Czwarte Pożegnanie Lata
organizowane przez Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Komunikacji
Rzeczypospolitej Polskiej dla odmiany nie odbyło się nad morzem. Tym razem jego
trasa przebiegała po ścianie wschodniej naszego kraju, a głównym celem był
Augustów. W planie wyjazdu był rejs po Kanale Augustowskim, ale znalazły się w
nim także: pomnik Koziołka Matołka w Pacanowie, zaliczanie linii komunikacji
nocnej w Lublinie, Chełmskie Podziemia Kredowe, zabytkowa stacja paliw
w Janowie Podlaskim, kolejki wąskotorowe w Hajnówce i Płocicznie a
także plan serialu Ranczo. Nie zmienił się za to nasz środek transportu, którym
tradycyjnie była Scania 113CLL #PS063 z krakowskiego MPK. Termin wyjazdu był
nieco wcześniejszy niż w poprzednich latach, dwa tygodnie przed końcem wakacji.
Dzień 1. Środa 17 sierpnia 2011 r.
Wyruszyliśmy z Krakowa
około godziny 21 i kierowaliśmy się na wschód drogą krajową nr 79. Tuż
przed północą zjechaliśmy do miejscowości Pacanów odwiedzić pomnik Koziołka
Matołka. Prawie każdy z nas pamięta z dzieciństwa postać wesołego gapowatego
koziołka, oraz pierwsze słowa historyjek obrazkowych z jego udziałem „W Pacanowie kozy kują, więc koziołek mądra
głowa, bląka się po całym świecie, aby dojść do Pacanowa”. Postać ta ma już
ponad 80 lat. Stworzyli ją w 1933 roku pisarz Kornel Makuszyński i rysownik
Marian Walentynowicz. Księgi przygód Koziołka Matołka zmierzającego do jedynego
miejsca w świecie gdzie jakoby podkuwają kozy, weszły do kanonu polskiej
literatury dziecięcej i przy okazji rozsławiły Pacanów na całą Polskę.
Władze tego świętokrzyskiego miasteczka odwdzięczyły się sympatycznemu
koziołkowi stawiając mu pomnik. Po podjęciu próby wykonania zdjęcia naszego
autobusu na pacanowskim rynku, ruszyliśmy w dalszą drogę.
|
Scania 113CLL #PS063 na rynku w Pacanowie |
Dzień 2. Czwartek 18 sierpnia 2011
r.
Kolejnym naszym celem był
Lublin, gdzie mieliśmy w planie przejazd trasą linii nocnej. Okazało się, że
jednak trochę zbyt ambitnie zaplanowaliśmy czas przejazdu i do Lublina
dotarliśmy już za dnia. Granicę miasta osiągnęliśmy po godzinie 5 rano. Nie
przejęliśmy się tym zbytnio i zgodnie z planem udaliśmy się na pętlę na osiedlu
Poręba. Tu rozpoczynała swój bieg nocna linia N3, której trasę mieliśmy
przejechać. Komunikację nocną w Lublinie zapewniały wówczas 3 linie
autobusowe łączące obrzeża miasta z centrum. Na Krakowskim Przedmieściu w
pobliżu Placu Litewskiego miały one punkt przesiadkowy, gdzie co godzinę
odbywały się skomunikowania. Co ciekawe dopiero miesiąc przed naszą wizytą lubelskie
linie nocne zaczęły kursować przez cały tydzień. Wcześniej autobusy wyjeżdżały
w nocy na miasto jedynie w weekendy. W 2011 roku MPK Lublin eksploatowało
jeszcze liniowo całkiem pokaźną liczbę Jelczy M11. Na osiedlu Poręba trafiliśmy
dwie sztuki. W Krakowie te autobusy nie kursowały liniowo już od dekady.
|
Spotkanie z Jelczem M11 na pętli Poręba w Lublinie |
|
Jelcz 120M/3 #2254 na pętli Poręba w Lublinie |
|
Spotkanie z kolejnym Jelczem M11 na pętli Poręba |
|
Ruszamy w trasę jako linia N3 |
Po uwiecznieniu
spotkania Scani z migami, ruszyliśmy w trasę linii N3. Byliśmy niepocieszeni,
bo przez niemal całą trasę nikt nie chciał do nas wsiadać. Ludzie zmierzający
do pracy nieufnie spoglądali na niebieską Scanię pełną wczorajszych pasażerów.
W końcu znalazła się jedna pani, która zdecydowała się z nami zabrać, za co
nagrodziliśmy ją gorącymi podziękowaniami. Pani odpowiedziała, że jej już
w życiu nic nie zaskoczy, bo pracuje w szpitalu psychiatrycznym. Mina
większości z nas po tym komentarzu, bezcenna. Przed godziną 7 dotarliśmy do końca
trasy linii N3, który mieści się w Abramowicach. Znajduje się tu również pętla
trolejbusów. Większość taboru trolejbusowego MPK Lublin stanowiły Solarisy
Trollino 12, ale w ruchu były też Jelcze PR110E.
|
Dotarliśmy na drugą końcówkę linii N3 w Abramowicach |
|
Spotkanie z trolejbusem Jelcz PR110E w Abramowicach |
|
Jelcz PR110# #3830 przy pętli w Abramowicach |
|
Solaris T12 #3851 dotarł na końcówkę w Abramowicach |
|
Solaris T12 #3856 na pętli w Abramowicach |
Następnie udaliśmy się na
śniadanie, które spożyliśmy w McDonaldzie zlokalizowanym przy skrzyżowaniu alei
Witosa i ulicy Krańcowej. Jelcze M11 śmigały ulicami miasta jeden za
drugim.
|
Jelcz M11 #2019 na ulicy Krańcowej |
|
Jelcz M11 #2073 na ulicy Krańcowej |
Gdy już wszyscy się posilili, ruszyliśmy dalej na wschód do Chełma. To
dawne miasto wojewódzkie położone w pobliżu granicy z Ukrainą, słynie m.in.
z wydobywania kredy. Kopanie kredy rozpoczęto tu już w XIII wieku. Z
czasem pod miastem powstał labirynt kilkukondygnacyjnych korytarzy sięgający 20
metrów pod powierzchnię ziemi. Kopalnie były dla mieszkańców Chełma nie tylko
źródłem cennego surowca, ale także schronem na wypadek wojny oraz piwnicą do
przechowywania żywności. W tunelach panuje bowiem stała temperatura wynosząca 8
stopni. Od XIX wieku korytarze zaczęły powodować zapadanie się budynków pod
ziemię i wydobycia kredy pod miastem zaprzestano. Dziś Chełmskie Podziemia
Kredowe są wielką atrakcją turystyczną. Na terenie dawnej kopalni organizowane
są wycieczki z przewodnikiem i przy odrobinie szczęście mogą spotkać Bielucha,
miejscowego ducha stojącego na straży obiektu.
|
W Chełmskich Podziemiach Kredowych |
Po zwiedzeniu Chełmskich
Podziemi Kredowych ruszyliśmy na północ w kierunku Włodawy. Kilka kilometrów
przed tym miastem znajduje się letniskowa wieś Okuninka, urokliwie rozłożona
wokół Jeziora Białego. Mieliśmy tu zaplanowany pierwszy nocleg stacjonarny.
|
Scania przy naszym ośrodku w Okunince |
Pogodę mieliśmy piękną, więc załapaliśmy się na pływanie rowerem wodnym.
Dzień 3. Piątek 19 sierpnia 2011 r.
O poranku wypoczęci
ruszyliśmy w drogę do Augustowa. Mało ruchliwymi drogami wojewódzkimi
kierowaliśmy się na północ. Oczywiście po drodze mieliśmy do odwiedzenia kilka
punktów związanych z transportem. Pierwszy z nich był w Janowie Podlaskim.
Pierwsze skojarzenie z tą miejscowością, to znana na całą Europę stadnina koni.
Nieco mniej słynną atrakcją jest tu zabytkowa stacja paliw. Na miejscowym rynku
zachował się chyba ostatni w Polsce ręczny dystrybutor paliwa z 1928 roku. Na
podstawie, w której znajduje się dźwignia ręcznej pompy, umocowane są dwa szklane
5-litrowe zbiorniki w formie walców. Pracownik stacji napełniał benzyną jeden
ze zbiorników, po czym przekręcał zawór i benzyna spływała wężem do baku
samochodu. W tym czasie napełniał drugi zbiornik i tak na zmianę. Ów zabytkowy
dystrybutor był w użyciu co najmniej do końca lat 70-tych XX wieku. Dziś
oczywiście zabytek nie pełni już swojej funkcji, ale jest oczkiem w głowie
pracowników stacji paliw.
|
Zabytkowy dystrybutor w Janowie Podlaskim |
|
Postój przy zabytkowej stacji paliw w Janowie Podlaskim |
Z Janowa Podlaskiego ruszyliśmy w dalej na północ do
Siemiatycz, a stamtąd do Hajnówki. Tam naszym celem była leśna kolej
wąskotorowa o szerokości toru 600 mm, kursująca po Puszczy Białowieskiej.
|
A to już w Hajnówce przy stacji kolejki leśnej |
Pierwszy
odcinek trasy powstał w 1916 roku, a zadaniem kolejki był wywóz drewna z
puszczy. Przed II wojną światową długość tras wynosiła 360 km, co czyniło
kolejkę w Hajnówce najdłuższą koleją leśną w Polsce. Na początku lat 90-tych
zaprzestano przewozu drewna i uruchomiono pociągi turystyczne. Do tego celu
przystosowano linię do Topiła o długości 12 km, a później krótszą o połowę
trasę do Postołowa. Do obsługi pociągów używa się lokomotyw spalinowych serii
V10C. Do niedawna kolejka posiadała także czynny parowóz HF. Mieliśmy
uzgodnione z kolejką w Hajnówce uruchomienie pociągu specjalnego,
wyłącznie dla naszej grupy. Była też możliwość wykonania kilku zdjęć na stacji
kolejki.
|
Ekspozycja parowozu serii HF oraz wagonów do przewozu drewna |
|
Lokomotywa serii V10C zestawia skład pociągu specjalnego dla uczestników Pożegnania Lata 2011 |
Podstawiono dla nas lokomotywę V10C z jednym wagonem letniakiem,
którym przejechaliśmy się kawałek w kierunku Topiła i z powrotem.
|
Na trasie Hajnówka - Topiło |
Godzinę
później byliśmy w Białymstoku, gdzie zatrzymaliśmy się na obiad oraz żeby
zabrać grupkę uczestników, którzy dojechali pociągiem. Na wieczór dotarliśmy na
nocleg do Augustowa.
Dzień 4. Sobota 20 sierpnia 2011 r.
Sobotę poświęciliśmy na
wypoczynek w Augustowie, ale nie zabrakło w nim atrakcji z branży
transportowej. Na początek wybraliśmy się w rejs po Kanale Augustowskim. Jest
to unikatowy zabytek na skalę europejską. Obiekt został wybudowany w pierwszych
latach XIX wieku z myślą o połączeniu Wisły z Niemnem i łotewskim wybrzeżem
Bałtyku. Dziś jest znaną atrakcją turystyczną, na której organizowane są rejsy
statkami oraz spływy kajakami, kanoa, łodziami i motorówkami. O ile w trakcie
naszej podróży z Krakowa do Augustowa pogoda nam dopisywała, to w trakcie
samego pobytu na Mazurach już nas nie rozpieszczała. Z Augustowa wypłynęliśmy
na Jezioro Necko a następnie na rzekę Klonowicę płynącą do Jeziora Białego
Augustowskiego. Jest to prawdopodobnie najkrótsza rzeka w Polsce, liczy
około 800 metrów.
|
W trakcie rejsu przez Jezioro Białe Augustowskie |
Przepłynęliśmy całe Jezioro Białe i dotarliśmy do śluzy
Przewięź. Tu zaczekaliśmy aż poziom wody zrówna się z kolejnym na trasie Jeziorem
Studzienniczym. Cała operacja śluzowania wykonywana jest ręcznie przez
pracowników.
|
Śluza Przewięź |
Z Przewięzi przesiedliśmy się do naszej Scani, którą pojechaliśmy
do nieodległego Płociczna koło Suwałk. Naszym kolejnym celem była Wigierska
Kolej Wąskotorowa, która ma tu swoje zaplecze oraz muzeum.
|
Nasza Scania przy stacji Wigierskiej Kolei Wąskotorowej w Płocicznie |
Historia tej kolejki
jest podobna jak tej w Hajnówce. Ma taką samą szerokość toru i także
została wybudowana w latach I wojny światowej w celu wywozu drewna z lasów.
Była jedną z najdłużej pracujących kolei leśnych w Polsce. Po zaprzestaniu
przewozu drewna w latach 90-tych XX wieku, stała się atrakcją turystyczną.
Przebieg trasy w bliskim sąsiedztwie Jeziora Wigry oraz przez teren
Wigierskiego Parku Narodowego sprawia, że kolejka pracuje przez cały rok
przewożąc rzesze turystów. W związku z tym na stanie ma zarówno wagony letniaki,
jak i wagony klasyczne z ogrzewaniem i oświetleniem. Pociągi kursują na
10-kilometrowym odcinku z Płociczna do Krusznika. Na przystanku Bartny Dół mają
one kilka minut postoju, aby turyści mogli wyjść na punkt z widokiem na
Jezioro Wigry.
|
Widok na Jezioro Wigry |
|
Lokomotywa serii Wls50 z pociągiem z Płociczna do Krusznika na przystanku Bartny Dół położonym w pobliżu punktu widokowego na Jezioro Wigry |
Na stacji zwrotnej w Kruszniku skład ma pół godziny przerwy, w
trakcie którego można udać się na posiłek do pobliskich lokali
gastronomicznych.
|
Na stacji w Kruszniku |
|
Manewry w Kruszniku |
|
Lokomotywa Gls30 na stacji w Kruszniku |
|
Pociąg powrotny do Płociczna gotów do odjazdu z Krusznika |
W drodze powrotnej rozpadało się na dobre, więc umilaliśmy
czas śpiewając utwory z naszych śpiewników 😀
|
Po powrocie do Płociczna |
Po południu wróciliśmy do naszego
pensjonatu w Augustowie.
Dzień 5. Niedziela 21 sierpnia 2011
r.
Ostatniego dnia czekał
nas powrót przez całą Polskę do Krakowa. Wyruszyliśmy około godziny 6:30 licząc
po cichu, że tym razem w odróżnieniu od poprzedniego Pożegnania Lata,
przejedziemy całą trasę bez przygód.
|
Scania przy naszym ośrodku w Augustowie gotowa do drogi powrotnej |
Na początkowym odcinku trasy większość z
nas spała, więc bez postojów jechaliśmy na południe przez Łomżę i Zambrów. Przed
godziną 10 w okolicach Sokołowa Podlaskiego towarzystwo się przebudziło i
zrobiliśmy sobie leśny postój na rozprostowanie kości.
|
W okolicach Sokołowa Podlaskiego |
Stąd już mieliśmy
niedaleko do kolejnego punktu naszej wycieczki, tym razem dla odmiany nie
związanego z transportem. Około 40 kilometrów na południowy-zachód od Siedlec
znajduje się wieś Jeruzal. Ta senna miejscowość w 2006 roku została rozsławiona
na cały kraj, stając się planem serialu Ranczo i przybierając nazwę Wilkowyje.
Rolę w filmie zagrały kościół, plebania, szkoła, sklep, ośrodek zdrowia, dom
Witebskiego, Więcławskich i Hadziuków, a także słynna ławeczka „filozofów”.
Stali mieszkańcy wsi również mieli okazję wystąpić w roli statystów. Miejską
przeszłość miejscowości przypomina sporych rozmiarów rynek, przy którym mieści
się serialowy przystanek autobusowy. Będąc w Jeruzalu można kupić w
sklepie słynny napój wino podobny „Mamrot z Wilkowyj”, co też z chęcią
uczyniliśmy.
|
Odwiedziny na planie serialu Ranczo |
Niektóre obiekty grające w serialu mieszczą się w sąsiednich wioskach.
Tak jest np. z urzędem gminy Wilkowyje, który mieści się we wsi Latowicz.
|
Serialowy urząd gminy Wilkowyje |
Zaopatrzeni
w zapasy mamrota zmierzaliśmy pomału w kierunku Krakowa. Kierowaliśmy się
na południe przez Garwolin i Ryki do Puław, gdzie przedostaliśmy się na drugi
brzeg Wisły. W Zwoleniu zaś skręciliśmy na drogę krajową nr 79 i już trzymaliśmy
się jej do samego Krakowa.
|
Na jednym z postojów w drodze powrotnej do Krakowa |
|
Przerwa obiadowa w okolicach Lipska |
|
A to już za Sandomierzem |
Tym razem podróż minęła bez niespodzianek i około
godziny 21 dotarliśmy szczęśliwie do domów. Atmosfera na wyjeździe była oczywiście
bezcenna 😀
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz