wtorek, 18 sierpnia 2020

2020-07-31 Kółeczko kolejowe po Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie


Trasa: Kraków Główny – Wrocław Główny – Jaworzyna Śląska – Bielawa Zachodnia – Jaworzyna Śląska – Wrocław Główny – Jelcz-Laskowice – Opole Wschodnie, Opole Główne – Kraków Główny

Dawno nie byłem na żadnym kółeczku kolejowym, więc uznałem że najwyższy czas to zmienić. Zmotywowały mnie do tego reaktywacje połączeń, do jakich doszło na Dolnym Śląsku (co mnie niezwykle cieszy). Województwo Dolnośląskie ma bardzo bogate plany uruchamiania nieczynnych linii kolejowych. Na pierwszy ogień poszły trasy biegnące do największych miast Dolnego Śląska pozbawionych pociągów pasażerskich. Największym z takich był Lubin położony przy linii nr 267 Legnica – Rudna Gwizdanów. Linia ta była w katastrofalnym stanie technicznym, więc wznowienie ruchu musiało zostać poprzedzona jej kompleksowym remontem. Takowy został przeprowadzony w 2019 r. co umożliwiło powrót Lubina na mapę połączeń kolejowych. Od czerwca zaczęły tam docierać pociągi Kolei Dolnośląskich z Wrocławia i Legnicy. Pół roku później zaś ich relacje zostały wydłużone przez Rudną Gwizdanów do Głogowa. Drugim co do największych miast Województwa Dolnośląskiego bez połączeń kolejowych była Bielawa, więc również tam województwo podjęło działania mające na celu przywrócenie ruchu pasażerskiego. Do Bielawy dociera 6-kilometrowa linia nr 341 z Dzierżoniowa Śląskiego, która w ruchu pasażerskim była nieczynna od 1977 roku, a w towarowym od 2001 r. Torowisko wymagało więc całkowitej odbudowy. Poszło to bardzo sprawnie, tak że od grudnia 2019 r. Bielawa po ponad 4 dekadach powróciła na mapę połączeń pasażerskich. Oczywiście nie obyło się bez drobnych protestów lokalsów, co porobili sobie dzikie przejazdy przez torowisko argumentując „bo tu już nigdy nie pojedzie żaden pociąg” (jak ja lubię takie wytłumaczenia, mnie zaś zawsze powtarzano „nigdy nie mów nigdy”). Szczęśliwie protesty udało się uciszyć i pociągi kursują. To oczywiście nie koniec reaktywacji połączeń na Dolnym Śląsku. Obecnie trwają intensywne prace nad odbudową linii nr 285 z Wrocławia przez Sobótkę i Świdnicę do Jedliny-Zdrój (malowniczo biegnącej doliną Bystrzycy) oraz prowadzone są studia wykonalności odbudowy kolejnych linii. Ciekawe kiedy pozostałe województwa podejmą podobne działania na taką skalę.

Zaliczenie linii do Bielawy (i przy okazji do Lubina) planowałem już na początku 2020 r. Ułożyłem nawet plan kółeczka, który umożliwiał w ciągu jednego dnia zaliczyć linię nr 267 i 341. Niestety na przeszkodzie stanął koronaświrus i związane z nim zawieszenia części połączeń. W czerwcu wraz z łagodzeniem restrykcji powrócił u mnie pomysł kółeczka po Dolnym Śląsku. Jednak tym razem nie udało się ułożyć jednodniowej trasy przejazdu uwzględniającej Bielawę i Lubin. Zdecydowałem się więc na jej modyfikację. Lubin postanowiłem zaliczyć innym razem, a w zamian przejechałem linią nr 277 z Wrocławia przez Jelcz-Laskowice do Opola. Ta trasa wprawdzie jest cały czas czynna, jednak jej zaliczenie jest niezwykle trudne. Przez lata bowiem na odcinku Jelcz-Laskowice – Opole oferta ograniczała się do jednej pary pociągów kursujących w dni robocze. Kilka lat temu coś drgnęło i liczba kursów została podwojona. O dziwo udało się ułożyć plan jednodniowej wycieczki z Krakowa przez Wrocław do Bielawy i z powrotem przez Jelcz-Laskowice i Opole. Ze względu na termin kursowania pociągów na linii nr 277 musiał to być dzień roboczy. Wybrałem więc pierwszy dzień wakacyjnego urlopu, czyli piątek 31 lipca.

Wyruszyłem z Krakowa po godzinie 7 pociągiem „Lwów Express”, o nazwie nieadekwatnej do trasy przejazdu, bo kursującym w relacji Przemyśl – Wrocław. Gdy wsiadam do mojego wagonu, jest w nim raptem kilka osób, ale akurat na mojej miejscówce siedzi babka z dzieckiem. Jak mnie widzi sprawdzającego numer miejsca, zaczyna się tłumaczyć że dostała z dzieckiem miejscówki w różnych wagonach i błagała, żebym znalazł inne miejsce, bo nie zostawi dziecka samego i że ona jedzie tylko do Częstochowy. No cóż, znalazłem inne wolne miejsce, a w Częstochowie wróciłem na swoje. Całą trasę przejechaliśmy planowo. Pogoda od rana dopisuje. W Brzegu stała turbotamara 15D-035 Orlenu, zapewne obsługująca bocznicę w Małujowicach. We Wrocławiu mam ponad godzinę przerwy, którą wykorzystałem na zdjęcia tramwajów. Po cichu liczyłem, że uda się złapać ichniejsze Moderusy Beta, bo nie miałem jeszcze ich zdjęć. Okazało się, że udało się ich złapać całkiem sporo. Dużo tego nakupowali. 
Skład "kartofli" 105Na #2314+2331 na ulicy Piłsudskiego
Moderus Beta #2815 na ulicy Piłsudskiego
Moderus Beta #2914 na ulicy Świdnickiej
Moderus Beta #2808 na ulicy Piłsudskiego
Moderus Beta #2804 na ulicy Peronowej
Wykonałem kilka fotek na ulicy Piłsudskiego, po czym wróciłem na dworzec. Przy peronie 6 stał już SA134-005 Kolei Dolnośląskich jako „Wielka Sowa” do Bielawy Zachodniej. Frekwencja około 50%. Początkowo pomykamy pod drutem do Jaworzyny Śląskiej. Na tym odcinku od mojej ostatniej wizyty wybudowano dwa nowe przystanki: Wrocław Grabiszyn i Mokronos Górny. Ten pierwszy myślałem, że jest w okolicy posterunku odgałęźnego Grabiszyn, ale jest nieco dalej, za Świebodzkim. W Jaworzynie Śląskiej zmieniamy czoło i kierujemy się dwutorową linią nr 137 w kierunku Świdnicy. Mijamy skansen taboru kolejowego, który stopniowo zmienia swoje oblicze na lepsze. Sporo eksponatów jest po renowacji. Kilkanaście lat temu to miejsce było obrazem nędzy i rozpaczy. Łącznica ze stacji Świdnica Miasto do Świdnicy Przedmieścia jest już po rewitalizacji. Również odgałęzienie ze Świdnicy Kraszowic w kierunku Jedliny-Zdrój jest remontowane (serce rośnie na taki widok). Dalej linia nr 137 jest jednotorowa i towarzyszą jej unikatowe już podwójne słupy teletechniczne. W Dzierżoniowie Śląskim zaczyna się gwóźdź programu, czyli wjazd na świeżo reaktywowaną linię do Bielawy Zachodniej. Wcześniej jednak mijamy miejscową parowozownię, gdzie najwyraźniej przymierzano się do utworzenia kolejnego skansenu taboru. Stoi tam kilka parowozów, lecz niestety wszystkie w stanie lekko półzłomiastym. Są też 3 wagony osobowe „ryflaki”, zdewastowane i nadpalone służą za miejsce schadzek marginesu społecznego. Po wyjeździe ze stacji Dzierżoniów Śląski tor przykleja się do drogi wojewódzkiej nr 384 i biegnie wzdłuż niej do granic Bielawy. Dalej odbija w prawo i idzie północnym skrajem miasta. Mijamy zabudowania dawnej stacji Bielawa Wschodnia, która nie będzie już pełnić funkcji związanych z odprawą podróżnych. Natomiast powstaje nowy przystanek Bielawa Centralna, który będzie bardzo dogodnie położony i z pewnością wygeneruje duże potoki podróżnych. Póki co pociąg zatrzymuje się dopiero na końcowym przystanku Bielawa Zachodnia. Nowy peron został zbudowany nieco przed dawnym budynkiem stacyjnym. Dalej za nim wznoszą się ruiny zakładów bawełnianych Bielbaw, dokąd docierały ostatnie pociągi towarowe kursujące tą trasą. 

SA134-005 jako pociąg "Wielka Sowa" z Wrocławia Głównego
przybył do Bielawy Zachodniej
Do Bielawy moim pociągiem dotarło około 10 osób i podobna liczba jedzie kursem powrotnym. Jednak dużo ludzi dosiadło się w Dzierżoniowie i Świdnicy, tak że w Jaworzynie Śląskiej było już ciężko o miejsce siedzące. Do Wrocławia docieram planowo i mam kolejną godzinę wolnego czasu. Na początek próbowałem w automacie kupić bilet do Opola Głównego przez Jelcz-Laskowice. Niestety urządzenie było zbyt tępe i pokazywało mi same połączenia przez Brzeg. Dopiero jak wpisałem jako stację docelową Opole Wschodnie, wskazało mi pociąg przez Jelcz-Laskowice. No to zakupiłem taki bilet. W Opolu i tak mam planowo 2 godziny na przesiadkę, więc przejdę pieszo przez miasto. A łącznicę Opole Wschodnie – Opole Główne mam przejechaną na imprezie w 2017 r.

Poszedłem na chwilę na miasto i około godziny 16 zjawiłem się na peronie 1 dworca głównego. Przyjechał EN57 SPOT z Jelcza-Laskowic i spodziewałem się, że to on pojedzie do Opola przez Jelcz-Laskowice. Okazało się że nie, pojedzie do Kluczborka, a mój pociąg odjedzie owszem z tego samego toru, ale z innego sektora. Przemieszczam się więc we wskazane miejsce i widzę, że podstawia się ordynus klasykus w postaci EN57-108. Ale mi się trafiło, to najstarszy czynny przedstawiciel tej serii w Polregio. Starszy od niego jest tylko EN57-038 jeżdżący w Kolejach Mazowieckich. Jednostka przeszła naprawę główną w 2005 r. i wnętrze ma po modernie. Ale i tak frajdą dla mnie jest możliwość wiszenia w oknie z wiatrem we włosach i robienia zdjęć przez okno. We Wrocławiu Brochowie udało się zrobić zdjęcia dwóm ET22 PKP Cargo (w tle załapały się nawet trupy SU45 i ET21) a także stonce, trumnie i sputnikowi Dolnośląskich Linii Autobusowych.
ET22-932 i 1137 z pociągami towarowymi na stacji Wrocław
Brochów. W tle widać trupy SU45-052 i ET21-98

SM42-2612, SM31-026 i 3E/1-17 DLA na stacji Wrocław Brochów
Frekwencja w moim pociągu na starcie po 1-2 osoby na czwórkę. Kierownik pociągu widząc mój bilet zapytał czy wolę dłuższą trasą jechać. Odparłem że tak, dla odmiany. Za przystankiem Zakrzów Kotowice pokonujemy mosty na terenie zalewowymi oraz na Odrze. Obiekty nie są w najlepszym stanie, gdyż pokonujemy je w ślimaczym tempie. W Jelczu-Miłoszycach dołącza się linia z Wrocławia Sołtysowic będąca w trakcie rewitalizacji. Stacja Jelcz-Laskowice to jedna wielka padaka. Czynne są tylko dwa skrajne tory po południowej stronie, a wjazd na nie odbywa się z prędkością 10 km/h. Spodziewałem się, że dalej w składzie pozostaną pojedyncze osoby. Owszem sporo wysiadło w Siechnicach czy Jelczu, ale do dalszych miejscowości też jadą ludzie. Wygramolenie się ze stacji Jelcz-Laskowice zajęło nam dobre 5 minut, a po wyjeździe ze stacji kierujemy się lewym torem. Widocznie prawy jest w gorszym stanie. Po paru minutach wyprzedziliśmy jadący nim pociąg towarowy, co utwierdziło mnie w tym przekonaniu. Po ruszeniu ze stacji Biskupice Oławskie zjeżdżamy już na prawy tor, bo na zwolnienie krawędzi peronowej oczekiwał pociąg osobowy przeciwnej relacji (EN57-1018). To się dopiero nazywa gospodarność, na linii kursują dwie jednostki i każda wykonuje jedną parę kursów. 
EN57-1018 jako pociąg osobowy z Opola do Wrocławia oczekuje
na wjazd na stację Biskupice Oławskie
Ogólnie linia nr 277 jest ciekawa. Czasem się jedzie wolniej, czasem szybciej. Ale za to trasa jest taka zakonserwowana i nietknięta większymi modernizacjami. Nie ma na trasie żadnych większych miejscowości, ale jakaś tam wymiana pasażerska jest. Ruch towarowy się tu odbywa, po drodze minęliśmy ze dwa składy. O tym że zbliżamy się do Opola świadczyły pojawiające się na horyzoncie ogromne kominy Elektrowni „Opole”. Rozmiary obiektu rzeczywiście robią wrażenie. Do jego zaopatrzenia z pewnością potrzeba wielu ton węgla. Na stacji Opole Czarnowąsy dołącza się dwutorowa linia nr 977 prowadząca z elektrowni.
ET22-1112 na stacji Opole Czarnowąsy
Parę minut później osiągam stację Opole Wschodnie, gdzie opuszczam pociąg. Robię zdjęcie jednostki jak zjeżdża na łącznicę do Opola Głównego, a także towarowego chwilę później ruszył w kierunku Czarnowąsów.
EN57-108 jako pociąg osobowy z Wrocławia
Głównego do Opola Głównego rusza ze stacji
Opole Wschodnie
ET22-812 z pociągiem towarowym mija stację Opole Wschodnie
Zarówno stacja Opole Wschodnie jak i okolica są w totalnej przebudowie. Miałem 2 godziny do pociągu powrotnego do Krakowa, więc na spokojnie poszedłem przez miasto wstępując po drodze na obiad. Tabor autobusów miejskich jest wyjątkowo monotonny, same MAN-y Lionsy.
MAN NG323 #470 z MZK Opole na ulicy Reymonta
Kończąc obiad przejrzałem na telefonie z ciekawości jak z punktualnością „Zefira” z Kołobrzegu do Krakowa. I co zobaczyłem? Opóźniony 90 minut. Myślę „no super”, cały czas wszystko szło jak w zegarku i oczywiście to zbyt piękne żeby tak było cały dzień. Poszedłem na dworzec, zrobiłem zdjęcie EN57-108 odpoczywającego już po „ciężkim” dniu pracy.
EN57-108 w Opolu Głównym
Potem jednak uznałem, że nie będę tu sterczeć 1,5 godziny i idę na miasto na piwo. Poszedłem do centrum, znalazłem knajpę ze stolikami na świeżym powietrzu, zająłem ostatni wolny i czekałem na zamówienie. Zaraz po tym podeszło do mnie pięć dziewczyn i zapytało się czy mogą się dosiąść. Odparłem, że jak najbardziej i dzięki temu wydłużony czas przesiadki zleciał bardzo szybko. Podzieliłem się wrażeniami z wyjazdu a także nasłuchałem się trochę babskich tematów (przygód na tinderze, relacji z zakupów obuwniczych). Ani się obejrzałem, a tu „Zefir” już zbliżał się do Opola. Podziękowałem więc koleżankom za miłe towarzystwo i szybkim krokiem zmierzałem na dworzec. Na peron wszedłem dosłownie w momencie gdy „Zefir” wjeżdżał. W drodze powrotnej również trafiłem na sympatyczne współpasażerki, więc podróż zleciała szybko. Nadrobiliśmy też część opóźnienia i do Krakowa przyjechaliśmy godzinę po planie. Wyprawa mimo że nieco się przedłużyła, była udana. Czekam z niecierpliwością na kolejne reaktywacje połączeń kolejowych na Dolnym Śląsku i liczę, że inne województwa będą podejmować podobne działania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz