poniedziałek, 22 lipca 2024

2024-07-20 Dróżki kalwaryjskie

 

W pierwszy dzień urlopu zebrałem się na wycieczkę rowerową po okolicach Kalwarii Zebrzydowskiej. Głównym celem było penetrowanie pagórków z widokiem na jeden z bardziej malowniczych szlaków linii zakopiańskiej, czyli Kalwaria Zebrzydowska Lanckorona – Stronie. Już z rok się przymierzałem do wypadu w te okolice, ale dotychczas nie mogłem się zmotywować, gdyż plan przewidywał wyjazd z Krakowa przed godziną 5 pierwszym regio do Bielska-Białej. Udało się go wreszcie zrealizować w sobotę 20 lipca 2024 r. Pobudka za piętnaście czwarta i po szybkim śniadaniu ruszyłem rowerem na przystanek Kraków Bronowice na pierwszą osobówkę z Oświęcimia. Pomimo szewskiej pory, jechali oprócz mnie podróżni z rowerami. W Krakowie Głównym mam farta, bo regio do Bielska-Białej (EN57-2013) stało przy tym samym peronie i nie musiałem taszczyć roweru po windach czy schodach. Przede mną godzinna podróż do Przytkowic. W Radziszowie krzyżujemy się z osobówką z Kęt do Krakowa (EN57-1273). Jednostka była bardzo „profesjonalnie” oznakowana. Na szybach czołowych miała naklejone kartki papieru z ręcznym napisem „Kraków Gł.” 😂. Z Przytkowic udałem się na początek na polankę w Zebrzydowicach. Można z niej zrobić pociągi wjeżdżające do stacji Kalwaria Zebrzydowska Lanckorona od strony Krakowa na tle klasztoru. Słońce świeci tam pod dobrym kątem tylko wcześnie rano, dlatego zaplanowałem wyjazd z Krakowa o tak hardkorowej porze. Pierwszymi pociągami w planie były „Luxtorpeda” Kolei Małopolskich z Krakowa do Zakopanego oraz „Podhale” Polregio relacji przeciwnej. Przed godziną 7 krzyżują się one w Kalwarii Zebrzydowskiej Lanckoronie. „Luxtorpeda” była słyszalna jeszcze jak mijała stację w Leńczach, która leży po drugiej stronie góry na której przebywałem. Po stukocie kół wykminiłem że jadą dwie jednostki. Dla pasażerów to na pewno dobrze, dla mnie już niekoniecznie bo tak długi skład może mi się nie zmieścić w kadrze 😛. Na szczęście jakoś udało się go zmieścić. 

EN78A-005+006 jako pociąg "Luxtorpeda" z Krakowa do
Zakopanego wjeżdżają na stację Kalwaria Zebrzydowska Lanckorona

Za to na „Podhalu” jechała pojedyncza ED72, którą już bez większych trudności umieściłem w kadrze J

ED72-013 jako pociąg regio "Podhale" z Zakopanego do Krakowa
ruszył ze stacji Kalwaria Zebrzydowska Lanckorona

Następny pociąg w kierunku Zakopanego jest dopiero za 1,5 godziny. Wcześniej pojedzie osobówka do Bielska-Białej korzystająca z otwartej rok temu łącznicy omijającej stację Kalwaria Zebrzydowska Lanckorona. Z mojej obecnej miejscówki widać kawałek łącznicy, ale na tyle mały że nie zmieszczę tu całej jednostki EN57. Korzystając z niemal godzinnego zapasu czasowego spenetrowałem trochę Zebrzydowice w poszukiwaniu miejsca, z którego byłoby widać linię kolejową w rejonie przystanku Przytkowice. Niestety krążyłem po wsi i żadnego satysfakcjonującego mnie widoku nie znalazłem (aż jedna starsza pani się zaciekawiła czego tak szukam 😅). Ostatecznie z podkulonym ogonem wróciłem na poprzednią miejscówkę i zaczekałem na regio „Beskidek” z Krakowa do Bielska-Białej. 

EN57-1273 jako pociąg regio "Beskidek" z Krakowa do Bielska-
-Białej wjeżdża na łącznicę omijającą stację Kalwaria Zebrzydowska
Lanckorona

Potem przemieściłem się na będący moim głównym celem szlak Kalwaria Zebrzydowska Lanckorona – Stronie. Pierwszą miejscówkę, jaką miałem upatrzoną, była polanka w Brodach, na wysokości kalwaryjskiego klasztoru. Uznałem, że łatwiej się tam dostanę nie od dołu czyli od drogi Brody – Palcza, lecz od góry czyli od następnej bocznej drogi odchodzącej od krajówki nr 52 w Brodach. I faktycznie, bez problemu dotarłem na miejsce. Chociaż zrobić zdjęcie pociągu z klasztorem jest stąd ciężko, trzeba mocno naciągać kadr. Najpierw w stronę Zakopanego pojechał regio „Kasprowy” z Krakowa a 20 minut później w drugą stroną przemknął IC „Witkacy” do Gdyni. 

EN57-2036 jako pociąg regio "Kasprowy" z Krakowa do
Zakopanego na szlaku Kalwaria Zebrzydowska Lanckorona -
-Stronie


IC "Witkacy" z Zakopanego do Gdyni zbliża się do stacji Kalwaria
Zebrzydowska Lanckorona

Kolejne pociągi miałem za około 40 minut i podjąłem próbę zmiany miejscówki. Spróbowałem z tej polanki dostać się bezpośrednio do biegnącej dnem dolinki drogi do Palczy. Już miałem wrażenie, że wylądowałem na czyimś podwórku, ale na szczęście nie musiałem przeskakiwać z rowerem przez płot i wydostałem się na główną drogę. Zająłem się penetracją drogi, co od kościoła w Brodach idzie w górę w stronę Lanckorony. Gęsta zabudowa i duże zakrzaczenie utrudniały znalezienie dobrego widoku na linię kolejową. Ostatecznie znalazłem jedno miejsce, skąd widać kawałek szlaku bliżej stacji Stronie. Niestety czekanie tu na pociąg jest wysoce niekomfortowe, ze względu na wąską drogę bez poboczy oraz zawziętego psa, nieustępliwego w szczekaniu. Znalazłem też drugie miejsce, gdzie można zrobić pociąg z klasztorem. Tu już można było się schować w boczną ścieżkę. W planie były teraz dwa pociągi od Zakopanego. Regio „Janosik” do Krakowa i zaraz po nim TLK „Lubomirski” do Gdyni. Ten drugi pociąg do Zakopanego kursuje raptem od miesiąca. Osobówkę zrobiłem zarówno bliżej Stronia jak i z klasztorem. 

ED72-012 jako pociąg regio "Janosik" z Zakopanego do Krakowa
ruszył chwilę temu ze stacji Stronie

Ten sam skład dojeżdża do stacji Kalwaria Zebrzydowska
Lanckorona

Na „Lubomirskiego” już nie chciało mi się ruszać i zrobiłem go tylko z klasztorem. 

TLK "Lubomirski" z Zakopanego do Gdyni zbliża się do stacji
Kalwaria Zebrzydowska Lanckorona

Kolejnym miejscem w moim planie, była główna droga wspinająca się serpentynami do centrum Lanckorony (ul. 3 maja). Powinno być z niej widać linię kolejową bliżej stacji Stronie. Widok faktycznie był warty wspinaczki. Można zrobić stąd pociąg na tle masywu Beskidu Małego. Zaczekałem tu na IC „Karłowicz” z Warszawy do Zakopanego. 

IC "Karłowicz" z Warszawy do Zakopanego za chwilę minie
stację Stronie

Po wykonaniu fotek udałem się na pagór zlokalizowany na południe od wsi Leśnica. Zjechałem do drogi Brody – Palcza i zaraz skręciłem w drogę do Stryszowa. Na końcu Leśnicy skręciłem w boczną drogę wspinającą się ostro do góry. Był to najbardziej wymagający podjazd tego dnia. Pod koniec podjazdu zagadał do mnie starszy pan pracujący na polu. Ucieszył się, że zobaczył tu nową twarz i pytał się skąd przyjechałem oraz czy mi się tu podoba J. Powiedziałem, że tereny bardzo ładne. Ja to zawsze mam takie wrażenie, że jak przyjeżdżam w obce strony szukając miejsc do fotografowania pociągów, to miejscowi traktują mnie jak intruza. Ale jak widać są tacy co się cieszą jak pojawi się jakiś turysta J Więcej takich ludzi! Skoro już poczułem się tu tak mile widziany, rozglądałem się na spokojnie czy stąd by się jeszcze nie dało zrobić zdjęcia pociągu z kalwaryjskim klasztorem. Znalazłem takie miejsce, tyle że znowu trzeba bardzo naciągać kadr, żeby zrobić pociąg z klasztorem. Za niedługo miał jechać EIC „Tatry” z Warszawy do Zakopanego a zaraz po nim regio „Janosik” z Krakowa. „Tatry” zrobiłem zarówno z klasztorem jak i bez. 

Vectron 193 514 z pociągiem EIC "Tatry" z Warszawy do
Zakopanego za chwilę minie stację Stronie

Ale ujęcie z klasztorem uznałem na tak naciągane, że osobówkę zrobiłem już bez niego. 

ED72-013 jako pociąg regio "Janosik" z Krakowa do Zakopanego
dojeżdża do stacji Stronie

Na „Tatrach” ostatnio często jeżdżą ciekawe maszyny. Tym razem skład prowadził Vectron LokoTrain. Gdy tak patrzyłem na mapę zauważyłem, że aby dostać się do stacji w Stroniu, nie trzeba wracać się na dół do Leśnicy, ale możne przejechać górą przez przysiółek Zadziele należący do wsi Skawinki. Tak też zrobiłem i przy okazji odkryłem piękny widok jak pociąg rozpoczyna zjazd ze Stronia w kierunku Kalwarii Zebrzydowskiej z widokiem na położoną niżej wieś Brody a także dolinę Wisły i Garb Tenczyński. Akurat od Zakopanego zmierzało regio „Gubałówka” to już wiedziałem gdzie mu zrobię zdjęcie. Co prawda jednostka była częściowo za krzakami, ale widok i tak był przepiękny. Przy okazji dało się ją też zrobić jak jedzie za domami w Stroniu z wystającymi zza lasu wieżyczkami kalwaryjskiego klasztoru 😉. 

Regio "Gubałówka" z Zakopanego do Krakowa ruszyło ze stacji
Stronie i zjeżdża do Kalwarii Zebrzydowskiej Lanckorony

Pomału już kończyłem wyprawę. Tyle że pociąg powrotny miałem od Bielska-Białej i musiałem się jeszcze dostać do Barwałdu. Przy okazji chciałem jeszcze złapać osobówkę do Bielska-Białej po godzinie 12. Miałem 30 minut na dostanie się do Barwałdu, ciekawe czy się uda. Wypatrzyłem, że najkrócej będzie jechać koło boiska LKS Żarek Stronie i przez Bugaj Zakrzowski. Stromy podjazd miałem praktycznie tylko na samym początku w Stroniu przed boiskiem. Potem kawałek leśnej drogi do Bugaja. W Bugaju kawałek łagodnego podjazdu, a potem już praktycznie cały czas z górki klimatyczną leśną drogą. Na krajówkę nr 52 wskoczyłem 4 minuty przed planowym przyjazdem osobówki Kraków – Bielsko-Biała. Znalazłem na szybko dla niej miejscówkę na esce za przystankiem Barwałd Górny. To jest obieg, na którym często kursuje minionek, czyli żółto-niebieski EN71-001. Niestety akurat tym razem jechał EN57-2024. 

EN57-2024 jako pociąg regio "Bolek i Lolek" z Krakowa do
Bielska-Białej ruszył z przystanku Barwałd Górny

To by było tyle focenia na dziś. Za ponad godzinę mam pociąg powrotny do Krakowa. Wracałem jednostką EN57-1273, tą z naklejonymi na szybach czołowych kartkami z ręcznymi napisami „Kraków Gł.” 😅. Jak wsiadłem, to w przedziale służbowym na końcu jechało już 6 rowerów. Dobrze, że dwójka rowerzystów wysiadała w Kalwarii Zebrzydowskiej, dzięki czemu zwolnił mi się wieszak. Za Skawiną już zostałem sam z rowerem w służbówce. W Krakowie akurat miałem przesiadką na bezpośrednią osobówkę Kolei Małopolskich z Tarnowa do Oświęcimia. Dzięki temu nie musiałem znów zmieniać peronu na głównym i przesiadłem się przy jednym peronie na Zabłociu. W osobówce z Tarnowa też przyjechały 3 rowery, a w Krakowie Głównym ich miejsce zajęły kolejne trzy. Tak więc widać że przewóz rowerów w pociągu staje się coraz bardziej popularny. Wyprawę zakończyłem tuż przed godziną 15.

piątek, 19 lipca 2024

2024-07-13 Zemuny zza komuny

 

W lipcu 2024 r. po 15 latach przerwy miałem okazję przejechać się zemunem. Było to na imprezie zorganizowanej przez Klub Miłośników Komunikacji Miejskiej w Warszawie, który to dysponuje obecnie jedynym czynnym pojazdem tego typu w Polsce. Zemun, a dokładniej Ikarus-Zemun IK160P, to autobus przegubowy produkcji jugosłowiańskiej, montowany w latach 1984-1991 w Jelczańskich Zakładach Samochodowych. Odbiorcami tego taboru były głównie przedsiębiorstwa PKS, które wykorzystywały go na liniach lokalnych o dużej frekwencji. Po 2000 roku wraz z rozwojem transportu prywatnego i indywidualnego, a co za tym idzie gwałtownym spadkiem pracy wykonywanej przez PKS-y, zemuny zaczęły być masowo wycofywane z eksploatacji. Część z nich w celu dostosowywania do zmniejszonych potoków pasażerskich, była przerabiana na autobusy krótkie. Zemuny miały bowiem silnik umieszczony pod podłogą w pierwszym członie, który napędzał drugą oś (podobnie jest w węgierskich Ikarusach 280), dzięki czemu autobus przegubowy mógł być skracany poprzez odcięcie przyczepy. Najdłużej zemuny można było spotkać w PKS-ach w Ostrowie Wielkopolskim, Przasnyszu, Cieszynie, Bielsku-Białej, Żywcu, Oświęcimiu i Zakopanem oraz na przewozach pracowniczych do Huty Katowice w Dąbrowie Górniczej. Ostatnie z nich zakończyły służbę liniową w roku 2011. W 2009 roku miałem okazję uczestniczyć w imprezie zorganizowanej w Cieszynie z okazji 25-lecia zemunów w Polsce. KMKM Warszawa w 2011 r. nabył od PKS Przasnysz jednego z ostatnich czynnych wozów tego typu (z rocznika 1986). Po trwającym ponad dekadę remoncie pojazd został przywrócony do stanu fabrycznego i w 2023 roku wziął udział w kilku imprezach i paradach autobusów. Pierwszy raz miałem szansę się nim przejechać w sobotę 13 lipca 2024 r. na imprezie pn. „Zemuny zza komuny” która odbyła się po terenach na południe od Warszawy.

KMKM Warszawa już mi podpadł parę razy, gdyż nie był w stanie punktualnie kończyć imprez i musiałem przez to przebukowywać bilety powrotne. Na przejeździe zemunem mi jednak na tyle zależało, że zapisałem się. Tym razem kupiłem bilet na pociąg powrotny wyjeżdżający z Warszawy prawie 2 godziny po planowym zakończeniu imprezy. Może w końcu uda się zdążyć 😅. Autobus zabierał uczestników imprezy o godzinie 9:15 z pętli Metro Marymont lub pół godziny później z ulicy Emilii Plater, pod Pałacem Kultury i Nauki. Wybrałem tę drugą opcję. Wyjazd z Krakowa zaplanowałem pendolinem o 6:59 z Krakowa i w Warszawie byłbym 23 minuty przed rozpoczęciem imprezy. Trochę na styk, ale ostatnio jak jeździłem pociągami do Warszawy były planowo. Tym razem niestety było inaczej. Już w Słomnikach coś było nie tak bo zatrzymano nas na chwilę, lecz zaraz pojechaliśmy. Ale już w Miechowie, widzę że wpuszczają nas na boczny tor a na torze głównym stoi IC „Chopin” do Warszawy. No to już widać, że coś jest nie tak. Okazało się, że po burzy nie działał system sterowania ruchem na szlaku Miechów – Tunel i pociągi były wypuszczane na telefoniczne zapowiadanie. Tak więc już początek dnia miałem z atrakcjami. Najpierw na szlak do Tunelu wyjechał „Chopin” i zaraz na jego tor wjechała osobówka Kraków – Kielce. Chwilę potem wyjechaliśmy my. W Tunelu odstaliśmy jeszcze chwilę na podyktowanie rozkazu i potem już cisnęliśmy do Warszawy. Wygenerowaliśmy opóźnienie 30 minut. Na szczęście organizator imprezy zemunem zostawił telefon kontaktowy i napisałem mu sms z zapytaniem czy poczekają na mnie czy zwrócą mi koszt imprezy. Odpisał, że poczekają. Na szczęście w drodze do Warszawy udało się zgubić część opóźnienia i na Centralnym zameldowaliśmy się 20 minut po planie. Szybkim krokiem dotarłem na ulicę Emilii Plater, gdzie oczekiwał już piękny zemun w klasycznych PKS-owych barwach. 

Ikarus-Zemun IK160P z KMKM Warszawa oczekuje na uczestników
imprezy "Zemuny zza komuny" na ulicy Emilii Plater w Warszawie

Przejazd nim cieszył się dużym zainteresowaniem. Autobus wypełnił się do ostatniego miejsca. Nieco po godzinie 10 ruszyliśmy w trasę kierując się na południe. Jechaliśmy ulicą Puławską, a następnie aleją Wilanowską oglądając postępy w budowie linii tramwajowej do Wilanowa. Dalej zmierzaliśmy wylotówką na Konstancin-Jeziornę. W Powsinie odbiliśmy w drogę lokalną i opuściliśmy granice administracyjne Warszawy. Minęliśmy wieś Okrzeszyn, po czym dotarliśmy do Bielawy gdzie stanęliśmy na pierwszy fotostop. 

Fotostop w Bielawie na ulicy Okrzewskiej

Bielawa sąsiaduje bezpośrednio z miastem Konstancin-Jeziorna. Zatrzymaliśmy się tam na zakupy na osiedlu Mirków. Jest to dawne osiedle pracownicze zakładów papierniczych powstałych w XVIII wieku. Niegdyś produkowano tu wysokiej jakości papier, na którym drukowano m.in. pierwsze egzemplarze Konstytucji 3 maja. Po transformacji ustrojowej w 1989 roku fabryka już nie była tak prestiżowa produkując głównie papier …toaletowy. Jednocześnie zakład tracił na znaczeniu aż po 2010 roku został zamknięty. 

Sklepostop na osiedlu Mirków w Konstancinie-Jeziornie

Gdy już wszyscy uzupełnili zapasy, zmierzaliśmy dalej przez nadwiślańskie wioski na południe od Warszawy. Kolejne zdjęcia wykonaliśmy na drodze z betonowych płyt między wsiami Obory i Goździe. 

Droga do wsi Goździe

Chwilę później znaleźliśmy się w Wólce Dworskiej, gdzie dojechaliśmy pod wał Wisły.

Wólka Dworska

Przy wale Wisły w Wólce Dworskiej

Potem minęliśmy miasto Góra Kalwaria, po czym znaleźliśmy się w Czersku. Pierwsze skojarzenie z tą nazwą miejscowości to miasteczko w województwie pomorskim. Pod Warszawą jest jednak jeszcze jeden Czersk, i to dość znany turystycznie. Mieści się tu bowiem gotycki zamek książąt mazowieckich z XV wieku. Nasz zemun zrobił kilka rundek wokół czerskiego rynku pozując do zdjęć. 

Na rynku w Czersku

W dalszej części imprezy kontynuowaliśmy jazdę na południe trzymając się przeważnie drogi krajowej nr 79 Warszawa – Sandomierz. Dookoła kilometrami ciągnęły się sady, z których słyną te okolice. Zjeżdżaliśmy co chwilę z krajówki do pobliskich miejscowości w celu wykonania zdjęć w sadowniczych krajobrazach (zajadając się przy okazji jabłkami, wiśniami i borówkami 😀). W miejscowości Lnin przewidziane były ujęcia z wiatrakiem „Koźlak”.

Przy sadzie w Lninie

Przy wiatraku "Koźlak" w Lninie

Kolejnym naszym celem fotograficznym były sady w Pęcławiu. 

Pęcław

Za Ostrówkiem definitywnie rozstaliśmy się z krajówką nr 79 i skręciliśmy w lokalną drogę do Warki. Zaraz po skręcie z krajówki zatrzymaliśmy się na kolejne fotki. 

Zjazd z drogi Warszawa - Sandomierz w okolicy wsi Przylot

Następnie kierowaliśmy się wzdłuż rzeki Pilicy i po kilkunastu minutach znaleźliśmy się w Warce. Minęliśmy bazę PKS Grójec, który w Warce ma swoją placówkę terenową, po czym przystanęliśmy na mieszczącym się przy ulicy Piotra Wysockiego dworcu PKS (liczącym dwa stanowiska). Organizatorzy zarządzili tu przerwę na zakupy. Większość oczywiście zakupiła lokalne piwa z miejscowego browaru 😉 .

Na dworcu PKS w Warce

Tuż po godzinie 14 ruszyliśmy na bardziej reprezentacyjne ujęcia z Warki. Zjechaliśmy na plac przy alei PTTK, gdzie zemun pozował do zdjęć z miejskim ratuszem. 

Ujęcia z ratuszem w Warce

Z Warki kontynuowaliśmy jazdę w górę Pilicy zasadniczo trzymając się drogi wojewódzkiej do Białobrzegów. Po paru kilometrach odbiliśmy w boczne drogi w celu wykonania zdjęć w klimacie off-route. Dookoła oczywiście wciąż towarzyszyły nam sady. 

Off-route przy sadach w Nowych Biskupicach

We wsi Wrociszew dla odmiany zaplanowane były zdjęcia z motywem sakralnym w postaci kościoła pw św. Małgorzaty. 

Wrociszew

Przy kościele we Wrociszewie

Potem mieliśmy do pokonania kolejny odcinek off-route. Wykonaliśmy na nim ciekawe dalekie ujęcia z kościołem we Wrociszewie w tle.

Kolejny off-route przed wsią Palczew-Parcela

Z kolei w wiosce Michałów-Parcele odbył się typowy dla tych stron fotostop w klimacie sadowniczym. 

Michałów-Parcela

W Michałowie Dolnym powróciliśmy na drogę wojewódzką Warka – Białobrzegi, zaś w Michałowie Górnym skręciliśmy na południe w lokalną drogę prowadzącą do wsi Budy Michałowskie, położonej na drugim brzegu Pilicy. Droga przekracza rzekę wąskim mostem, który zemun przemierzył dwukrotnie pozując do zdjęć. Szeroka i spokojna Pilica jest tu chętnie wykorzystywana do spływów kajakarskich.

Most na Pilicy w Budach Michałowskich

Kolejne fotostopy również były zaplanowane w klimacie wodnym. Wróciliśmy do drogi Warka – Białobrzegi, pojechaliśmy nią kawałek na zachód, po czym odbiliśmy na północ do wsi Pnie. Tam zatrzymaliśmy się przy miejscowym stawie. 

Przy stawie w Pniach

Odtąd zmieniliśmy kierunek i zmierzaliśmy teraz na północ w stronę Grójca. Następne fotki były przewidziane przy stawach w Jasieńcu. 

Stawy Jasieniec

Kilkanaście minut później byliśmy w Grójcu, gdzie zajechaliśmy na dworzec PKS. 

Dworzec PKS w Grójcu

Impreza już pomału zmierzała do końca. Został jeszcze w planie jeden fotostop przy giełdzie w Słomczynie, kilka kilometrów na wschód od Grójca w stronę Góry Kalwarii. 

Nieopodal giełdy w Słomczynie

Potem wróciliśmy do Grójca i już cisnęliśmy ekspresówką do Warszawy. Byłem zaskoczony, bo tym razem impreza zakończyła się punktualnie J. Wysiadłem przy dworcu centralnym około godziny 18 i do pociągu powrotnego miałem 1,5 godziny. Nie dłużył mi się jednak ten czas ani trochę. Zająłem się fotografowaniem Warszawskich Linii Turystycznych. W tegoroczne wakacje po Warszawie kursują dwie zabytkowe linie tramwajowe: T i 36 oraz autobusowa 100. Linie T i 100 są okrężne i przystanki początkowo-końcowe mają odpowiednio na Placu Narutowicza i przy Dworcu Centralnym, natomiast linia 36 kursuje na trasie Plac Narutowicza – Metro Marymont. Wszystkie one kursują w pobliżu dworca centralnego, więc w ciągu tych 1,5 godziny miałem pewność złapania po jednym wozie na każdej z zabytkowych linii. Najpierw trafił mi się autobus linii 100 w postaci Neoplana N4020. W Krakowie również jeździły takie wozy, w sile pięciu sztuk. 

Neoplan N4020 #6960 jako zabytkowa linia 100 na alejach
Jerozolimskich w Warszawie

Z kolei na skrzyżowaniu Alei Jerozolimskich i ulicy Marszałkowskiej w krótkim odstępie czasu trafił się wagon 102N na linii 36 oraz Linke Hoffmann Lw jako linia T. Kanciak 102N posiada malowanie MPK Poznań, gdyż tam spędził całą swoją służbę liniową. Po Warszawie kursuje wyłącznie jako historyczny. 

Wagon Lw #541 jako linia T na alejach Jerozolimskich

102N #5 jako kurs zjazdowy linii 36 na ulicy Marszałkowskiej

Po godzinie 19 ruszyłem w drogę powrotną do Krakowa pociągiem IC „Chopin”. Kraków przywitałem planowo po godzinie 22. Impreza była bardzo sympatyczna. Cieszę się, że po tylu latach przerwy znów miałem przyjemność przejechać się zemunem.