środa, 17 września 2025

2025-09-13 Trzy trakcje i trzy fuksy, czyli dwa pociągi retro na kryniczance

 

Muszyna i Krynica są popularnym celem podróży nie tylko dla polskich turystów, ale również słowackich. Świadczy o tym duża popularność pociągu „Beliansky Expres” kursującego między Popradem a Muszyną. Okazjonalnie Słowacy uruchamiają też pociągi retro do Muszyny. Tak było m.in. w sobotę 13 września, kiedy Železničný klub Tatran z Popradu zorganizował przejazd zabytkowym pociągiem z Liptowskiego Mikulasza do Muszyny i z powrotem. Skład stanowił historyczny elektrowóz E499.062 (tzw. bobina) z trzema wagonami. Skład przyjeżdżał do Muszyny po godzinie 12 i wracał po 16, a pasażerowie przez ten czas zwiedzali atrakcje Muszyny i Krynicy. Wysłałem Marcinowi info o tym pociągu. Zainteresował się i zaplanowaliśmy tego dnia wypad na kryniczankę. Co ciekawe tego samego dnia na innym odcinku tej linii kursował też polski pociąg retro. Parowóz Ty42-107 z zabytkowymi wagonami ze skansenu w Chabówce przemierzył trasy z Tarnowa do stacji Bogoniowice Ciężkowice oraz do Żabna. Dodatkowo w drugi weekend września po raz ostatni w tym roku kursował „Beliansky Expres” z Popradu do Muszyny.

Pierwszym naszym celem był parowóz w Bogoniowicach Ciężkowicach, a potem bobina i „Beliansky Expres” w Muszynie. Parowóz startował z Tarnowa o godzinie 10 i przy wydłużonych postojach na stacjach pośrednich docierał do Bogoniowic Ciężkowic przed godziną 12. My z Krakowa też wyruszyliśmy koło 10 i pierwsze fotki parowozu planowaliśmy wykonać przed Gromnikiem. Zjechaliśmy z autostrady przez Tarnowem i zmierzaliśmy przez Wojnicz i Zakliczyn. W Zakliczynie mieliśmy wrażenie że całe miasteczko ruszyło naraz na zakupy do Biedronki, bo trochę nas tam przytrzymały korki. Czas mieliśmy jednak dobry i z Gromnika mogliśmy cofnąć się kawałek do Chojnika. Zaczailiśmy się na łuku przed przystankiem. Obok dwaj rolnicy szykowali się do wyjazdu traktorem na oranie pola. Zapowiadał się więc motyw z traktorem, ale niestety lemiesze pługa nie chciały należycie pracować i ostatecznie maszyna nie wyjechała w pole przed parowozem. Chociaż rolnik robił co mógł aby pojazd jak najszybciej usprawnić. Aż baliśmy się czy noga mu się nie wkręci w mechanizm 😦. 

Ty42-107 z pociągiem retro z Tarnowa do Bogoniowic Ciężkowic
zbliża się do przystanku Chojnik

Parowóz dojechał do Gromnika, gdzie miał zaplanowane 20 minut postoju, m.in. na krzyżowanie z osobówką z Muszyny do Tarnowa. Zrobiliśmy regio jak wyjeżdża ze stacji, a potem przenieśliśmy się na drugą głowicę uwiecznić wyjazd parowozu. 

EN57-2072 jako pociąg regio z Muszyny do Tarnowa opuszcza
Gromnik

Retro startuje ze stacji w Gromniku

Następna stacja to już Bogoniowice Ciężkowice. Tam parowóz miał godzinną przerwę na manewry i wodowanie. Dla podróżnych w tym czasie gmina przygotowała przedstawienia muzyczne w klimatach lat 20. i 30., oraz występy postaci w historycznych strojach. Wydarzenie cieszyło się ogromną popularnością. Zarówno na stację w Gromniku jak i Bogoniowicach Ciężkowicach ściągnęły tłumy okolicznych mieszkańców. Jak fotografowaliśmy manewry, słyszeliśmy co chwilę komentarze lokalsów „patrz jaka lokomotywa przyjechała!” 😅. 

Manewry parowozu w stacji Bogoniowice Ciężkowice

Z powrotem do Tarnowa skład będzie przeważnie jechał pod słońce, ale znałem jeden pagór w Bogoniowicach, skąd da się zrobić mu dobre zdjęcie z profilu. Miejscówkę znałem z zeszłorocznego urlopu w Bobowej. 

Powrotne retro do Tarnowa ruszyło ze stacji Bogoniowice
Ciężkowice

Po wyjeździe parowozu w drogę powrotną do Tarnowa, ruszyliśmy niespiesznie wzdłuż linii kolejowej w kierunku Muszyny. Od Krynicy zmierzał już w naszą stronę pociąg TLK „Małopolska” do Gdyni. Przez większość trasy jedzie pod słońce, ale w okolicach mijanki Zborowice powinno się znaleźć miejsce, gdzie wykręci na chwilę do słońca. Znaleźliśmy dobrą miejscówkę w okolicach semafora wjazdowego do Zborowic od strony Bogoniowic Ciężkowic, nieopodal dworu Paderewskiego w Kąśnej Dolnej. Po cichu liczyliśmy że pojedzie jakiś towar, ale nic z tego. Gdy zbliżała się godzina przyjazdu „Małopolski” postanowiłem wspiąć się nieco wyżej po polu. Widok bardzo mi się podobał. Akurat nie fociłem stąd w zeszłym roku kręcąc się po tych stronach w trakcie urlopu. W pewnym momencie nagle usłyszałem rp1 od strony Bogoniowic Ciężkowic. Po stukocie kół słychać było że to raczej luzak niż skład towarowy. Była to stonka Cargounit zmierzająca luzem zapewne na przegląd do Nowego Sącza. 

SM42-2224 podąża luzem szlakiem Bogoniowice Ciężkowice -
Zborowice

Słyszałem jak zatrzymała się na mijance w Zborowicach. Kilka minut później zjawiła się „Małopolska”. 

EU07-067 z pociągiem TLK "Małopolska" z Krynicy do Gdyni
minęła przed chwilą mijankę Zborowice

Potem szybko zajechaliśmy na drugą głowicę mijanki. A nóż a widelec stonka czeka jeszcze na krzyż z towarem. Niestety na mijance pusto, no to kontynuowaliśmy jazdę wzdłuż linii na południe. Miała do nas jechać „Małopolska” z Gdyni, ale tego dnia była opóźniona 50 minut. Ruch towarowy niestety zerowy. W Stróżach niby stały dwa brutta czołami w kierunku Nowego Sącza (słowacki jamnik z węglarkami i polski z szutrówkami), ale nie zanosiło się żeby miały zaraz ruszyć. Od Nowego Sącza zmierzała w naszą stronę osobówka z Krynicy do Tarnowa. Ustrzeliliśmy ją na wyjeździe z Ptaszkowej. 

EN57-1056 jako pociąg regio z Krynicy do Tarnowa zjeżdża
z Ptaszkowej do Grybowa

Godzinę po niej jedzie „Dolina Popradu” z Krynicy do Krakowa. Szacowaliśmy że przetniemy jej drogę w Starym Sączu. Przez Nowy Sącz przebiliśmy się w miarę sprawnie, za to zatwardzenie było przed rondem koło McDonalda w Starym Sączu. Jak już było wiadomo, że raczej nie zdążymy na stację, skręciliśmy na wiadukt obwodnicy (ulicy Jana Pawła II). „Dolina Popradu” pojechała tradycyjnie w zestawie dwóch Impulsów EN63A. 

EN63A-017+002 jako pociąg osobowy "Dolina Popradu"
z Krynicy do Krakowa opuszczają Stary Sącz

Potem okazało się, że dobrze iż nie pojechaliśmy na stację. Obok trwała jakaś impreza rolnicza i bylibyśmy niemile zaskoczeni. Dalszy odcinek kryniczanki do Muszyny wiosną tego roku przeszedł modernizację, ciekawe czy PLK powycinała krzaki i pojawiły się nowe miejscówki do zdjęć. Mieliśmy wrażenie, że za plecami mamy towara jadącego od Nowego Sącza. W Starym Sączu widzieliśmy jak dróżniczka stoi na zewnątrz budki, tak jakby miała zaraz opuszczać szlabany. Przed Rytrem zaś zauważyliśmy świecącą Tarczę Ostrzegawczą Przejazdową. Zatrzymaliśmy się więc w Piwnicznej aby poczekać na rozwój wydarzeń. A tu spostrzegliśmy się, że zostało nam tylko pół godziny do wyjazdu słowackiego pociągu retro z Muszyny, czyli głównego celu naszej wyprawy. Marcin sprawdził jaki Google oszacują czas dojazdu do Muszyny i wyszło że 42 minuty 😨. Tyle czasu jechaliśmy niespiesznie wzdłuż kryniczanki aż obudziliśmy się z nożem na gardle. Podjęliśmy błyskawiczną decyzję. Jedziemy przez Słowację przeciąć mu drogę w Pławcu. Droga przez Starą Lubowlę jest bardziej prosta niż przez dolinę Popradu. Oczywiście nie chcieliśmy piratować po drogach w obcym kraju, aby nie zarobić mandatu w euro. Na Słowacji jednak łatwo jest odróżnić obszar zabudowany od niezabudowanego, bo nie ma tak rozproszonej zabudowy jak u nas 😅. Do Starej Lubowli dotarliśmy sprawnie i cisnęliśmy dalej drogą do Preszowa. Co ciekawe niedawno musiał być oddany nowy jej odcinek omijający wieś Plavnica. Nie mieliśmy go wgranego do naszej samochodowej mapy, co pozwoliło nadrobić jeszcze kilka minut. Towarzyszyła nam niezelektryfikowana linia kolejowa Poprad – Pławiec, którą kursuje „Beliansky Expres” z Popradu do Muszyny. Poza nim ruch tu jest znikomy i ogranicza się do jednej pary studenckich osobówek kursujących w piątki i niedziele. Codzienne pociągi kursują na odcinku Poprad – Stara Lubowla. Ostatecznie do Pławca wpadliśmy kilka minut przed bobinką. Raczej nie wjedzie ona na stację w Pławcu, tylko śmignie łącznicą na linię do Preszowa. Ustaliliśmy że zatrzymujemy się na pierwszej lepszej miejscówce. Nie kombinujemy z szukaniem motywów, żeby nie przekombinować. Zaczekaliśmy w Lubotinie, na pierwszym przystanku za Pławcem w kierunku Preszowa. Tak jak na odcinku do Starej Lubowli, tak i tu ruch pasażerski to jedna para kursująca w piątki i niedziele. Codzienny ruch pociągów w kierunku Preszowa i Koszyc zaczyna się w Lipanach. Gdy czekaliśmy na bobinkę, zagadał do nas gospodarz z sąsiedniego domu pytając na co czekamy. Jakoś mu wydukaliśmy że na vlak retro i zrozumiał. Parę minut później przemknęła bobinka z trzema wagonami retro i mogliśmy odetchnąć z ulgą. Nasz główny cel został zrealizowany 😀. 

Zabytkowa bobina E499.062 z pociągiem retro z Muszyny do
Liptowskiego Mikulasza mija przystanek Lubotin

Teraz na spokojnie ruszyliśmy przeciąć drogę „Belianskiemu Expresowi”, który już dojeżdżał do Pławca. Chcieliśmy go złapać gdzieś między Pławcem a Muszyną. Słońce akurat świeciło od strony Popradu, więc nie jechaliśmy główną drogą biegnącą wzdłuż linii kolejowej. Przejechaliśmy koło stacji Orlov, po czym udaliśmy się biegnącą drugim brzegiem rzeki lokalną drogą do wioski Andrejovka (nie mylić z polską Andrzejówką koło Muszyny). Liczyliśmy że znajdziemy miejsce, z którego będzie widać linię kolejową. Niestety tor niemal cały czas biegł za krzakami. Minęliśmy ostatnie zabudowania Andrejovki, droga robiła się coraz węższa aż skończyła się przy polu biwakowym nad Popradem. Na szczęście jest tu przerzucona piesza kładka prowadząca do wsi Čirč i z niej udało się zrobić zdjęcie pociągu. Na „Belianskim Expresie” pojechał Stadler serii 840. Pojazdy tej serii obsługiwały połączenie Muszyny z Popradem w 2019 roku, w pierwszych miesiącach jego funkcjonowania. Szybko jednak zostały skierowane do obsługi linii Bratysława – Komarno i ich miejsce zajęły zmodernizowane motoraki serii 813/913. Rosnąca popularność transgranicznego połączenia sprawiła, że z czasem ten tabor okazał się za mały i w tym roku do Muszyny ponownie zaglądają pojazdy serii 840. 

840 005-7 jako pociąg "Beliansky Expres" z Popradu do Muszyny
za chwilę minie nieczynny przystanek 
Čirč

Trzeba przyznać, że na tym wyjeździe mieliśmy kupę szczęścia 😅. Jeszcze bardziej utwierdziliśmy się w tym przekonaniu, gdy usłyszeliśmy w radiu że w Krakowie z powodu obfitego deszczu, opóźniony został start parady królów organizowanej z okazji 1000-lecia Królestwa Polskiego 😮. A tu mieliśmy niemal cały czas piękne słońce. Na bazie naszego wyjazdu można by nakręcić film „Fuks 3” 😛. Do powrotnego kursu „Belianskiego Expresu” jest jeszcze ponad godzina, to zobaczyliśmy co słychać w Muszynie. Szykowała się tam kumulacja pociągów. Powinien tam być opóźniony TLK „Małopolska” z Gdyni do Krynicy, a z Krynicy niebawem wyruszy regio „Jaworzyna” do Krakowa oraz „Włóczykij” Kolei Małopolskich do Jasła. A w Muszynie dostępne są tylko dwie krawędzie peronowe. Obstawiam że dyżurny ruchu będzie wyganiał „Małopolskę” do Powroźnika, żeby tam się wykrzyżowała z „Jaworzyną” i „Włóczykijem”. Dotarliśmy na stację w Muszynie i faktycznie „Małopolski” nie zastaliśmy. Mieliśmy ochotę na szybki ciepły posiłek, to udaliśmy się na hot doga na Orlen przy wjeździe do Krynicy. „Małopolska” rzeczywiście oczekiwała w Powroźniku na krzyżowanie z „Jaworzyną”. Na czele była EU07-077. Ostatnio na kryniczance często pojawiają się niskie numery siódemek. Zdążyliśmy przejechać przez przejazd w Powroźniku przed opuszczeniem szlabanów i w ostatniej chwili udało się złapać „Jaworzynę” mijającą przysiółek Szczawiczne. 

EN57-2004 jako pociąg regio "Jaworzyna" z Krynicy do Krakowa
na szlaku Krynica - Powroźnik

W odbiegu za „Jaworzyną” z Krynicy wyjeżdża „Włóczykij”, więc obstawialiśmy że opóźnioną „Małopolskę” będą dalej trzymać w Powroźniku. Okazało się że nie, „Małopolskę” wypuścili a „Włóczykija” opóźnili na starcie 2-3 minuty. Po szybkim ciepłym posiłku ruszyliśmy na fotkę powrotnego „Belianskiego Expresu”. To jego przedostatni dzień kursowania w tym roku. Nastawialiśmy się na zrobienie mu jednej fotki. Mieliśmy upatrzony motyw na stacji w Starej Lubowli na tle zamku. Wykonaliśmy tam po dwa ujęcia: od przodu z zamkiem, oraz od tyłu z zachodzącym słońcem i Tatrami. 

840 005-7 jako pociąg "Beliansky Expres" z Muszyny do Popradu
rusza ze Starej Lubowli

To by było na tyle. Pojechaliśmy jeszcze na zakupy, aby zaopatrzyć się w trochę lokalnych produktów i pomału wracaliśmy do domu. Marcin sprawdził jaką drogę powrotną zaproponują nam Google, przez Piwniczną i Stary Sącz, czy może przez Białą Spiską i Białkę Tatrzańską do zakopianki. Okazało się, że podpowiedziały nam jeszcze inną trasę: przez Czerwony Klasztor i wzdłuż Jeziora Czorsztyńskiego. Super, nie jechałem jeszcze słowacką częścią tej trasy. Droga jest bardzo klimatyczna. Po raz pierwszy miałem okazję oglądać Pieniny od słowackiej strony. Początkowy odcinek trasy przebiega przez dzikie tereny i niewielkie wioski. Potem osiągamy tętniący życiem kurort Czerwony Klasztor. Tyle razy o nim słyszałem a nigdy wcześniej tu nie byłem (pewnie dlatego że nie ma tu kolei :p). Jechaliśmy wzdłuż Dunajca, a po drugiej stronie była polska wieś Sromowce Niżne. Tu zaczynają się słynne spływy Dunajcem do Szczawnicy. W przysiółki Starej Wsi Spiskiej – Łysa nad Dunajcem przekroczyliśmy granicę i już o zmierzchu jechaliśmy południowym brzegiem Jeziora Czorsztyńskiego. Dopiero tu widzieliśmy w oddali ciemne deszczowe chmury. W Nowym Targu wskoczyliśmy na zakopiankę i do Krakowa dotarliśmy na godzinę 21.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz