czwartek, 3 października 2024

2024-09-15 Najbardziej nietypowa impreza autobusowa na jakiej byłem

 

Przejazd ten odbył się w Tarnobrzegu w niedzielę 15 września 2024 r. Była to najbardziej kameralna impreza, na jaką się wybrałem. Wzięło w niej udział tylko pięć osób, łącznie z kierowcą. Ponadto pojechaliśmy innym autobusem niż pierwotnie był planowany 😅 Zamieszanie mieliśmy również z dojazdem i powrotem, ale po kolei. Z końcem lipca Kinga zaproponowała mi, żebyśmy wybrali się 15 września do Tarnobrzegu, gdzie miłośnik komunikacji miejskiej Michał Krużel ogłosił imprezę autobusem MAN NÜ263 #023 z ręczną skrzynią biegów. Zgodziłem się i zacząłem analizować możliwości dojazdu. Start imprezy był o godzinie 9:30 i okazało się, że aby dostać się do Tarnobrzegu na tą godzinę trzeba pojechać albo bezpośrednio Flix Busem relacji Lyon – Chełm o 5:15 z Krakowa, albo o 4:12 pociągiem z przesiadkami w Tarnowie i Rzeszowie. W połowie sierpnia przyszedł czas rezerwowania biletów. I wtedy na e-podróżniku już nie pokazał mi się Flix Bus, a jedynie to połączenie kolejowe z dwiema przesiadkami. Z Krakowa do Tarnowa pociągiem TLK „Karpaty” relacji Gdynia – Krynica, potem do Rzeszowa osobówką i stamtąd do Tarnobrzegu IC „Zamoyskim”. W takim razie zakupiłem dla nas bilety na „Karpaty” i „Zamoyskiego”.

Dzień przed imprezą sprawdziłem na wszelki wypadek pocztę, czy nie przyszedł mail że impreza odwołana. Znalazłem maila, że przejazd się odbędzie, ale innym autobusem niż pierwotnie było planowane. MAN NÜ263 #023 był akurat niesprawny i na imprezę został wytypowany również lewarowy MAN NÜ283 #054. Ok. dla mnie MAN to jest MAN. Idę spać i nastawiam budzik na nieludzką godzinę 3 nad ranem. Wstaję i pierwsze co sprawdzam, to czy TLK „Karpaty” jest planowo. W Tarnowie na przesiadkę mamy 27 minut, więc jak przyjedzie opóźniony więcej niż pół godziny, będziemy w dupie. I co się okazało? „Karpaty” są opóźnione 90 minut 😂. Nie będzie szans, że przytrzymają nam w Tarnowie osobówkę na Rzeszów. Na 100% kierpoć by powiedział że możemy jechać następną za godzinę. Tyle że z niej już nie złapiemy przesiadki na Tarnobrzeg. Na szczęście e podróżnik ponownie pokazał mi tego Flix Busa do Chełma o 5:15. Piszę więc do Kingi jaka jest sytuacja i czy robić rezerwację na ten autobus, czy rezygnujemy z podróży. Liczyłem że odczyta od razu, bo dzięki temu mielibyśmy dodatkową godzinę snu. Nie odczytuje, no to szykuję się jakbyśmy mieli jechać „Karpatami” i idę na tramwaj nocny. Kinga odczytała wiadomość jak już jechała na dworzec i napisała żebyśmy jechali Flix Busem. Podczas jazdy tramwajem zrezygnowałem szybko z biletów kolejowych i zrobiłem rezerwacje na Flix Busa. Jedyny minus to że musieliśmy poczekać godzinę na dworcu, ale nawet to szybko zleciało. Mimo że autobus jechał z Lyonu, przyjechał planowo. O Flix Busie ostatnio często czytałem negatywne materiały, że podczas postojów na stacjach benzynowych kierowcy nie czekają na pasażerów korzystających z toalety i zostawiają ich na lodzie. Na szczęście do Tarnobrzegu będziemy jechać niecałe 3 godziny i nie będzie konieczności wysiadania. Jechaliśmy najpierw autostradą A4 do Tarnowa a potem drogami wojewódzkimi. Jedyny postój mieliśmy w Mielcu. Poprzedni dzień był bardzo deszczowy, w szczególności na Śląsku gdzie były katastrofalne powodzie. Jak wyjeżdżaliśmy z Krakowa też padało, ale Tarnobrzeg przywitał nas słońcem. Wysiedliśmy na dworcu autobusowym około godziny 8, niespełna 2 godziny przed rozpoczęciem imprezy. Start imprezy był pod dworcem kolejowym, więc mając dużo czasu niespiesznie zmierzaliśmy w jego kierunku. Tarnobrzeg jest podupadłym dawnym miastem wojewódzkim, które rozwinęło się dopiero po II wojnie światowej, gdy w okolicach odkryto złoża siarki. Przemysł siarkowy przyczynił się do tak dynamicznego rozwoju miasta, że gdy w 1975 roku w Polsce wprowadzono podział administracyjny na 49 województw, oczywistym się stało że to nie turystyczny Sandomierz ani podobnej wielkości Stalowa Wola, lecz właśnie Tarnobrzeg zostanie miastem wojewódzkim. W latach 90` wydobycie siarki przestało się opłacać, co przyczyniło się do upadku okolicznego przemysłu oraz stopniowe podupadanie i wyludnianie się Tarnobrzegu. W niedzielny poranek miasto sprawiało wrażenie totalnie wymarłego. W komunikacji miejskiej w miarę przyzwoitą częstotliwość kursowania mają linie A i B łączące dworzec autobusowy z kolejowym. Pozostałe linie w większości wykonują tylko kilka kursów na dobę. Tabor obsługujący komunikację miejską stanowiły głównie przerośnięte busy marki VDL. Doszliśmy pod opustoszały dworzec kolejowy, do którego prowadzi dziurawa ulica Dworcowa. Pod dworcem jest pętla autobusowa, gdzie co jakiś czas zajeżdżał bus linii A lub B. Zbliżała się już pomału godzina rozpoczęcia imprezy, a tu oprócz naszej dwójki pod dworcem czekał jeszcze tylko jeden miłośnik z Warszawy. Przekazał nam przy okazji, że impreza ostatecznie odbędzie się jeszcze innym autobusem niż było planowane 😅. MAN NÜ283 #054 mający być rezerwą za niesprawnego MAN-a NÜ263 #023 nie odpalił i ostatecznie pojedziemy MAN-em NÜ263 Lion`s City Ü o numerze #087 😀. Ok., tylko dziwiło mnie dlaczego na imprezę czekają tylko 3 osoby. Może reszta przyjedzie w autobusie. Okazało się, że autobusem przyjechał tylko organizator i kierowca 😅. 

Nasz imprezowy MAN NÜ263 #087 podjeżdża pod dworzec
PKP w Tarnobrzegu

Tak więc na trasę pojedziemy tylko w piątkę 😁. Organizator tłumaczył, że miało być więcej osób, ale część w ostatniej chwili zrezygnowała. Tak więc przeciwności losu tu było wyjątkowo dużo. A to autobusy były niesprawne, a to ludzie rezygnowali, a to my musieliśmy z Kingą w ostatniej chwili zmieniać dojazd. Cud, że w ogóle impreza doszła do skutku 😅. Ale przynajmniej mieliśmy duży komfort na fotostopach. Była duża dyscyplina, nie było włażenia sobie nawzajem w kadr, normalnie plaża 😁. Autobus, którym jeździliśmy na imprezie wyprodukowany został w roku 2006 i po Tarnobrzegu kursuje od dwóch lat. Wcześniej jeździł w Wesel w Niemczech. Akurat był on świeżo po przemalowaniu w biało-niebieskie firmowe barwy MPK Tarnobrzeg. Na początek zmierzaliśmy w kierunku wschodnim, drogą wojewódzką w stronę Stalowej Woli. W miejscowości Stale skręciliśmy w lokalną drogę na północ i dotarliśmy na pętlę w Żupawie przysiółku Orliska. Zwrócił naszą uwagę ustawiony na środku pętli drewniany pomnik z orłem i bocianem. Zagadał do nas jeden z mieszkańców, pytając skąd i w jakim celu tu przyjechaliśmy. Odpowiedzieliśmy, że przyjechaliśmy z Krakowa i robimy tu zdjęcia z pomnikiem. Na to facet pochwalił się, że to on go przygotował wspólnie z sołtysem. Teraz jak dowiedział się, że goście z Krakowa przyjechali fotografować jego dzieło, zapewne pękał z dumy 😁. 

Pętla w Żupawie Orliskach

Po wykonaniu zdjęć jechaliśmy dalej na północ przez centrum Żupawy. W Furmanach przekroczyliśmy linię kolejową z Tarnobrzegu do Stalowej Woli i jadąc dalej na północ osiągnęliśmy wieś Trześń leżącą kilka kilometrów przed Sandomierzem. Tam skręciliśmy na wschód w ulicę Młynarską, gdzie wykonaliśmy kolejne zdjęcia. 

Trześń, ulica Młynarska

Droga doprowadziła nas do sąsiedniej wsi Sokolniki. Tam kontynuowaliśmy jazdę w kierunku wschodnim i stanęliśmy na fotostop przy kapliczce na ulicy Wychylówka. 

Sokolniki, ulica Wychylówka

Osiągnęliśmy niewielką wioskę Orliska, gdzie skręciliśmy w kierunku mostu nad rzeką Łęg. Wzdłuż niej usypane są wały przeciwpowodziowe, które wymuszają dość ciekawy przebieg drogi. Na mapach Google to miejsce jest nawet oznaczone jako Rollercoaster Most 😂. Będzie to obowiązkowy punkt na kolejny fotostop. Za rzeką znajduje się duża wieś Gorzyce położona przy drodze krajowej z Sandomierza do Stalowej Woli. Wygląda ona dość wielkomiejsko. Aż dziw bierze że nie posiada praw miejskich. Znajdują się tu zakłady przemysłowe, w tym fabryka tłoków. Był nawet klub sportowy Tłoki Gorzyce. W Gorzycach zawróciliśmy i tak jak planowaliśmy wykonaliśmy zdjęcia na Rollercoaster Moście nad rzeką Łęg (czyli parku rozrywki dla ubogich 😂). Domyślam się, że tak rozbudowany system wałów przeciwpowodziowych w tym miejscu powstał po powodzi z 2010 roku, kiedy woda z wezbranej Wisły poczyniła tu spustoszenia wdzierając się cofką w swoje dopływy. Najbardziej nas w tym systemie rozbawił słup oświetleniowy z fotowoltaiką ustawiony na terenie zalewowym 😅. 

Most nad rzeką Łęg w Gorzycach

Z Gorzyc początkowo wracaliśmy tak samo jak przyjechaliśmy, czyli przez Orliska, Sokolniki i Trześń. Kolejne zdjęcia wykonaliśmy w polach między Trześnią a Furmanami. 

Odcinek Trześń - Furmany

Następny postój mieliśmy w centrum Furman, przy sklepie. W niektórych miejscach próbowaliśmy wykonać zdjęcia autobusu odbijającego się w kałużach powstałych po sobotnich deszczach. 

Furmany, ulica Kościelna

Z Furman udaliśmy się w boczną drogę w kierunku wsi Poręby Furmańskie. Kolejne fotki wykonaliśmy w leśnym klimacie przy pierwszych zabudowaniach tejże miejscowości. 

Poręby Furmańskie

W Porębach Furmańskich mieści się stacja kolejowa Grębów położona na trasie Stalowa Wola – Tarnobrzeg. Do wsi Grębów jest stąd ponad 5 kilometrów. Po drodze jest jeszcze miejscowość Zabrnie, gdzie przystanęliśmy na kolejne fotki. 

Zabrnie

Parę minut później dotarliśmy do drogi wojewódzkiej Tarnobrzeg – Stalowa Wola, która okrąża tu Grębów od północnej strony. Mieliśmy w planach odwiedzenie Grębowa, ale na początek skręciliśmy na chwilę w stronę Stalowej Woli. Przed mostem na Łęgu wykonaliśmy karkołomny zakręt o 180 stopni w wąską drogę która najpierw biegnie równolegle do drogi wojewódzkiej, a następnie przechodzi pod nią tunelem. Przy wyjeździe z tego tunelu wykonaliśmy dużo zdjęć. 

Grębów, wyjazd z tunelu pod drogą Tarnobrzeg - Stalowa Wola

Potem udaliśmy się już do centrum Grębowa. Pierwotnie chcieliśmy zrobić zdjęcia na parkingu przed kościołem, ale pechowo trafiliśmy że akurat kończyła się msza. Szybko jednak znaleźliśmy zastępczą miejscówkę na Rynku. Była tu duża kałuża w której autobus pięknie się odbijał. Wizyta naszego autobusu wywołała poruszenie wśród mieszkańców wsi. Kilka osób się pytało kiedy MPK uruchomi regularną linię do Tarnobrzegu 😅. 

Na Rynku w Grębowie

W dalszej części imprezy zwiedzaliśmy tereny na południe od Grębowa. Kolejne fotki wykonaliśmy na parkingu przy boisku w Nowym Grębowie. 

Parking przy boisku w Nowym Grębowie

Potem po raz kolejny przekroczyliśmy rzekę Łęg. Dotarliśmy do przysiółka Zapolednik, gdzie zajechaliśmy na pętlę z kwietnikami. 

Pętla w Zapoledniku

Pętla była dość ciasna jak na pełnowymiarowy autobus i ledwo udało nam się na niej zawrócić. Wracając zatrzymaliśmy się na zdjęcia na moście i wtedy zainteresował się nami jeden miejscowy, który okazał się sołtysem Zapolednika. Obawialiśmy się czy nie przyczepi się że przekroczyliśmy dopuszczalny tonaż mostu, ale nie, bardziej pytał czy uruchomiliśmy do niego regularną linię. Niestety musieliśmy go zmartwić, że nie. 

Most na Łęgu w Zapoledniku

Z Nowego Grębowa droga biegnie dalej na południe do wsi Krawce. Tam stanęliśmy na wjeździe do wsi oraz w centrum przy kościele pw Matki Boskiej Saletyńskiej. Dalej na południe rozciągały się już lasy Puszczy Sandomierskiej. 

W drodze do wsi Krawce

Przy kościele w Krawcach

Z powrotem do Grębowa dla odmiany pojechaliśmy przez Wydrzę. Tam odbył się ciekawy fotostop ze stawem oraz drewnianą chatką, których w tych okolicach jest całkiem sporo. 

Nad stawem w Wydrzy

Z Wydrzy skierowaliśmy się na południe drogą na której położony był świeżutki nowy asfalt. Tyle że droga ta jest ślepa i urywa się w szczerym polu. Pewnie gmina dostała środki na wyremontowanie dróg i została jej nadwyżka której nie miała gdzie spożytkować 😛. 

Droga prowadząca w pola koło Wydrzy

Tymczasem zachmurzenie rosło i w dalszej części dnia słońce już rzadko się pojawiało. Wróciliśmy do Grębowa, gdzie chcieliśmy jeszcze odwiedzić przysiółek Sokół znajdujący się po północnej stronie drogi wojewódzkiej Stalowa Wola – Tarnobrzeg. Na fotki zatrzymywaliśmy się przy zabudowaniach ulicy Kwiatowej oraz na pętli w Sokole. 

Grębów, ulica Kwiatowa

Pętla Grębów Sokół

Z powrotem udaliśmy się ulicą Sokolą i stanęliśmy na zdjęcia przy polu słoneczników (choć trochę lichych 😛). 

Grębów, ulica Sokola

Wyjechaliśmy na drogę wojewódzką i skręciliśmy w nią w stronę Tarnobrzegu. W miejscowości Stale odbiliśmy w lewo w lokalną drogę prowadzącą do Nowej Dęby. Zmierzaliśmy na południe zagłębiając się w lasy Puszczy Sandomierskiej. Nie przejęliśmy się tym, że na rozwidleniu główna droga odeszła w prawo i pojechaliśmy dalej prosto. Na kolejne fotki przystanęliśmy przed przysiółkiem Buda Stalowska. 

Buda Stalowska

Parę kilometrów dalej byliśmy już zmuszeni skręcić w prawo, bo prosto wjechalibyśmy na teren poligonu wojskowego. Kawałek dalej odbył się fotostop przed Alfredówką. 

Przed Alfredówką

Przejechaliśmy przez wieś aż znaleźliśmy się na drodze krajowej nr 9 łączącej Radom z Rzeszowem. Pojechaliśmy tą drogą kawałek w stronę Rzeszowa, zatrzymując się po drodze pod Żabką w Tarnowskiej Woli. Naprzeciwko Żabki stała drewniana chatka, to spróbowałem zmieścić ją na zdjęciu z naszym MAN-em. 

Żabkostop w Tarnowskiej Woli

Zaraz potem skręciliśmy z krajówki w prawo i dotarliśmy do przejazdu kolejowego przez linię kolejową Tarnobrzeg – Rzeszów. Nie mieliśmy jeszcze na tej imprezie jak na razie żadnego motywu kolejowego, to zaplanowaliśmy fotki jak nasz autobus pokonuje przejazd. Linia kolejowa Tarnobrzeg – Rzeszów jest młoda, ukończona została dopiero w 1971 roku. Początkowo była to podrzędna linia lokalna i w 2000 roku ruch na niej zawieszono z powodu złego stanu infrastruktury. Jednak później dostrzeżono, że linia stanowi najkrótsze połączenie Rzeszowa z Warszawą i podjęto jej rewitalizację. W 2009 roku przywrócono ruch pasażerski, a w roku 2021 trasa została zelektryfikowana. Powstało na niej też dużo nowych przystanków, m.in. w Tarnowskiej Woli. 

Przejazd przy przystanku kolejowym w Tarnowskiej Woli

Następnie jechaliśmy lokalną drogę przez Rozalin i kolejne zdjęcia wykonaliśmy we wsi Kaczaki. 

Kaczaki, ulica Jana Pawła II

Kolejną miejscowością na naszej trasie były Ślęzaki.

Ślęzaki

Potem coraz bardziej podrzędnymi drogami zmierzaliśmy bardziej na południe. Następne fotki wykonaliśmy w lesie nieopodal osady Marki. 

Marki

W Durdach wyjechaliśmy na drogę wojewódzką nr 872 łączącą Nisko z Baranowem Sandomierskim. Skręciliśmy w nią w prawo w kierunku tego drugiego miasta, ale po czterech kilometrach w Woli Baranowskiej, znów skręciliśmy w prawo i ponownie znaleźliśmy się w Ślęzakach. Stamtąd udaliśmy się na północ i dotarliśmy do przystanku kolejowego Dąbrowica Małopolska, położonego na linii Tarnobrzeg – Dębica. Na tym odcinku jest ona nieczynna w ruchu pasażerskim, ale są plany jego wznowienia po remoncie infrastruktury. Zmierzaliśmy wzdłuż linii kolejowej aż osiągnęliśmy wieś Skopanie. Tam nasza droga malowniczo obniża się w dolinę Wisły. Tu organizator zarządził fotostop najazdowy. Autobus pojechał w dół zawrócić, po czym zrobiliśmy mu zdjęcia jak do nas wraca. 

Skopanie, ulica Armii Krajowej

W Skopaniu wyjechaliśmy na drogę wojewódzką nr 985 Dębica – Tarnobrzeg. Pojechaliśmy nią kawałek w stronę Tarnobrzegu, po czym w Suchorzowie skręciliśmy w lokalną drogę do Baranowa Sandomierskiego. Na ulicy Mickiewicza przy pierwszych zabudowaniach miasteczka wykonaliśmy zdjęcia. 

Baranów Sandomierski, ulica Mickiewicza

Baranów Sandomierski jest atrakcyjnym turystycznie miasteczkiem, słynącym z renesansowego zamku z przełomu XVI i XVII wieku. Kinga się mnie zapytała dlaczego Baranów jest Sandomierski a nie Tarnobrzeski, skoro Tarnobrzeg jest bliżej. Obstawiam, że dlatego iż w momencie jak Baranów się rozwijał w XVI wieku, to Sandomierz był najbliższym większym miastem. Tarnobrzeg wówczas mógł nawet nie posiadać praw miejskich. On się rozwinął dopiero w XX wieku dzięki odkryciu złóż siarki. Pojawił się plan żeby pojechać pod baranowski zamek, ale okazało się to złym pomysłem. Zamek był słabo widoczny z miejsc gdzie da się wjechać autobusem i finalnie wylądowaliśmy na ciasnych uliczkach Osiedla Zamkowego. Na dodatek gdy podjęliśmy próbę zawrócenia, zlecieli się do nas gapie z okolicznych domów. Na szczęście udało nam się zawrócić bez szwanku i opuściliśmy miasteczko. Pomału kończyliśmy już imprezę. Nim jednak wróciliśmy do centrum Tarnobrzegu, zajechaliśmy do dzielnicy Machów pod ruiny biurowców Siarkopolu.

Przy ruinach hal Siarkopolu w Machowie

Na terenie dawnego kombinatu siarkowego powstała obecnie Strefa Ekonomiczna. Pojechaliśmy kawałek na teren strefy żeby zawrócić i w pewnym momencie ujrzeliśmy ogromną kałużę. No to na koniec zrobiliśmy sobie fotostop z cyklu autobusowe amfibie 😀. 

Chmielów, ulica Chemiczna

Potem już pojechaliśmy prosto do centrum Tarnobrzegu. Po drodze mijaliśmy Jezioro Tarnobrzeskie powstałe poprzez zalanie wyrobisk siarki. Obecnie jest to główne miejsce rekreacji okolicznych mieszkańców. A parking przy jeziorze mają chyba większy niż przy wszystkich krakowskich akwenach razem wzięte 😮. Niby koniec imprezy był planowany przy dworcu kolejowym, ale większości z nas pasował bardziej dworzec autobusowy, więc organizator tam nas wysadził. Dworzec autobusowy jednak był zamknięty na cztery spusty. Czynny jest tylko od poniedziałku do piątku do godziny 17. Nie ma nawet możliwości skorzystania z toalety. Musieliśmy iść do pobliskiego baru, gdzie od razu wyczuli biznes i za samo korzystanie z WC bez kupowania jedzenia liczą sobie 5 zł. Busy do Krakowa odjeżdżają z przystanku przy ulicy Mickiewicza. Najbliższy jechał o godzinie 16:15 a potem następny o 17:00. Nie miałem pewności czy impreza skończy się punktualnie, to nie robiłem rezerwacji biletów. Rok akademicki jeszcze się nie zaczął, to myślałem że tłumów nie będzie. Niestety bus z godziny 16:15 zabierał tylko ludzi z rezerwacją. Musieliśmy więc czekać na kolejny o 17:00. Razem z nami czekali jeszcze starsi państwo, którzy też nie mieli rezerwacji. A jakby ten następny też nas nie zabrał, to o 17:45 jest pociąg do Rzeszowa, skąd moglibyśmy do Krakowa wrócić „Przemyślaninem”. Kinga nie chciała jednak iść znów pieszo przez całe miasto na dworzec kolejowy. Państwo którzy z nami czekali pocieszali nas, że na pewno dotrzemy do Krakowa i jakby następny bus nas też nie zabrał, to pan zaoferował podwózkę do pociągu. Na szczęście nie było to konieczne. O godzinie 17:00 podjechał duży autobus, który bez problemu wszystkich zabrał J. Z powrotem do Krakowa jechaliśmy inną trasą niż przyjechaliśmy bo przez Łoniów i Połaniec. Po drodze widzieliśmy na niektórych posesjach ciekawe autobusy z PKS-ów Tarnobrzeg i Staszów, nocujące pod domami kierowców. Kinga postanowiła, że kiedyś zjeździ samochodem te okolice i obfotografuje te autobusy J Przed godziną 20 dotarliśmy do Krakowa, gdzie zakończyliśmy tę pełną przygód wyprawę. Dziękuję koledze Michałowi z Tarnobrzegu, że zorganizował ten przejazd mimo tylu przeciwności losu związanymi z awariami autobusów i rezygnacjami uczestników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz