wtorek, 21 grudnia 2021

2010-08-21 Podkarpackie lato z klasykami cz. 3: Autosanem H9-35 po Mielcu i okolicach

W sobotę 21 sierpnia 2010 roku podkarpaccy miłośnicy komunikacji miejskiej zorganizowali ostatnią imprezę z cyklu "Podkarpackie lato z klasykami". Imprezy te polegały na przejażdżce kultowymi autobusami polskiej produkcji z lat 80-tych XX wieku, które na Podkarpaciu wówczas jeszcze licznie występowały. Pierwszy odcinek tego cyklu odbył się 3 lipca w Przemyślu, gdzie jeździliśmy Jelczem PR110U a drugi 24 lipca w Stalowej Woli na pokładzie Jelcza M11. Miejscem akcji trzeciego odcinka Podkarpackiego lata z klasykami był Mielec, a bohaterem imprezy był Autosan H9-35, czyli miejska wersja kultowego PKS-owskiego Autosana H9. Słynne "psiukacze" w 2010 r. wciąż stanowiły trzon taboru MKS Mielec. Na stanie było ich tu 14 sztuk czyli około jedna trzecia całego ilostanu. Reszta taboru mieleckiego MKS-u była bardzo różnorodna, tj. Autosany: H6, A8V, A1010M; Jelcz: PR110, M11, 120M, M101I, M121MB; Neoplan K4016; Solaris U12 oraz Tedom Kronos 123G. Te ostatnie autobusy to unikat na skalę kraju. Autobusy Tedom produkowane są w południowych Czechach i jak na razie nikt w naszym kraju poza MKS Mielec nie zdecydował się na ich zakup. Ale tematem tej imprezy był Autosan H9-35. Mieleckie "psiukacze" posiadały w większości oryginalne kremowo-czerwone malowanie. Na imprezę wytypowany został wóz o numerze bocznym #183 (rocznik 1993).

Początek imprezy wyznaczony był o 10:30 na dworcu Veolii w Mielcu. Co prawda Mielec leży bliżej Krakowa niż Przemyśl i dojazd na imprezę nie wymagał wyjazdu o 4 rano, jednak połączeń bezpośrednich jest tyle co kot napłakał. O ile na trasie Kraków - Przemyśl dwaj najwięksi przewoźnicy kolejowi: Przewozy Regionalne i PKP Intercity wygryzali się nawzajem oferując bogatą ofertę połączeń i promocji, o tyle trasą przez Mielec żaden z przewoźników nie był zainteresowany i od 2 lat pociągi pasażerskie wówczas do Mielca nie docierały. Natomiast pierwszy bezpośredni PKS z Krakowa przybywał do Mielca dopiero po godzinie 11. Kolega Bartek, organizator przejazdu zaproponował mi dojazd koleją do Dębicy, skąd o godzinie 9 odjeżdża bus do Tarnobrzegu. Na tą godzinę najłatwiej dotrzeć pociągiem TLK Świnoujście - Przemyśl (dawny "Przemyślanin"). Co prawda on nie słynie z punktualności ale na przesiadkę jest ponad pół godziny. A nawet jakby był bardziej spóźniony to znalazłem kurs PKS z Tarnowa o 9:15 do Mielca. Sobotni poranek był bardzo pogodny. Na krakowskim dworcu głównym stawiłem się po godzinie 6. Megafon zapowiedział że TLK ze Świnoujścia do Przemyśla jest opóźniony 30 minut, czyli najgorzej jak tylko się da, bo do ostatniej chwili będę żył w niepewności czy uda się zdążyć na przesiadkę w Dębicy. Tuż po godzinie 7 wtoczył się dawny "Przemyślanin" w składzie EU07-499 + poczta + 3 sypialki + 4 dwójki + 2 jedynki. Frekwencja w dwójkach 120% ale dużo osób wysiadło i udało mi się wcisnąć do jednego z przedziałów. Oprócz mnie do tego przedziału dosiadło się troje młodzieży jadącej do Przemyśla, który przed Płaszowem skapnęli się że zostawili bilety przy kasie. Jeden gość z przedziału pocieszył ich, że jedzie prawie od Świnoujścia i ani razu go nie sprawdzili. Rozczarowanie przyszło w Brzesku, gdy do przedziału zajrzał konduktor. Wtedy jeden z trójki pechowców poprosił o 3 bilety do Przemyśla. Konduktor odparł że nie ma problemu i zapytał się gdzie wsiadali. Odparli że w Bochni. Konduktor jak to usłyszał spojrzał na nich podejrzliwie, lecz reszta z przedziału wstawiła się za nimi i potwierdziła że wsiadali w Bochni. Kombinowanie jednak im się nie opłaciło, gdyż bilet Bochnia - Przemyśl to ta sama strefa taryfowa co Kraków - Przemyśl i nie oszczędzili na tym ani grosza 😛. Obsłudze pociągu jakoś nie zależało na nadrobieniu opóźnienia i w Tarnowie zameldowaliśmy się 35 minut po planie. Jakieś szanse na zdążenie na przesiadkę w Dębicy były, ale już wolałem przesiąść się w Tarnowie na PKS niż jechać do Dębicy wypatrując co chwilę nerwowo w zegarek czy zdążymy. Minus jazdy PKS-em był taki że do Mielca przyjeżdża on kilka minut po rozpoczęciu imprezy. Przeszedłem na dworzec PKS i po półgodzinnym czekaniu podstawił się Autosan Lider do Mielca. Tuż przed przyjazdem do kierowcy podszedł facet w garniaku, opowiedział że jedzie na wesele do Żarówki, że zapomniał portfela, ma tylko 4,75 zł i błagał kierowcę żeby go zabrał. Po krótkich negocjacjach zgodził się. Frekwencja w autobusie strasznie marna, w szczytowym momencie wynosiła może z 10 osób. Jazda PKS-em z Tarnowa do Mielca trwa dość długo, więc po godzinie 10 zacząłem już nerwowo patrzeć na drogę. Wreszcie o godzinie 10:25 z ulgą ujrzałem tablicę z napisem Mielec. Po paru minutach znaleźliśmy się na wiadukcie nad stacją PKP i dworcem autobusowym. Dopiero gdy zobaczyłem stojącą na dole biało-czerwoną H9, odetchnąłem z ulgą. Przesiadłem się szybko do imprezowego Autosana i z dwuminutowym tylko poślizgiem ruszyliśmy w trasę.

Na początek udaliśmy się do przemysłowej dzielnicy Mielca, gdzie mieści się Specjalna Strefa Ekonomiczna Euro Park Mielec. Pierwszy postój poświęcony był nie na zdjęcia lecz na lody. W SSE Mielec znajduje się bowiem sklep firmowy Zielonej Budki, gdzie można skosztować lody w cenie oscylującej wokół 50 groszy. Po "lodostopie" udaliśmy się przystanek dalej na zdjęcia w industrialnym klimacie SSE Mielec. 

Ulica Wojska Polskiego w Mielcu, obok Specjalnej Strefy Ekonomicznej
Euro Park Mielec

Następnie przemieściliśmy się w nieco bardziej spokojne rejony. Zajechaliśmy na rozwidlenie dróg w lesie za osiedlem Mościska, przy samej granicy miasta. Jeden uczestnik postanowił mieć inne zdjęcie niż wszyscy i wdrapał się na drewnianą tablicę informacyjną (zbierając z niej przy okazji trochę żywicy 😉). 

Fotostop przy osiedlu Mościska

Później opuściliśmy na dłuższy czas granice miasta i udaliśmy się na północny-wschód trasą linii 10 w kierunku wsi Trześń. Po drodze oczywiście nie oszczędzaliśmy na fotostopach. Zatrzymaliśmy się najpierw w lesie, potem przy pierwszych zabudowaniach Trześni by w końcu osiągnąć pętlę linii 10. 

W drodze do Trześni

Pętla linii 10 we wsi Trześń

W Trześni zmieniliśmy azymut na zachód i przemieściliśmy się do sąsiedniej wsi Ławnica, gdzie dociera linia 39. Odbyły się tam dwa fotostopy, pod lasem i przy kościele. Na tym pierwszym nawinął się nam także samochodowy klasyk w postaci niegdyś najpospolitszego samochodu w Polsce, Fiata 126p. 

Spotkanie z kaszlakiem we wsi Ławnica

Przy kościele w Ławnicy

Z Ławnicy podążyliśmy dalej na zachód. W Chorzelowie przekroczyliśmy linię kolejową Dębica - Tarnobrzeg i równoległą do niej drogę wojewódzką. Parę kilometrów dalej skręciliśmy na północ i udaliśmy się trasą linii 8 do Młodochowa. Młodochów leży dość daleko na północ od Mielca, w pobliżu ujścia Wisłoki do Wisły. Momentami widać było nawet kominy elektrowni w Połańcu położonej na drugim brzegu Wisły. Jeden kolega bardzo liczył że uda nam się zrobić fotostop z tymi kominami. Na pętli w Młodochowie spotkaliśmy liniowego Autosana numer #145. Był to wówczas najstarszy sprawny mielecki Autosan (rocznik 1985) i według zapewnień organizatora jest pierwszy w kolejce do wycofania z eksploatacji. Na pętli tej spędziliśmy dużo czasu fotografując oba psiukacze obok siebie, a następnie wykonując zdjęcie grupowe uczestników imprezy na tle obu autobusów. 

Spotkanie z liniowym Autosanem na pętli we wsi Młodochów

Po odjeździe liniowego Autosana przemieściliśmy się do wsi Gawłuszowice, gdzie zajechaliśmy na parking przy kościele. Przy czym nie jest to byle jaki kościół, bo jest to drugi co do największych drewnianych obiektów religijnych w Polsce. Jedynie synagoga w Białymstoku jest większa. Po fotostopie był czas na zwiedzenie tego ciekawego obiektu. Pojawienie się autobusu miejskiego na parkingu przy kościele wywołało niemałe zdziwienie na plebani. 

Przy drewnianym kościele w Gawłuszowicach

Po zwiedzeniu kościoła udaliśmy się bez postojów do Mielca, co nie było zbyt dobrą informacją dla kolegi, który liczył na fotostop z kominami elektrowni w Połańcu 😉. Dojeżdżając do Mielca kolega organizator pokazał nam złomowisko, gdzie dogorywa jeden z mieleckich Jelczy M11. Wróciwszy do Mielca zatrzymaliśmy się na chwilę na pętli Ducha Świętego Zenit. Tam mieliśmy okazję wykonać zdjęcia niezbyt często spotykanego w naszym kraju autobusu jakim jest Tedom Kronos 123G. MKS Mielec ma na swoim stanie dwa takie autobusy.

Tedom Kronos 123G #206 na pętli Ducha Świętego Zenit w Mielcu

Po krótkim postoju na zakupy, zrobiliśmy rundkę po mieście po czym udaliśmy się do lasów na wschód od miasta, gdzie zaplanowany był grill. Po drodze odbył się krótki fotostop na pętli w lesie przy ulicy Wolności. 

Pętla przy ulicy Wolności

Następnie wąską leśną drogą podążyliśmy na leśną polankę, gdzie przygotowaliśmy grilla. Po skosztowaniu smacznych kiełbasek udaliśmy się na dworzec Veolii a następnie do zajezdni MKS-u.

Spod zajezdni wróciłem pieszo na dworzec, skąd o 17:15 odjeżdżał autobus PKS do Tarnowa. Tam zaś przesiadłem się na pociąg osobowy do Krakowa, gdzie dotarłem przed godziną 21. Impreza Autosanem po Mielcu i okolicach była bardzo udana. Była co prawda kameralna (przyjechało na nią około 10 osób), ale takie imprezy też mają swój klimat. Dziękuję koledze Bartkowi z Mielca za organizację przejazdu i uczestnikom imprezy za miłą atmosferę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz