sobota, 14 grudnia 2024

2024-12-08 Zielonym Autosanem po Mazowszu

 

Już się wydawało, że to koniec imprez na ten rok, a tu na pierwszą sobotę grudnia ogłoszony został przejazd „Zielonym Autosanem po Mazowszu”. Organizatorem był Patryk Lis, który wcześniej organizował m.in. w 2023 r. pożegnanie Autosanów H9-35 w MKS Jasło. Podobnie jak na niedawnej imprezie „Do Krakowa to Pan jedzie?”, głównym bohaterem był Autosan H9-21. Pochodzi on z końcówki produkcji tego modelu, bo z roku 2000. Początkowo należał do Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Częstochowie, a potem obsługiwał przewozy pracownicze i szkolne w okolicach Konina. W tym roku autobus trafił w ręce prywatnego właściciela z Kozienic. Pierwotnie Patryk zaplanował imprezę na sobotę 7 grudnia, jednakże z zastrzeżeniem że może być przesunięta na niedzielę. Wobec tego wstrzymałem się z zakupem biletów na dojazd i powrót z imprezy. I dobrze zrobiłem, bo faktycznie termin został przeniesiony. Po zmianie terminu przejazdu zakupiłem bilety na dojazd do Warszawy i powrót, ale za samą imprezę wolałem zapłacić na miejscu. Może się bowiem okazać, że nie dojadę, bo pociąg się spóźni. Zwłaszcza, że w sobotę wieczorem czytałem o poważnej awarii systemu sterowania ruchem w Warszawie Centralnej 😂. Wyjechałem z Krakowa pendolino tuż przed godziną 6 i o dziwo jechał jak w zegarku. Start imprezy był o godzinie 9:30 na pętli Osiedle Kabaty, zlokalizowanej przy końcowej stacji pierwszej linii metra. Doszedłem do stacji metra Centrum i udałem się do końca trasy. Po drodze mijam stację Wilanowska, pięknie rozsławioną przez zespół Elektryczne Gitary piosenką „Stacja Wilanowska”, opartą na melodii przeboju grupy The Kinks „Waterloo Sunset” J. Na Kabaty dotarłem z dużym zapasem czasowym. Po godzinie 9 na pętlę na osiedlu Kabaty zajechał piękny zielony Autosan H9. Młodsze roczniki tych autobusów wyróżniają się m.in. większymi częściami przesuwnymi w oknach. 

Nasz imprezowy Autosan H9-21 na pętli Osiedle Kabaty
w Warszawie

Pogoda tego dnia była mało sprzyjająca do zdjęć, ciemno, szaro i ponuro. Ale jest fajny autobus i spoko towarzystwo, jedziemy. Na początek wyjechaliśmy na wschodni kraniec osiedla i zjechaliśmy do starej „wiejskiej” części Kabat. Pierwsze zdjęcia wykonaliśmy na klimatycznej dawnej pętli Stare Kabaty, pośrodku której stoi opuszczony sklep spożywczy. Na pierwszych fotostopach dodawał nam klimatu biały malczan.

Dawna pętla Stare Kabaty przy ulicy Gąsek

Następnie jechaliśmy kawałek skrajem Lasu Kabackiego i wyjechaliśmy na drogę wylotową na Konstancin-Jeziornę. Szybko jednak z niej zjechaliśmy na fotostop w klimacie off-route. 

Droga gruntowa łącząca ulice Łukasza Drewny i Potułkały
w Powsinie

Kolejne fotki wykonaliśmy w podobnym klimacie kawałek dalej, tuż za granicami Warszawy, już w obrębie Konstancina-Jeziorny. 

A to już Konstancin-Jeziorna, ulica Woodbark

Później wróciliśmy się na chwilę do Powsina leżącego w granicach Warszawy, a tam wyjechaliśmy już na długo poza granice stolicy zmierzając do Bielawy. Na kolejne zdjęcia zatrzymaliśmy się na ulicy Wspólnej, przy wale rzeki Jeziorki. W tle było widać bocznicę kolejową do Elektrociepłowni Siekierki oraz Jeziorko Bielawskie Górne. 

Bielawa, ulica Wspólna

Ulica Wspólna kawałek dalej przekształciła się w szutrówkę biegnącą przez pola. 

Droga z Bielawy do Obórek

Na asfalt powróciliśmy w wiosce Obórki położonej nad Wisłą. Przez dalszą część imprezy przemieszczaliśmy się głównie w pobliżu tej rzeki. W Obórkach stanęliśmy na fotostop na moście nad Jeziorką. Okolica ta jest bardzo lubiana przez rowerzystów. Mimo temperatury średnio sprzyjającej do jazdy rowerem, co chwilę nas mijali cykliści. 

Most na Jeziorce w Obórkach

Zmierzaliśmy dalej na południe wzdłuż wału Wisły. Motywem do kolejnych zdjęć był pomnik zlokalizowany na skraju wsi Czernidła. Upamiętnia on bohaterskich żołnierzy pierwszej samodzielnej brygady kawalerii 1 Armii Wojska Polskiego, którzy przeprawili się tu przez Wisłę w styczniu 1945 r. Stąd poszli na Warszawę od strony Służewa, dalej na Bydgoszcz, Wał Pomorski i Berlin. Kierowca Autosana zaskoczył nas tu, wjeżdżając w polną drogę prowadzącą pod pomnik. 

Przy pomniku w Czernidłach

W miejscowości Gassy wyjechaliśmy na drogę wojewódzką nr 712, którą zjechaliśmy nad brzeg Wisły. W sezonie od maja do listopada funkcjonuje tu przeprawa promowa do położonego na drugim brzegu Karczewa. Po drugiej stronie tej przeprawy byliśmy trzy lata temu na imprezie dwoma Jelczami PR110 J. Autobus wycofał nad samą rzekę zakłócając na chwilę spokój wędkarzom 😅. 

Nad Wisłą w Gassach

Spotkanie ze Starem 266

Po wykonaniu zdjęć z Wisłą kierowaliśmy się drogą wojewódzką nr 868 na południe w stronę Słomczyna. Kolejny postój zrobiliśmy na pograniczu wsi Obory i Piaski.

Granica wsi Obory i Piaski

W Cieciszewie zjechaliśmy na drogę lokalną, którą dotarliśmy do przystanku Kawęczyn Dolny. Na niemal każdym fotostopie mijali nas rowerzyści i miałem wrażenie że nie bardzo oni rozumieli co wyczyniamy. Może mieli skojarzenie, że jesteśmy aktywistami z Ostatniego Pokolenia 😂. Ale przecież raz że wiek nie ten, a dwa że oni raczej nie zaprzątaliby sobie głowy blokowaniem takich podrzędnych dróg 😅. Tu jednak spotkaliśmy rowerzystę, który zainteresował się naszym Autosanem i dołączył do naszego szpalerka fotografów J

Przy przystanku Kawęczyn Dolny

Dalej zmierzaliśmy przez Dębówkę do Wólki Dworskiej, gdzie ponownie zbliżyliśmy się do wału Wisły. Tędy jechaliśmy też w lipcu na imprezie „Zemuny zza komuny”. W Wólce Dworskiej autobus został ustawiony do zdjęć na betonowej drodze prowadzącej na wał. Co ciekawe ponownie spotkaliśmy tu rowerzystę, który robił z nami zdjęcia na poprzednim fotostopie 😀. Wspominał, że pamięta takie autobusy i kojarzą mu się nieodłącznie z PKS-ami J

Na wale Wisły w Wólce Dworskiej

Po dłuższym fotostopie wjechaliśmy do Góry Kalwarii, gdzie były zaplanowane zdjęcia z motywem kolejowym. Miasto posiada stację położoną na linii kolejowej Skierniewice – Łuków (tzw. S-Ł-ce). Pełni ona rolę południowej obwodnicy Warszawy i wykorzystywana jest głównie w ruchu towarowym. Ale do Góry Kalwarii docierają również pociągi osobowe Kolei Mazowieckich z Warszawy przez Piaseczno i Czachówek Wschodni. Akurat na stację przyjechał Flirt obsługujący osobówkę z Warszawy Gdańskiej, więc ustawiliśmy Autosana do zdjęcia z pociągiem. 

Spotkanie z Flirtem Kolei Mazowieckich przy stacji Góra
Kalwaria

S-Ł-ka jest chętnie odwiedzana przez fotografów kolejowych, gdyż charakteryzuje się starą infrastrukturą nietkniętą modernizacjami. To się jednak ma zmienić, gdyż jest w planach jej rewitalizacja. Wyjeżdżając spod nastawni zrobiliśmy jeszcze fotki autobusu na drodze brukowanej kocimi łbami.

Wyjazd spod nastawni w Górze Kalwarii

Potem wróciliśmy do centrum Góry Kalwarii i udaliśmy się do pobliskiego Czerska. Tu również byliśmy w lipcu na imprezie Zemunem, ale tym razem fotki wykonaliśmy w innym miejscu wsi. Dotarliśmy w takie miejsce, skąd widać zabytki z których słynie podwarszawski Czersk. Są nimi: gotycki zamek książąt mazowieckich z XV wieku oraz kościół Przemienienia Pańskiego z XIX wieku. Wjechaliśmy na niewielką zatoczkę przy ulicy Królowej Bony, gdzie Autosan z trudem się zmieścił. Zemunem byśmy tu na pewno nie wjechali 😅. 

Na tle zamku w Czersku

Kolejny fotostop to był niewątpliwie gwóźdź programu. Wróciliśmy do Góry Kalwarii, gdzie ponownie zjechaliśmy nad samą Wisłę. Dotarliśmy na letnią plażę miejską J. Pokryta jest miękkim jasnym piaskiem, zupełnie jak nad morzem 😀. Fotografowaniu autobusu stojącego na cyplu z plażą i rzeką nie było końca. Zrobiliśmy sobie tu też zdjęcie grupowe. 

Przy plaży w Górze Kalwarii

Później przejechaliśmy mostem na drugi brzeg i stanęliśmy na zakupy przy sklepie w Ostrówku. 

Sklepostop w Ostrówku

W dalszej części imprezy przemieszczaliśmy się na południe w rejonie nadwiślańskiej drogi wojewódzkiej nr 801 Warszawa – Puławy. Włączyliśmy się na nią w Dziecinowie i po chwili zjechaliśmy na drogę gruntową prowadzącą przez Radwanków Królewski. 

Off-route w Radwankowie Królewskim

Na drogę asfaltową wróciliśmy w Podborku, a na kolejne zdjęcia zatrzymaliśmy się dwa razy w Wysoczynie. 

Fotostopy w Wysoczynie

Następną miejscowością na naszej trasie były Szymanowice Duże. Tam odbył się fotostop ze stawem. 

Nad stawem w Szymanowicach Dużych

Najdalej wysuniętą na południe miejscowością, do której zajechaliśmy był Nieciecz.

Nieciecz

Parę minut później byliśmy we wsi Mariańskie Porzecze, gdzie nasz Autosan pozował na tle barokowego drewnianego kościoła parafialnego z XVIII wieku. 

Przy drewnianym kościele w Mariańskim Porzeczu

Odtąd zaczęliśmy już pomału wracać w stronę Warszawy. I dobrze, bo raz że zaczęła się już robić szarówka i psuła się pogoda, a dwa zacząłem się obawiać że znów nie zdążę na pociąg powrotny. A w niedzielę wieczorem mógłby być już problem z przebukowaniem biletu. Z Mariańskiego Porzecza wyjechaliśmy na drogę wojewódzką nr 801 i zmierzaliśmy nią na północ w stronę Warszawy. Po chwili zjechaliśmy na parking, aby ustawić naszego Autosana do wspólnego zdjęcia z grill-barem. Normalnie ten obiekt nie wzbudziłby naszego zainteresowania (zwłaszcza, że o tej porze był zamknięty), gdyby nie fakt, że rolę baru pełnił autobus przegubowy MAN NG272 J. Autobus ten pełni funkcję baru już od kilkunastu lat. Występował w tej roli m.in. w Gdyni i Katowicach, a obecnie rzucono go gdzieś na mazowiecką prowincję 😅. 

Ostrybór, spotkanie z grill-barem w postaci MAN-a NG272

Po wykonaniu zdjęć z barobusem cisnęliśmy dalej drogą wojewódzką na północ. Zjechaliśmy z niej we wsi Sobienie Kiełczewskie Drugie. Zatrzymaliśmy się przy zajezdni prywatnego przewoźnika wykonującego przewozy szkolne w gminie Sobienie-Jeziory. Dużą część jego taboru stanowią Autosany H9. 

Autosany na bazie w Sobieniach Kiełczewskich Drugich

Robiło się już ciemno i na dodatek zaczął padać deszcz. Liczyłem więc, że będziemy już jechać na Warszawę. Wróciliśmy na drogę nr 801, ale po paru kilometrach znów z niej zjechaliśmy i w zapadającym zmierzchu wykonaliśmy fotki Autosana na moście w Warszawicach. 

Na moście w Warszawicach

W Warszówce przekroczyliśmy ponownie linię kolejową Skierniewice – Łuków a potem wjechaliśmy do wsi o wdzięcznej nazwie Całowanie 😂. Tam stanęliśmy przy sklepie spożywczym. Już mnie zmroziło że nim wszyscy zrobią zakupy minie z pół godziny, a za tyle czasu mieliśmy już kończyć imprezę. Na moje szczęście sklep był już zamknięty i po kilku minutach ruszyliśmy dalej. W Sobiekursku ponownie wskoczyliśmy na drogę 801 i prawym brzegiem Wisły gnaliśmy w stronę Warszawy mijając po prawej ręce Karczew, Otwock i Józefów. W Falenicy wjechaliśmy na południową obwodnicę Warszawy, którą przekroczyliśmy Wisłę i zapowiadało się, że niemal punktualnie zakończymy przejazd. Teoretycznie była możliwość przesiadki na metro na stacji Natolin. Część uczestników imprezy wnioskowała, żeby ich tam wysadzić, ale organizator ogłosił że zatrzymamy się dopiero na pętli w Kabatach. Nie wiem czemu tak wymyślił, ale i tak miałem dobrą rezerwę czasową do pociągu powrotnego. Impreza zakończyła się tam gdzie się rozpoczęła, czyli na pętli Osiedle Kabaty. Stamtąd metrem udałem się do centrum i po obiedzie zabrałem się do Krakowa na pokładzie pendolino relacji Gdynia – Rzeszów. Do Krakowa dotarłem po godzinie 20.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz