sobota, 4 lipca 2020

2005-08-03 Wycieczka do Tarnowa

Komunikację miejską Tarnowa zwiedzaliśmy 3 sierpnia 2005 roku. Decyzja o wyprawie do tego miasta podjęta została bardzo spontanicznie wieczorem poprzedniego dnia. Tarnów drugie co do największych miast Województwa Małopolskiego. Leży na skraju Kotliny Sandomierskiej i Pogórza Karpackiego. Komunikację miejską zapewnia około 40 linii autobusowych obsługiwanych. W 2005 roku zdecydowaną większość taboru tarnowskiego MPK stanowiły Jelcze. Były to głównie modele 120MM/1 i starsze od nich PR110. Były one sukcesywnie modernizowane i część z nich przebudowano na zasilanie gazem ziemnym. Oprócz tego były też dwie sztuki Jelczy L100I (zwanych tutaj "cypiskami"). Poza Jelczami na stanie MPK Tarnów znajdowały się też dość wiekowe autobusy Volvo B10M. Niskopodłogowy tabor reprezentowały jedynie pojedyncze sztuki autobusów MAN NL222 zakupionych w 1997 oraz Jelcz M101I ("Salus"). Średnia wieku taboru MPK Tarnów była więc dość wysoka. Część linii miejskich obsługiwał wówczas PKS Tarnów, który wystawiał na linie głównie "salusy", rzadziej Autosana A1010M lub minibusa Kapena Thesi City.
 
Z Krakowa wyruszyliśmy we czwórkę o 8:30 pociągiem osobowym 43133 Czechowice-Dziedzice - Tarnów (EN71-001). Na miejscu byliśmy przed 10. Na tarnowskiej stacji stał pociąg pospieszny "Cracovia" z Budapesztu i Bukaresztu do Krakowa. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ten pociąg miał tu być planowo o 4:30! (ciekawe gdzie mógł on złapać 330 minut opóźnienia). Wyszliśmy na miasto w celu kupienia biletu dziennego, jednak okazało się, że tu nie ma czegoś takiego. Były tylko bilety jednorazowe, okresowe i ...karnety pięcioprzejazdowe. Zdecydowaliśmy się więc na te karnety. Niestety nie mogliśmy przez to jeździć do woli po mieście autobusami, lecz musieliśmy zmieścić się w tych pięciu przejazdach. Na dodatek cena tego karnetu pięcioprzejazdowego była niewiele tańsza od pięciu biletów jednorazowych. Tak jak w Krakowie, także i tu były dwa rodzaje biletów ulgowych: ustawowe i lokalne, ale o dziwo wszędzie w sprzedaży były tylko te drugie (droższe). Gdy każdy z nas zakupił już karnet, to wsiedliśmy w pierwszy autobus jaki nam podjechał (Jelcz 120MM/1 #249 linii 0B). Pojechał on na Gumniska, nawrócił pod Szpitalem Wojewódzkim i wywiózł nas na pętlę Osiedle Jasna II. Stały tam już dwa bliźniacze autobusy. 
Jelcz 120MM/1 #249 przybył na pętlę Osiedle Jasna II

Jelcze 120MM/1 #255, #254 i #249 na pętli Osiedle Jasna II

 
Jelcz 120MM/1 #249 na ulicy Jana Pawła II
 
Jelcz PR110M #174 na ulicy Jana Pawła II
Postanowiliśmy zaczekać tu trochę, może przyjadą jakieś inne autobusy. I rzeczywiście, po chwili zjawił się Autosan A1010M z PKS-u jako linia 35, peerka na 31 i MAN NL222 jako 0A. Natomiast czekając na autobus powrotny zauważyliśmy kolejną ciekawostkę. Na rozkładzie linii 31 kursującej pod Górę Św. Marcina, co drugi kurs ma adnotację "kursuje od 25 VI do 31 VIII w dni słoneczne o temperaturze powyżej 25`C". Jestem ciekaw czy rzeczywiście przed wyjazdem autobusu z zajezdni sprawdzają skrupulatnie temperaturę powietrza. W dalszą drogę postanowiliśmy przejechać się niskopodłogowym MAN-em NL222 #262 (linia 0A). I tu zauważyliśmy kolejną ciekawostkę. Wewnątrz autobusu znajdowała się klimatyzacja przedziału pasażerskiego, którą stanowiły ...wiatraczki umieszczone przy każdych drzwiach. Trzeba powiedzieć, że było to nawet skuteczne, trzeba było opatentować to u nas. Autobus przewiózł nas przez centrum do pętli przy zakładach azotowych w dzielnicy Mościce.
MAN NL222 #262 na pętli Zakłady Azotowe
Następnie rozważaliśmy dalsze plany naszej wycieczki. Jednak gdy na pętlę zajechało stare Volvo B10M linii 9, to już wiedzieliśmy czym będziemy dalej jechać.
Jeden z dwóch tarnowskich "cypisków" Jelcz L100I #267 na alei
Czerwonych Klonów
Volvo B10M #233 na alei Czerwonych Klonów
Autobus ten nie miał w ogóle otwieranych okien i jedynym źródłem wentylacji były otwierane klapy dachowe. Ale i tak dało się wytrzymać. Przyjechaliśmy do miejsca, z którego rozpoczęliśmy podróż, czyli do Dworca Głównego. Odtąd na jakiś czas przeszliśmy na transport pieszy i przez następne pół godziny zwiedzaliśmy starówkę miejską wraz z ratuszem. Następnie wyszliśmy na przystanek przy placu Bema, gdzie złapaliśmy m.in. "salusa" z PKSu jako linia 35.
Jelcz PR110M #176 rusza z przystanku przy ulicy Krakowskiej
Jelcz 120MM/1 #253 na ulicy Krakowskiej

 
Ten sam autobus na ulicy generała Bema
Jelcz M101I #40016 z PKS Tarnów na ulicy Bema
Jechaliśmy tą samą trasą, co na samym początku linią 0B do osiedla Jasna II, a później podjechaliśmy kawałek dalej na pętlę na ulicy Wojska Polskiego (która też nosi nazwę Osiedle Jasna II). Po drodze nawiązaliśmy rozmowę z sympatycznym kierowcą. Podczas postoju na pętli pokazaliśmy mu nasze zdjęcia krakowskich autobusów i wymienialiśmy się informacjami na temat komunikacji miejskiej w Krakowie i Tarnowie. Każdy kierowca MPK Tarnów jest na stałe przypisany do jednego autobusu. Część linii miejskich Tarnowa przejął PKS Tarnów i obsługuje je swoim taborem. Najczęściej wystawia on na linie Jelcze M101I "salusy". Kierowca polecił nam linię 11, którą obsługuje minibus Kapena. Oprócz tego czasami PKS wystawi jako rezerwę Autosana A1010M. U nas w Krakowie też od jakiegoś czasu są plany przekazania części linii prywatnym przewoźnikom. Następnie cofnęliśmy się dwa przystanki na ulice Nowodąbrowską (wylotowa na Kielce), skąd był ładny widok na miasto. Tu postanowiliśmy zatrzymać się na fotki. Wysiedliśmy z "salusa", pożegnaliśmy się z kierowcą i rozłożyliśmy się na pasie zieleni między jezdniami. Mieliśmy stąd ładną panoramę miasta, ale niestety pod słońce. Czekaliśmy tu dość długo, a przez ten czas przejechała tylko jedna peerka z MPK oraz Jelcz M101I i Autosan A1010M z PKSu.
Jelcz PR110 #176 na ulicy Nowodąbrowskiej
Jelcz M101I #40022 na ulicy Nowodąbrowskiej na tle miasta
Autosan A1010M #2002 z PKS Tarnów na ulicy Nowodąbrowskiej
Gdy już odechciało nam się dłużej czekać, wróciliśmy na pętlę Osiedle Jasna II i zastanawialiśmy się, gdzie dalej pojechać.
Jelcz 120MM/1 #263 na ulicy 16 Pułku Piechoty
Jelcz 120MM/1 #250 na tle wieży ciśnień na osiedlu Jasna II
PKS-owy Jelcz M101I #40021 na osiedlu Jasna II
Musieliśmy trochę przystopować, ponieważ z pięcioprzejazdowego karnetu wykorzystaliśmy już 4 przejazdy. Akurat na przystanek dla wsiadających podjechał Jelcz PR110 #178 jako linia 3. Postanowiliśmy wsiąść do niego i pojechać do krańcówki.
Jelcz PR110M #178 na osiedlu Jasna II
Autobus zawiózł nas do centrum, a stamtąd przez Klikową do wsi Biała, gdzie zawrócił trójkątując na małej pętli położonej koło wału. Ponieważ nasze karnety pięcioprzejazdowe straciły właśnie ważność, to musieliśmy zakupić gdzieś bilety jednorazowe. Na szczęście pobliski sklep spożywczy prowadził sprzedaż biletów (ale i tu z dwóch rodzajów biletów ulgowych były tylko te droższe). Wsiedliśmy z powrotem do autobusu i wróciliśmy tą samą trasą na aleję Solidarności, skąd podeszliśmy na starówkę. Następnie udaliśmy się na przerwę posiłkową. Ustaliliśmy, że kolejnym naszym celem będzie przejażdżka Kapeną na linii 11. W drodze na przystanek postanowiliśmy jeszcze wstąpić na lody do McDonalda. Odradzałem ten pomysł w obawie, że Kapena nam ucieknie. No i niestety stało się dokładnie tak jak się obawiałem. Dochodząc na plac Bema zobaczyliśmy tył odjeżdżającej Kapeny. A następny kurs był za dwie godziny, więc z przejażdżki tym minibusem nic nie wyszło. Zdecydowaliśmy więc udać się piechotą ulicami Bema i Krakowską na dworzec, focąc po drodze autobusy.
Jelcz 120MM/1 #237 na ulicy Bema
Jelcz PR110M #195 na ulicy Bema
Drugi tarnowski "cypisek". Jelcz L100I #266 na ulicy Bema
Rodzynek Jelcz 120M #264 na ulicy Krasińskiego. W odróżnieniu
od swoich braci z Tarnowa miał jelczowski silnik i manualną skrzynię
biegów.
MAN NL222 #260 na ulicy Krasińskiego
Jelcz 120MM/1 #258 na ulicy Krakowskiej
Jelcz 120MM/1 #244 na ulicy Krakowskiej
Volvo B10M #232 na ulicy Krakowskiej
Jelcz PR110M CNG #201 na ulicy Krakowskiej
Na dworzec dotarliśmy przed godziną 17 i wsiedliśmy do pociągu osobowego nr 24 do Krakowa zestawionego z EN57-767. Mieliśmy plany zwiedzania Bochni, ale nic z nich nie wyszło, ponieważ niektórzy z nas przespali tą stację. Poza tym w okolicach Kłaja nastąpiło gwałtowne załamanie pogody i rozpętała się gwałtowna burza. Odtąd padało już do końca dnia. Do Krakowa przyjechaliśmy o 18:28 i rozjechaliśmy się do domów, przemoknięci, ale na pewno zadowoleni. Wyprawa do Tarnowa była udana. Uwieczniliśmy praktycznie każdy typ taboru MPK Tarnów i PKS Tarnów (no, poza tą Kapeną).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz