piątek, 11 października 2024

2024-09-27 Wrześniowy weekend z Turkolem

 

W ostatni weekend września portal Turkol.pl organizuje projekt „Bieszczady”, w ramach którego pociągi retro przemierzają szlaki kolejowe południowo-wschodniej Polski. Nie inaczej było w tym roku. Projekt trwał trzy dni: od piątku 27 września do niedzieli 29 września i oczywiście nie ograniczał się tylko do Bieszczad. W piątek zabytkowy pociąg odwiedził: Staszów, Połaniec, Zamość oraz Hrubieszów. W sobotę kursował stricte po Bieszczadach zaglądając do Zagórza i Łupkowa. Natomiast w niedzielę skład udał się do Małopolski, gdzie w planach były wizyty w Andrychowie, Wadowicach i Chabówce. W tym roku fotografowałem pociągi Turkola w piątek i niedzielę. W piątek z Marcinem pogoniliśmy po okolicach Staszowa, Połańca i Stalowej Woli, a w niedzielę wybrałem się sam w okolice Andrychowa.

 

Dzień 1. Piątek 27 września 2024 r. Staszów, Połaniec, Stalowa Wola i Biłgoraj

W piątek pociąg Turkolu „Szeroki” wyjeżdżał rano z Katowic i jechał przez Olkusz, Sędziszów, Radkowice, Brzeziny i Włoszczowice do Staszowa. Następnie jako pociąg „Energia” pojechał do Połańca i z powrotem. Ze Staszowa wykonał dalszą część kursu jako „Szeroki” przez Tarnobrzeg do Stalowej Woli Rozwadowa. Potem pojechał przez Biłgoraj i Zamość do Hrubieszowa i z powrotem na nocleg w Stalowej Woli Rozwadowie. My planowaliśmy pierwsze fotki wykonać przed Staszowem i potem pogonić pociąg do Połańca i najdalej jak się da za Stalową Wolę. Marcin napisał, że zabierze mnie z Michałowic przed godziną 11. Dojazd mam tam autobusem linii 307 spod Cracovii. Jak wyjadę po 10 to spokojnie zdążę. Zdecydowałem się więc wcześniej udać się na Kraków Główny aby sfotografować wjeżdżający pociąg TLK „Wetlina” z Zagórza. Od niedawna bowiem kursują na nim planowo holenderskie jednostki SKPL serii SD85. Po prawie 4 latach od sprowadzenia ich do Polski w końcu uzyskały dopuszczenie do ruchu i rozpoczęły służbę liniową. „Wetlina” planowo kończy bieg o godzinie 9:45. Przyjechałem na Główny chwilę wcześniej Kolejami Małopolskimi z Lotniska. Wykonałem zdjęcie jednostek SD85, po czym udałem się na autobus. 

SD85-003+004 jako pociąg TLK 'Wetlina" z Zagórza kończą
bieg w Krakowie Głównym

Podjechałem trzy przystanki linią 129 na aleję 29 Listopada, gdzie miałem przesiadkę na linię 307 do Michałowic. Akurat trafiło się jedyne 12-metrowe Volvo będące na stanie MPK Kraków. 

Volvo 7900 hybrid #BH409 na pętli Michałowice P&R

Dojechałem do pętli przy michałowickim parkingu Park & Ride, po czym przeszedłem na przystanek przy krajowej siódemce, skąd Marcin mnie odebrał. Na początek jechaliśmy ekspresówką S7 do Jędrzejowa, gdzie zjechaliśmy na krajówkę do Chmielnika. W międzyczasie zadzwonił Alek, który jechał pociągiem Turkolu do Połańca. Przekazał że skład trzech oliwkowych wagonów prowadzi ciemnozielona stonka SM42-741. Bardzo dobrze, bo nie mieliśmy jej jeszcze sfoconej J. W Chmielniku tankowanie i hotdogostop, po czym ciśniemy drogą wojewódzką do Szydłowa. Stamtąd zjechaliśmy do linii kolejowej i rozglądaliśmy się za miejscówką na Turkola. Po dłuższym kręceniu się wzdłuż szlaku ostatecznie wybraliśmy łuk we wsi Koniemłoty, kilka kilometrów przed Staszowem. Wzdłuż linii Włoszczowice – Staszów biegnie tu tor Linii Hutniczej Szerokotorowej. Po cichu liczyliśmy że nie pojedzie nią żaden skład w momencie przejazdu Turkola. Tak się nie stało, choć Turkol przyjechał kilka minut opóźniony. 

SM42-741 z pociągiem Turkolu "Szeroki" z Katowic do Staszowa
zbliża się do stacji docelowej

Teraz mieliśmy wyścig z czasem. Musieliśmy szybko przedostać się na linię do Połańca. Wybraliśmy dojazd do Rytwian z pominięciem Staszowa, przez Pacanówkę, Święcicę i Groblę. Przed Rytwianami mijamy urokliwe tereny rezerwatu przyrody Dziki Staw. Z kolei w samych Rytwianach przy szkole stały sobie Bova i dwa Autosany A0909L Tramp z PKS Staszów. Że też ciekawe wozy muszą się trafiać akurat jak się spieszymy.. Wyskoczyliśmy na drogę wojewódzką Staszów – Połaniec i zaraz zjechaliśmy z niej do linii kolejowej, licząc że pociąg jeszcze nam nie zwiał. Zaraz jak zaparkowaliśmy, usłyszeliśmy rp1 dobiegające od strony Staszowa. Tak więc zdążyliśmy J. Po chwili nadjechała stonka z pociągiem „Energia”. 

Pociąg "Energia" ze Staszowa do Połańca mija Rytwiany

Kolejne fotki planowaliśmy wykonać na stacji w Połańcu. Dotarliśmy na przejazd w ciągu ulicy Polnej, gdzie nawinęła się stonka wykonująca oblot składu. 

Stonka oblatuje skład w Połańcu

Na wyjazd pociągu powrotnego natomiast przenieśliśmy się na przejazd przez drogę krajową nr 79 Kraków – Sandomierz. 

Powrotny pociąg "Energia" do Staszowa opuszcza Połaniec

Teraz mieliśmy dużą przewagę nad pociągiem, który musi wrócić się do Staszowa, aby zmienić czoło. Mogliśmy na spokojnie ustrzelić go na odcinku Staszów – Tarnobrzeg, tyle że wtedy moglibyśmy nie zdążyć się przebić przez Tarnobrzeg i Stalową Wolę i złapać go na linii do Zwierzyńca. Uznaliśmy więc, że jedziemy od razu na Stalową Wolę. Przez Tarnobrzeg przedostaliśmy się w miarę sprawnie. Trochę nas jedynie przytrzymał ruch wahadłowy spowodowany budową ronda niedaleko dworca kolejowego. W Grębowie mieliśmy na tyle dobry czas, że pozwoliliśmy sobie zajechać na stacją kolejową i zafocić regio z Lublina do Rzeszowa. Pojechał podkarpacki Elf EN62A-103. Jeszcze kilka lat temu pociągi tej relacji obsługiwały spalinowe szynobusy. Obecnie całą trasę można już pokonać trakcją elektryczną. 

EN62A-103 jako pociąg regio z Lublina do Rzeszowa wjeżdża
na stację Grębów

Niecałe dwa tygodnie wcześniej byłem w Grębowie w ramach imprezy autobusem MAN z MPK Tarnobrzeg. Po wykonaniu fotek osobówki kontynuowaliśmy jazdę do Stalowej Woli. Przypomniały mi się czasy jak w latach 2017-2019 odbywałem do tego miasta wyprawy na Jelcze z tutejszego MZK. To już historia. Wszystkie Jelcze już wycięto. Trochę ciekawych wozów natomiast ostało się w PKS. Jest kilka Autosanów H9 i Jelczy T120. Chcieliśmy szybko przebić się przez Stalową Wolę i dostać się na drugi brzeg Sanu do Pysznicy. Most akurat był w remoncie, ale przejechaliśmy w miarę sprawnie. Z Pysznicy dostaliśmy się do Kłyżowa gdzie zetknęliśmy się pierwszy raz z linią kolejową Stalowa Wola Południe – Zwierzyniec. W Zarzeczu z kolei przecinaliśmy starą drogę krajową nr 19 i zauważyliśmy że od strony Niska jedzie Autosan H9 z PKS Stalowa Wola. Jakby skręcił za nami w drogę wojewódzką na Biłgoraj, to zrobimy mu fotkę. Zobaczyliśmy w lusterku, że autobus tak właśnie jedzie, no to zatrzymaliśmy się na szybkie foto w centrum wsi. Niestety tuż przed autobusem z bocznej drogi wylęgła chmara aut, co wymusiło szybką zmianę kadru. Ale portrecik udało się strzelić. Według czołowej tablicy Autosan jechał do Ulanowa, a według bocznej do Bukowiny 😅. 

Autosan H9-21 z PKS Stalowa Wola przyłapany w Zarzeczu

Dogoniliśmy autobus w Wólce Tanewskiej i na upartego zrobiłoby się mu jeszcze jedno zdjęcie. Jednak spodziewaliśmy się, że mamy już na karku pociąg Turkola, więc skręciliśmy do linii kolejowej w okolice nieczynnego przystanku osobowego Huta Deręgowska. Oferta pasażerska na tym odcinku od lat jest reprezentowana wyłącznie przez jedną parę pociągów dalekobieżnych i to kursującą w mało fotogenicznych godzinach. Czekanie na pociąg mocno się przedłużało. Czekający tu z nami miłośnik mówił, że była usterka semafora w Stalowej Woli Rozwadowie. W końcu doczekaliśmy się pociągu, ale jego opóźnienie sięgało już 40 minut. 

Pociąg Turkolu "Sitarz" ze Stalowej Woli Rozwadowa do Zamościa
mija nieczynny przystanek Huta Deręgowska

Jechał żwawo próbując nadrobić opóźnienie. Mimo to podjęliśmy próbę dogonienia go do Biłgoraja. Nie robiliśmy sobie na to nadziei, gdyż linia kolejowa biegnie tu bardziej prosto niż kręte lokalne drogi. Na stacji w Biłgoraju Turkola nie zastaliśmy, ale za to stał skład towarowy z tamarą PKP Cargo czołem w kierunku Zwierzyńca. Liczyliśmy że czeka tylko na odbieg za Turkolem i zaraz pojedzie. Ustawiliśmy się więc na wyjeździe ze stacji i czekaliśmy, zwłaszcza że na koniec dnia na chwilę poprawiła się pogoda i wyszło słońce. Po kilkunastu minutach czekania rzeczywiście rozległo się dudnienie od strony stacji. Tyle że to nie tamara, tylko przyjechał skład LHS i zatrzymał się na mijance. A skoro się zatrzymał, to znaczy że jedzie też skład po szerokim torze od Zwierzyńca. Tamara z kolei zmieniła oświetlenie z manewrowego na pociągowe. Przenieśliśmy się więc na przejazd, skąd mieliśmy widok na oba kierunki. Słońce już pomału chowało się za chmury, ale doczekaliśmy się pociągu LHS od strony Zwierzyńca. Dwa batmany prowadziły skład z rudą.

ST40s-19+16 ze składem z rudą wjeżdżają do Biłgoraja od strony
Zwierzyńca

Po jego wjeździe od razu wypuszczono skład w drugim kierunku. 

ST40s-04+23 z mieszanym składem ruszają z Biłgoraja na szlak
do Zwierzyńca po krzyżowaniu z pociągiem z rudą

A na normalnym torze tamara jak stała tak stała. Zaczęło się już ściemniać i uznaliśmy że nie doczekamy się jej odjazdu. W takim razie pora wracać. Z powrotem kierowaliśmy się drogą wojewódzką nr 858 do Niska, która ma jakoś dziwnie wytyczony przebieg. Za Harasiukami jej przebieg uciekł w boczną leśną drogę a my wylądowaliśmy w Krzeszowie. Na dodatek w okolicy prawdziwą plagą byli nieoświetleni rowerzyści. Z Krzeszowa dostaliśmy się do Ulanowa, gdzie przekroczyliśmy rzekę San. Parę minut później wskoczyliśmy już na ekspresówkę S19, którą pomknęliśmy do Rzeszowa, a dalej autostradą A4 do Krakowa. W domu byliśmy po godzinie 21.

 

Dzień 2. Niedziela 29 września 2024 r. Szlak Wadowice - Andrychów

W sobotę odpuściłem sobie fotografowanie, bo wtedy miała być najsłabsza pogoda z całych tych trzech dni. Zdjęcia zaplanowałem natomiast na niedzielę, kiedy Turkol miał przemierzyć trasę: Jasło – Rzeszów Staroniwa – Kraków Płaszów – Wadowice – Andrychów – Wadowice – Chabówka – Wadowice – Kraków Główny – Katowice. Miałem dwie koncepcje. Albo wybrać się na odkrytą w marcu miejscówkę na Ostrym Wierchu w Beskidzie Niskim (na wysokości szlaku Wadowice – Andrychów), albo nad Jezioro Mucharskie. Przy okazji miałem ambicję upolowania jednostki EN71-001 Polregio odmalowanej w jedyne słuszne barwy (góra żółta dół niebieski). Decyzję gdzie pojadę uzależniłem więc od tego, na jaką trasę ta jednostka zostanie zaplanowana. W niedzielę rano dowiedziałem się, że jest na swoim stałym przydziale, czyli na linii wadowickiej. W takim razie zdecydowałem, że jadę ponownie zdobyć Ostry Wierch. Tym razem nie jechałem jak w marcu pociągiem „Beskidek” przed 7 rano. Zdradziłem kolej i skorzystałem z autobusu Kolei Małopolskich linii A40 do Kęt, wyjeżdżającego niecałe 2 godziny później. No cóż, chęć wyspania się w niedzielę okazała się silniejsza od wierności kolei 😅. Gdy wyjeżdżałem z Krakowa świeciło piękne słońce, ale niestety tuż po wyjeździe z miasta przyszły gęste chmury rzadko przepuszczające światło słoneczne. Przystanek Inwałd Kościół był zlokalizowany najbliżej żółtego szlaku prowadzącego na Ostry Wierch. Niestety mimo, że zgłaszałem chęć wysiadania naciskając stosowny przycisk, kierowca minął ten przystanek bez zatrzymania 😡 Zmuszony więc byłem do awaryjnego wysiadania w Andrychowie, ale na szczęście od razu był pociąg, którym cofnąłem się jeden przystanek do Inwałdu. Co prawda miałem w planach go focić a nie nim jechać, ale szałowego zdjęcia w tych warunkach pogodowych i tak bym nie zrobił. Z Inwałdu ruszyłem żółtym szlakiem na Ostry Wierch. Ruch na szlakach spory, mijałem dużo grzybiarzy. Trochę się obawiałem czy wspinaczka mi się opłaci. Jak byłem tu w marcu, nie było jeszcze liści na drzewach. Teraz mogły one dodatkowo trochę podrosnąć i zasłonić widoki. Na Ostrym Wierchu odkryłem w marcu dwa punkty widokowe: jeden z widokiem na szlak od Wadowic i drugi z widokiem na szlak od Andrychowa. Zdjęcie z tego drugiego punktu w marcu zmaściłem. Zbyt długo zajmowałem się czyszczeniem karty pamięci w aparacie i pociąg mi zdążył zwiać. Teraz okazało się, że tego motywu już nie powtórzę L. Gałęzie rozrosły się na tyle, że aparat nie był w stanie złapać ostrości L. Na szczęście widok w kierunku Wadowic i Inwałdu dalej jest tak samo piękny jak w marcu J. Wprawdzie w marcu miałem więcej słońca, ale za to gorszą przejrzystość powietrza. Tym razem powietrze było idealnie przejrzyste. Widać było jak na dłoni Chocznię i Wadowice, a także położone dalej wsie Witanowice i Babica. Z kolei patrząc na północ w stronę Inwałdu widoczny był nie tylko pobliski Park Miniatur, ale również położone znacznie dalej Energylandię w Zatorze, kopalnię „Janina” w Libiążu oraz elektrownie „Jaworzno” i „Siersza” (odległe stąd w linii prostej o ponad 40 kilometrów). Po godzinie 12 planowo w Andrychowie krzyżują się dwie osobówki, przy czym ta od Krakowa jest obsługiwana jednostką EN71-001. Rozkład pociągu Turkolu jest tak ułożony żeby zdążył dojechać do Andrychowa zanim regio od Krakowa ruszy z Wadowic, przeczekał w Andrychowie krzyżowanie osobówek i ruszył w drogę powrotną jak regio do Krakowa dotrze do Wadowic. Planowo „Kremówka” Turkolu powinna ruszyć z Wadowic przed godziną 12. Mija ta godzina, ja wypatruję na szlak do Wadowic i nic nie zapowiada aby skład miał jechać. No to rzut oka na grupy kolejowe i okazuje się, że nie dość że Turkol jest opóźniony godzinę, to jeszcze prowadzi go elektrowóz EU07-324 w barwach PKP Intercity 😂. Znalazłem filmik jak ten cudaczny skład mija przystanek Kraków Sanktuarium. W takim razie jako pierwszego złapię minionka obsługującego regio do Bielska-Białej, następnie przejedzie regio do Krakowa i dopiero potem na szlak do Andrychowa będzie mógł wjechać Turkol. Osobówka do Bielska-Białej była planowo i w momencie jej przejazdu pojawiło się nawet słońce J. Zrobiłem jej około 10 ujęć od momentu jak dojeżdża do Choczni Górnej do chwili jak zbliża się do przystanku w Inwałdzie. 

EN71-001 jako pociąg regio "Bolek i Lolek" z Krakowa do
Bielska-Białej hamuje przed przystankiem Chocznia Górna

Tu jest po wyjeździe z przystanku Chocznia Górna

A tu zbliża się do przystanku Inwałd

Po około 20 minutach pojechało regio „Biała” do Krakowa. Tu już jechał zwykły spot i słońce nie chciało współpracować. Zrobiłem więc mniejszą liczbę fotek. 

EN57-2061 jako pociąg regio "Biała" z Bielska-Białej do Krakowa
na szlaku między Inwałdem a Chocznią Górną

Do Wadowic dotrze on na godzinę 13:06, co oznacza że około godziny 13:15 powinienem na horyzoncie wypatrzeć „Kremówkę” Turkola. Tak też się stało, dokładnie o tej godzinie pojawił się skład z niebieską siódemką, trzema oliwkowymi wagonami i… widzę że na końcu jedzie jeszcze coś żółto-czerwonego. 

Pociąg Turloku "Kremówka" z Wadowic do Andrychowa minął
przystanek Chocznia Górna

Czekam aż skład podjedzie bliżej żeby dopatrzeć się co u licha jeszcze tam dopięli. Okazało się, że to bobina Rail Polska 140 059-7 😅. 

Ten sam skład zbliża się do przystanku Inwałd. Prowadzi do
EU07-324 z PKP Intercity a na popychu jest 140 059-7 Rail
Polska

Jak to zobaczyłem, to nawet przestałem się wkurzać że wdrapałem się na tę górę po to żeby sfocić Turkola z niebieską siódemką. Zmieniłem zdanie i uznałem że to chyba była jedyna okazja spotkania tak kosmicznego zestawienia 😀. Ale i tak myślę że Polregio uratowało sytuację wysyłając jednostkę EN71-001 na tę trasę. Moim zdaniem dla niektórych focistów była ona większym zainteresowaniem niż skład Turkolu. Chociaż z drugiej strony składy wagonowe nie są jakoś często spotykane na tej trasie. Dodatkowo ta bobina Rail Polska jest chyba najstarszym czynnym elektrowozem w Polsce. Wyprodukowany został w Czechosłowacji w 1957 roku, więc liczył już 67 lat. Jest o 4 lata starszy od swojej rodaczki EP05-23 eksploatowanej okazjonalnie przez PKP Intercity. Ciekawe gdzie ją dopięli do składu, bo na filmiku z przystanku Kraków Sanktuarium jej nie było. Musieli to zrobić w Wadowicach. Pierwsze skojarzenie miałem, że drugą lokomotywę zapięli w celu uniknięcia manewrów w Andrychowie i zbiciu opóźnienia. Okazało się, że nie. W Andrychowie zamieniono lokomotywy miejscami, tak aby na powrocie dalej siódemka była na czele a bobina na popychu 😂. Jak Turkol jechał do Andrychowa nie było słońca, ale jeszcze jako takie zdjęcia dało się zrobić. Natomiast przy jego powrocie do Wadowic były takie kontrasty oświetleniowe, że udało mu się zrobić raptem jedno ujęcie.

Powrotna "Kremówka" z Andrychowa do Wadowic pomiędzy
Inwałdem a Chocznią Górną

Ale i tak ze zdjęć jestem zadowolony. Przynajmniej przejrzystość powietrza była w sam raz. Z powrotem zszedłem już nie na dziko leśnymi ścieżkami, ale kulturalnie żółtym szlakiem do Kaczyny. Oczywiście w trakcie jak schodziłem wypogodziło się i wyszło słońce.. Z Kaczyny asfaltową drogą dotarłem do Choczni Górnej. Dzięki opóźnieniu Turkola nie musiałem czekać ponad 2 godziny na pociąg powrotny do Krakowa, a jedynie godzinę. Wykorzystałem ten czas na fotki pociągu regio „Stanisław Stojałowski” do Bielska-Białej. Zrobiłem go na łuku po wyjeździe z przystanku Chocznia Górna. Tym razem słońce ładnie współpracowało i jeszcze pojechał klasyczny EN57. 

EN57-1273 jako pociąg regio "Stanisław Stojałowski" z Krakowa
do Bielska-Białej ruszył z przystanku Chocznia Górna

Potem miałem 25 minut, żeby szybkim krokiem dojść na przystanek. W drogę powrotną zawiozła mnie jednostka EN71-001 😀. Zwróciła ona uwagę grupki osób czekających na peronie. Słyszałem komentarze „patrz co tu jedzie” 😅. Była to pierwsza moja przejażdżka tym pojazdem po przywróceniu mu jedynych słusznych barw. Super się jechało na siedzeniach z dermy. Przy ostatnim przeglądzie zostały one wszystkie obszyte na nowo. W Wadowicach planowo stoimy 16 minut. Krzyżujemy się z regio „Biała”. Naprzeciwko mnie usiadła dziewczyna z psem, który był bardzo przyjazny ale strasznie się wiercił. Nie mógł usiedzieć w miejscu, tylko ciągle na zmianę wskakiwał na kanapę i zeskakiwał. Minionek wzbudzał duże zainteresowanie. Na kilku stacjach widziałem mikoli filmujących jego wjazd lub wyjazd. Podróż zakończyłem w Krakowie przed godziną 18.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz