sobota, 8 czerwca 2024

2024-06-01 10-lecie wycofania Jelczy PR110 w Nowym Sączu

 

W dzień dziecka 2024 r. odbyła się długo oczekiwana kolejna impreza zorganizowana przez kolegów z Galicyjskiego Stowarzyszenia Miłośników Komunikacji z Nowego Sącza. Tym razem okazją była dziesiąta rocznica wycofania z eksploatacji autobusów Jelcz PR110. Kultowe berliety były obecne na ulicach Nowego Sącza przez 35 lat, od 1979 do 2014 roku. GSMK zachowało w swojej kolekcji jeden autobus tego typu, tyle że jeszcze oczekuje on na remont. W związku z tym na imprezę wypożyczony został Jelcz PR110U z MPK Rzeszów. W sobotę 1 czerwca autobus wziął udział w imprezie dla miłośników komunikacji miejskiej, natomiast w niedzielę jeździł liniowo po mieście dając mieszkańcom miasta możliwość powspominania czasy berlietów.

Na imprezy do Nowego Sącza przeważnie przyjeżdżałem pociągiem i tym razem też podtrzymałem tę tradycję. Dotarłem regio „Jaworzyna” relacji Kraków – Krynica (EN57-2070). W Nowym Sączu miałem godzinę przerwy. Coraz mniej znanych twarzy widzę na imprezach komunikacyjnych. Na tym przejeździe poza organizatorami znałem tylko kolegę Wojtka z Krakowa. Z lekkim opóźnieniem zjawił się rzeszowski Jelcz, który po zabraniu uczestników kierował się w stronę centrum. Na początek udaliśmy się na rynek, gdzie autobus wykonał trzy kółka. Dzięki temu mogliśmy na spokojnie wybrać dogodne plenery do zdjęć. Niestety część ratusza akurat była w remoncie, a trwający dzień dziecka spowodował, że rynek był „udekorowany” dmuchanymi zamkami. 

Jelcz PR110U #442 z MPK Rzeszów pozuje do zdjęć na rynku
w Nowym Sączu

Imprezy organizowane przez kolegów z Nowego Sącza zawsze obfitowały z ciekawe krajobrazy i nie inaczej było tym razem. Z rynku przemieściliśmy się w północne rejony miasta do osiedla Zabełcze. Z drogi wylotowej na Brzesko skręciliśmy w ulicę Myśliwską i zatrzymaliśmy się na przystanku. Organizatorzy ogłosili, że będziemy tu czekać na autobus liniowy zjeżdżający z góry. Na kolei czy tramwajach czekanie na mijanki jest rzeczą normalną, ale w ruchu autobusowym? No nic, organizatorzy powiedzieli że czekamy, to czekamy. 

Oczekiwanie na mijankę z liniowym autobusem na ulicy Myśliwskiej

Po paru minutach przejechał liniowy MAN i nasz Jelczu ruszył w drogę. 

Ulica Łowiecka na osiedlu Zabełcze

Chwilę później zrozumieliśmy dlaczego czekaliśmy na liniowy kurs. Ulice osiedla Zabełcze są tak wąskie, że dwa autobusy nie miałyby szans na minięcie się. A co ciekawe, jechaliśmy ulicą którą normalnie kursują liniowo standardowe autobusy. W Krakowie pewnie nie odważyliby się tu puścić nawet minibusa 😅. Jechaliśmy cały czas pod górę, a za naszymi plecami poszerzał się widok na Nowy Sącz. Momentami było widać nawet Tatry. Do pętli linii 31 Zdrojowa – Gaj przeciskaliśmy się dosłownie na milimetry między ogrodzeniami posesji.

Pętla linii 31 Zdrojowa - Gaj

Z pętli Zdrojowa – Gaj zmierzaliśmy w dół w kierunku centrum miasta. Na nieużywanym liniowo odcinku ulicy Zdrojowej odbyły się dwa fotostopy. 

Na nieużywanym liniowo odcinku ulicy Zdrojowej

Chwilę później dotarliśmy na pętlę Zdrojowa – Roszkowice, dokąd dociera linia 28. 

Pętla linii 28 Zdrojowa - Roszkowice

Na ulicy Zdrojowej za pętlą Roszkowice

Wykonaliśmy zdjęcia na pętli oraz kawałek za nią, po czym przenieśliśmy się w rejon na zachód od Nowego Sącza. Wskoczyliśmy na północną obwodnicę, którą przedostaliśmy się na lewy brzeg Dunajca. Przekroczyliśmy również modernizowaną linię kolejową do Chabówki. Następnie minęliśmy Chełmiec, który do niedawna był ostatnią gminą ościenną Nowego Sącza, nie obsługiwaną przez autobusy MPK. Gmina obejmuje tereny na zachód i północ od miasta. Poprzedni wójt gminy słynął z tego, że nie dopłacał do MPK, bo wystarczały mu prywatne busy. Niestety przegrał on w ostatnich wyborach samorządowych, a jego następca jako jedną ze swoich głównych obietnic wymieniał powrót MPK. Tak więc być może już niebawem wszystkie wsie wokół Nowego Sącza będą obsługiwane autobusami miejskimi z Nowego Sącza J. Jak na razie dodano przystanki dla linii kursujących tranzytem przez gminę Chełmiec, które wcześniej nie zatrzymywały się na jej terenie. Naszym celem były jednak miejscowości z sąsiedniej gminy Podegrodzie. Na początek udaliśmy się na serpentynę w Chochorowicach. Fotostop się tu nieco przedłużył, bo najpierw organizatorzy czekali na słońce a potem aż samochody przejadą, ale w końcu udało się wykonać fotki. 

Na serpentynie w Chochorowicach

Potem wybraliśmy się do sąsiedniej wsi Brzezna. Zatrzymaliśmy się pod sklepem na szybkie zakupy, po czym rozpoczęliśmy wspinaczkę na wysoko położony przysiółek Litacz. Co ciekawe byliśmy tu też w grudniu 2013 roku na pożegnalnej imprezie Jelczy PR110 w MPK Nowy Sącz. Dotarliśmy do jednego z przysiółków wsi Gostwica. Wysiedliśmy z autobusu i czekaliśmy aż będzie wracał. Organizatorzy znów ogłosili że czekają na słońce, jednak patrząc na niebo prędzej spodziewaliśmy się burzy. Zaczęło się bowiem gromadzić coraz więcej granatowych chmur i w oddali na zachodzie widać było że już pada. Ostatecznie jednak front burzowy przemieścił się bardziej na północ, a nam do końca imprezy towarzyszyło ostre słońce w połączeniu z ciemnymi chmurami. Całość dawała piękną paletę barw. 

Na tle burzowych chmur w Gostwicy

W drodze powrotnej do Brzeznej zrobiliśmy jeszcze dwa postoje. 

Fotostopy w Brzeznej Litaczu

Kolejnym naszym celem była Mokra Wieś. Tam wykonaliśmy fotki w lesie oraz na pętli. 

W lesie przed Mokrą Wsią

Pętla w Mokrej Wsi

W sąsiedniej wsi Rogi uwieczniliśmy autobus w polu zboża. 

W polu koło wsi Rogi

Następną miejscowością na naszej trasie były Naszacowice. 

W Naszacowicach

Z Naszacowic zaś dotarliśmy do mostu na Dunajcu w Gołkowicach Dolnych. Niegdyś przez tę wąską przeprawę prowadziła droga wojewódzka nr 969 z Nowego Targu do Starego Sącza. Obecnie jest ona przekierowana na nowy most na północ od Starego Sącza. Nasz autobus przemierzył trzykrotnie most w Gołkowicach Dolnych, dając możliwość wykonania kilku ujęć. 

Most na Dunajcu w Gołkowicach Dolnych

Kolejnym punktem imprezy była przerwa obiadowa, która była wyznaczona w restauracji w centrum Nowego Sącza. Po obiedzie udaliśmy się w rejony na wschód od miasta. Następne zdjęcia wykonaliśmy na pętli w Kunowie. Kończą tu wybrane kursy linii 14. 

Pętla w Kunowie

Podstawowa trasa tej linii prowadzi do Jamnicy i tam też udaliśmy się w następnej kolejności. Często się zatrzymywaliśmy po drodze na fotki przy pięknych warunkach oświetleniowych, jakie dawało ostre słońce i ciemne chmury. 

Trasa do pętli Jamnica Góry Jamnickie

Pętla Jamnica Góry Jamnickie jest tak ciasna, że musieliśmy zawracać z cofaniem. Odbyło się tam zdjęcie grupowe uczestników imprezy. Potem udaliśmy się trasą linii 15 przez Mystków i Mszalnicę do Cieniawy, leżącej już w gminie Grybów. Są to znane mi rejony. Rok temu jak byłem na wakacjach w Ptaszkowej, jeździłem tędy rowerem. Co ciekawe linia 15 dociera do Cieniawy z wyłączeniem okresu zimowego, kiedy kończy na pętli Mszalnica Góry. Powodem jest bardzo stromy podjazd za tą pętlą, który w zimie jest nie do pokonania bez łańcuchów na kołach. Podjazd ten jest faktycznie bardzo stromy, nasz Jelcz pokonał go z wielkim wysiłkiem. Tuż przed pętlą w Cieniawie wysiedliśmy z autobusu i wykonaliśmy mu zdjęcia jak do nas wracał. 

W Cieniawie

Kolejne fotki były zaplanowane na zjeździe do pętli Mszalnica Góry. Zeszliśmy do pętli i zrobiliśmy zdjęcia autobusu pokonującego zjazd. 

Stromy zjazd z Cieniawy do pętli Mszalnica
Góry

Gdy jechaliśmy dalej, w autobusie czuć było spalone klocki hamulcowe. Okazało się, że trzymanie go na tak stromym zjeździe nie było dobrym pomysłem. Na szczęście impreza zmierzała już do końca. Z Mystkowa zjechaliśmy do drogi krajowej nr 28 do Przemyśla, skąd udaliśmy się do Nowego Sącza na ulicę Piątkowską. Kursuje tędy linia 27 do Piątkowej Łęg. 

Ulica Piątkowska w Nowym Sączu

Po fotostopie na ulicy Piątkowskiej wróciliśmy do centrum, gdzie około godziny 18 impreza się zakończyła. Z powrotem pojechałem autem z Wojtkiem. Do Krakowa dotarliśmy około godziny 20. Dziękuję kolegom z GSMK Nowy Sącz za zorganizowanie kolejnej ciekawej imprezy obfitującej w piękne plenery fotograficzne, a także MPK Rzeszów za udostępnienie autobusu.

niedziela, 2 czerwca 2024

2024-05-25 Krokodyle Golden Hour

 

Pod koniec maja wziąłem udział w kolejnym wydarzeniu organizowanym przez grupę Zrobotyzowani. To istniejące od 5 lat stowarzyszenie ma już na swoim koncie realizację wielu ciekawych imprez adresowanych dla pasjonatów techniki, m.in. uruchamianie pociągów specjalnych na kolejach wąskotorowych oraz zwiedzanie zakładów przemysłowych. Do firm z którymi Zrobotyzowani nawiązali współpracę należą m.in.: producent taboru kolejowego Newag Nowy Sącz, Huta Warszawa czy Kopalnia Węgla Brunatnego Konin. I właśnie w tym ostatnim zakładzie z końcem maja grupa zorganizowała dwie imprezy. W piątek 24 maja odbył się event pn. „W świecie koparek i taśmociągów” ukierunkowany na zwiedzanie odkrywek węgla brunatnego. Natomiast dzień później było wydarzenie poświęcone kolejom górniczym należącym do kopalni, które nosiło nazwę „Krokodyle Golden Hour”. Ja przyjechałem do Konina drugiego dnia. Plan imprezy przewidywał najpierw zwiedzanie zaplecza taboru kolei kopalnianej, a następnie na większość dostępnej sieci kolejowej wyruszyły pociągi specjalne. Uczestnicy imprezy przemieszczali się wynajętymi autobusami pomiędzy wyznaczonymi miejscami fotostopów, gdzie fotografowali pociągi. Złoża węgla brunatnego w rejonie Konina odkryto w latach 20 XX wieku, a Kopalnię Węgla Brunatnego „Konin” wraz z zakładem przeróbczym – brykietownią, założyli Niemcy pod koniec II wojny światowej w 1945 r. Po wojnie już pod Polską administracją na bazie istniejącej infrastruktury rozpoczęto eksploatację odkrywki Morzysław. W 1953 roku swoją działalność zaczęła odkrywka Niesłusz. W oparciu o złoża węgla brunatnego zaczęła działać w 1958 roku elektrownia Konin a w latach 1967-1969 powstała dodatkowo elektrownia Pątnów. Od 2012 r. kopalnia została przejęta przez Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin i nosi nazwę PAK Kopalnia Węgla Brunatnego Konin S.A. Po uruchomieniu elektrowni Konin i Pątnów, a także wraz z wyczerpywaniem się złóż węgla bliżej Konina, powstawały stopniowo nowe odkrywki coraz dalej na północ od miasta. W 1958 r. otwarto odkrywkę Gosławice, a następnie: Pątnów, Kazimierz, Jóźwin, Lubstów, Jóźwin IIB, Drzewce oraz Tomisławice. Kopalnia była niegdyś głównym pracodawcą okolicy i przyczyniła się do rozwoju gospodarczego wschodniej Wielkopolski. Nie da się jednak ukryć, że jej czasy świetności już minęły. Obecnie eksploatowana jest już tylko jedna odkrywka, Tomisławice otwarta w 2010 r., której zasoby wystarczą do ok. 2030 r. Wyczerpujące się miejscowe złoża powodują, że większość węgla do Elektrowni Pątnów dowożona jest z innego rejonu kraju, z Sieniawy Lubuskiej. Ze względu na politykę odchodzenia od paliw kopanych nie jest planowane otwieranie nowych odkrywek. ZE PAK S.A. idzie z duchem czasu i stopniowo przestawia się na Odnawialne Źródła Energii. Z kolei Elektrownia Pątnów ma zostać przekształcona w elektrownię jądrową.

Do transportu węgla z kopalni do elektrowni Konin i Pątnów niezbędny jest transport kolejowy. Dlatego też PAK KWB Konin S.A. posiada własną zelektryfikowaną sieć kolejową łączącą odkrywki z elektrowniami, która była głównym celem imprezy Krokodyle Golden Hour. Zbiórka była wyznaczona przy dworcu PKP w Koninie o godzinie 9:00. Z Krakowa dojazd na tę godzinę był dość ciężki, ale na szczęście mogłem przenocować na mieszkaniu taty w Warszawie. Wyjechałem z Krakowa „Tatrami” w piątek o godzinie 17:30 i do stolicy zajechałem po 20. W sobotę pobudka po godzinie 5 i wyjazd z Centralnego o 6:30 pociągiem Berlin Warszawa Express. Do Konina dotarłem niespełna godzinę przed rozpoczęciem imprezy. Im bliżej godziny 9 tym więcej znajomych spotykałem, z niektórymi nie widziałem się parę lat. Był kolega Łukasz z Jaworzna, z którym goniłem pociąg Turkolu 1,5 roku temu. Dotarł tu nocnym pociągiem o 6 rano i przez 3 godziny zwiedzał Konin. Przyjechał też Marcin z Libiąża, z którym jeździłem za pociągami na Magistrali Podsudeckiej w 2011 r. Wyjechał z domu autem przed godziną 4 i po imprezie będzie od razu wracał na hardkora. Najbardziej wyspany z moich znajomych był Artur, mój kolega z pracy. Był w Koninie także na piątkowej imprezie „W świecie koparek i taśmociągów” i przespał się w hotelu. Ciekawiło mnie jakie autobusy podstawią Zrobotyzowani. Po cichu liczyłem na Autosany H9, których w PKS Konin jeszcze trochę jest. Niestety przyjechały dwa Irisbusy. Aby uczestnicy nie mylili autobusów, pojazdy zostały oznaczone kolorami: żółtym i pomarańczowym, a każdy z nas dostawał opaski w kolorze autobusu. Plan dnia mieliśmy dość napięty, więc punktualnie wyruszyliśmy w trasę. Każdy z uczestników dostał broszury zawierające plan fotostopów, a także informacje o zakładzie PAK KWB Konin S.A. i jego kolei. Na początek udaliśmy się na zaplecze kolei górniczej mieszczące się przy stacji Kazimierz Węglowy. Dla mnie jest to druga wizyta w tym zakładzie. Wcześniej w 2012 r. byłem tu w ramach organizowanego przez Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Komunikacji przejazdu „Pożegnanie Lata”. Zwiedziliśmy wówczas odkrywkę Jóźwin IIB (obecnie nieczynną) oraz zaplecze kolei. Tym razem zwiedziliśmy hale serwisowania zarówno wagonów jak i lokomotyw. Na zewnątrz było ciepło i słonecznie, dlatego przygotowano dla uczestników imprezy duże zapasy wody. PAK KWB Konin eksploatuje wagony samowyładowcze produkcji polskiej i czeskiej o ładowności 52 tony. Sieć kolejowa jest zelektryfikowana, a napięcie jest inne niż na sieci PKP PLK i wynosi 2,4 kV. Na kopalnianej sieci w Koninie eksploatowane są niespotykane nigdzie indziej w Polsce lokomotywy elektryczne serii EL2, wyprodukowane w NRD w zakładzie LEW (Lokomotivbau Elektrotechnische Werke) w Hennigsdorfie, zwane popularnie krokodylami. Nietypowy jest również sposób prowadzenia ruchu pociągów. Składy zestawiane są zawsze z 10 wagonów i lokomotywa nie robi ich oblotu na stacjach zwrotnych. W zamian pobudowano trójkąty torowe umożliwiające obrócenie całego 10-wagonowego składu. Dodatkowo dopuszczona jest jazda wagonami naprzód. Ostatni wagon w składzie jest wyposażony w oświetlenie, dzwon oraz kamerę, przez którą maszynista ma możliwość obserwacji szlaku. Dzięki temu znacznie ogranicza się zatrudnienie ustawiaczy i manewrowych. Oprócz elektrowozów EL2 na stanie PAK KWB Konin znajdują się także spalinowe lokomotywy manewrowe serii 401Da, SM42 i TEM2 oraz drezyny WM10 i WM15. 

Zaplecze PAK KWB Konin w Kazimierzu Biskupim. Hala napraw
wagonów

Wagony przed halą napraw. Widać osygnalizowanie wagonu
(kamera, reflektory oraz dzwon)

Elektrowozy EL2 w hali napraw lokomotyw

EL2-23 oraz SM42-2657 w hali napraw lokomotyw

EL2-23

SM42-2657

Odstawione EL2-09 i 13 przed halą. Obok 401Da-146

Uczestnicy imprezy zadawali oprowadzającemu nas kierownikowi kolei górniczych pytania, czy po zakończeniu wydobycia węgla w Tomisławicach kolej będzie zlikwidowana, Odpowiadał, że raczej tak, gdyż utrzymanie infrastruktury jest kosztowne, choć likwidacja nie nastąpi od razu po zakończeniu eksploatacji odkrywki. Gdy zwiedziliśmy zaplecze kolei górniczej PAK KWB Konin, rozpoczął się najciekawszy punkt imprezy, mianowicie pogoń z fotostopami za pociągami specjalnymi. Na początek udaliśmy się do Pątnowa, do Ronda Bitwy pod Pątnowem 1863. Zbiega się tu droga krajowa nr 25 Konin – Bydgoszcz z drogą lokalną do Kazimierza Biskupiego. Pamiętam to miejsce jak pierwszy raz przejeżdżałem tędy w 1997 roku i byłem pod wrażeniem dużej liczby linii kolejowych i bocznic w tej okolicy. Przez mgłę pamiętam nawet bocznicę przechodzącą przez środek tego ronda. Później dowiedziałem się, że to był tor do Cukrowni Gosławice zlikwidowanej w 2008 roku. Wysiedliśmy na przystanku za rondem, skąd organizatorzy prowadzili nas błotnistą drogą na stację Estakada Wschód. Jest to główna stacja sieci PAK KWB Konin. Schodzą się tu szlaki z zaplecza w Kazimierzu Węglowym, ze stacji Lubstów skąd przyjeżdża węgiel z odkrywki Tomisławice, z posterunku Przesmyk Gaj gdzie możliwy jest zjazd na tor PKP PLK do Konina, a także bocznica pobliskiej elektrowni Pątnów. Na stacji oczekiwał już pierwszy z naszych  pociągów specjalnych zestawiony z lokomotywy spalinowej TEM2-271 oraz 10 wagonów. Skład pozował do zdjęć na tle elektrowni. Jak rzadko kiedy można było do woli szukać dogodnego pleneru do zdjęć. Przy fotografowaniu pociągów planowych trzeba bowiem działać sprawnie, gdyż ochrona kopalni interweniuje bardzo szybko 😅. 

TEM2-271 ze składem pozuje na stacji Estakada Wschód na tle
elektrowni Pątnów

Plan mieliśmy napięty i organizatorzy szybko wezwali nas z powrotem do autobusów. Ujechaliśmy 2 kilometry dalej do trójkąta Cukrownia. Wziął on nazwę od dawnej Cukrowni Gosławice. Niegdyś odgałęział się tu szlak do odkrywki Pątnów, która została zamknięta w 2002 roku. Pozostał jednak trójkąt torowy, gdzie możliwe jest obracanie składów. Ustawiliśmy się w polu rzepaku i sfotografowaliśmy tamarę ze składem na tle Elektrowni Pątnów i plątaniny linii energetycznych. 

Pociąg przed stacją Cukrownia

Po wykonaniu fotek ruszyliśmy za pociągiem, który kierował się szlakiem w kierunku trójkąta Błonawy. Tam linia rozchodzi się na szlaki do odkrywek Drzewce i Lubstów. Przed Błonawami jest stacja Wygoda zlokalizowana w pobliżu Jeziora Licheńskiego. Wysiedliśmy przy stacji Wygoda i udaliśmy się na pobliską plażę, aby wykonać zdjęcia pociągu na moście nad wypływającym tu z jeziora kanałem Warta-Gopło. Mieszkańcy intensywnie pracowali nad przygotowywaniem plaży do sezonu kąpielowego. Widząc duże grupy przyjeżdżające autokarami śmiali się, że to posiłki do pomocy 😀. 

Most nad Jeziorem Licheńskim przed stacją Wygoda

Wjazd na stację Wygoda

Z Wygody nasz pociąg udał się do Błonaw, gdzie skierował się na linię do odkrywki Drzewce. My zaś autobusami pojechaliśmy przez Licheń i Stefanowo do Lubstówka na kolejny fotostop. Po drodze minęliśmy górującą nad okolicą Bazyliką Matki Bożej Licheńskiej. Linia Błonawy – Drzewce została otwarta w 2005 roku i jest to prawdopodobnie jedyna wybudowana w latach zerowych nowa linia kolejowa w Polsce. W tamtym czasie w całym kraju była moda na likwidowanie linii kolejowej, a kopalnia w Koninie wybudowała nową trasę. Dziś już linia jest nieczynna, gdyż odkrywka Drzewce zakończyła wydobycie w 2022 r. Sieć trakcyjna została zdemontowana, ale tor jest jeszcze przejezdny i mogliśmy na niego wjechać z trakcją spalinową. Z dużym prawdopodobieństwem jest to ostatni na tej trasie pociąg przed rozbiórkowym. Zaparkowaliśmy autobusy przy remizie w Stefanowie i udaliśmy się na górkę przy przejeździe w Lubstówku. Szlak ma dopiero niespełna 20 lat i jest w dobrym stanie, ale zaczyna już pomału zarastać roślinnością. Fotostop w tym miejscu był jednym z bardziej udanych na tej imprezie. Chmurki na niebie wykonały dobrą robotę. 

Szlak Błonawy - Drzewce w rejonie wsi Lubstówek

Na linii do Drzewiec był zaplanowany jeszcze jeden fotostop, tym razem z daleka z kapliczką w Rysinach. 

Okolice wsi Rysiny

Następne zdjęcia wykonaliśmy już na stacji Drzewce. Stacja oczywiście jest już nieczynna. Semafory są wyłączone i część torów zdemontowana. Z kolei odkrywka przekształcana jest w jezioro. Na początek ulokowaliśmy się przy wjeździe na stację. Wszyscy się ustawili z aparatami i kamerami, a tu dokładnie w momencie wjazdu pociągu słońce schowało się za chmurę 😂. 

Wjazd na stację Drzewce

Potem wykonaliśmy zdjęcia na stacji oraz z taśmociągiem przeładunkowym węgla brunatnego. 

Stacja Drzewce

Pod taśmociągiem do załadunku węgla

To były ostatnie zdjęcia z udziałem pociągu prowadzonego tamarą. Na pożegnanie zrobiliśmy sobie na jego tle zdjęcie grupowe. Z Drzewiec przemieściliśmy się na szlak Błonawy – Lubstów, gdzie czekał na nas drugi skład prowadzony już typową dla tych kolei lokomotywą elektryczną EL2 czyli krokodylem. Pierwsze ujęcia z tym pociągiem wykonaliśmy przy przejeździe z krzyżem w Błonawach. Niestety tu także słońce wybitnie nie chciało współpracować. 

Skład z elektrowozem EL2-26 na szlaku między trójkątami
Błonawy i Lubstów

Skład wjechał na trójkąt w Lubstowie, gdzie wykonaliśmy mu zdjęcie z podświetlonym wskaźnikiem pokazującym dokąd najdalej można dojechać. 

Na trójkącie w Lubstowie

Z trójkąta lokomotywa wepchnęła wagony pod taśmociąg przeładunkowy węgla. Mieliśmy okazję zobaczyć jazdę wagonami naprzód. Wagon czołowy był wyposażony w oświetlenie oraz jednostajnie dzwoniący dzwon. Tak więc jest to chyba najstarszy polski push-pull 😛. 

Wpychanie wagonów pod taśmociąg do załadunku węgla
w Lubstowie

W Lubstowie mieści się ostatni na sieci PAK KWB Konin czynny punkt załadunkowy węgla brunatnego na wagony. Przy czym sama odkrywka Lubstów jest już nieczynna. Węgiel transportowany jest taśmociągami i ciężarówkami ze zlokalizowanej 15 kilometrów dalej na północ odkrywki Tomisławice. Tak więc rozwój sieci kolejowej przestał nadążać za tworzeniem nowych odkrywek. Skład z krokodylem pozował do zdjęć pod wieżą przeładowczą węgla brunatnego. Jako że pod samą wieżą nie było możliwe poprowadzenie sieci trakcyjnej nad środkiem toru, jest tu rozwieszona sieć obok toru, a lokomotywa jest wyposażona w dodatkowy boczny pantograf do pobierania z niej prądu. Była szansa, że słońce wyjdzie zza chmur, dlatego większość uczestników przedłużała ten fotostop z nadzieją zrobienia fotek ze słońcem. Organizatorzy jednak poganiali że trzeba jechać dalej, więc w końcu musieliśmy zadowolić się fotkami bez słońca. Swoją drogą jestem ciekaw, czy któryś z uczestników tej imprezy odważyłby się tak długo tu czekać przy fotografowaniu planowych składów 😂. 

Skład pod taśmociągiem w Lubstowie

Ze słońcem udało się natomiast wykonać ujęcia kawałek dalej, na stacji Lubstów. Nasz skład pozował tu do zdjęć z drugim krokodylem. 

Spotkanie ze składem z EL2-24 na stacji Lubstów

Artur nie będzie najlepiej wspominał tego fotostopu. Chciał sobie polatać dronem i niefortunnie zawisł nim na drzewie. Organizatorzy gonili żeby jechać dalej, więc nie miał możliwości teraz ściągać drona. Będzie musiał tu przyjechać po imprezie, przez co już do końca wydarzenia żył w nerwówce czy uda mu się odzyskać sprzęt. W dalszej części imprezy przewidziana była przerwa obiadowa, która była wyznaczona w Licheniu. Jako, że jest to znane miejsce kultu religijnego, baza gastronomiczna była tu spora. Gdy skończyliśmy obiad towarzyszyło nam piękne słońce, jednak na horyzoncie zaczęły pojawiać się groźne chmury zwiastujące burze. Pierwszy fotostop po przerwie wyznaczony był na łuku na wjeździe na stację Wygoda. 

Wjazd na stację Wygoda

Podczas imprezy często poruszany był temat czy jest możliwe wykonanie zdjęcia pociągu z bazyliką licheńską. Jest takie miejsce z drogi łączącej wsie Niedźwiady Duże i Julia. Tam też był wyznaczony kolejny fotostop, jeden z najciekawszych na całym przejeździe. Uatrakcyjniły go dodatkowo burzowe chmury w tle. 

Na tle bazyliki licheńskiej w rejonie wsi Julia

Kolejne zdjęcia były wyznaczone przy moście nad Kanałem Łężyńskim w rejonie wsi Wąsosze. 

Przy moście na Kanale Łężyńskim w rejonie wsi Wąsosze

Impreza już pomału zmierzała do końca. Został w planie jeszcze jeden postój przy trójkącie Cukrownia. Ustawiliśmy się przy przejeździe w ulicy Odkrywkowej i Fotografowaliśmy nasz skład na podwójnym łuku.

Na trójkącie Cukrownia

Kawałek dalej na ramieniu trójkąta prowadzącym niegdyś w stronę odkrywki Pątnów, stał drugi krokodyl. 

EL2-20 odpoczywa na trójkącie Cukrownia

Próbowaliśmy więc ustawić nasz pociąg, tak aby dało się obie lokomotywy uwiecznić na jednym zdjęciu. 

Spotkanie krokodyli na trójkącie Cukrownia

Gdy już wszyscy byli zadowoleni ze zdjęć, ustawiliśmy naszego krokodyla na przejeździe i zapozowaliśmy na jego tle do zdjęcia grupowego. Przy okazji zauważyliśmy, że pierwszy wagon naszego pociągu wywoził ostatni transport węgla z odkrywki Jóźwin IIB. Miał na burtach pozostałości pamiątkowego napisu. 

Pożegnalne zdjęcie naszego krokodyla. Na wagonie widać
pozostałości po napisie upamiętniającym wywóz ostatniego
transportu węgla z odkrywki Jóźwin IIB

W tym miejscu pożegnaliśmy się z pracownikami PAK KWB Konin i ruszyliśmy w drogę powrotną do Konina. Nad miastem gromadziły się granatowe burzowe chmury, które pięknie kontrastowały z ostrym słońcem. Z powrotem jechaliśmy krajówką nr 25 obok stacji Przesmyk Gaj, stycznej między torami PAK KWB Konin i PKP PLK. Stały tam składy PKP Cargo z węglem brunatnym z Sieniawy Lubuskiej do Elektrowni Pątnów. Pod stację w Koninie zajechaliśmy punktualnie o godzinie 19:00 zgodnie z planem co do sekundy. Artur od razu wsiadł w auto i pomknął do Lubstowa na poszukiwania drona. Miał wyścig z czasem, bo musiał zdążyć przed zmierzchem i burzą. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Dron się odnalazł cały i zdrowy. Marcin z kolei ruszył autem w drogę powrotną do Libiąża. Mam nadzieję, że dotarł szczęśliwie i nie poddał się w walce z Morfeuszem. Ja z kolei na spokojnie poszedłem z Łukaszem na pociąg BWE do Warszawy. Ledwo weszliśmy do dworca, rozpętała się burza. Nasz pociąg spóźnił się 20 minut. Nie chciało mi się już nocować w Warszawie i złapałem tam przesiadkę na IC „Warmia” relacji Olsztyn – Kraków, co w Krakowie jest o 1 w nocy. Przynajmniej pośpię sobie we własnym łóżku. W drodze z Konina do Warszawy dopadało nas kilka burz. Przy wjeździe do Warszawy to już była istna dyskoteka, tak się błyskało. Do domu dotarłem przed godziną 2. Dziękuję Zrobotyzowanym za profesjonalną organizację kolejnej imprezy kolejowej oraz spółce PAK KWB Konin za udostępnienie zakładu do zwiedzania i zgodę na organizację pociągów specjalnych.