sobota, 25 czerwca 2022

2022-05-28 Kultowym potrójniakiem po Wrocławiu

 

Tydzień po imprezie Jelczem L11 po okolicach Warszawy wybrałem się na imprezę tramwajową do Wrocławia. Był to przejazd kultowym potrójniakiem, czyli składem trzech wagonów typu 105Na. Wagony biorące udział w przejeździe należą do Łukasza Kuczewskiego, motorniczego i miłośnika komunikacji miejskiej. Pod koniec 2020 r. zrealizował on pomysł zakupu własnych wagonów tramwajowych sprowadzając z Częstochowy dwa wozy 105Na o numerach #692 i #693. Wybór tego miasta był podyktowany tym, że tamtejsze stopiątki zachowały się w stanie najbardziej zbliżonym do oryginału. Nowy właściciel nadał swoim wagonom numery #2567 i #2566. Na początku 2022 dokupił jeszcze trzeci wagon o numerze #685, który we Wrocławiu otrzymał numer #2568. Umożliwiło to po raz pierwszy od wielu lat zestawienie we Wrocławiu potrójnego składu stopiątek. Zestawy 3x105Na kojarzone są przede wszystkim z Krakowem i Gdańskiem, ale w latach 80-tych XX wieku eksploatowano je na większości naszych sieci tramwajowych, także we Wrocławiu. Wrocławskie ufoki zostały rozłączone w 1991 roku w celu przyspieszenia wycofania z ruchu liniowego wagonów typu N. Przejazd kultowym potrójniakiem po Wrocławiu trwał 3 godziny i odbywał się po trasach, na których przed laty kursowały one liniowo, a więc do Biskupina, Księża Małego i Leśnicy. Tego samego dnia portal Turkol uruchamiał pociągi retro z Wrocławia do Oławy i Brzegu, więc po imprezie tramwajowej postanowiłem zaczaić się na jeden z tych kursów.

Pobudka o nieludzkiej porze i tuż po godzinie 5 ruszam w trasę na pokładzie pociągu IC „Chełmoński” do Świnoujścia. Za Gliwicami jedziemy już z ludźmi stojącymi na korytarzach. Zaczynam się więc obawiać czy uda mi się kupić miejscówkę na bilet powrotny. W związku z tym we Wrocławiu pierwsze co zrobiłem, to udałem się do automatu zakupić bilet powrotny. Widzę, że ludzie jeszcze się nie przyzwyczaili do kupowania biletów w automatach. Kolejki do kas ogromne, a w automacie bilet kupuje się z marszu. Impreza tramwajowa ma trwać do godziny 12:30 potem 13:40 przyjeżdża pociąg Turkolu z Oławy, więc kupiłem bilet na „Wafla” odjeżdżającego o 15. O dziwo dostałem miejscówkę i to przy oknie 😮. Impreza ufokiem rozpocznie się w zajezdni Popowice o 9:30, czyli za ponad godzinę. Najpierw przeszedłem się pieszo robiąc zdjęcia tramwajów. W ruchu spotkałem same niskopodłogowe, Skody, Moderusy Beta i Gamma oraz Twisty. We Wrocławiu mają co najmniej trzy schematy malowania zakładowego: niebieskie, żółto-niebieskie i granatowe. 

Kilka ujęć z ulicy Piłsudskiego we Wrocławiu. Moderus Beta #2716

Skoda 16T #3007

Moderus Gamma #3303

Moderus Beta #2917

Na wysokości dworca świebodzkiego wsiadłem w tramwaj linii 33 jadący w kierunku Tarczyński Arena (czyli arena kabanosów 😛). Przy okazji zaliczyłem niedawno otwarty odcinek w ulicy Robotniczej. Wysiadam na przystanku Kwiska zlokalizowanym w pobliżu zajezdni Popowice. Nie pełni już ona funkcji liniowych, stacjonuje tu wyłącznie tabor zabytkowy, głównie stanowiący własność miejscowego Klubu Sympatyków Transportu Miejskiego. Nasz imprezowy ufok był właśnie formowany. Dzień później we Wrocławiu rozpoczynała funkcjonowanie tegoroczna linia turystyczna. W związku z czym w celu jej reklamy, tabor zabytkowy był wystawiany przed zajezdnię. Można było więc w oczekiwaniu na rozpoczęcie imprezy wykonać zdjęcia zabytkowych autobusów Ikarus oraz tramwajów typu N, Linke Hoffman, czy największej wrocławskiej perełki czyli wagonu typu Maximum z 1901 roku. 

Wagon N #1444 przed halą zajezdni Popowice

Zabytkowy airwolf Jelcz M121MB #9500 w hali zajezdni Popowice

Ikarus 280 na placu przed zajezdnią

Unikatowy tramwaj Maximum z 1901 roku.

Ikarus 260 oraz wagon typu N

Wagon Linke Hoffman #1209

W końcu nasza potrójna stopiątka wymanewrowała na tor, z którego możliwy jest wyjazd na ulicę Legnicką i uczestnicy imprezy mogli zająć miejsca. Przejazd był dość kameralny, wzięło w nim udział około 20 osób. Dawne szlagierowe linie wrocławskich ufoków to 3 (Leśnica – Księże Małe) oraz 10 (Leśnica – Biskupin). Na początek kierowaliśmy się trasą dziesiątki w kierunku Biskupina. Pogodę mieliśmy w kratkę. Było dość zimno i pochmurno. Czasem wychodziło słońce, ale pojawiały się też przelotne deszcze. Pierwszy fotostop odbył się na ulicy Legnickiej za wiaduktem kolejowym. Przyznam, że już dobrych parę lat nie byłem na imprezie tramwajowej. To jednak nie to samo co impreza autobusowa (gdzie na fotostopach można sobie bezpiecznie zjechać na bok) czy kolejowa (gdzie ma się cały szlak dla siebie). Tu jednak trzeba być mocno zdyscyplinowanym i jak tylko z tyłu się pojawiał liniowy tramwaj, musieliśmy bezwzględnie się ewakuować. 

Imprezowy trójskład 105Na #2568+2567+2566 na ulicy Legnickiej

Przez ścisłe centrum przejechaliśmy bez postoju. Na kolejne zdjęcia pozwoliliśmy sobie na ulicy Szczytnickiej. 

Ulica Szczytnicka

Na wjeździe i wyjeździe z węzła przesiadkowego Plac Grunwaldzki mogliśmy podziwiać jak nasz trójskład pięknie zawija się na łukach. Kawałek dalej przejechaliśmy przez remontowany Most Zwierzyniecki, który z kolei gościł niedawno w telewizji jako miejsce o największym nagromadzeniu znaków drogowych. Jest ich tu tyle, że kierowcy wjeżdżający na most po prostu nie są wstanie wszystkich przeczytać 😂. Na trasie do Biskupina odbył się jeszcze jeden fotostop w rejonie dawnej zajezdni Dąbie. 

Ulica Olszewskiego (trasa na Biskupin)

Postój na pętli Biskupin

W drodze powrotnej do centrum podjęliśmy wyzwanie wykonania zdjęć na Moście Pokoju. Niestety w momencie kiedy nie jechały samochody, słońce chowało się za chmury. Ale nie można mieć wszystkiego. W każdym razie czekać nie mogliśmy, bo liniowe tramwaje deptały nam po tylnych wózkach. 

Ulica Szczytnicka przed skrętem w Wyszyńskiego

Przystanek na ulicy Wyszyńskiego

Na Moście Pokoju

Na Placu Wróblewskiego przekierowaliśmy się na trasę trójki na Księże Małe. I tu się zaczął najciekawszy dla mnie moment imprezy, mianowicie potrójna stopiątka na trójce 😍. Mam wielki sentyment do trójwagonowych trójek. Podobnie jak we Wrocławiu, w Krakowie również na linii 3 przez wiele lat kursowały składy 3x105Na. Do połowy lat 90-tych były nawet jedynym typem taboru kursującym na tej linii. Mieszkałem wtedy w takim rejonie, że często jeździłem trójką i utkwiło mi skojarzenie, że trójka ma trzy wagony, a nawet że numer linii wziął się od liczby wagonów ją obsługujących 😜. Pamiętam jak potem nie mogłem się pogodzić, że w 1996 r. przeniesiono trójskłady z linii 3 na linię 13 😡. Nigdy jednak nie traciłem nadziei, że ujrzę jeszcze trójwagonowe trójki. Nie bez powodu mówi się, że nadzieja umiera ostatnia, bo w 2012 r. ufoki ponownie zaczęły się pojawiać na trójce. Co prawda nie obsługiwały już 100% kursów, ale można było je tam spotkać do 2015 r., kiedy zaczęły przychodzić pierwsze Krakowiaki z Pesy. Korzystając z tego, że za nami nie jechał liniowy tramwaj, pozwoliliśmy sobie na zdjęcia z kamienicami przy ulicy Traugutta. 

Trójwagonowa trójka na ulicy Traugutta

Kolejny fotostop był na ulicy Krakowskiej za wiaduktem alei Armii Krajowej. 

Ulica Krakowska za węzłem z aleją Armii Krajowej

Dalszy odcinek jest dość klimatyczny. Przecinamy w jednym poziomie nieczynną bocznicę kolejową, a ostatni odcinek przed pętlą Księże Małe jest jednotorowy. Czyniliśmy starania, żeby wykonać tu zdjęcia, ale nie było to łatwe zadania z uwagi na duży ruch drogowy oraz czekający za nami liniowy tramwaj. 

Ulica Krakowska w rejonie skrzyżowania z Karwińską

Odcinek jednotorowy przed pętlą Księże Małe

Na pętli Księże Małe nasz potrójniak wzbudzał duże zainteresowanie, co chwilę ktoś zagadywał co to za akcja. 

Moderus Gamma #3306 na pętli Księże Małe

Nasz trójskład na pętli Księże Małe

W dalszej części imprezy planowany był przejazd całej trasy trójki do Leśnicy, najdalej na zachód wysuniętej części wrocławskiej sieci tramwajowej. W trakcie gdy jechaliśmy przez centrum, zachmurzenie rosło aż rozpętała się przelotna, ale dość intensywna ulewa. Odcinek od Pilczyc do Leśnicy miał swój klimat. Kojarzył mi się z tramwajem jadącym przez szczere pole wzdłuż ulicy obsadzonej szpalerem drzew. Widok jaki tam zastaliśmy był niestety zgoła odmienny. Okolica była totalnie rozkopana pod budowę drugiej jezdni a torowisko zostało odsunięte kawałek na południe. Jeszcze w padającym deszczu stanęliśmy na zdjęcia w księżycowym krajobrazie ulicy (nomen omen) Kosmonautów. 

Na przebudowywanym odcinku wzdłuż ulicy Kosmonautów

Gdy jechaliśmy dalej do Leśnicy, wypogodziło się i wyszło słońce. Na pętli w Leśnicy wykonaliśmy zdjęcie naszego ufoka z liniowym Twistem oraz grupowe zdjęcie uczestników przejazdu. 

Spotkanie z liniowym Twistem na pętli Leśnica

Pętla Leśnica

W drodze powrotnej odbyło się kilka fotostopów na wykopaliskach wzdłuż ulicy Kosmonautów. Jadąc na imprezę tramwajową byłem przekonany, że w przeciwieństwie do imprez kolejowych czy autobusowych, tu nie będzie ryzyka brudzenia butów. Okazało się że się myliłem, ale warto było wdrapywać się na te góry ziemi dla takich kardów. 

Ujęcia z ulicy Kosmonautów

Potem zatrzymaliśmy się jeszcze na ulicy Lotniczej za pętlą Pilczyce. 

Ulica Lotnicza za pętlą Pilczyce

Wszystkie punkty imprezy już odwiedziliśmy, ale postanowiliśmy zajrzeć jeszcze na pętlę Wrocławski Park Przemysłowy. Było to spowodowane tym, że zjazd do zajezdni Popowice od strony Leśnicy wymaga cofania przez ulicę i korzystniej jest zjechać od strony centrum. Część pasażerów na przystankach chyba nie zauważała, że taki tramwaj jak nasz liniowo raczej po mieście nie kursuje i zawsze jak stawaliśmy na światłach próbowali do nas wsiadać 😃. Byli też tacy, co wyciągali telefony i robili zdjęcia naszego ufoka. Pętla Wrocławski Park Przemysłowy zlokalizowana jest w dawnej przemysłowej dzielnicy miasta, która obecnie znacząco zmienia swoje oblicze. W trakcie budowy jest przedłużenie trasy tramwajowej z tej pętli do Nowego Dworu. Pierwotne plany miasta zakładały budowę tu wydzielonej trasy dla autobusów miejskich, ale po fali hejtu jaka się po tym pojawiła zmieniono koncepcję na rzecz linii tramwajowej. 

Pętla Wrocławski Park Przemysłowy

Na Wrocławskim Parku Przemysłowym opuściłem imprezę i udałem się na przystanek, gdyż chciałem zdążyć złapać pociąg Turkolu z Oławy. Pierwotnie planowałem dotrzeć w rejon Tarnogaju lub Księża Małego, żeby złapać go przed Wrocławiem Głównym. Jednak impreza ufokiem się trochę przedłużyła i musiałem się zadowolić ujęciem z peronów na głównym. Pociągi Turkolu z Wrocławia do Oławy i Brzegu uruchomione zostały z okazji 180 rocznicy otwarcia linii kolejowej Wrocław – Oława, najstarszej linii kolejowej na terenie obecnej Polski. Oddana została z końcem maja 1842 roku. Chociaż budowana była przez Niemców, którym wówczas nawet nie śniło się, że ponad 100 lat później będą musieli oddać te tereny Polakom. Pierwszą linią kolejową budowaną przez polskich inżynierów była linia Warszawa – Grodzisk otwarta 3 lata później. Nie wiedziałem na który peron wjedzie pociąg Turkolu, ale na wszelki wypadek ustawiłem się na początku peronu 4. Oczywiście wjechał najdalej jak się dało, czyli na peron 1. Ale i tak udało się wykonać zdjęcia. Przyjechała lokomotywa spalinowa SM30-507 z dwoma wagonami dwuosiowymi. 

SM30-507 z pociągiem Turkolu z Oławy kończy bieg we
Wrocławiu Głównym

Okazało się, że w drogę powrotną do Krakowa mogłem się zabrać pociągiem IC „Piast”. Planowo on wprawdzie wyjeżdżał z Wrocławia przed przyjazdem Turkola, ale tak się złożyło że był opóźniony 20 minut. Jednak miałem już bilet kupiony na „Wafla” i musiałem czekać jeszcze godzinę. A może i dłużej, bo pewnie się spóźni. Oczywiście wykrakałem, bo przyjechał spóźniony pół godziny. Potem na wyjeździe z Wrocławia dołożył jeszcze kilka minut, bo wlókł się za jakimś wolniejszym pociągiem. Później już jechaliśmy cały czas płynnie. Wprawdzie opóźnienia nie nadrobiliśmy, ale np. od Mysłowic do Krakowa praktycznie cały czas cisnęliśmy 120 km/h bez żadnych ograniczeń. Jedynie przed stacją Kraków Mydlniki musieliśmy nieco zwolnić, bo przed nami jechała osobówka. Naprzeciwko mnie w wagonie siedziała dziewczyna, która czytała książkę Filipa Springera. Lubię jego książki, więc kusiło mnie, żeby do niej zagadać w tym temacie. Ale jakoś znajdowałem sobie wymówki, że z różnych powodów na pewno nie będzie chciała ze mną rozmawiać. Aż w końcu jak już zbieraliśmy się do wysiadania w Krakowie, inna osoba co siedziała koło nas zagaiła rozmowę i wtedy przy okazji zagadałem do tej dziewczyny co siedziała naprzeciwko. Okazało się, że bardzo miło się z nią rozmawiało zarówno o książce jak i o innych tematach. Aż zacząłem żałować, że całą drogę nic się do niej nie odezwałem, a rozgadaliśmy się jak już musimy wysiadać. No cóż, będę miał nauczkę na przyszłość 😛 W Krakowie Głównym miałem szybką przesiadkę na pociąg do Lotniska, którym zabrałem się do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz