poniedziałek, 15 listopada 2021

2010-06-25 Wznowienie ruchu towarowego na linii Chabówka - Nowy Sącz

W poprzednim wpisie opowiadałem o ostatnim pociągu retro na trasie Chabówka - Nowy Sącz przed długo oczekiwaną modernizacją, a teraz przypomnę moment kiedy linia ta przeżywała niespotykane od lat obciążenie ruchem towarowym. W 2010 r. trasa nie była już od kilku lat wykorzystywana w ruchu pasażerskim. Ostatnie pociągi retro kursowały po niej dwa lata wcześniej. Ruch pociągów towarowych odbywał się tylko na odcinku z Nowego Sącza do Klęczan i Limanowej. Wówczas parę razy pojawiały się pytania o przyszłość linii Chabówka - Nowy Sącz. Czy ta niezelektryfikowana trasa o mało atrakcyjnych parametrach ma rację bytu w dzisiejszych czasach. Aż tu nadeszła powódź, która w maju i czerwcu 2010 roku poczyniła prawdziwe spustoszenia także w Beskidzie Sądeckim. Bardzo ucierpiała w jej wyniku linia z Tarnowa przez Nowy Sącz do Muszyny. Zerwany został most na Popradzie w Starym Sączu, przez co na parę miesięcy Muszyna i Krynica odcięte zostały od reszty polskiej sieci kolejowej. Oprócz tego podmyte zostały tory pomiędzy Tarnowem a Stróżami oraz między Stróżami a Jasłem. Szczęściem w nieszczęściu było, że linia Chabówka - Nowy Sącz nie doznała żadnych uszczerbków i dzięki temu stała się jedyną przejezdną linią kolejową wychodzącą z Nowego Sącza. Do czasu odbudowy odcinków Tarnów - Stróże i Stróże - Jasło linia była jedynym oknem na świat dla sądeckiego Newagu, dużego zakładu wykonującego naprawy i modernizacje taboru kolejowego oraz niewielkiego zakładu w Stróżach realizującego naprawy rewizyjne wagonów towarowych. Od połowy czerwca na linię Chabówka - Nowy Sącz ruszyły pociągi towarowe w liczbie niespotykanej od wielu lat. Z Nowego Sącza codziennie rano wyruszały co najmniej 3 składy, a z Chabówki po południu jechały najczęściej dwa składy. W Mszanie Dolnej można było zaobserwować krzyżowania składów towarowych. W składach pociągów często można było spotkać lokomotywy lub jednostki EN57 przesyłane do Newagu na rewizję. Obsługę wszystkich pociągów zapewniały lokomotywy SM42 z Nowego Sącza.

Takich okazji jak wiadomo się nie przepuszcza i mimo że pogoda w drugiej połowie czerwca nie rozpieszczała, linię Chabówka - Nowy Sącz prawie codziennie nawiedzali miłośnicy kolei. Ja z Tomkiem i Maksem wybrałem się na zdjęcia w piątek 25 czerwca. Wyruszyliśmy z Krakowa o godzinie 7 i po półtoragodzinnej jeździe zameldowaliśmy na stacji w Limanowej. Postanowiliśmy zaczaić się tu na pierwszy skład jadący z Nowego Sącza. Pogoda oczywiście nie dopisuje, jest pochmurno i deszczowo. Nie wiedzieliśmy dokładnie o której możemy się spodziewać pociągu, więc zerkaliśmy co chwilę na pomieszczenie dyżurnej ruchu. Po kilkunastu minutach zauważyliśmy że dyżurna rozmawia przez telefon i coś zapisuje w papierach, więc pojawiły się nadzieje, że coś zaraz nadjedzie. A gdy opuściły się szlabany na przejazdach w obrębie stacji, to już nie mieliśmy żadnych wątpliwości. Po chwili od strony Nowego Sącza nadjechała SM42-761 z trzema węglarkami świeżo po rewizji w Stróżach. 

SM42-761 z pierwszym tego dnia pociągiem towarowym z Nowego
Sącza do Chabówki mija stację w Limanowej

Po wykonaniu zdjęć ruszyliśmy w pogoń za pociągiem. Przebijanie się przez Limanową zajęło nam dość dużo czasu, ale pociąg nie rozwijał wielkich prędkości i wiedzieliśmy że prędzej czy później go dogonimy. Przed przejazdem w Sowlinach ustawił się jednak spory sznurek samochodów i dogoniliśmy pociąg dopiero przed Piekiełkiem. Kolejne zdjęcia wykonaliśmy za mostem na Łososinie w Tymbarku. 

Skład minął most na Łososinie przed Tymbarkiem

Na stacji w Tymbarku przejezdny jest tylko jeden tor, więc stacja pełni wyłącznie rolę posterunku odstępowego. Na każdym nieoznakowanym przejeździe drogowym postawiono nowe znaki STOP żeby przypadkiem jakiś kierowca nie zrobił swoim autem crash-testu dla stonki. Kolejne zdjęcia pociągu wykonaliśmy w Podłopieniu między Tymbarkiem a Dobrą oraz za Dobrą. 

Na szlaku za Tymbarkiem

Za stacją Dobra koło Limanowej

Dalej droga rozchodzi się z linią kolejową i podjęliśmy decyzję że wracamy w kierunku Limanowej, żeby zaczaić się na kolejny skład. Za Piekiełkiem niepostrzeżenie śmignął nam kolejny skład w kierunku Chabówki. Był zestawiony identycznie jak poprzedni, z tym że prowadziła go stonka (516) w niebieskim malowaniu PKP Cargo. Ponieważ byliśmy wybredni i nie odpowiadała nam niebieska stonka z niebieskimi wagonami, to pojechaliśmy dalej zapolować na kolejny skład. Na przebicie się przez Limanową znów straciliśmy sporo czasu. Ulokowaliśmy się za byłą stacją w Pisarzowej, skąd mieliśmy dobry widok na szlak. Po dłuższym oczekiwaniu nadjechał kolejny skład, znów zestawiony ze stonki z trzema niebieskimi węglarkami. 

SM42-041 z kolejnym składem z Nowego Sącza do Chabówki
pokonuje wzniesienie w Pisarzowej

Jako że stonka była w klasycznym malowaniu, to podjęliśmy się pogoni za nim. Kolejne zdjęcia wykonaliśmy we wsi Mordarka, z przejazdu ze szlabanami zamykanymi na korbkę. 

Skład minął przejazd w Mordarce

Po raz kolejny przejazd przez Limanową zajął nam dużo czasu, więc obiecaliśmy sobie, że już dziś więcej przez to miasto przejeżdżać nie będziemy. Stonkę dogoniliśmy dopiero przed przystankiem Piekiełko. Akurat dojeżdżaliśmy do skrzyżowania z drogą prowadzącą do tego przystanku, więc musieliśmy podjąć błyskawiczną decyzję, czy zjeżdżamy na fotostop czy pędzimy dalej. Postanowiliśmy jednak zajechać na przystanek, na miejscu byliśmy tuż przed pociągiem. Zrobiliśmy zdjęcia i pojechaliśmy dalej. 

Przystanek Piekiełko

Co ciekawe na peronie było dwóch miejscowych miłośników którzy filmowali pociąg. Musieli być nieco zaskoczeni, gdy pociąg dojeżdża już do przystanku, a tu trzech gości przyjeżdża robi szybkie zdjęcia i odjeżdża. Po powrocie do domu będziemy musieli sprawdzić na forach internetowych, czy przypadkiem coś o nas nie napisali 😉. Niestety nie mieliśmy czasu się przywitać, bo musieliśmy gonić pociąg. Kolejne dwa zdjęcia wykonaliśmy w podobnych miejscach, co podczas gonienia pierwszego składu, tj. przed mostem na Łososinie oraz w Podłopieniu. 

Na szlaku przed Tymbarkiem

Pomiędzy Tymbarkiem a Dobrą

W Dobrej tym razem dla odmiany nie pojechaliśmy dalej wzdłuż linii kolejowej, lecz pomknęliśmy przez przełęcz Gruszowiec, żeby wyjechać pociągowi na spotkanie w Kasinie Wielkiej. Między Porąbką a Kasiną Wielką nie ma drogi równoległej do torów i trzeba pojechać trochę naokoło. Po dotarciu do centrum Kasiny Wielkiej, skierowaliśmy się nie na stację kolejową, lecz dla odmiany pojechaliśmy wąską drogą do przysiółka Miśki. Chcieliśmy dotrzeć do mostu kolejowego na potoku Kasinka, który oglądaliśmy często na zdjęciach, a którego jeszcze nie odwiedziliśmy podczas żadnej naszej wyprawy na linię Chabówka - Nowy Sącz. Widać, że powódź szalała też w tych stronach, bo droga była w paru miejscach podmyta. Po chwili dotarliśmy do mostu. Na moście można ładnie sfotografować skład jadący w kierunku Nowego Sącza, natomiast dla pociągu, który aktualnie goniliśmy znaleźliśmy miejscówkę na łuku. 

Zjazd z Kasiny Wielkiej w kierunku Mszany Dolnej

Po przejeździe pociągu kusiło nas, żeby sprawdzić czy jadąc dalej przez Miśki dojedziemy do szosy Limanowa - Mszana Dolna. Ostatecznie jednak wróciliśmy tą samą drogą czyli przez centrum Kasiny Wielkiej. Wtedy bowiem nie mieliśmy jeszcze tak dobrej orientacji w terenie w tych stronach. Dojeżdżając do przejazdu w ciągu drogi wojewódzkiej z Dobczyc, znaleźliśmy kolejny piękny plener dla składu jadącego w kierunku Nowego Sącza. Niestety nie da się go zaliczyć razem z mostem na Kasince przy tym samym pociągu, więc trzeba będzie wybierać. Pociąg dogoniliśmy przy pierwszych zabudowaniach Mszany Dolnej. Po cichu liczyliśmy, że trafimy na stacji na krzyżowanie. Los był dla nas łaskawy, ponieważ na stacji czekał już skład w postaci SM42-761, dwóch wagonów krytych i przesyłanej na rewizję do Newagu lokomotywy SM31-071. Ustawiliśmy się do zdjęć, celem uwiecznienia niespotykanego tu od wielu lat krzyżowania składów towarowych. 

Stacja Mszana Dolna. SM42-041 ze składem towarowym krzyżuje
się z SM42-761 prowadzącą na rewizję do Newagu lokomotywę
SM31-071

W Mszanie Dolnej przerzuciliśmy się na pogoń za składem z trumną. Nie czekając aż on ruszy ze stacji pomknęliśmy na przejazd w ciągu drogi do Dobczyc. Szczęśliwie udało nam się zdążyć przed zamknięciem szlabanów i wykonać zdjęcia. 

SM42-761 transportująca trumnę do Newagu na szlaku między
Mszaną Dolną a Kasiną Wielką

Niestety do mostu w przysiółku Miśki nie zdążylibyśmy przed pociągiem, więc pojechaliśmy na stację w Kasinie Wielkiej. Stacja sprawia przygnębiające wrażenie. Kilkanaście lat temu wymieniono tu semafory kształtowe na świetlne po to by rok później zamknąć stację. Obecnie w sezonie zimowym stacja służy za parking dla klientów pobliskiego stoku narciarskiego. Mimo to budynek stacyjny zachował swój urok i był parę razy wykorzystywany na planach filmowych. 

Skład mija stację Kasina Wielka

Po wykonaniu zdjęć pociągu odpuściliśmy sobie dalsze gonienie go, ponieważ bardzo prawdopodobne było, że zaraz od Chabówki pojedzie kolejny skład (w końcu stonki, które przyprowadziły węglarki do Chabówki muszą jakoś wrócić). Cofnęliśmy się na stację w Mszanie Dolnej, gdzie czekaliśmy cierpliwie na rozwój wydarzeń. Po około godzinie czekania donośne rp1 wyrwało nas z letargu. Pobiegliśmy szybko sprawdzić co jedzie. Okazało się, że stonki które rano przyprowadziły węglarki do Chabówki (SM42-516 i 041) rzeczywiście wracają do Nowego Sącza, tyle że luzem. 

SM42-516+041 po przyprowadzeniu składów towarowych do 
Chabówki wracają luzem do Nowego Sącza mijając stację Mszana Dolna

o oznaczało, że dziś już na pewno żaden skład z Chabówki nie wyjedzie. Postanowiliśmy więc sfocić te stonki na moście na Kasince w Miśkach, a potem wrócić do Krakowa. Niestety widać było że los przestał nam sprzyjać. Przebijanie się przez Mszanę Dolną wcale nie było łatwiejsze niż przez Limanową. Najpierw jechaliśmy za kobietą w Fiacie Cinquecento, która przepuszczała wszystkich i przez nią straciliśmy światła, a potem jechaliśmy za ciężarówką, która również nie jechała za szybko. Jak zatrzymają nas szlabany na przejeździe w drodze do Dobczyc, to już będzie po ptokach. Niestety jak na złość tej ciężarówce też zachciało się skręcać na Dobczyce i trafiliśmy prosto pod zamykający się szlaban. Zawróciliśmy więc i desperacko zaczęliśmy próbować dojechać do tego mostu od drugiej strony przez Miśki. Zemściło się na nas, to że wcześniej nie chciało nam się na spokojnie spenetrować tych dróg. Skręciliśmy w pierwszą asfaltową drogę w lewo i w tempie samochodu rajdowego Hołowczyca pędziliśmy przed siebie. Na szczęście droga nie skończyła się nagle między domami i po chwili oczom naszym ukazał się nasz upragniony most. Miśki okazały się szczęśliwe i te słowa stały się mottem naszej wyprawy 😉. Sfotografowaliśmy stonki na moście i tym optymistycznym akcentem zakończyliśmy inspekcję. Zadowoleni wróciliśmy przez Dobczyce i Gorzków do Krakowa.

Duet stonek pokonuje most na potoku Kasinka przed Kasiną Wielką

Wyprawę mimo totalnie niesprzyjającej pogody można śmiało uznać za udaną. Miło było patrzeć jak ta malownicza linia kolejowa znów miała swoje pięć minut. Taka sytuacja jak czerwcowa powódź była jednym z czynników, który szczęśliwie odsunął w niepamięć pomysły likwidacji tej pięknej trasy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz