środa, 11 października 2023

2023-10-01 z Turkolem do Krynicy

 

Podobnie jak w ubiegłym roku, taki i teraz portal Turystyka Kolejowa Turkol uruchomił liczne pociągi specjalne w ramach jesiennej oferty pn. „Bieszczady”. Jej zasięg nie ograniczał się do Bieszczad, zawierał liczne trasy południowo-wschodniej części kraju. Start imprezy był w piątek 29 września 2023 r. i obejmował najpierw łącznice w okolicach Częstochowy i Kielc, a następnie okolice Chełma, Zamościa i Rzeszowa. Mnie i Alka najbardziej interesował ostatni dzień oferty, czyli niedziela 1 października. Skład startował wówczas z Krosna i pojechał do Uherzec w Bieszczadach, po czym z powrotem pojechał do Krosna i dalej przez Jasło i Nowy Sącz do Krynicy, a następnie przez Kraków do Warszawy. W tym roku do prowadzenia większości pociągów Turkolu angażowana jest lokomotywa spalinowa SU46-029 należąca do PKP Cargo. Jest to ostatnia czynna przedstawicielka tej serii. Lokomotywy SU46 były produkowane w latach 1974-1977 i w 1985 roku w zakładach Cegielskiego w Poznaniu jako następcy pojazdów serii SU45. Ostatni egzemplarz ma dopuszczenie do ruchu ważne do grudnia 2023 r. i w ramach pożegnania zwiedza różne zakątki kraju. W niedzielę 1 października na trasie do Krynicy towarzyszył mu dodatkowo zabytkowy elektrowóz EP05-23 należący do PKP Intercity. Na kryniczance pociągi Turkolu prowadziły obie lokomotywy w różnych konfiguracjach. Na niektórych odcinkach obie lokomotywy ciągnęły razem skład, a na niektórych jedna ciągnęła a druga popychała. Tak wyjątkowego składu na kryniczance po prostu nie mogliśmy odpuścić. Pierwotnie w sobotę Alek miał mieć nockę w pracy i mieliśmy wyruszyć z Krakowa w niedzielę o 7 rano. Ostatecznie udało mu się zamienić w pracy i mogliśmy gonić pociąg na całej trasie od Krosna. Razem z nami pojechał kolega Wojtek.

Już myślałem że organizacja wyjazdu jest dopięta na ostatni guzik, a tu w sobotę wieczorem widzę dwa nieodebrane połączenia od Alka. Myślę co jest grane. Okazało się, że Alek ma problemy z zatankowaniem auta i już ma wizje że nie pojedziemy. Rząd wprowadził przedwyborczą obniżkę cen paliwa, to od razu ludzie masowo tankują na zapas, tak że albo na stacjach brakuje paliwa albo padają dystrybutory. Alek prosił, żebym poszukał czy na stacjach u mnie w pobliżu jest możliwość zatankowania. Na szczęście chwilę później zadzwonił że udało mu się zatankować i alarm odwołany J. Zbiórkę mieliśmy o godzinie 4 pod moim blokiem. Wojtek przyjechał od siebie z Czeladzi i zaparkował na moim osiedlu, po czym przyjechał Alek i nas zgarnął. Autostradą A4 cisnęliśmy do Dębicy, a potem drogami wojewódzkimi przez Frysztak do Krosna. Na „bezdruciu” większość miejscówek do zdjęć proponował Wojtek, a za Jasłem głównie ja i Alek. Pociąg ruszał z Krosna o 6:40, a pierwsze zdjęcia planowaliśmy wykonać w stacji Zarszyn. Zachowała ona klimat starej kolei galicyjskiej. Posiada budynek z czasu budowy linii oraz ziemne perony. Okolica była spowita mgłą, która coraz bardziej się zagęszczała. Momentami nie było nawet widać semaforów wyjazdowych. Doszło do sytuacji, że miłośnicy który planowali zdjęcia szlakowe z dalszych odległości, zjeżdżali się do nas na stację 😀. Kwadrans po godzinie 7 z mgły wyłoniła się suka z trzema oliwkowymi wagonami. 

SU46-029 z pociągiem Turkolu relacji Krosno - Uherce mija
stację Zarszyn

Korzystając z niskich prędkości obowiązujących na tym odcinku, szybko wyprzedziliśmy skład i wykonaliśmy zdjęcia jak opuszcza on kolejną stację, czyli Nowosielce. 

Wyjazd ze stacji Nowosielce

Następne zdjęcia pierwotnie planowaliśmy wykonać w Nowym Zagórzu, ale jako że szybko udało się pociąg ponownie wyprzedzić, zrobiliśmy bonusowe ujęcie przed zjazdem na obwodnicę Sanoka. 

Na szlaku Nowosielce - Sanok

Sanok ominęliśmy sprawnie i już kwadrans później czekaliśmy na wyjeździe z Nowego Zagórza. Stacja jest obecnie zastawiona sprowadzonymi przez SKPL holenderskimi spalinowymi zespołami trakcyjnymi. 

Skład opuszcza stację Nowy Zagórz

Po uwiecznieniu składu wyjeżdżającego ze stacji, ruszyliśmy już prosto do Uherzec. Jest to bowiem jedyna stacja z semaforami kształtowymi na trasie tego pociągu, a zależało nam na ujęciu z podanym semaforem wjazdowym. 

Wjazd na stację Uherce

Kolejne kilkanaście minut poświęciliśmy na fotografowanie manewrów suki w Uhercach. Zauważyliśmy, że stacja Uherce nie jest już cała na semaforach kształtowych. Jeden z semaforów wyjazdowych w kierunku Ustrzyk Dolnych został unieważniony i obok postawiono świetlny. Domyśliliśmy się, że to dlatego, że nie jest obsadzana nastawnia wykonawcza na tej głowicy i PLK wolała postawić semafor świetlny, aby nie odstawiać wiecznej prowizorki z wyjazdami na rozkaz. 

Oblot składu w Uhercach

Skład szykowany do wyjazdu w drogę powrotną

Na odjazd pociągu nie czekaliśmy, bo chcieliśmy zdążyć na spokojnie zająć miejscówkę przy moście na Sanie przed Nowym Zagórzem. Most ten niedawno został wyremontowany, z dużym prawdopodobieństwem z wykorzystaniem staro użytecznych przęseł z mostu na Wiśle w ciągu krakowskiej linii średnicowej. 

Most na Sanie przed Nowym Zagórzem

Po wykonaniu zdjęć pociągu na moście wskoczyliśmy na obwodnicę Sanoka i po chwili zaczailiśmy się na fotki na znanym i lubianym łuku na szlaku Sanok – Nowosielce. Pierwotnie nie planowaliśmy się tu zatrzymywać, gdyż byłoby pod słońce. Ale jako że słońce jeszcze się nie przebiło przez poranne mgiełki, to uwzględniliśmy to miejsce. Całkiem spory szpalerek focistów się tu ustawił. 

Znana i lubiana miejscówka na szlaku Sanok - Nowosielce

Za Nowosielcami jest odcinek z niskimi prędkościami i nie musieliśmy gnać na wariata, żeby wyprzedzić pociąg. Następne fotki planowaliśmy wykonać na prostej z teletechniką w okolicach Zarszyna. Długo zastanawialiśmy się w którym miejscu się zatrzymać i ostatecznie wybraliśmy przejazd już przy pierwszych zabudowaniach Beska. Miejscówka nie była aż tak szałowa jak się spodziewaliśmy, ale skoro już tu przyjechaliśmy to zrobiliśmy fotki. 

Na szlaku przed Beskiem

Dalej mieliśmy do pokonania ruchliwe skrzyżowania w Miejscu Piastowym i Krośnie, ale na szczęście cały czas mieliśmy lekką przewagę nad pociągiem. Za Krosnem kierowaliśmy się lokalnymi drogami przez Jedlicze do Tarnowca, gdzie zaplanowaliśmy ujęcie stacyjne. 

SU46-029 z pociągiem "Nikifor" z Krosna do Krynicy mija stację
Tarnowiec

Dalej mieliśmy trudne zadania przebić się przez Jasło. Na szczęście w byliśmy już wcześniej z Alkiem w tych rejonach i mieliśmy zapoznanie tutejszych lokalnych dróg. Jak z Tarnowca pojedzie się przez Czeluśnicę i Wolicę, to nie trzeba będzie wjeżdżać do centrum Jasła, a przejedzie się jego południowym skrajem. Biegnącą przez otwartą przestrzeń drogę z Tarnowca do Czeluśnicy, upodobali sobie lokalsi do ćwiczenia driftowania. Na asfalcie widać ślady palonej gumy o charakterystycznym sinusoidalnym kształcie 😅. W Czeluśnicy pokrzyżował nam nieco szyki remont mostku i musieliśmy trochę kluczyć po wsi. Na szczęście mimo to czas mieliśmy dobry i na krajówkę nr 28 w Jaśle wskoczyliśmy niedługo po tym jak pociąg opuścił Jasło. Sytuacja była bardzo podobna jak w czerwcu, kiedy goniliśmy pociąg TLK „Bieszczady”. Na szlaku Jasło Niegłowice – Przysieki gdzie jest niska szlakowa, bez większych trudności dogoniliśmy pociąg. Natomiast za Przysiekami pociąg przyspieszył i zaczął nam deptać po piętach. Dopiero za Skołyszynem linia kolejowa idzie nieco naokoło i tam udało nam się zrobić przewagę nad pociągiem. Mieliśmy ambicje wykonać zdjęcia z przejazdu przed Bieczem, gdyż tam linia idzie ładnie do słońca. Zdążyliśmy dosłownie na styk. 

Na szlaku przed Bieczem

Potem mieliśmy jedną z niewielu chwili luzu, gdyż w Bieczu suka ma dłuższy postój. Będzie krzyżować się z TLK „Bieszczady” z Krakowa do Zagórza. Zajechaliśmy na spokojnie od południowej strony na stację i uwieczniliśmy mijankę. „Bieszczady” obsługiwała „Mucha”, czyli spalinowy zespół trakcyjny SN84-001. 

SN84-001 jako pociąg TLK "Bieszczady" z Krakowa do Zagórza
wjeżdża na stację w Bieczu

Krzyżowanie Turkolu z "Bieszczadami" w Bieczu

Kolejne zdjęcia planowaliśmy wykonać z przejazdu przed stacją Gorlice Zagórzany, przez który często przejeżdżaliśmy w celu ominięcia przejazdu ze szlabanami w ciągu drogi wojewódzkiej nr 979. W okolicach przejazdu biegał sobie luzem pies, rasy Labrador albo Golden Retriever. Był bardzo przyjazny, tyle że łaził sobie tak bez ładu i składu że o mało nie wpakował się pod pociąg. Już normalnie mieliśmy drastyczne wizje przed oczami. 

Przed stacją Gorlice Zagórzany

W Stróżach pociąg wjedzie na linię do Krynicy, którą mam już dobrze obeznaną przez ostatnie pięć lat. Kolejne zdjęcia planowaliśmy wykonać na pętli grybowskiej, z miejscówki gdzie można pociąg sfotografować w dwóch aktach: jak jedzie dołem wzdłuż krajówki oraz jak wspina się w kierunku posterunku Biała Wyżna. Niestety dużo czasu straciliśmy na przebijanie się przez Gorlice oraz później wlokąc się za niedzielnymi kierowcami. Dopiero przed Grybowem mogliśmy trochę pocisnąć. Przez centrum miasta przejeżdżaliśmy w momencie kiedy pociąg wjeżdżał na stację. Alek twierdził, że nie zdążymy na moją miejscówkę i zdecydował że pojedziemy na następny przejazd, na wysokości browaru Pilsweizera, tam gdzie linia kolejowa robi zakręt o 180 stopni. Ja byłem zdania, że zdążymy na moją miejscówkę, ale ok, niech będzie. Niestety zmiana miejscówki nie była zbyt dobrym pomysłem. Droga była tam wąska i stał już jeden samochód focistów. Alek próbował zaparkować zaraz za nim, z tym że akurat w tym momencie próbował przecisnąć się obok samochód jakiś tubylców i jeszcze jeden chłopaczek zaczął panikować że przejechaliśmy mu torbę na aparat, którą zostawił sobie w trawie 😕. Jakieś tam zdjęcie udało się zrobić, ale szału nie było. 

Na pętli grybowskiej

Potem Alek w ramach zadośćuczynienia chciał podwieźć tego chłopaczka co mu przejechał torbę, ale on powiedział że idzie do Grybowa czyli w przeciwną stronę. Aby nie przeciskać się przez centrum Nowego Sącza, ominęliśmy miasto lokalnymi drogami przez Popardową Niżną, Nawojową i Łazy Biegonickie. Przez ten czas w Nowym Sączu do naszego pociągu dołączał się czesio, czyli zabytkowy elektrowóz EP05-23. Wspólnie z suką poprowadzi on skład do Muszyny. Turkol nie wykazał się zbytnią kreatywnością przy wymyślaniu nazw dla swoich pociągów i powielił nazwy kursujących tą trasą osobówek Polregio i Kolei Małopolskich. Kurs z Krosna do Krynicy nosił nazwę „Nikifor”, natomiast powrotny z Krynicy - „Dunajec”. W Dolinie Popradu mieliśmy do wyboru, albo robić zdjęcia na oklepanych miejscówkach z drogi, albo wybrać jedno wysmakowane ujęcie z góry. Wybraliśmy drugie rozwiązanie i dobrze, bo przy takiej liczbie goniących zwyczajnie może nie być gdzie zostawić auta przy drodze wojewódzkiej. Zaproponowałem kilka motywów z górek na odcinku między Nowym Sączem a Muszyną i ostatecznie wybraliśmy miejscówkę pomiędzy Barcicami a Rytrem. Niecodzienny skład pięknie się zaprezentował w Dolinie Popradu.


EP05-23 i SU46-029 prowadzą pociąg Turkolu "Nikifor". Szlak
między Barcicami a Rytrem.

Po wykonaniu zdjęć zjechaliśmy w dolinę i niespiesznie podążaliśmy w stronę Muszyny. Dogoniliśmy Turkola dopiero w Andrzejówce, gdyż miał tam krzyżowanie z regio relacji Krynica – Tarnów. Udało się dzięki temu wykonać bonusowe ujęcie przed przystankiem w Miliku. 

Skład na szlaku przed przystankiem Milik

W Muszynie tylko czesio obleciał skład. Dalszą drogę do Krynicy pociąg pokonał z czesiem na uciągu i z suką na popychu. Najpierw zajechaliśmy na stację w Muszynie uwiecznić manewry czesia, a następnie mieliśmy w planie udać się na moją miejscówkę nad rynkiem, na wysokości przystanku Muszyna Zdrój. Co ciekawe tego dnia na kryniczance był duży ruch towarowy. Z jednym składem Turkol krzyżował się w Piwnicznej, a w Muszynie podczas naszej wizyty akurat ruszały dwa towary: dragon Freightlinera w kierunku Nowego Sącza i słowacki jamnik w kierunku granicy. Ja byłem sceptyczny zaglądaniu na stację w Muszynie. Spodziewałem się chmary ludzi łażących bez ładu i składu i tak też było. 

Manewry czesia w Muszynie

Z kolei na miejscówkę nad rynkiem dotarliśmy w ostatniej chwili, a ja nie byłem tam trzy lata i nie już pamiętałem gdzie dokładnie trzeba się ustawić żeby mieć dobre ujęcie. Musieliśmy na szybko ogarniać kadr. Jak dla mnie mogliśmy od razu tu przyjechać i na spokojnie spenetrować miejsce, ale już trudno. 

EP05-23 prowadzi a SU46-029 popycha skład. Okolica przystanku
Muszyna Zdrój

W Powroźniku skład miał kolejne krzyżowanie, tym razem z regio „Dolina Popradu” do Krakowa. Mieliśmy farta, bo akurat wyszło słońce, a suka się ładnie ustawiła. 

Skład oczekuje na krzyżowanie w Powroźniku

Mieliśmy jeszcze ambicję zrobić wysmakowane ujęcie przed samą Krynicą, ale mieliśmy pecha bo akurat zatrzymały nas gongi na przejeździe przy wyjeździe z Powroźnika. Alek wolał nie ryzykować mandatu 2000 PLN i grzecznie ustawiliśmy się przed szlabanami. Dzięki temu że byliśmy pierwsi w kolejce, udało się po przejeździe pociągu trochę pocisnąć i dorwać sukę jeszcze przy pierwszych zabudowaniach Krynicy. 

Na szlaku Powroźnik - Krynica

Następnie już na luzie pojechaliśmy na stację wykonać fotki w peronach. Obok pociągu Turkolu stał IC „Malinowski” do Warszawy z EU07-421 na czele. 

Postój w Krynicy-Zdroju. Obok EU07-421 z pociągiem IC
"Malinowski" do Warszawy Wschodniej

Dalej do Krakowa nie było w planach żadnych manewrów. Z Krynicy suka poprowadzi skład a czesio będzie popychał, a w Muszynie lokomotywy zamienią się rolami. W Krynicy mieliśmy najdłuższą dziś przerwę wynoszącą niespełna godzinę. Zajechaliśmy na tankowanie oraz przerwę posiłkową. Dla Alka był to naprawdę morderczy wyjazd. Nie dość, że był za kółkiem od godziny 3, to prawie cały czas pod presją czasu. Obiecywał, że po tym wyjeździe zrobi sobie miesiąc przerwy od zdjęć kolejowych (ciekawe czy dotrzyma słowa 😛). Odpoczynek szybko minął i trzeba było ruszać w dalszą część pogoni. Między Krynicą a Muszyną mogliśmy sobie pozwolić na jedną fotkę. Myślałem o wysmakowanej miejscówkę z górki, ale jako że pojawiły się wyśmienite warunki pogodowe (ostre słońce połączone z ciemnymi chmurami), wybraliśmy motyw z bliska przed semaforem wjazdowym do Powroźnika. Fotki wyszły nieźle, ale oczywiście jakieś ludziki musiały się panoszyć w kadrze. 

SU46-029 prowadzi a EP05-23 popycha pociag "Dunajec"
relacji Krynica - Warszawa Wschodnia. Szlak przed Powroźnikiem

Z kolei za Muszyną wybraliśmy zaproponowany przez Wojtka plener w Miliku z oddanej kilka lat temu kładki pieszo-rowerowej na Popradzie. Jest on idealny dla goniących pociąg samochodem, bo przy kładce jest parking J. Warunki oświetleniowe mieliśmy wyśmienite. Obawialiśmy się tylko czy zmieści się cały skład między drzewami. Na szczęście zmieścił się na styk. 

EP05-23 prowadzi a SU46-029 popycha skład na szlaku przed
przystankiem Milik

Po wykonaniu fotek cisnęliśmy za pociągiem i w Żegiestowie udało się go dogonić. Nawet trochę go wyprzedziliśmy, ale już przy przejeździe w Zubrzyku musieliśmy uznać jego wyższość. W Wierchomli Turkol miał krzyżowanie z regio Tarnów – Krynica i mogliśmy mu trochę uciec. Rzuciłem propozycję jeszcze jednej wysmakowanej miejscówki z góry między Rytrem a Barcicami. Zaczęliśmy na nią wyjeżdżać, ale pociąg już nas doganiał i zgodnie stwierdziliśmy że nie ma co ryzykować z wyjeżdżaniem na sam szczyt. Może i dobrze, bo nie byłem tu 3 lata i też na szybko bym pewnie sobie nie przypomniał skąd dokładnie robiłem zdjęcie. 

Na szlaku między Rytrem a Barcicami

Za to najbardziej wysmakowana miejscówka jeszcze przed nami. Miałem ją odkrytą na świeżo podczas tegorocznych wakacji i nie było obaw że nie trafimy 😀. Tak jak jadąc do Krynicy, tak i teraz ominęliśmy centrum Nowego Sącza, tyle że teraz jechaliśmy nieco inaczej i wyrzuciło nas w Jamnicy. Wzdłuż linii kolejowej jechaliśmy do Ptaszkowej, a następnie wskoczyliśmy na krajówkę nr 28 i dotarliśmy do Starej Wsi, na miejscówkę z widokiem na całą pętlę grybowską. Akurat trafiliśmy przypadkowo podkarpackiego Impulsa jadącego na przegląd do Newagu. 

Podkarpacki Impuls w drodze do Nowego Sącza. Szlak Grybów -
Biała Wyżna

Potem wyjechaliśmy nieco wyżej i czekaliśmy na Turkola. Słońce już się schowało, ale za to był bonus w postaci pasących się krów, które upiększyły fotki. Najpierw zrobiliśmy stąd skład opuszczający Ptaszkową, a pięć minut później uwieczniliśmy go wijącego się na łukach przed Grybowem. Byliśmy tak zachwyceni fotkami, że brak słońca w ogóle nam nie przeszkadzał 😍 

Skład opuszcza Ptaszkową

Na pętli grybowskiej

Parametr zaczął się już błyskawicznie pogarszać, ale mieliśmy w planie jeszcze zrobić ostatnie fotki w Bobowej. Tego dnia krzyżowały się tam dwa „Dunajce” 😂 Turkolu z Krynicy do Krakowa i Kolei Małopolskich z Krakowa do Nowego Sącza. 

Po zaliczeniu w Bobowej krzyżowania z "Dunajcem" Kolei
Małopolskich, "Dunajec" Turkolu rusza w dalszą drogę

Fotkami z Bobowej zakończyliśmy morderczy pościg za pociągami Turkolu i zaczęliśmy pomału wracać do Krakowa. Lokalnymi drogami dotarliśmy do Zakliczyna a stamtąd drogą wojewódzką do Wojnicza. Mieliśmy w planach wracać autostradą, ale była tak zakorkowana, że nawigacja kazała nam jechać starą czwórką. Następnego dnia startował nowy rok akademicki i zjeżdżały się słoiki. Wróciliśmy więc starą czwórką do Targowiska a potem przez Niepołomice i Nową Hutę do Krakowa. Około godziny 20 zajechaliśmy na moje osiedle, gdzie Alek pożegnał nas słowami jak drużyny konduktorskie PKP Intercity, czyli życzymy udanego pobytu (to do mnie) lub dalszej dobrej podróży (to zaś do Wojtka) 😀. Wyprawa była naprawdę mordercza, zwłaszcza dla Alka, ale zaowocowała naprawdę świetnymi zdjęciami. Dziękuję za super wypad!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz