Trasa:
Kraków Główny – Wrocław Główny – Jaworzyna Śląska – Bielawa Zachodnia –
Jaworzyna Śląska – Wrocław Główny – Jelcz-Laskowice – Opole Wschodnie, Opole
Główne – Kraków Główny
Dawno nie byłem na
żadnym kółeczku kolejowym, więc uznałem że najwyższy czas to zmienić.
Zmotywowały mnie do tego reaktywacje połączeń, do jakich doszło na Dolnym
Śląsku (co mnie niezwykle cieszy). Województwo Dolnośląskie ma bardzo bogate
plany uruchamiania nieczynnych linii kolejowych. Na pierwszy ogień poszły trasy
biegnące do największych miast Dolnego Śląska pozbawionych pociągów
pasażerskich. Największym z takich był Lubin położony przy linii nr 267
Legnica – Rudna Gwizdanów. Linia ta była w katastrofalnym stanie
technicznym, więc wznowienie ruchu musiało zostać poprzedzona jej kompleksowym
remontem. Takowy został przeprowadzony w 2019 r. co umożliwiło powrót Lubina na
mapę połączeń kolejowych. Od czerwca zaczęły tam docierać pociągi Kolei
Dolnośląskich z Wrocławia i Legnicy. Pół roku później zaś ich relacje zostały
wydłużone przez Rudną Gwizdanów do Głogowa. Drugim co do największych miast
Województwa Dolnośląskiego bez połączeń kolejowych była Bielawa, więc również
tam województwo podjęło działania mające na celu przywrócenie ruchu
pasażerskiego. Do Bielawy dociera 6-kilometrowa linia nr 341 z Dzierżoniowa
Śląskiego, która w ruchu pasażerskim była nieczynna od 1977 roku, a w towarowym
od 2001 r. Torowisko wymagało więc całkowitej odbudowy. Poszło to bardzo
sprawnie, tak że od grudnia 2019 r. Bielawa po ponad 4 dekadach powróciła
na mapę połączeń pasażerskich. Oczywiście nie obyło się bez drobnych protestów
lokalsów, co porobili sobie dzikie przejazdy przez torowisko argumentując „bo
tu już nigdy nie pojedzie żaden pociąg” (jak ja lubię takie wytłumaczenia, mnie
zaś zawsze powtarzano „nigdy nie mów nigdy”). Szczęśliwie protesty udało się
uciszyć i pociągi kursują. To oczywiście nie koniec reaktywacji połączeń na
Dolnym Śląsku. Obecnie trwają intensywne prace nad odbudową linii nr 285 z
Wrocławia przez Sobótkę i Świdnicę do Jedliny-Zdrój (malowniczo biegnącej
doliną Bystrzycy) oraz prowadzone są studia wykonalności odbudowy kolejnych
linii. Ciekawe kiedy pozostałe województwa podejmą podobne działania na taką
skalę.
Zaliczenie linii do
Bielawy (i przy okazji do Lubina) planowałem już na początku 2020 r. Ułożyłem
nawet plan kółeczka, który umożliwiał w ciągu jednego dnia zaliczyć linię nr
267 i 341. Niestety na przeszkodzie stanął koronaświrus i związane z nim
zawieszenia części połączeń. W czerwcu wraz z łagodzeniem restrykcji powrócił u
mnie pomysł kółeczka po Dolnym Śląsku. Jednak tym razem nie udało się ułożyć
jednodniowej trasy przejazdu uwzględniającej Bielawę i Lubin. Zdecydowałem się
więc na jej modyfikację. Lubin postanowiłem zaliczyć innym razem, a w zamian przejechałem
linią nr 277 z Wrocławia przez Jelcz-Laskowice do Opola. Ta trasa
wprawdzie jest cały czas czynna, jednak jej zaliczenie jest niezwykle trudne.
Przez lata bowiem na odcinku Jelcz-Laskowice – Opole oferta ograniczała się do
jednej pary pociągów kursujących w dni robocze. Kilka lat temu coś drgnęło i
liczba kursów została podwojona. O dziwo udało się ułożyć plan jednodniowej
wycieczki z Krakowa przez Wrocław do Bielawy i z powrotem przez Jelcz-Laskowice
i Opole. Ze względu na termin kursowania pociągów na linii nr 277 musiał
to być dzień roboczy. Wybrałem więc pierwszy dzień wakacyjnego urlopu, czyli
piątek 31 lipca.
Wyruszyłem z Krakowa po
godzinie 7 pociągiem „Lwów Express”, o nazwie nieadekwatnej do trasy przejazdu,
bo kursującym w relacji Przemyśl – Wrocław. Gdy wsiadam do mojego wagonu, jest
w nim raptem kilka osób, ale akurat na mojej miejscówce siedzi babka
z dzieckiem. Jak mnie widzi sprawdzającego numer miejsca, zaczyna się
tłumaczyć że dostała z dzieckiem miejscówki w różnych wagonach i błagała, żebym
znalazł inne miejsce, bo nie zostawi dziecka samego i że ona jedzie tylko do
Częstochowy. No cóż, znalazłem inne wolne miejsce, a w Częstochowie wróciłem na
swoje. Całą trasę przejechaliśmy planowo. Pogoda od rana dopisuje. W Brzegu
stała turbotamara 15D-035 Orlenu, zapewne obsługująca bocznicę w Małujowicach. We
Wrocławiu mam ponad godzinę przerwy, którą wykorzystałem na zdjęcia tramwajów.
Po cichu liczyłem, że uda się złapać ichniejsze Moderusy Beta, bo nie miałem
jeszcze ich zdjęć. Okazało się, że udało się ich złapać całkiem sporo. Dużo
tego nakupowali.
![]() |
Skład "kartofli" 105Na #2314+2331 na ulicy Piłsudskiego |
![]() |
Moderus Beta #2815 na ulicy Piłsudskiego |
![]() |
Moderus Beta #2914 na ulicy Świdnickiej |
![]() |
Moderus Beta #2808 na ulicy Piłsudskiego |
![]() |
Moderus Beta #2804 na ulicy Peronowej |
Wykonałem kilka fotek na ulicy Piłsudskiego, po czym wróciłem
na dworzec. Przy peronie 6 stał już SA134-005 Kolei Dolnośląskich jako „Wielka
Sowa” do Bielawy Zachodniej. Frekwencja około 50%. Początkowo pomykamy pod
drutem do Jaworzyny Śląskiej. Na tym odcinku od mojej ostatniej wizyty
wybudowano dwa nowe przystanki: Wrocław Grabiszyn i Mokronos Górny. Ten
pierwszy myślałem, że jest w okolicy posterunku odgałęźnego Grabiszyn, ale jest
nieco dalej, za Świebodzkim. W Jaworzynie Śląskiej zmieniamy czoło i kierujemy
się dwutorową linią nr 137 w kierunku Świdnicy. Mijamy skansen taboru
kolejowego, który stopniowo zmienia swoje oblicze na lepsze. Sporo eksponatów
jest po renowacji. Kilkanaście lat temu to miejsce było obrazem nędzy
i rozpaczy. Łącznica ze stacji Świdnica Miasto do Świdnicy Przedmieścia
jest już po rewitalizacji. Również odgałęzienie ze Świdnicy Kraszowic
w kierunku Jedliny-Zdrój jest remontowane (serce rośnie na taki widok).
Dalej linia nr 137 jest jednotorowa i towarzyszą jej unikatowe już podwójne
słupy teletechniczne. W Dzierżoniowie Śląskim zaczyna się gwóźdź programu,
czyli wjazd na świeżo reaktywowaną linię do Bielawy Zachodniej. Wcześniej
jednak mijamy miejscową parowozownię, gdzie najwyraźniej przymierzano się do
utworzenia kolejnego skansenu taboru. Stoi tam kilka parowozów, lecz niestety
wszystkie w stanie lekko półzłomiastym. Są też 3 wagony osobowe „ryflaki”, zdewastowane
i nadpalone służą za miejsce schadzek marginesu społecznego. Po wyjeździe ze
stacji Dzierżoniów Śląski tor przykleja się do drogi wojewódzkiej nr 384 i
biegnie wzdłuż niej do granic Bielawy. Dalej odbija w prawo i idzie północnym
skrajem miasta. Mijamy zabudowania dawnej stacji Bielawa Wschodnia, która nie
będzie już pełnić funkcji związanych z odprawą podróżnych. Natomiast powstaje
nowy przystanek Bielawa Centralna, który będzie bardzo dogodnie położony i z
pewnością wygeneruje duże potoki podróżnych. Póki co pociąg zatrzymuje się
dopiero na końcowym przystanku Bielawa Zachodnia. Nowy peron został zbudowany
nieco przed dawnym budynkiem stacyjnym. Dalej za nim wznoszą się ruiny zakładów
bawełnianych Bielbaw, dokąd docierały ostatnie pociągi towarowe kursujące tą
trasą.
![]() |
SA134-005 jako pociąg "Wielka Sowa" z Wrocławia Głównego przybył do Bielawy Zachodniej |
Do Bielawy moim pociągiem dotarło około 10 osób i podobna liczba jedzie
kursem powrotnym. Jednak dużo ludzi dosiadło się w Dzierżoniowie i Świdnicy,
tak że w Jaworzynie Śląskiej było już ciężko o miejsce siedzące. Do Wrocławia
docieram planowo i mam kolejną godzinę wolnego czasu. Na początek próbowałem w
automacie kupić bilet do Opola Głównego przez Jelcz-Laskowice. Niestety
urządzenie było zbyt tępe i pokazywało mi same połączenia przez Brzeg. Dopiero
jak wpisałem jako stację docelową Opole Wschodnie, wskazało mi pociąg przez
Jelcz-Laskowice. No to zakupiłem taki bilet. W Opolu i tak mam planowo 2
godziny na przesiadkę, więc przejdę pieszo przez miasto. A łącznicę Opole
Wschodnie – Opole Główne mam przejechaną na imprezie w 2017 r.
Poszedłem na chwilę na
miasto i około godziny 16 zjawiłem się na peronie 1 dworca głównego. Przyjechał
EN57 SPOT z Jelcza-Laskowic i spodziewałem się, że to on pojedzie do Opola
przez Jelcz-Laskowice. Okazało się że nie, pojedzie do Kluczborka, a mój pociąg
odjedzie owszem z tego samego toru, ale z innego sektora. Przemieszczam się
więc we wskazane miejsce i widzę, że podstawia się ordynus klasykus w postaci
EN57-108. Ale mi się trafiło, to najstarszy czynny przedstawiciel tej serii w
Polregio. Starszy od niego jest tylko EN57-038 jeżdżący w Kolejach
Mazowieckich. Jednostka przeszła naprawę główną w 2005 r. i wnętrze ma po
modernie. Ale i tak frajdą dla mnie jest możliwość wiszenia w oknie
z wiatrem we włosach i robienia zdjęć przez okno. We Wrocławiu Brochowie
udało się zrobić zdjęcia dwóm ET22 PKP Cargo (w tle załapały się nawet trupy
SU45 i ET21) a także stonce, trumnie i sputnikowi Dolnośląskich Linii
Autobusowych.
![]() |
ET22-932 i 1137 z pociągami towarowymi na stacji Wrocław Brochów. W tle widać trupy SU45-052 i ET21-98 |
![]() |
SM42-2612, SM31-026 i 3E/1-17 DLA na stacji Wrocław Brochów |
Frekwencja w moim pociągu na starcie po 1-2 osoby na czwórkę. Kierownik
pociągu widząc mój bilet zapytał czy wolę dłuższą trasą jechać. Odparłem że
tak, dla odmiany. Za przystankiem Zakrzów Kotowice pokonujemy mosty na terenie
zalewowymi oraz na Odrze. Obiekty nie są w najlepszym stanie, gdyż pokonujemy
je w ślimaczym tempie. W Jelczu-Miłoszycach dołącza się linia z Wrocławia
Sołtysowic będąca w trakcie rewitalizacji. Stacja Jelcz-Laskowice to jedna
wielka padaka. Czynne są tylko dwa skrajne tory po południowej stronie, a wjazd
na nie odbywa się z prędkością 10 km/h. Spodziewałem się, że dalej w składzie
pozostaną pojedyncze osoby. Owszem sporo wysiadło w Siechnicach czy Jelczu, ale
do dalszych miejscowości też jadą ludzie. Wygramolenie się ze stacji Jelcz-Laskowice
zajęło nam dobre 5 minut, a po wyjeździe ze stacji kierujemy się lewym
torem. Widocznie prawy jest w gorszym stanie. Po paru minutach
wyprzedziliśmy jadący nim pociąg towarowy, co utwierdziło mnie w tym
przekonaniu. Po ruszeniu ze stacji Biskupice Oławskie zjeżdżamy już na prawy
tor, bo na zwolnienie krawędzi peronowej oczekiwał pociąg osobowy przeciwnej
relacji (EN57-1018). To się dopiero nazywa gospodarność, na linii kursują dwie
jednostki i każda wykonuje jedną parę kursów.
![]() |
EN57-1018 jako pociąg osobowy z Opola do Wrocławia oczekuje na wjazd na stację Biskupice Oławskie |
Ogólnie linia nr 277 jest
ciekawa. Czasem się jedzie wolniej, czasem szybciej. Ale za to trasa jest taka
zakonserwowana i nietknięta większymi modernizacjami. Nie ma na trasie żadnych
większych miejscowości, ale jakaś tam wymiana pasażerska jest. Ruch towarowy
się tu odbywa, po drodze minęliśmy ze dwa składy. O tym że zbliżamy się do
Opola świadczyły pojawiające się na horyzoncie ogromne kominy Elektrowni
„Opole”. Rozmiary obiektu rzeczywiście robią wrażenie. Do jego zaopatrzenia z
pewnością potrzeba wielu ton węgla. Na stacji Opole Czarnowąsy dołącza się
dwutorowa linia nr 977 prowadząca z elektrowni.
![]() |
ET22-1112 na stacji Opole Czarnowąsy |
Parę minut później osiągam
stację Opole Wschodnie, gdzie opuszczam pociąg. Robię zdjęcie jednostki jak
zjeżdża na łącznicę do Opola Głównego, a także towarowego chwilę później
ruszył w kierunku Czarnowąsów.
![]() |
EN57-108 jako pociąg osobowy z Wrocławia Głównego do Opola Głównego rusza ze stacji Opole Wschodnie |
![]() |
ET22-812 z pociągiem towarowym mija stację Opole Wschodnie |
Zarówno stacja Opole
Wschodnie jak i okolica są w totalnej przebudowie. Miałem 2 godziny do pociągu
powrotnego do Krakowa, więc na spokojnie poszedłem przez miasto wstępując po
drodze na obiad. Tabor autobusów miejskich jest wyjątkowo monotonny, same MAN-y
Lionsy.
![]() |
MAN NG323 #470 z MZK Opole na ulicy Reymonta |
Kończąc obiad przejrzałem na telefonie z ciekawości jak z
punktualnością „Zefira” z Kołobrzegu do Krakowa. I co zobaczyłem?
Opóźniony 90 minut. Myślę „no super”, cały czas wszystko szło jak w zegarku i
oczywiście to zbyt piękne żeby tak było cały dzień. Poszedłem na dworzec,
zrobiłem zdjęcie EN57-108 odpoczywającego już po „ciężkim” dniu pracy.
![]() |
EN57-108 w Opolu Głównym |
Potem
jednak uznałem, że nie będę tu sterczeć 1,5 godziny i idę na miasto na piwo.
Poszedłem do centrum, znalazłem knajpę ze stolikami na świeżym powietrzu,
zająłem ostatni wolny i czekałem na zamówienie. Zaraz po tym podeszło do mnie
pięć dziewczyn i zapytało się czy mogą się dosiąść. Odparłem, że jak
najbardziej i dzięki temu wydłużony czas przesiadki zleciał bardzo szybko.
Podzieliłem się wrażeniami z wyjazdu a także nasłuchałem się trochę babskich
tematów (przygód na tinderze, relacji z zakupów obuwniczych). Ani się
obejrzałem, a tu „Zefir” już zbliżał się do Opola. Podziękowałem więc
koleżankom za miłe towarzystwo i szybkim krokiem zmierzałem na dworzec. Na
peron wszedłem dosłownie w momencie gdy „Zefir” wjeżdżał. W drodze
powrotnej również trafiłem na sympatyczne współpasażerki, więc podróż zleciała
szybko. Nadrobiliśmy też część opóźnienia i do Krakowa przyjechaliśmy godzinę
po planie. Wyprawa mimo że nieco się przedłużyła, była udana. Czekam
z niecierpliwością na kolejne reaktywacje połączeń kolejowych na Dolnym
Śląsku i liczę, że inne województwa będą podejmować podobne działania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz