Odkąd
koledzy z Galicyjskiego Stowarzyszenia Miłośników Komunikacji w Nowym Sączu
zakończyli remont swojego Jelcza M11, często organizowali nim różne imprezy
komunikacyjne, podczas których zwiedzaliśmy piękne zakątki Sądecczyzny. Jeden z
takich przejazdów odbył się w sobotę 9 czerwca 2012 r. i odwiedziliśmy wówczas
tereny na zachód od Nowego Sącza. Na imprezie nie obyło się bez ekstremalnych
sytuacji, ale po kolei 😉. Start imprezy był tradycyjnie z dworca MPK w Nowym
Sączu.
 |
Start imprezy przy dworcu MPK w Nowym Sączu |
Na początek skierowaliśmy się na lewy brzeg Dunajca do gminy
Podegrodzie. Pierwszy fotostop odbył się we wsi Gostwica.
 |
Gostwica |
Jadąc dalej na
południe dotarliśmy do Podegrodzia, gdzie wykonaliśmy zdjęcia z kościołem św.
Jakuba Starszego Apostoła.
 |
Przy kościele w Podegrodziu |
Dalsza część imprezy obfitowała już w górskie tereny
z licznymi podjazdami i zjazdami. W Mokrej Wsi zaplanowany był pierwszy
fotostop najazdowy.
 |
Fotostop najazdowy w Mokrej Wsi |
Następne zdjęcia wykonaliśmy w lesie koło Świerkli,
przysiółka wsi Długołęka.
 |
Długołęka Świerkla, motyw leśny |
Za lasem droga zaczęła się gwałtownie obniżać do
doliny rzeki Słomki, gdzie rozłożyła się wieś Przyszowa. Zjazd do Przyszowej
był na tyle malowniczy, że organizatorzy zarządzili fotostop najazdowy. Autobus
zjechał na pusto do centrum wsi aby zawrócić, po czym wykonaliśmy mu zdjęcia
jak jedzie po nas do góry.
 |
Przyszowa |
Po wykonaniu zdjęć zjechaliśmy do centrum wsi. Tam
porobiliśmy kolejne fotki z motywem sakralnym. Jelcz pozował na tle
kościoła św. Mikołaja Biskupa.
 |
Przy kościele w Przyszowej |
Z Przyszowej kierowaliśmy się kawałek na
południe doliną rzeki Słomki, ale w Stroniu odbiliśmy w prawo i rozpoczęliśmy
ostrą wspinaczkę na zbocze. Aby za bardzo miga nie obciążać, szliśmy przed nim
pieszo i robiliśmy zdjęcia. Był to najdłuższy fotostop najazdowy na całej
imprezie.
 |
Podjazd ze Stronia do Łukowicy |
W końcu podjazd się skończył i zjechaliśmy do innej dolinki, w której
rozłożyła się wieś Łukowica. Podążaliśmy w górę doliny docierając do Roztoki.
Tam zaczął się najbardziej ekstremalny odcinek na imprezie. Przy dawnej pętli
PKS-u, skręciliśmy w wąską drogę na szerokość naszego autobusu. Już przez
pierwszy mostek mig przecisnął się dosłownie na milimetry.
 |
Za mostkiem w Roztoce |
Warto było jednak ty
zajrzeć, gdyż droga ta była niezwykle malownicza. Zachowało się przy niej dużo
starych drewnianych chatek.
 |
Drewniane chatki w Roztoce |
Pierwszy większy problem pojawił się jak
spotkaliśmy lawetę jadącą z naprzeciwka. Przepuściliśmy ją wjeżdżając na chwilę
w boczną polna drogę.
 |
Roztoka |
 |
Pozorowany skręt w polną drogę |
Większe trudności napotkaliśmy jednak przy próbie
pokonania skrętu w drogę do wsi Młyńczyska.
 |
Nieudana próba pokonania skrętu w drogę do Młyńczysk |
Skręt ten był bardzo ciasny i na dużym spadku. Z jednej strony była stodoła a z drugiej skarpa. Gdy okazało się, że mig nie będzie w stanie się złożyć, podjęliśmy próbę cofania. A tu okazało się, że lewe koło osi napędowej buksowało się na trawie i było poważne zagrożenie że stracimy szybę o narożnik stodoły. Zorganizowaliśmy
szybką akcję wypychania Jelcza z opresji. Pomogło nam w tym kilku tubylców. I
choć sprawa momentami wyglądała naprawdę nieciekawie, to mig na szczęście
wyszedł z niej bez szwanku. Ale domyślam się, że miejscowi potem przez tydzień
gadali o grupie szaleńców, którzy próbowali przejechać tędy autobusem
miejskim.
 |
Ratowanie miga |
Odpuściliśmy sobie przejazd do Młyńczysk i wróciliśmy do centrum
Roztoki, skąd kierowaliśmy się w stronę Limanowej. W Siekierczynie
próbowaliśmy zrobić podobny fotostop najazdowy co w Przyszowej, czyli
wysiedliśmy z autobusu i czekaliśmy aż on zawróci i będzie jechał w naszą
stronę. Tu mieliśmy kolejną ekstremalną sytuację, gdyż w międzyczasie
przyszła solidna ulewa. Modliliśmy się żeby autobus jak najszybciej wrócił,
a jak już się zjawił, momentalnie rzuciliśmy się do drzwi.
 |
Prysznic w Siekierczynie |
Kolejnym naszym
celem była Limanowa, gdzie zaplanowany był sklepostop. W Limanowej działała
kiedyś komunikacja miejska. Do 1991 r. funkcjonował tu jeden z oddziałów Wojewódzkiego
Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Nowym Sączu, posiadający na stanie Jelcze
M11 oraz Autosany H9-35. Potem jeszcze przez kilka lat funkcjonowało
samodzielne MZK Limanowa, ale nie wytrzymało konkurencji z prywatnymi
przewoźnikami.
 |
Sklepostop w Limanowej |
Po zakupach w Limanowej udaliśmy się kawałek drogą krajową nr 28
w kierunku Nowego Sącza. W Kaninie zjechaliśmy na chwilę w lokalną drogę
do Przyszowej. Droga wiła się malowniczą serpentyną, na której zaplanowany
został kolejny fotostop najazdowy.
 |
Długi fotostop najazdowy w Kaninie |
Po wykonaniu zdjęć wróciliśmy na krajówkę i zmierzaliśmy
nią dalej w stronę Nowego Sącza. Definitywnie rozstaliśmy się z nią w
Trzetrzewinie, gdzie skręciliśmy w drogę prowadzącą przez Chochorowice do
Podrzecza. Zrobiliśmy na niej dwa postoje.
 |
Trzetrzewina |
 |
Chochorowice |
Dalszą część imprezy spędziliśmy już
w rejonach na południe od Nowego Sącza. Z Podrzecza przedostaliśmy się na prawy
brzeg Dunajca do Starego Sącza. Na bocznej ulicy Wielki Wygon fotografowaliśmy
autobus na tle mostu.
 |
Stary Sącz, ulica Wielki Wygon. W tle most na Dunajcu |
Na koniec imprezy naszego miga czekała solidna premia
górska. Dalsza trasa przebiegała przez miejscowości Żeleźnikowa Wielka i Żeleźnikowa
Mała, gdzie obfitowało w strome zjazdy i podjazdy. Długi fotostop najazdowy
odbył się w Żeleźnikowej Wielkiej.
 |
Żeleźnikowa Wielka. Kolejny długi fotostop najazdowy. |
 |
Plac przy cmentarzu w Żeleźnikowej Wielkiej |
Z kolei w Żeleźnikowej Małej mieliśmy
najostrzejszy podjazd na całej imprezie, który nasz Jelcz pokonał z wielkim
trudem. Za to widoki z niego były świetne.
 |
Żeleźnikowa Mała |
To już był ostatni punkt przejazdu.
Zjechaliśmy do Nawojowej, skąd wróciliśmy do Nowego Sącza na dworzec
autobusowy. Dziękuję kolegom z Galicyjskiego Stowarzyszenia Miłośników
Komunikacji za kolejną świetną imprezę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz