z racji konieczności spisania numerka jednostki miejscówka musiała być blisko toru. Ostatecznie wybrałem okolicę semafora wjazdowego do Andrzejówki od strony Muszyny. Oba pociągi zjawiły się punktualnie, a numer jednostki EN57 to 1170. 

"Dolina Popradu" z Krakowa do Krynicy ruszyła z Andrzejówki

Regio z Krynicy do Tarnowa zbliża się do Andrzejówki

Niestety żaden skład towarowy w międzyczasie nie pojechał. W dalszej części dnia planowałem przenieść się na odwiedzaną już zarówno dwa lata temu jak i we wrześniu zeszłego roku górę po słowackiej stronie. Wtedy jednak nie było tak dobrej pogody, więc postanowiłem zrobić poprawiny. Wcześniej jednak postanowiłem zajrzeć do Milika w poszukiwaniu sklepu. Przejechałem prawie całą długość dolinki. Sklep wprawdzie znalazłem, ale był czynny z przerwą od 12 do 15. Klnąc więc na czym świat stoi ruszyłem z powrotem. Dobrze, że miałem z górki. Przez kładkę na Popradzie przejechałem bez problemu. Nikt nie sprawdzał czy jestem zaszczepiony. Minąłem wioskę Legnava i udałem się w kierunku zachodnim. Po minięciu skrzyżowania z drogą do wsi Starina rozpocząłem wspinaczkę na górę. Oczywiście nie chciało mi się wspinać z rowerem do samego jej szczytu, lecz tak do połowy wysokości. Niestety krzaki przy torach nieco urosły i trudniej jest zrobić zdjęcie pociągu na tle Andrzejówki. Motyw z widokiem na Legnavę na szczęście ani trochę nie stracił na uroku. O godzinie 14:10 w Andrzejówce krzyżowały się „Dolina Popradu” z osobówką Nowy Sącz – Muszyna. Niemal wszystkie ujęcia wyszły super. Jedynie jak osobówkę Polregio chciałem złapać na tle Legnavy, pojawiły się chmury.

"Dolina Popradu" z Krynicy do Krakowa za chwilę zatrzyma
się na mijance w Andrzejówce

Regio z Nowego Sącza do Muszyny zaliczyło krzyżowanie
w Andrzejówce i zmierza w kierunku stacji docelowej

Jednostka po przyjeździe do Muszyny zaraz przechodzi na pociąg do Krakowa. W związku z powyższym w drodze powrotnej granicę przekroczyłem w Miliku i do Muszyny podjechałem drogą wojewódzką, żeby spisać numerek jednostki. Była to EN71-004. Potem udałem się na obiad, a na wieczór udałem się „dopieścić” motyw z pagóra w przysiółku Podjastrzębik, gdzie planowałem złapać „Małopolskę”. Po drodze napatoczyła się tygrysia jednostka EN71 obsługująca „Jaworzynę” do Krakowa. 

"Jaworzyna" z Krynicy do Krakowa pomiędzy Powroźnikiem
a Muszyną

„Małopolskę” udało się pięknie upolować przy bezchmurnym niebie. Mogłem więc udać się na miasto i pożegnalnym piwkiem uczcić ten udany wyjazd.

TLK "Małopolska" z Gdyni do Krynicy na szlaku Muszyna - 
Powroźnik

 

Dzień 7. Wtorek 27 lipca 2021 r.

Tradycyjnie żeby było żal odjeżdżać, dzień wyjazdu musi być piękny i słoneczny. Tego dnia miałem w planie jedynie odwiedzenie małego pagórka na wyjeździe z Muszyny w kierunku Andrzejówki, w okolicy rozlewni Muszynianki. Chciałem tam złapać osobówkę do Tarnowa oraz „Jaworzynę”. Najpierw zajechałem na stację w Muszynie spisać numerek jednostki, która pojedzie do Tarnowa (EN71-004), a stamtąd już prosto na motyw. Miejsca na zmieszczenie pociągu nie było zbyt wiele. Czteroczłonowa jednostka mieściła się dosłownie na milimetry. 

Regio z Muszyny do Tarnowa niedługo po ruszeniu ze stacji
początkowej

Miałem cichą nadzieję, że chociaż na „Jaworzynie” przyjedzie jednostka trzyczłonowa. Niestety nie, też pojechał EN71. Ale przynajmniej przy żadnym z pociągów nie jechał jednocześnie samochód po drodze. 

"Jaworzyna" z Krakowa do Krynicy zbliża się do Muszyny

Wszystko dobre, co się dobrze kończy. Trzeba wracać na kwaterę i pakować się. W drogę powrotną tym razem nie jechałem bezpośrednią „Doliną Popradu”, a zabrałem się wcześniejszą osobówką Polregio do Tarnowa i dalej Kolejami Małopolskimi do Krakowa. Frekwencja w pociągu była niezła. Sporo osób przemieszczało się z Krynicy do Piwnicznej i z Piwnicznej do Nowego Sącza. W Andrzejówce odczekaliśmy kilka minut na krzyżowanie z widmem pociągu TLK „Malinowski”, który kursuje tylko w dni wolne.. Z kolei w Rytrze na krzyżowanie oczekiwała osobówka Nowy Sącz – Muszyna zestawiona nietypowo z Impulsa EN63A-001. Kolejne krzyżowanie mieliśmy w Bobowej z osobówką Tarnów – Krynica (EN57-1181). Na mijance Kłokowa mieliśmy rozkładowo krzyżować się z TLK „Małopolska”. Zjechaliśmy na boczny tor i stanęliśmy, ale zaraz ruszyliśmy dalej. „Małopolska” miała małego obsuwa i krzyżowanie odbyło się na stacji Tarnów Filia. Minutę przed planowym naszym przyjazdem odjeżdża osobówka do Krakowa. Po cichu liczyłem że uda się ją złapać, chociaż następna jest za niespełna pół godziny, więc nie ma dramatu. Okazało się, że zdążę na tą wcześniejszą bez problemu, bo skład na nią jeszcze nie przyjechał z Krakowa. Zjawił się dopiero 10 minut po godzinie planowego odjazdu do Krakowa. Ostatecznie w trasę ruszyliśmy z opóźnieniem 17 minut. Do Krakowa wjechaliśmy trasą przez Nową Hutę. Opóźnienie utrzymaliśmy na stałym poziomie. Na głównym przesiadłem się w osobówkę do Lotniska i do domu dotarłem tuż po godzinie 18. 

Ogółem spędziłem cztery tygodniowe pobyty na fotografowanie pociągów w dolinie Popradu. Przez ten czas odkryłem wiele ciekawych plenerów od Barcic po Leluchów i Krynicę. Oczywiście nie powiem że zdobyłem wszystkie miejscówki. Zostały pojedyncze pagórki, gdzie nie zdołałem dotrzeć albo gdzie warunki oświetleniowe były niekorzystne. Ale zawsze warto zostawić pewien niedosyt, żeby mieć pretekst do ponownego odwiedzenia tamtych stron. Chociaż na dłuższe wypady teraz będę planował inne odcinku kryniczanki, w rejonie Ptaszkowej i Ciężkowic, które wcale nie są mniej ciekawe krajobrazowo niż dolina Popradu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz