środa, 6 lipca 2022

2022-06-22 Fotki w Ptaszkowej i kółeczko po Dolnym Śląsku

 

W najdłuższe dni tego roku udało mi się wziąć trochę urlopu, z czego dwa dni zaplanowałem na kolejowo. We środę 22 czerwca przejechałem się do Ptaszkowej na zdjęcia a dzień później pojeździłem pociągami po Dolnym Śląsku, gdzie w ostatnim czasie reaktywowano ruch pasażerski na dwóch trasach. Fotki w Ptaszkowej były kontynuacją praktykowanego przeze mnie od kilku lat czerpania złóż z kopalni motywów jaką jest cała linia kolejowa Tarnów – Krynica. W poprzednich latach spędziłem kilka urlopów w Rytrze, Piwnicznej i Muszynie, podczas których zjeździłem całą linię od Barcic po Krynicę i Leluchów, a teraz skupiłem się na odcinku od Nowego Sącza w kierunku Grybowa. Ten odcinek nie jest jednak tak obfity w bazę noclegową jak dolina Popradu, przez co zdecydowałem się na wyjazd jednodniowy w okolice Ptaszkowej. Z kolei na Dolny Śląsk się przejechałem w celu zaliczenia reaktywowanych w tym rozkładzie jazdy odcinków Wrocław Wojnów – Jelcz Miłoszyce oraz Wrocław Główny – Sobótka – Świdnica Miasto.

 

Dzień 1. Środa 22 czerwca 2022 r. Ptaszkowa

Aby jak najwięcej skorzystać z dnia zdecydowałem się wyjechać z Krakowa pierwszą osobówką do Piwnicznej odjeżdżającą o godzinie 4:08. Wymagało to wstawania o barbarzyńskiej porze i korzystania z komunikacji nocnej w celu dotarcia na dworzec. Jednak w mig zapomniałem o tych trudach jak zobaczyłem czym będę jechał. Do odjazdu do Piwnicznej szykował się EN57-1181, piękny klasyk z zieloną dermą 😍. Ginący gatunek. Od Brzeska skład zapełnia się ludźmi zmierzającymi do pracy w Tarnowie na godzinę 6. W Bogumiłowicach mamy dłuższy postój na wyprzedzanie przez TLK „Karpaty” Gdynia – Krynica. W Tarnowie jednostka nieco pustoszeje, ale trochę ludzi też wsiada. W Łowczowie krzyżujemy się z „Dunajcem” Kolei Małopolskich z Nowego Sącza do Krakowa, zestawionym z dwóch Impulsów EN78A. W Siedliskach koło Tuchowa z kolei na krzyżowanie czekało regio Piwniczna – Tarnów. Tu zająłem się spisaniem numerka jednostki, bo przyda mi się on później przy dalekich ujęciach (EN57-1281). Za Bobową nasz pociąg zaczyna się ładnie zapełniać. Widać że wysokie ceny paliw zachęciły ludzi do przesiadki na pociąg. Od Stróż praktycznie na każdej czwórce ktoś siedział. W Stróżach stał czteropak Dragonów PKP Cargo. W dni robocze jeżdżą próby z Newagu i jest szansa na złapanie czegoś ciekawego. Były też dwa składy towarowe, w tym jeden z klasykiem ET41-153 (zielona z żółtym czołem), niestety stał akurat czołem w kierunku Tarnowa lub Jasła. Na wyjazd w kierunku Nowego Sącza czekał zaś skład ET41-137+6Dg z czterema węglarkami i dwiema cysternami. Za Grybowem minęła mnie kolejna próba w postaci Dragona spółki Cemet. Zdecydowałem się wysiąść na przystanku w Mszalnicy i rozpocząć zdjęcia od miejscówek które nawiedziłem we wrześniu 2020 r. Wtedy pogodę miałem taką sobie, więc teraz wybrałem się na poprawiny. Chociaż teraz też słońce co chwilę chowało się za chmury. Na początek wybrałem się na pagór w widłach dróg do Ptaszkowej i Boguszy, skąd pięknie widać szlak w kierunku Kamionki Wielkiej. Jako pierwsza miała bowiem jechać osobówka Muszyna – Tarnów. Złośliwe chmurki próbowały popsuć mi szyki, ale udało się zrobić jakieś ujęcie ze słońcem. 

Regio z Muszyny do Tarnowa hamuje przed przystankiem
Mszalnica

A tu już po odjeździe z Mszalnicy

W odbiegu za nią jechał Impuls SKM Warszawa jako jazda próbna, ale byłem w takim miejscu, że nie dało się zrobić zdjęcia. No trudno, może będzie wracał. Miałem upatrzoną jeszcze jedną polankę we wsi Królowa Polska, którą odwiedzałem niecałe 2 lata temu. Stamtąd planowałem upolować „Jaworzynę” z Krakowa do Krynicy. Gdy jeszcze byłem między domami dotarł do mnie dźwięk bijących gongów na przejeździe. Tym razem znalazłem miejsce, gdzie między domami było widać trochę szlaku. Pojechał Dragon Cemetu wracający z jazdy próbnej. 

Dragon spółki Cemet wraca z jazdy próbnej

„Jaworzynie” udało się wykonać kilka ujęć z polanki jak mija okolice przystanku Mszalnica. Jechał piękny klasyczny EN57 a słońce tym razem ładnie współpracowało. 

EN57-1129 jako pociąg "Jaworzyna" z Krakowa do Krynicy
minął bez zatrzymania przystanek Mszalnica

Tym samym miejscówki w rejonie tego przystanku mogłem uznać za zaliczone i zacząłem zmierzać w kierunku Ptaszkowej szukać nowych plenerów. Kolejna w planie była osobówka Tarnów – Piwniczna. Złapałem ją dla odmiany z dołu, gdyż byłem akurat w wąskim punkcie doliny. 

EN57-1281 jako regio z Tarnowa do Piwnicznej na szlaku między
Ptaszkową a Mszalnicą

Kawałek dalej dolina zaczęła się rozszerzać i skręciłem w pierwszą drogę wspinającą się na przeciwległe zbocze niż to, po którym idzie linia kolejowa. Znalazłem punkt z dobrym widokiem na szlak i nastawiałem się, że będę tu czekał do kolejnej osobówki. Jednak już po paru minutach dochodziły do mnie słuchy, że jedzie coś od Nowego Sącza. Tym czymś okazał się Impuls Kolei Dolnośląskich wracający z przeglądu. Na dużym powiększeniu zdjęcia odczytałem że to 45WE-019. 

45WE-019 Kolei Dolnośląskich wracający z przeglądu, podąża
odstępem Mszalnica - Ptaszkowa

Wróciłem na główną drogę i ruszyłem szukać kolejnej drogi biegnącej na zbocze opuszczając jednocześnie wieś Królowa Górna i wchodząc na teren Cieniawy. Znalazłem kolejną boczną drogę i ruszyłem na poszukiwania punktu widokowego na tory. Droga prowadziła między domami, więc okoliczni mieszkańcy czasem się pytali czy czegoś szukam. Ale myślę, że bardziej z ciekawości niż podejrzewając mnie o złe zamiary. W końcu znalazłem dobry punkt i zostałem tu do przyjazdu „Doliny Popradu” z Krakowa do Krynicy. 

EN78A-007 jako pociąg "Dolina Popradu" z Krakowa do Krynicy
minął przed chwilę stację w Ptaszkowej

Pamiętałem jak w maju byłem tu z Alkiem i zagadał do nas mieszkający tu emerytowany kolejarz, który zapraszał nas do siebie na herbatkę. Myślałem przez chwilę czy by teraz nie skorzystać z tego zaproszenia, ale jednak wybrałem zdjęcia. Będąc już na terenie Ptaszkowej, skręciłem w drogę prowadzącą w stronę Centrum Sportów Zimowych. Mniej więcej w połowie drogi do ośrodka doszedł do mnie odgłos gongów na przejeździe. Pojechał ten krótki skład towarowy, który widziałem w Stróżach, jamnik + kiosk + 4 węglarki + 2 cysterny. 

ET41-137+6Dg z krótkim składem towarowym na szlaku za
Ptaszkową

Spod Centrum Sportów Zimowych planowałem złapać osobówkę Muszyna – Tarnów. Znalazłem dla niej ciekawy widok ze szkołą i kościołem w Cieniawie. Dodatkowo po polu przede mną jeździł traktorek Ursus C330 i po cichu miałem nadzieję, że załapie się na zdjęcie z jednostką. Niestety jak pociąg się zbliżał to nie dość, że ciągnik był poza kadrem, to jeszcze nad torami wisiała spora chmura. Dosłownie w ostatniej sekundzie cień zszedł nieco niżej. Strachu się więc najadłem co niemiara. 

EN57-2061 jako pociąg osobowy z Muszyny do Tarnowa zbliża
się do Ptaszkowej

Kolejnym pociągiem w planie był TLK „Małopolska” z Krynicy do Gdyni. Gęsta zabudowa w centrum Ptaszkowej nie ułatwiała znalezienia dobrej miejscówki, a nie ukrywałem że zależało mi na zdjęciu pociągu PKP Intercity. Na szczęście w końcu udało się znaleźć jako takie miejsce na wysokości stacji w Ptaszkowej. 

TLK "Małopolska" z Krynicy do Gdyni mija stację w Ptaszkowej

Stacja leży na dziale wodnym. Dotychczas jak szedłem od Mszalnicy, mijane potoki płynęły w kierunku Kamionki. Na dalszym odcinku spływają już do Białej. Tematem pozostałych zdjęć z tego dnia był malowniczy odcinek od stacji Ptaszkowa do miejsca, gdzie linia wchodzi w las i schodzi w dolinę Białej. Ile razy jechałem tym fragmentem pociągiem i widziałem ten rozległy widok na okolice powtarzałem sobie, że muszę tu kiedyś przyjechać na zdjęcia. To teraz wreszcie mogłem to zrealizować. Po krótkiej penetracji bocznych dróg znalazłem ustronne miejsce przy polnej drodze z dobrym widokiem na szlak. Mogłem się ulokować w cieniu drzewka i nasłuchiwać. Jeżeli chodzi o ruch pasażerski, to czekały mnie 2 godziny posuchy. Po cichu liczyłem na towara albo próbę z Newagu, ale się przeliczyłem. Dopiero 20 minut przed przyjazdem osobówki, od strony Stróż nadjechał eurosprinter z beczkami. 

ES64F4 z beczkami zbliża się do stacji w Ptaszkowej od strony
Grybowa

Na osobówkę Krynica – Tarnów postanowiłem zejść nieco niżej. Raz że znudziło mi się już 2-godzinne siedzenie w tym miejscu, a dwa że na pobliskim polu pracował kolejny Ursus C330. Spróbowałem więc jeszcze raz szczęścia i tym razem się udało. Traktorek się załapał na wspólne zdjęcie z jednostką. 

EN57-1129 jako regio z Krynicy do Tarnowa zjeżdża z Ptaszkowej
w kierunku Grybowa

Przede mną godziny szczytu popołudniowego. Od Tarnowa zmierzała już do mnie osobówka do Krynicy i TLK „Małopolska”, od Krynicy zaś „Dolina Popradu”. Przeniosłem się na kolejną drogę biegnącą w pola, z której również był satysfakcjonujący mnie widok na linię kolejową. Jak już zaczęły jeździć pociągi pasażerskie, zaczęły się też pojawiać inne składy. W odbiegu za osobówką do Tarnowa pojechał duet słowackich jamników serii 131. Jeden w nowych barwach ZSSK Cargo a drugi w klasycznych żółto-zielonych. 

Duet słowackich lokomotyw serii 131 zjeżdża z Ptaszkowej
w stronę Grybowa

Tuż po godzinie 15 zjawił się robotnik z Tarnowa do Krynicy, któremu wykonałem cztery ujęcia. 

Robotnik z Tarnowa do Krynicy kończy wspinaczkę z Grybowa
do Ptaszkowej

Spodziewałem się, że teraz będzie godzinna posucha, po której zjawią się TLK „Małopolska” i regio „Dolina Popradu”. A tu miłą niespodziankę sprawił mi Impuls SKM Warszawa wracający z próby. Początkowo myślałem, że numerek jednostki pozostanie nieodgadnięty. Ale jak policzyłem człony, to zobaczyłem że ma ich pięć. A z tego co kojarzyłem, to Impulsy SKM Warszawa są sześcioczłonowe. Okazało się, że jest to jedyny jak na razie wyprodukowany Impuls z tegorocznej dostawy, czyli 45WEa-001. Tak więc numerek udało się ustalić. 

45WEa-001 z SKM Warszawa wracający z jazdy próbnej

„Małopolska” z Gdyni do Krynicy zjawiła się planowo, co nie zdarza jej się często. I widzę, że 3-wagonowe składy są już standardem na pociągach TLK do Krynicy, to dobrze. 

TLK "Małopolska" z Gdyni do Krynicy kończy podjazd do
Ptaszkowej

Kilkanaście minut później przemknęła „Dolina Popradu” z Krynicy do Krakowa, która była ostatnim pociągiem w moim dzisiejszym planie zdjęciowym. 

"Dolina Popradu" z Krynicy do Krakowa zjeżdża z Ptaszkowej
do Grybowa

Myślałem początkowo, żeby wracać ostatnim pociągiem po 20, ale szybko wybiłem sobie to z głowy. W końcu wstawałem dziś w środku nocy, a jutro czeka mnie podróż na Dolny Śląsk. Wróciłem na stację w Ptaszkowej, skąd do Krakowa zabrał mnie EN71-002 relacji Muszyna – Kraków. Miał on tak styrane wózki, że przy większych prędkościach nie dało się wysiedzieć. Tak rzucało na boki. Już lepiej mi się jechał rano tym dermowym EN57. Po drodze udało się spisać numerki dwóch jednostek, które dziś fociłem. W Stróżach krzyżowaliśmy się z EN57-2061, który wcześniej obsługiwał osobówkę Muszyna – Tarnów po godzinie 11. W Tarnowie zaś stał EN57-1129, który rano jechał z Krakowa do Krynicy jako „Jaworzyna” a wracał jako osobówka do Tarnowa meldująca się w Ptaszkowej po 14. Od Podłęża kierujemy się do Krakowa przez Nową Hutę. Przed 21 docieram do domu i próbuję się nieco zregenerować przed jutrzejsza podróżą.

 

Dzień 2. Czwartek 23 czerwca 2022 r. kółeczko po Dolnym Śląsku

Pierwotny plan kółeczka wyglądał tak, że miałem jechać IC „Malczewski” do Wrocławia po czym zrobić kółeczko przez Sobótkę, Świdnicę i Jaworzynę Śląską do Wrocławia a potem drugie kółeczko przez Wrocław Nadodrze, Jelcz-Laskowice i Siechnice i powrót z Wrocławia do Krakowa IC „Boznańska”. Rzeczywistość jednak nieco zweryfikowała te plany. Pobudka o nieco bardziej ludzkiej porze, bo o 5:20. „Malczewski” wprawdzie wyjechał z Krakowa planowo, ale już w Trzebini dołożyliśmy 10 minut. Po poniedziałkowych burzach popaliło urządzenia sterowania ruchem i jeszcze ich nie naprawili. Nie uśmiechało mi się to zbytnio, bo we Wrocławiu miałem 7 minut na przesiadkę. Zgłosiłem to kierpociowi, ale ten mówi żebym nie robił sobie nadziei że przytrzymają, bo to nie jest ostatni pociąg w dobie. Początkowo liczyłem, że nadrobi. Ale jak za Gliwicami dołożyliśmy jeszcze kilka minut, zacząłem analizować plan awaryjny. Okazało się, że jak odwrócę kolejność zaliczania, tzn. najpierw Jelcz a potem Sobótka, to też się wyrobię na „Boznańską”. Tyle, że do Świdnicy będę musiał jechać w obie strony przez Sobótkę. Na wjeździe do Wrocławia widziałem jak ucieka mi pociąg bo Bielawy Zachodniej przez Sobótką i Świdnicę. Na szczęście plan awaryjny miałem już ułożony. We Wrocławiu Głównym udałem się do automatu zakupić bilety. Gdy wróciłem na peron, „Malczewski” jeszcze stał, bo miał wymieniany wagon. Do pociągu do Jelcza-Laskowic przez Wrocław Nadodrze miałem godzinę czekania. Około kwadrans przed planowym odjazdem podstawia się hybrydowy Impuls 36WEh-015. Wewnątrz rozłożone są gazetki, gdzie można m.in. poczytać o reaktywacji linii do Świdnicy przez Sobótkę. Jest m.in. wywiad z Burmistrzem Sobótki, który wymienia jakie inwestycje poczynił, żeby zachęcić mieszkańców do korzystania z pociągów. Z zazdrością porównuję to z  moim rodzinnym Połczynem-Zdrojem. Tuż przed naszym odjazdem na tor obok przyjechał IC „Lwów Express”. Czyli wyszło, że mogłem wyjechać z Krakowa godzinę później. Punktualnie o 10:50 ruszamy i początkowo kierujemy się przez Wrocław Mikołajów i Nadodrze, wspólnie z trasą pociągów do Oleśnicy i Trzebnicy. We Wrocławiu Sołtysowicach odbijamy na linię do Jelcza-Laskowic. Odcinek ten był jednym z wielu który poległ w ramach ostrego cięcia w 2000 roku. Jednak przez ostatnie lata przed zawieszeniem kursowały tu tylko dwie pary pociągów, które dla lokalnych mieszkańców nie stanowiły żadnej oferty. Reaktywacja linii zaczęła się w 2017 roku od odcinka do stacji Wrocław Wojnów, a w grudniu 2021 r. uruchomiono połączenia do Jelcza-Laskowic. Obecna oferta jest godna linii aglomeracyjnej i przewiduje 15 par pociągów. Wznowienie ruchu poprzedziła budowa kilku nowych przystanków. Największą stacją na tej trasie jest Wrocław Swojczyce. Wychodzi stąd kilka bocznic. Pomimo stosunkowo martwej godziny frekwencja w moim pociągu jest dobra i na prawie każdym przystanku ktoś wysiada. Gdy dotarliśmy do Jelcza-Laskowic, na szlak wyruszył pociąg towarowy z ET22-1138. 

Hybrydowy Impuls 36WEh-015 na stacji Jelcz-Laskowice
skończył bieg jako pociąg osobowy z Wrocławia Głównego

ET22-1138 z pociągiem towarowym rusza ze stacji Jelcz-Laskowice
w kierunku Wrocławia

W drogę powrotną do Wrocławia dla odmiany udam się przez Siechnice. Z powodu przebudowy mostu na Odrze oraz wiaduktu w Czernicy Wrocławskiej, na odcinku do Siechnic kursuje komunikacja zastępcza. Wyjeżdżamy autobusem z tego Jelcza-Laskowic i wyjechać nie możemy. Co mijamy tablicę że miasto się kończy, zaraz jest tablica że się znów zaczyna. W Jelczu Miłoszycach wsiada grupa podróżnych z dużymi bagażami, które zatarasowały całe przejście przez autobus. Obsługujemy jeszcze stację Czernica Wrocławska, skąd kierujemy się do Siechnic. Jest jeszcze po drodze przystanek Zakrzów Kotowice, ale on jest tak zlokalizowany, że musi go obsłużyć inny autobus. W Siechnicach przesiadamy się do kolejnego hybrydowego Impulsa i po kilkunastu minutach jesteśmy we Wrocławiu Głównym. Do pociągu do Świdnicy mam niecałą godzinę, którą spędzam na obiedzie w Macu. Pociąg do Świdnicy Miasta miał odjeżdżać o godzinie 14:03 z peronu 5. Docieram na peron pół godziny przed odjazdem i akurat podstawiali tam Linka do Tuplic. Odjechał i zaraz podstawili Impulsa do Wałbrzycha. Wszystkie pociągi podstawiane były na ostatnią chwilę. Na wyświetlaczach zapowiadali odjazdy z opóźnieniem 10 minut, ale tak około 5 minut po planowym odjeździe dostawały wyjazd i kierownik podawał sygnał odjazdu. Powodowało to chaos wśród podróżnych i dużą liczbę dobiegających w ostatniej chwili. Po wyjeździe pociągu do Wałbrzycha zostało 15 minut do odjazdu mojego pociągu i myślałem, że już jego podstawą. A tu podstawili jeszcze regio do Zielonej Góry. Co ciekawe były w tym czasie inne wolne krawędzie peronowe, a tu średnio co 7 minut coś wyprawiali z jedynego toru przy peronie 5. W międzyczasie akurat z peronu 4 startował IC „Piast” z pomarańczową świnką EP08-001. Dla takiego klasyka pokusiłem się o peronówkę z halą wrocławskiego dworca. 

EP08-001 z pociągiem IC "Piast" z Gdyni do Krakowa rusza
z Wrocławia Głównego

W końcu po odjeździe regio do Zielonej Góry wstawili mój pociąg do Świdnicy Miasta zestawiony z hybrydy 36WEh-017. Nawet sprawnie się wyrobili ze zmianą kabiny i wyjechaliśmy tylko 4 minuty po planie. Linia Wrocław – Sobótka – Świdnica Miasto została zawieszona w czerwcu 2000 r. Termin reaktywacji połączeń był kilkakrotnie przesuwany ale w końcu nastąpiło to od 12 czerwca 2022 r. Reaktywacja linii na pewno będzie wybawieniem dla dojeżdżających do Wrocławia z południowych rejonów, choć część kierowców może narzekać, że będzie stać w korkach do przejazdów. Na terenie Wrocławia obsługujemy jeszcze dwa przystanki pierwszym jest Wrocław Wojszyce. Przed zawieszeniem przewozów funkcjonowała stacja Wrocław Klecina, jednak nie została ona odtworzona, a w zamian powstał przystanek Wrocław Partynice. W Bielanach Wrocławskich powstała nowa mijanka. Frekwencja w naszym pociągu jest dobra. Widać, że zamykanie tej linii 22 lata temu było jednym wielkim nieporozumieniem. Nie mogę przeboleć, że osoby, które podejmowały wtedy takie decyzje nigdy nie stanęły przed żadną komisją śledczą i nie poniosły za to konsekwencji. Kolejną stacją są Kobierzyce. Przed zamknięciem ruchu była ona wyposażona w semafory kształtowe. Odgałęzia się tu linia do Piławy Górnej przez Łagiewniki Dzierżoniowskie. Ruch pasażerski został tam zawieszony w 1996 roku, ale ta trasa również jest przewidziana do reaktywacji. Jak na odcinku Kobierzyce – Wrocław dojdą jeszcze pociągi z tej linii, to kierowcy na przejazdach we Wrocławiu chyba się zapłaczą. Zmierzamy dalej w kierunku Sobótki mając przed sobą charakterystyczny masyw Ślęży, popularne miejsce rekreacyjne dla mieszkańców Wrocławia. Do przystanku w Sobótce wjeżdża się malowniczym długim łukiem. Kawałek dalej jest stacja Sobótka Zachodnia. Krzyżujemy się tu z Linkiem relacji Bielawa Zachodnia – Wrocław Główny. Ze stacją sąsiaduje kamieniołom, który utrzymywał cały czas linię przy życiu w ruchu towarowym. Akurat na stacji stał skład z dwoma gagarami (jeden na czole drugi na popychu) ustawiony czołem w kierunku Świdnicy. Przed przystankiem Szczepanów wypatrzyłem przy torze posesję, na terenie której stało kilka autobusów Jelcz. Był jeden PR110D, M11 z Żychlina, PR110M ze Skarżyska-Kamiennej oraz kilka wraków PR110M. Ze stacji Pszenno wychodzi bocznica do Cukrowni Świdnica. Docierają tu pociągi towarowe od strony Świdnicy. Opóźnienia nie udało nam się nadrobić, a wręcz trochę je zwiększyliśmy. Nie uśmiechało mi się to, bo w Świdnicy Miasto miałem tylko 4 minuty do pociągu powrotnego. Nie wiedziałem czy to będzie jechał ten sam skład, więc na wszelki wypadek wysiadłem na stacji Świdnica Przedmieście. 

Hybrydowy Impuls 36WEh-017 jako pociąg osobowy z Wrocławia
Głównego do Świdnicy Miasto na stacji Świdnica Przedmieście

Główna linia z Wrocławia odbija tu w lewo do posterunku Świdnica Kraszowice i idzie dalej doliną rzeki Bystrzycy do Jedliny-Zdroju. W prawo zaś idzie łącznica do stacji Świdnica Miasto i tam kierują się pociągi osobowe. Odcinek Świdnica Kraszowice – Jedlina-Zdrój jest obecnie w trakcie rewitalizacji i w przyszłym roku powinny już po nim jeździć pociągi. Bardzo mnie to cieszy, bo ten szlak jest bardzo malowniczy pełen okazałych mostów i wiaduktów. Jak go uruchomią, to chyba pojadę sobie tam na tydzień urlopu 😀. Nie jest jednak planowane wykorzystywanie w ruchu pasażerskim odcinka Świdnica Przedmieście – Świdnica Kraszowice. Pociągi osobowe będę jeździć przez Świdnicę Miasto ze zmianą czoła. Zresztą układ stacji Świdnica Przedmieście zrobiono tak, że nie da się z toru z krawędzią peronową wyjechać na Kraszowice. Po kilku minutach zjawił się pociąg powrotny do Wrocławia i był to ten sam skład, którym tu przyjechałem (jakim cudem PLK zgodziła się na 4-minutowe przejście składu w Świdnicy Miasto? 😦). 

36WEh-017 jako pociąg osobowy ze Świdnicy Miasto do
Wrocławia Głównego wjeżdża na stację Świdnica Przedmieście

Do Wrocławia również frekwencja bardzo dobra. Sporo ludzi się dosiadało na przystankach pośrednich. W Bielanach Wrocławskich dosiadła się do mnie rodzinka. Dwie małe dziewczynki, którym mama i babcia pokazywały nową możliwość szybkiego dojazdu do Wrocławia. We Wrocławiu Głównym miałem 12 minut przesiadki na IC „Boznańska”, planowo obsługiwaną jednostkami ED74. Miałem nadzieję, że tym razem wszystko pójdzie sprawnie, ale chyba za dużo wymagam od naszej kolei. Zatrzymaliśmy się pod wjazdowym i stoimy. Żeby jeszcze było bardziej nerwowo, widzę jak podstawiają w perony skład 2xED74 na „Boznańską”. Dziewczynki siedzące obok oczywiście zasypują mamę pytaniami dlaczego stoimy, czemu nie jedziemy itp. Mama na szczęście cierpliwie im odpowiadała, że czekamy na wolny tor na stacji. Jednak postój się przedłużał, zbliżała się pora odjazdu „Boznańskiej” a pytania dziewczynek zaczynały być coraz bardziej żałosne i zaczęło mi już być żal ich mamy. Żal mi jej było, że nie udała się próba pokazania sprawnej możliwości dotarcia do Wrocławia. Przeniosłem się do przodu składu, żeby ich nie musieć ich słuchać. A tam już do kierpocini ustawiła się kolejka podróżnych, którzy chcieli zdążyć na skomunikowania. Pani powiedziała, że nie idą rozjazdy i wszystko stoi. Po chwili obok nas ustawił się Impuls z Lichkov i też stoi. Były w pociągu dwie osoby, co też się chciały przesiąść na „Boznańską” ale kierpocini odpowiedziała, że z innego pociągu już ktoś zgłaszał przesiadkę i nie było zgody dyżurnego ruchu. Zaczynam więc już się nastawiać, że przyjdzie mi jechać następnym. Na szczęście po około 20 minutach postoju ruszyliśmy w perony. Kierpocini aż nie mogła powstrzymać emocji z radości :D. Wjeżdżamy na stację i widzę, że przy sąsiednim peronie stoi „Boznańska”. No to jak tylko drzwi się otwarły ruszyłem na szalony slalom gigant między zdezorientowanymi podróżnymi i przesiadłem się. W tym momencie było mi już wszystko jedno kiedy ruszymy, ważne było że zdążyłem na swój pociąg :D. Wyjechaliśmy z Wrocławia 25 minut po planie. Do Katowic jechaliśmy sprawnie i nawet zgubiliśmy 5 minut (dlaczego „Malczewski” rano nie mógł tak jechać?). Jednak za Katowicami to już była istna tragedia. Najpierw za Mysłowicami na chwilę składem szarpnęło i zgasło światło. W Sosnowcu Jęzorze zjechaliśmy na bok i stoimy. Obsługa mówi przez nagłośnienie, że to awaria sygnalizacji. Po kilku minutach usterkę usunięto i jedziemy dalej. W Trzebini tak jak się spodziewałem popalone urządzenia sterowania ruchem i wleczemy się przez całą stację. Za Trzebinią przyspieszamy ale za Dulową już zwalniamy bo przed nami jedzie osobówka. W Krzeszowicach dopiero możemy ją wyprzedzić i ciśniemy 120 km/h. Nastawiam się że tak pojedziemy do Krakowa, ale już w Rudawie zostaję sprowadzony na ziemie. Z powodu usterki samoczynnej blokady liniowej do Zabierzowa jedziemy w tempie roweru prawie 20 minut. Od Zabierzowa już wreszcie przyspieszamy już ciśniemy do Krakowa, gdzie zakończyliśmy bieg 50 minut po planie. Na szczęście od razu miałem pociąg do Lotniska, którym podjechałem do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz