czwartek, 5 maja 2022

2011-08-17 Pożegnanie Lata 2011

 

Czwarte Pożegnanie Lata organizowane przez Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Komunikacji Rzeczypospolitej Polskiej dla odmiany nie odbyło się nad morzem. Tym razem jego trasa przebiegała po ścianie wschodniej naszego kraju, a głównym celem był Augustów. W planie wyjazdu był rejs po Kanale Augustowskim, ale znalazły się w nim także: pomnik Koziołka Matołka w Pacanowie, zaliczanie linii komunikacji nocnej w Lublinie, Chełmskie Podziemia Kredowe, zabytkowa stacja paliw w Janowie Podlaskim, kolejki wąskotorowe w Hajnówce i Płocicznie a także plan serialu Ranczo. Nie zmienił się za to nasz środek transportu, którym tradycyjnie była Scania 113CLL #PS063 z krakowskiego MPK. Termin wyjazdu był nieco wcześniejszy niż w poprzednich latach, dwa tygodnie przed końcem wakacji.

 

Dzień 1. Środa 17 sierpnia 2011 r.

Wyruszyliśmy z Krakowa około godziny 21 i kierowaliśmy się na wschód drogą krajową nr 79. Tuż przed północą zjechaliśmy do miejscowości Pacanów odwiedzić pomnik Koziołka Matołka. Prawie każdy z nas pamięta z dzieciństwa postać wesołego gapowatego koziołka, oraz pierwsze słowa historyjek obrazkowych z jego udziałem „W Pacanowie kozy kują, więc koziołek mądra głowa, bląka się po całym świecie, aby dojść do Pacanowa”. Postać ta ma już ponad 80 lat. Stworzyli ją w 1933 roku pisarz Kornel Makuszyński i rysownik Marian Walentynowicz. Księgi przygód Koziołka Matołka zmierzającego do jedynego miejsca w świecie gdzie jakoby podkuwają kozy, weszły do kanonu polskiej literatury dziecięcej i przy okazji rozsławiły Pacanów na całą Polskę. Władze tego świętokrzyskiego miasteczka odwdzięczyły się sympatycznemu koziołkowi stawiając mu pomnik. Po podjęciu próby wykonania zdjęcia naszego autobusu na pacanowskim rynku, ruszyliśmy w dalszą drogę.

Scania 113CLL #PS063 na rynku w Pacanowie

 

Dzień 2. Czwartek 18 sierpnia 2011 r.

Kolejnym naszym celem był Lublin, gdzie mieliśmy w planie przejazd trasą linii nocnej. Okazało się, że jednak trochę zbyt ambitnie zaplanowaliśmy czas przejazdu i do Lublina dotarliśmy już za dnia. Granicę miasta osiągnęliśmy po godzinie 5 rano. Nie przejęliśmy się tym zbytnio i zgodnie z planem udaliśmy się na pętlę na osiedlu Poręba. Tu rozpoczynała swój bieg nocna linia N3, której trasę mieliśmy przejechać. Komunikację nocną w Lublinie zapewniały wówczas 3 linie autobusowe łączące obrzeża miasta z centrum. Na Krakowskim Przedmieściu w pobliżu Placu Litewskiego miały one punkt przesiadkowy, gdzie co godzinę odbywały się skomunikowania. Co ciekawe dopiero miesiąc przed naszą wizytą lubelskie linie nocne zaczęły kursować przez cały tydzień. Wcześniej autobusy wyjeżdżały w nocy na miasto jedynie w weekendy. W 2011 roku MPK Lublin eksploatowało jeszcze liniowo całkiem pokaźną liczbę Jelczy M11. Na osiedlu Poręba trafiliśmy dwie sztuki. W Krakowie te autobusy nie kursowały liniowo już od dekady. 

Spotkanie z Jelczem M11 na pętli Poręba w Lublinie

Jelcz 120M/3 #2254 na pętli Poręba w Lublinie

Spotkanie z kolejnym Jelczem M11 na pętli Poręba

Ruszamy w trasę jako linia N3

Po uwiecznieniu spotkania Scani z migami, ruszyliśmy w trasę linii N3. Byliśmy niepocieszeni, bo przez niemal całą trasę nikt nie chciał do nas wsiadać. Ludzie zmierzający do pracy nieufnie spoglądali na niebieską Scanię pełną wczorajszych pasażerów. W końcu znalazła się jedna pani, która zdecydowała się z nami zabrać, za co nagrodziliśmy ją gorącymi podziękowaniami. Pani odpowiedziała, że jej już w życiu nic nie zaskoczy, bo pracuje w szpitalu psychiatrycznym. Mina większości z nas po tym komentarzu, bezcenna. Przed godziną 7 dotarliśmy do końca trasy linii N3, który mieści się w Abramowicach. Znajduje się tu również pętla trolejbusów. Większość taboru trolejbusowego MPK Lublin stanowiły Solarisy Trollino 12, ale w ruchu były też Jelcze PR110E. 

Dotarliśmy na drugą końcówkę linii N3 w Abramowicach

Spotkanie z trolejbusem Jelcz PR110E w Abramowicach

Jelcz PR110# #3830 przy pętli w Abramowicach

Solaris T12 #3851 dotarł na końcówkę w Abramowicach

Solaris T12 #3856 na pętli w Abramowicach

Następnie udaliśmy się na śniadanie, które spożyliśmy w McDonaldzie zlokalizowanym przy skrzyżowaniu alei Witosa i ulicy Krańcowej. Jelcze M11 śmigały ulicami miasta jeden za drugim. 

Jelcz M11 #2019 na ulicy Krańcowej

Jelcz M11 #2073 na ulicy Krańcowej

Gdy już wszyscy się posilili, ruszyliśmy dalej na wschód do Chełma. To dawne miasto wojewódzkie położone w pobliżu granicy z Ukrainą, słynie m.in. z wydobywania kredy. Kopanie kredy rozpoczęto tu już w XIII wieku. Z czasem pod miastem powstał labirynt kilkukondygnacyjnych korytarzy sięgający 20 metrów pod powierzchnię ziemi. Kopalnie były dla mieszkańców Chełma nie tylko źródłem cennego surowca, ale także schronem na wypadek wojny oraz piwnicą do przechowywania żywności. W tunelach panuje bowiem stała temperatura wynosząca 8 stopni. Od XIX wieku korytarze zaczęły powodować zapadanie się budynków pod ziemię i wydobycia kredy pod miastem zaprzestano. Dziś Chełmskie Podziemia Kredowe są wielką atrakcją turystyczną. Na terenie dawnej kopalni organizowane są wycieczki z przewodnikiem i przy odrobinie szczęście mogą spotkać Bielucha, miejscowego ducha stojącego na straży obiektu. 

W Chełmskich Podziemiach Kredowych

Po zwiedzeniu Chełmskich Podziemi Kredowych ruszyliśmy na północ w kierunku Włodawy. Kilka kilometrów przed tym miastem znajduje się letniskowa wieś Okuninka, urokliwie rozłożona wokół Jeziora Białego. Mieliśmy tu zaplanowany pierwszy nocleg stacjonarny. 

Scania przy naszym ośrodku w Okunince

Pogodę mieliśmy piękną, więc załapaliśmy się na pływanie rowerem wodnym.

 

Dzień 3. Piątek 19 sierpnia 2011 r.

O poranku wypoczęci ruszyliśmy w drogę do Augustowa. Mało ruchliwymi drogami wojewódzkimi kierowaliśmy się na północ. Oczywiście po drodze mieliśmy do odwiedzenia kilka punktów związanych z transportem. Pierwszy z nich był w Janowie Podlaskim. Pierwsze skojarzenie z tą miejscowością, to znana na całą Europę stadnina koni. Nieco mniej słynną atrakcją jest tu zabytkowa stacja paliw. Na miejscowym rynku zachował się chyba ostatni w Polsce ręczny dystrybutor paliwa z 1928 roku. Na podstawie, w której znajduje się dźwignia ręcznej pompy, umocowane są dwa szklane 5-litrowe zbiorniki w formie walców. Pracownik stacji napełniał benzyną jeden ze zbiorników, po czym przekręcał zawór i benzyna spływała wężem do baku samochodu. W tym czasie napełniał drugi zbiornik i tak na zmianę. Ów zabytkowy dystrybutor był w użyciu co najmniej do końca lat 70-tych XX wieku. Dziś oczywiście zabytek nie pełni już swojej funkcji, ale jest oczkiem w głowie pracowników stacji paliw. 

Zabytkowy dystrybutor w Janowie Podlaskim

Postój przy zabytkowej stacji paliw w Janowie Podlaskim

Z Janowa Podlaskiego ruszyliśmy w dalej na północ do Siemiatycz, a stamtąd do Hajnówki. Tam naszym celem była leśna kolej wąskotorowa o szerokości toru 600 mm, kursująca po Puszczy Białowieskiej. 

A to już w Hajnówce przy stacji kolejki leśnej

Pierwszy odcinek trasy powstał w 1916 roku, a zadaniem kolejki był wywóz drewna z puszczy. Przed II wojną światową długość tras wynosiła 360 km, co czyniło kolejkę w Hajnówce najdłuższą koleją leśną w Polsce. Na początku lat 90-tych zaprzestano przewozu drewna i uruchomiono pociągi turystyczne. Do tego celu przystosowano linię do Topiła o długości 12 km, a później krótszą o połowę trasę do Postołowa. Do obsługi pociągów używa się lokomotyw spalinowych serii V10C. Do niedawna kolejka posiadała także czynny parowóz HF. Mieliśmy uzgodnione z kolejką w Hajnówce uruchomienie pociągu specjalnego, wyłącznie dla naszej grupy. Była też możliwość wykonania kilku zdjęć na stacji kolejki. 

Ekspozycja parowozu serii HF oraz wagonów do przewozu drewna

Lokomotywa serii V10C zestawia skład pociągu specjalnego dla
uczestników Pożegnania Lata 2011

Podstawiono dla nas lokomotywę V10C z jednym wagonem letniakiem, którym przejechaliśmy się kawałek w kierunku Topiła i z powrotem. 

Na trasie Hajnówka - Topiło

Godzinę później byliśmy w Białymstoku, gdzie zatrzymaliśmy się na obiad oraz żeby zabrać grupkę uczestników, którzy dojechali pociągiem. Na wieczór dotarliśmy na nocleg do Augustowa.

 

Dzień 4. Sobota 20 sierpnia 2011 r.

Sobotę poświęciliśmy na wypoczynek w Augustowie, ale nie zabrakło w nim atrakcji z branży transportowej. Na początek wybraliśmy się w rejs po Kanale Augustowskim. Jest to unikatowy zabytek na skalę europejską. Obiekt został wybudowany w pierwszych latach XIX wieku z myślą o połączeniu Wisły z Niemnem i łotewskim wybrzeżem Bałtyku. Dziś jest znaną atrakcją turystyczną, na której organizowane są rejsy statkami oraz spływy kajakami, kanoa, łodziami i motorówkami. O ile w trakcie naszej podróży z Krakowa do Augustowa pogoda nam dopisywała, to w trakcie samego pobytu na Mazurach już nas nie rozpieszczała. Z Augustowa wypłynęliśmy na Jezioro Necko a następnie na rzekę Klonowicę płynącą do Jeziora Białego Augustowskiego. Jest to prawdopodobnie najkrótsza rzeka w Polsce, liczy około 800 metrów. 

W trakcie rejsu przez Jezioro Białe Augustowskie

Przepłynęliśmy całe Jezioro Białe i dotarliśmy do śluzy Przewięź. Tu zaczekaliśmy aż poziom wody zrówna się z kolejnym na trasie Jeziorem Studzienniczym. Cała operacja śluzowania wykonywana jest ręcznie przez pracowników. 

Śluza Przewięź

Z Przewięzi przesiedliśmy się do naszej Scani, którą pojechaliśmy do nieodległego Płociczna koło Suwałk. Naszym kolejnym celem była Wigierska Kolej Wąskotorowa, która ma tu swoje zaplecze oraz muzeum. 

Nasza Scania przy stacji Wigierskiej Kolei Wąskotorowej w Płocicznie

Historia tej kolejki jest podobna jak tej w Hajnówce. Ma taką samą szerokość toru i także została wybudowana w latach I wojny światowej w celu wywozu drewna z lasów. Była jedną z najdłużej pracujących kolei leśnych w Polsce. Po zaprzestaniu przewozu drewna w latach 90-tych XX wieku, stała się atrakcją turystyczną. Przebieg trasy w bliskim sąsiedztwie Jeziora Wigry oraz przez teren Wigierskiego Parku Narodowego sprawia, że kolejka pracuje przez cały rok przewożąc rzesze turystów. W związku z tym na stanie ma zarówno wagony letniaki, jak i wagony klasyczne z ogrzewaniem i oświetleniem. Pociągi kursują na 10-kilometrowym odcinku z Płociczna do Krusznika. Na przystanku Bartny Dół mają one kilka minut postoju, aby turyści mogli wyjść na punkt z widokiem na Jezioro Wigry. 

Widok na Jezioro Wigry

Lokomotywa serii Wls50 z pociągiem z Płociczna do Krusznika
na przystanku Bartny Dół położonym w pobliżu punktu widokowego
na Jezioro Wigry

Na stacji zwrotnej w Kruszniku skład ma pół godziny przerwy, w trakcie którego można udać się na posiłek do pobliskich lokali gastronomicznych. 

Na stacji w Kruszniku

Manewry w Kruszniku

Lokomotywa Gls30 na stacji w Kruszniku

Pociąg powrotny do Płociczna gotów do odjazdu z Krusznika

W drodze powrotnej rozpadało się na dobre, więc umilaliśmy czas śpiewając utwory z naszych śpiewników 😀 

Po powrocie do Płociczna

Po południu wróciliśmy do naszego pensjonatu w Augustowie.

 

Dzień 5. Niedziela 21 sierpnia 2011 r.

Ostatniego dnia czekał nas powrót przez całą Polskę do Krakowa. Wyruszyliśmy około godziny 6:30 licząc po cichu, że tym razem w odróżnieniu od poprzedniego Pożegnania Lata, przejedziemy całą trasę bez przygód. 

Scania przy naszym ośrodku w Augustowie gotowa do drogi powrotnej

Na początkowym odcinku trasy większość z nas spała, więc bez postojów jechaliśmy na południe przez Łomżę i Zambrów. Przed godziną 10 w okolicach Sokołowa Podlaskiego towarzystwo się przebudziło i zrobiliśmy sobie leśny postój na rozprostowanie kości. 

W okolicach Sokołowa Podlaskiego

Stąd już mieliśmy niedaleko do kolejnego punktu naszej wycieczki, tym razem dla odmiany nie związanego z transportem. Około 40 kilometrów na południowy-zachód od Siedlec znajduje się wieś Jeruzal. Ta senna miejscowość w 2006 roku została rozsławiona na cały kraj, stając się planem serialu Ranczo i przybierając nazwę Wilkowyje. Rolę w filmie zagrały kościół, plebania, szkoła, sklep, ośrodek zdrowia, dom Witebskiego, Więcławskich i Hadziuków, a także słynna ławeczka „filozofów”. Stali mieszkańcy wsi również mieli okazję wystąpić w roli statystów. Miejską przeszłość miejscowości przypomina sporych rozmiarów rynek, przy którym mieści się serialowy przystanek autobusowy. Będąc w Jeruzalu można kupić w sklepie słynny napój wino podobny „Mamrot z Wilkowyj”, co też z chęcią uczyniliśmy. 

Odwiedziny na planie serialu Ranczo

Niektóre obiekty grające w serialu mieszczą się w sąsiednich wioskach. Tak jest np. z urzędem gminy Wilkowyje, który mieści się we wsi Latowicz. 

Serialowy urząd gminy Wilkowyje

Zaopatrzeni w zapasy mamrota zmierzaliśmy pomału w kierunku Krakowa. Kierowaliśmy się na południe przez Garwolin i Ryki do Puław, gdzie przedostaliśmy się na drugi brzeg Wisły. W Zwoleniu zaś skręciliśmy na drogę krajową nr 79 i już trzymaliśmy się jej do samego Krakowa. 

Na jednym z postojów w drodze powrotnej do Krakowa

Przerwa obiadowa w okolicach Lipska

A to już za Sandomierzem

Tym razem podróż minęła bez niespodzianek i około godziny 21 dotarliśmy szczęśliwie do domów. Atmosfera na wyjeździe była oczywiście bezcenna 😀

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz