poniedziałek, 5 lipca 2021

2009-07-18 Gagarinem po Borach Tucholskich

W sobotę 18 lipca 2009 r. Towarzystwo Grodziskiej Kolei Drezynowej (znane z organizacji imprezy do Sławy Wielkopolskiej rok wcześniej) zorganizowało przejazd lokomotywą ST44 z czterosekcyjnym zestawem piętrowym Bhp (popularną bipą) po malowniczych szlakach w Borach Tucholskich. Okazją do imprezy był powrót oliwkowych bip na Pomorze. Te pospolite niegdyś wagony znikały z naszych szlaków w zastraszającym tempie, a te co przechodziły rewizje malowane były w żółto-niebieskie barwy podobne do malowania wagonów Bdhpumn. W 2009 roku jednak część wagonów Bh i Bhp zaczęto w ramach rewizji ponownie przemalowywać w historyczne oliwkowe barwy. Czyniono tak z wagonami, które docelowo mają kursować w składach pociągów retro oraz w planowych pociągach osobowych na linii Poznań - Wolsztyn prowadzonych przez lokomotywy parowe. W wakacje 2009 r. jednak PKP Cargo wycofało się z uruchamiania pociągów retro, więc oliwkowe wagony Bhp trafiły do Chojnic, gdzie kursują w składach planowych pociągów osobowych. Wśród nich znalazł się jeden oryginalny czteroczłonowy zestaw (w 2009 r. większość jeżdżących bip to były 2- lub 3-członowe składaki zestawione z pojedynczych członów będących w najlepszym stanie), który został wykorzystany w imprezie. Na czele naszego pociągu jechał przedstawiciel najbardziej pożądanej przez wielu miłośników kolei serii lokomotyw, czyli popularny "gagarin" ST44. Pierwotnie plan imprezy zakładał tylko przejazd nieczynną od lat dla ruchu pasażerskiego linią Tuchola - Koronowo. Dość szybko jednak rozszerzono go o odcinek Chojnice - Czersk - Szlachta - Wierzchucin - Tuchola. Większość z tych linii leży w województwie Kujawsko-Pomorskim, gdzie od grudnia 2007 roku wszystkie pociągi osobowe na niezelektryfikowanych liniach obsługuje przewoźnik Arriva PCC swoimi szynobusami i "gagarina" z bipą już tam się nie spotka.

Członkowie Stowarzyszenia Miłośników Kolei w Krakowie przybyli na imprezę w całkiem pokaźnej liczbie. Nie wszyscy jechali jednak w tym samym czasie. Część wzięła nocleg w Chojnicach i przyjechała tam dzień wcześniej, część jechała nocnymi pociągami. Ja razem z trzema kolegami skorzystałem z pociągu pospiesznego relacji Rzeszów - Kołobrzeg. Spodziewając się dużej frekwencji zameldowaliśmy się w piątek wieczorem na stacji Kraków Płaszów w celu wbicia się do dołączanych tu wagonów. Widać, że większość osób wiedziała o dołączanych wagonach, gdyż mało kto wsiadł do grupy rzeszowskiej. Gdy tylko pojawiła się stonka podstawiająca trzy dwójki, dwie kuszetki i sypialkę, cały tłum ruszył w stronę tych wagonów. Na szczęście udało nam się znaleźć wolny przedział w ostatniej dwójce. Na głównym przywitała nas ściana ludzi czekających na peronie. Rozważaliśmy nawet czy by nie wpuścić do przedziału 1-2 osób. Niestety jak na złość chciały do nas się wbijać same 4-osobowe rodziny z dziećmi. Było to dla nas nie do przyjęcia i ściemnialiśmy że stację dalej będą się do nas dosiadać znajomi. Jednak w Częstochowie jak zobaczyliśmy kolejny tłumek na peronie, to już zlitowaliśmy się i wpuściliśmy 3-osobową rodzinkę. Na szczęście dziecko było spokojne i się nie darło. Bodajże w Kutnie obudziła nas jakaś awantura, w wyniku której pewna rodzina wygoniła na korytarz grupę młodzieży zajmującą przedział dla matki z dzieckiem. W Pile mieliśmy tylko 15 minut na przesiadkę na szynobus do Chojnic i niestety tyle też wynosiło nasze opóźnienie w Bydgoszczy. Kolega próbował dostać się do kierpocia celem zgłoszenia chęci przesiadki. Niestety przejście na początek składu graniczyło z cudem, gdyż frekwencja wynosiła około 150%. Braliśmy pod uwagę nawet przejście po peronie w Nakle nad Notecią, ale zapomnieliśmy że nasz pociąg nie ma tam postoju. Na szczęście jakimś cudem udało nam się zgubić większość opóźnienia i do Piły wjechaliśmy prawie punktualnie. Po drugiej stronie budynku stacyjnego oczekiwał już SA132-015 do Chojnic, do którego się przesiedliśmy. Frekwencja w szynobusie początkowo kiepska, z czasem wzrosła do około 50%. W Krajence krzyżujemy się z SA132-011 z Chojnic do Krzyża.

Krajenka. SA132-011 jako pociąg osobowy z Chojnic do Krzyża
krzyżuje się z SA132-015 jadącym z Piły do Chojnic

Po przyjeździe do Chojnic widzimy już podstawiony skład imprezowy w postaci oliwkowej bipy z zielonym gagarem 949. 

Chojnice, ST44-949 z oliwkową bipą przed rozpoczęciem imprezy

Do rozpoczęcia imprezy była jednak jeszcze prawie godzina, więc udaliśmy się do miasta na drobne zakupy. Wracając na stację spotykamy kolegów z SMK, którzy brali tu nocleg, i zajmujemy miejsca w bipie. Opuszczając stację w Chojnicach widzieliśmy mnóstwo poniewierających się po bocznych torach odstawionych pojedynczych członów od skasowanych bip. Do Czerska mknęliśmy po dawnej magistrali niemieckiej kolei wschodniej (ostbahn). Pędziliśmy prawie stówą, a donośna syrena gagarina odbijała się echem od pobliskich lasów. Między Chojnicami a Czerskiem stanęliśmy na jeden fotostop, na urokliwej stacyjce Rytel. Widok ST44 z bipą na tej linii jeszcze w 2006 roku nie był niczym niezwykłym. Później część pociągów na ostbahnie zaczęły obsługiwać autobusy szynowe SA102 dzięki czemu zatrudnianie gagarinów w ruchu osobowym nie jest już konieczne. 

Postój na stacji Rytel

Na stacji w Czersku również odbył się postój na zdjęcia, jednak został on nieprzychylnie skomentowany przez paru malkontentów, którym nie podobały się spreje na budynku stacyjnym i samochody zaparkowane przed nim. Domagali się jakiś fotostopów z semaforami kształtowymi. 

Na stacji w Czersku

Prośba została wysłuchana i następnym postój odbył się na wyjeździe w kierunku Szlachty tuż za semaforem wjazdowym. 

Wyjazd z Czerska w kierunku Szlachty

Za Czerskiem wkroczyliśmy na teren województwa Kujawsko-Pomorskiego, gdzie w ruchu osobowym panują już niepodzielnie szynobusy spółki Arriva PCC. Za przystankiem Będźmirowice skład zatrzymał się na nasypie, gdzie uczestnicy imprezy wyszli na zdjęcia, a następnie przeszli piechotą do miejsca następnego fotostopu. 

Na szlaku za przystankiem Będźmirowice

Kawałek dalej znajdował się bowiem wiadukt nad linią Bydgoszcz - Kościerzyna - Gdynia (tzw. starą węglówką) będący obowiązkowym punktem każdej imprezy kolejowej w tym rejonie. 

Dojeżdżamy do Szlachty. Na pierwszym planie tor linii 201 Bydgoszcz -
Kościerzyna - Gdynia.

Na wiadukcie nad linią 201

Po wykonaniu zdjęć wdrapaliśmy się na nasyp i wsiedliśmy do pociągu. Nie rozsiadaliśmy się jednak zbyt wygodnie, gdyż zaraz wjechaliśmy na urokliwą węzłową stacyjkę Szlachta, gdzie fotografowaliśmy nasz pociąg do woli. Najpierw stanęliśmy przy semaforze wjazdowym, a następnie zjechaliśmy na boczny tor celem krzyżowania z szynobusem Arrivy (SA106-013) z Laskowic Pomorskich do Czerska. Planowo mieliśmy się z nim spotkać w Czersku, jednak ze względu na jego 1,5-godzinne opóźnienie doszło do nieplanowanego krzyżowania w Szlachcie.

Wjazd na stację Szlachta

Opóźniony 100 minut SA106-013 jako pociąg osobowy spółki
Arriva PCC z Laskowic Pomorskich do Czerska wjeżdża do Szlachty.

Krzyżowanie z szynobusem Arrivy w Szlachcie

Po dotarciu do Czerska szynobus ten wykonuje jeszcze kurs do Wierzchucina i z powrotem, przez co musieliśmy czekać aż on wróci z Czerska, zmieni czoło i odjedzie do Lipowej Tucholskiej zwalniając szlak. Zanosiło się więc na dłuższy postój. Postanowiliśmy więc wycofać na tor główny zasadniczy, a następnie przejechać na przeciwległą głowicę stacji. 

Przestawianie składu na tor główny zasadniczy

Wykonaliśmy tam fotki przy semaforach wyjazdowych, a także przy wjazdowym od strony Laskowic Pomorskich. 

Przy semaforach wyjazdowych w kierunku Laskowic Pomorskich
i Skórcza

Pozorowany wyjazd ze Szlachty w kierunku Laskowic Pomorskich

W międzyczasie przejechał SA106 z Czerska do Wierzchucina, więc mogliśmy przystąpić do zmiany czoła. Nie było to łatwym zadaniem, gdyż w Szlachcie obsadzona jest jedynie nastawnia od strony Czerska i Lipowej Tucholskiej. W przypadku konieczności przełożenia zwrotnicy na głowicy od strony Laskowic Pomorskich, dyżurny ruchu musi podjechać służbowym rowerem i ręcznie obsłużyć rozjazd. 

Zmiana czoła w Szlachcie

Gdy już gagarin znalazł się na drugim końcu składu mogliśmy wreszcie ruszyć w dalszą drogę. Ujechaliśmy jednak tylko 2 kilometry, do stacji Lipowa Tucholska. Tam musieliśmy czekać aż szynobus będzie wracał z Wierzchucina do Czerska. Nie przeszkadzało nam to za bardzo, gdyż dzięki temu mogliśmy dokładnie obfotografować kolejną urokliwą stacyjkę położoną w samym sercu Borów Tucholskich.

Stacja Lipowa Tucholska

Kolejne krzyżowanie z SA106-013 tym razem jadącym z Wierzchucina
do Czerska

Po kolejnym krzyżowaniu z SA106 mogliśmy wreszcie ruszyć starą węglówką w stronę Wierzchucina. Należą się tu słowa uznania dla organizatorów, którzy zaplanowali duże rezerwy czasowe w rozkładzie jazdy, dzięki czemu pomimo lekkiego zburzenia naszego planu przez opóźniony szynobus, ani na chwilę nie złapaliśmy opóźnienia. 

Wyjazd ze stacji Lipowa Tucholska

Ponieważ mieliśmy wreszcie cały szlak tylko dla siebie, to nie oszczędzaliśmy w fotostopach. Jeszcze nie wyjechaliśmy na dobre z Lipowej Tucholskiej, już stanęliśmy na zdjęcia przy semaforze wjazdowym. 

Przy semaforze wjazdowym do Lipowej Tucholskiej

Podczas jazdy do Wierzchucina organizatorzy starali się zadowolić zarówno miłośników motywów szlakowych jak i stacyjnych. Stawaliśmy na dwóch leśnych motywach koło Rosochatki oraz na stacji w Zaroślu i na wjeździe do Wierzchucina.

Leśne motywy koło Rosochatki

Stacja Zarośle

Wjazd na stację Wierzchucin

Wierzchucin to kolejna klimatyczna stacja węzłowa położona w środku lasu. Stara węglówka krzyżuje się tu z linią Chojnice - Grudziądz - Działdowo. 

Wjazd na stację Wierzchucin

Rozstajemy się tu ze starą węglówką i po zmianie czoła udamy się szlakiem do Tucholi. 

Zmiana czoła w Wierzchucinie

Nim odjechaliśmy musieliśmy poczekać na przyjazd szynobusu Arrivy z Chojnic do Bydgoszczy. Była to jedna z dwuczłonowych używanych jednostek MR4000/4200 kupionych od kolei duńskich. 

MR4001+MRD4201 jako pociąg Arrivy z Chojnic do Bydgoszczy
zatrzymuje się w Wierzchucinie

Między Wierzchucinem a Tucholą odbył się tylko jeden fotostop, na kratownicowym moście nad dopływem Brdy koło Cekcyna. 

Na moście nad dopływem Brdy na szlaku Cekcyn - Tuchola

W Tucholi również były zaplanowane zdjęcia, jednak większość uczestników postanowiła wykorzystać ten postój na uzupełnienie zapasów w pobliskich sklepach. Od rana było dość gorąco i większości z nas pokończyły się napoje. Gdy już wszyscy się zaopatrzyli, ruszyliśmy na zaliczanie nieczynnej w ruchu pasażerskim od 1992 roku linii do Koronowa. W 2009 roku linia jeszcze żyła w ruchu towarowym dzięki elewatorowi w Koronowie. Szlakowa jak na linię bez ruchu osobowego jest całkiem niezła i co ciekawe zdecydowana większość skrzyżowań z drogami jest dwupoziomowa. Większość budynków na stacjach jest zamieszkała i zadbana, zachowały się na nich nawet czytelne tablice z nazwami stacji. Po paru chwilach dotarliśmy na węzłową stację Pruszcz Bagienica. Linia Tuchola - Koronowo krzyżuje się tu z linią Terespol Pomorski - Złotów. Ta druga linia jest nieużywana od połowy lat 90-tych i węzeł jest już od dawna nieczynny. Stacja uchroniła się jednak przed kradzieżami i dewastacjami i wygląda jakby czekała w uśpieniu na wznowienie ruchu. Zachował się zarówno budynek stacyjny, magazyn, wieża ciśnień, nastawnie, semafory, układ torowy jak i opuszczona parowozownia. Według stanu na dzień imprezy czynny był tu tylko jeden tor, po którym kursowały pociągi zdawcze do elewatora w Koronowie. Klimat tego uśpionego węzła spowodował, że wykonaliśmy na nim aż trzy fotostopy: przy semaforze wjazdowym, budynku stacyjnym i nastawni dysponującej. 

Wjazd na stację Pruszcz Bagienica. Po prawej tor z Terespola Pomorskiego

Na stacji Pruszcz Bagienica

Jadąc dalej do Koronowa zatrzymaliśmy się jeszcze na ładnie utrzymanej stacyjce Mąkowarsko. 

Na stacji Mąkowarsko

Na dalszym odcinku znajdowały się dwa wysokie mosty, jeden ceglany nad doliną rzeki Krówki i drogą krajową nr 25 koło Buszkowa i drugi kratownicowy nad Brdą przed samym Koronowem. Ten drugi most jest niestety w nienajlepszym stanie i obowiązuje na nim ograniczenie prędkości do 10 km/h. Nie zatrzymaliśmy się na żadnym z tych mostów, jednak obiecano nam, że zaliczymy oba w drodze powrotnej. Manewry w Koronowie zostały dokładnie obfotografowane i przyglądała się nim też grupka mieszkańców. Jeszcze kilkanaście lat temu w mieście tym był punkt styczny z wąskotorową Bydgoską Kolejką Powiatową, którą przed laty można było dojechać do Bydgoszczy, a w ostatnim okresie funkcjonowania do Nakła nad Notecią.

U celu podróży w Koronowie

Tak jak organizatorzy obiecali, w drodze powrotnej stanęliśmy na moście nad Brdą. Warto było zejść aż nad samą rzekę, żeby uwiecznić pociąg przejeżdżający po tym okazałym moście. 

Na moście nad Brdą w Koronowie

Jakiś kilometr dalej zatrzymaliśmy się jeszcze na leśnym fotostopie. 

Leśny fotostop za Koronowem

Wykonanie zdjęć gagara na moście pod Buszkowem wymagał już trochę więcej poświęceń. Trzeba było zejść po wąskich i stromych schodkach na dół, a następnie wspiąć się na przeciwległe zbocze. Nikt jednak nie narzekał, ponieważ widok pociągu sunącego po ceglanym moście ponad koronami drzew wynagrodził nasz trud z nawiązką. 

Buszkowo, most nad doliną rzeki Krówki i drogą krajową nr 25.

W drodze powrotnej ponownie organizatorów ujął klimat uśpionego węzła Pruszcz Bagienica i mimo niekorzystnego oświetlenia zatrzymaliśmy się na fotostop z parowozownią. 

Obok dawnej parowozowni na stacji Pruszcz Bagienica

Ostatnie zdjęcia wykonaliśmy na stacji Gostycyn. 

Stacja Gostycyn

Po dotarciu do Tucholi i zmianie czoła mieliśmy już bez postojów udać się do Chojnic. Wcześniej jednak trzeba było przepuścić pociąg Arrivy z Bydgoszczy do Chojnic. Tym razem był to SA134-002 zakupiony przez Arrivę jako fabrycznie nowy w bydgoskiej Pesie. 

Stacja Tuchola. Z prawej ST44-949 oblatujący skład. Z lewej SA134-002
Arrivy jako pociąg osobowy z Bydgoszczy do Chojnic.

Oczekiwanie w Tucholi na złapanie odbiegu za szynobusem.

Po złapaniu odbiegu za szynobusem ruszyliśmy w drogę i po 20 minutach byliśmy w miejscu rozpoczęcia imprezy, czyli w Chojnicach. Większość kolegów z SMK udawała się w dalszą drogę osobówką do Tczewa, gdzie planowali się przesiąść w nocnego pośpiecha Hel - Kraków Gł. Ja miałem już wykupioną miejscówkę na kuszetkę w pociągu Kołobrzeg - Rzeszów. Miałem więc do wyboru jechać do Piły albo do Szczecinka. Jadąc na imprezę przyjechałem z Piły, więc teraz dla odmiany postanowiłem zaliczyć linię do Szczecinka. Skład pociągu, którym udawałem się w dalszą drogę to jedna bonanza ciągnięta przez SU42-507. 

Chojnice, SU42-507 z pociągiem osobowym do Szczecinka

Linia Chojnice - Szczecinek na większości trasy jest dwutorowa. Przed Człuchowem mijamy się z pociągiem przeciwnej relacji zestawionym z SA109-006. Między Czarnem a Szczecinkiem drugi tor został rozebrany w latach 80-tych. Ponoć posłużył on do reanimacji fragmentu linii Grzmiąca - Połczyn-Zdrój. Szkoda że nie rozebrali drugiego toru do samych Chojnic w celu remontu całej linii do Połczyna. Ruch na linii Szczecinek - Chojnice jest taki, że jeden tor w zupełności wystarczy. Frekwencja w wagonie początkowo wynosząca ok. 70% w Człuchowie spadła do około 50%, by w Czarnem wzrosnąć do 100%. Po przyjeździe do Szczecinka nim wszyscy ludzie wysiedli z pociągu, upłynęło dobrych kilka minut. Jeden z gości oczekujących na peronie aż spytał czy ten wagon nie jest z gumy 😉. W Szczecinku miałem 1,5 godziny przerwy, więc udałem się na kolację do przydworcowego baru. W trakcie tej przerwy pogoda gwałtownie się popsuła i zaczął padać deszcz. Z pętli pod dworcem PKP co chwilę odjeżdżały autobusy miejskie. Co ciekawe wszystkie jechały na końcówkę "Polna (Białogardzka)", ewentualnie "Białogardzka (Polna)". Ciekawe czy to ta sama pętla. O godzinie 21:40 na stację wjechał pociąg pospieszny Kołobrzeg - Rzeszów prowadzony lokomotywą EU07-320. Jadąc odcinkiem Szczecinek - Piła miałem lekkie obawy czy nie wjedzie pod nas jakiś TIR. Odcinek ten bowiem ostatnio upodobali sobie kierowcy do uprawiania sportów ekstremalnych w rzucaniu się ciężarówkami pod pociągi. W 2009 roku były już dwa takie przypadki. Jak już koniecznie muszą to robić, to niech się rzucają osobówkami, przynajmniej lokomotywy nie będą się wykolejać. W tym samym czasie kolega z SMK, który po imprezie jechał na Tczew napisał mi, że szynobus zdefektował w Chojnicach i podstawili skład wagonowy. Na dodatek na trasie na przeszkodzie stanęło drzewo przewrócone na tory przez nawałnicę, które usuwali pasażerowie pociągu. Mnie udało się dojechać szczęśliwie do Piły, a dalej zmorzył mnie sen. Obudziłem się przed Krakowem, gdzie dotarliśmy o czasie.

Wrażenia z imprezy "Gagarinem po Borach Tucholskich" bardzo pozytywne. Po udanej przejeździe do Sławy Wielkopolskiej organizatorzy udowodnili, że stać ich na zorganizowanie naprawdę dobrej imprezy. W imieniu wszystkich członków SMK Kraków obecnych na imprezie dziękujemy Towarzystwu Grodziskiej Kolei Drezynowej oraz spółce PKP Cargo za organizację imprezy. Podziękowania należą się szczególnie za precyzyjnie ułożony rozkład jazdy, dzięki czemu ani razu nie złapaliśmy opóźnienia i nie musieliśmy rezygnować z części fotostopów a także uczestnicy imprezy mogli być spokojni, że zdążą na pociągi powrotne. W planach towarzystwa jest kolejna impreza, z parowozem do Czarnkowa. Reprezentacja SMK Kraków już zapowiada przybycie na nią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz