czwartek, 4 lipca 2024

2024-06-29 Kleksem po okolicach Skierniewic i Rawy Mazowieckiej

 

W ostatnią sobotę czerwca wybrałem się z Kingą na imprezę autobusową do Skierniewic zorganizowaną przez Maksa Pawlaka. Bohaterem przejazdu był Autosan H9 z miejscowego PKS-u. Co prawda autobus był po dość głębokiej modernizacji, ale obecnie każda czynna hadziewiątka jest na wagę złota. Trasa przejazdu wiodła po okolicach Skierniewic i Rawy Mazowieckiej, a plan przewidywał m.in. zdjęcia z kolejką wąskotorową kursującą na trasie Rawa Mazowiecka – Biała Rawska. Start imprezy wyznaczony był na godzinę 10 a zakończenie na 15. Bazując na doświadczeniach z przejazdów organizowanych przez Klub Miłośników Komunikacji Miejskiej w Warszawie (które przeważnie kończą się ze sporym opóźnieniem), trochę obawiałem się czy rezerwować bilety na pociągi powrotne odjeżdżające zaraz po planowym zakończeniu imprezy. Uznałem jednak, że impreza powinna się zakończyć planowo, gdyż KMKM Warszawa jeździ swoim własnym taborem i dlatego im się nie spieszy, a tu organizator wynajął autobus od PKS Skierniewice i zapewne zapłacił za określoną liczbę godzin. Czy miałem dobre przeczucia, o tym poniżej 😉.

Wyruszyliśmy z Krakowa tuż po godzinie 6 pociągiem IC „Barbakan” do Poznania, zestawionym ze Stadlera ED160. Po 2 godzinach z hakiem byliśmy w Tomaszowie Mazowieckim, gdzie czekała nas krótka przesiadka. Na tutejszej stacji bardzo ucieszył mnie widok czapajewa ET42-015 w historycznym malowaniu. Lokomotywy te pomału już kończą służbę, więc warto je utrwalać na zdjęciach, zwłaszcza rarytasy w takich barwach. 

ET42-015 na stacji Tomaszów Mazowiecki

Kingę bardziej interesują autobusy, toteż udaliśmy się na położony naprzeciwko dworzec PKS. Stało tam kilka autobusów, ale dla mnie nie były one na tyle ciekawe żeby chciało mi się wyciągać aparat. Kinga fotografowała i od razu jakiś gość zaczął wołać „halo, po co pani robi te zdjęcia!”. Olewaliśmy go na zasadzie: nie dyskutuj z debilem, bo najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu a potem pokona doświadczeniem. Facet jednak nie dawał za wygraną i dalej wołał do Kingi. Krótko mówiąc komuno wróć! Jako że ewidentnie nie byliśmy tu mile widziani, wróciliśmy na dworzec kolejowy i wsiedliśmy do pociągu regio relacji Skarżysko-Kamienna – Łódź Kaliska (spalinowy link SA139-026). Podjechaliśmy nim do Koluszek, gdzie czekała nas druga przesiadka. 

SA139-026 jako pociąg regio ze Skarżyska-Kamiennej do Łodzi
Kaliskiej podczas zmiany czoła w Koluszkach

Koluszki oprócz tego, że są ważnym węzłem kolejowym, słyną również z centrum przesyłek niedoręczalnych Poczty Polskiej. To tu trafiają listy zaadresowane np. „do świętego Mikołaja” J. Na stacji zaś informację peronową stanowią rzadko już spotykane pragotrony. Chwilę późnie przyjechał Impuls Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej, który zawiózł nas już do samych Skierniewic. Po drodze przystanęliśmy m.in. w Rogowie, gdzie jest stacja styczna z wąskotorówką biegnącą przez Jeżów i Rawę Mazowiecką do Białej Rawskiej. Jest ona uwzględniona w planie naszej imprezy Autosanem. Zatrzymujemy się również w Lipcach Reymontowskich, w których jak sama nazwa wskazuje mieszkał noblista Władysław Reymont, autor m.in. Chłopów. Swoje książki pisał pracując jako dróżnik, a jego dawne miejsce zamieszkania jest stosownie opisane. Wypatrzyliśmy je nawet z jadącego pociągu. Tuż przed godziną 10 dotarliśmy do Skierniewic. Rozpoczęcie imprezy było wyznaczone 200 metrów od dworca przy pomniku czołgu T-34. Dotarliśmy trochę na styk, a tu przy pomniku raptem kilka osób. Już się zacząłem obawiać czy autobus nie pojechał, ale z czasem się zeszło więcej miłośników. Ogólnie impreza była kameralna, było może z 12 uczestników. Z niewielkim opóźnieniem zjawił się nasz Autosan. Został on wyprodukowany w 1999 roku i przez większość kariery służył jako gimbus w Gminie Łyszkowice. Do PKS Skierniewice trafił raptem 2 lata temu i jest on obecnie jednym z dwóch ostatnich Autosanów H9 w tej firmie. Pojazd został wyprodukowany pod przewozy szkolne i od początku posiadał pneumatyczne przednie drzwi oraz plastikowe fotele jak w autobusach miejskich. Przez miłośników komunikacji taka odmiana hadziewiątki nazywana jest kleks. Na szczęście tylne drzwi były klamkowe i można było sobie nimi potrzaskać 😀. Pogoda tego dnia była dość upalna i po podróży klimatyzowanymi pociągami trochę się obawialiśmy jak wytrzymamy 5 godzin w autobusie pozbawionym takich luksusów. Na szczęście nasz kleks był przewiewny i jechało się przyjemnie. W końcu kiedyś się tylko takimi podróżowało i ludzie jakoś żyli. Na początek wykręciliśmy pod dworzec kolejowy zabrać jednego spóźnialskiego uczestnika, po czym opuściliśmy Skierniewice zmierzając na zachód lokalną drogą w kierunku Łyszkowic. Po 15 kilometrach stanęliśmy na pierwszy fotostop na placu przed kościołem św. Doroty w Pszczonowie (nie mylić z miastem Mszczonów położonym po przeciwnej stronie Skierniewic). 

Nasz imprezowy Autosan H9-21 z PKS Skierniewice przy kościele
w Pszczonowie

Dalej obraliśmy kierunek na południe docierając do Lipiec Reymontowskich. Przecięliśmy tu linię kolejową Warszawa – Katowice, po czym skręciliśmy na wschód. Po kilku minutach osiągnęliśmy wieś Godzianów. Tam również zdjęcia wykonaliśmy z motywem sakralnym. Tłem był kościół parafialny św. Stanisława. 

Na tle kościoła w Godzianowie

Naprzeciwko był z kolei sklep spożywczy „Na Dołku”. Powiem, że nazwa mało zachęcająca 😅. Po motywach sakralnych przyszła kolej na odcinki off-route. Zmierzaliśmy na południe i po przecięciu drogi wojewódzkiej Skierniewice – Jeżów wjechaliśmy na drogę szutrową. Fotki wykonaliśmy w okolicy wioski Lnisno. 

Odcinek off-route w Lniśnie

Kilkanaście minut później był fotostop w klimacie „buszujący w zbożu” na lokalnej drodze łączącej Jasień z Wilkowicami. 

Droga z Jasienia do Wilkowic

Jak na razie poruszaliśmy się głównie po płaskim terenie. Dopiero tuż przed Rawą Mazowiecką nasza trasa zaczęła się obniżać w dolinę rzeki Rawki. W Wałowicach zatrzymaliśmy się aby uwiecznić naszego kleksa pokonującego zjazd w dolinę. 

Na zjeździe w Wałowicach

Przekroczyliśmy drogę wojewódzką łączącą Rawę Mazowiecką ze Skierniewicami i przed Żydomicami wykonaliśmy zdjęcia Autosana pokonującego drewniany most na Rawce. 

Żydomice, drewniany most na Rawce

Chwilę później wylądowaliśmy obok drogi ekspresowej S8 Warszawa – Wrocław. Kierowaliśmy się wzdłuż niej na południe, a potem udaliśmy się do centrum Rawy Mazowieckiej. Tam zetknęliśmy się z trasą wąskotorówki Rogów – Rawa Mazowiecka – Biała Rawska. Ta licząca 49 kilometrów trasa wybudowana została w 1915 roku. Planowy ruch pasażerski prowadzono na niej do końca istnienia wąskotorówek w strukturach PKP, czyli do 2001 roku. Potem linią zaopiekowała się Fundacja Polskich Kolei Wąskotorowych i uruchomiła przewozy turystyczne. Obecnie są one skoncentrowane głównie na 7-kilometrowym odcinku Rogów – Jeżów. Sporadyczny ruch (realizowany tylko w ostatnią sobotę miesiąca od czerwca do września) jest też między Rawą Mazowiecką a Białą Rawską. Z kolei na środkowym odcinku Jeżów – Rawa Mazowiecka dopuszczone są tylko przejazdy techniczne, ze względu na zły stan torowiska zagrażający bezpieczeństwu pasażerów. Organizator specjalnie dostosował termin imprezy aby zgrać się z kursami wąskotorówki na odcinku Rawa Mazowiecka – Biała Rawska. Fotostopy z kolejką były zaplanowane w dalszej części, najpierw udaliśmy się na kilka zdjęć na południe od Rawy Mazowieckiej. Zmierzaliśmy drogą wojewódzką prowadzącą do Nowego Miasta nad Pilicą, a po paru kilometrach odbiliśmy w lokalną drogę do Ossowic. Tam mieliśmy zaplanowane zdjęcia ze stawami. Zarośla jednak były tak wysokie, że wody nie było widać. Dwóch kolegów postanowiło wskoczyć na groblę i za wszelką cenę poszukać ujęcia autobusu z wodą. Niestety nie znaleźli i musieli się wracać spory kawałek, żeby znaleźć bezpieczne zejście 😛. 

Przy stawach w Ossowicach

Ujęcia ze stawem wykonaliśmy natomiast w pobliskiej wiosce Matyldów i ten fotostop zapamiętamy na długo 😅. Autobus z grupką miłośników wzbudził bowiem duże zainteresowanie miejscowych żulików spod sklepu. Ja akurat odszedłem dalej żeby zrobić zdjęcia z drugiego brzegu stawu. Przez to nie widziałem całego przebiegu konfrontacji z autochtonami. W każdym razie jak wracałem do autobusu, to jeden z nich leżał w rowie. Niestety nie ziemnym lecz betonowym, przez co mieliśmy obawy czy przeżył. Na szczęście dawał znaki życia i po dłuższej chwili wyczołgał się. Jeden z nas ocenił, że stężenie alkoholu trzeba mu mierzyć w procentach a nie promilach 😂. No cóż, wysoka temperatura, to alkohol szybciej uderza do głowy. 

Pamiętny fotostop przy stawie w Matyldowie

Z kolei drugi żulik wsiadł do autobusu i koniecznie chciał robić za przewodnika po okolicznych wioskach. Mówił, że zaprowadzi nas nad stawy w Ossowicach i nie trafiały do niego nasze argumenty, że już tam byliśmy i jedziemy w innym kierunku. Opuścił autobus dopiero po kilku naszych stanowczych poleceniach. Pozbycie się natręta nie oznaczało jednak końca problemów. Organizator dostał telefon, że wykoleił się pociąg między Białą Rawską a Rawą Mazowiecką i poprosili nas żebyśmy przyjechali pasażerom na ratunek. Co ciekawe wykolejenie miało miejsce na odcinku (jeszcze) dopuszczonym do jazdy z pasażerami. W takim razie aż strach pomyśleć w jakim stanie jest odcinek Jeżów – Rawa Mazowiecka, gdzie możliwe są tylko przejazdy techniczne. Konkretnie wykolejenie zdarzyło się przy przystanku Regnów, mniej więcej w połowie odcinka Biała Rawska – Rawa Mazowiecka. Dojechaliśmy na miejsce i zastaliśmy tylko wykolejoną część składu. Reszta zjechała do Rawy Mazowieckiej. 

Regnów, ratowanie pasażerów wąskotorówki

Zabraliśmy kilka osób oczekujących na peronie, po czym podjechaliśmy tak żeby spróbować zrobić zdjęcie autobusu z wykolejonym wagonem. Niby wykolejenia na wąskim torze nie są aż tak groźne jak na normalnym, ale tu wagon porządnie wyleciał z szyn. Bez specjalistycznego sprzętu ciężko będzie go wstawić. Ciekawe czy to zdarzenie będzie się wiązało z zamknięciem dla ruchu całego odcinka Jeżów – Biała Rawska? L Jeden z uczestników naszej imprezy był pracownikiem Urzędu Transportu Kolejowego i żartował, że mógłby to załatwić. Z kolei Urząd Marszałkowski Województwa Łódzkiego jakiś czas temu dostrzegał potencjał tej wąskotorówki nawet pod kątem wznowienia codziennych przewozów pasażerskich (oczywiście po remoncie infrastruktury), ale niestety później wycofał się z tego pomysłu. Fundacja Polskich Kolei Wąskotorowych oczywiście próbuje go przekonać do zmiany zdania. 

Kazimierzów, ujęcie z wykolejonym wagonem wąskotorówki

Potem odwieźliśmy pasażerów wąskotorówki na stację w Białej Rawskiej. 

Przy stacji kolei wąskotorowej w Białej Rawskiej

Dochodziła godzina 14, czyli teoretycznie za godzinę mieliśmy kończyć imprezę. Niestety organizator dostał telefon, że w Rawie Mazowieckiej czeka około 30 osób z wąskotorówki, których też trzeba przewieźć do Białej Rawskiej 😕. Tak więc niestety potwierdziło się, że kupowanie biletów powrotnych na pociągi odjeżdżające zaraz po planowym zakończeniu imprezy może się źle skończyć 😠. Organizator oczywiście przepraszał nas że tak wyszło, że nie spodziewał się że sytuacja tak się potoczy. Na szczęście wpadł potem na pomysł zamówienia taksówki z Rawy Mazowieckiej do Skierniewic dla uczestników imprezy, którzy przyjechali z daleka. Oprócz mnie i Kingi był jeden kolega spod Poznania. Reszta była z okolic Warszawy lub Łodzi i mieli pociągi co chwilę. Początkowo zamówiona została zwykła taksówka dla trzech osób. Później zgłosiła się jeszcze dwójka uczestników z Warszawy którym też zależało na szybkim powrocie, więc zamówienie zostało zmienione na większe auto. Domyślam się, że w wakacyjną sobotę nie było w pobliżu żadnego dostępnego autobusu, dlatego naszego kleksa zaangażowano jako komunikację zastępczą. Jako że udało się znaleźć wyjście z sytuacji satysfakcjonujące wszystkich, na luzie pojechaliśmy do Rawy Mazowieckiej. Tam czekała już taksówka, która zabrała nas na dworzec w Skierniewicach. Udało nam się dotrzeć nawet nieco przed godziną 15. W drogę powrotną udaliśmy się najpierw do Koluszek pociągiem Inter Regio „Lutynia” z Warszawy do Wrocławia (przez Łódź i Kalisz), potem do Tomaszowa Mazowieckiego osobówką ŁKA Łódź – Skarżysko-Kamienna (hybrydowy Impuls) i finalnie do Krakowa IC „Witkacy” relacji Gdynia – Zakopane. Imprezka nam się podobała. Było kameralnie i z przygodami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz