wtorek, 9 lutego 2021

2021-02-07 Zimowa kryniczanka A.D.2021

 

Po 2 latach posuchy w końcu mamy porządną zimę z dużą ilością śniegu. Taką okazję po prostu trzeba wykorzystać na zdjęcia najlepiej w górskim krajobrazie. Z początkiem lutego zaczęliśmy więc z Marcinem planować kolejny wyjazd i ustaliliśmy termin na pierwszą niedzielę miesiąca. Zdecydowaliśmy się na linię Tarnów – Krynica ze względu na jedną istotną zmianę, jaka tam zaszła wraz z wejściem w życie rozkładu jazdy 2020/2021. Jest nią pojawienie się dwóch par bezpośrednich pociągów łączących Kraków z Zagórzem. Brak sieci trakcyjnej na końcowym odcinku tej trasy w połączeniu z niedoborem lokomotyw spalinowych w PKP Intercity od lat utrudniał stworzenie sensownej oferty dla podróżnych chcących dotrzeć do Krosna, Sanoka czy w Bieszczady. W poprzednich latach podróż z Krakowa do Zagórza wiązała się zawsze z wydłużonymi postojami na wyłączanie grup wagonów bądź zmianę lokomotywy w Rzeszowie lub Stróżach. W tym rozkładzie jazdy z pomocą przyszła spółka SKPL udostępniając PKP Intercity do dzierżawy swoje spalinowe zespoły trakcyjne serii SN84. Obecnie obsługują one dwie pary bezpośrednich pociągów „Wetlina” i „Bieszczady” relacji Zagórz – Kraków – Zagórz pokonujące całą trasę w 4,5 godziny. Plan naszego wyjazdu przewidywał złapanie porannej „Wetliny” w okolicach Gromnika a następnie działanie w dolinie Popradu. 

Wyruszyliśmy tuż po 6 rano i przez całą drogę towarzyszyła nam lekka adrenalina. Na autostradzie odśnieżony był tylko jeden pas. Trafił się jeden kozak, co wyprzedził nas na pewniaka. Parę kilometrów dalej widzieliśmy do leżącego na barierce. Przed Tarnowem zjechaliśmy z autobany i przez Zakliczyn dotarliśmy do Gromnika. Jechało się nawet sprawnie. Jedynie przed każdym rondem musieliśmy zwalniać do minimum, żeby nie zaliczyć drifta. W Gromniku zameldowaliśmy się o godzinie 7:30. Regio „Jaworzyna” do Krynicy pojechało 2 minuty temu, ale w przeciwnym kierunku zmierzał do nas „Nikifor” Kolei Małopolskich. Znaleźliśmy dla niego miejscówkę na szlaku przed przystankiem Chojnik. 

EN79-005 jako "Nikifor" z Krynicy do Krakowa na szlaku między
Gromnikiem a przystankiem Chojnik

Tuż za nim podążał gwóźdź naszego programu, czyli „Wetlina” z Zagórza, którą trzeba było zwalić na pierwszą ligę. Wybraliśmy prostą na szlaku Bogoniowice Ciężkowice – Gromnik, gdzie złapaliśmy „Żuczka” SN84-003. Trzeba przyznać, że te wiekowe pojazdy są teraz bardzo intensywnie eksploatowane. Dwie pary Kraków – Zagórz – Kraków to około 1000 kilometrów na dobę.

SN84-003 jako TLK "Wetlina" z Zagórza do Krakowa na szlaku
Bogoniowice Ciężkowice - Gromnik

Kolejne zdjęcia mieliśmy zaplanowane już w dolinie Popradu. Wstąpiliśmy w Grybowie na kawę i hot doga, po czym przez Berest i Krynicę pomknęliśmy do Muszyny. Dotarliśmy tam tuż przed wyjazdem osobówki do Tarnowa, która z kolei w Andrzejówce ma krzyżowanie z „Jaworzyną”. Ruszyliśmy więc w okolice przystanku Milik w celu złapania obu pociągów. Śniegu może za dużo nie nasypało, ale jest dobrze. Z sentymentem wpatrywałem się na pagóry po słowackiej stronie, z których jeszcze pół roku temu łapałem pociąg retro. Były stąd prawie na wyciągnięcie ręki, a jednak w dobie pandemii tak niedostępne. Niby granica nie jest zamknięta, ale trochę szkoda nam było poświęcać potem 10 dni na kwarantannę. Jako osobówka do Tarnowa pojechał spot EN57-2029, a na „Jaworzynie” był klasyczny EN57-1292. 

EN57-2029 jako regio z Muszyny do Tarnowa na szlaku między
Milikiem a Andrzejówką

EN57-1292 jako "Jaworzyna" z Krakowa do Krynicy ruszyła
z Andrzejówki

Podgoniliśmy ją kawałek i zrobiliśmy jeszcze jedno zdjęcie przed Muszyną. 

"Jaworzyna" zbliża się do Muszyny

Tymczasem do celu zbliżała się już osobówka ciekawej relacji Bogumiłowice – Piwniczna. Ruszyliśmy przeciąć jej drogę w okolicach Młodowa. Tu zaproponowałem jedną z miejscówek odkrytych podczas urlopu w Rytrze w czerwcu zeszłego roku. Wyjechaliśmy w okolice ośrodka „Słoneczny Stok” i podeszliśmy kawałek niebieskim szlakiem. Praktycznie na styk zdążyliśmy złapać Acatusa EN64. 

EN64-003 jako regio z Bogumiłowic do Piwnicznej zatrzymuje
się w Młodowie

Niedługo po nim jedzie „Dolina Popradu” Kolei Małopolskich, którą postanowiliśmy złapać z innego miejsca, które znałem z czerwcowego urlopu. Udaliśmy się stromą drogą do jednego z przysiółków Obłazów Ryterskich. Miałem lekkie obawy wybierając zimą tę drogę bez łańcuchów na kołach. Na szczęście było wysypane żwirem i dotarliśmy bez większych trudności. „Dolina Popradu” w niedziele jest najdłuższym pociągiem pasażerskim  na tym odcinku. Zestawiana jest z dwóch czteroczłonowych Impulsów.

EN78-002+007 jako "Dolina Popradu" hamuje przed przystankiem
w Młodowie

Kolejne zdjęcia wykonywaliśmy już z nieco bliższych odległości. Uznaliśmy że powietrze nie jest aż tak przejrzyste, żeby robić tak dalekie ujęcia. Po przyjeździe „Doliny Popradu” do Piwnicznej w drogę do Nowego Sącza ruszy EN64. Dla niego wybraliśmy motyw z Popradem przed Młodowem. 

EN64-003 jako pociąg osobowy z Piwnicznej do Nowego Sącza
za moment zatrzyma się w Młodowie

Kolejnym naszym celem były dwa pociągi PKP Intercity: „Malinowski” z Warszawy do Krynicy i „Małopolska” z Krynicy do Gdyni. Ich krzyżowanie wypada w Rytrze. Znaleźliśmy dla nich motywy z niewielkiego pagórka w Barcicach. Dobry był stąd widok na przełom Popradu i spowity mgłą masyw Makowicy. Jedyne co nam tu przeszkadzało to dom w gustownych purpurowych kolorach.

EU07-005 z pociągiem TLK "Malinowski" z Warszawy Wsch.
do Krynicy na szlaku między Barcicami a Rytrem

Kilka minut później w drugą stronę przemknął TLK "Małopolska"
z Krynicy do Gdyni prowadzony przez EU07-030

IC-ki się rozjechały i nastała godzinna posucha w ruchu pasażerskim. Logika by więc nakazywała puścić towara. Marcin zasięgnął więc języka u dyżurnych ruchu w Starym Sączu oraz Rytrze, którzy potwierdzili nasze przypuszczenia. Z Muszyny wyprawiony został skład towarowy. Ruszyliśmy więc mu na spotkanie na szlak Wierchomla – Piwniczna. Miejsca do zaparkowania nie było tam zbyt wiele, więc stanęliśmy na chama na przystanku. Najbliższy bus był za 15 minut, ale liczyliśmy że brutto pojedzie wcześniej. Zaczekaliśmy przy podwójnym łuku tuż za mijanką w Wierchomli i po kilku minutach wyłonił się jamnik ET41-133 z beczkami. 

ET41-133 z pociągiem towarowym minął mijankę w Wierchomli

Jechał powoli z uwagi na występujące w tym miejscu czynne osuwiska. Udało się więc dorwać go jeszcze kilkaset metrów dalej. 

Na szlaku Wierchomla - Piwniczna

Mechanik pozdrawiał nas za każdym razem długim sygnałem. Tuż za towarem jechała osobówka z Krynicy do Tarnowa. Zajechaliśmy więc w okolice semafora wjazdowego do Piwnicznej zobaczyć czy ma ustawiony przelot, czy zjedzie na bok na wyprzedzanie. Okazało się, że ma przelot, więc gaz do dechy. Dorwaliśmy skład jeszcze na prostej za przystankiem w Młodowie.

Znana i lubiana prosta w Młodowie

Myśleliśmy, że to tyle, ale udało się jeszcze na styk dogonić go między Rytrem a Barcicami. Tu już pewnie trochę zestresowaliśmy maszynistę, bo wpadliśmy w ostatniej chwili. 

Na szlaku między Rytrem a Barcicami

Osobówka zaś złapałem z wiaduktu obwodnicy Starego Sącza. Jest tam dobry widok na miasto wraz z jego największym zabytkiem czyli Klasztorem Klarysek, tyle że nie ma gdzie zostawić auta. Marcin więc wysadził mnie na wiadukcie i pojechał zatankować. W drodze powrotnej mnie zgarnął i ruszyliśmy w drogę powrotną.

EN57-1292 jako regio z Krynicy do Tarnowa opuszcza Stary Sącz

Lokalną drogą przez Chochorowice dotarliśmy do krajówki nr 28, którą skierowaliśmy się na Limanową. Przejeżdżaliśmy pośród drzew pięknie przyozdobionych przez szadź. Aż żałowaliśmy, że nie było takich przy linii kolejowej. Z Limanowej pojechaliśmy z duszą na ramieniu drogą wojewódzką do Bochni. Z duszą na ramieniu, bo akurat zaczął padać marznący deszcz. A tak się składa, że ten odcinek obfituje w podjazdy, zjazdy i serpentyny. Na szczęście dotarliśmy szczęśliwie do Bochni, skąd przez krajówkę nr 94 i autostradę wróciliśmy już be przygód do Krakowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz